Artykuł „A Time to Speak” — When? w wydaniu anglojęzycznym ukazał się w „Strażnicy” z 1 września 1987 roku. W języku polskim artykuł Kiedy jest „czas mówienia”? ukazał się w „Strażnicy” z 1988 roku, nr 11.
Tekst rozpatruje przypadek Marii (postać zmyślona na potrzeby artykułu), pracownicy szpitalnego biura. Pewnego dnia, w toku przeglądania dokumentacji medycznej, Maria dowiaduje się, iż jej współwyznawczyni poddała się zabiegowi przerwania ciąży. W tej sytuacji Maria ma dylemat, czy powinna zachować dyskrecję (do czego z racji wykonywanych obowiązków jest zobowiązana), czy też zgłosić sprawę starszym zboru.
Artykuł podpowiada, że w przypadku mniejszych uchybień (do których przerwanie ciąży nie należy) można zastosować biblijną zasadę, że „miłość zakrywa mnóstwo grzechów”. Zauważono jednocześnie, że „Jehowa niekiedy kieruje uwagę członka zboru na czyjś skrywany grzech, by rzecz mogła być należycie załatwiona”. Z pewnością może to sugerować czytelnikowi raczej podjęcie jakiegoś działania niż zachowanie bierności.
Nieco dalej przypomniano (jak się okazało, znaczącą dla tematu) wskazówkę z Księgi Kapłańskiej 5:1: „Jeśli ktoś zgrzeszy tym, że gdy usłyszał przekleństwo i winien był wtedy dać świadectwo o tym, co widział, lub o czym wiedział, ale go nie dał – ponosi ciężar swej winy”. W tym kontekście artykuł przyjmuje następujące stanowisko:
Naśladowcy Chrystusa nie są skrępowani przepisami Prawa Mojżeszowego, jednakże zawarte w nim zasady nadal znajdują zastosowanie w zborze chrześcijańskim. Dlatego o pewnych sprawach trzeba niekiedy powiadomić starszych. Wprawdzie w wielu krajach wyjawianie treści poufnych dokumentów osobom niepowołanym jest zabronione, ale gdyby chrześcijanin po rozważeniu z modlitwą całej sprawy doszedł do wniosku, że choć władze niższej instancji żądają dochowania tajemnicy, to w danej sytuacji prawo Boże każe mu wyjawić wszystko, co wie, wtedy jest do tego zobowiązany wobec Jehowy. W pewnych okolicznościach „słuchać jako władcy musimy bardziej Boga niż ludzi” (Dzieje 5:29).
Przysiąg i uroczystych przyrzeczeń nigdy nie powinno się bagatelizować, ale może się zdarzyć, że dotrzymanie obietnicy danej człowiekowi koliduje z wymaganiem, żeby okazywać wyłączne oddanie naszemu Bogu. Osoba popełniająca poważny grzech w rzeczywistości ściąga na siebie „przekleństwo” Tego, przeciw komu zawiniła – Jehowy Boga (Powt. Pr. 27:26; Prz. 3:33, Biblia Tysiąclecia, wyd. II). Każdy, kto się stał członkiem zboru chrześcijańskiego, niejako związał się przysięgą, że będzie dbał o jego czystość zarówno przez własne postępowanie, jak też przez pomaganie współwyznawcom.
Lojalność wobec Boga (w praktyce wobec Organizacji) wygrywa z lojalnością wobec świeckiego pracodawcy.
Życie co pewien czas pokazuje, że w innych sytuacjach, kiedy w jakiś sposób może być to korzystne dla Organizacji i jej członków, świadkowie Jehowy zdecydowanie starają się dążyć do możliwości zachowania dyskrecji, czego przykładem są odmawiający zeznań przed sądem i powołujący się na „tajemnicę spowiedzi” starsi zboru albo też sprawa w rodzaju opisanej tutaj.
Warto także zauważyć, że w zacytowanym fragmencie świecka administracja została określona jako „władze niższej instancji”. Będzie tak bez względu na przypadek, osobę czy instytucję, bo w myśl nauczania TS wyższą instancją jest po prostu Bóg.
Jaką decyzję podjęła bohaterka omawianego artykułu? Zdecydowała ona, że nastał „czas mówienia”:
Maria żywiła pewne obawy co do skutków prawnych, ale uznała, że w tej sytuacji zasady biblijne powinny znaczyć więcej niż obowiązek dochowania tajemnicy lekarskiej. Liczyła zresztą na to, że wspomniana siostra nie poczuje się urażona i nie zechce się mścić przysporzeniem jej kłopotów. Kiedy więc przeanalizowała wszystkie znane jej fakty, w zgodzie z sumieniem zdecydowała, że nastał „czas mówienia”, a nie „milczenia”.
Rzeczywiście, w tej sytuacji wspomniana siostra, która i tak już popełniła wykroczenie przeciw nakazom Bożym, pewnie nie będzie chciała narażać się na kolejne problemy w zborze i nie zechce zgłosić przypadku złamania przez Marię przepisów.
W artykule zasugerowano, by najpierw porozmawiać z osobą, której dotyczą obawy, a dopiero później powiadomić grono starszych. W ten sposób postąpiła właśnie Maria. Takie rozwiązanie zaleca się ze względów praktycznych, by samemu uniknąć kłopotu i oszczędzić go starszym:
Gdyby Maria najpierw powiadomiła grono starszych, ci z kolei stanęliby wobec podobnej decyzji. Jak wykorzystać otrzymaną poufną informację? Musieliby coś postanowić, żeby uwzględnić wymagania, jakie Jehowa i Jego Słowo stawiają im jako pasterzom trzody. Gdyby doniesienie dotyczyło ochrzczonego chrześcijanina, utrzymującego łączność ze zborem, musieliby tak jak Maria sprawdzić dowody i rozstrzygnąć, czy należy poczynić dalsze kroki.
Z jednej strony artykuł potwierdza, że oczekiwania pracodawców w kwestii zachowania dyskrecji są słuszne:
Pracodawcy słusznie oczekują, że ich chrześcijańscy pracownicy będą „okazywali zawsze doskonałą wierność”, w zakresie tego wchodzi przestrzeganie przepisów dotyczących poufnych informacji (Tyt. 2:9, 10, BT). Jeżeli ktoś złożył przysięgę, nie należy tego traktować lekko. Obietnica dana pod przysięgą jest tym bardziej solenna i wiążąca (Ps. 24:4). A gdy poufność jest wymagana z mocy prawa, rzecz nabiera szczególnej wagi.
Natomiast z drugiej strony słyszymy przypomnienie, że najważniejsze jest prawo Jehowy, nie Cezara:
Nie wolno nam lekceważyć prawa Cezara ani powagi przyrzeczenia, ale prawo Jehowy jest najwyższe.
Co ciekawe, wspomniano dodatkowo, że w pewnych przypadkach bracia mają zapoznawać swoich klientów–współwyznawców z możliwością naruszenia tajemnicy zawodowej:
Dla uniknięcia ewentualnych kłopotów bracia, którzy są prawnikami, lekarzami, księgowymi i tak dalej, mają przygotowane na piśmie wytyczne działania i gdy przychodzą do nich osoby będące w prawdzie, proszą o zapoznanie się z nimi, zanim ujawnią coś poufnego. W ten sposób zostają z góry uprzedzeni, że gdyby wyszło na jaw poważne wykroczenie, winny zostanie zachęcony do przedstawienia tej sprawy starszym swego zboru. Oczywiście gdyby tego nie zrobił, udzielający rady będzie się poczuwać do obowiązku poinformowania starszych.
Artykuł kończy informacja, że w takich sytuacjach celem postępowania osoby łamiącej tajemnicę służbową powinien być zamiar udzielenia pomocy błądzącemu oraz troska o czystość zboru. Przyznano jednocześnie, że wśród świadków Jehowy mają miejsce tego typu przypadki łamania świeckiego prawa:
Niekiedy pod wpływem własnych przekonań opartych na znajomości Słowa Bożego wierny sługa Boży nie waha się naruszyć częściowo lub nawet całkowicie przepisy dotyczące tajemnicy służbowej, chce bowiem uszanować nadrzędne wymagania Stwórcy. Potrzeba do tego odwagi i roztropności. Celem takiego postępowania nie będzie podpatrywanie cudzego życia prywatnego, tylko udzielenie pomocy błądzącemu oraz troska o czystość zboru chrześcijańskiego.
Łamiącego świeckie przepisy nazwano tu wiernym sługą Bożym, a jego działanie określono jako odważne...
Z artykułem Kiedy jest „czas mówienia”? można się zapoznać tutaj: skan1, skan2, skan3, skan4
Tekst ten wywołał kontrowersje (i to nie tylko wśród osób polemizujących ze świadkami Jehowy) – do tego stopnia, że nawet sprawa była rozpatrywana w prasie. Przeczytamy o tym w artykule „Los Angeles Times” z 27 sierpnia 1987 roku: Church Told to Break Privacy, Report 'Sinner'