O tak, masz rację. Najgorsze, co pamiętam z domu, to była właśnie ta wieczna huśtawka i to, że nikt z zewnątrz nigdy nie widział, co się tam dzieje. A bywało różnie, awantury, inwigilacja na każdym kroku, zakazy i nakazy tak absurdalne, że nikt by nie uwierzył (na przykład nie było mi wolno być w kuchni razem z siostrą), picie, wrzaski i inne takie. Ale przy braciach zawsze było wzorowo, wręcz idyllicznie. Miałam ochotę wstać i wrzasnąć, co o tym naprawdę myślę. Pamiętam, że często nawiedzały mnie sny, w których wychodzę na mównicę i wyrzucam to wszystko z siebie, jako nastolatka obiecywałam sobie nawet, że kiedyś, już po wszystkim, to zrobię na serio Ale doszłam do racjonalnego wniosku, że to niczego by nie zmieniło, a jeszcze bracia mieliby podkładkę, że Jehowa mnie pokarał chorobą psychiczną, bo od zboru odeszłamZycie w rodzinie takiej,gdzie jedno jest odstepcą,to jest poprostu paranoja,to ciagłe szarpanie,wytykanie,robienie wrecz na złość,a co najgorsze,to lekcewazenie wspólmalzonka,preferowanie we wszystkim wspólbraci,to obojetnosc wobec potrzeb zyciowych exa,a nawet rozmyslna nielojalnosć i szkalowanie jego imienia.Ale ,co najsmieszniejsze,wobec osób trzecich okazywanie exowi uczuć ludzkich,mile usmiechy ,brrr,obluda ,paskudna obłuda.
Hipokryzja
#21
Napisano 2010-10-14, godz. 19:01
The goddess descends from the sky."
#22
Napisano 2010-10-14, godz. 19:14
To, co mnie ujęło w zborach ewangeliczych ... przyznawanie sie do własnych win. Mówienie o własnej niedoskonałości, powracającym grzechu, chybianiu celu, potykaniu się w życiu na złych nawykach i niestosownych pociągach i otwarta, szczera prośba o modlitwę. Wiwisekcja chrześcijańskiego życia, a nie pozoranctwo i duchowa zatwardziałość.
Użytkownik Ida edytował ten post 2010-10-14, godz. 19:24
#23
Napisano 2010-10-14, godz. 19:19
#24
Napisano 2010-10-14, godz. 19:31
Witam, wtrącę swoje trzy grosze. Widzę to tak, powodem hipokryzji jest pycha CK, co przenosi się na członków organizacji.
No witaj: ,ale And nawet więcej jak trzy groszę możesz dodac,śmialo wal setkami i nie oszczędzaj WTS ... buta,pycha,wyniosłośc(chociaż to to samo: ),...patologia,zbrodnia i - no właśnie brakuje kary:
Hipokryzja jest stałą cechą ludzkich społeczeństw...no to nie ma się co dziwić, że śJ są hipokrytami. Jak słusznie zauważyli poprzednicy śJ wiodą w tej "szlachetnej" postawie prym. Z czego wynika hipokryzja śJ? Wg mnie z przywiązywania dużej wagi do nieskazitelnego wizerunku Organizacji, która składa się z niedoskonałych ludzi. ŚJ są takimi samymi ludźmi jak większość populacji, mają podobne problemy i porównywalne przywary. Mają też zbliżony pociąg do szeroko pojętego grzechu. Tymczasem Organizacja wymaga niemal doskonałości, nieosiągalnej nawet dla wybranej grupy ludzi, żyjącej pod szczególną presją religijnych nakazów. Pozostaje zatem udawanie "świętości", doskonałość na pokaz, faryzejstwo, obłuda. Czy bez udawania nie da się egzystować w społeczności śJ? Z całą pewnością jest to możliwe, ale kłóci się to poniekąd z celami Organizacji, która utożsamia się z jedyną, prawdziwą religią. A w prawdziwej wszystko powinno być prawdziwe, zwłaszcza ludzie. Skoro ludzie są zakłamani, dwulicowi, grający "świętych" kiedy ich ludzie ze świata obserwują...to wnioski, co do prawdziwości religii nasuwają się same.
To, co mnie ujęło w zborach ewangeliczych ... przyznawanie sie do własnych win. Mówienie o własnej niedoskonałości, powracającym grzechu, chybianiu celu, potykaniu się w życiu na złych nawykach i niestosownych pociągach i otwarta, szczera prośba o modlitwę. Wiwisekcja chrześcijańskiego życia, a nie pozoranctwo i duchowa zatwardziałość.
Ida nic dodac nic ując:
Użytkownik caius edytował ten post 2010-10-14, godz. 19:32
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#25
Napisano 2010-10-14, godz. 19:41
"Co nas nie zabije,to nas wzmocni",prosze Boga o pieczę nad moją psychiką,bo gdybym ześwirowała,to,az boję sie mysleć,co by się stało...
Kasztanowa niestety to przysłowie tak naprawdę nie często się sprawdza.Gdyby było inaczej ludzie nie cierpieliby np. stres pourazowy po wyjściu z różnych wypadków, katastrof itd. Czasem "co nas nie zabija" to nas niszczy, wypala, powoduje depresję, zgorzknienie, zobojętnienie lub agresję.Więc dbaj o siebie i trzymaj się.Rozumiem,że tkwisz w tej sytuacji, bo masz swoje powody, ale mam nadzieję,że nie zamierzasz już tak żyć zawsze i kiedyś to zmienisz.
#26
Napisano 2010-10-14, godz. 22:30
Pycha połączona z głupotą !!!Witam, wtrącę swoje trzy grosze. Widzę to tak, powodem hipokryzji jest pycha CK, co przenosi się na członków organizacji.
#27
Napisano 2010-10-14, godz. 23:19
Ale o co chodzi Emeczka? Forgive me, i am little drunk. My friend just turn to dust, czyli wlaśnie poszedł do piachu. Tak bywa. takie to nasze ku...rewskie życie! czyli, że co? że byłaś w związku les? Like one of my sister Co za pokręcone te nasze losy!(...) Był taki czas, kiedy przebywałam w pewnym związku, dość, hmm, sprzecznym z naturą
PS. Wszystko, co piszesz, to absolutna prawda. Tyle tylko, że dotyczy szerokiego spectrum społeczeństwa i jego problemów. Nie sądzę, aby śJ-oty byli jakimiś wyjątkowymi hipokrytami. No może nas tam rodzonych tak to razi, bo dzień w dzień słyszeliśmy, że jesteśmy narodem wybranym, wręcz nadludźmi. Pozdro.
#28
Napisano 2010-10-15, godz. 07:06
No może nas tam rodzonych tak to razi, bo dzień w dzień słyszeliśmy, że jesteśmy narodem wybranym, wręcz nadludźmi. Pozdro.
cieszę się, ze zwróciłeś na to uwagę Piotrze i zrobił to jeszcze and, Ida i reszta siedząca w tym pokoiku przy dobrej herbatce
SJ są ofiarami propagandy (napisałem o tym w pierwszej wypowiedzi do tego wątku, może zbyt symbolicznie) i jest to coś co boli, ale okowy i mechanizmy narzucone wiernym nie pozwalają na przyznanie się do tego bólu. A spiewniki i literatura grzmią o narodzie wybranym, najszcześliwszym ludzie na ziemi o pieknych błogosławieństwach, o nowych przybyłych do domu Jehowy.
i potem taki prosty czlowieczek nie potrafi sie w tym zmiescic, na sile stara sie dorownac do tych najlepszych... których nie ma, którzy są iluzją.
SJ są hipokrytami jak my wszyscy, tylko ktoś im zafundował bardziej jaskrawe tło, obiecając za to raj.
szkoda mi ich.
ojców takich jak Emki (nie umniejszając jej bólu, ktory byl zwielokrotniony jaskrawym tłem) jest miliony i żeby ich naprawić należałoby ich nawrócić.... na człowieka, a nie na uduchowionego krawaciarza, który zamalował własne kolce przeszłości, które i tak kłują i ranią jego, a potem rodzinę.
Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-10-15, godz. 07:37
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej
#29
Napisano 2010-10-15, godz. 09:39
Tak, dokładnie tak samo myślę. Wśród ŚJ jest tyle samo zła i dobra, co gdziekolwiek indziej, wszyscy jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy i nie jest to nic nienormalnego, ale ciągłe słuchanie (i wręcz przymus powtarzania) o raju duchowym, braterskiej miłości i kryjówkach przed deszczem sprawiało, że to co bolesne, bolało jeszcze bardziej, bo trzeba było przy tym bólu szczerzyć zęby.SJ są hipokrytami jak my wszyscy, tylko ktoś im zafundował bardziej jaskrawe tło, obiecając za to raj.
Mnie jest bardzo żal moich rodziców, mimo tego, że się ode mnie odwrócili i wiem, że oni gdzieś w środku czują, że z religią rozwalającą najbardziej naturalne więzy nie może być wszystko w porządku, ale są już przesiąknięci strażnicowym duchem, poza tym poświęcili organizacji wiele lat i pewnie wszelkie takie myśli oddalają od siebie czym prędzej, modląc się o pomoc w przetrwaniu ciężkiej próbyojców takich jak Emki (nie umniejszając jej bólu, ktory byl zwielokrotniony jaskrawym tłem) jest miliony i żeby ich naprawić należałoby ich nawrócić.... na człowieka, a nie na uduchowionego krawaciarza, który zamalował własne kolce przeszłości, które i tak kłują i ranią jego, a potem rodzinę.
The goddess descends from the sky."
#30
Napisano 2010-10-20, godz. 12:26
Mnie jest bardzo żal moich rodziców, mimo tego, że się ode mnie odwrócili i wiem, że oni gdzieś w środku czują, że z religią rozwalającą najbardziej naturalne więzy nie może być wszystko w porządku, ale są już przesiąknięci strażnicowym duchem, poza tym poświęcili organizacji wiele lat i pewnie wszelkie takie myśli oddalają od siebie czym prędzej, modląc się o pomoc w przetrwaniu ciężkiej próby
Ja myślę droga Emko,że Oni w głębi duszy Cię kochają i myślą o Tobie,tylko - jak Sama powiedziałaś - są przesiąknięci duchem strażnicy.Im nie pozwala byc innym i lepszym dla swoich dzieci - spaczone sumienie,ktore tylko na kierowane jest na bojaźń bożą i skrajną lojalnośc względem organizacji.
Musisz miec nadzieję,że może kiedyś ockną się z tego letargu WTS-owskiego i wynagrodzą Ci w trójnasób wszystkie krytyki i oddalenia się od Ciebie.
Moja wiara dopiero kiełkuje w stronę Boga,ale modlitwa jest wskazana i dla Ciebie i dla rodziny,jeżeli Ty nie potrafisz,to ja będę próbował,aby Stwórca coś zmienił w tym kierunku.
Życzę Ci wytrwalości w czekaniu na zmiany i abyś wierzyła,że rodzice będą z Tobą całym sercem.
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych