. . .
Od kiedy celem forum jest dyskusja nad stylem wypowiadania się formułowiczów, środkami przekazu jakimi się posługują czy ich cechami osobowymi?
Chyba, że ktoś za długie posty pisze to wtedy oczywiście można? Jasne. Kaptuję. Co do dyskutowania 'środków przekazu'. To tak, jakbyś wprowadzał nowe zasady dodawania (już to gdzieś pisałem) i twierdził, że nie dyskutujemy nad 'środkiem wyrazu' lecz wynikami.
Chcesz dyskutować, to naucz się szanować swego adwersarza, przyznaj mu prawo do pozostawania w błędzie (jeśli tak o nim myślisz) tak długo jak on tego zechce.
Jest takie powedzenie:"Karawana jedzie a psy szczekają" i mam wrażenie że Ty zamiast dyskytować to szczekasz.Nie odrobiłeś też zadania domowego, bo nie przeczytałeś wszystkich postów a przecież pisać w kółko jednego i tego samego do każdego dyskutanta z osobna nikt tu nie będzie.Czytaj post #18 i jeśli masz kontrargument tj taki argument który dowodzi błędu poprzedniego argumentu, to go przedstaw.Chcemy sobie tu owocnie podyskutować, a nie opędzać się od ujadliwych psów.
Ożesz, czy to na pewno pisała ta sama osoba? Używaj biblijnych argumentów, jak mi to napisałeś.... ale też dajesz mi w ten sposób wolną rękę do "dyskutowania (twoich) cech osobowych"
Bądź konsekwentny, jeśli przekonujesz że coś nie jest poznawalne rozumem, stwierdzasz tym samy że Ty sam nie jesteś w stanie tego poznać.
Co zatem daje Ci w tej sytuacji prawo przekonywania innych, że w tej sprawie oni nie mają racji i że jest to tak jak Ty to „rozumiesz”?
To przyjmując właśnie taką postawę można udowodnić wszystko czego się tylko pragnie.
Ależ cały czas to twierdzę, ale też nigdzie nie używam taki zwrotów jak Ty mówiące wszystko w samych pewnikach. Pytam, co daje Ci prawo robienia dowodu na materialnej rzeczywistości i przenoszenia jej do duchowej, z nieustannie i bezwzględnie buchającą pyszną pewności używanych zwrotów?
O stosowaniu rozumu do różnych części pism, napisałem w innym wątku.
Skoro bowiem nikt nie może wiedzieć co to jest duch (bo nie wiadomo), więc nikt nie może wykazać błędu mojej definicji.
Zatem bezkarnie mogę opowiadać cokolwiek myślę odpowiedzialny jedynie przed Bogiem i sobą samym, ale totalnie wyłączony spod jakiegokolwiek osądu człowieka.
Niech mi więc raz jeszcze będzie wolo powiedzieć:
Osoba to byt którego źródłem życia jest duch.
pozdrawiam
Oczywiście, że możesz i robisz to swobodnie, ale też zupełnie jest to pozbawione sensu. Definicja, która niczego nie definiuje, jest całkowicie nie do przekazania nikomu poza ewentualnie tym forum, lub paru innym, na które pisujesz jest jak Twoja arytmetyka, własny wynalazk, na własny użytek. Gdybym chciał przedstawić w jakikolwiek praktyczny sposób tą definicję osobie postronnej, to jak mam jej powiedzieć, po czym pozna, że ktoś/coś jest osobą? NIe jest to żadna definicja, bo i tak mówi to, co wszyscy wiedzą, że wszyscy ludzie są w takim razie "osobami" na podstawie innych cech charakterystycznych dla 'osoby' i widocznych 'gołym okiem' dla każdej "myślącej osoby".
Ciekawy to sposób: jakiś duch, nie będący osobą, nadaje nie osobie, cechy osobowy?? A tą cechą osobową jest to, że duch jest źródłem życia, czyli masło maślane, a czego nijak wykazać się nikomu nie da, a do tego jeszcze twierdzisz zupełnie z sufitu, że jest tylko jeden duch (no, rozumiem, że takie cóś jest potrzebne do wniosków końcowych),
ale znowu bardzo nie zgadza się z tym Słowo "Panie Jezu przyjmij ducha MEGO" (Dz.7:59) oraz
"I powrócił duch JEJ" (Łk. 8:55), oraz "A Jezus, zawoławszy wielkim głosem, rzekł: Ojcze, w ręce twoje polecam ducha MEGO" (Łk. 23:46). No, to jeśli Jezus nie wiedział, że ten duch to nie jest 'Jego' tylko 'wspólna masa ogólna' to musimy wtedy polegać na wynalazkach pana Ryszarda. To czyj ten duch w końcu był?? Dziewczynki, Jezusa czy jeszcze jakiś inny? Jest trzech 'swiadków' mówiących o tym, że duch ludzki jest osobnym bądź 'osobistym duchem', a nie jakąś wspólną 'duchową zupą', której się udziela.
W ten sposób udziela się Ducha Świętego i ten jest zupełnie KIMŚ odmiennym, od "ducha ludzkiego" i o tym mówi kilka miejsc Pisma, które tu cytowałem. Tylko Duch Święty, jako Osoba Boża ma możliwość być jeden i równocześnie we wszystkich wierzących.
2) Cała gadka o istotach w ciałach duchowych nie ma sensu, bo ani Bóg, ani aniołowie czy demony NIE MAJĄ ciał duchowych, coś takiego jeszcze nie istnieje - "Duch nie ma ciała", jak słusznie zauważył Mirek.< br />
3)
Mam dalsze ważne, myślę, pytania: Jakiego ducha tchnęło w posąg zwierzę czyniące cuda i zwodzące mieszkańców ziemi, skoro jest tylko jeden duch??
Ap.13:15I dano mu tchnąć ducha w posąg zwierzęcia, aby posąg zwierzęcia przemówił i sprawił, że wszyscy, którzy nie oddali pokłonu posągowi zwierzęcia, zostaną zabici.
Tu jest klasyka i całkowite zaprzeczenie Twoich, Ryszardzie, wniosków z początku, 'czym był człowiek zanim stał się 'duszą żyjącą'. . . Był po prostu martwym tworem z gliny, a nie jakąś fikcyjną 'formą zycia'. Czy ten posąg też "był w Bogu jako duch"???Czy był w zwierzęciu jako duch? Ale to ciągle ten sam duch czyli jedna i ta sama wielka masa duch Boży, duch ludzki, duch antychrysta??Ten posąg na pewno nie miał w sobie żadnej formy życia,
POdobnie Jan powiada: 1Jn 4:2: WSZELKI duch, który wyznaje, że Jezus przyszedł w ciele...WSZELKI zaś duch, który nie wyznaje, że JEzusu przyszedł w ciele ...." To Jan nie wiedział, że jest jeden duch, więc myślał, że jest ich więcej? Ciągle jeden i ten sam 'duch', a jednak jest ich wiele.Ten sam duch raz wyznaje, a innym razem nie wyznaje? To jak się wyznać o co chodzi z tym duchem/mi??
Jeden i ten sam duch raz jest duchem Prawdy, raz duchem ożywiającym, raz duchem zwodniczym....a dosłownie raz Duchem Chrystusa, a raz duchem antychrysta?? Da się to sensowniepogodzić?
A to jeszcze nie wszystko. Przecież Jezus dał uczniom "moc nad duchami nieczystymi" (Mt.10:1 i Mk 6:7)\bój toczymy "ze złymi duchami w okręgach niebieskich?" (Ef. 6:12)
A aniołowie, zdaniem autora listu do Hebr. są "służebnymi duchami" (Hbr. 1:14). Demony i aniołowie są duchami, a jak wiemy "duch nie ma ciała", Aniołowie i demony takoż (rzekomego 'duchowego ciała' też nie), mało tego sa też 'osobami' według klasycznej definicji, podanej przez Mirka i do tego takie same jak Duch Święty; czują, myślą, są inteligentne,,...
To się nam coś straśnie mnoży ilość tych duchów, choć wszystko to przecież jeden i ten sam duch (tylko pewnie w róznym 'duchu' działa).
Filozofia zajmowała się opisywanie tego czym jest osoba, jeszcze sporo przed chrześcijaństwem, a chrześcijaństwo nie wymyśliło definicji osoby, po to, żeby uzasadnić Trójcę (w przeciwieństwie do tego, jak Ty wymyśliłeś swoją definicję TYLKO PO TO, aby udowodnić, że jej nie ma, bo do niczego innego taka definicja posłużyć nie może.), ale była rozwinięciem wcześniejszych prób zdefiniowania 'osoby'.
Niech mi więc raz jeszcze będzie wolo powiedzieć:
Osoba to byt którego źródłem życia jest duch.
pozdrawiam
Niech mi więc wolno będzie zacytować Słowo Boże:
Życie ciała jest we krwi