Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przypuszczalna budowa raju.


  • Please log in to reply
278 replies to this topic

#261 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-04-26, godz. 12:43

Technika a społeczeństwo (czytaj >>)
Dołączona grafika

#262 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-04-27, godz. 06:18

Zamieściłeś filozoficzny link Adelfos, ale nie dałeś swojej konkluzji, jak by się on miał do raju, czy kwestii spornych, o czym ostatnio było mówione, w związku z Twoimi wejściami.
Czekasz pewnie co ja powiem, bo niby wg ciebie w domyśle tekst ten miałby powalać moje koncepcje? No to czemu nie zwróciłeś na to uwagi w którym to miejscu? O wielu rzeczach na które ja zwracałem uwagę w całym tu wątku też jest tam mowa. No i co z tego by miało wynikać?
Po mojemu, nie można tego wypracowania filozoficznego tu stosować i przymierzać, bo staje się on złym narzędziem. Ono opiera się na obecnym status quo i relacjach w świecie oraz między ludźmi.
Przecież my tu filozofujemy ponad przeciętność. Zakładamy np zmianę warunków na inne niż obecnie. Mam tu na uwadze np anielski nadzór w związku z egzekwowaniem i wykonywaniem przez nich wyroków co do nowego ogólnego prawa. To generalnie zmienia całość sprawy. Tego tamto wypracowanie nie obejmuje i masa madrych filozoficznych wniosków tam wysuniętych będzie bez użytku.
Przecież ja też mówiłem o tym, czy miałaby być sakramencka technika, czy naturalna przyroda. Dawałem przykłady, że aby być szczęśliwym po "powrocie", trzeba by się znaleźć przynajmniej w części w zbliżonych warunkach, bo inaczej będzie dyskomfort i niezadowolenie dające jednostce powracajacej wielki niesmak co do raju. Czy o to by miało chodzić Bogu, aby unieszczęśliwiać ludzi? To się przecież nie mieści w głowie na bazie ogólnego przekroju Biblii. Ktoś kto całe życie poświęcił np muzyce na jakimś instrumencie i chciałby to nadal kontynuować, to skąd uzupełni zużyte struny do niego? A przecież takie rzeczy wytwarza przemysł. To metalurgia, technologia materiałów spiekanych, na wytworzenie twardych ciągadeł, obróbka elektroerozyjna, automaty produkcyjne itd. O co nie zaczepisz zawsze potkniesz się na konieczności istnienia przemysłu. Ponadto też przetrzepywałem założenia. Czy postawić na podsuwanie oraz dostarczanie urzadzeń i żberów przez Boga, czy ludzie sami mają sobie to wytwarzać. Postawiłem na wytwarzanie, bo wiele argumentów na to wskazywało.
Też dawałem rozwiązania na sytuacje skrajnie inne, aby nie równać wszystkich ludzi i pozostawiłem furtkę na indywidualizm ludzki. Rozwiązanie mam więc kompleksowe.
Czy człowiek bedzie więc musiał na mus zajmować się czymś innym i szybko puszczać w niepamięć swoje umiejętności?
Jakiż to sens zmartwychwstać z identyczną pamięcią i wkrótce usłyszeć "Teraz zapomnijcie o dawnych rzeczach. Tu gdzie jesteście będziecie robić co innego". No to mamy stan psychiczny w zmartwychwstałych, jakby ich Stalin wyrwał z domu o 4:00 i zsyłał na Syberię. Wyrwać z korzeniami z tego w czym tkwili i jazda w nowy układ? Owszem można zmieniać życie cywilizowane na prymitywne, ale stopniowo i z jakimś udziałem własnej woli. Człowiek zreszta i tak wszędzie się przystosuje, ale raj nie ma polegać na cierpieniu. Ma nie być bólu, jak ci wiadomo z "tekstów".

#263 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-05-01, godz. 19:05

Jakiż to sens zmartwychwstać z identyczną pamięcią i wkrótce usłyszeć "Teraz zapomnijcie o dawnych rzeczach."

Nazareńczyk, na którego sporadycznie się powołujesz, nie wyglądał na przygnębionego jeszcze nie do końca zagojonymi ranami po gwoździach.
Dołączona grafika

#264 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-05-02, godz. 13:16

Jezus nie musiał wyglądać na przygnębionego z powodu rozstania sie z 33 letnim życiem ziemskim, bo to był dla niego tylko epizod życiowy. On powracał do swoich bazowych zajęć w świecie duchowym, w którym już przecież wcześniej istniał. Porównywanie więc jego zmartwychwstania świadomościowego z naszym, nie jest więc przystające. Dokonujesz więc Adelfos błędu interpretacyjnego pokazując jego radość w zestawieniu z faktem, że opuszczał przyjaciół i ziemskie życie.
Więc skoro mielibyśmy np zajmować się zupełnie czymś innym, co wyczuwam w Twoim domyśle, oraz istnieć w zupełnie odmiennych realiach na ziemi i to od razu na starcie, to archiwizowanie świadomości ludzkich nie miałoby raczej sensu, aby tylko na "jeden dzień" uprzytomnić zmartwychwstałym skąd się pochodzi, a po tym zabiegu rozpoczynać kolejną błyskawiczną edukację na nowe warunki, a tamto stare zupełnie miałoby być nieużyteczne, czy też pospieszną transformację świadomości na nową, poprzez wlanie nowych danych mózgowych w pamięć długotrwałą. A potem tylko hasełko do nich! - "A teraz zapomnijcie o dawnych rzeczach, bo będziecie robić zupełnie co innego niż dawniej w świecie"
Bezsensowne staje się też wówczas przedłużanie tego obecnego stanu na Ziemi, gdzie zło nadal toczy świat, skoro to wszystko miałoby ulec szybkiemu zapomnieniu w świadomościach przywróconych do życia. Po co wtedy dokładne zmartwychwstanie świadomościowe dla zagrywki na krótką chwilę, gdzie brak byłoby czasu na przetrawienie faktu. Wtedy prostrze staje się zmartwychwstanie super relatywne, gdzie niepotrzeba uświadamiania niczego ludziom. Zbędne więc byłyby zapisy świadomości i całe to zmartwychwstanie też byłoby bez sensu, skoro miałoby być tylko jako biologiczne i bez świadomości. Cała wtedy nauka chrystusowa jest do niczego. To tak jakbyśmy dalej mieli być podobni do zwierząt. Giniemy, a na nasze miejsce pojawia się inny człowiek. Liczy się tylko 1-na nowa sztuka biologiczna w miejsce 1-nej sztuki schodzącej w śmierć.
Bardziej sensowne jest więc przypuszczenie, że przeobrażenie ludzi na nowy system rajski, będzie miało sposób ciągły i stopniowy, z dłuższym utrzymywaniem świadomości o samym sobie w dawnym istnieniu. Nieodzowne więc staje się ulokowanie ludzi w zbliżone warunki i realia w jakich funkcjonowali w dawnym życiu. Choćby na etap przejściowy.
Z kolei zaś do tych ludzi, którzy już teraz za życia widzą siebie i swoją rolę bliżej Chrystusa jako króla ziemi, może być właśnie przygotowane przez Jezusa zmartwychwstanie do takiej właśnie roli. A to że będą mieli zadania wokół spraw ziemskich nie pozostawi ich psychiki w oderwaniu od rzeczywistości ziemskich z którymi dawniej też mieli do czynienia jako ludzie. I nie zapominajmy też, że dla Jehowy nie ma rzeczy niemożliwych. Przecież może też istnieć opcja, że te 144 tyś w niebie, po wykonaniu zadania zorganizowania życia na ziemi, po 1000-cu lat mogą zarówno awansować, do wyższych anielskich zadań, jak i spowrotem osiągnąć postać ludzką i powrócić na ziemię, mając w pamięci ślad swojej egzystencji w niebie.

#265 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-05-02, godz. 13:58

Czytałeś kiedykolwiek jednorazowo więcej niż jeden rozdz. którejś z ksiąg biblijnych?
Dołączona grafika

#266 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-05-02, godz. 20:01

Nie trzymasz sie Adelfos żadnego tematu, który każdorazowo pdchwytujesz. Nie odpowiem więc na to pytanie, jeśli nie rozwiniesz konkretnie dyskusji na temat tego wątku, lub nie skonkretyzujesz pytania.
Było z Twojej strony o wpływie techniki na sprawność rządzenia w raju. Nie kontynuowałeś. Potem o zagadnieniu przebranżowienia się ludzi po zmartwychwstaniu. Nie kontynuowałeś. Teraz rzucarz do mnie test i nie związany jasno z rajem.
Przypominam, tu dyskutuje się o przyszłym raju na ziemi, na podstawie chrześcijańskiej nauki o zmartwychwstaniu. Zacznij przestrzegać jakichś jasnych zasad i wypowiadaj się wyraźniej.

#267 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-05-15, godz. 17:06

Coralgol, przeczytałem właśnie pomysł z hodowlą "niemowlaków". I muszę to napisać: jesteś chorym człowiekiem.

Rzecz najciekawsza jest ta, że ten pomysł jest bardzo zbliżony do bożego pomysłu na współczesne budowanie organizmów. Właśnie hodowla. Samostopniowe programowe budowanie. Czyżby Bóg był chory psychicznie, że tak to zaprojektował? Że rozwijamy się na sposób hodowlany wybudowywując się od zygoty? Czyż zgrupowanie dużej ilości kobiet ciężarnych w jednym miejscu nie będzie podobne do biowylęgarni w moim ujęciu? Rzekłbym nawet, że jest bardziej nowatorskie, bo pozbawione mozołu i cierpienia kobiet związanego z trudami bycia w ciąży i późniejszego rodzenia.
Maszyna chemiczna oparta na nano-technologi przetwarzałaby informację genetyczną na helisę fizyczego łańcucha DNA. Umieszczałaby potem tak wytworzony komplet chromosomów w przygotowanej komórce zygoty. Proces dalej przebiegałby zupełnie podobnie jak w naturze. Komórka wszczepiałaby się w struktury sztucznej tkanki identycznej do ściany macicy. Poprzez sztuczną krew natlenianą i odżywianą przez podtrzymywanie jej stabilnego składu, te zarodki ludzkie wzrastałyby poprzez podtrzymywanie obiegu krwi. W odpowiednim czasie Bóg mógłby przecież taką technologię odsłonić ludziom i ofiarować im ją na użytek do rajskiego życia.
Jedyny warunek aby coś takiego ludzie umieli wykorzystać z pożytkiem dla siebie, to danie im tej technologii, ale jedynie pod bożą kontrolą. Informatyczne zasoby pamięci ludzkich nie mogłyby być udzielane ludziom do wielokrotnego używania. Ta dziedzina musi być pod bożym nadzorem. Inaczej projekt nigdy by "nie wypalił". Musi być silna moc egzekwowania prawa podstawowego do właściwego działania ludzi względem siebie, skoro wolna wola została już ludziom udzielona w dawnym raju.
Wszystkie te dywagacje wynikają z wstępnych biblijnych założeń jakie poczyniłem w związku z przypuszczalnym rajem na ziemi. I za takim ujęciem sprawy opowiada się np 7 następujących biblijnych rzeczy:

1. Po Armagedonie pozostaje niewiele ludzi na ziemi.
2. Do życia przywróceni mają być wszyscy co poumierali od zarania dziejów ludzkości. Jest to ogromna skala ilościowa ludzi. Kilkadziesiąt miliardów ludzi.
3. Czasu na przywrócenie całego zasobu ludzkiego jest niewiele zaledwie do 1000 lat.
4. Wzbudzeni do życia mają być podobni do swojego dawnego wyglądu, aby poczuli się jako przywróceni do życia. (wraz również z swoją dawną samoświadomością)
5. Ma istnieć zapewnienie życia wiecznego w sensie podtrzymywania informacji o każdym żywym człowieku. Musi więc istnieć technologia na odtwarzanie ludzi uśmierconych w wypadkach.
Mamy żyć wiecznie jak zapowiadał Chrystus.
6. Ludzie w raju będą wyuczeni przez Jehowę. Będzie więc miała miejsce bieżąca łączność z światem duchowym w jakiejś skali.
7. Założeniem biblijnym jest też tutaj wędrówka informacji z naszego świata do świata duchowego. Np modlitwa to przechwytywanie informacji mózgowych. Odwrotna wędrówka informacji to np wizje senne lub w realu, wsadzanie engramów w pamięć długotrwałą człowieka, lub informacje przekazywane bezpośrednio przez posłańców anielskich, materializowanych w naszym świecie.

8. Jedno jedynie tu moje założenie do tej biowylęgarnej koncepcji, poza w/w siedmioma biblijnymi założeniami, to brak teleportacyjnego osadzania ludzi podczas zmartwychwstania, poprzez przenikanie ich z innego duchowego świata do naszego świata. Ewentualnie przywożonych z poza planety Ziemi już w naszym świecie materialnym w środkach komunikacji międzyplanetarnych.
Dlatego więc jest poczyniona ta koncepcja z biowylęgarniami.

#268 Agape

Agape

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 882 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-05-15, godz. 17:44

Rzekłbym nawet, że jest bardziej nowatorskie, bo pozbawione mozołu i cierpienia kobiet związanego z trudami bycia w ciąży i późniejszego rodzenia.

Ciaza normalnie nie jest zadnym mozolem, wrecz przeciwnie, szkoda byloby gdyby Bog odebral kobietom takiego pieknego przezycia jak noszenie w sobie dziecka. A trudy porodu to (biblijnie) nie powinny juz istniec w raju.
Poza tym, po co caly ten cyrk z hodowla ludzi od zygoty skoro Bog ma moc zeby ich wskrzesic jako doroslych. Myslisz ze Adam tez zostal wyhodowany czy moze zostal po prostu stworzony?
Dołączona grafika

#269 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-05-16, godz. 11:27

Agape! Ten jakoby cyrk z hodowlą jest po to poczyniony, bo w założeniu jest bardzo intensywne zaludnianie ziemi. Jest limit czasowy w ilości poniżej 1000 lat. Ludzi ma być docelowo kilkadziesiąt miliardów. Nawet trzeba było założyć tu teoretycznie, przyspieszony biologiczny rozwój niż jest on obecnie. Więc odpada w tych teoretycznych rozważaniach klasyczne rodzenie. To nie ta wydajność jaką tu trzeba by uruchomić. Mamy w założeniu "garstkę" ludzkości na ziemi na początku, a plany dojścia do tych miliardów i to za kilka stuleci.
Ponadto moje projekty dywagacyjne dobrze zazębiają się z tematem życia wiecznego, jako możliwości do wielokrotnego przywracania życia danego osobnika. Np. po jego śmiertelnym wypadku w przyszłym raju, lub znacznemu zużyciu się organizmu po np kilku stuleciach. (Proroctwo Izajasza 65:22 mówi o wieku ludzi jak wieku drzewa) Np deformacja proporcji wymiarowych. Czy np ktoś taki jak Pudzian mógłby powrócić do filigranowych wymiarów i proporcji? Ot np taki problem.
A co do możliwości bożych, wcale ja tu nie umniejszam to co Bóg mógłby jeszcze zrobić. Np to o czym mówisz, że mógłby nadać im już wymiary jak trzeba i osadzić w przyszłym raju. Po każdym zaś wypadku ponownie zaś osadzać każdego człowieka. Zajmowałby się tymi ludźmi non stop w każdym drobiazgu? Ja robię po prostu logiczniejsze założenie, że mogłoby to wszystko dziać się bardziej poza Jego intensywną opieką i nadzorem. Po prostu zamiast tych wylęgarni z nano-technologią u Boga, byłyby one po prostu u ludzi. To tylko jedna z wersji, która wydaje się być bardzo urealniona na obecny stan naszej wiedzy. Bóg zawsze lubi pozostawać względem ludzi trochę tajemniczy. Nie przywykł doskonalić ludzi na siłę. Chce, aby oni sami tego dokonywali. Taki jest właśnie wątek Biblijny. To są jego "zagrania" względem nas. Ma to pewien cel. Zazębia się to np z kwestią sporną. Albo np z mądrością projektu, gdzie mamy istotę samomodyfikującą się przez własny rozwój, a nie zaprogramowaną na trwale jak np instynkt zwierzęcia.

Poruszasz Agape ciekawy dylemat, czy Adam był stworzony kompletnie i od "strzału" w pełnych wymiarach, czy wychodowany z zygoty. A przy wersji z zygoty, może być tak np, że od razu na ziemi, albo w świecie duchowym, a potem "przeniesiony" w nasz real.
Ja nad tym już się nieraz zastanawiałem, ale nie upierałbym się dla jakichś konkretnych wersji.
Myślę raczej, że cały projekt człowieka powstał u Boga Jehowy kompleksowo. Kobieta i mężczyzna i system rozmnażania. Epizod z Ewą, że miała swój początek tylko od samego żebra nie wydaje mi się dosłowny. To już własne widzimisię Boga, że zrobił sobie to osadzenie ludzi sekwencyjnie, a nie tak, aby od razu osadzić parę ludzką. A co do wzrostu Adama i Ewy myślę, że mogło to być raczej właśnie z zygoty i np w takiej sztucznej nano-technologii. I właśnie do tej technologi w końcu w raju, Bóg by mógł np. powrócić. Po prostu ludzie w raju używaliby tej samej technologi, którą Bóg stosował na początku przy stwarzaniu pierwszych ludzi. Teraz po prostu ofiarowałby ludziom te technologię na ich użytek.
Co do zaś samego zaistnienia Adama w raju, mogło się to np odbyć po osiągnięciu przez niego wzrostu w naturalny sposób i wyposażeniu w odpowiednio przygotowaną dla niego pamięć trwałą, która byłaby w ostatnim momencie "włożona" w mózg. Co do zaś samej Ewy jej biologiczny wzrost mógł przebiegać równocześnie w trakcie biologicznego rozwoju Adama. Samo zaś ich skonfrontowanie nastąpić mogło już w Edenie.
Zwróć uwagę Agape, że klasyczne rodzenie i namnażanie się gatunku ludzkiego nie wymaga od ludzi wielkiej wiedzy technologicznej. Ta "technologia", obecnie zastosowana przez Boga działa samoczynnie i samosterownie. Określana przez ludzi jako "cud narodzenia". I jest to poza możliwościami ingerencji ludzkiej co do tego procesu. Na etapie niskiej wiedzy ludzkiej zapewnia zaludnianie ziemi. Na etapie zaś wysokiej cywilizacji może istnieć bardziej doskonałe tworzenie ludzi. Pozbawione np wad genetycznych. Z możliwością doboru wyglądu wg np własnego upodobania. Wysoka sprawność i wydajność tego procesu tworzenia ludzi. Albo np podczas programowej wymiany mocno zużytego organizmu możliwość własnego modyfikowania umiejętności manualnych poprzez samodzielne wychowywanie samego siebie przy kolejnym wcieleniu. Pisałem o tym trochę wcześniej, w zagadnieniu powracania do młodzieńczości ocalałych z Armagedonu.

Użytkownik Colargol edytował ten post 2008-05-16, godz. 11:53


#270 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-05-16, godz. 20:56

Nie odpowiem więc na to pytanie,

Ja tak retorycznie zagadnąłem.
Dołączona grafika

#271 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-06-07, godz. 07:40

Ciekawostka
Jak ktoś z was miał okazję wczoraj pooglądać na TVN film S.F. pt."Szósty dzień" prod USA i Kanada z roku 2000, traktujący o klonowaniu ludzi i skanowaniu mózgów, to miał okazję się przekonać o dość znacznej zbieżności wielu zagadnień, które tu poruszyłem na łamach tego wątku.
Rzecz dzieje się w przyszłości, gdy nauka opanowała wielokrotne kompletne odtwarzanie ludzi co do identyczności wyglądu, jak i stanu świadomości wraz z modyfikowaniem tego. Prawo jednak zabraniało tego procederu, ale dozwolone to było natomiast w przypadku zwierząt. Kwitła więc szara strefa tych usług jeśli chodzi o reprodukowanie ludzi. Oczywiście cały urok filmu to pomysłowe wątki. Jednak porównując metody koncepcyjne użyte w filmie już co do samych realności technik tam stosowanych są one bardzo uproszczone i nie biorą pod uwagę wielu aspektów, z którymi należałoby się liczyć. W moich koncepcjach przebija się większa ilość realności w hipotezach. Film natomiast dobrze ukazuje jak poważny byłby to problem, gdyby sprawę zmiany zasobów mózgowych pozostawić pod zarządzaniem ludzkim. Objawia się tu to, co zawsze wynika z ludzkiej chciwości, więc ta wspaniała technika umożliwiająca przedłużanie życia nie jest wykorzystywana dla pożytku ludzi.

Wg mnie mało realne jest to, że przy modyfikowaniu wyglądu ciała nie dokonywało się tego z poziomu zmian w skompilowanym już genomie, ale dokonywało się to na "półfabrykatach" w postaci rozwijających się już standartowych ciał w biowylęgarni. Więc naciągane jest tu to, że jakoby wygląd kogoś zmieniać by się miał w ostatniej chwili.
Potem sama biowylęgarnia buduje ciało do momentu osiagnięcia pełnych wymiarów człowieka. Jest więc on aż do ostatniej chwili zapęmpowiony w i przebywa w płynie. Pominieto zagadnienie rozwoju siły mięśni, wybudowywaniu powiazań neuronowych co do wykształcania koordynacji ruchowych? Film zakłada więc, że wręcz cała struktura mózgowa, musiałaby ulegać archiwizacji nawet z tą częścią uniwersalną co do czynności wegetatywnych. Ponadto rozwój płodowy, nie jest w rzeczywistości zakodowany w DNA, aż do pełnych wymiarów. Więc brak tu w tym filmie nacisku na wytworzenie dużego urealnienia.
Mózg skaneruje się w mig poprzez interfejs siatkówki oczu. Więc takie skanerowanie musiałoby miec w mózgu oprogramowanie do transmisji danych z zasobów pamieciowych. A więc czyżby rezydowały w mózgu od zarania? Film nie wnika w szczegóły. Ponadto zasób pamięci długotrwałej to ogrom danych. To nie przejdzie tak szybko i w mig, jak dzieje się to na w/w filmie. Prąd jonowy w synapsach jest o wiele rzędów wolniejszy niż elektryczny w metalach. Nawet w przypadku śmierci zaraz po niej też było tam możliwe zeskanowanie jeszcze mózgu.
Zwrócę uwagę, że ja w hipotezach podkreślam, że ta dziedzina osadzania pamięci musiałaby być robiona tylko przez przedstawicielstwo boskie. Z racji zaś powolności prądu jonowego zakładam więc to skanowanie w trakcie snu. Pełna wolna wola ludzi i taka technologia u nich, nie będzie nigdy charmonizowała. Film jest tego przykładem. W każdym razie byłem miło zaskoczony filmem traktującym o tych zagadnieniach. To właściwie dobrze, że ludzie zastanawiają się nad tymi rzeczami i takie dzieła powstają. To kwestia czasu, że może powstanie film o tych sprawach w zazębieniu z tematem Boga.

#272 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-06-11, godz. 23:58

Uzdrawianie i powrót do młodzieńczości ocalałych z armagedonu.
...Jeśli natomiast rozpatrywałbym wychowywanie nowo rozwiniętych w biowylęgarniach ludzi, mających wkrótce zastąpić ocalałych w armagedonie, skłaniałbym się do koncepcji wychowywania ich właśnie przez samych siebie. Byłoby się wychowawcą dla samego siebie w czasie dziecięcego i młodzieńczego rozwoju intelektualnego, oraz przyszłego własnego bioorganizmu.
Oczywiście zakładam przy takim wychowywaniu samego siebie, pełną świadomość rozgrywających się rzeczy u obydwóch osobników przebywających razem podczas tych 2-3-lat. Jeśliby nie poczyniło się założenia, że ograniczone "możliwości świadomościowe" miałyby istnieć, powstałby trudny temat dominacji osobowości podczas tzw łączenia osobistych nagromadzonych pamięci. Przy typowym procesie wychowawczym tych nowych osobników w odniesieniu do bliskich z rodzin, ten problem nie występuje. Jest wtedy dołożenie do bazowej świadomości tylko nowej dziecięcej pamięci, która pojawia się "w głowie", jak przypominane sobie epizody z życia, w bazowej osobowości przywróconej z dawnego świata.
Natomiast przy wzajemnym przebywaniu "z samym sobą" na etapie już dość zaawansowanego rozwiniętego 2-letniego osobnika, powstaje zagadnienie dominacji, która świadomość będzie wiodąca na dalszy bieg życia. Po prostu choćby marzenia co do przyszłości, różnie mogą się wykształtować u każdego z nich. Świadomość jednego z nich o tym, że to wszystko nie zaistnieje, bo one "umrą" nie jest komfortowym położeniem psychicznym tego np młodego osobnika. Więc trafnym rozwiązaniem byłoby narzucenie pewnych ograniczeń, na świadomość tego nowego zastępcy. Złączenie zaś pełne obydwóch świadomości wywoływałoby zmianę osobowości w momencie przejścia w nowe ciało. Z kolei nieuwzględnianie zasobów świadomości nowego osobnika zawiera cechy uśmiercania, nie do pogodzenia z założeniami wartości życia każdego człowieka....

Jest to fragment dłuższego wpisu na ten temat na 12-ej podstronie.
Kolejnym innym pomysłem na rozwiązanie sprawy dominacji świadomości, w założeniu aby nie likwidować na zawsze niektórych elementów pamięciowych nowej powstającej świadomości, bo jest to zarazem uśmiercanie jednostki osobowej, będzie ten który poniżej opiszę.
Ten zacytowany pomysł polegał na narzuceniu pewnych ograniczeń rozwojowych w sprawie wykształtowywania się własnej osobowości w tzw zastępcy co do ciała. Czyli byłoby to pewne przyblokowanie rozwojowe w mózgu. Trudno zakładać, aby to miało być trwałe ograniczenie, bo uniemożliwałoby potem normalne działanie takiego nie do końca rozwiniętego mózgu po "wgraniu" już do niego wszystkich zapisów pamięciowych bazowego osobnika. Musiałoby ono ulegać odblokowywaniu, aby mózg pracował już bez tego ograniczenia rozwojowego z chwilą dołożenia zasobów pamięciowych bazowego osobnika zużytego biologicznie.
Ta inna wydająca mi się lepszą koncepcją, polegałaby nie na twworzeniu jakichś ograniczeń świadomościowych, ale na pełnej normalności. Mózgi byłyby zupełnie normalne pod kątem ich bazowej budowy. Następować by mógł normalny rozwój dziecka pod własną opieką z pełną świadomością z obydwóch stron co jest grane. Ta świadomość, że dziecko zastąpi swojego opiekuna którego w końcu za rok czy dwa lata już nie będzie, miałaby być więc normalnością. Przecież np ta różnica wynikająca z nabytej jakiejś ułomności powypadkowej, byłaby przecież widoczna, jak i inne np elementy zużycia organizmu. Problem polega na tym, że człowiek ma cechę przywiązywania się do innych w szczególności do tych z którymi przebywa na codzień. Wytwarzają się przyjacielskie więzi i ogarnia nas smutek przy świadomości, że już się nie będzie ze sobą przebywać. A tak byłoby w tym przypadku, kiedy taki młodzian codziennie byłby w towarzystwie swojego opiekuna i czułby się z nim jak ze swoim bliźniakiem. Zawsze razem by przebywali zasypiali i budzili się wzajemnie, aż do chwili gdy pewnego poranka łóżeczko w którym spał opiekun byłoby puste. I to byłby właśnie ten smutny problem. Śmierci której miałoby nie być w raju, objawiałaby się jeszcze w takiej postaci szczątkowej.
Jak więc rozwiązać ten problem z sprawą tej podwójnie rozwiniętej własnej świadomości?
Otóż pomysł polegałby na tym, że przeprowadziłoby się montaż zasobów pamięciowych jeśli chodzi o pamięć długotrwałą u obydwóch osobników, a nie u jednego. Do tej pory w przedstawianej koncepcji młody osobnik był bazą biologiczną do której w pierwszej kolejności namontowywało się pamięć pierwotnego osobnika, a następnie w kolejnych paru etapach dokładało elementy pamięciowe tego drugiego, który się rozwijał jako jego zastępca. Miało się to uzewnętrzniać po prostu w tzw przypomnieniach. Podobnie jak dziś możemy sobie o czymś przypomnieć w szczególności jak ktoś o tym wspomni, lub oglądniemy jakieś zdjęcie. Miały one następować po przebudzeniach, bo właśnie w czasie snu ta procedura miała następować, za sprawą aniołów obsługujących cały system transmisyjny, z niebiańską bazą danych. Właśnie dzięki powszechnemu archiwizowaniu pamięci ludzkich, w boskiej technologii jest to możliwe.
Więc przy tej koncepcji niknie własne "ego" nowego biologicznego osobnika. Następuje więc jakby jego śmierć, natomiast jego zdobycze intelektualne i umiejętności manualne zostają potraktowane instrumentalnie i wykorzystywane są przez zarządzanie intelektem i "egiem" poprzedniego osobnika.
Więc zanim nastąpiłby zejście "steranego" życiem osobnika byłoby jak wspomniałem zaingerowanie w mózgi u obydwóch. W pierwszej przymiarce teoretycznej niech to byłoby tej samej nocy.* Młody organizm otrzymuje do swoich zasobów pamięci długotrwałej zasoby bazowego osobnika np w kilku etapach. Stary natomiast organizm otrzymuje dodatkowo do swoich zasobów pamięciowych zasoby pamięciowe młodego osobnika. Obydwoje od tej chwili mają wgląd do najskrytszych marzeń i spraw drugiego z nich. W ten sposób zostają stworzone w zasadzie identyczne jednostki biologiczne, które mają możliwość przebywania ze sobą i poczynienie jeszcze wzajemnej konfrontacji intelektualnej, oraz racjonalnego uzgodnienia ze sobą planów co do własnej przyszłości skonfrontowania ze sobą różnych marzeń doradzenia się wzajemnie itd. Więc po pewnym czasie takiego współistnienia staje się zrozumiałe, że istnienie dokładnie samego siebie w dwóch egzemplarzach jest być może i fascynujące, ale mało sensowne. Więc ból zejścia jednego z nich i to tego steranego biologicznie organizmu nie jest więc w takim ujęciu wielki. Jest to więc wtedy sprawa do pogodzenia w własnym odczuciu. To w pewnym sensie jakby uleczenie jakiejś fizycznej ułomności, lub wady na organiźmie. Przecież np nie rozpaczamy w zasadzie jak obcinamy sobie paznokcie, włosy, czy odpada od nas naskórek. No może bardziej smutno nam gdy usuwamy zęba. Bywa, że trzymamy go na pamiątkę. Małym dzieciom np zdarza się rozpaczać, gdy obcina im się paznokcie, bo ubywa im coś z nich. Rozpacz z pożegnaniem się czegoś z siebie, towarzyszy nam przez życie w wielu momentach.

* Proponuję rozważenie jakie zaistnieć mogłyby możliwości przebiegu wydarzeń, gdyby któryś z osobników miał przewagę w pierszeństwie takiego montażu na pamięci długotrwałej.

Użytkownik Colargol edytował ten post 2008-06-12, godz. 00:03


#273 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-06-14, godz. 14:56

* Proponuję rozważenie jakie zaistnieć mogłyby możliwości przebiegu wydarzeń, gdyby któryś z osobników miał przewagę w pierszeństwie takiego montażu na pamięci długotrwałej.

Należałoby przyjąć pewne ustalenia, że to co decyduje o osobowości i tym co głównie kieruje naszymi poczynaniami i decyzjami jet nagromadzone w pamięci długotrwałej. Czy nazwiemy to wprowadzonym przez Boga sumieniem, czy wyuczonymi zasadami, czy wykształconą przez nas samych osobowością, jest to w zasadzie jedno i to samo. Te składniki informacyjne określajace te sprawy są trwale osadzone w naszej pamięci. Nie pracujemy intensywnie w celu ich zachowywania w pamięci. Są one ulokowane w tych rejestrach pamięciowych, które dobrze to przetrzymują. Więc najprawdopodobniej są one lokowane w ich pierwszorzędowych rejestrach. Jak najbardziej są to rejestry pamięci długotrwałej w mózgu.
Jeśli więc sama pamięć długotrwała miałaby mieć jakiś podział priorytetowy to należałoby przy takim montażu osobowości poustalać w takim montażu, gdzie montowane są informacje dotyczące składników osobowości. Chodzi tu o takie główne dane pamięciowe jak główne zasady życiowe, cele do których postanawia się dążyć itd. Jeśliby się tych zasad nie zachowywało, to wiadomo, że pewne informacje domontowane z osobowości dodanej mogłyby być "spychane" w pamięci i nie dochodziłyby "do głosu".
Najlogiczniej wydaje mi się, że jeśliby taki montaż informacyjny miało się przeprowadzać, to z zachowaniem właśnie takiego samego ułożenia hierarchicznego na pamięci długotrwałej w mózgu, jakie było w osobniku z którego wyjęto te dane informacyjne.
Powstaje teraz kolejne zagadnienie, czy osobnik z tak zmontowaną pamięcią byłby w stanie rozpoznawać, które dane z tych osobistych zasad i celów życiowych są własne, a które dodane.
Otóż wiazało by się to też z zagadnieniem wielokrotności przechowywania swoich informacji w pamięci długotrwałej.
Weźmy np temat, że potrafimy wyszczególnić swoje zasady życiowe, lub np cele na przyszłość.
Jeśli w tym wyszczególnianiu nasz mózg pracuje na zasadzie wertowania po pamięci i wyszukiwania tego na zasadzie porównywania cech informacyjnych to jest to inaczej, gdyby np udał się wprost do takiej już spreparowanej informacji w pamięci i wprost skorzystał z tego bez potrzeby wertowania. Otóż jest to przykład na powielenie pewnych informacji w pamięci. Jeśliby takie powielenia występowały, człowiek byłby w stanie np odróżniać, które zasady osobistego postepowania, czy cele życiowe są własne, a które domontowane.
Więc taki montaż osobowości może więc być albo przez dokładne nałożenie się i zsumowanie, lub zepchnięcie już na początku dodanych elementów jako mniej priorytetowych.

Przechodząc do zagadnienia niesynchronicznego montażu, wezmę więc pod uwagę wersję, gdzie starszy bazowy osobnik otrzymuje wcześniej do swojej pamięci długotrwałej zasoby pamięciowe tego młodszego. W czym by się to objawiało? Otóż stawałby się on w posiadaniu najskrytszych marzeń swojego wychowanka. Miałby nad nim przewagę tego typu, że jeśliby rozpoznawał, które to posiadane w jego własnej głowie informacje są informacjami dodanymi przez anielski montaż, a cokolwiek z tego nie odpowiadało jego poglądom mógłby jeszcze dokonywać korekt wychowawczych u swojego przyszłego następcy. Trudno aby ta sprawa była do ukrycia w stosunku do wychowanka. Mianowicie wraz z objęciem w posiadanie wszystkiego co zalegało w pamięci długotrwałej u młodziana bazowy osobnik a zarazem jego wychowawca stawałby się w posiadaniu również wszystkiego tego czego wyuczył się z pojęć teoretycznych czy też manualnych młody osobnik. Trudno, aby pozostało to niezauważone. Nie oznacza to zarazem, że czegokolwiek teraz nauczy się młodzian, to automatycznie przez niebiańską centralę znajdzie się to też w zasobach mózgowych starszego. To nie musiałby być proces polegający na ciągłym sprzężeniu, lecz jedynie na powiedzmy okresowych zapisach takich informacji.
Z chwilą więc gdy starszy osobnik byłby w pełni usatysfakcjonowany z prawidłowego rozwoju świadomości swojego następcy byłaby to więc właściwa pora na to, aby dokonać już usunięcia ciała biologicznego starszego człowieka. W tym też to momencie byłoby już uzupełnienie na śnie w młodym osobniku zasobów pamięci długotrwałej bazowego starszego osobnika.
Więc nie następuje tu w zasadzie temat uśmiercania osobowości, bo młody wyprofilowany osobnik otrzymuje jedynie dodatkowe zasoby pamięciowe bazowego osobnika i staje jedynie przed problemem jak będzie teraz wykorzystywał te zasoby. Starszy natomiast odchodzący uznał, że jego następca jest zgodny z jego osobowością, więc będzie kontynuacją jego życia i jego osobowości.

#274 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-06-14, godz. 15:14

Z chwilą więc gdy starszy osobnik byłby w pełni usatysfakcjonowany z prawidłowego rozwoju świadomości swojego następcy byłaby to więc właściwa pora na to, aby dokonać już usunięcia ciała biologicznego starszego człowieka. W tym też to momencie byłoby już uzupełnienie na śnie w młodym osobniku zasobów pamięci długotrwałej bazowego starszego osobnika.
Więc nie następuje tu w zasadzie temat uśmiercania osobowości, bo młody wyprofilowany osobnik otrzymuje jedynie dodatkowe zasoby pamięciowe bazowego osobnika i staje jedynie przed problemem jak będzie teraz wykorzystywał te zasoby. Starszy natomiast odchodzący uznał, że jego następca jest zgodny z jego osobowością, więc będzie kontynuacją jego życia i jego osobowości.


Na jakiej zasadzie mógłby tak uznać, skoro jego osobowość, zasoby pamięci itp. w największej mierze są nieuświadomione?
Colargolu pomijasz fakt, że świadomość to tylko wierzchołek góry lodowej.

#275 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-06-15, godz. 09:36

Kantata! to o co zapytujesz co byłoby podstawą, że młodzian byłby dobrą kontynuacją bazowego osobnika, wynikałoby z obserwacji jego na codzień. Ja nie twierdzę, że tak by to było dobrze, jesli chodzi o idealność przejścia w drugi organizm. To tylko omówienie wersji niesynchronicznego montażu. Uważam, że ten pierwszy omówiony montaż synchroniczny jest najlepszy, gdzie obydwoje równoczesnie otrzymują "wgrywki" w swoich pamięciach i to tak, aby nie było spychania zasobów pamięciowych "antagonisty". Po prostu najlepiej byłoby powstawiać zasoby tak, aby nawet musieli sobie konfrontować w niektórych przypadkach co jest jego własną dawną sprawą, a co nie. Do pewnego stopnia mogliby nawet nie móc rozpoznać co było jego prawdziwą osobowością. Słusznie właśnie zauważasz Kantata, że w tak wstępnym analizowaniu możemy popełniać wiele potknięć, a cała góra lodowa jak powiadasz jest jeszcze do odkrycia. Ja właśnie próbuję podejść to złożone zagadnienie. Zmienić ciało, a tak aby nie było to ze szkodą dla osobników. Wszystkie dotychczasowe filmy porobione na ten temat mają przy tych zagadnieniach masę szkody, bólu i nieszczęścia w związku z takimi przekształceniami na uczestniczących w nich ludziach. Nikt nie analizuje dokładnie wszystkich możliwości. Nikt nie uwzględnia przy tym np tematu Boga. Każdy stara się z tego zrobić zawsze szkodliwą sensację.

Zmartwychwstanie jako zagadnienie relatywne.
...I tak analizując teoretycznie przy zastosowaniu coraz bardziej cofniętego naszego zapisu mózgowego możemy dojść do niemowlęctwa i otrzymać pełną relatywność. Mamy wtety funkcję ciągłą naszej osobowości osiąganą przy zmartwychwstaniu.
Dochodząc do sytuacji pamięci z naszego dzieciństwa pozostaje już bardzo niewiele z naszego "zdobytego" za życia "Ja" i nie jesteśmy już tym samym osobnikiem. Właściwie zanika zagadnienie zmartwychwstania. W przypadku wgrywania pamięci noworodka nie ma w ogóle pojęcia zmartwychwstania. I w takim rozumowaniu nie ma drugiego naszego powtórzonego życia.

Nakreśliłem tu właśnie jak cenny jest przy zmartwychwstaniu właśnie ten element zdobytej pamięci własnej. Wydaje się on bardziej cenniejszy niż dokładność naszego fizycznego wyglądu po przywrócenia do życia.

Wstęp:
Te zdobyte wiadomości i umiejętność ich trzymania są tak cenne, że jeśli je tracimy, to tak jakbyśmy podlegali już umieraniu za życia. Umieranie jest też właściwie w takim spostrzeżeniu relatywne. Gdy mamy beznadziejną własną zdolność do zapamiętywania, to tak jakbyśmy żyli resztkami życia. Skrajnym przykładem może tu być np stan chorobowy człowieka z głęboką amnezją + sklerozą + alzheimerem. Więc możnaby wprowadzić termin słowny na tego rodzaju śmierć. Np "śmierć pamięciowa" i jako taka też byłaby pojęciem relatywnym, bo każdy ma inną zdolność utrzymywania swojej wiedzy i umiejętności.

100%-we życie wieczne.

Po wyjaśnieniu o relatywności zmartwychwstania (post#156 str 8) i śmierci (powyżej na wstępie), gdzie w pewnym sensie możemy być już umarłym za życia , poczynię rozważania co do relatywności życia wiecznego.
Więc relatywne, jak już ustaliłem, mogą być już aż 3 pojęcia:
1. Zmartwychwstanie. (pamięć wstawiana w zależności od daty zarchiwizowania)
2. Śmierć. - ale rozpatrywana kompleksowo nie jako tylko śmierć organizmu biologicznego, ale śmierć pamięci zgromadzonej w człowieku.
3. Życie wieczne. - jeśli dołączymy do tego zagadnienia temat gromadzenia danych w własnej mózgowej pamięci długotrwałej.

Ogólną konkluzją na tym wątku jest to, że życie wieczne polegałoby na technologii umożliwiającej archiwizowanie poza człowiekiem całych zasobów jego pamięci długotrwałej w mózgu stanowiącej więc składnik jego dokładnej osobowości, oraz archiwizowanie planu biologicznego zbudowania organizmu, przez odpis sekwencji informacyjnych na wszystkich helisach w chromosomach. Dodatkowo technologia ta miałaby umożliwiać każdorazowo w razie potrzeby skorzystanie z możliwości wytworzenia organizmu na podstawie tych zasobów. System powinien jeszcze posiadać ewidencję kontrolującą wymiany, lub zastępowania trwale utraconych organizmów. To z kolei po to, aby nie dochodziło do niekontrolowanego namnażania identycznych jednostek biologicznych.

Poruszyłem teraz na wstępie problem relatywności śmierci. Pod tym pojęciem określiłem trwałe zapominanie własnych dawnych przeżyć i nabytej poprzednio wiedzy oraz umiejętności. Zdefinowałem to też jako śmierć. Wprowadzę tu wspomniany już termin słowny dla określenia tego rodzaju śmierci i nazwę go tu na potrzeby własnych rozważań jako "śmierć pamięciowa". Czyli wszyscy ludzie są również śmiertelni pamięciowo. Co ciekawe mają możliwość na częściowe pokonywanie tej śmierci pamięciowej poprzez np pisanie pamiętników, albo zbieranie znacznej ilości fotografi pamiątkowych, lub też ciągłe powtarzanie choćby części dawniej zdobytej wiedzy, lub umiejętności manualnych.

Chrześcijańskie życie wieczne rozważane kompleksowo, jeśli miałoby być pozbawione relatywności musiałoby polegać na dokładnym odtworzeniu ostatniej pamięci przed śmiercią i stworzenia takich warunków, aby nie podlegać już śmierci pamięciowej. Kolejnym nasuwającym się tu natychmiast skojarzeniem byłby problem ograniczonej pamięci mózgowej, która logicznie nie zapewni nieskończonego zbierania informacji na przestrzeni wiecznie trwającego życia. Trudno nam sobie wyobrazić siebie jako człowieka pozbawionego "zdolności" zapominania, która w niektórych sprawach bywa i przydatną cechą pozwalającą na lepsze modyfikowanie własnej osobowości.
Opierając się na poczynionym już założeniu biblijnym, wynikającym z tego, że Bóg śledzi myśli ludzkie i reaguje błyskawicznie na modlitwy ludzkie, można przyjąć w sposób pewny, że technologia boska posiada kompleksowy system umożliwiający śledzenie bieżących myśli i zasobów pamięciowych, co do wszystkich ludzi na świecie. W tym zajęciu najprawdopodobniej uczestniczy olbrzymia liczba aniołów wraz z stosownym sprzętem nadawczo odbiorczym w dziedzinie niebiańskiej. Ten system musiał napewno powstać już u zarania wraz z projektem człowieka i zamierzenia Boga co do osadzenia jego na Ziemi. Logiczne staje się to, że właśnie taka sieć odbiorcza oplotująca ziemię, może być wykorzystana do rozwiązania problemu śmierci pamięciowej. Wiadomo również wszystkim uznającym Boga, że ma on możliwości implikowania czystej informacji binarnej w ośrodek mózgowy pamięci długotrwałej człowieka, bo takie rzeczy już się działy, że ludzie osiągali wiedzę w mózg, poprzez boski interfejs łącznościowy.
Więc powróćmy do tematu śmierci pamięciowej, ograniczonej pojemności mózgu, problemu życia wiecznego i "przyjemnej" czasem ludzkiej właściwości zapominania. Temat śmierci pamięciowej może być łatwo rozwiązany, dzięki systemowi łączności ludzkich mózgów z boską centralą nadzorczą, posiadającą sprzęty obsługiwane przez aniołów, które już na dzisiaj funkcjonują, skoro modlitwy są przekazywane, a pamięci zaś archiwizowane.
Nasze mózgi musiałyby działać coś na podobieństwo operacyjnej pamięci sprzężonej z własnymi archiwami pamięciowymi z których to na nasze "zlecenie" byłyby nam przez służby anielskie dokładane podczas naturalnego snu. Po przebudzeniu przypominało by nam się wszystko to co utraciliśmy przez zapomnienie lub przez brak ćwiczeń, jeśliby chodziło np o utracone pewne umiejętności, które rzecz jasna dawniej wykonywaliśmy. Wszystkie te podprogramy mózgowe i nieodzowne zasoby pamięciowe do manualnych umiejętności byłyby na nowo odzyskiwane, w razie konieczności skorzystania z nich. Podobnie rzecz miałaby się z wiedzą wyuczoną dawniej.
To odwoływanie się do naszych dawniejszych osobistych stanów pamięci zgromadzonych przez służby anielskie, mogłoby się odbywać choćby na zasadzie określania daty archiwizacji pamięci. Ulegałaby ona tylko dodaniu do pamieci bieżąco posiadanej. Nie byłoby to więc proste zastąpienie bieżącego stanu mózgu na ten dawny stan z przeszłości, ale włożenie tamtych engramów w mniej piorytetowe pokłady pamięciowe, tak, aby nie zaburzały one już posiadanych umiejętności i wiedzy przez zajęcie ośrodków pamięciowych dokładnie tych jakie zajmowały dawniej w przeszłości. Takie uzupełnienia w inne rejestry wymagałby jeszcze krótkiego procesu przystosowawczego, aby one wsprzęgły się do bieżąco innego już stanu mózgowego.
Jest to tylko czysto teoretyczne rozważanie, jeśli zakładamy tzw 100% życie wieczne, gdzie nie istnieje śmierć pamięciowa. Jesteśmy wtedy jakby doskonali i nic z tego co się nauczyliśmy nie tracimy tak łatwo. Bo jeśli nawet zapomnimy, to mamy możliwości w miarę szybkiego przywołania tych dawnych naszych umiejetności. W takiej sytuacji odpadają problemy przechodzenia kolejnego mozolnego procesu przypominania, powtórnego nauczania itd. A wszystko to dzięki boskiemu systemowi zmodemowania naszych mózgów z kompleksowym systemem archiwizacyjnym, prowadzonym przez służby anielskie.

Użytkownik Colargol edytował ten post 2008-06-15, godz. 09:47


#276 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-07-04, godz. 17:33

, albo namiar na film. Chetnie się zapoznam.

1 część po angielsku http://video.google....ECofK2wLc9ZDZAQ
2 część po angielsku http://video.google....MIIzK2wLhuOmsCw
Dołączona grafika

#277 Colargol

Colargol

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 319 Postów
  • Lokalizacja:południe Polski

Napisano 2008-09-28, godz. 05:41

Po pierwsze:

Coralgol zacznij to spisywać bo masz talent do tworzenie powieść z nowego rodzaju teological-fiction.

Tak Artur napisał w poście#35. Potem jeszcze w poście#49
Pisz, pisz, przyda się jako materiał dowodowy w sprawie o stwierdzenie twojej niepoczytalności.....
A w poście#125
Mam prośbę: Czy możesz spisać swoje przemyślenia hurtem i mi przesłać? To trzeba zachować dla potomnych....

Mogę Ci więc teraz Artur zakomunikować, że jest to już zrobione.

Dzięki zmaganiu i przekomarzaniu się z waszymi argumentami podczas moich tu występów, udało mi się sfinalizować i ostatecznie w zwarty i ścisły sposób przedstawić całą tę hipotezową teorię na temat życia wiecznego człowieka.
Dokonałem ją na niezależnym forum bez żadnych naleciałości ideologicznych, gdzie mogłem ją przedstawić z pełną swobodą ku zainteresowaniu paru czytajacych, podczas gdy to było osadzane. Nie powiem, aby na waszym forum miło mi się pisało, bo moderator bardzo mi utrudniał. Wynikało to z założeń waszego forum, aby było poprawne ideologiczne wg założonych tu prawideł.
Dokonałem zresztą tego dość już dawno temu.
Najwięcej sobie cenię tu u was zmagania argumentowe z Padrem, bo był on trudnym do zmagań dyskutantem, który przymuszał do znacznego wysiłku. Można powiedzieć, że to obecne moje dzieło na www.prawda2.info w działe autorskie, nie powstałoby, gdyby nie te moje występy u was, które jakby nie było kształtowały ostateczną postać tej mojej teorii na dzień dzisiejszy. Bywało, że niektóre pomysły powstawały dzięki dyskusjom tu na tym forum. Choćby zagadnienie z łącznością (umysł ludzki-boża centrala) Ostatecznie przyjąłem ją w założeniach jako system bieżącej nadążnej łączności, choć nie do końca, co do całości zasobów informatycznych w mózgu. Użyłem tam na forum oczywiście innej ksywki. Jednak poprzez tytuł samego wątku znajdziecie ten temat b.łatwo.
Tak niedawno całkiem niezależnie w luźnej rozmowie z osobą z swojego środowiska spotkałem się z podobnym myśleniem odnośnie rodowodowego porządku przywracania do życia, kształtowania ludzi na nowo z materii ziemskiej, jak i przywracaniem do życia od razu w młodzieńczym wyglądzie, a nie w dojrzałym wieku z procesem odmładzania. Osoba ta nie znała tych moich twórczości. Dla mnie staje się to zrozumiałe dlatego, że fundamenty wiedzy wybudowane w jednolity sposób, mogą doprowadzać do zbieżnych rozwiązań pochodnych.
Są tam już na wspomnianym forum bardzo dobrze ułożone zręby teoretyczne do napisania powieści. Ja osobiście już mam parę wersji na pomysły opowiadań na tej bazie teoretycznej.

#278 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-10-01, godz. 14:11

Cieszę się, że byłem inspiracją dla Twojej twórczości, chętnie przeczytam Twoje dzieło bo - powiem szczerze - bardzo lubię książki fantastyczne ;)
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#279 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-11-19, godz. 22:53

Najwięcej sobie cenię tu u was zmagania argumentowe z Padrem, bo był on trudnym do zmagań dyskutantem, który przymuszał do znacznego wysiłku.

Mi się też lubi dyskutować do Padra, bo on dowiedział się dużo nauki.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych