A to jak powinien zachować się wykluczony w powyższej sytuacji? Poszczuć braci psami, zwymyślać lub zrobić coś jeszcze bardziej niekulturalnego?
Gdybym był rzeczywiście tak niegodziwy jak oni myślą to pewnie bym conajmniej im powiedział żeby nie przychodzili bo nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Ale ja chciałem pokazać, że jako osoba wykluczona:
1. Jestem kulturalnym człowiekiem, darzę innych szacunkiem i miłością, nawet ich, bo są moimi bliźnimi. Wręcz odwrotnie do chamskich epitetów które słyszałem od przewodniczącego KS
2. Wcale nie jestem nieszczęśliwy i smutny będąc poza organizacją, chociaż niektórzy by pewnie tego chcieli
3. Jestem niewinny
Co niektórzy pewnie w myślach oczekiwali ode mnie zupełnie odwrotnego zachowania, na potwierdzenie, że "pies wrócił do wymiocin a czysta maciora do błota" i jednocześnie potwierdzenie szkalujących wypowiedzi organizacji, że wszystkie osoby wykluczone i nie chcące "okazać skruchy" są krótko mówiąc beznadziejne i złe w każdym calu za co zostaną zgładzeni w WU/A.
Chyba nie ma obowiązku informowania o fakcie odłączenia ze zboru przez poszkodowanego.
Nie musiałem ich informować bo to są ŚJ ze zboru do którego kiedyś należałem i wiedzą o tym, że jestem wykluczony.
Ble, niepoprawny optymista. Wątpię, abyś kiedykolwiek doczekał się wyjaśnienia ze strony KS. A może wyjaśnienie już padało, tylko nie pogodziłeś się z werdyktem KS. Sądy zwykle mają rację i się z nimi nie dyskutuje. Wyższa instancja, w tym wypadku- Bóg, przyjął Twoje odwołanie. Brak odpowiedzi też jest jakąś odpowiedzią.
Owszem, wyjaśnienie padało i co z tego, skoro sprawa nie została zbadana do końca, zostały też pominięte znaczące dowody w sprawie i uznane za nic nie znaczące. W związku z tym nie tylko nie pogodziłem się z tym wyrokiem ale również go nie przyjąłem uznając za samozwańczy i niezgodny z zasadami biblijnymi i sądowniczymi. Wolałbym aby to sąd niereligijny mnie sądził, przynajmniej wszystko by było brane pod uwagę.
Nie wiem czy Bóg przyjął moje odwołanie czy nie przyjął, bo niby co Bóg ma wspólnego z jakimiś komitetami sądowniczymi. Ponadto brak odpowiedzi na me liczne odwołania potwierdza, że oni wolą milczeć niż wziąć na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność. Tak jest najwygodniej - siedzieć cicho jak się nic nie ma na własną obronę. Co prawda po pierwszym odwołaniu otrzymałem jedną odpowiedź ze strony KS że sprawa niby będzie rozpatrywana lecz od tamtej pory aż dotąd nie otrzymałem żadnej odpowiedzi o postępach. Kolejne odwołania i dowody wysyłane przeze mnie do Nadarzyna również nie przyniosły żadnej odpowiedzi. Zwłaszcza teraz, kiedy minęło już trochę czasu i sprawa od prawie roku się "rypła" kompletnie - oni nadal milczą i udają że nic się nie dzieje.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-03-27, godz. 23:23