moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ
#1161
Napisano 2010-04-19, godz. 10:24
widzisz różnicę?
jesli dobra wola zrozumienia i zaakceptowania jest po obu stronach to wszystko ok ale jeśli jedna chce porozumienia (bo ja wciaz wierzę że można życ wspólnie w innych wyznaniach)a druga stawia warunki to już chyba nie jest dialog a szantaż
i ja nie chce żeby on zrezygnował ze swojej wiary, chce żeby własnie nauczył sie żyć w poszanowaniu odrębności drugiego człowieka (jeśli poznasz ten zaklęty krąg świadkó troche lepiej to prtzekonasz sie prawdopodobnie że poszanowanie odrębności drugiego człowieka nie istnieje w słowniku prawdziwego ŚJ)
nie chce żeby nie wracał do świadków, ja chce tylko żebyśmy byli razem...
a jeśli chodzi o obecna sytuację to chwilowo jestesmy w zawieszeniu, jednak oddzielnie z kontaktem lecz bez widzeń :-)
#1162
Napisano 2010-04-19, godz. 19:46
#1163
Napisano 2010-04-20, godz. 18:33
Więc i on musi się nauczyć tego jak akceptować drugą osobę.
A dwie osoby z różnymi poglądami... Hmm... To jest do przejścia - do czasu. A co się stanie, jeśli kiedyś będziecie chcieli się pobrać? Nawet jeśli on zgodziłby się na katolicki ślub - chyba nie wierzysz w to, że Starsi się na to zgodzą?
Ślub na ich sposób? W tych bardziej tolerancyjnych zborach - może i dostalibyście zgodę... Może.
Ale to i tak nie problem... A dzieci? Ok, pozwoliłby Ci wierzyć w to, co chcesz - ale dzieci? Dla nich raczej nie ma innej opcji niż to, że zostałyby ŚJ. Zgodzisz się na to? Odbierzesz im możliwość przyjęcia sakramentów?
Tak czy inaczej, życzę szczęścia... i by wszystko się jakoś poukładało.
Cały czas powtarzam człowiekowi, z którym jestem by nie robił sobie nadziei. Że nawet jeśli chodzę na zebrania - to nie znaczy, że chcę być jedną z nich. Poznaję ich świat, próbuję go zrozumieć... Ale mam świadomość, że on ta nadzieję ma. Kiedyś powiedział, że nie wie co zrobi i jak zareaguje gdy stanowczo powiem "nie". A wie, że to możliwe - bo są rzeczy, których zaakceptować u nich nie potrafię.
Mam tylko to szczęście, że zarówno on jaki i jego rodzice - cenią we mnie to, że się buntuję, że zawsze mówię, gdy coś mi nie odpowiada. Widzisz, on właśnie dlatego ze mną jest - dlatego, że mam swoje zdanie. Że nigdy nie pozwolę sobie na to, by ktoś coś mi wmawiał.
Dr House:
"czy pozwoliłby wam umrzeć tylko dlatego, że zabroniona jest transfuzja krwi?" - nie pozwoliłby. W tym jednym przypadku twierdzi, że to kwestia tego, na co pozwala nasze sumienie.
Na tyle, na ile go poznałam - nie pozwoliłby. Może i jestem zbyt pewna siebie, ale wiem, że bardzo dużo dla niego znaczę.
Może to zwariowane... ale gdy nachodzą go chwile zwątpienia... gdy zastanawia się nad tym czy sam zasługuje na to by być świadkiem - wspieram go, pomagam... powtarzam by nie rezygnował ze swojego życia. Jego religia jest ważną częścią jego życia - więc niech w niej pozostanie. Jeśli ona daje mu radość...
I znając go - nie pozwoliłby Starszym wtrącić się w to, co jest między nami.
#1164
Napisano 2010-04-21, godz. 10:02
pa
#1165
Napisano 2010-04-22, godz. 15:34
jesli dobra wola zrozumienia i zaakceptowania jest po obu stronach to wszystko ok ale jeśli jedna chce porozumienia (bo ja wciaz wierzę że można życ wspólnie w innych wyznaniach)a druga stawia warunki to już chyba nie jest dialog a szantaż
On musi stawiać tobie warunki bo jest głęboko przekonany że taka jest wola Boża. Nic na to nie poradzisz. Organizacja "uczy"...
nie chce żeby nie wracał do świadków
A co on jest wykluczony?
#1166
Napisano 2010-04-24, godz. 21:24
#1167
Napisano 2010-04-25, godz. 01:10
Nasuwa mi się tutaj skojarzenie z wypowiedzią Richarda Dawkinsa: "Religia jest obrazą godności ludzkiej. Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy i złych ludzi czyniących złe rzeczy. Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy, potrzeba religii w ogóle, a chrześcijańskiej w szczególności"
Starsi nie zdają sobie sprawy z tego, że dokonują psychomanipulacji. Oni sami też są zmanipulowani. Tak ich wyszkolono.
#1168
Napisano 2010-04-25, godz. 22:09
A teraz pytanie do was co wy o tym sadzicie, czy ktos ze starszych zboru mogł jej to nakazac??
Wszystko idzie "łańcuchowo". Ciało Kierownicze Świadków Jehowy wymyśla różne doktryny i przepisy mniemając, że to sam Bóg poprzez swego ducha im to objawił jako namaszczonym Duchem Świętym. Potem te wszystkie doktryny i przepisy rozpowszechniają na cały świat głównie poprzez wydawaną przez siebie literaturę. Wszyscy którzy im uwierzyli myślą, że stosowanie się do tych doktryn i przepisów to w gruncie rzeczy spełnianie woli samego Boga. W zborze są starsi zboru którzy może nie tyle nakazują ich przestrzeganie co pilnują żeby w zborze były one przestrzegane. Dopóki o niczym nie wiedzą to nic się nie dzieje. Ale gdy się dowiedzą dzięki co niektórym uprzejmym i kochającym zarazem braciom i siostrom to wtedy wizyta pasterska albo przynajmniej rozmowa na adekwatny temat gwarantowana. W twoim przypadku najczęściej "winowajczyni" wysłuchuje standardowego marudzenia i przekonywania niby na podstawie Biblii jakie to złe jest spotykanie się z mężczyzną ze świata (w tym przypadku z niewierzącym, co w twoim przypadku zapewne nie jest prawdą) bo on nie czci Jehowy więc już z samego tego powodu stanowi dla "Świadkowej" kobiety złe towarzystwo, że może ją namówić do pieszczot lub seksu przed ślubem wskutek czego ona zgrzeszy, że ewentualne małżeństwo będzie nieudane bo on ma inne cele, że może chcieć ją przeciągnąć na stronę religii fałszywej, ona straci błogosławieństwo Jehowy itd.
Nakazać jej nikt nie może tak samo jak zmusić ją do zerwania z tobą. Zarówno kandydat na ŚJ jak i ten który nim już jest (również ochrzczony), jest nauczany na podstawie "Świadkowej" interpretacji Biblii oraz literatury ŚJ. Ma obowiązek przestrzegania w całości tego, czego się dowiaduje. W przypadku ujawnienia popełnienia któregoś z ciężkiego (wg doktryn ŚJ) grzechu i braku skruchy (obietnicy zmiany na lepsze), ochrzczony ŚJ jest wykluczany ze zboru. Oczywiście pojęcie ciężkiego grzechu jest dzisiaj u ŚJ dość "mętnym" pojęciem, ponieważ w przypadku ciągłego dopuszczania się nawet pomniejszych przewinień starsi zboru mogą oskarżyć delikwenta (lub delikwentkę) o wyuzdanie i/lub rozpasanie czyli krótko mówiąc o nieposłuszeństwo z premedytacją wobec rad starszych zboru. Jest to dość rozpowszechniona w ostatnim czasie niecna praktyka która stanowi swego rodzaju "teokratyczny odkurzacz zborowych brudów". Jest bowiem wielu ŚJ którzy choć nie dopuszczają się poważnych grzechów to nie przestrzegają w pełni wielu przepisów ŚJ przez co wg starszych stanowią kalają czystość zboru i przynoszą obciach organizacji. W przypadku nagminnego dopuszczania się wyuzdania i/lub rozpasania (zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy związane z płcią przeciwną) wyuzdanie/rozpasanie zostaje uznane za ciężki grzech i obowiązuje wtedy również taka sama procedura sądownicza jak przy "typowym" grzechu ciężkim. Końcowy stopień gradacji/interpretacji grzechu jest dodatkowo różny w każdym zborze, zależy to od stopnia "gorliwości" i wiedzy teokratycznej starszych.
Tak więc starsi zboru mogą tylko nauczać, egzekwować przestrzegania doktryn/przepisów w przypadku określonego rodzaju nieposłuszeństwa oraz karać. Nakazywać czy zmuszać nie mogą. Jednak jeśli twoja dziewczyna jest ochrzczona, narażać się będzie na ciągłą gadaninę oraz utraci przywileje teokratyczne (jeśli je ma). Z czasem również zostanie zapewne naznaczona oraz może (choć nie musi) zostać wykluczona ze zboru jeśli będzie nadal się z tobą spotykać a ty nie będziesz co najmniej studiującym ze ŚJ zainteresowanym.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-04-25, godz. 22:34
#1169
Napisano 2010-04-26, godz. 07:50
Użytkownik matej432 edytował ten post 2010-04-26, godz. 07:50
#1170
Napisano 2010-04-26, godz. 08:22
Jeśli ona jeszcze nie jest po chrzcie, a studiuje, to np możesz jej zapytać, jaki rozdział (zapewne żółtej książki Cz.N.U. teraz będzie omawiać i może będzie to już taki temat, gdzie łatwo będzie wykazać, że coś z tą wykładnią nie jest tak. Oczywiście nie możesz powiedzieć, że tak przeczytałeś, nie możesz stwierdzić faktu, lecz... zadawać pytania. Ją to być może zaciekawi więc sama na studium będzie chciała się dowiedzieć czegoś itd, itd.
Jeśli jesteś gotów na ustępstwa (chociaż dopiero za jakiś czas zrozumiesz, co teraz mówisz), to musisz wiedzieć, że jeśli zacznie studiować, a członkowie jej przyszłego zboru się dowiedzą, że Wy coś do siebie, to będą osoby, zwłaszcza starsi, którzy będą przez większą lupe patrzeć na Ciebie, czy robisz to dla niej, czy - jak to oni rozumieją - dla Boga.
#1171
Napisano 2010-04-26, godz. 10:35
Chociarz ostatnio wydaje mi sie ze pewiem sposób działa, podkreslam tak mi sie wydaje... staram sie rozmawiac z moja ukochana za pomoca wersetów z bibli tlumaczyc jej to z czym moze iec problem, np. wiesz ja tez kieruje sie bozymi zasadami w zyciuprzeczytaj sobie 1 koryntian 13;13 "Teraz jednak pozostaje wam wiara, nadzieja, miłość- te trzy: lecz z nich najwieksza jest miłośc" i na koniec zadaje pytanie czy bog kazał rezygnowac z milosci, z tego co jest wedlug niego najwazniejsze i najwieksze?? nie wiem czy dobrze robie czy nie ale tak jak napisałem wczesniej wydaje mi sie ze to moze pomoc,
A wy jakie metody stosujecie???
#1172
Napisano 2010-04-26, godz. 11:43
no dobrze czyli jak zaczne studiowac biblie to mam szanse byc z nia? wogole to zapomnialem dodoac ze jezeli bedzie trezba to zrobie to, jestem odporny na wpływ innych moglbym wziac chrzest przestrezgac ich zasad ale niekoniecznie sie z nimi zgadzac
To nie jest takie proste jak myślisz. Jeśli będziesz się zmuszał do czegoś czego tak naprawdę nie chcesz to wcześniej czy później życie to zweryfikuje. Może się to też odbić na waszym związku. Kiedyś też trochę udawałem i skończyło się to źle.
i jeszcze jedno zaczełem jej wyrazac swoje uczuc w zwiazku z ta sytuacja, ona na odpisuje i tlumaczy ze tak jest lepiej bo pozniej bylo by gorzej, to chyba kolejna oznaka tego ze to nie jej wola!
Skoro nie odpisuje to zły znak na początek. Zapewne nie chce się w to angażować bo boi się zakochania i związanych z tym późniejszych kłopotów w zborze.
oczywiscie moglibysmy powiedziec wszystko prosto z mostu, ale zapewne wiekszosc osob boi sie całkowitego odrzucenia przez ta druga połowke, zreszta ja sam sie tego boje!!!
Staraj się tym nie przejmować aż tak bardzo. Strach przed utratą kobiety którą się kocha to prosta droga do jej utraty. Jeśli ona cię odrzuci to zapewne spotkasz jeszcze jakąś fajną dziewczynę.
Musisz wiedzieć, że dziewczyny/kobiety będące Świadkami Jehowy są na ogół dość ostrożne w kontaktach z mężczyznami ze zboru a co dopiero spoza niego. Nie jest łatwo je zainteresować własną osobą. Sam kiedyś nie raz dostałem kosza. Organizacja dość skutecznie wyjaławia romantyczne uczucia u takich osób a zamiast nich zaleca kierowanie się literaturą biblijną i radami braci/starszych zboru.
Osobiście myślę, że jednak katoliczki są bardziej dostępne i chętne do związków niż kobiety ze Świadków. No chyba że ktoś potrzebuje dziewicy...
staram sie rozmawiac z moja ukochana za pomoca wersetów z bibli tlumaczyc jej to z czym moze iec problem, np. wiesz ja tez kieruje sie bozymi zasadami w zyciuprzeczytaj sobie 1 koryntian 13;13 "Teraz jednak pozostaje wam wiara, nadzieja, miłość- te trzy: lecz z nich najwieksza jest miłośc" i na koniec zadaje pytanie czy bog kazał rezygnowac z milosci, z tego co jest wedlug niego najwazniejsze i najwieksze?? nie wiem czy dobrze robie czy nie ale tak jak napisałem wczesniej wydaje mi sie ze to moze pomoc,
Tak, tylko zawsze jakiś "mądry" starszy na to odpowie, że prawdziwa miłość jest tylko wtedy gdy oboje zakochanych są ŚJ bo najważniejsze są wspólne wierzenia, romantyczne uczucia to rzecz drugorzędna. Wiem, że to paradoks, ale wg organizacji miłość między katolikiem a kobietą ŚJ to nie miłość tylko niedozwolony przez Boga związek, szatańskie kuszenie do złego, utrata więzi z Bogiem.
Szersze omówienie tego tematu z punktu widzenia organizacji znajdziesz pod tymi linkami:
http://www.watchtowe.../article_01.htm
http://watchtower.or.../article_01.htm
Nic dziwnego, że idąc za takimi radami młodzi ŚJ nierzadko wybierają sobie partnerów z którymi nic poza wspólną religią ich nie łączy.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-04-26, godz. 12:46
#1173
Napisano 2010-04-26, godz. 19:17
teraz jak przychodzi chłodna i szczególowa analiza wszystko sie układa w logiczna całosc... moja ukochana studiuje biblie no i jej matka duchowa jest zona starszego zboru!!! ostatnio mowila mi ze jej sie zapytała czy nie ma nikogo na oku, a ze nie moze klamac to powiedziała ze ma!!! I kiedy mi to powiedziała za dwa dni wswzystko sie skonczyło!!!
wiecie co bym teraz zrobił... pojechał do tego goscia i... moze nie bede konczył szkoda mi takich ludzi a moje zdenerwowanie moze mi tylko zaszkodzic!!!
#1174
Napisano 2010-04-26, godz. 19:57
#1175
Napisano 2010-04-27, godz. 01:54
#1176
Napisano 2010-04-27, godz. 07:24
a odnosnie tego co ja skloniło do poznawania prawdy- jakis rok temu została skrzywdzona przez pewnego kolesia i to bardzo, nie bede wnikał teraz w szczegoły ale była na skraju załmania i wtedy jej mama zabrała ja na zebranie ktore niby otworzyło jej oczy, pomogło zapomniec o tamty przykrym zdazeniu!!!
#1177
Napisano 2010-04-27, godz. 12:45
I właśnie m.in takie okazje wykorzystują śJ żeby łapać w sidła niewoli strażnicya odnosnie tego co ja skloniło do poznawania prawdy- jakis rok temu została skrzywdzona przez pewnego kolesia i to bardzo, nie bede wnikał teraz w szczegoły ale była na skraju załmania i wtedy jej mama zabrała ja na zebranie ktore niby otworzyło jej oczy, pomogło zapomniec o tamty przykrym zdazeniu!!!
#1178
Napisano 2010-04-27, godz. 13:36
Mam jedno pytan odnoscie zwiazku SJ z KK
ale najpierw napisze moje wlasny wniosek wyciagniete z 5 lat zycia z Js.
Muru dzielacego te dwie wiary nie da sie przebic, nie przebije jej nawet nawieksza milosc....najbardziej widoczny poblem bedzie w momencie pojawienia sie dziecka.... to jest katorga .
A teraz moje pytanie
Jaki bedzie mial stosunek do dziecka Ojciec Sj jak sie dowie ze dziecko zostalo ochrzczone w KK.
Bo wlasnie w najblizszym czasie planuje chrzest dziecka i licze na to ze tatus po tym jak go pinformuje ze dziecko zostalo ochrzczone w kk wreszcie da nam spokoj.
Jak ktos ma pytania odnoscie mojego zwiazku itp odpowiem z checia.
pozdrawiam aisaK
#1179
Napisano 2010-04-27, godz. 16:36
ostatnio mowila mi ze jej sie zapytała czy nie ma nikogo na oku, a ze nie moze klamac to powiedziała ze ma!!! I kiedy mi to powiedziała za dwa dni wswzystko sie skonczyło!!!
wiecie co bym teraz zrobił... pojechał do tego goscia i... moze nie bede konczył szkoda mi takich ludzi a moje zdenerwowanie moze mi tylko zaszkodzic!!!
A ten ktoś kogo miała na oku to ty? Czy ktoś inny?
ona studiuje biblie z zona starszego zboru,a "matka duchowa" to jest okreslenie soby przez ktora poznaje prawde!!!
To jeszcze nie jest tak źle.
Jaki bedzie mial stosunek do dziecka Ojciec Sj jak sie dowie ze dziecko zostalo ochrzczone w KK.
Dziecko nie jest niczemu winne. Ojciec twego dziecka jako ŚJ nadal jest zobowiązany przez swoją religię do zapewniania swemu dziecku miłości, opieki, utrzymania i dachu nad głową.
Bo wlasnie w najblizszym czasie planuje chrzest dziecka i licze na to ze tatus po tym jak go pinformuje ze dziecko zostalo ochrzczone w kk wreszcie da nam spokoj.
W jakim sensie ma wam dać spokój? Jak to rozumiesz?
#1180
Napisano 2010-04-27, godz. 18:08
mam inne spojrzenie na wychowywanie dzieci nie akceptuje w domu przemocy kar nakazow i zakazow... jedynie spokojna rozmowe i tlumaczenie.
Moj partner wywodzi sie z domu gdzie autorytet matka zbudowala na podstawie zakazow i nakazow do tej pory pomimo ze ma 40 lat boi sie matki jak diabel swieconej wody
Matka zapoczatkowala tą ze wiare w ich domu,wiem na temat rodziny nie wiele gdyz moj partner malo mowi na ten temat.
Moje info jest takie... matka i ojciec ( wojskowy w stanie spoczynku)zostali wciagnieci do organizacji .. ale po jakims czasie w tym malzenstwie zaczelo sie psuc i matka znalazla sobie faceta na boku ... chyab za to zostali wykluczeni.Teraz od pewnego czasu matka mojego partnera zaczela uczeszczac znowu na zebrania i chce sie zejsc z ojcem.
Ojciec czlowiek bez wlasnego zdania ...taka marionetka pewnie zrobi co ona bedzie chciala a tym bardziej teraz kiedy znowu zeczela chodzic na te ,,modly,,juz ja tam poinstruuja co ma zrobic zeby tego biednego czlowieka znowu do siebie przyciagnac.
Moj partner od 18 r zycia przestal uczeszczac na te zborowe spotkanka ale mial pare lat temu maly epizod powrotowy ale mu sie nie udalo.. bo w tym czasie poznal mnie.
Przez te pare lat zdarzylam zauwazyc jak ma szalenie spotrzone spojrzenie na wszytko... do tego stopnia ze nie da sie zyc ..... moze jakas inna kobieta(mysle tu o kobiecie wychowanej w tej samej wierze) ale nie ja ... jes mi ogromnie ciezko
Mam dwie corki 15 i 10 letnie z porzedniego zwiazku i synka z nim .... synka o ktorego sie strasznie boje gdyz parzac na to co wyprawia jego matka jak nim manipuluje boje sie ze on bedzie robil to samo gdyz juz teraz widze ogromne podobienstow w zachowaniu i podejsciu do dziecka.
Dla moich corek jest paskudny wyzywa je od najrozniejszych, karze (nie cielesnie ) ale w sensie zabiera tel. nie pozwala wychodzic z domu,karze siedziec w pokoju wygania od stlou i ten jego wieczny krzyk ze czegos nie zrobily nalezycie, i to jego powiedzonak ciesz sie ze masz co jesc , masz lozko ...dzieczyny go nienawidza a ja mam wrazenie ze poswiecam 2 dla 1.
Nie pozwala sie dziewczynka zblizac do malego , wygaduje ze to nie jest ich brat
Na temet wiary z nim nie rozmawiam ale wiecznie musze wysluchiwac jaki to KK jest zly ,ze ksieza to pedofile... i to lapanie za slowka ,,Matka Boska jaka mataka boska,, i takie tam
Irytuje mnie to gdyz ja osobiscie jestm tolerancyjna i nigdy mu nie powiedzialam ze jest Jehusem cholernym chodz nie raz sobie tak pomyslalam.
Dla mnie jako mezczyzna tez nie jest dobry(probowala wiele razy osiagnac zamierzony cel podnoszac reke na mnie ale zyje dzieki Bogu w kraju gdzie kobiety maja ogromna ochrone) zaluje ze go spowrotem przyjelam do domu..odkad siegam pamiecia wiecznie na tapecie jest jego matka ktora mysli za niego i jakby jej pozwolic to by za nigo mowila.... no ale trafila pod tym wzgledem kosa na kamien udalo mi sie trzymac ja zdala od nas.
Zadalam pytanie jaki bedzie jego stosunek do dziecka jak je ochrzcze?
on jest ogromnie przeciwny tem chyba ze wzgledu na matke .. bo jakby sie jej wytlumaczyl
Nie wiem jaki maja stosunek Sj do tego typu sytuacji ....chcialabym aby spisal moje dziecko na straty ( w sensie religi)
Nie wiem jak mam postepowac aby uchronic mojego syna przed tym wszytkim...
jestem strasznie zagubiona mam mala wiedze na temat Sj
wiec moze mi chodz odrobine pomozecie
Użytkownik aisak edytował ten post 2010-04-27, godz. 18:18
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych