Gdy postanowi³em rozpocz±æ moje poszukiwanie Boga mia³em 15 lat. By³ rok 1984. By³em na obozie m³odzie¿owym w Sofii. Wraca³em do Rybnika przez Warszawê samolotem. We Warszawie przysz³o mi do g³owy, ¿e skoro jedziemy na wczasy zaraz po moim powrocie to pewnie bêdzie lepiej je¶li pojadê od razu do Mrze¿yna. No i pojecha³em przez Gdañsk! Koszmar. Ca³y dzieñ upa³ a ja na stoj±co w poci±gach z przesiadkami. Dojecha³em do Ko³obrzegu po 22.30. Zero autobusów do Mrze¿yna, zero poci±gów, pustka. A ja g³odny, z plecakiem i dwoma tobrami. Wzi±³em taryfê i pojechali¶my te kilkana¶cie km. Na miejscu okaza³o siê, ¿e turnus rozpoczyna siê za trzy dni a nie jutro! Nie mia³em pieniêdzy i musia³em zastawiæ zegarek taryfiarzowi. Nie mia³em gdzie spaæ, bye³m g³odny bez ¿adncyh zapasów, bo przez opó¼niony o kilka godzi odlot zjad³em wszystko co siê da³o. Noc zimna, sierpniowa, bezchmurna, gwiazdy by³o widaæ jak na d³oni. Próbowa³em spaæ "pod chmurk±", ale zi±b by³ tak dotkliwy, ¿e siê po prostu nie da³o. Przypomnia³em sobie, ¿e kilka lat wcze¶niej by³em tu z moj± babci± i chodzili¶my na zebrania do jednych braci. Ale jak ich odnale¼æ? Tam wszystkie domy takie same jak w Chinach! Pomodli³em siê do Jehowy i poprosi³em o pomoc ale od razu zaznaczy³em Mu, ¿e nawet je¶li oni mnie nie przyjm± to ja i tak bêdê szuka³ Boga, bo cz³owiek mnie nie zgorszy! No i jakim¶ cudem trafi³em do ich drzwi i to za pierwszym razem id±c z zupe³nie innej strony miasteczka! Jeszcze nie spali, ¶wiat³o siê pali³o, byli ubrani. Nie pamiêtali mnie, ani mojej rodziny. Nie chcieli przyj±æ zainteresowanego, który dopiero co postanowi³ szukaæ Boga. Nie chcieli mnie przenocowaæ nawet na ziemi w przedpokoju. Nie mieli ¿adnego wspó³czucia choæ by³o im zimno gdy rozmawiali ze mn± w drzwiach przez próg. Byli nie ugiêci. Wszystko tak, jak mówi³a mam a nie dziadek! W duchu ¶mia³em siê, ze Jehowa wystawia mnie na próbê. Odchodz±c pomodli³em siê jeszcze raz ufaj±c, ¿e jako¶ to bêdzie. Faktycznie tej nocy zlitowa³a siê nade mn± ¶wiatuska recepcjonistka, która z jakiej¶ przyczyny przemknê³a po nagu przez recepcjê gdy zadzwoni³em do drzwi o¶rodka (my¶la³a, ¿e nie zauwa¿ê). Postanowi³a naraziæ siê prze³o¿onym i przenocowaæ mnie na fotelach w recepcji, bylebym tylko przed pi±t± opu¶ci³ to miejsce, bo j± zwolni±.
Szkoda, ¿e dziadek i babcia nie ¿yj±. Lubieli dyskutowaæ, a ja dzi¶ by³bym znacznie wnikliwszym rozmówc±.
U¿ytkownik bury edytowa³ ten post 2008-06-06, godz. 10:36