Skocz do zawartości


Zdjęcie

Co SJ moga robic w swoich sypialniach


  • Please log in to reply
34 replies to this topic

#1 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2003-08-04, godz. 19:32

Ciało Kierownicze Świadków Jehowy na łamach swoich publikacji często szczyci się wysokim poziomem moralnym członków swojej Organizacji. W zdecydowanej większości przypadków nie można temu zaprzeczyć – ŚJ to z reguły ludzie przyzwoici i pragnący zachowywać czystość moralną.

Jednak dzisiaj mało kto wie, jak dalece CK posunęło się w kontrolowaniu osobistego życia poszczególnych Świadków, wnikając nawet w sposoby współżycia cielesnego pomiędzy małżonkami, określając co wolno, a czego nie wolno robić małżonkom w ich sypialniach. Kontrola ta przyniosła opłakane skutki, wiele małżeństw przeżyło ostry kryzys, a niektóre się rozpadły.

Naocznym świadkiem tych tragicznych posunięć CK był Raymond Franz, który w swojej książce „Kryzys sumienia” szczerze przyznaje, że z ramienia Ciała został zobowiązany do napisania artykułów do Strażnicy, które tak wyraźnie przyczyniły się do bólu i kłopotów w wielu małżeństwach.

Poniższa treść jest swoistym studium materiału dowodowego zebranego z publikacji Towarzystwa Strażnica, opatrzonego krótkimi komentarzami z książki „Kryzys sumienia”.

O początku całej „afery” Raymond Franz pisze tak:
Sprawa, (…) która stała się powodem poważnej dyskusji, dotyczyła pewnego małżeństwa z Kalifornii. Ktoś zobaczył w ich sypialni literaturę pornograficzną dotyczącą innych niż tzw. „klasyczne” praktyk seksualnych. (Nie przypominam sobie, czy dowiedzieliśmy się, w jaki sposób autor raportu znalazł się w sypialni omawianego małżeństwa). Przesłuchanie i śledztwo przeprowadzone przez lokalnych starszych potwierdziły, że nasza para małżeńska utrzymywała stosunki seksualne odbiegające w swej formie od „klasycznych”, dopuszczalnych w ramach moralności Świadków Jehowy.
Orzeczono to na podstawie poniższego artykułu:

Watchtower 1969 December 15 pp.765-8 Questions from Readers
Strażnica nr 19 z 1970 ss.21-2 Pytania Czytelników

- Od osób żonatych i zamężnych otrzymaliśmy sporo zapytań o sprawy seksualne: pytania te wyłoniły się w wyniku konfrontacji poglądów na ten temat, obszernie publikowanych w wydawnictwach świeckich. Dotyczyły one stosunków małżeńskich, kontroli urodzeń, sterylizacji i przerywania ciąży. Omówimy tutaj te sprawy w takiej mierze, w jakiej czujemy się do tego upoważnieni. (…)
Czuliśmy się zobowiązani odpowiadać, że dyktowanie parze małżeńskiej sposobu postępowania w tak intymnych sprawach nie leży w kompetencji osób trzecich. (...)
Niektórzy wszakże utrzymują, iż między mężem i żoną dozwolone jest absolutnie wszystko. Taki pogląd nie ma oparcia w Biblii. W Liście do Rzymian 1:24-32, gdzie czytamy zarówno o mężczyznach, jak i kobietach oddanych niemoralnym praktykom seksualnym, włącznie z uprawianiem tak zwanej miłości lesbijskiej oraz sodomii, Biblia napomina także o „normalnym współżyciu z kobietą” (BT). Tym samym wskazuje ona, że folgowanie sobie w przewrotnym używaniu organów rozrodczych, aby zaspokoić pożądliwą dążność do podniecenia seksualnego, nie ma uznania u Boga. W całej rozciągłości dotyczy to również par małżeńskich: mąż nie powinien wypaczać wspomnianego „normalnego współżycia z kobietą”;. W wielu krajach nawet miejscowe ustawodawstwo stoi na tym stanowisku i pewne praktyki między mężem a żoną traktuje jako nielegalne. Na przykład w odniesienia do Stanów Zjednoczonych gazeta „Time” z dnia 8 sierpnia ubiegłego roku nadmieniła: „Sodomia jest bezprawiem po prostu w każdym wypadku, nawet między partnerami związanymi małżeństwem”. (Kto nie wie, jak się odbywają rozmaite haniebne praktyki, powinien być z tego zadowolony, ponieważ Jehowa Bóg upomina chrześcijan, żeby byli „w złem jak niemowlęta”. — 1 Kor. 14:20).
Jeżeli wziąć pod uwagę obustronne potrzeby, stosunki małżeńskie są dla męża i żony sposobnością do wyrażenia czułej miłości i głębokiego przywiązania. Czy dałoby się to pogodzić z samolubnym żądaniem od swego partnera, aby uczestniczył w zwyrodniałym używaniu organów rozrodczych? Czy można dla zaspokojenia własnych zmysłów postępować z nim w sposób budzący u niego odrazę? Czy tak wygląda owo postępowanie czułe, nacechowane miłością? Że den człowiek zdrowo myślący nie będzie nadużywać swego ciała ani narzucać mu odrażających praktyk. Pismo święte mówi o mężu i żonie, że są jednym ciałem (Efez. 5:28-31). Czy w takim razie rozsądny mąż lub kochająca żona może wymagać aktów, które partner słusznie uważa za nienaturalne i wstrętne? Rzecz chyba jasna, że władza nad ciałem współmałżonka nie jest nieograniczona ani nie może być stosowana z pominięciem zasad biblijnych. — 1 Kor. 7:1-5; Prz. 5:15-19.


Konsekwencje stosowania się przez starszych zboru do rad wyłuszczonych w tym artykule nie dały na siebie długo czekać. W zborach zawrzało. Rozpoczęto szeroko zakrojone „polowanie na czarownice”. A zdezorientowane małżeństwa zaczęły zasypywać Towarzystwo Strażnica setkami listów z pytaniami, jakim prawem CK wtrąca się w tak osobiste sfery małżeństwa, jak współżycie intymne. W międzyczasie wiele osób zostało wykluczonych, a rzesza innych pozbawionych przywilejów w zborach. Niemniej ŚJ nie dawali za wygraną. Pisali i przekonywali Ciało o błędności ich decyzji.
Czy CK ugnie się pod naporem niezadowolenia braci z całego świata? Nie. Posunięto się jeszcze dalej:

Watchtower 1972 December 1 pp.734-6 Questions from Readers
Strażnica nr 23 ss.22-4 Pytania czytelników

- Jakiś czas temu opublikowano decyzję sądu, na mocy której w jednym z amerykańskich stanów zniesiono poprzednio tam obowiązującą karę za oralne spółkowanie osób dorosłych. Czy wobec tego chrześcijańska para małżeńska, która by się wdawała w taką praktykę, może ją odtąd uważać za sprawę zależną wyłącznie od głosu sumienia?
(…) Uważamy, że wyjąwszy tych, którym wpojono przeświadczenie, iż w małżeństwie wszystko wolno, ogromna większość ludzi wstrząsnęłaby się ze wstrętem na myśl o kopulacji oralnej (przez usta), tak samo jak i analnej (przez odbytnicę). Jeżeli tego rodzaju obcowanie nie jest „przeciwne naturze”, to co w takim razie podpada pod tę kategorię? Okoliczność, że praktykujący je czynią to za wzajemną zgodą jako partnerzy małżeńscy, nie zmienia postaci rzeczy; takie formy współżycia nie stają się przez to ‘zgodnymi z naturą’, nie przestają być „uprawianiem bezwstydu”. Czy zajmując wyłuszczone tutaj stanowisko bronimy zbyt ciasnych lub krańcowych poglądów?
Nie, a wynika to choćby z faktu, te w niektórych krajach, jak również w szeregu stanów amerykańskich, prawnie zakazano przed laty właśnie takich czynów, zaliczając je do „sodomii” - bez względu na to, czy by je uprawiano w małżeństwie. Z uwagi na takie stanowisko prawodawców „sodomia” została, w wielkim słowniku Webstera („Webster's Third New International Dictionary”) między innymi zdefiniowana w sposób następujący: „Cielesne spółkowanie z osobą tej samej płci lub ze zwierzęciem, albo też przeciwne naturze spółkowanie z osobą płci odmiennej; w szczególności wprowadzenie męskiego organu do ust lub odbytnicy drugiej osoby”. Oczywiście definicje słownikowe i prawa państwowe bywają różne, a nasze stanowisko opiera się przede wszystkim na Słowie Bożym, na Biblii. Mimo wszystko takie świadectwo ze źródła świeckiego spełnia określony cel, odpowiadający w zasadzie temu, co apostoł Paweł napisał w Liście 1 do Koryntian 5:1. Paweł nadmienił tam, że pewien członek zboru korynckiego pozwolił sobie na takie stosunki płciowe, jakie potępiali nawet ludzie e narodów pogańskich. Skoro więc w czasach nowożytnych do wyżej wspomnianych form obcowania cielesnego stosuje się określenie „sodomia”, to jest rzeczą jasną, że nie postępujemy nierozsądnie, gdy nie tylko nie traktujemy ich obojętnie, ale je uważamy za skandalicznie przeciwne naturze. (…)
Dlatego uchylenie gdzieś jakiejś ustawy i ogłoszenie spółkowania oralnego (lub podobnie nienaturalnej formy spółkowania) za legalne nie zmienia naszego stanowiska, ugruntowanego przede wszystkim na Biblii. W świecie, w którym mierniki moralne coraz bardziej pod...adają, nie trzeba się dziwić, gdy ten i ów zespół sędziów w różnym stopniu kapituluje przed wzmagającą się skłonnością do zboczeń seksualnych, podobnie jak to już uczynili niektórzy duchowni oraz lekarze.
Nie chcemy podejmować próby wytyczenia dokładnej linii określającej, gdzie kończy się to, co „normalne”, a zaczyna to, co „przeciwne naturze”. Jesteśmy jednak przekonani, że po rozważeniu zasad biblijnych chrześcijanin powinien być w stanie przynajmniej rozpoznać, co jest rażąco nienaturalne. W innych sprawach każdy chrześcijanin będzie musiał się kierować głosem własnego sumienia; należą tu na przykład pytania dotyczące pieszczot i tak zwanej gry miłosnej poprzedzającej zespolenie płciowe. (Dla porównania zobacz Księgę Przysłów 5:18,19). Ale nawet w tych wypadkach mądrze zrobi chrześcijanin, który pragnie wydawać owoce świętego ducha Bożego, jeśli będzie unikał praktyk graniczących z nienormalnym współżyciem lub mogących łatwo doprowadzić do metod przeciwnych naturze.
Co wtedy, gdy dawniej lub nawet ostatnio pary małżeńskie należące do zboru próbowały wyżej opisanych zwyczajów, nie zdając sobie do tej pory sprawy z tego, jak poważny to był błąd? Mogą w modlitwie szukać przebaczenia u Boga i dowieść swojej szczerej skruchy przez zaprzestanie takich rażąco nienaturalnych poczynań.
Z całą pewnością nie należy do obowiązków starszych, ani tym bardziej innych osób w zborze, by wnikać w prywatne życie poszczególnych małżeństw. Niemniej jednak gdyby w przyszłości ktoś zwrócił im uwagę, na takie wypadki postępowania rażąco przeciwnego naturze, jak spółkowanie oralne lub analne, starsi powinni przedsięwziąć kroki zmierzające do naprawienia sytuacji, zanim powstaną dalsze szkody; tak zresztą czynią zawsze w razie wyłonienia się zła. Zależy im oczywiście na tym, żeby pomóc osobom, które zbłądziły i zostały ‘schwytane w sidła Diabła’ (2 Tym. 2:26). Ale jeśli dane osoby rozmyślnie sobie zlekceważą postanowienia Jehowy Boga dotyczące życia małżeńskiego, trzeba będzie je wydalić ze zboru jako rozsadniki niebezpiecznego „kwasu”, który mógłby się przerzucić na drugich. - 1 Kor. 5:6,11-13.
A co powiedzieć o chrześcijankach mających niewierzących mężów, którzy od nich się domagają udziału w czynach rażąco przeciwnych naturze? Czy oświadczenie apostoła, że „żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż”, daje podstawę do ulegania takim żądaniom? (1 Kor. 7:4). Nie, gdyż zwierzchnictwo męża jest tylko warunkowe. Zwierzchnictwo Boże jest niezmiennie najwyższe i najważniejsze (1 Kor. 11:3; Dzieje 5:29). Ponadto kontekst wskazuje, ze apostoł mówił tu o normalnym współżyciu. Co prawda, odmowa udziału w nieczystych praktykach może wywołać kłopoty lub nawet ściągnąć na żonę prześladowanie, ale taka sama sytuacja powstaje, gdy mąż żąda, by przyłączyła się do jakiejś formy bałwochwalstwa, niestosownie obeszła się z krwią, dopuściła się nieuczciwego załatwiania jakiejś sprawy lub jeszcze innej niegodziwości.
Miliony par małżeńskich na całej ziemi stwierdziło zarówno w przeszłości, jak i obecnie, ze bezinteresowna miłość sprawia radość i daje pełne zadowolenie obojga partnerów w stosunkach małżeńskich, bez potrzeby uciekania się do metod zasługujących na miano zboczenia. Zdając sobie sprawę z tego, że zepsuty świat ulegnie wkrótce zagładzie, zastanówmy się nad słowami apostoła Piotra, który napisał: „Skoro te wszystka ma się w ten sposób rozpuścić, jakimiż wy powinniście być w świętych postępkach swego sprawowania i w uczynkach zbożnego oddania, oczekując i mając ciągle w pamięci obecność dnia Jehowy!” Tak, nie pora teraz na staczanie się w niezbożne praktyki ani na dopuszczanie do tego, by inni nas do nich wciągnęli namową lub naciskiem, byleby zaspokoić samolubną żądzę. Powinno to być dalekie od nas, jeśli naprawdę sobie cenimy nadzieję życia w czystym, nowym porządku rzeczy, który teraz jest już tak bliski! (2 Piotra 3:11,12; Judy 7,NW). Małżeństwa chrześcijańskie, jak widzimy, mogą dbać o „łoże nieskalane” nie tylko przez wystrzeganie się cudzołóstwa i nierządu, ale również przez unikanie zwyczajów bezecnych i przeciwnych naturze. - Hebr. 13:4.


Ray Franz komentuje to następująco:
Opublikowany artykuł został zrozumiany, a zarazem miał być zastosowany w taki sposób, że współmałżonkowie byli zobowiązani do złożenia sprawozdania starszym, jeśli praktyki takie istniały lub rozwinęły się w ich małżeństwie czy to za obopólną zgodą, czy też całkowicie z inicjatywy jednego ze współmałżonków. (W późniejszym czasie oczekiwano, że współmałżonek, który nie inicjował omawianych praktyk, wyjdzie naprzód i przekaże tę informację starszym w przypadku, gdyby współmałżonek inicjujący nie chciał tego zrobić). Niezłożenie takiego sprawozdania jest uważane zwykle za objaw nieskruszonej postawy, ta zaś jest argumentem przemawiającym za wyłączeniem. Świadomość, że wyłączenie odcina człowieka od jedynej organizacji, w której można znaleźć zbawienie, jak również od przyjaciół i krewnych, wywiera na niego ogromny nacisk i zmusza do podporządkowania się, niezależnie od tego, jak trudnym byłoby wyznanie (lub sprawozdanie), jakie należy złożyć starszym.
Decyzja Ciała Kierowniczego z 1972 roku „zaowocowała” znaczną liczbą „przesłuchań sądowniczych”, które przeprowadzili starsi zborów słuchając sprawozdań i wyznań na temat praktyk seksualnych swoich członków. W czasie tych przesłuchań wiele kobiet przeżyło chwile bolesnego zakłopotania, były bowiem zmuszone do odpowiadania na pytania starszych dotyczące najbardziej intymnych stron ich małżeńskiego pożycia. Wiele małżeństw, w których jeden z członków nie był Świadkiem, przeszło przez burzliwy okres. Współmałżonek niezrzeszony w Organizacji często ostro sprzeciwiał się praktyce przesłuchań, którą uważał za nieuzasadnioną i niczym nieusprawiedliwioną inwazję na intymność jego pożycia. Niektóre małżeństwa rozpadły się, sprawy kończyły się rozwodem.


Jednak nie wpłynęło to na zmiany w stanowisku Ciała Kierowniczego. Wydawało się nawet, że ich upór staje się coraz bardziej zawzięty. Poświadczają to dalsze materiały zaczerpnięte ze Strażnic.

Watchtower 1974 November 15 pp.703-4 Questions from Readers
Strażnica nr 8 z 1976, s.23 Pytania czytelników

- Czy dopuszczanie się rozpustnych praktyk na własnym partnerze małżeńskim stanowi dla poszkodowanego współmałżonka biblijną podstawę do ubiegania się o rozwód?
W niektórych, wypadkach rozpustne praktyki w małżeństwie mogą stanowić biblijną podstawę do rozwodu. Pismo Święte oczywiście nie zachęca do rozwodu ani nie nakazuje niewinnemu partnerowi rozwieść się ze współmałżonkiem, który się dopuścił cudzołóstwa lub jakiegoś wynaturzenia w życiu seksualnym.
Na temat rozwodów Jezus Chrystus oświadczył: „Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa (nierządu, BT; rozpusty, Db) i poślubił inną, cudzołoży” (Mat. 19: 9,NP). „Każdy, kto opuszcza żonę swoją wyjąwszy, powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży”. - Mat. 5:32, NP.
Tak więc jedyną podstawę do rozwodu stanowi „wszeteczeństwo”. W pospolitej greczyźnie, w której zanotowano słowa Jezusa, użyto w tym miejscu słowa por-nei’a; bywa ono tłumaczone jako „nierząd”, „rozpusta”, „wszeteczeństwo” i podobnie, a oznacza wszelkie formy niemoralnych stosunków cielesnych, zboczeń i wyuzdanych praktyk, jakie są uprawiane na przykład w domu publicznym (porneion), włącznie ze spółkowaniem oralnym i analnym.
Jezus w swych wypowiedziach na temat rozwodu nie wyszczególnił, z kim by miało być uprawiane to, co nazwał „rozpustą”, „wszeteczeństwem”, czyli pornei’a. Sprawa ta pozostaje więc otwarta. Można słusznie uważać, że słowo pornei’a obejmuje też wynaturzenia w małżeństwie, a wynika to choćby z faktu, że mężczyzna, który zmusza żonę do stosunków przeciwnych naturze, w gruncie rzeczy ją demoralizuje, czyli deprawuje. Staje się on przez to winnym pornei’a, gdyż pokrewny grecki czasownik porneu’o oznacza między innymi właśnie „deprawować, prostytuować”.
Zatem mogą zaistnieć okoliczności, w których dopuszczanie się rozpustnych praktyk na własnym współmałżonku będzie stanowić biblijną podstawę do rozwodu. Załóżmy, że na przykład żona czyni wszystko, co jej podpowiada rozsądek, aby powstrzymać męża od wymuszenia na niej spaczonych form zaspokojenia żądzy, jakie się uprawia w publicznym domu uciech. Mimo to mąż, dysponując większą siłą przemaga ją i daje upust swemu wynaturzeniu. Nie chcąc ponownie paść ofiarą takiego nierządu, żona chrześcijanka może się zdecydować na rozwód. Mogłaby wtedy wykazać czynnikom zborowym, ii rzeczywistą przyczyną jej wystąpienia o rozwód jest pornei’a, a następnie zająć się uzyskaniem legalnego rozwodu na jakiejkolwiek zgodnej z prawdą podstawie, uznawanej za wystarczającą przez sądy danego kraju.
Jeżeliby natomiast wyuzdane praktyki były stosowane przez małżonków za obopólną zgodą, żadne z nich nie miałoby podstawy do twierdzenia, że chodzi mu o rozwód na podstawie biblijnego pojęcia pornei’a. Byłoby tak dlatego, że żadna strona nie jest niewinna i jako taka stara się uwolnić od partnera dopuszczającego się pornei’a. Oboje są obarczeni winą. Skoro przy takim stanie rzeczy sprawa zostałaby przedłożona starszym w zborze, należy ją załatwić jak każde inne poważne wykroczenie.


Watchtower 1976 February 15 pp.122-3 You Must Be Holy Because Jehovah Is Holy
Straznica nr 21 z 1976, s.12 Świętymi bądźcie, ponieważ Jehowa jest Święty

15. W ostatnich latach na świecie niezmiernie się rozpowszechnił homoseksualizm. Homoseksualiści nawet wszczęli kampanię zmierzającą do przestrojenia opinii publicznej na swoją korzyść i wręcz chełpią się swym zboczeniem. Stało się rzeczą jasną, że takie podkopywanie mierników moralnych może poniekąd narazić na szwank również święty lud Boży. Dlatego ostrzeżono zbory, a złoczyńcy zostali z nich usunięci. Podobnie odniesiono się do innych nieczystych praktyk, takich jak masturbacja, która bywa odskocznią do homoseksualizmu; potraktowano je poważnie, lecz z wyrozumiałością, aby pomóc danym jednostkom do pozostania czystymi w oczach Jehowy. Z kolei wymagał zwrócenia uwagi jeszcze inny problem. Niektórzy członkowie ludu Bożego zawinili wobec Niego nieczystość wskutek przeciwnych naturze metod współżycia w małżeństwie, do których trzeba zaliczyć spółkowanie oralne i analne. Strażnica przestrzegła przed pogrążaniem się w bagno takiego plugastwa. Poinformowała pary małżeńskie, jak Bóg zapatruje się na tę sprawę. Wykazano ponadto, iż pojęcie rozpusty (po grecku: porneia), tak obrzydliwej w oczach Bożych, obejmuje wszelkie formy niemoralnych stosunków cielesnych (1 Kor. 6:9,10). Pouczenia te przyjęto z docenianiem, a osoby, które porzuciły takie nieczyste praktyki, za przykładem Dawida skierowały do swego niebiańskiego Ojca jakże słuszną prośbę: „Zechciej mnie uwolnić od błędów popełnionych nieświadomie!” - Ps. 19:l3, Poz.

Im bardziej narastało nieprzejednane stanowisko Towarzystwa, tym większy jawił się opór w zborach. Coraz bardziej zakłopotany takim obrotem sprawy Ray Franz wspomina:
Stos listów o nieznanych wcześniej rozmiarach urósł na przestrzeni pięciu lat. W większości tych listów pytano o biblijną podstawę ingerowania członków Ciała Kierowniczego w prywatne życie innych. W listach pisano też, że nie można przyznać racji argumentom zamieszczonym w artykule Strażnicy, a przytoczonym na uzasadnienie przyjętego stanowiska. (…) Inne listy, często od żon, wyrażały po prostu zakłopotanie i ból zrodzony z niepewności co do ich seksualnej „gry wstępnej”. Pewna kobieta napisała, że rozmawiała ze starszym, a ten poradził jej napisać do Ciała Kierowniczego po „pewną odpowiedź”. Napisała więc o tym, że ona i jej mąż bardzo się kochają, po czym opisała „pewien typ gry miłosnej”, z którego mają zwyczaj korzystać. Dodała następnie: „Wierzę, że jest to sprawa sumienia, lecz piszę, aby się upewnić”.

W końcu nacisk zewnętrzny stał się nie do zniesienia. W „Kryzysie sumienia” czytamy:
Ogrom korespondencji na omawiany temat nigdy nie dotarł do Ciała Kierowniczego. Zajmowali się nią wyznaczeni do pracy przy biurkach korespondencyjnych członkowie personelu centrali lub też członkowie Działu Służby. Jestem jednak pewien, że niektórzy członkowie Ciała Kierowniczego musieli być świadomi – być może dzięki osobistym kontaktom i rozmowom – że w odczuciu wielu niesłusznie dokonali oni inwazji na prywatne życie ludzi. Gdy w końcu – po około pięciu latach – temat ten znów wszedł na porządek dzienny, praktyka wyłączania została zmieniona. Ciało Kierownicze w efekcie wycofało się z tej intymnej sfery życia innych. Znów wyznaczono mnie do przygotowania odpowiedniego artykułu, tym razem uzasadniającego nowe stanowisko. Osobiście czułem rodzaj satysfakcji mogąc przyznać – aczkolwiek nie bezpośrednio – że Organizacja była w błędzie.

Oto pełny tekst artykułu, w którym Ciało Kierownicze Świadków Jehowy wycofuje się z blisko 10-letniej kontroli intymnego życia członków swojej Organizacji:

Watchtower 1978 February 15 pp.30-1 Questions from Readers
Straznica nr 21 z 1978, ss.22-4 Pytania czytelników

- Czy Biblia podaje konkretne definicje określające, co jest moralne lub niemoralne w cielesnym współżyciu męża i żony? Czy należy do obowiązków starszych zborowych, by podejmować próby nadzorowania członków zboru w tych intymnych sprawach małżeńskich?
Trzeba przyznać, że Biblia nie zawiera żadnych konkretnych przepisów ani ograniczeń precyzujących, w jaki sposób mąż i żona mają ze sobą obcować cieleśnie. Występują tam krótkie opisy stosownych świadectw miłości, na przykład w Księdze Przysłów 5:15-20 oraz szeregu wersetów z Pieśni nad Pieśniami (1:13; 2:6; 7:6-8 ). Wersety powyższe oraz teksty takie jak Księga Joba 31:9,10 poniekąd wskazują, co wtedy było w zwyczaju i uchodziło za normalne, jeśli chodzi o grę miłosną oraz stosunki płciowe. Wszystko to zresztą dziś jeszcze uważa się na ogół za normalne i powszechnie przyjęte.
Najdobitniejsza rada Pisma Świętego żąda od nas bezgranicznej miłości do Boga oraz miłowania bliźnich jak siebie samych. Mąż ma kochać żonę jak własne ciało, pielęgnować ją i darzyć szacunkiem (Mat. 22:37-40; Efez. 5:25-31; 1 Piotra 3:7). Jak stwierdza apostoł, miłość „dobrych nie narusza obyczajów, nie szuka własnej korzyści, gniewem się nie unosi” (1 Kor. 13:4,5,Kow). Z pewnością wyklucza to jakiekolwiek wymuszanie na swoim partnerze małżeńskim praktyk, które ten uważa za niesmaczne bądź nawet odrażające i zwyrodniałe.
Pismo Święte nie wykracza poza te podstawowe wytyczne, toteż możemy tylko udzielić rady opartej na tym, co Biblia istotnie podaje. W przeszłości ukazały się w tym czasopiśmie pewne wypowiedzi dotyczące uprawiania w małżeństwie osobliwych praktyk seksualnych, takich jak stosunki oralne, przy czym postawiono je na równi z wypadkami rażącego naruszenia moralności. Z kolei wyciągnięto stąd wniosek, że osoby dopuszczające się takich praktyk podlegają wykluczeniu, o ile nie okażą skruchy. Przyjęto pogląd, że starsi zborowi są upoważnieni do prowadzenia dochodzeń i orzekania w sprawie takich form współżycia małżeńskiego.
Dalsze staranne rozważenie tej kwestii doprowadziło jednak do skrystalizowania się przekonania, że z uwagi na brak wyraźnych pouczeń biblijnych są to rzeczy, co do których same pary małżeńskie muszą wziąć na siebie odpowiedzialność przed Bogiem. Tego rodzaju intymne szczegóły życia małżeńskiego w takim razie nie wchodzą w zakres spraw podlegających kontroli starszych zboru i nie należy podejmować postępowania zmierzającego do wykluczenia, jeśli jedyną podstawą byłyby takie zarzuty [przypis]. Oczywiście jeśli ktoś chciałby się zwrócić do starszego o poradę, wolno mu (lub jej) to zrobić, a starszy może razem z tą osobą rozpatrzyć zasady biblijne, występując w charakterze pasterza, ale bez podejmowania się roli policjanta regulującego cudze życie małżeńskie.
Nie należy tego uznać za usprawiedliwianie wszelkich praktyk seksualnych, w jakie wdają się ludzie, gdyż absolutnie nie o to chodzi. Znajduje tu po prostu wyraz jasne poczucie obowiązku, by decydujący głos pozostawić Biblii i nie zajmować dogmatycznego stanowiska tam, gdzie raczej nie ma po temu wystarczających podstaw. Wyraża się w tym również zaufanie, że lud Jehowy jako całość pragnie wszystko czynić tak, jak dla Niego, i we wszystkich swoich poczynaniach odzwierciedlać Jego wspaniałe zalety. Uzewnętrznia się chęć pozostawienia osądu takich intymnych zagadnień w ręku Jehowy Boga oraz Jego Syna, dysponujących odpowiednią mądrością i znających wszelkie okoliczności, których uwzględnienie jest konieczne do wydania słusznych decyzji. Dobrze będzie, gdy zapamiętamy, że „wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga” oraz że „każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu” (Rzym. 14:7-10,12). „Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre”. - 2 Kor. 5:10.
Powinniśmy sobie ponadto uprzytomnić, iż kiedy apostoł pisał rady zawarte w Liście do Kolosan 3:3,6, nie kierował ich tylko do osób w stanie wolnym, ale również do związanych węzłem małżeńskim. Oświadczył tam: „Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżnośoi, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem”. W Liście 1 do Tesalonlozan 4:3-7 Paweł radzi dalej, ażeby „każdy umiał utrzymywać ciało własne w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. (...) Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości”.
Wspominając o „namiętności”, apostoł z pewnością nie potępia naturalnego pędu zmysłów, który znajduje swe właściwe, ujście i zaspokojenie w obrębie małżeństwa. Pragniemy normalnie pokarmu i napoju, i możemy w odpowiedni sposób temu uczynić zadość. Ktoś jednak może się stać żarłokiem lub pijakiem, gdy zacznie pobłażać sobie i zapomni o umiarze w jedzeniu bądź piciu. Podobnie też sprawy seksu mogą człowieka pochłonąć do tego stopnia, że zaspokojenie pragnień zmysłowych stanie się jego najważniejszym i głównym celem, zamiast być dodatkiem, czyli podrzędnym dopełnieniem tych dowodów miłości, do których zachęca Biblia. Dany człowiek osiąga wówczas ten stopień chciwości, który „jest bałwochwalstwem”, i właśnie żądzy swoich zmysłów oddaje bałwochwalczą cześć. - Efez. 5:3,5; Filip. 3:19; Kol. 3:5.
Co w takim razie należy powiedzieć o sytuacji, gdy osoba komuś poślubiona, na przykład żona, zwraca się do starszego w zborze ze skargą, że partner obraża ją, zmuszając do praktyk seksualnych, których ona nie znosi, bo są dla niej perwersyjne i odrażające? Jeśli współmałżonek gotów jest porozmawiać na ten temat, starszy może zaproponować, że ewentualnie w towarzystwie drugiego starszego spróbuje na podstawie rad biblijnych pomóc danej parze w rozwiązaniu problemu.
A co wtedy, gdy ktoś żyjący w stadle małżeńskim utrzymuje, że pewne poczynania współmałżonka są wystarczająco rażące, aby je podciągnąć pod grecki termin porneia, występujący w Ewangelii według Mateusza 19:9 („rozpusta”, Poz)? Jak już wykazano, Pismo Święte nie podaje szczegółowych informacji, które pozwalałyby stanowczo orzekać, czy określone praktyki seksualne w ramach małżeństwa są lub nie są objęte pojęciem porneia. Warto zaznaczyć, iż ów termin grecki pochodzi od słowa, którego podstawowym znaczeniem było „sprzedawać” bądź też „poddawać się albo oddać się czemuś”, wobec czego porneia to „zaprzedanie się albo wydanie siebie na łup pożądliwości lub lubieżności”. Forma czasownikowa (porneuo) oznacza między innymi „deprawować” (Słownik grecko-angielski Liddella i Scotta; zobacz też Słownik grecko-polski Zofii Abramowiczówny). Jeżeli ktoś pozostający w związku małżeńskim uważa, że praktyki partnera, chociaż nie dotyczą nikogo spoza małżeństwa, są mimo to tak gorszące, ii wyraźnie świadczą o lubieżności lub staczaniu się w lubieżność, musi to być jego własna decyzja i sam ponosi za nią odpowiedzialność.
Komuś takiemu wolno utrzymywać, że ma wszelkie dane składające się na biblijną podstawę do rozwodu. W tym wypadku musi sam (lub sama) wziąć na siebie odpowiedzialność przed Bogiem za ewentualne wszczęcie postępowania rozwodowego. Nie można wymagać od starszych, by wyrazili aprobatę rozwodu (z punktu widzenia Biblii), chociaż nie są pewni jego zasadności. Skoro sprawa nie jest jasna, nic ich również nie upoważnia do narzucania drugim głosu swojego sumienia (Jak. 4:11,12). Po udzieleniu takiej porady biblijnej, jaką uznają za stosowną, mogą następnie wyłożyć zainteresowanej osobie powagę tej sprawy oraz pełną odpowiedzialność, którą weźmie na siebie w razie przeprowadzenia rozwodu. Jeżeli ktoś, jedynie szuka pretekstu do rozerwania węzła małżeńskiego, niewątpliwie ściągnie na ciebie niełaskę Bożą, gdyż w odniesieniu do takiego zdradzieckiego postępowania z partnerem Bóg powiedział, że ‘nienawidzi rozwodów’ (Malach. 2:l6,Poz). „Rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg”, a żaden człowiek, który rozwodzi się pod jakimś pretekstem, a potem wstępuje w inny związek, nie uniknie tego sądu (Hebr. 13:4). Starsi mogą być pewni, że w słusznym czasie Pan „rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc” (1 Kor. 4:4,5). Ktokolwiek sieje oszustwo i zdradę, bezwzględnie zbierać będzie cierpienia, gdyż „Bóg nie dozwoli z siebie szydzić”. - Gal. 6:7,8.
Podobnie jak starsi zborowi przyznają swoim braciom i siostrom prawo do postępowania według własnego sumienia w sprawach, których Pismo Święte nie precyzuje bez niedomówień, tak i sami starsi mają prawo kierować się sumieniem, gdy chodzi o ich ocenę osób decydujących się na wątpliwe kroki. Jeżeli są szczerze przekonani, że poczynania jakiegoś członka zboru w takich sprawach nie pozwalają im spokojnie zalecić go na stanowisko służby, gdzie trzeba świecić przykładem, to mają prawo posłuchać głosu swego sumienia. - 1 Tym. 1:19; 3:2-12; 5:22.

Przypis:
Powoływano się na wypowiedzi apostoła z Listu do Rzymian 1:24-27, dotyczące „pożycia zgodnego z naturą” kobiety i mężczyzny. Czytelnikowi rzuca się w oczy i zresztą konsekwentnie to przyznawano, że w kontekście jest mowa o homoseksualizmie. Wypowiedzi te nie dotyczą bezpośrednio cielesnego współżycia męża i żony. Trzeba również przyznać, że nawet takie wyrazy miłości, które są zupełnie normalne i powszechnie przyjęte między mężem a żoną, byłyby „przeciwne naturze” u osób tej samej płci, a niemoralne u osób nie związanych małżeństwem. Jeżeliby więc z powyższych słów apostoła czerpać wytyczne na temat praktyk seksualnych w obrębie małżeństwa, to należy je uważać za wskazówki pośrednie i mające jedynie charakter sugestii, a nie za ostateczne rozstrzygnięcia, mogące stać się podstawą do ustanowienia rygorystycznych i nienaruszalnych mierników prawnych. Równocześnie jest możliwe, a nawet prawdopodobne, że niektóre praktyki mające obecnie miejsce między mężami i żonami były pierwotnie uprawiane jedynie przez homoseksualistów. W tym wypadku oczywiście miałyby one co najmniej wulgarne pochodzenie. Toteż nie jest to kwestia, nad którą sumienny chrześcijanin mógłby łatwo przejść do porządku po prostu dlatego, ze wspomniane wyżej teksty nie dotyczą bezpośrednio osób w stanie małżeńskim.


W gruncie rzeczy należałoby się cieszyć takim obrotem sprawy. Jednakże dla tych, którzy mieli bezpośredni udział w tym „polowaniu na czarownice” [zarówno „myśliwi”, jak i ofiary], szkody jakie ponieśli w swych sumieniach i relacjach z małżonkami i braćmi w zborze są nieodwracalne. Raymond Franz konkluduje:

Gdy patrzę na leżące obok mnie listy, z których niektóre były cytowane, wówczas wszelka satysfakcja, jaką przyniosło mi napisanie artykułu korygującego poprzednie stanowisko Organizacji, wydaje mi się próżna. Wiem bowiem, że bez względu na to, co zostało powiedziane, słowa nigdy nie będą w stanie zrekompensować lub naprawić szkód w postaci wstydu, zamieszania, zakłopotania, emocjonalnych stresów, ostrego, bolesnego poczucia winy, przede wszystkim zaś zniszczonych małżeństw. Wszystko to było rezultatem poprzedniej decyzji – decyzji podjętej w ciągu zaledwie kilku godzin przez ludzi, z których prawie wszyscy dowiedzieli się o sprawie w momencie jej przedstawiania, nie mając żadnej możliwości wcześniejszego zapoznania się z nią, zastanowienia się nad nią i przemyślenia jej, decyzji podjętej wreszcie bez modlitwy i bez studium Pisma Świętego. Decyzja nasza stała się jednak wiążąca dla Świadków Jehowy całego świata na pięć lat. Okaleczyła tym samym wielu na całe życie. Wszystkie te ofiary i szkody były zbyteczne.

A jak ta sprawa przedstawia się dzisiaj? Zajrzyjmy na koniec do podręcznika z wytycznymi Ciała Kierowniczego podanego starszym zboru pt. Zważajcie na samych siebie i na całą trzodę:

Pay Attention to Yourselves and to All the Flock (1991), p.142
Zważajcie na samych siebie i na całą trzodę, s. 142

Zbór chrześcijański nie jest upoważniony do udzielania szczegółowych wskazówek co do pożycia seksualnego w małżeństwie, może jednak radzić współmałżonkom, żeby w stosunkach płciowych, podobnie jak w każdym innym aspekcie życia chrześcijańskiego, przejawiali wzajemną życzliwość, miłość i szczere zainteresowanie (Efez. 5:28-30; 1 Piotra 3:1,7)
Każdy powinien nienawidzić wszelkich wynaturzonych praktyk seksualnych (3 Mojż. 18:22,23; Ps. 97:10; Am. 5:15; Rzym. 12:9; Efez. 5:3,10-12; Kol. 3:5,6)
Należy usilnie zachęcać wszystkich do postępowania w taki sposób, by zachować czyste sumienie i nie skalać łoża małżeńskiego (Hebr. 13:4; w84/7, ss.24-28 )
Wprawdzie wynaturzone praktyki są złe, nie oznacza to jednak, że osoba dopuszczająca się ich musi bezwzględnie utracić przywileje służby.
Jeżeli starsi dowiedzą się o czymś takim, powinni rozważyć: Czy chodzi o praktykowanie tego dopiero od niedawna, czy już od dłuższego czasu? A może miało to miejsce w przeszłości i teraz już nie stanowi problemu? Może ktoś nie widzi w tym nic niestosownego? Czy ma wyrzuty sumienia? Gdy okazuje szczerą skruchę, a sprawa nie nabrała rozgłosu, może nie być konieczne pozbawianie go przywilejów służby.


Pamiętać jednak musimy, że powyższa notatka dotyczy wyłącznie par małżeńskich. Odnośnie osób niezwiązanych węzłem małżeńskim nadal zastosowanie ma tradycyjne stanowisko, któremu bieg nadał swego czasu Ray Franz:

Codzienne badanie Pism 2002, Piątek 22 lutego
Uciekajcie od rozpusty (1 Kor. 6:18 )

Chociaż życie seksualne stanowi dar od Boga, podlega pewnym ograniczeniom nawet w obrębie małżeństwa (Efez. 5:28-30; 1 Piotra 3:1,7). Stosunki pozamałżeńskie są zakazane. Biblia wypowiada się w tej sprawie jednoznacznie (Wyjścia 20:14; Marka 7:21,22). Co to jest rozpusta? Grecki odpowiednik tego słowa, mianowicie porneia, określa niekiedy stosunki płciowe między ludźmi niezwiązanymi węzłem małżeńskim (1 Kor. 6:9). W pozostałych miejscach Biblii, na przykład w Ewangelii według Mateusza 5:32 i 19:9, ma on szersze znaczenie i dodatkowo obejmuje cudzołóstwo, kazirodztwo i sodomię. Słowo porneia może się również odnosić do innych praktyk seksualnych pomiędzy osobami niebędącymi małżeństwem, takich jak seks oralny i analny oraz pieszczenie cudzych narządów płciowych. Wszelkie takie praktyki są w Słowie Bożym bezpośrednio lub pośrednio potępione (Kapł. 20:10,13,15,16; Rzym. 1:24,26,27,32).
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#2 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-08, godz. 10:43

i pomyśleć, że wielu ludzi alergicznie reaguje na sytuację, gdy kapłani katoliccy mówią coś o antykoncepcji, bądź o innych sprawach dotyczących pożycia mężów i żon. Tyle, że katolik jeśli odczuwa taką potrzebę, spowiada się z czynów uznanych za grzeszne, a jeśli nie odczuwa takiej potrzeby, to nikt go nie będzie niepokoić.

Natomiast kwestia składania starszym zboru PISEMNEGO oświadczenia w tej sprawie, a następnie składania zeznań jak w sądzie, jest czymś, co się nie mieści w głowie.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#3 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-10-08, godz. 12:50

Dzięki Lib za obszernego posta. Dla mnie to nic nowego, ale zawsze miło odświeżyć sobie pewne informacje. Czysty cyrk :) .
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#4 Dementor

Dementor

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 473 Postów

Napisano 2005-10-10, godz. 08:53

O bez kitu... starocie cytowane przez Liberała uznałbym za "stare i wygasłe światło" już pewnie zastąpione nowym, ale info z tekstu dziennego z roku 2002 jest stosunkowo niedawną informacją - tak więc tym bardziej im współczuję. Co to wogólee ma znaczyć by tak jawnie wchodzić małżonkom do sypialni i mówić co im wolno a co nie! Chore!
Współczuję ŚJ - tym którzy się trzymają takich sztywnych przepisów między innymi z powodu takiego iż mają BARDZO UBOGIE życie seksualne.

BTW. Swoją drogą wydaje mi się że... nawet oszacuję powiedzmy z 80% ŚJ nie ma pojęcia iż niektóre ich łóżkowe igraszki łóżkowe są przez WTS potępione... żenua...
destination: ..::SALSERO::..

#5 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-10-10, godz. 13:06

Paradoks polega na tym, że SJ namawiają do prowadzenia przykładnego życia małżeńskiego, twierdzą, iż małżeństwo to podstawa, itp. A jednocześnie prawie totalnie ignorują życie seksualne małżonków, a raczej jego wpływ na szczęście w małżeństwie. Jakiekolwiek zewnętrzne ograniczenia w tym względzie mogą mieć opłakane skutki.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#6 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-10, godz. 16:13

Nie zgodzę się zarówno z dementorem, jak i bratem Jaraczem.

Nowe światło z 2002 roku nic nie mówi o pożyciu w małżeństwie, a jedynie (zdroworozsądkowo) zalicza oral i anal do seksu, który (będąc zarezerwowany dla par małżeńskich) nie jest dozwolony przed ślubem. Zupełnie słusznie, bo jest to pieszczota tak intymna, że chyba każdy normalny człowiek (kobieta lub mężczyzna) byłby zazdrosny, wiedząc, że jego narzeczony lub narzeczona robi to z kimś innym.

Odnośnie wypowiedzi Jaracza: owszem, ingerencje w życie małżeńskie mogą mieć opłakane skutki a żądanie pisemnych oświadczeń w sprawie pożycia małżeńskiego napewno nic dobrego nie przyniosło. Uważam jednak, że podtrzymanie zakazu zboczeń wewnątrzmałżeńskich (bez wszczynania procedur sądowniczych) nie jest tym, co mogłoby "zubożyć" czyjeś małżeństwo. Przeciwnie: im mniej zboczeń, tym rodzina jest szczęśliwsza. Moim zdaniem, Organizacja nie robi obecnie nic, co przeszkadzałoby małżeństwom w umacnianiu więzi małżeńskich poprzez współżycie intymne.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#7 Dementor

Dementor

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 473 Postów

Napisano 2005-10-10, godz. 18:22

chyba masz Sebastian rację, a źle przeczytałem tj. nie przeczytałem ze zrozumieniem - i moja wypowiedź skomentowała takową sytuację gdyby WTS zabraniało MAŁŻONKOM w łóżku pofiglować - przyznaję że po przeczytaniu jeszcze raz tego postu zauważam iż było to skierowane do osób niezwiązanych węzłem małżeńskim. Tak więc mój błąd.
destination: ..::SALSERO::..

#8 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-10-11, godz. 06:18

Cóż, pewnie nowe światło świeci mocniej niż kiedyś ;) . Tym nie mniej trudno zapomnieć tych wszystkich komitecików, kiedy skruszona żonka denuncjowała swego męża za oral :P .
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#9 ariadna

ariadna

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 66 Postów

Napisano 2005-10-11, godz. 08:29

Uważam jednak, że podtrzymanie zakazu zboczeń wewnątrzmałżeńskich (bez wszczynania procedur sądowniczych) nie jest tym, co mogłoby "zubożyć" czyjeś małżeństwo.

A cóż to za określenie? Pierwsze słyszę :o To, co małżonkowie robią w łóżku, za obopólną zgodą, i co sprawia im przyjemność, w żadnym razie nie można nazwać zboczeniem. Przecież nie krzywdzą w ten sposób nikogo. A wszelkie zakazy w tym względzie, to czysto ludzkie wymysły, powstałe w celu utrzymywania człowieka w poczuciu winy, co ułatwia sprawowanie nad nim kontroli. To jest oczywiście tylko moje zdanie.

Ciekawi mnie co nazywasz (lub co jest nazywane) „zboczeniem wewnątrzmałżeńskim”? Swój post rozpoczynasz twierdzeniem, że anal i oral jest zarezerwowany dla par małżeńskich. Jeśli seks oralny/analny przed ślubem = zboczenie, a po ślubie = norma (albo „dozwolony”), to czym jest – ponawiam pytanie – zboczenie wewnątrzmałżeńskie?

#10 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-10-11, godz. 09:37

Wspólnym ubijaniem kotów podczas kopulacji :) :P :D . Oczywiście, że jakiekolwiek normy, co jest zboczeniem, a co nie (dopóki nikt na tym nie cierpi), to nadużycie "władzy dusz". Z czego zresztą skwapliwie korzysta WTS.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#11 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-11, godz. 10:05

Przyznaję, że trochę niegramatycznie napisałem.

Chodziło mi o to, że 1) Seks jest zarezerwowany dla par małżeńskich 2) Oral i anal są praktykami seksualnymi, ale 3) praktykami zboczonymi i nie powinny być praktykowane, nawet w małżeństwie.

Takie jest moje zdanie. Jeśli ktoś uważa inaczej, jego sprawa, ja swojego małżeństwa w ten sposób brudzić nie będę.

Odradzanie tego, co nienaturalne (jeśli za odradzaniem nie idzie sankcja organizacyjna w postaci komitetu) nie zubaża małżeństwa. Większości normalnych ludzi zrezygnowanie z tego plugastwa przyniesie korzyść. Oczywiście jeśli jakaś para bardzo chce i robi to, nie musi nikomu tlumaczyć, powinno to jednak pozostać ich tajemnicą.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#12 Dementor

Dementor

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 473 Postów

Napisano 2005-10-11, godz. 10:27

Nie obraź sie Sebastian... ale Tobie też współczuję z powodu "ostrych zasad" jakimi sie kierujesz... nawet we własnym małżeństwie.
destination: ..::SALSERO::..

#13 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2005-10-11, godz. 10:29

dDementor ale z Ciebie liberał :D
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#14 Dementor

Dementor

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 473 Postów

Napisano 2005-10-11, godz. 10:36

i daltego głosowałem na Tuska a nie na Kaczora ;)

a tak na poważnie wracając do Sebastiana - Sebastian a może nie chcesz się "brudzić" bo Twoja druga połowa sobie tego nie życzy? To może być zrozumiale i powinno zostać uszanowane, ja tam jednak lubię różnego rodzaju igraszki - a i moja druga połowa nie ma nic przeciwko temu - tak więc generalnie jest super. Jeżeli jednak kiedyś zmienisz zdanie to przynajmniej spróbuj - żeby móc stwierdzić z czego rezygnujesz ;) tak jak świadomie zrezygnowaleś z bycia ŚJ - po uprzednim sprawdzeniu czym to się je.

Pzdr

Aha no i z jednym się nie zgodzę: że to są zboczenia - ale polemizować to chyba tutaj o tym nam nie wypada.
destination: ..::SALSERO::..

#15 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-04-28, godz. 17:57

Ja myślę że każdy powinien ustalac swoje zasady w swoim stadle i to jest oki, Seba ze swoją połówką uważa tak, oki, Dementor ze swoją inaczej, też oki.
Najgorzej jest kiedy Twoja religia ustala zasady Twojej przyjemnosci. :)))))) pozdro
nie potrafiłam uwierzyć.......

#16 jajosworld

jajosworld

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 142 Postów

Napisano 2006-05-21, godz. 17:35


Uważam jednak, że podtrzymanie zakazu zboczeń wewnątrzmałżeńskich (bez wszczynania procedur sądowniczych) nie jest tym, co mogłoby "zubożyć" czyjeś małżeństwo.

A cóż to za określenie? Pierwsze słyszę :o To, co małżonkowie robią w łóżku, za obopólną zgodą, i co sprawia im przyjemność, w żadnym razie nie można nazwać zboczeniem. Przecież nie krzywdzą w ten sposób nikogo. A wszelkie zakazy w tym względzie, to czysto ludzkie wymysły, powstałe w celu utrzymywania człowieka w poczuciu winy, co ułatwia sprawowanie nad nim kontroli. To jest oczywiście tylko moje zdanie.

Ciekawi mnie co nazywasz (lub co jest nazywane) „zboczeniem wewnątrzmałżeńskim”? Swój post rozpoczynasz twierdzeniem, że anal i oral jest zarezerwowany dla par małżeńskich. Jeśli seks oralny/analny przed ślubem = zboczenie, a po ślubie = norma (albo „dozwolony”), to czym jest – ponawiam pytanie – zboczenie wewnątrzmałżeńskie?

a moze wlasnie pewną formą zboczenia jest wchodzenie do malzenskich sypialni ???
im bardziej poznaję organizację Strażnica, tym jestem mocniej przekonany, ze jest to sekta i to wcale nie nieszkodliwa, a bezwzględna i działająca niszczycielsko na społeczeństwo i podstawową jej komórkę - rodzinę...

#17 marta

marta

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 174 Postów

Napisano 2006-12-20, godz. 21:47

czyli co z tego wszytskiego wynika konkretnie: ze kiedys siwdakowie wykluczali za seks oraalny tak? bo musze jakos logicznie to opowiedziec tacie... jak zaczełam moiwc to mnie wyzwał od swin wracajacych do swoich wymiocin.... :angry: i kazal pokazac konkretne straznice ze sj zakazali oralnego seksu a potem sie z tego wycofali...

#18 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-12-21, godz. 14:08

czyli co z tego wszytskiego wynika konkretnie: ze kiedys siwdakowie wykluczali za seks oraalny tak?


Tak, dokładnie tak było. Jak pięknie uargumentowali ten zakaz wersetami... a potem zniesienie zakazu.

#19 marta

marta

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 174 Postów

Napisano 2006-12-21, godz. 18:24

i co potem? przyjeli wszystkie wykluczone owieczki do siebie spowrotem przepraszajac i błagajac o wyrozumiałosc?

#20 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-12-22, godz. 09:21

i co potem? przyjeli wszystkie wykluczone owieczki do siebie spowrotem przepraszajac i błagajac o wyrozumiałosc?

Przyjęli pewnie te owieczki, które same o to pokornie poprosiły i przeprosiły. O przepraszaniu owieczek nigdy nie było i nie ma mowy.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych