Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika mihau

Odnotowano 285 pozycji dodanych przez mihau (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2016-12-15 )



Sort by                Order  

#121915 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-07-03, godz. 10:19 w Tematyka ogólna

A nie wydaje się Wam, że wszystkie tak zwane religie są fałszywe? Lub ewentualnie, w jakimś sensie wszystkie są prawdziwe?
Idea, że spośród tysięcy najrozmaitszych religii, a w tym że spośród setek religii chrześcijańskich istnieje rzekomo tylko jedna prawdziwa religia, jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem.
To trochę tak jakbyś chciałpowiedzieć, że na całym świecie, w jednym tylko kraju jest tylko jedna i jedyna szkoła która uczy dobrze i której ukończenie umożliwia zdanie egzaminu. Wszystkie pozostałe są złe, uczą źle i w ogóle są do bani, bo kuratorium oświaty uznaje tylko tę jedną, choć wszystkie szkoły na kuratorium oświaty się powołują.



#121795 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-07-02, godz. 11:19 w Tematyka ogólna

Trudno nie zgodzić się z twoimi odczuciami.
Jednak ja cały czas drążę temat:
Jeśli Bóg istnieje (a wierzę że tak) to jaki jest jego stosunek do ludzi ?
To w jaki sposób postrzegamy Boga zależy od tego JAK nas wychowano i "jaki program zapodano". To tak jak z windowsem. Od poprawności jego instalacji zależy czy będzie działał dobrze. Ale potem pojawiają się aktualizacje, które często powodują konflikty. I wtedy decyzja - żyję ze zaktualizowanym Windowsem, który często się zawiesza czy formatuję dysk i instaluje od nowa. (i teraz część z was zapyta dlaczego akurat Windowsa) - no właśnie - nie wiedzieć czemu :)
Ja jestem na etapie formatu dysku - uzasadnieniu biblią to czego się do tej pory dowiedziałem. Dzięki temu forum zacząłem się zastanawiać : jak to w co wierzę uzasadnić. Ale najważniejsze - odkryłem że wiele tak sztucznie rozstrząsanych kwestii (np. urodziny, rok 1914, koniec świata ) nie ma wpływu na moją wiarę , bo wierzę w Boga a nie w jakieś wymyślone zabobony... Boga , który gdzieś jest i ma jakieś wymagania wobec ludzi, który stworzył ich po coś w jakimś celu... teraz ustalam w jakim :)


Doświadczenie nie istnieje bez obserwatora.
Gdy nie ma tego kto doświadcza, nie ma doświadczenia.
W tym sensie Bóg nie istnieje niezależnie od Twojego doświadczenia
i istnieje zależnie od Twego doświadczenia - jak go doświadczasz.
Tak więc od ciebie zależy, czy i jak doświadczasz lub postrzegasz Boga.
Tak więc równie dobrze możesz się sam zapytać jaki jest Twój stosunek do ludzi.
To wszystko jest kwestią Twojej świadomości.
Interpretujesz wszystko, co się dzieje w Twoim życiu - czyli nadajesz temu sens.
Im lepszy program tym lepiej działa.
Program "wierzę w Boga" jest wciąż dość popularny, ale istnieje tyle najrozmaitszych wersji tego programu że program przestaje być kompatybilny. Nadmierne rozbudowanie zaciemnia istotę rzeczy.



#121793 Ew. Mateusza 10:34-38

Napisano przez mihau on 2009-07-02, godz. 10:54 w Tematyka ogólna

Bardzo sensownie i ładnie tutaj piszecie o tej samodzielności w myśleniu. Pozdrawiam!



#121788 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-07-02, godz. 10:32 w Tematyka ogólna

Witam,
odnośnie tematu zawartego w pierwotnym wątku...

Obserwuję to forum od jakiegoś czasu (powiedzmy że od miesiąca). Zauważyłem, że więszość z was to ludzie inteligentni. Mam więc pytanie: czemu nie byliście na tyle inteligentni przed decyzją o chrzcie - przecież chrzest oznacza dobrowolne usymbolizwanie swojego oddania Bogu. Mogliście przecież wtedy dostrzec to samo co teraz... (nie traktujcie tego pytania jako zarzut lecz jedynie proszę o odpowiedź).
Chcę również powiedzieć, że wiele z przeczytanych przeze mnie postów bardzo mnie zaciekawiło. W większości przypadków mogę nawet zgodzić się z niektórymi wypowiadanymi przez was twierdzeniami.
Ale tu zadam kolejne pytanie. Czy nie sądzicie, że tak naprawdę zostaliście skrzywdzeni nie przez Boga, lecz przez NIEDOSKONAŁYCH ludzi , którzy są w zborze ? Przecież każdy np. starszy , który wychodzi coś mówć na mównicę, może powiedzieć coś co nie jest oparte na Biblii i potem reszta zboru będzie myślała że tak trzeba postępować... Przyznaję - jest wiele osób, które bezkrytycznie przyjmują to co usłyszą, bez sprawdzania poparcia tego w Biblii. JA NIE POPIERAM TAKIEJ POSTAWY. Stąd wzięły się wszystkie twierdzenia o roku 1975 itp... Dlatego jakieś postanowienia niezgodne z Biblią z pewnością nie podobają się Bogu. Czy nie sądzicie, że z takimi rzeczami można się pogodzić, kiedy jest się uległym władzy jaka jest w zborze ? Niektóre sprawy są prostowane po jakimś czasie. To dowodzi, że CK widzi swoją niedoskonałość i próbuje dostosować to do tego co naprawdę mówi Biblia. Poza tym starsi, którzy nie nauczali zgodnie z Biblią po jakimś czasie przestają nimi być... Czy jest zatem sens pozostawać w srogim gniewie na Boga przez NIEDOSKONAŁYCH ludzi ?

Resztę myśli z jakimi chciałbym się podzielić zostawię sobie na później... Mam nadzieję że kontakt z odstępcami nie wyjdzie mi na złe :)))


Aby podejmować inteligentne decyzje potrzebna jest wiedza i to wiedza zaczerpnięta z najrozmaitszych, przeciwstawnych sobie źródeł oraz trochę życiowego doświadczenia które umożliwia ujrzenie sprawy w szerszym kontekście.
Zdecydowanie bardzo mało wiedziałem o życiu i o świecie kiedy jako kilkunastolatek zetknąłem się ze świadkami. Zdecydowanie nie miałem żadnej wiedzy na temat Świadków, Biblli, katolicyzmu, czy w ogóle religii. Byłem co prawda katolikiem, ale wszyscy wiedzą jak to jest. Mgliste dogmaty i chodzenie do kościoła. U świadków Jehowy wszystko miało sens. Pytanie - werset - odpowiedź. Na studium biblijnym łyknąłem wszystko a póxniej wziąłem chrzest. Spora część mojej rodziny również, więc nie byłem sam. W zborze było miło i przyjemnie więc to czego uczyłem się potwierdzało się w bezpośrednim doświadczeniu i jak to się mówi "umacniało" mnie.
W sensie intelektualnym natomiast miałem jasną, prostą koncepcję świata:
Jest Bóg Jehowa który wszystko stworzył. Wkrótce po stworzeniu sprawy trochę się pokiełbasiły - powstała kwestia sporna: z Bogiem czy z Szatanem? Dlatego Bóg dał nam Biblię gdzie jest napisane jak mamy żyć i w co wierzyć aby przeżyć Armageddon i żyć wiecznie. Cały świat jest poddany władzy Szatana ale mamy Biblię i jest niewolnik wierny i rozumny. Trzeba być wiernym i pamiętać, że przyjaźń ze światem to wrogość z Bogiem. No i trzeba głosić.
Na wszystkie pytania czy wątpliwości - werset i prosta odpowiedź.
Tak więc wsadziłem głowę pod biblijny i strażnicowy szablon i na pewnym etapie życia jak najbardziej mi to odpowiadało.
Później doszedłem do wniosku, że człowiek wierzy w to, w co chce wierzyć.
Natomiast inteligencja może pomagać mu wynajdować powody dlaczego wierzyć w to w co chce wierzyć.
Po prostu zaprogramowałem się jak komputer. Co nie pasowało do przyjętej koncepcji - odrzucałem.

Jednak z czasem ten biblijno-teokratyczny program zwany "Prawdą" który wsadziłem sobie do głowy zaczął mi szwankować. Co oczywiście przysparzało mi cierpień w stylu: "co ze mną jest nie tak?" gdy przyjęte założenia kłóciły się z moim doświadczeniem.
Dlaczego nie jestem szczęśliwy pomimo że robię wszystko jak trzeba? (głoszę, studiuję Biblię, chodzę na zebrania, modlę się, itd) Dlaczego to wszystko wymaga takiego wysiłku? Czy Bóg rzeczywiście wymaga czegoś takiego? Dlaczego mam wrażenie, że coś jest nie tak, że czegoś brakuje?
Gdy zrobiłem się bardziej wrażliwy zaczęło mi przeszkadzać to, że Bóg najwyraźniej nie ma problemu z zabijaniem ludzi którzy chociażby tylko myślą inaczej. Stary testament zaczął wydawać się odrażający z tymi wszystkimi rzeziami. To ze mną coś nie tak, czy też z Bogiem, który jest miłością?
I w ogóle jak to jest, że taki doskonały, mądry i potężny Bóg uzależnił nasze zbawienie od poznania jednej jedynej książki i od znalezienia schronienia w jednej, jedynej organizacji? A przecież ta książka (i organizacja) jest w niektórych kulturach całkiem nieznana lub co gorsza całkowicie niepopularna! W końcu stworzył nas z sumieniem, to czy nie mógł wszystkich swoich wymagań wszczepić do ludziom do serca, tak, aby każdy miał taką wewnętrzną instrukcję obsługi co do tego, co jest dobre a co złe?

Tak więc z czasem na "Prawdzie" pojawiły się rysy, ale oczywiście z retorycznym pytaniem: "Panie, a do kogo pójdziemy?"

Największym wysiłkiem było przeprogramować mój sposób myślenia. Wyjść poza schematyczny czarno-biały sposób myślenia.
W gruncie rzeczy aby zobaczyć sprawy tak jak się one mają, musiałem zakwestionować i odrzucić wszystko w co wierzyłem. Dopiero wówczas, po jakimś czasie ułożyły mi się wszystkie elementy rozsypanej układanki. Dla Świadka wydaje mi się to bardzo trudne a nawet niemożliwe z uwagi na charakterystyczny sposób myślenia.



#121728 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-07-01, godz. 12:14 w Tematyka ogólna

Te dwie kategorie które określiłem w moim poprzednim poście zapewne nie są jedynymi czy wyłącznymi na tym forum.
Zarówno członkom tych dwóch grup jak i wszystkim innym chciałem po prostu pokazać że - jak to się mówi, "na tym się świat nie kończy" i że można a nawet powinno się iść dalej. W tych konkretnych dwóch przypadkach chciałem wykazać, że możliwe jest uwolnienie się. W pierwszym przypadku od niewoli dogmatów, od niewoli koncepcji religijnych, w drugim że można uwolnić się od niewoli negatywnych emocji. Krótko mówiąc, można inaczej.

To oczywiście nie znaczy, że po takim 'uwolnieniu się' już się nie ma żadnych koncepcji religijnych czy dogmatów, i że już się nie odczuwa żadnych emocji.

Ma się po prostu świadomość tych mechanizmów co się pozytywnie przekłada jeśli chodzi o wpływ na własne życie.



#121723 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-07-01, godz. 10:06 w Tematyka ogólna

Daleko mi do podniet takimi bzdetami, bo mimo młodego wieku ciut życia i religianctwa liznąłem ;)
Nie będę tu krytykował pana Michała, gdyż to forum publiczne i każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, ale takie mam skrome podejrzenia, że coś tu się kroi za tymi pięknymi gadkami i słodkimi słówkami, jakie nam serwuje.
Fajnie jest czasem spotkać "uduchowionego" człowieka, jednak chyba p. Michał nie trafił na odpowiednie dla siebie forum dla swoich idei.


Jestem parę lat młodszy więc nie będę się sprzeczał odnośnie Twego osobistego doświadczenia co do "bzdet" i "religianctwa".
Ja również jestem przeciwny religianctwu obojętne w czyim wykonaniu i uważam, że świat byłby lepszy i ludziom żyłoby się lepiej bez religianctwa a nawet bez religii. Jednocześnie mam świadomość, że większość ludzi po prostu jeszcz nie jest w stanie się bez tego obyć. Aha, i buddystą też nie jestem. W ogóle unikam przypinania sobie etykietek że jestem tym czy tamtym, gdyż w pierwszym rzędzie jestem sobą i to ma wystarczyć.
Dlaczego się tutaj znalazłem ni w pięć ni w dziewięć po trzyletniej przerwie? Odpowiedź w sensie negatywnym brzmi, że nie chciało mi się robić co innego i poszedłem na łatwiznę. To gra mojego ego - z czego zdaję sobie sprawę. Początkowo myślałem sobie, że "a - poudzielam się przez jakieś dwa, trzy dni, a potem dam sobie spokój".
W pozytywnym aspekcie natomiast chciałem pomóc i zainspirować tych z Was, którzy są na to gotowi.
Sam kiedyś byłem przez dobrych kilka lat Świadkiem i wiem, "jak to jest". Doświadczyłem początkowej radości "z poznania Prawdy", przeszedłem etapy świadkowej gorliwości i czytania Biblii, wreszcie przeszedłem przez etapy zniechęcenia, rozczarowania i wewnętrznych rozterek. Wiem jak to boli, kiedy cały dotychczasowy świat - wszystko w co się dotychczas wierzyło i uznawało za niezmienną prawdę zaczyna pękać i rozpadać się w proch. Doświadczyłem odczucia pustki i strachu, wiem, jak to jest być wykluczonym, wiem, jak to jest gdy się nie wie, co myśleć, w co wierzyć i co dalej robić.
Bardzo dobrze, że to forum pomaga takim ludziom odnaleźć się w nowej sytuacji.
Ja też to wszystko przeszedłem. A teraz potrafię się z tego śmiać.

Tak więc dobrze, że istnieje to forum. Jednak brak tu czegoś i to czegoś ważnego.

Najpierw co tu jest, a więc jakie tu są grupy ludzi:
Po pierwsze, jest tu grupa osób "zafiksowanych" jak to określam na Biblii i na dociekaniu tego, co rzekomo Bóg od nich chce.
Ludzie ci są nastawieni na zewnętrzny autorytet typu Bóg-Biblia i nie potrafią wyjść poza ten schemat myślenia.
Co prawda niby Biblia jest jedna, ale paradoksalnie różnej maści chrześcijanie wzajemnie oskarżają się o wypaczenia i przepychają w tematach takich jak "która religia jest prawdziwa", jak Bóg 'wygląda' i czego od ludzi wymaga.

Jak widzicie, nie przeprowadzam podziału na linii świadkowie - katolicy - protestanci, tylko ujmuję w powyższą kategorię na podstawie sposobu myślenia. Oczywiście nie wszyscy katolicy, protestanci czy nawet świadkowie Jehowy muszą być od razu "zafiksowani". Może lepiej byłoby powiedzieć "gorliwi" niż zafiksowani. Chodzi mi jednak o podejście "nie myślę inaczej niż Bóg/Biblia/Tora/Koran pozwala mi myśleć".

Kolejną i to bardzo dużą grupą tutaj są "rozgoryczeni". Oczywiście na Organizację i na byłych współbraci. To ci, co szukają "haków" na śJ, przykładów na to, jak to ŚJ nie żyją w zgodzie z tym, w co wierzą, i jak źle się prowadzą, jak bezsensownie się zachowują, jak na wskutek bycia ŚJ cierpią i tak dalej. A więc punktem odniesienia tutaj nie jest Bóg-Biblia-Prawda tylko "zraniony Ja", tylko własne bolesne negatywne emocje którym trzeba dać upust. A więc jak pierwsza grupa była nastawiona na "prawda-fałsz" to ta jest nastawiona na "boli mnie, a więc Oni są winni".

Przedstawicielom obu tych grup może "gul skoczyć" gdy mają wrażenie, że ktoś próbuje im "zabrać" to co jest dla nich cennego, to z czym tak usilnie się utożsamiają, to na czym zbudowali swoją tożsamość, swoje ego.
Wiadomo, że jak się chce zabrać psu kość to pies może ugryźć.
OK. Nie musicie mnie lubić. :)



#121685 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-30, godz. 16:54 w Tematyka ogólna

Przyznaj się bez bicia, do jakiej religii chcesz nas wkręcić?

Do żadnej.



#121683 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-30, godz. 16:30 w Tematyka ogólna

Wiec czemu sluzy klamstwo wpajane Swiadkom, ze sluza Bogu?

Służeniu ego.



#121681 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-30, godz. 16:20 w Tematyka ogólna

Wiec komu sluza SJ jesli nie cialu kierowniczemu?

Służą sobie.



#121679 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-30, godz. 15:16 w Tematyka ogólna

Aele ja skupie sie na tym sluzeniu Bogu. Twierdze, ze swiadkow sie oszukuje iz sluza Bogu, i nakazuje sie sluzyc organizacji tylko pod pretekstem sluzby Bogu.

Prawda to ino czy fałsz ;]?


Co za uparty człowiek! (i to nie jest komplement). :angry:

OK. Jeśli koniecznie chcesz znać odpowiedź na tak sformułowane pytanie, proszę bardzo.
Odpowiedź brzmi: Fałsz. :)



#121638 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-30, godz. 10:19 w Tematyka ogólna

Nie wiem co ma do powiedzenia, wole zapytac (-:

i bede dazyl do odpowiedzi na swoje pytania.


Hm. godna uwagi wytrwałość. :blink:
Przecież jednak udzieliłem wyczerpującej jak sądzę odpowiedzi na twoje pytanie jednocześnie wskazując, że problem jest źle sformułowany.
Jeśli nie dostrzegłeś tej odpowiedzi to zapewne dlatego, że miałeś własne oczekiwania co do tego co chciałeś usłyszeć. :rolleyes:
Znaczy, oczywiście, oczekiwania, co do tego, co chciałeś przeczytać w odpowiedzi na swoje pytanie.
To trochę tak, jakbyś będąc katolikiem zapytał świadka:
- Powiedz mi, czy wy uznajecie Marię - tak czy nie?
Na to świadek zacząłby wyjaśniać, a ty byś mu przerwał mówiąc: No, ale powiedz mi krótko: tak czy nie? :huh:

Nie wiem, czy to ty tak źle czytałeś, czy też to ja tak źle i zawile "prawiłem kazania". :ph34r:
Wątków osobistych nie rozwijałem, gdyż sorry andreaZZ - choć dla mnie osobiście fascynujące, to jednak nie mają nic tu do rzeczy.
Moją intencją było pomóc Wam pewne rzeczy zrozumieć i metaforycznie pomóc ruszyć do przodu, ale niestety widzę - ponownie sorry - że to się kończy na łopatologii z mojej strony, przy braku zrozumienia z drugiej strony - albo z wycieczkami osobistymi.
Tak wiem, że to ostatnie jest sposobem okazania mi podziwu - tak, gdyż zawiść jest formą podziwu - co poniekąd jest zrozumiałe, skoro tak usilnie i na przekór się wymądrzam, i z marnym, jak się wydaje, skutkiem.
Chociaż nie, jest tu parę osób które są "blisko Królestwa Niebios" jakby to określił Jezus. :P

Mam nadzieję, że wybaczycie mi te drobne złośliwe prztyczki - jak już wspomniałem świętym nie jestem. :P

Co chcę jeszcze powiedzieć, to to, że wbrew pozorom jesteście na dobrej drodze, gdyż błądzicie.
Musicie tylko ruszyć dalej. :rolleyes:

Bycie błądzącym jest bardziej błogosławione i bliższe prawdy niż rzekome i fikcyjne "znanie Prawdy" - i to bez znaczenia, czy jest to prawda biblijna czy jakaś inna prawda. (sorry)
Jak myślisz że już znasz prawdę, to po prostu zamykasz się na nią.
Świadomość tego, że wiesz, że nic nie wiesz - to dopiero umożliwia ci mieć otwarty umysł i przybliżać się do prawdy.

Oups! I znowu zacząłem prawić kazanie! Tak, nawet dla mnie staje się to irytujące biorąc pod uwagę świadomość, że mogę i nawet miałem się zająć lepszymi rzeczami niż prawienie kazań opornemu audytorium. Ani chybi - to wszystko wina tych Świadków Jehowy. To przez nich mam ten nawyk "nawracania" drugich. :lol:

Żeby jednak nie zostawiać was tak samych jak owce bez pasterza
(wybaczcie mi ten ton, ale mam taką frajdę, jak się czytam) :P
to postaram się przekierować was - a raczej tych z Was, którzy będąc, jak to się mówi
"czystego serca" i "otwartego umysłu" mają szansę mentalnie i emocjonalnie sprostać temu zadaniu - na treści, które moim zdaniem przyniosą Wam ogromny i praktyczny pożytek.

Tu macie jeden link:
http://zenforest.wor...c-dobrym-cz-ii/
Zalecam uważnie przejrzeć zawartość powyższego bloga, gdyż jest świetny.

Tym co wciąż się potykają o Boga, o Biblię, i o samych siebie polecam książkę
Neal Donald Walsch "Rozmowy z Bogiem" cz I.
Nie polecam dalszych części ponieważ jak przeczytacie pierwszą to i tak będziecie chcieli poczytać kolejne.
Łatwo i fajnie się czyta,
a tu znalazłem dwa krótkie fragmenty książki http://martpiotr.blo...2,ID253196512,n

Także polecam wspomnianego już de Mello gdyż on pisze o duchowości.

No, i tym sprytnym sposobem zadbałem o Was i o Wasze potrzeby bez dalszego mojego truuuudu i wyyyysiiiłku. :rolleyes:



#121513 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-28, godz. 16:18 w Tematyka ogólna

Aele ja skupie sie na tym sluzeniu Bogu. Twierdze, ze swiadkow sie oszukuje iz sluza Bogu, i nakazuje sie sluzyc organizacji tylko pod pretekstem sluzby Bogu.

Prawda to ino czy fałsz ;]?


Tak można by powiedzieć o większości religii.
Faktem jest, że ludzie błądzą w taki lub inny sposób.

Pytanie zatem jest, czy należy ludzi chronić przed nimi samymi? (jak to robią np ŚJ zabraniając świeckich rozrywek)
Takie jednak pytanie zakłada , że ludzie są ofiarami czegoś nad czym nie mają wpływu.
A przecież tak nie jest.

Inna sprawą która jest z tym związana jest kwestia EGO.
Otóż kochamy mieć rację i uwielbiamy pouczać innych podczas gdy sami tego samego postępowania innych względem nas nie znosimy.
I tu pytanie brzmi: Czy wykorzystujesz to co wiesz do tego aby się czuć lepszym i wywyższać ponad tych którzy wiedzą mniej od ciebie? Albo wykorzystujesz to do unikania rozwiązywania własnych niedostatków i uzupełniania własnych braków? Bo łatwiej jest wytknąć błędy drugiemu zamiast je dostrzec u siebie.
Jeszcze raz sprowadza to cały problem do intencji, do naszych pobudek.
Już pomijam, że niekiedy wytykamy innym cudze błędy tylko dlatego, że czujemy się rozżaleni, skrzywdzeni, itd.
Z takim nastawieniem jednak - cóż dobrego można osiągnąć?
Wtedy to my potrzebujemy lekarza, a nie inni.



#121510 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-28, godz. 15:35 w Tematyka ogólna

Ale zapominasz, ze bedac SJ nie sluzysz Bogu, tylko wmawia sie Tobie, ze tak robisz.

i to jest problem ze swiadkami ;p


To jest problem z ludźmi, którzy są święcie przekonani, że oni sami służą Bogu,
przy równie silnym przekonaniu, że inni tego nie czynią.

A dokładniej, problem polega na błędnym przekonaniu,
że tylko oni sami służą Bogu w jedyny prawdziwy i słuszny sposób,
podczas gdy inni - nie.

To nic innego jak nadawanie sobie samemu prawa do służenia Bogu,
przy jednoczesnym odmawianiu tego samego prawa innym.

Brzmi cokolwiek niedemokratycznie? :)
To nic innego jak przejaw myślenia typowego dla tego samego poziomu jak ten na którym są świadkowie.
I pokaż mi tego, kto służy Bogu. I pokaż mi tego, który Bogu nie służy.
To zależy od tego, jak zdefiniujesz służenie Bogu i na jakiej podstawie.



#121505 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-28, godz. 14:37 w Tematyka ogólna

Znacznie lepiej jest umieć wybierać sobie warunki co do BITEW, które chce się staczać, no i oczywiście lepiej jest umieć wybierać WOJNY które chce się staczać z jasną wizją warunków zwycięstwa.
Jeżeli nie masz pojęcia jaki jest twój cel, jeżeli nie masz szerszego obrazu sytuacji możesz się wdawać w ciągłe potyczki i walczyć na ślepo.

Poza tym walka nie jest najlepszym paradygmatem, nie jest najlepszym sposbem myślenia o rozwiązywaniu sytuacji. Bardzo często prowadzi do sytuacji patowej.
A nawet bezsensownej.

To trochę jak w walce USA terroryzmem.
Czy terroryści mogą pokonać rząd USA przez terrorystyczne ataki?
Nie.
Czy USA może pokonać terrorystów w walce?
Też nie.
Tego typu konflikt jest konfliktem asymetrycznym: z jednej strony jest ogromne, zorganizowane państwo, a z drugiej grupka lużno powiązanych ze sobą jednostek.
Nie można zwyciężyć ponieważ nie ma nikogo, kto mógłby się poddać lub zostać zwyciężony.

Rozwiązanie tego typu problemu osiągnie się nie poprzez walkę, a poprzez edukację, poprawę warunków życia, i tak dalej.

Czy w związku z tym USA powinny przestać walczyć z terroryzmem?
Otóż nie. Ale powinny sobie zdawać sprawę z tego, co robią i po co, jeśli chcą odnieść prawdziwy sukces.
Co oznacza uznanie nie tylko swoich własnych interesów, ale również interesów innych krajów i społeczności, zlikwidowanie nędzy, zapewnienie dostępu do edukacji, itd.

Czyli ważne jest nie tylko czy walczyć, ale również jak. I tu ważne są twoje intencje.
Walczyć - bo mnie skrzywdzili,
czy też walczyć o lepszy świat gdzie ludzie lepiej rozumieją samych siebie i siebie nawzajem.

Jaki masz cel i co chcesz osiągnąć?
Tutaj jest potrzebna samoświadomość.

To jedno spojrzenie.
Drugie jest takie, że trzeba sobie uświadomić,
że ludzie rodzą się i dojrzewają, przechodząc przez pewne CYKLE ROZWOJOWE.
To dotyczy nie tylko rozwoju fizycznego, ale również emocjonalnego, umysłowego jak i duchowego.
Ludzie przechodzą przez te wewnętrzne przemiany i dochodzą do jakiegoś tam POZIOMU.

Często na wskutek wpływu otoczenia ludzie nie rozwijają się tak, jakby mogli i czasem zatrzymują się gdzieś pośrodku.
W konkretnym przykładzie ŚWIADKÓW JEHOWY to jest tak, gdy ktoś został świadkiem - gdyż było mu to potrzebne, czuł szczerze, że to go rozwija duchowo, zbliża do Boga i tak dalej, po paru jednak latach czuje się wypalony, czuje, że czegoś mu brakuje, że to nie jest to.
Co się stało?
Ten człowiek po prostu wewnętrznie dojrzał do następnego etapu, do następnego poziomu zrozumienia, do następnego poziomu duchowości. Oczywiście, w tym przykładzie jego rozwój i zdolność do dalszego rozwoju jest blokowana przez jego zestaw przekonań. Dlatego czuje frustrację i ma utrudniony dostęp do informacji które są mu potrzebne. To jest jakby taka wewnętrzna próba, czy dany człowiek jest gotów porzucić to co ma i dalej się rozwijać (jak to było w przypowieści o człowieku, który widząc perłę sprzedał wszystko co miał). Ostatecznie, gdy ktoś jest już gotowy to następuje zmiana - tak jak w znanym powiedzeniu zen: Mistrz pojawia się, gdy uczeń jest gotowy.
Kluczowy jest tu wewnętrzny rozwój i duchowe zrozumienie danego człowieka, a nie jego przynależność do takiej lub innej religii, do świadków lub nie.

Problem ze świadkami jest taki, że proponują oni bardzo ograniczoną i ściśle sformułowaną formę duchowości, podczas gdy tzw duże religie mają często szeroki wachlarz form duchowości (np. w katolicyzmie od zwykłego chodzenia na msze i modłow przed obrazkiem przenajświętszej po bardziej zaawansowane formy duchowości i duchowego doświadczania, mistycyzm; w islamie jest sufizm, i tak dalej). Stąd taki zamordyzm. Jednak faktem jest, że są ludzie na takim stosunkowo niskim poziomie rozoju duchowego, że nie mogą obyć się bez zewnętrznego autorytetu, przywiązania do tego co napisano i silnych ram organizacyjnych a mają silną potrzebę wyrażania swej religijności. Dlatego organizacja świadków Jehowy zawsze zaspokoi duchowe potrzeby takich ludzi. W katolicyzmie odpowiednikiem tego - mniej więcej - byłaby przynależność do katechumenatu lub do kółka różańcowego - dla tych chcących bardziej swe potrzeby realizować.

Ogólnie wniosek jest taki, że religie umożliwiają ludziom zaspokajanie ich duchowych/religijnych potrzeb - co jest pozytywne,
a z drugiej strony utrudniają dalszy rozwój poprzez twrzenie barier w dalszym rozwoju, poprzez straszenie dogmatami, itd.
Tak więc nie patrz na tą czy na inną formę religii, a na to, jakiego rodzaju religijności potrzebujesz.

Jeśli o mnie chodzi, to nieskromnie przyznaję, że dla mojej duchowości nie jest potrzebna żadna religia. Znaczy to, że te "religijne" poziomy mam za sobą.
Jednocześnie, jako że kiedyś byłem świadkiem, to zdaję sobie sprawę, jak to trudno jest odrzucić to co przez wiele lat uznawało się za jedyną i niepowtarzalną prawdę, Biblę, itd. To jednak nie kwestia odrzucenia, tylko zrozumienia a zrozumienie wypływa z wnętrza - nie zrozumiesz, jeżeli jeszcze do tego nie dojrzałeś.

A więc śJ istnieją, ponieważ zaspakajają pewne potrzeby ludzkie. Jeśli twoj wysiłek będzie poświęcony walce z organizacją to nigdy nie wygrasz, bo nie ma jak. Jeżeli zaś inaczej zdefiniujesz swe wysiłki, np będziesz miał na celu pomóc osobom, które chcą opuścić śJ to wtedy co innego, ten cel jest osiągalny.



#121469 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-27, godz. 15:35 w Tematyka ogólna

no ja sie "od urodzenia" na tej plaszczyznie akurat nie zmienilem (-:

nigdy nie wymagam od rozmowcy podania mi jakiego jest wyznania, a afiszowanie sie tym zawsze odbieram negatywnie - tymczasem SJ w takim afiszowaniu sa bardzo nieskromni.

nie winie za to ludzi, tylko ich przeklamany system jaki im sie na sile wpaja, a jesli mam obwiniac juz kogos, to bedzie to zarzac i wszycy 'krytyczni' w podejmowaniu decyzji ludzie - i zawsze bede tak sie do tego odnosil. Jehowa to zmyslony bog pod postacią CK, probujacy swoim owieczkom wyprac mózgi, rzucajacy slowa na wiatr a ludzi na pastwe losu, trzymajac ich w organizacji jak w duchowym wiezieniu.

A bynajmniej tak to wyglada od kilkudziesieciu lat


To prawda że systemy religijne i inne oszukują ludzi, ale nie istnieją one jako realne byty niezależnie od ludzi, to ludzie je tworzą i w nie wierzą. To są po prostu pewne idee według których ludzie porządkują swoje życie społeczne i nadają sobie tożsamość.
Czy walczyć?

Jeśli już walczyć, to nie przeciwko czemuś, a za czymś. Mieć coś lepszego, lepszą alternatywę.

Dlaczego?

Jeśli z czymś walczysz, to właśnie to wzmacniasz.
I wywołujesz reakcję, opór, odwrotnie skierowaną siłę w stosunku do działania.
To trochę jak w reakcji dziecka: na złość mamie odmrożę sobie uszy.
Jest to zgodne z trzecią zasadą Huny: "Energia podąża za uwagą".
Jeśli poświęcasz czemuś uwagę, poświęcasz temu czemuś własną energię - koncentrujesz się na tym i to wzmacniasz.
http://oridea.net/?p=47
Jak już nieraz zauważono, to czego religie się boją to obojętności.
Gdyż paradoksalnie bycie przeciwko nim potrafi je wydanie wzmocnić, dać ich wyznawcom siłę moralną "jesteśmy religią prawdziwą, to nas prześladują".
Jeśli potępiasz i walczysz z organizację i z wiarę Świadków, to koncentujesz się na problemie, nie kreując pozytywnego rozwiązania.
Mówisz ludziom że to jest złe lub oszukańcze, co oni odbierają jako osobisty atak na nich samych.
Nie proponujesz im nic pozytywnego.
Nie uwzględniasz osobistych doświadczeń ludzi dla których zostanie świadkiem było ogromnym krokiem do przodu (rzucenie nałogów, zadbanie o higienę osobistą, naukę czytania w ślabo rozwiniętych krajach, itd.)
To do niczego nie prowadzi.
Zamiast obrzydzać innym to co jest dla nich cennego, idz do przodu i wtedy będziesz w stanie zainspirować innych do rozwoju. Zmuszanie i wywieranie nacisku nic nie daje.



#121465 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-27, godz. 14:50 w Tematyka ogólna

Sugerujesz, ze nie ma roznicy czy w szeregach czy poza nimi?



Ja mam jednak nieco inne podejście.
Postrzeganie człowieka jako katolika, świadka Jehowy czy muzułmanina to koncentrowanie się na różnicach, na podziałach, które często utrudniają dostrzeżenie, że wszyscy jesteśmy ludzmi.
I generalnie wszyscy mamy te same potrzeby i pragnienie godnego życia.

Jest bardzo łatwo winić organizację Swiadków Jehowy.
Jednak spore szanse, że jak byłeś świadkiem, to winiłeś katolicyzm czy ogólnie chrześcijaństwo za wojny religijne, rzezie i prześladowania i za zatajanie "prawdy", Biblii, za stosy i tak dalej.
Teraz przestałeś być świadkiem i teraz możliwe, że wierzysz w coś innego.
No i teraz obwiniasz świadków Jehowy za zmarnowanie ci życia i zastanawiasz się czy powinieneś przebaczyć im to, że cię zwiedli, opuścili i tak dalej.

Czy w związku z tym jeśli TERAZ znowu poznasz coś NOWEGO, coś co zmieni twój sposób myślenia nawet jeszcze bardziej, to czy znowu i wówczas będziesz potępiał to w co teraz wierzysz i czy będziesz obwiniał swoich obecnych braci, kolegów, współwyznawców, towarzyszy, za to, że cię OSZUKALI?

To tak jakbyś nagle stał się mądrzejszy i obwiniał innych że nie są tacy mądrzy jak ty. A przecież to ty się zmieniłeś a nie oni, to czego od nich wymagasz? Chyba, że się wcale nie zmieniłeś.



#121457 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-27, godz. 11:29 w Tematyka ogólna

Zgadza się,ale negatywne emocje takie jak złośc resentyment,nienawiśc w niczym nie pomagają a wrecz przeciwnie przeszkadzają,mogą powaznie człowieka unieruchomic,jeśli nie jesteś pod wpływem złych emocji szybciej przechodzisz do działania,stajesz sie bardziej wyczulony na ludzi i rózne sprawy dookoła ciebie.Pod wpływem złych emocji brak człowiekowi motywu i pasji do aktywnego działania w walce ze złem,po prostu nie reagujemy bo skupiamy sie na sobie.Nie warto za bardzo identyfikowac sie z własnym JA.
Świetny sposób własnie daje de mello,wyobraz sobie że stoisz obok i obserwujesz wydarzenia któr e dzieją sie w twoim życiu,tak jakby ciebie one nie dotyczyły,mnie to pomogło,szybko nabrałam dystansu do siebie i nie jest to robione na siłe to przebaczanie,że tak trzeba,uwierz mi po prostu jestem leciutka wolna :)


To jest właśnie to, umiejętność niezmąconego spojrzenia na siebie, swietna metoda samoobserwacji i cwiczenie uważności.
O co tak naprawdę chodzi?

Chodzi o to Z CZYM TY się UTOŻSAMIASZ.
To ważne.
Jeśli myślisz - to czy jesteś swoimi myślami?
Jeśli odczuwasz - to czy jesteś swoimi emocjami?
Jeśli widzisz - to czy jesteś swoimi oczami, ( albo mózgiem który składa i interpretuje informacje przesłane za pomocą od zmysłu wzroku)?
Jeśli słyszysz - to czy jesteś swoim uchem?
No to KIM właściwie JESTEŚ?

Fajna zagadka, no nie? :)
Nomen omen, zagadka ta nazywa się "ćwiczeniem świadka".
Uświadamiasz sobie te wszystkie rzeczy którymi tak naprawdę nie jesteś, a z którymi się błędnie identyfikowałeś.

POCZUŁEŚ się "SKRZYWDZONY" tylko dlatego, że TO TY się z tą lub inną rzeczą, z tym lub tamtym UTOŻSAMIŁEŚ
To z czym się utożsamiasz - identyfikujesz, wyznacza twoje granice i określa cię.
Ale tak naprawdę tym nie jesteś i nie musisz być.

Możesz utożsamiać się z pełnioną rolą (ojciec, matka, uczeń, szef, pracownik) z tym co posiadasz (dom, samochód) z tym co myślisz i co czujesz (jestem taki i owaki, świat jest taki i owaki, czuję to i to), z tym w co wierzysz (wierzący, niewierzący, dobre, złe, ważne, nieważne).

Większość z ludzi nie potrafi wyjść poza poziom EGO, poza poziom wąsko pojmowanego JA.
Ponieważ działa tutaj silny strach ego nie pozwala ci dostrzec prawdy.
Ego opiera się w gruncie rzeczy na STRACHU.
Jest to strach przed UTRATĄ tego co się myśli, że się ma.
Dostrzegasz to, gdy wchodzisz na poziom samoświadomości.

Na przykład na poziomie ego przywiązanie do partnera nazywasz miłością.
Czy jednak jest to faktycznie miłość bezwarunkowa?
Rzadko kiedy kochasz kogoś dlatego że JEST, a raczej dlatego, że jest z tobą.
I dlatego często starasz się "mieć": zniewolić, ograniczyć, uzależnić.
A jak partner ma już dość i odchodzi z jakichkolwiek powodów,
to go nienawidzisz, potępiasz, czujesz się zdradzony, oszukany, porzucony, nic nie warty,
co nawiasem mówiąc utrudnia ci ułożenie sobie na nowo życia. To tylko taki przykład.

Albo w coś wierzyłeś byłeś katolikiem, świadkiem i miałeś jakiś styl życia.
Z takich czy innych powodów przestałeś i teraz ludzie z którymi byłeś się od ciebie odwrócili.
Czyli zdradzili cię. Bo ich relacje w stosunku do ciebie też były warunkowe.
A być może po prostu chcą cię zmusić abyś był taki, jak oni chcą.
Co ci da, że się będziesz na nich złościł?

W życiu zazwyczaj TYLKO WTEDY JESTEŚ SKRZYWDZONY GDY NA TO POZWOLISZ.
Gdy jesteś niewolnikiem własnych ograniczonych myśli, emocji i wyobrażeń.
A w gruncie rzeczy zdajesz sobie sprawę, że świat jest taki, jakim go postrzegasz.
Czyż nie lepiej być ponad to, i być zawsze w porządku?
Jeśli potrafisz zrozumieć, potrafisz wybaczać i wtedy bardzo trudno cię skrzywdzić, gdyż negatywne emocje mają bardzo utrudniony dostęp do ciebie.

Ból jest informacją. Od ciebie zależy, co z nim zrobisz.
Jednak wielu ludzi odczuwając ból nie wykorzystuje tej informacji tylko w dziedzinie emocji aplikują sobie tego bólu jeszcze więcej. Najpierw belkę z własnego oka.



#121425 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-27, godz. 03:54 w Tematyka ogólna

Sugerujesz, ze nie ma roznicy czy w szeregach czy poza nimi?

Jak rozumiem, pytasz, czy nie ma różnicy być w szeregach świadków czy poza nimi, tak?

mihau, a czy Ty (po wyzwoleniu, oświeceniu i czort wie jeszcze jakiemu przemienieniu)
nie jesteś już za niczym ani przeciwko czemukolwiek?

jeśli tak, to wokół czego obraca się Twoje życie?

Oświeceniu? Nie przesadzajmy... :)
Ojej, wygląda na to, że jestem za a nawet przeciw :) tylko jak to pokrótce wyjaśnić?



#121424 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-27, godz. 03:05 w Tematyka ogólna

Mihau teraz przypowieśc która mnie pomogła coś zrozumiec,z modlitwy zaby 2

Pewnej kobiecie dokuczało przeziebienie i nic co zapisał lekarz nie zdawało sie przynosic ulgi.
-Czy nic nie może pan zrobi żeby mnie wyleczyc?zapytał kobieta
-Mam propozycje-powiedział lekarz-niech pani weżmie gorący przysznic a potem naga stanie w przeciągu
-Czy to mnie wyleczy?-spytała kobieta
-Nie-powiedział lekarz,ale wywoła u pani zapalenie płuc,ktore potrafię wyleczyc.
komentarz autora:czy przyszło ci kiedyś do głowy,że twoj guru może ci oferowac lekarstwo na chorobe której sam był przyczyną?

Też nie czytałam wszystkich jego książek,zależy mi zwłaszcza na "wezwanie do miłości" i "minuta absurdu",wszędzie nakłady wyczerpane i brak wznowień,dziwie sie czemu bo przeciez poszły by jak ciepłe bułeczki,gdybyś gdzies znalazł to daj cynk :)

Hej, poszukałbym na sieci lub w księgarniach internetowych, de Mello jest bardzo popularny, na pewno będziesz w stanie coś znaleźć.
Tymczasem ja poszukałem cytatów de Mello i znalazłem ten, który był podany - jeśli dobrze pamiętam, na zakończenie tej anegdoty o dziewczynce, ścinaniu trawnika i żabie: "Gdzie jest miłość, panuje nieporządek. Doskonały porządek uczyniłby ze świata cmentarz." http://www.cytaty.in...nthonydemello/1



#121415 Michael Jackson

Napisano przez mihau on 2009-06-26, godz. 21:08 w Nowości z kraju i zagranicy




#121365 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-26, godz. 08:54 w Tematyka ogólna

eee... zdaję sobie sprawę, że przeszkodziłem co nieco w wylewaniu chóralnych żalów i w użalaniu się nad sobą.
Przeprosiłbym, gdyby było za co przepraszać.
To nie jest problem przynależności do religii, tylko problem w nastawieniu, i w mentalności.

Będąc w organizacji było się za CZYMŚ ("bożym rządem", Prawdą) i PRZECIWKO CZEMUŚ ("świat poddany władzy szatana", grzeszne skłonności itd).
Pewne rzeczy trzeba było robić, a pewnych rzeczy trzeba było nie robić, gdyż od tego wszystko było uzależnione.
Czuło się wybranym, lepszym, znającym prawdę, znającym Biblię, itd (bożym świadkiem, członkiem wielkiej rzeszy) w przeciwieństwie do wszystkich innych (kozłów, niewiernych, żyjących w błędzie, ludzi ze świata).
Miało się RACJĘ której to INNI NIE MIELI.
Czuło się zwiedzionym i oszukiwanym przez świat, fałszywą religię, zły system rzeczy.
Wybawienie i schronienie było w jedynej i prawdziwej organizacji

I teraz domyślam się że dla wielu czytających to, BEZ ZNACZENIA czy to świadków, czy ex-świadków, czy nie-świadków,
będzie to REWELACJA, ale...

...tego typu myślenie jest myśleniem OGRANICZONYM i EGOTYCZNYM, opartym z jednej strony na STRACHU przed kijem (gniewem bożym, końcem, itd) a z drugiej strony na dyndającej przed nosem marchewką (wizja raju na ziemi i rychłego końca, Boga rozwiązującego za nas wszystkie nasze problemy raz na zawsze tak, że zawsze już jest dobrze i bezpiecznie)

Niestety, kolejna rewelacja jest taka, że wyżej zaprezentowany sposób myslenia NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z "W DUCHU I W PRAWDZIE" i nic wspólnego z rzeczywistością.

Wygląda to tak, że niektórzy opuszczając świadków Jehowy tak naprawdę NIE ZMIENILI sposobu myślenia.

I znów są ZA czymś i PRZECIWKO czemuś (organizacji, WTS).
I znowu czują się lepsi, wiedzący najlepiej i chętnie działający jako eksperci od demaskowania fałszu i obłudy (jednak tym razem nie świata, tylko świadków i ich błędnych praktyk). Znów stoją po stronie tych co mają RACJĘ i przeciwko tym, co się MYLĄ.
Jeszcze dodatkowo mogą być - na skutek odrzucenia - rozżaleni, cyniczni, krytykanccy i doszukujący się złego.
I znowu czują się zwiedzeni i oszukani przez organizację - a jakże,
i wybawieni dzięki przejrzeniu na oczy, poznaniu konkurencyjnej "prawdy",, innemu zrozumieniu Biblii, i tak dalej..

Jakościowo NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO.
Zmiana była powierzchowna.
Dalej są w lesie i nie widzą lasu. Stoją tylko pod innym drzewem.



#121340 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 17:45 w Tematyka ogólna

Przypomniała mi się właśnie pewna opowieść zen. (I jeśli dobrze pamiętam, przytacza ją również de Mello)
Wędrowało sobie dwóch mnichów: starszy i młodszy.
Nad rzeką spotkali nierządnicę, która poprosiła ich, aby pomogli jej się przeprawić na drugi brzeg.
Młodszy mnich był oburzony.
Ale starszy po prostu wziął kobietę na ręce i przeniósł na drugą stronę.
Wędrują dalej przez las, już dwie godziny tak wędrują, aż w końcu młodszy mnich nie wytrzymał i wybuchnął:
Jak mogłeś nieść tę kobietę!
Na to starszy mnich powiada:
Ja wziąłem tę kobietę na ręce, przeniosłem przez rzekę i pozostawiłem na drugim brzegu.
ALE TY NADAL JĄ NIESIESZ W SWOIM SERCU.



#121334 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 16:48 w Tematyka ogólna

A Tyś jakiś psychoterapeuta, czy jak?
Wnioskujesz na podstawie objawów, a może należałoby zadać pytanie, co każdy osobiście przeżył traumatycznego w Organizacji?
Myślę, że spostrzeżenia wielu forumowiczów nie opierają się na jakichś wyimaginowanych i rozdmuchanych ambicjami przykrościach (ktoś coś komuś powiedział, ktoś coś przeczytał itp.), ale na naprawdę istotnych źródłach swojej "nienawiści".
Uważam też, że chociaż ta złość niekiedy ukierunkowana jest personalnie, to w gruncie rzeczy nikt z nas nie ma ochoty dać po pysku starszym w zborze, a raczej panom z CK, którzy tak perfidnie manipulowali naszym życiem.
Wszyscy jesteśmy ich ofiarami.


Nie jestem niczyją ofiarą, a jeśli już to swoją własną, gdyż bez względu na to co się stało i kto co zawinił, to koniec końców prawda jest taka że ja jestem odpowiedzialny za swe życie; ja i tylko ja.
Wierzyłem? To ja wierzyłem.
Głosiłem? To też był mój wybór.
Jednak kiedy otworzyły mi się klapki na oczach to poczułem się szczęśliwy, a nie rozżalony.
Bo dzięki temu mogłem zacząć dokonywać lepszych wyborów - co nie znaczy że łatwiejszych.
Co miałem zrobić z moją nieco wstydliwą przeszłością jako świadka Jehowy?
Nadałem wydarzeniom z przeszłości pozytywną interpretację.
Nie jet ważne, co się dzieje. Ważne jest jak to postrzegasz, jak to interpretujesz.
Możesz zadać sobie pytanie:
W czym mnie jeszcze skrzywdzili, ci żl, manipulanccy i szarlatanerscy ONI?
ALBO zamiast tego możesz zapytać:
ZA CO JESZCZE JESTEM IM WDZIĘCZNY? Czego się dzięki temu nauczyłem? Itd.
I wtedy możesz iść do przodu.
Potrzeba też po prostu pokory.
Nie możesz zmienić tego co było. Zmienić możesz ZNACZENIE. Możesz pozytywnie spojrzeć na przeszłość.
A tak naprawdę nie ma z kim i o co walczyć.
Obwinianie innych to nic innego jak zrzucanie własnej odpowiedzialności za siebie samego na innych.
Tak więc to wyrzekanie się własnej mocy, wyrzekanie się własnej siły. Wyrzekanie się szczęścia.



#121332 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 16:28 w Tematyka ogólna

No tak.
To nasza wina, że daliśmy się obałamucić szarlatanom z Brooklynu.
Oni podali nam tylko na tacy ładnie wyglądające danie, a wina za zjedzenie go jest nasza własna.
Trzeba było sprawdzić...


Mniej więcej.
Ok, nie chce mi się tego dokładnie tłumaczyć ani odwodzić kogoś od tego co ten ktoś po prostu czuje, jeśli nie potrafi inaczej.
Zamiast tego wprowadzę COŚ NOWEGO.
Otóż wydaje się wam, że religia świadków Jehowy jest lepsza/gorsza od np. katolicyzmu?
Tak naprawdę obie znajdują się mniej więcej tym samym poziomie, który Ken Wilber nazwał poziomem niebieskim:
http://forum.wiara.p...pic.php?t=10254 (sorry, że to z forum wiara, tak mi się po prostu wyrzuciło na wyszukiwarce).
O poziomie niebieskim czytamy tam między innymi:
"Stadium to jest typowe dla cywilizacji starożytnych, w których dominują sztywne hierarchie społeczne, paternalizm i "jedynie słuszny" sposób myślenia. Prawo i porządek oznacza, że impulsywność poskramiana jest przez poczucie winy, że obowiązują konkretne, dosłowne i fundamentalistyczne wierzenia..."
Jak wyrażnie widać, są znacznie wyższe, bardziej zaawansowane poziomy myślenia, bardziej zaawansowane poziomy swiadomości. Istnieją bardziej zaawansowane sposoby widzenia świata, Boga i rzeczywistości.
Jeżeli jednak całe społeczeństwo w którym się wychowaliśmy było "niebieskie" i sami przechodziliśmy przez ten okres, to trudno się dziwić, że niebieskie idee wywarły na nas taki wpływ. Po prostu postrzegaliśmy i chcieliśmy postrzegać swiat czarno-biały, schematyczny, dualistyczny, bo inaczej nie potrafiliśmy.
Nie ma co szukać winnych, bo nasi winowajcy to także ofiary ofiar.
Jeśli całe życie czytałeś TYLKO i wyłącznie BIBLIĘ to JAKŻE MOGŁEŚ JĄ ZROZUMIEĆ?
Nie mogłeś, bo aby coś poznać, trzeba umieć spojrzeć z szerszej perspektywy, z boku, krótko mówiąc, trzeba poznać coś innego aby dopiero uzmysłowić sobie stopień własnej ignorancji. W rezultacie zamiast pożytku Biblia przyniosła ci szkodę. Musiało tak być, nie dlatego że to Biblia, nie dlatego że świadkowie, nie dlatego że kościół, tylko dlatego, że nie umiałeś myśleć inaczej niż jak w kategoriach dobro - zło, czarne - białe, prawdziwe - fałszywe, prawdziwa wiara - fałszywa wiara, itd.



#121327 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 15:46 w Tematyka ogólna

Czyli powodem powstawania szkodliwych emocji może być postrzeganie czasu z perspektywy negatywnej przyszłości i ciągłe ich ponowne przeżywanie w teraźniejszości. Prowadzi to do zwiększenia poziomu agresji, depresji i niepokoju.
Dany człowiek utożsamia się ze swoimi bolesnymi emocjam, bolesnymi doświadczeniami, i i "karmi" je własną energią psychiczną. To potem przenosi się na ciało w postaci różnych schorzeń wywołanych długotrwałym stresem.
Staje się to nawykiem (wzmacniają się ślady pamięciowe w mózgu i negatywne wzorce reakcji) i człowiek żyje w pułapce przeszłości.
Dlatego, jeśli z czymś walczysz, to warto, abyś się nad tym zastanowił.
Bo wzmacniasz (karmisz) to, z czym walczysz. I taki się stajesz.
Tak jak zło nie złem a dobrem się zwycięża.
Dlatego jeśli jakaś sprawa budzi w tobie tego typu emocje, to warto się temu przyjrzeć.
Warto odszukać książkę Eckharta Tolle'a pt. Potęga Teraźniejszości i poczytać tam na temat "ciała bolesnego".

Jeszcze krótko co do kwestii, że ktoś nas zwiódł, oszukał, albo źle wychował to:
- rozpamiętywanie powoduje stanie w miejscu i przeżywanie wciąż na nowo tego samego
- stawiamy się w pozycji ofiary i zrzucamy odpowiedzialność za siebie i za swe emocje na innych (to oni) przez co pozbawiamy się wpływu na nasze emocje.
- zasłużyliśmy sobie na to. Gdybyśmy byli mądrzejsi, to nigdy byśmy się nie znaleźli w takiej sytuacji, Należy zatem przyjąć, że to była lekcja dla nas, że tego potrzebowaliśmy od życia i że dzięki temu czegoś się nauczyliśmy i więcej, że możemy to przykre doświadczenie przetransformować w pozytywne - jeśli potrafimy zrozumieć i przebaczyć i jeśli potrafimy nadać temu zdarzeniu pozytywny sens.
- byliśmy za mali, itd? Jak wyżej. Dzięki temu mogliśmy dojrzeć, nabyć samoświadomości, zrozumieć życie głębiej itd.
- dostrzeżecie, że tak naprawdę nie ma z kim walczyć i w związku z tym nie ma z kim wygrać. Jedyną grę jaką prowadzicie, jest gra ze samym sobą, z własnym ego.