Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika jak myślicie, kto?

Odnotowano 14 pozycji dodanych przez jak myślicie, kto? (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-05 )


Sort by                Order  

#20815 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-09, godz. 15:14 w Dusza nieśmiertelna

swiatlo7 - nie myśl, że traktuję Cię niepoważnie

naprawdę wpadło mi na głowę coś bardzo dla mnie ważnego

może za jakiś czas, ok?



#20810 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-09, godz. 14:19 w Dusza nieśmiertelna

swiatlo7 - koncepcja nieśmiertelnej duszy to kłamstwo

owszem, niektórzy ludzie zostaną wzbudzeni z martwych w postaci duchowej, ale to zupełnie co innego, niż posiadanie nieśmiertelnej duszy, która nieprzerwanie żyje, myśli, czuje i jest zdolna do działania

nie mam teraz siły prowadzić tu dyskusji, bo mam akurat dużo cięższe sprawy na głowie

może kiedyś pogadamy



#20616 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-07, godz. 02:23 w Dusza nieśmiertelna

haael - ja mam dość na razie... nie zgadzam się z Twoimi twierdzeniami, mógłbym pewnie coś jeszcze napisać, ale już mi się nie chce... co innego mi teraz chodzi po głowie, a to za sprawą ehomo-a i liczby 587...

Nikita, jeśli jestem zmanipulowany, zorientuję się prędzej czy później.
Nie boję się konfrontacji z ludźmi, którzy myślą inaczej. Jestem też chyba dość niepokorny - inaczej nie byłoby mnie tu, nie czytałbym też treści oficjalnie uznawanych przez ŚJ za odstępcze... Pisałeś(/aś), że na mnie liczysz. Wybacz, że Cię rozczaruję - tym razem nie odpowiem i na Twoje pytania...

ehomo - odezwij się do mnie na e-mail: [email protected], proszę... bardzo mi na tym zależy... prześlij mi też, proszę, jeśli to możliwe, Twoje materiały na temat roku 587 pne...

White Death, Ty też dałeś mi do myślenia... mam już Twój numer GG, więc pewnie się jakoś odezwę wkrótce... chciałbym zobaczyć resztę góry lodowej... mam pytania...

...



#20557 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-06, godz. 14:56 w Dusza nieśmiertelna

haael - za słowa uznania dziękuję. Połechtały mnie, a owszem. Ale mam teraz stracha, że jak gdzieś ominę przecinek, albo pomylę literkę, zaraz mi to wytkniesz...

haael:

Tobie również mogę zarzucić, że wiesz wszystko , ponieważ odpowiedziałeś na wszystkie pytania mirka.


Co najmniej na 3 spośród pytań "Mirka" odpowiedziałem "nie wiem".
nr 2 - "nie wiem", dałem dłuższy komentarz, ale odpowiedź "nie wiem" pozostaje
nr 5 - "nie wiem", podobnie jak nr 2
nr 11 - "nie wiem", podobnie jak nr 2 i 5

Prawdą jest, że na każde z pytań Mirka "jakoś" odpowiedziałem.
Nieprawdą jest, że na każde z pytań udzieliłem wyjaśnienia.

Słowem - uskuteczniłes taka malutką manipulację (napisałeś: "wiesz wszystko , ponieważ odpowiedziałeś na wszystkie pytania mirka").

Dalsze Twoje teksty również świadczą o tym, że manipulowanie i przekręcanie cudzych wypowiedzi to metoda, którą sobie upodobałeś i której nie wahasz się wykorzystywać.

haael:

Cieszę się też, że uważasz moje odpowiedzi za spójne.


Napisałem to z lekką ironią i na pewno to zauważyłeś. Być może liczyłeś na to, że nikomu nie będzie się chciało wrócić do tamtego miejsca i w ten sposób zmienisz wydźwięk tego, co napisałem o twoich tekstach. Że podeprzesz się moją "pozytywną" opinią. Sprytnie, sprytnie.
Poniżej cytat z mojego wcześniejszego komentarza:

Coś niesamowitego Haael, Ty po prostu wiesz wszystko...
Na dodatek jakie to spójne, jakie logiczne!
Po raz drugi, tym razem wielkie WOW!


Ja nie będę Cię łechtał. Jeśli chcesz choćby do pięt dorównać swojemu mistrzowi, mistrzowi kłamstw i manipulacji, musisz się jeszcze sporo nauczyć.

Twoje pokrętne wytłumaczenie kwestii "będziesz ze mną w raju" zasługuje na umieszczenie w nonsensopedii:
haael:

Jezus umarł na ciele, Jego ciało zostało w grobie, Jezus samą duszą poszedł do nieba (razem z łotrem), następnie zstąpił do piekieł aby zbawić dusze zmarłych wcześniej, potem znowu wrócił do nieba, skonsultował się z Jehową i Duchem Świętym aby wspólnymi siłami ożywić Jego ciało i znowu wstąpił w swoje ciało.


No more comments.

haael:

Ale patrząc na drugą kwestię: przecież dogmaty religii świadków Jehowy są kompletnie BEZ SENSU. Są sprzeczne z Biblią i same ze sobą. W dodatku się zmieniają.


Ogólniki. Stara i nadal jak widać jara metoda - utrwalanie uprzedzeń przez powtarzanie w formie ogólników różnych negatywnych, obiegowych opinii. Takie teksty świadczą o lekceważeniu poważnych czytelników tego forum - zupełnie tak, jakbyś liczył na to, że w tak prymitywny sposób ukształtujesz ich poglądy o Świadkach Jehowy.

haael:

Zauważyłem, że czasami uznajesz za pewnik niektóre twierdzenia, które wcale oczywiste nie są. Np. powołałeś się na fakt, że Szeol, piekło, to "zbiorowy grób ludzkości", tak jakby dla mnie miało być to oczywiste.


Pomijając, czy sie zgadzam z cytowaną przez Ciebie definicją Szeolu, nie przypominam sobie, żebym jej tu kiedykolwiek użył. Wskaż proszę wątek, ewentualnie daj linka do mojej wypowiedzi, która zawierała wyrażenie "zbiorowy grób ludzkości".

Jesli nie uda Ci się znaleźć stosownego cytatu w moich komentarzach, będzie to znaczyło, że świadomie lub nieświadomie kolejny raz dopuściłeś się manipulacji i kłamstwa. Jeśli świadomie to nieładnie, oj, bardzo nieładnie. A jeżeli nieświadomie, to bądź na przyszłość bardziej dokładny w cytowaniu.

haael:

powołałeś się na fakt, że Szeol, piekło, to "zbiorowy grób ludzkości", tak jakby dla mnie miało być to oczywiste


Teraz ja skorzystam z okazji i włożę zupełnie nie po chrześcijańsku małą szpileczkę pomiędzy Twój pancerzyk. :)

Z powyżej zacytowanego tekstu, który sam we własnej osobie popełniłeś, wynika, że albo masz problem z akceptacją FAKTÓW, albo miewasz kłopoty z logicznym konstruowaniem zdań (bo nie śmiem nawet podejrzewać, że obce Ci jest znaczenie słowa "fakt"). Powyższe może stanowić poważną przesłankę do tego, aby powątpiewać w inne Twoje wywody i wykładnie "trudnych wersetów" biblijnych.

haael:

Spróbuj raz uwolnić się od myślenia strażnicowego, "zresetuj swój umysł".

Tutaj wyrażasz swoje lekceważenie dla mnie, sugerując, że nie potrafię samodzielnie myśleć. Powtarzasz pejoratywne określenie, żeby, jak ktoś gdzieś tu zgrabnie napisał, "ryć koleiny w synapsach" co poniektórych czytelników forum.
Brzydko, oj brzydko.

haael:

Zrób tak: zapomnij o wszystkich Strażnicach i Przebudźciach, otwórz Biblię na jakimś trudnym fragmencie (np. Łk 16:19-31 albo całą drugą część ewangelii Jana), przeczytaj i odpowiedz sobie: jakie wnioski wprost wynikają z tego, co przeczytałeś? Chodzi o pierwszą myśl, zanim jeszcze Strażnice zdążą uderzyć do głowy.


Czasem pierwsza myśl nie musi być słuszna. Właśnie dlatego potrzebne jest studiowanie, rozmyślanie, a nie tylko samo czytanie Biblii i wyciąganie czternastu wniosków na godzinę. Ale postaram się w najbliższym czasie pochylić nad "trudnymi fragmentami", które mi wskazałeś.

haael:

Napisałeś gdzieś, że trzeba tłumić wątpliwości.


Kolejne kłamstwo/manipulacja. Nigdzie takiego czegoś nie napisałem.
Napisałem natomiast: "Z wątpliwościami można postąpić na co najmniej dwa sposoby: jak najszybciej je wyjaśniać i układać sobie w głowie, lub... szukać kolejnych wątpliwości".

Zwyczajnie przeinaczyłeś moje słowa, a nazywając rzecz po imieniu - zwyczajnie skłamałeś. Nawet jesli nie z premedytacją, fakt pozostaje faktem. Proszę - czytaj to co piszę uważnie, a kiedy cytujesz - cytuj starannie. Polecam "copy & paste".

Ok, haael, to tymczasem tyle. Ponieważ nasza konwersacja wyszła całkowicie poza meritum tego wątku, co gorsza zamieniła się w jakiś rodzaj pojedynku, proponuję "zawieszenie broni". Może spotkamy się gdzieś indziej, gdzie znów będziemy mogli skonfrontować nasze argumenty, erystykę i ortografię :)

profanka:

Nawet głoszenie jest poddane terrorowi statystyki. Ludzie rozmawiający ze sobą o pracy głoszenia mówią tylko o godzinach jakie juz wypracowali i o tych jakie jeszcze wypracowac muszą. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt ,że że to sa główne treści takich rozmów.

Hmmm... znów czytam u Ciebie "ludzie". Ludzie to, ludzie tamto... Wiem, wiem "po owocach ich poznacie"... Ale zapewniam Cię, że jeśli nawet są tacy, którzy głoszą dla cyferek, statystyk i "etykietki pioniera", zdecydowana większość robi to, bo uważa to za słuszne, bo wierzy w sens i potrzebę głoszenia. Martwię się o Ciebie i podtrzymuję propozycję mailowej korespondencji poza forum.

ehomo:

Niestety Ciało Kierownicze (bo SJ nie mają tu nic do powiedzenia) zapiekło się w przekonaniu że rok 607 pne jest właściwy, jako zburzenie Jerozolimy i wbrew tysiącom dowodom historycznym, archeologicznym, nawet biblijnym uparcie trwają przy tym "dogmacie"...


Jeśli nawet Ty masz rację, a "oni" nie - czy naprawdę jest to aż tak kluczowa kwestia? Myślę, że dla prawdziwego chrześcijanina nie będzie miało znaczenia, czy rozstrzygnięcia Boże przyjdą za 10, czy za 10000 lat. Koniec dla każdego z nas może przyjść w każdej chwili. A przecież "kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony", prawda?

Poczucie naglącego czasu być może niektórym pomaga, ale osobiście uważam, że absolutnie nie to powinno być głównym motorem działania. Załóżmy, że "koniec" przychodzi w przyszłym tygodniu - i co dalej? Nie na darmo tyle się mówi o nawiązywaniu więzi z Bogiem, o miłosci do Niego.

Jeżeli masz rację w kwestii daty, o której piszesz, ufam, że prędzej czy później zostanie to naprostowane. Kto wie, może na tyle późno, że już będzie "po
wszystkim"? Dla kogoś, kto jest szczerze oddany Bogu takie rzeczy nie będą stanowiły "przyczyny potknięcia".

ehomo:

"DO WSZYSTKICH NADZORCÓW OBWODÓW I OKRĘGÓW

OCHRONA STADA
(...) aby zostać wyłączonym, (...) "


Myślę, że na kwestię wkładu poszczególnych głosicieli w aktualną wykładnię proroctw i ogólnie mówiąc, nauk biblijnych, należy spojrzeć nieco szerzej, niż Ty to robisz, podając przykład swojej osoby i zawodu, jaki Cię spotkał w wyniku niezaakceptowania tego, co mówiłeś.

Wyobraź sobie teraz, jak by wyglądało nauczanie Świadków Jehowy, gdyby każdy mógł głosić własne poglądy ludziom? Zapanowałoby po prostu wielkie zamieszanie. Jeden Świadek mówiłby tak, inny inaczej o tej samej kwestii.

Zgodzisz się chyba ze mną, że nie każdy wnika w te sprawy równie głęboko jak Ty, nie każdy jest w stanie rozpoznać i dotrzeć do wiarygodnych źródeł, choćby historycznych, do jakich Tobie udało się dotrzeć...

Efekt byłby taki, że oprócz wielu dobrych i prawidłowych wniosków, wyciąganoby mnóstwo wniosków niewłaściwych, błędnych. Głoszono by ludziom różne dziwaczne teorie, rodzące się w głowach nie zawsze duchowo dojrzałych i logicznie
myślących chrześcijan...

Sam widzisz, że przy tej skali przedsięwzięcia konieczne było ustalenie pewnych ram, zasad obowiązujących wszystkich.

Właśnie dlatego w każdej praktycznie organizacji powinien istnieć pewien określony podział zadań i kompetencji, żeby organizacja ta mogła realizować swoją działalność sprawnie i skutecznie. Żadne zorganizowane działanie większej grupy ludzi nie jest możliwe bez osób, które będą tej grupie przewodzić, nadawać kierunek i dostarczać wytyczne.

A teraz słowo o odpowiedzialności. Wprowadzanie zmian nie jest takie proste jeszcze z jednego względu. Na tych, którzy przewodzą jakiejś mniejszej lub większej grupie spoczywa odpowiedzialność. Nie zawsze dobrze jest robić
rewolucje, wprowadzać nagle wielkie zmiany. Doświadczenie pokazuje, że niektórzy, słabsi w wierze takich zmian nie przetrzymują.

Oczywiście zawsze można powiedzieć, że to było "oczyszczanie organizacji". Owszem, ale nie wolno tracić pewnej równowagi - przecież sam Jezus kiedyś powiedział, że "miałby jeszcze wiele do powiedzenia", ale jego uczniowie "nie
mogliby tego znieść". Czy Jezus zrobił źle? W końcu coś przed uczniami ukrywał! A może raczej nalezałoby tu przypomnieć sobie słowa o tym, że "trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi"?

Niektóre zmiany trzeba wprowadzać rozsądnie i delikatnie.

Wiem, że Świadkowie Jehowy to wyznanie naprawdę cieszące się uznaniem Boga. Dowodzą tego nie jakieś "smrodki na górze", które się owszem, zdarzają, a które niektórzy z lubością wywlekają na wierzch, nie jakieś doktrynalne nieścisłosci, sprzeczności czy pomyłki, ale ogromna, konkretna i pożyteczna "praca na dole", praca wszystkich głosicieli, pukających do drzwi, dzwoniących do domofonów, piszących listy, zagadujących ludzi wszędzie, gdzie to tylko możliwe.

Byłem wczoraj w służbie. Starsza pani przez domofon powiedziała nam, żebyśmy "nie dręczyli ludzi przy niedzieli" i żebyśmy lepiej "na łąkę poszli i tam sobie mówili do swojego Boga". Czy tak właśnie powinna wyglądać reakcja kogoś, kto jest zatroskany o los bliźniego? Kogoś, kto czci Boga, który jest miłością i widzi dwie zbłąkane owce w szponach destrukcyjnej sekty?
Ci, którzy głoszą dokładnie wiedzą, w czym rzecz. Tak i podobnie reaguje na nasze wizyty jakieś 95% naszego katolickiego społeczeństwa.

Ewangelia miała być głoszona, a ja nie widzę żadnej innej grupy ludzi, którzy by ja nosili tak, jak robią to Świadkowie Jehowy. Nikt prócz nich do mnie nie przyszedł, nikt prócz nich nie zadał sobie trudu nauczenia mnie o Bogu i Jego zamierzeniu wtedy, kiedy byłem zupełnie niewierzący. I nadal nikt do mnie nie przychodzi teraz, kiedy już jestem świadkiem na rzecz Jehowy.

A jeśli Świadkowie Jehowy cieszą się uznaniem Boga, to należy oczekiwać, że im dłużej będą działać, tym bliżej będą prawdy, bo Bóg będzie dbał o to, żeby rozumieli Jego Słowo coraz lepiej. A że tak jest, dowodzą zmiany, które już zaszły w Organizacji. I na pewno przyjdą następne. I na pewno te zmiany również ktoś będzie próbował wykorzystać jako argument w stylu "popatrz, wtedy mówiliscie tak, a teraz mówicie inaczej!". Cóż, pisałem już tu gdzieś o przysłowiowej karawanie...

ehomo:

Co zrobi brat starszy? Uznać, że racje mają argumenty za rokiem 587 nie może bo stanie w sprzeczności z nauczaniem Niewolnika WiR, więc pozostaje co? Komitet drogi bracie i jeżeli nie ODWOŁASZ SWOICH PRZEKONAŃ zostaniesz
wyłączony.


Gdybym był starszym, poradziłbym ci nie rozgłaszać tego wszystkim wokół, ale napisać list do Towarzystwa, do Betel. Powiedziałbym Ci, że tam są bracia odpowiednio wykwalifikowani, naprawdę doświadczeni, posiadający niezwykle rozleglą wiedzę z wielu dziedzin. Poradziłbym Ci poczekać na ich reakcję, może na publikację tego, co napisałeś w którymś z kolejnych numerów Strażnicy. Poradziłbym Ci cierpliwość. Gdybym po zapoznaniu się ze sprawą mógł to powiedzieć szczerze, powiedziałbym, że możesz mieć rację. Mógłbym również zupełnie szczerze powiedzieć, że możesz się też mylić. W końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i zarówno ja, jak i Ty możesz być w błędzie. Czy nie umknął Ci jakiś aspekt sprawy? Czy dotarłeś faktycznie do wiarygodnych źródeł? Zapytałbym Cię, czy ta kwestia może być przyczyną, dla której przestaniesz w ogóle głosić. Czy ta
kwestia stawia pod znakiem zapytania sens innych, związanych z wielbieniem Boga przywilejów? Czy wreszcie ta kwestia całkowicie burzy Twoją wiarę w Boga, w to, że jest dobry, w Jego plan posprzątania bałaganu na Ziemi? Jeśli nie,
powiedziałbym Ci, że w takim razie nadal masz o czym głosić. Poklepałbym Cię w ramię i powiedział, że sam miewam różne rozsterki, ale nie widzę na Ziemi innego miejsca, do którego mógłbym pójść. "Panie, dokąd pójdziemy? Ty masz wypowiedzi życia wiecznego". Pewnie bym Ci przypomniał te słowa. I pewnie umówiłbym się z Tobą do służby.
Może nie nadaję się na starszego. Ale tak bym właśnie zrobił.

Jeśli jesteś poza Organizacją, szczerze zachęcam Cię do zbadania swojego serca i do powrotu. Nie wyrabiaj sobie zdania o całej organizacji na podstawie kilku przykrych doświadczeń. Naprawdę są tu też ludzie, z którymi można normalnie porozmawiać.



#20227 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-03, godz. 15:33 w Dusza nieśmiertelna

Fly, zapraszam do mailowania :)
Może gg też wchodziłoby w grę?



#20226 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-03, godz. 15:30 w Dusza nieśmiertelna

Profanka,

Może jestem troszkę naiwny, ale myślę, że wielu z tych, którzy mają te "własne przemyślenia" mogłoby z tymi przemyśleniami zrobić coś konkretnego. Bo mam wrażenie, że najczęściej sprawa się sprowadza do narzekania, że "już nikomu niczego nie można powiedzieć".

Zamiast rozmawiać z każdym nadarzającym się bratem/siostrą ze zboru, co nie zawsze ma sens, można takie sprawy w kulturalny i nienachalny sposób zgłaszać do starszych. Nie słyszałem też, żeby ktoś komuś bronił pisania listów z pytaniami do Towarzystwa. Ja sam wolę pisać niż mówić, bo wtedy mogę przekazać to, co myślę w sposób uporządkowany i kompletny, mogę zważyć każde słowo.

Gdyby takich pytań było więcej, gdyby bracia masowo słali swoje przemyślenia do tych, którzy opracowują aktualną treść publikacji, możliwe że organizacja jako całość szybciej oczyszczałaby się z błędów w naukach i innych treściach serwowanych w publikacjach. Tak się zresztą już zdarzało - np. w kwestii nieciekawego sformułowania o "spekulacjach" dotyczących pokolenia z roku 1914.

Im więcej ludzi "będzie to przebiegać" tym szybciej "nastanie obfitość prawdziwej wiedzy" (Daniel, rozdział 12).
Myślę, że każdy z nas może liczyć na błogosławieństwo i ducha Jehowy, który daje własciwe zrozumienie, kiedy przykłada się do pilnego studiowania Biblii i o takiego ducha się modli.

Jeśli w zborze nie ma z kim porozmawiać bo każda próba porozmawiania wywołuje nerwowe reakcje wśród braci , to co z tym zrobić?!

Znaleźć kogoś, kto nie ma tego rodzaju alergii.
Jeśli masz chęć, stawiam się do Twojej dyspozycji. Możemy rozmawiać. Na poczatek możesz napisać maila, a później się zobaczy :)

gdy ktoś coś mówi czego nie ma w literaturze to jak reaguje sala

Różne sale różnie reagują. Czasem starsi do ciebie podejdą po zebraniu, czasem nie. Może po prostu sala nie jest miejscem do artykułowania kontrowersyjnych stwierdzeń? Takie zazwyczaj wymagają dyskusji, a zebrania przebiegają w pewnych określonych ramach - przede wszystkim czasowych. Osobiście uważam, że bracia zbyt mało spotykają się poza zebraniami żeby omawiać właśnie różne takie niuanse, dzielić się przemyśleniami. Tego nikt nie zabrania. Ja sam bardzo to lubię. I czasem prowokuję rozmowy na różne dziwne tematy. Z różnym skutkiem :)

Studium książki powinno przebiegać zupelnie inaczej .

Bardzo dużo zależy od prowadzącego. Widywałem naprawdę świetnie prowadzone zebrania książki i zebrania sztywne, szablonowe. Tu rzeczywiście jest jeszcze dużo do zrobienia. Przecież po podstawowym omówieniu materiału można zostać jeszcze na jakiś czas. Można rozmawiać, zadawać nietypowe pytania. Poza tym, nikt nie zabrania spotykac się poza wyznaczonym czasem zebrań po to, żeby rozmawiać, dyskutować, wspólnie studiować Biblię.

Oczywiście kryją się też w tym pułapki, ludzie lubią się popisywać przed innymi, wygłaszać dziwne treści dla zaakcentowania swojej osoby, niektórzy z powodu osobistych problemów zaczynają podważać pewne rzeczy, "burząc wiarę niektórych". Ważne jest, żeby zawsze pamiętać o zasadniczym celu - budowaniu wiary, a nie rujnowaniu. Tu potrzebne jest też duże wyczucie co do tego, co komu można powiedzieć, nie narażając go na osłabienie, tzw. "zgorszenie".

Bracia oduczyli sie myślenia. Nie czytają Biblii i nie rozmyślaja na temat jej treści. Przeciez maja gotowe analizy, to po co mieliby to robić. Od wszystkiego są odpowiedzialni bracia! A reszta od czego jest ? Nie musi już NIC ?

Ubolewam nad tym, że studium osobiste u wielu Świadków kuleje i że rzeczywiście zdają się na innych, rezygnując z samodzielnego myślenia.

Niektórzy nie do końca właściwie rozumieją werset "zaufaj Jehowie całym sercem i nie polegaj na własnym zrozumieniu". Dopóki tacy są we właściwym miejscu, we właściwej religii, jest w miarę ok. Gorzej, kiedy ktoś przyjdzie i im namiesza, w sprytny sposób dobierając wersety, używając erystyki i manipulacji pseudo-argumentami.

Tam, gdzie brakuje własnego, logicznego myślenia, które jest spoiwem muru prawdziwej wiary, bardzo łatwo włożyć pręt i podważyć jeden kamień, później drugi... Aż w końcu zdarza się, że mur runie i zostaje żałosna ruina.

Jestem w stanie zrozumieć zalecenia, żeby nie czytać "odstępczej literatury", nie wchodzić na "internetowe strony odstępców". Dla osób, u których taki mur jest słaby, stanowi to ochronę. Nie uważam się za jakiegoś strasznego mocarza, człowieka nie do ruszenia, może jestem trochę zbyt pewny siebie... Ale jak dotąd, czytając różne materiały, za które niejeden starszy by mnie pewnie zbeształ, nie natknąłem się na nic, co sprawiłoby, żebym odszedł od zboru Świadków Jehowy. Przeciwnie, tego typu lektura zazwyczaj mobilizowała mnie do głębszego, dokładniejszego badania spraw i do bardziej rzetelnych przemyśleń.

To wszystko, co napisałem wyżej, nie zmienia faktu, że nadal kładzie się duży nacisk na studium osobiste, rozmyślanie itd. Może nacisk jest zbyt mały?
Cóż, po prostu wszyscy mamy jeszcze bardzo dużo pracy nad sobą.

Nie sądz , że narzekam , bo pewno sama chciałabym przewodzić - taki zarzut usłyszałam i inne mówiące o zasadzie zwierzchnictwa, tak jakby o to tylko chodziło i tylko z takiego punktu widzenia można było rozpatrywać podnoszone zarzuty. Aż tak się boją "odpowiedzialni bracia" innych głosów niż te oficjalne?

Nie chcę tu wpadać w jakiś mentorski ton, ale czy nie za dużą wagę przykładasz do tego, co mówią/co robią tacy czy inni bracia? Są pewne zasady odnośnie zwierzchnictwa, które trzeba respektować. Ale uczyć się mamy od Jehowy, nie od braci, to Jego mamy starać się naśladować, nie ich. Bracia są tylko narzedziami - gorszymi lub lepszymi, narzędziami nie pozbawionymi wad. Patrz na nich trochę inaczej - pomyśl, że chcą dobrze, ale czasem popełniają po prostu błędy, ulegają ludzkim słabościom, są skłonni do oceniania i osądzania innych... jak każdy z nas. Jeśli ktoś odchodzi ze zboru, bo jakiś brat zwrócił mu uwagę na niewłaściwy wzór na koszuli, to sama sobie odpowiedz, kto tak naprawdę miał tu problem... A i takie żale gdzieś tutaj wyczytałem.

Wybacz mi ten gwałtowny ton , ale żywotnie mnie to obchodzi

Mnie też to wszystko żywotnie obchodzi. I jeśli jeszcze się nie zdecydowałaś na odejście, również Ty mnie żywotnie obchodzisz. Napisz do mnie.



#20214 kilka pytań do wierzących w nieśmiertelność duszy

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-03, godz. 12:49 w Dusza nieśmiertelna

Jakoś mi umknęło 7 pytanie

7) Czlowiek składa się z ciała, duszy i ducha (1Tes 5:23). Jeżeli więc dusza umiera, to dlaczego Rz 8:11 mówi, że Bóg przywróci do życia nasze śmiertelne ciała a duszy nie?


Nie wiem, co dokładnie miał na myśli Paweł, pisząc w 1Tes 5:23 o "duszy, duchu i ciele".

Trudno tu zastosowac jakiś wzór matematyczny i napisać:
człowiek = ciało + dusza + duch
Rzecz nie tkwi w tym, żeby określać jakieś matematyczne prawidła albo uzyskać chemiczny wzór człowieka.

Bóg stworzył nas ludźmi z ciałem i tym wszystkim, czego nie widzimy, a co jest nam potrzebne do życia tu i teraz.
Kiedy ostrzega przed śmiercią w wyniku nieposłuszeństwa Jego prawom, nie ostrzega przed wiecznymi mękami, tylko przed końcem i wiecznym stanem nieświadomości, jakim jest śmierć.



#20212 kilka pytań do wierzących w nieśmiertelność duszy

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-03, godz. 12:30 w Dusza nieśmiertelna

1) Do kogo apostoł Paweł chciał odejść? (Flp 1:21-24)

Do Chrystusa. "czego istotnie pragnę, to zostać uwolnionym i być z Chrystusem"

Czy Paweł otrzymał życie zaraz po śmierci? Czy nieco później? Czy dla kogoś, kto śpi snem śmierci ma znaczenie, czy zmartwychwstał za minutę, czy za milion lat?
Jakie życie miał otrzymać Paweł? Jeśli w niebie jako istota duchowa, to czy wynika z tego, że wszyscy ludzie mają taką samą nadzieję i w taki sam sposób zmartwychwstaną? Dużo pytań. Zachęcam do studium biblijnego ze Świadkami Jehowy. Z przyjemnością pomogą znaleźć odpowiedzi.

2) Kim są 24 starcy w niebie jeszcze przed zmartwychwstaniem? (Obj 4:4, 11; 5:5).

Nie wiem.
Wiem, że było to wyjaśniane "jakoś" w książce "Wspaniały finał Objawienia bliski". Nie wiem, czy tamto wyjaśnienie jest w 100% dobre. Wiem natomiast, że na samym poczatku tej ksiązki jest powiedziane, że autorzy nie uzurpują sobie prawa do nieomylności i że nie wszystkie wyjaśnienia zawarte w książce muszą być właściwe. Nie jest to informacja niezbędna do tego, żebym mógł spełniać wolę Jehowy.
O ile wiem, nieomylność w kwestiach moralnych i doktrynalnych przypisuje się papieżowi Kościoła Katolickiego. Ale to już inna... bajka.

3) Dlaczego Saulowi ukazał się duch Samuela? (1Sam 28:7-20)


W rzeczywistości był to demon, a nie duch Samuela. Dziś również demony nie lubią, kiedy się im zawraca głowę bzdurami. Ci, którzy się tym parają, wiedzą o tym i czasem można usłyszec podobne relacje.

Gdyby Samuel żył jako dusza, przebywałby w niebie, a nie "wychodziłby spod ziemi" - już tu coś nie gra.

Istota przedstawiająca się jako "Samuel" powiedziała: "jutro ty oraz twoi synowie będziecie ze mną". Jeśli Samuel poszedł do nieba, to z jakiej racji ukarany przez Jehowę Saul miałby przebywać razem z nim?

W taki sposób demon chciał utwierdzić Saula i wszystkich, którzy usłyszą tę relację w przekonaniu, że zmarli żyją jako dusze po śmierci. A że Saul w to wierzył? Cóż, niejeden w tamtych czasach w to wierzył. A Saul pod wieloma względami nie dopisywał. Dziś też wielu w to wierzy i nadal, mimo wciąż aktualnego zakazu uprawiania spirytyzmu, próbuje komunikować się z "umarłymi".

Biblia zawiera różne RELACJE, a w tych relacjach różne, również błędne wypowiedzi i twierdzenia różnych osób. Na tym polega relacja.
Relacja o wróżce z En-dor pochodziła od Saula, tej wróżki lub któregoś z przybocznych Saula. Saul wtedy dawno utracił przychylność Boga. Wróżkami Bóg się wręcz brzydził (można znaleźć stosowne fragmenty). Dlaczego więc ich postrzeganie tego, kim lub czym była ta "istota pozaziemska" musi być właściwe?

Samuel był wierny Bogu. Bóg zawsze zabraniał kontaktów żywych z "umarłymi". Przychodząc na wezwanie wróżki, "Samuel" musiałby złamać prawo Boga. Wniosek jest jeden - to nie mógł być prawdziwy Samuel. Podszył się pod niego demon.

4) Jeśli według ciebie dusza umiera wraz ze smiercią człowieka, dlaczego Biblia podaje, iż duszy zabić nie można? (Mt 10:28)


Biblia mówi zaraz dalej, żeby się bać Tego, który może zabić duszę bezpowrotnie, czyli Boga. Nikt nie może przeszkodzić Jehowie w przywróceniu życia jego wiernym sługom. Dlatego nie powinnismy się bać tych, którzy mogą nam odebrać życie tylko na krótką, w porównaniu z wiecznością, chwilę.

5) Kto rozmawiał z Jezusem na górze Tabor? (Mt 17:3)

Nie wiem. Mogła to być wizja. Ale nie jestem tego pewien. Tak samo, jak nie wiem, dokąd Bóg zabrał Henocha i Eliasza. Ten temat zahacza o kwestię, czy zmartwychwstanie dla wszystkich będzie oznaczać to samo. Szerszy temat.

6) Czy apostołowie wierzyli, że dusze zmarłych mogą się im ukazać? (Łk 24:37-39).

"Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha" (BT)
Nie sądzę, żeby apostołowie wierzyli w to, że posiadają nieśmiertelną duszę.
Gdyby od razu rozpoznali osobę Jezusa, czy baliby się go?
Może więc zlękli się, bo w pierwszym momencie sądzili, że ukazał im się jakiś "zły duch", czyli demon?
Z tekstu, który podałeś w żaden sposób nie wynika jednoznacznie, co wtedy myśleli sobie apostołowie. "Zdawało im się, że widzą ducha". Jakiegoś "ducha".

7) Czlowiek składa się z ciała, duszy i ducha (1Tes 5:23). Jeżeli więc dusza umiera, to dlaczego Rz 8:11 mówi, że Bóg przywróci do życia nasze śmiertelne ciała a duszy nie?


8) Wytlumacz słowa apostola Jana mówiącego: "świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwości; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki" (1J 2:17)

Te słowa znaczą dokładnie to, co znaczą. Sorry, ale tu nie ma nic do tłumaczenia. Jest mowa o życiu wiecznym dla tych, którzy wypełniają wolę Boga. Jest mowa o tym, że świat ze swoimi pożądliwościami przemija.

9) Kim są dusze zabitych z Objawienia 6:9-11?

Nie wiem. Sadzę, że to jest wizja, i użyto przenośni, podobnie jak to było z krwią Abla "wołającą z ziemi".

10) Jeśli dusza Łazarza umarła, to dlaczego Jezus mówił, iż Łazarz śpi i idzie go obudzić? (J 11:11-14)

Stan śmierci przypomina sen. Tak jak ze snu mozna człowieka obudzić, tak Bóg potrafi "obudzić" ze stanu śmierci. Jest w Piśmie mowa o "grobowcach pamięci". Nie wiem, w jaki sposób Bóg zapamiętuje, zachowuje nas w swojej pamięci po naszej śmierci. Wiem, że potrafi odtworzyć nasze ciało i na nowo umieścić w nim "tchnienie życia" i tę właśnie, zapisaną gdzieś w swojej pamięci naszą osobowość. Jak to dokładnie działa, nie wiem.

11) Kim są ci, którzy "pod ziemią zginają kolana na imię Jezusa"? (Flp 2:10; zob. też Obj 5:3, 13)

Filipian 2:10 - nie wiem. Symbolika? Nie wiem. Ty pewnie wiesz?

Objawienie 5:13: "I usłyszałem, jak każde stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i wszystko, co w nich jest, mówiło: 'Zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i szacunek, i chwała, i potęga na wieki wieków'." Czy ryby "w morzu" też mówiły? Ewidentna symbolika. Nie podejmuję się jej wykładni.

Na razie może starczy! Jestem ciekaw jak ktoś niewierzący w życie po śmierci poradzi sobie z tymi pytaniami.

Owszem, starczy. Przynajmiej zdobyłem się na uczciwość, żeby powiedzieć kilka razy "nie wiem", w przeciwieństwie do Haaela, który praktycznie na każde miał odpowiedź lub uprawdopodobnioną hipotezę.

W życie po śmierci wierzę. Życie po śmierci i zmartwychwstaniu. Nie wierzę w to, że każdy człowiek posiada nieśmiertelną duszę, zachowującą świadomość i zdolną do działania po śmierci ciała, a przed jego zmartwychwstaniem.

Co do tego, czym jest śmierć, czym dusza, czym zmartwychwstanie a czym Gehenna i to, co nazywacie piekłem, zasadniczo moje przekonania pokrywają się z tym, co można przeczytać w publikacjach Świadków Jehowy, więc nie będę się tu rozpisywał i powtarzał. Tym bardziej, że takie powtarzanie jest często odbierane, jako bezmyślne przepisywanie.

Raczej nie podejmę dalszej dysputy. Rzeczywiście zainteresowanych poszukiwaniem prawdy zapraszam do korespondencji mailowej. Wersetowych szermierzy i dyskutantów proszę o szanowanie mojego czasu i nie pisanie do mnie maili.



#20206 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-03, godz. 11:00 w Dusza nieśmiertelna

Nie jestem pionierem ani sługa pomocniczym. Nie jestem tym bardziej starszym zboru. Nie sądzę też, żebym był HC... Szczerze mówiąc nie domyślam się, co ten skrót oznacza.
Nie jestem też ze specjalnej "komórki w Nadarzynie", o której gdzieś tu przeczytałem.
Co do "instytucji pioniera" mam swoje własne zdanie, którym niekoniecznie mam ochotę się tu dzielić. Może by to niektórych zdziwiło. Staram się myśleć i docierać do "ducha" Pisma i nie zatrzymywać się na samej "literze".
Co miałem do powiedzenia, napisałem w poprzednim komentarzu.
Macie jakieś konstruktywne opinie, poza uśmieszkami i zgadywankami z użyciem wiadomej nomenklatury?



#20202 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-03, godz. 10:47 w Dusza nieśmiertelna

Coś niesamowitego Haael, Ty po prostu wiesz wszystko...
Na dodatek jakie to spójne, jakie logiczne!
Po raz drugi, tym razem wielkie WOW!

White Death - tak, Świadkowie Jehowy, a wczesniej Badacze P.Ś. wielokrotnie się mylili w różnych kwestiach. I co z tego? Czy nie tym właśnie powinno się charakteryzować prawdziwe dążenie do prawdy?

Nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. A że temat jest bardzo szeroki, a ciemności trwały bardzo długo, to i błedy były nie do uniknięcia. Zdecydowanie gorzej wypadają tutaj wyznania, które zapiekają się w swoich przekonaniach, a później nawet wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi uparcie trwają przy swoich "dogmatach", owijając je w coraz grubsze warstwy bawełny-filozofiii, tworząc takie piguły, które przestają być strawne dla zwykłych ludzi.

Przykładem takiego sposobu myślenia jest Haael, który przyjął jakiś dogmat za pewnik, a następnie tak kombinuje, żeby wszystko zagrało zgodnie z tym, co na poczatku założył.

Prawda jest prosta. Natomiast kłamstwo wymaga przebierania w wiele słów, żeby stworzyć złudzenie prawdy.

W.D. - mówiłeś, że niektórzy odeszli bo ogarnęły ich watpliwości. Ale dobrze przy tym pamiętac o słowach, że "dla prawego nie ma żadnej przyczyny potknięcia".
Z wątpliwościami można postąpić na co najmniej dwa sposoby: jak najszybciej je wyjaśniać i układać sobie w głowie, albo... szukać następnych i nastepnych wątpliwości. Nietrudno zgadnąć, jakie efekty przynosi to pierwsze, a jakie to drugie podejście.

Jezus Chrystus uczył pracowitości i skromności. Dlatego Jego nauki są trudne dla tych, którym nie chce się walczyć ze wspólnymi wszystkim nam, ludziom, przywarami - takimi jak lenistwo, próżność, egoizm. Bo prawda to nie tylko hasełka "Jezus cię kocha", jak sam słusznie zauważyłeś. Prawda czegoś od nas wymaga. Czegoś więcej, niż obracanie językiem.

Czy od prawdziwych naśladowców Jezusa nie należałoby oczekiwać właśnie takiego zaangażowania w głoszenie o Królestwie, jakie wykazują Świadkowie Jehowy?
Na pewno znasz werset o tym, że "ta ewangelia o Królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom". Wyznawcy jakiej religii, jakiego Boga poświęcają na tę pracę taką część swojego czasu, jaką poświęcają na to Świadkowie Jehowy?

A co do powodów odejścia niektórych i późniejszego sprzeciwiania się organizacji... Poza lenistwem i słabą, podkopaną różnymi wątpliwościami wiarą jest jeszcze to nasze, ludzkie, radosne przekonanie o naszej wspaniałości... Przecież jak to fajnie jest błysnąć, gdziekolwiek, choćby na takim forum - błysnąć nietypowym, oryginalnym pomysłem, wysublimowanym wyjaśnieniem jakiejś kwestii, popisać się umiejętnością kombinowania z wersetami biblijnymi. Wiem, że zaraz może mi ktoś zarzucić to samo. Trudno. Ja osobiście nie widzę nic złego w przyjęciu poglądu, który ktoś przede mną już przyjął, jeśli zgadza się to z moim doświadczeniem i logiką. A uczciwy czytelnik, który potrafi i chce MYŚLEĆ, bez trudu się zorientuje, kto rzeczywiście posługuje się manipulacją i kłamstwem. I o życie takich właśnie ludzi toczy się ta gra.

Coby nie było niejasności - tak, jestem Świadkiem Jehowy. Wiem, że moja religia, moje wyznanie jest najbliżej prawdy i najbliżej prawdziwego Boga. Wiem, że jako organizacja, jako wyznanie, wiele razy się pomyliliśmy. Nie wszystko mi się podoba, są rzeczy, które chciałbym, żeby zostały zmienione. Ale tak jak kiedyś uczniowie powiedzieli do Jezusa, tak ja mogę powiedzieć: "dokąd miałbym pójść?"

Nie boję się brania pod lupę moich przekonań. Jeśli w wyniku tego zmienię pogląd na taką czy inna kwestię, postaram, się podzielić tym z moimi braćmi. Wysłać list gdzie trzeba, porozmawiać z kim trzeba.

"I niektórzy z wnikliwych zostaną doprowadzeni do potknięcia, aby z ich powodu dokonywano uszlachetniania oraz by oczyszczano i wybielano, aż do czasu końca; gdyż jest to jeszcze na czas wyznaczony." (Izajasz 11:35)

Nawet jeśli nagle całe Ciało Kierownicze odejdzie od Jehowy, zaprzeda się, złączy z religią fałszywą, wierzę, że znajdą się jednostki, które pozostaną wierne Jehowie. I chociaż wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne w tej chwili, jeśliby miało się tak stać, chciałbym pozostać wśród tych, którzy okażą się wierni Bogu.

Nie ulega też najmniejszej wątpliwości, że mnóstwo ludzi uwierzyło w Boga, zainteresowało się Biblią i zamierzeniem Boga tylko dzięki działalności Świadków Jehowy. Wiele ludzi bardzo zmieniło swoje życie, pozbyło się nałogów, porzuciło rózne manowce, po których bładzili i wiedzie teraz naprawdę szczęśliwe, sensowne życie. Ja sam jestem jedną z takich osób. Z całą pewnością jestem bliżej Boga, niż kiedyś, zanim na mojej drodze pojawili się Świadkowie Jehowy.
Jaki cel mogą mieć ludzie, którzy próbują mi to odebrać, niczego nie dając w zamian poza ziarnami niepewności?

Żeby być Świadkiem Jehowy nie trzeba wnikać w każdą literkę i rozkładać każdego włosa na czworo. Podstawowe kwestie są jasne i spójne. Kim jest Bóg? Czego od nas wymaga?

A rozdrabnienie i wałkowanie po tysiąckroć zagadnień w rodzaju, czy zmartwychwstanie następuje od 1918 roku, czy jeszcze go nie było, i skupianie się na tym, że ktoś kiedyś coś napisał tak, a później inaczej, niczego kompletnie nie wnosi. Podobnie, jak oskarżenia o plagiat, czy powoływanie się na oficjalnie podane w publikacjach Świadków liczby wykluczonych z ich organizacji, które ma wykazać, jakie to zepsucie wśród nas panuje. Tego rodzaju argumenty dla człowieka myślącego logicznie są absurdalne - przecież wykluczanie świadczy właśnie o tym, że nie tolerujemy u nas zepsucia.

Wiele by można jeszcze pisać. Dopóki jeszcze jest czas ufam, że wielu spośród Was jest zwyczajnie zagubionych, zdezorientowanych i że niewielu jest takich, którzy z pełnym rozmysłem i świadomością tego, z kim naprawdę walczą, atakują tutaj nas, naszą wiarę i naszych braci.

Tych, którzy wątpią, którzy się wahają, zapraszam do korespondencji. Mój mail gdzieś tu się da odszukać, ale w razie czego: [email protected]



#20167 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-03, godz. 06:44 w Dusza nieśmiertelna

I znów mamy do czynienia z unikaniem odpowiedzi.
Może jednak powiesz, gdzie przebywał Jezus zaraz po śmierci?

Ciałem w piekle/grobie a duszą w niebie?
Co to znaczy, co mówią katolicy, że "zstąpił do piekieł"?

Zstąpił tam duszą? Czy może martwym ciałem?

A jeśli zstąpił duszą, to jak mógł tego samego dnia, kiedy odbyła się jego egzekucja przebywać w raju razem ze skruszonym złoczyńcą?

Ciało i krew to cialo i krew. Tak samo po semicku, jak po polsku.

A co do wałkowania - nie zależy mi na tym. Piszę na to forum tylko i wyłącznie po to, żeby ewentualni wahający się czy wątpiący chrześcijanie prócz bełkotu znaleźli tu chociaż trochę tekstu zgodnego z prawdą. I celowo używam pytań. W końcu to nie ja, tylko Wy wiecie wszystko o Bogu i Jego organizacji. Więc pytam - a Wy odpowiadacie. Każdy czytelnik tego forum sam zdecyduje, czemu dać wiarę.

Ciekawi mnie, który z Was, przeciwników Świadków Jehowy zadaje sobie trud chodzenia tak jak my od domu do domu, do prostych ludzi? "Ratuj prowadzonych na śmierć", powiada Salomon. Czyżby ŚJ szli na rzeź, a cała reszta świata ma zbawienie jak w banku? A jeśli nie, dlaczego nie głosicie tej reszcie ewangelii? "Obłudnicy, trafnie prorokował o was Izajasz, mówiąc: 'lud ten czci mnie tylko wargami, ale serce jego jest ode mnie oddalone".

Bo co do odstępców, to sprawa jest jasna - najczęściej najpierw jest lenistwo, później rozwija się chęć "dania sobie z tym spokoju", a podważanie, które Wy uskuteczniacie, jest tylko "zapalnikiem" do odejścia, wymówką, usprawiedliwieniem, środkiem uspokajającym na kłujące sumienie.

A co dajecie w zamian? Wielkie NIC. Pustkę i dezorientację. Bo ile Was tu zagląda, tyle macie róznych poglądów. Atakujecie ŚJ? Stwórzcie religię lepszą, bliższą prawdy, DZIAŁAJĄCĄ zgodnie z wolą Boga więcej i lepiej, niż ŚJ, a sam z własnej nieprzymuszonej woli się do Was przyłączę. Ale Wy potraficie tylko szczekać. A karawana jedzie dalej. Kiedyś "psy pozostaną na zewnątrz". "Tam będzie płacz i zgrzytanie zębami".



#20157 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-02, godz. 21:58 w Dusza nieśmiertelna

Dusza Jezusa wraz z duszą łotra poszła do nieba

A ja sądziłem, że katolicy wierzą, że Jezus "zstąpił do piekieł"...
Chyba, że nie jesteś katolikiem...

Dusza Jezusa wraz z duszą łotra poszła do nieba. Po trzech dniach Jezus wskrzesił swoje ciało i powtórnie połączył je z duszą

A to skąd wziąłeś? Wow... Podaj mi miejsce w Piśmie, gdzie coś takiego można znaleźć.

I odpowiedz na pytanie - gdzie przebywa Jezus po połączeniu "duszy z ciałem"?
Przecież "ciało i krew nie dziedziczą Królestwa Bożego"...? Więc może chodzi sobie gdzieś po Ziemi? A może przebywa na innej planecie?

Twoja odpowiedź jest filozoficznym bełkotem i nie trzyma się, mówiąc kolokwialnie, kupy.



#20112 Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-02, godz. 16:15 w Dusza nieśmiertelna

Ok, poproszę o logiczne wytłumaczenie następującej kwestii:

Jezus powiedział do łotra "będziesz ze mną w raju".

Jezus dopiero "trzeciego dnia zmartwychwstał, jak oznajmia Pismo" (o ile dobrze pamiętam tę sentencję)

W jaki więc sposób skruszony łotr mógł być z Jezusem w raju tego samego dnia, w którym odbyła się egzekucja?

W świetle powyższego - która interpunkcja jest bardziej logiczna:

"powiadam ci: dziś będziesz ze mną w raju"
czy raczej
"powiadam ci dziś: będziesz ze mną w raju"

?

Proszę o krótką, rzeczową i logiczną odpowiedź.



#20106 kilka pytań do wierzących w nieśmiertelność duszy

Napisano przez jak myślicie, kto? on 2006-03-02, godz. 15:42 w Dusza nieśmiertelna

Poniższe pytania kieruję przede wszystkim do osób, które wierzą w to, że ludzie posiadają nieśmiertelną duszę, w postaci której po śmierci dalej świadomie egzystują w innym świecie/wymiarze/niebie/piekle/gdziekolwiek...

1. Co to jest śmierć? Czy oznacza przeciwieństwo życia w jakiejkolwiek świadomej formie, czy tylko przejście z formy cielesnej do duchowej?

2. Jeśli śmierć jest jedynie przejściem z formy cielesnej do duchowej, to co to znaczy, że "jako ostatni wróg ma zostać zniszczona śmierć"? (1 Kor 15:26) Dlaczego jest nazwana "wrogiem"? Co to znaczy, że Bóg "pochłonie śmierć na zawsze"? (Iz.25:8)

3. Co to jest "zmartwychwstanie", skoro natychmiast po śmierci ciała człowiek kontynuuje życie jako dusza? Czy można mówić wtedy o "powstaniu z martwych"?

4. Po co Bóg stworzył ziemię, skoro docelowo wszyscy mają przebywać w postaci dusz w innej dziedzinie?
Jeśli na ziemi ludzie są poddawani próbie, to co się dzieje z noworodkami, które umierają krótko po przyjściu na świat? Czy tak właśnie Bóg to zaplanował?

5. Po co Jezus wskrzeszał ludzi w ciele?

6. Dlaczego Jezus zapłakał, kiedy dowiedział się o śmierci Łazarza? (kto jak kto, ale on przecież powinien być niezachwianie pewien, że dusza Łazarza, jego przyjaciela, ma się zupełnie dobrze)

7. Dlaczego dziś ludzie wierzący nauce o nieśmiertelnej duszy płaczą, kiedy ktoś im bliski umiera? Czy nie powinni się cieszyć, że żyją dalej w doskonalszym ciele, i to w bliskości z Bogiem?

8. Dlaczego śmierć stanowi karę (Rzymian 6:23), skoro jest w rzeczywistości przejściem do lepszego życia?

9. Dlaczego boimy się śmierci i kiedy zapadamy na nieuleczalną chorobę, chwytamy się wszelkich sposobów, żeby chociaż trochę przedłużyć sobie życie na tym smutnym padole?

10. Dlaczego Bóg zabraniał kontaktowania się z "umarłymi", skoro są to w rzeczywistości dusze naszych zmarłych bliskich, które dobrze nam życzą i mogłyby nam pomagać?

11. Co oznacza "druga śmierć" wspomniana w księdze Objawienia/Apokalipsy?

Proszę o w miarę krótkie, logiczne i rzeczowe odpowiedzi, bez pokrętnego filozofowania, takie, które z łatwością zrozumieją przeciętni, zwykli ludzie nie posiadający wyższego teologicznego wykształcenia.

W końcu to do takich ludzi raczej miało trafiać "światło ewangelii", zgodnie ze słowami Chrystusa: W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: 'Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom' (Łuk.10:21, BT wyd.III)