Kompromis to dobra rzecz. Ale wtedy musiałabyś zrezygnować ze ślubu kościelnego i zdecydować się na cywilny. Jednak najpierw niech on uporządkuje swoje sprawy z rodzicami. Bez tego wasz związek utknie w martwym punkcie. Szkoda wtedy marnować waszego cennego czasu i zawracać głowy. Chyba że chcecie bez sensu to ciągnąć pomimo, że po pewnym czasie wyjdzie wszystko na jaw.
Ja nawet nie wiem, czy ślub kościelny jest uznawany przez Organizację za prawnie ważny. Ciekaw jestem czy gdzieś w publikacjach była o tym mowa.
Ciężko jest przewidzieć, jak wyglądałoby życie ze świadkiem Jehowy, nie wiem, czy nie byłoby tak,że po kilku latach to on zacząłby mnie na siłę 'uświadamiać'? Dlatego właśnie wolałabym, żeby on po prostu zrozumiał, jak to jest z Organizacją,że to nie są same superlatywy, a może wtedy i pogląd na ewentualny ślub kościelny z czasem uległby zmianie?
Myślę,że studia i praca będą decydującym momentem, w którym ostatecznie zostanie podjęta jakakolwiek decyzja o tym,czy ta znajomość ma jakąkolwiek przyszłość.
A tymczasem będę próbowała powoli dochodzić do tego, jak on się w Organizacji czuje.
Tak samo jak TWOIM RODZICOM byłoby przykro, tak samo i JEGO RODZICOM BĘDZIE przykro.
Doskonale o tym wiem, ale czy dwoje ludzi musi rezygnować z tego,czego chce ze względu na poglądy rodziców... ?
Czyli uważasz, że bez ślubu kościelnego nie możesz podziękować Bogu w inny sposób za to że masz fajnego męża i że chcesz z nim żyć oraz pokazać, że Bóg jest dla ciebie ważny? Uważasz, że bez tego nie będziesz miała błogosławieństwa Bożego?
Myślę,że będę miała błogosławieństwo, ale czy takie zupełne?
Skoro chcę żyć zgodnie z Bogiem, to dlaczego nie miałabym tego powiedzieć w przysiędze?
Teoretycznie przysięga, to tylko słowa, a może dla niektórych te słowa mają nieco głębszy wymiar?