Korzystanie ze stypendium, przyjęcie awansu
#21
Napisano 2008-06-20, godz. 09:05
A oto, dla Ciebie, chomiki zajmujące się WTS-em: trochę prywaty, czyli mój chomik
SCORP1ON, obywatel.gg, arturszylopl, fakirek, wts, WTLibrary, Watchtower-files, PAROUSIA, daryelko, Grzema
#22
Napisano 2008-06-20, godz. 09:13
Z tego co mi wiadomo to nieliczni maja wyzsze np. prawnicyGeneralnie to szperacz ma rację a tak w ogóle to orientujecie się jakie wykształcenie ma większość nowych oficjeli w Nadarzynie.
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#23
Napisano 2008-06-20, godz. 17:57
Moje pytania w związku z powyższym:
1. Czy przyjęcie awansu to grzech niewybaczalny?
2. Czy ŚJ nie wolno rozwijać skrzydeł w pracy zawodowej, to też jest zabronione?
3. Jeżeli ktoś jest zdolny to dlaczego ma nieskorzystać ze stypendium lub innej pomocy? Oznacza to, że mam nieprzyjąć stypendium, jeżeli takowe otzymam?
To nie są grzechy, tylko nie chcą, aby ktoś się rozwijał, bo stracą nad nim kontrolę. Zacznie przebywac więcej w "świecie" i zobaczy, że ten świat wcale nie jest taki jak opisują Strażnice. Poza tym będzie doceniony i dowartościowany, a Strażnica skupia się często na naszych słabościach, nad którymi musimy pracować. Stąd tak wiele osób w organizacji z problemami psychicznymi. Są rozdarci wewnętrznie, bo z jednej strony chcieliby coś w życiu robić, awansować, kształcić się, a z drugiej strony dowiadują się, że tego nie powinni robić, bo wtedy "nie miłują Jehowy".
Mało jest osób w zborach, które mają jakąś pasję, hobby, dzięki której się rozwijają, bo to przecież głupoty, które zabierają cenny czas, który można poświęcić na ...studium osobiste. A gdzie równowaga.
#24
Napisano 2008-06-21, godz. 09:05
Użytkownik vilgefortz edytował ten post 2008-06-21, godz. 09:05
A oto, dla Ciebie, chomiki zajmujące się WTS-em: trochę prywaty, czyli mój chomik
SCORP1ON, obywatel.gg, arturszylopl, fakirek, wts, WTLibrary, Watchtower-files, PAROUSIA, daryelko, Grzema
#25
Napisano 2008-06-21, godz. 09:39
A mi nikt nie robił żadnych wyrzutów, że brałem stypendia.
Tu chyba nie chodzi o branie stypendium, tylko wyjazdy na stypendium
#26
Napisano 2008-08-18, godz. 02:02
Zemdlił mnie ten fragment. Chociaż po szkole średniej dokonałam podobnego wyboru. Zachęcana przez wszystkich nauczycieli do studiowania, ich propozycje odrzuciłam i zostałam pionierką. Po kilku latach jednak poszłam na studia, nie skończyłam co prawda:), ale tylko dlatego, że nie chciałam a nie na skutek kolejnej rady grona starszych. Znałam jednego brata, skończył 8 klas podstawówki, zaczynał liceum wieczorowe chyba z 6 razy i nigdy nie kończył. Ale w zborze sługa, liczne przywileje, zaproszenia. Tyle, że z takim wykształceniem co mozna robić? Od lat na utrzymaniu starszych cioć w zborze, ale przez grono chwalony. Chłop jak dąb, ale pracą się nie brudzi..o przepraszam, on ma wznioslejsze cele, duchowe znaczy się. Jak zawitałam na forum to obiecałam sobie, że będę obiektywna i cholera mnie bierze jak czytam ten wątek. Czy Organizacja zapłaci za zniszczenie zycia tak wielu osobom???
#27
Napisano 2008-08-18, godz. 08:39
Jednym niszczy. Innym - którzy i tak niczego by w życiu nie osiągnęli - daje namiastkę kariery, obowiązków, bycia potrzebnym, władzy...Czy Organizacja zapłaci za zniszczenie zycia tak wielu osobom???
#28
Napisano 2008-08-18, godz. 09:16
I tacy sa najgorsi ktorzy sie realizuja w zborze...[...]Innym - którzy i tak niczego by w życiu nie osiągnęli - daje namiastkę kariery, obowiązków, bycia potrzebnym, władzy...
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#29
Napisano 2008-08-18, godz. 12:02
Jednym niszczy. Innym - którzy i tak niczego by w życiu nie osiągnęli - daje namiastkę kariery, obowiązków, bycia potrzebnym, władzy...
W przeznaczenie nie wierzę więc stwierdzenie, że są ludzie, którzy i tak by w życiu niczego nie osiągnęli do mnie nie trafia. Każdy może coś osiągnąć, jeśli postara się wystarczająco mocno. Nie przekonuje mnie argument, że dzieki zborowi niektórzy ludzie się realizują. W swoim poście miałam na myśli tych, którzy bez reszty poświęcili się Strażnicy ( a nie Bogu), co z nimi, co z ich staroscią??? Głębokim milczeniem pomijam osoby, dla których święty zbór Boga to miejsce, w którym sięga się po władzę i chce się robić karierę. Bysie potrzebnym i posiadanie obowiązków teokratycznych to trochę inna bajka niż władcze zapędy.
#30
Napisano 2008-08-18, godz. 12:44
Ergo - ci, którzy się nie starają, niczego nie osiągną.W przeznaczenie nie wierzę więc stwierdzenie, że są ludzie, którzy i tak by w życiu niczego nie osiągnęli do mnie nie trafia. Każdy może coś osiągnąć, jeśli postara się wystarczająco mocno.
To żaden argument. Stwierdzenie faktu.Nie przekonuje mnie argument, że dzieki zborowi niektórzy ludzie się realizują.
#31
Napisano 2008-08-18, godz. 13:05
Znam osobę która chciała się przeprowadzić do innego miasta i iść na studia, rodzice jej "nie pozwolili" a teraz dorosła dziewczyna a dalej mieszka z rodzicami i nie podjęła tych studiów.że większość SJ w Polsce, gdy stają przed tym dylematem, zwyczajnie „olewają” wytyczne dziadów
W Nadarzynie (albo innych obozach pracy SJ) pracują adwokaci, a czy pracują tam historycy, albo ludzie którzy studiowali grekę lub hebrajski?
Moi drodzy wie to każda władza że tłumem niewykształconym łatwiej się manipuluje - wszystko co chciałem dodać w tym temacie.
#32
Napisano 2008-08-19, godz. 00:28
Ergo - ci, którzy się nie starają, niczego nie osiągną.
To żaden argument. Stwierdzenie faktu.
To nie jest fakt. Tym ludziom WYDAJE się, że się realizują, a to zasadnicza różnica. Bo niby gdzie indziej? Na studia nie wolno, awans odrzucić. Najlepiej pracowac przy łopacie, ale tylko ze cztery godzinki dziennie, zeby miec jeszcze mase czasu na wiadome zajęcia. Podpisuję sie pod postem pojawiamsieiznikam, prostym ludem łatwiej rządzić. Przecież to samo robili faryzeusze, sprawowali przewodnictwo nad ludem ziemi. Żeby przekonac ludzi wykształconych i światłych trzeba się już trochę postarać. A komu by się chciało.
#33
Napisano 2008-08-19, godz. 08:23
Na czym niby polega ta różnica? Po czym odróżniasz, że np. menedżer od hjuman risorsys albo łeb dizajner to się realizuje, a filateliście albo pionierowi specjalnemu się tylko wydaje, że się realizuje?To nie jest fakt. Tym ludziom WYDAJE się, że się realizują, a to zasadnicza różnica.
#34
Napisano 2008-08-19, godz. 09:07
Na czym niby polega ta różnica? Po czym odróżniasz, że np. menedżer od hjuman risorsys albo łeb dizajner to się realizuje, a filateliście albo pionierowi specjalnemu się tylko wydaje, że się realizuje?
Bo Ci ludzie mają wybór, mogą pracować gdzie chcą, awansować, mieć jakieś hobby. A co zostało świadkowi? Ewentualnie jakiś przywilej w zborze, bo reszta jest be. Sama byłam pionierką i wydawało mi się, że jestem szczęśliwa. Ba! Byłam o tym swięcie przekonana. I nie przeszkadzało mi, że jestem bombardowana , mniej lub bardziej zawoalowanymi komunikatami, że moim jedynym hobby powinna byc Biblia, Strażnica, służba ( niekoniecznie w tej kolejności) I naturalnie byłam popierana przez zbór. Ale jak postanowiłam się realizowac na wymarzonym kierunku studiów, to okazało się, że narażam się całemu gronu ( z których nota bene połowa miała wyższe wykształcenie ) bo nie będę mogła poświęcac na służbę tyle czasu co kiedyś. Ja nie twierdzę, że przywileje w zborze nie dają tym ludziom radości, ale powiedz co im pozostało? To jedyne pole, na którym mogą się wykazać. I wkurza mnie to, że ktos odbiera Ci wybór, a raczej dyktuje Tobie jakiego wyboru masz dokonać.
#35
Napisano 2008-08-19, godz. 10:48
Zdziwiłabyś się jak bardzo praca w niektórych firmach przypomina rzeczywistość w "organizacji". Parę lat temu firma postawiła mnie przed wyborem: albo rezygnuję z drugiego kierunku studiów albo wylatuję z pracy. I ch.j, że robiłem to w wolnym czasie i w czasie moich urlopów. Mam być dyspozycyjny i angażować się w życie firmy, a nie rozpraszać się na jakieś nieteokratyczne, eee... znaczy się nieproduktywne, zajęcia.Bo Ci ludzie mają wybór, mogą pracować gdzie chcą, awansować, mieć jakieś hobby.
I gdzie widzisz różnicę?A co zostało świadkowi? Ewentualnie jakiś przywilej w zborze, bo reszta jest be.
Wypisz wymaluj pranie mózgu na tzw. "integracyjnych wyjazdach" albo szkoleniach w każdej większej korporacji.Sama byłam pionierką i wydawało mi się, że jestem szczęśliwa. Ba! Byłam o tym swięcie przekonana. I nie przeszkadzało mi, że jestem bombardowana , mniej lub bardziej zawoalowanymi komunikatami, że moim jedynym hobby powinna byc Biblia, Strażnica, służba ( niekoniecznie w tej kolejności) I naturalnie byłam popierana przez zbór. Ale jak postanowiłam się realizowac na wymarzonym kierunku studiów, to okazało się, że narażam się całemu gronu ( z których nota bene połowa miała wyższe wykształcenie ) bo nie będę mogła poświęcac na służbę tyle czasu co kiedyś.
Ojej, przecież każdy wybór jednej dziedziny realizacji oznacza odrzucenie innych. Nie można być wyczynowym kolarzem i profesjonalnym skrzypkiem jednocześnie. A nawet bardziej przyziemnie - w wielu firmach nie da się być dyrektorem a równocześnie dobrym ojcem/mężem. Zdziwiłabyś się ile sposobów samorealizacji, kariery łączy się z wyrzeczeniami, poświęcaniem życia rodzinnego i osobistego, chorobami nerwowymi, alkoholizmem.Ja nie twierdzę, że przywileje w zborze nie dają tym ludziom radości, ale powiedz co im pozostało? To jedyne pole, na którym mogą się wykazać.
Ucieczka od wolności to wbrew pozorom powszechnie spotykana rzecz.I wkurza mnie to, że ktos odbiera Ci wybór, a raczej dyktuje Tobie jakiego wyboru masz dokonać.
Użytkownik [db] edytował ten post 2008-08-19, godz. 10:51
#36
Napisano 2008-08-19, godz. 15:15
#37
Napisano 2008-08-19, godz. 15:27
Zdziwiłabyś się jak bardzo praca w niektórych firmach przypomina rzeczywistość w "organizacji".
Prawda. Kiedyś przyszła mi do głowy myśl, że rzeczywistość w sądownictwie niewiele różni się od rzeczywistości w organizacji.
Ojej, przecież każdy wybór jednej dziedziny realizacji oznacza odrzucenie innych. Nie można być wyczynowym kolarzem i profesjonalnym skrzypkiem jednocześnie. A nawet bardziej przyziemnie - w wielu firmach nie da się być dyrektorem a równocześnie dobrym ojcem/mężem. Zdziwiłabyś się ile sposobów samorealizacji, kariery łączy się z wyrzeczeniami, poświęcaniem życia rodzinnego i osobistego, chorobami nerwowymi, alkoholizmem.
To też prawda. Niestety, często coś za coś.
#38
Napisano 2008-08-19, godz. 15:56
W organizacji SJ tego nie uslyszysz, powiedza ze Jehowa zadba o Twoje potrzeby; ocenia sie dojrzalosc duchowa na podstawie czasu poswieconego na „sprawy teokratyczne”. Robienie kariery w zborze jest synonimem “robienia postepow duchowych”. Ladnie brzmi, tylko czy ilosc godzin przeznaczonych na gloszenie naprawde jest objawem dojrzalosci duchowej? SJ ktory przestaje byc starszym nagle przestaje byc „dojrzalym duchowo bratem” czyli cofa sie w rozwoju? Czesto slyszalam (od pionierow) ze kazdy moze byc pionierem jesli tylko tego zapragnie. Chyba kazdy chcialby poswiecac wiekszosc swojego czasu na to, co dla niego najwazniejsze, jednak na pewno nie kazdy ma taka mozliwosc. Doba ma tylko 24 h i kosztem jednego trzeba zaniedbac drugie. Natomiast w organizacji slychac zawsze „czy moglbys zrobic wiecej?” a nigdy „jaki bedzie koszt?”. Nie watpie, ze wielu jest swiadkow, ktorzy ubiegaja sie o „przywileje” ze zdrowych pobudek, mysle jednak, ze w pewnym momencie tej „kariery” zaczynaja poswiecac wiecej czasu na dbanie o interesy wydawnictwa WTS niz na wlasny rozwoj duchowy.To też prawda. Niestety, często coś za coś.
#39
Napisano 2008-08-19, godz. 16:05
Nie rozumiem dowcipu.Oj db nie zrozumiemy się. Nie zrozumie głodnego syty, bo ich różnią apetyty.
Skąd pomysł, że mam taką ochotę?Masz ochotę bronić Organizacji, proszę uprzejmie.
Czyli jeśli ja stwierdzę, że jestem kosmitą z planety Melmak, to nikt nie może mnie porównywać z innymi ludźmi? Bo?I nie porównuj ŚJ do byle firmy. Bo ŚJ twierdzą, że są organizacją Bożą a nie byle korporacją.
Czy mi się wydaje, czy usiłujesz mi tłumaczyć, że 2+2=4?Możesz się zwolnić z korporacji nie tracąc przy tym wieloletnich przyjaciół, więzi z rodziną. Spróbuj to samo zrobić w Organizacji.
A ja o tym. Pozwól więc, że zapytam, po co odpisujesz coś pod moimi postami, skoro chcesz pisać o czymś innym?oczywiście zgadzam się z Toba jeśli chodzi o poswięcanie życia osobistego dla kariery. Jasne, że tak jest. Ale ja nie o tym!
Nie przypominam sobie, bym temu zaprzeczał. Chyba faktycznie ktoś z nas ma spore problemy z rozumieniem słowa pisanego.Ja pisze tylko i wyłącznie o tym, że pewna grupa osób uważająca się za jedyną prawdziwą religię mówi Tobie, że cokolwiek innego robisz, poza poświęcaniem sie tej właśnie idei, jest złe. W firmie, masz wybór. Dajesz wypowiedzenie, bo jesteś wolnym człowiekiem. A w Organizacji?? Jestes zrzucony na samo dno, przestajesz istnieć. A przez lata wmawiano Ci, że bez organizacji Ciebie nie ma. Więc zacznij żyć z poczuciem, że jesteś G... wart.
Pal sześć prawdziwy "rozwój duchowy" (cokolwiek by przez to rozumieć). Ilość "wychowanych w prawdzie" dzieci starszych wśród exów wyraźnie pokazuje, że oni nie mają nawet czasu na porządną indoktrynację swoich pociechNie watpie, ze wielu jest swiadkow, ktorzy ubiegaja sie o „przywileje” ze zdrowych pobudek, mysle jednak, ze w pewnym momencie tej „kariery” zaczynaja poswiecac wiecej czasu na dbanie o interesy wydawnictwa WTS niz na wlasny rozwoj duchowy.
Użytkownik [db] edytował ten post 2008-08-19, godz. 16:06
#40
Napisano 2008-08-19, godz. 16:05
[/quote]
Prawdę mówiąc dalsza dyskusja jest bezsensowna. Wypaczasz każde moje słowo ,usiłując przeforsowac słusznośc Twoich stwierdzeń. Za długo byłam w Organizacji, żebyś mógł mi teraz wmówić, że dzieki niej realizują się ludzie bez ambicji. Koniec. Dyskutowac z Toba dłużej nie zamierzam, w tym temacie rzecz jasna. Niech Bóg bedzie z Tobą.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych