Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika Ktosia

Odnotowano 119 pozycji dodanych przez Ktosia (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2016-12-14 )



Sort by                Order  

#125129 "Pionierzy bezkrwawej chirurgii w Polsce" (film)

Napisano przez Ktosia on 2009-09-11, godz. 19:06 w Kwestia krwi

Przyjemny filmik. Moim zdaniem trochę te teorie naciągane.



#124979 Bóg jest miłością?

Napisano przez Ktosia on 2009-09-07, godz. 19:52 w Ogólne

Witajcie,
od bardzo dawna zastanawia mnie właśnie temat bożej miłości. Bardzo, bardzo dużo myślę od jakiegoś czasu o Bogu, układam sobie pewne sprawy. W którymś momencie odeszłam od Boga, od KK.

Znam PŚ, czytałam o okrutnych karach, które spotykały ludzkość i to mnie przeraża. Ale z drugiej strony są Jezusowe przykazania miłości Boga i bliźniego. Dziwny trochę ten dysonans. Tak naprawdę, od jakiegoś czasu mogę spokojnie powiedzieć znów, że wierzę w Boga. Ale wierzę w Boga, który kocha wszystkie swoje dzieci, który jest litościwy, który przygarnia dzieci jak tego syna marnotrawnego.

Właśnie kwestia miłości Bożej była tym, co mnie odrzuciło w śJ. Sposób, w jaki bezlitośnie traktuje się wykluczonych i odstępców, nawet jeśli są nam najbliższymi ludźmi. W czasie studium najbardziej nie mogłam znieść hipokryzji w słowach "mojego" starszego. Tego, z jakim przekonaniem potrafił mówić, że to słuszne i zgodne w Bożym zamysłem w tak nieludzki sposób traktować ludzi, którzy odeszli lub nawet są w organizacji. Tego, jak ze słów Chrystusa, który podkreślał, że należy miłować bliźnich, śJ zrobić słowa pełne nienawiści do ludzi inaczej nazywających Boga, choć tak naprawdę to wciąż ten sam Bóg.

Może boli mnie to bardziej, bo tej nienawiści, tej hipokryzji, tego prania mózgu doświadczyłam na sobie, a właściwie zmuszona byłam patrzeć na kogoś mi bliskiego, kto dał sobie wmówić, że wszelkie pozytywne uczucia wobec mnie są najgorszą rzeczą, jaka może go spotkać, bo jestem ze świata.

Stąd moje pytanie czy dla Was Bóg jest miłością. Bardziej chciałam wiedzieć jak to jest po prostu w Waszych sumieniach.

Pozdrawiam,
Ktosia



#123990 Bóg jest miłością?

Napisano przez Ktosia on 2009-08-12, godz. 20:26 w Ogólne

Istoty nieskończenie mądrzejszej, doświadczonej i jednocześnie będącej Właścicielem całego wszechświata. Dla Niego upływ czasu ani śmierć nie mają większego znaczenia. Ta różnica jaka istnieje między Stwórcą a stworzeniem może być źródłem pozornych paradoksów typu " kocha a pozwala umierać".

Nie potrafię się z Tobą zgodzić... Zwłaszcza, że życie jest najwspanialszym darem, który dostaliśmy od Boga. Trzeba je pielęgnować, nie niszczyć bezmyślnie.
Btw, czytałeś ten fragment z Mateusza? Nie kojarzy Ci się np. z traktowaniem wykluczonych? Z niewitaniem się z nimi choćby? I gdzie tu miłość przykazana przez Boga?



#123982 Bóg jest miłością?

Napisano przez Ktosia on 2009-08-12, godz. 19:44 w Ogólne

Chociaż to trudne, postaraj się spojrzeć na to z Jego punktu widzenia.

To znaczy z jakiego konkretnie?



#123976 Bóg jest miłością?

Napisano przez Ktosia on 2009-08-12, godz. 19:06 w Ogólne

Witajcie :)

Kiedy czytam np. fragment dot. przykazania miłości, albo Mat. 5:43:48, zastanawiam się nad jednym. Bóg, którego ja znam, w którego wierzę, jest miłością. Kocha swoje dzieci, itd., itp. Dlaczego śJ robią z niego kata, który np. godzi się na śmierć niewinnych małych istotek, które chociażby potrzebują transfuzji? Czy w milionie innych sytuacji... Może się mylę, ale w czasie całego mojego studium odniosłam wrażenie, że tak właśnie jest. To jeden z głównych powodów, dla których z niego zrezygnowałam. Nie potrafię i nie chcę w takiego Boga wierzyć...

Co o tym myślicie?



#123243 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-07-29, godz. 18:06 w Zwyczaje Świadków Jehowy

znam to zasade i mi sie bardzo podoba .... postanowilem i nie tylko dla nie pozostac sw. jehowy a;e rowniez dla siebie ... dzieki temu porzucilem zgubne nalogi oraz poczesci skonczylem z nalogiem poznalem kilka bardzo sympatycznuch osob itd.

Też myślałam, że robię to dla siebie, jak podejmowałam studium. A teraz myślę jakby się z tego studium wyplątać. Bóg jest miłością, wierzę, że o tym mówi Biblia. A ŚJ wszystko to przeinaczają, nie ma w tym wszystkim miłości, etc. A swoją drogą, sympatyczni ludzie są wszędzie :)
PS Swoją drogą, skoro tak Cię wciągnęły nauki śJ, to co robisz na odstępczym forum?



#123103 Zmiany w naukach SJ

Napisano przez Ktosia on 2009-07-26, godz. 11:16 w Tematyka ogólna

Moze i faktycznie prorocy nie do konca rozumieli to co glosili, ale nie znaczy to ze glosili cos blednego. SJ glosza (wraz ze mna) czasami rzeczy ktorych nie rozumiemy lub rozumiemy a i tak sie zmieniaja (czyli wychodzi na to ze nei chodzi o zrozumienie jakiejs nauki ale o jej zmiane). Gdybysmy glosili rzeczy ktorych nierozumiemy to bysmy zorozumieli je pozniej a nie zmieniali tyle razy.
Jestem po nocnym dyrzuze ze zgoramdzenia i moge troche dziwnie pisac.

Wydaje mi się, że np. kwestia krwi czy transfuzji, ewoluująca w czasie, nie może być w żaden sposób tłumaczona na Twój sposób. To oczywiście tylko jeden z "wątpliwych" wątków u śJ.



#123102 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-07-26, godz. 11:11 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Witam.
Mam problem, jak wiele osób na tym forum.
Jestem w związku ze ŚJ. Od początku nie było łatwo, zero pokazywania się razem, wyrzeczenia. Ale zaryzykowaliśmy. Moi rodzice, wyznający katolicyzm, którzy są bardzo tolerancyjni uznają go. Jednak Jego, wytrwali w swej wierze ŚJ, mnie nie. Zakazali wszelkich kontaktów ze mną, jednak On, gotowy na poświęcenia i na gniew ze strony rodziców, kontynuuje naszą znajomość. Oczywiście, musimy wyzbyć się niektórych błahych 'rzeczy', jak np. okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. Jednak to nie jest problemem. Rodzice, rodzicami, jak zobaczyli cierpienie syna, było im ciężko. Uważam, że przy dobrych kontaktach udałoby się wzbudzić u nich pozytywne nastawienie do mnie. Chodzi tu raczej o zgromadzenie. Z moim chłopakiem rozmawiamy dużo na temat naszej wiary, odpowiada na wiele nurtujących mnie pytań. Sumując, nie ma między nami sporów ze względu na wyznawanie innej wiary. Rozmawiamy o tym luźno, jedno toleruje drugiego, i nikt nie narzuca drugiemu swoich poglądów.
Interesującą mnie kwestią jest to, co stałoby się, gdyby zbór dowiedział się o naszym związku?
Dodam, że mój partner jest od urodzenia wychowany w wierze ŚJ oraz jest głosicielem. Jest to jedyne pytanie, na które nie potrafi i nie chce mi odpowiedzieć. Twierdzi, że to skomplikowane. Zdradził jednak, że pozbawiono by go głosicielstwa. Ale.. co więcej?
Pozdrawiam wszystkich i czekam na jakąkolwiek odpowiedź!
( dla zainteresowanych, mamy po 17, blisko 18 lat. Proszę nie oceniać po wieku, gdyż często ludzie młodsi mają więcej mądrości i rozwagi, niż Ci dorośli. Oboje głęboko wierzymy w te uczucie, i wiemy, że nie oddając się całkowicie okazywaniu miłości, i kierując się rozsądkiem oraz trzeźwym myśleniem jesteśmy w stanie dalej to kontynuować. Nie liczę na odradzanie czy współczucie, gdyż sytuacja nie jest ciekawa, choć nauczyliśmy się z nią żyć. Czekam na sprecyzowane odpowiedzi.)

Szczerze Ci współczuję. Byłam w podobnej sytuacji. Tylko my znaliśmy się parę lat i cały czas uważałam, że mam w nim szczerego i oddanego przyjaciela. Wiara nigdy nie była problemem (ja byłam agnostyczką wychowaną w wierze KK, on oczywiście śJ), przynajmniej on tak twierdził. Zaczęliśmy się spotykać. Jego rodzice dali mu nawet wolną rękę. Parę razy przyjeżdżał do mnie, zostawał nawet u mnie na noc (chociaż oczywiście bez seksu), któregoś dnia wprosiłam się do jego miasteczka. Połaziliśmy po górach, połaziliśmy po miasteczku (ja taki spacerowy typ jestem), zjedliśmy obiad. I oczywiście widzieliśmy mnóstwo jego znajomych... Rodzice byli dla mnie oczywiście uroczo mili. A 2 dni później wszystko zaczęło się sypać. Podejrzewam, że spotkaliśmy kogoś z jego zboru i zaczęły się pytania kim ja jestem. Kazali mu wybrać: przywileje w zborze itd., albo ja.
Powiedział mi, że liczył na to, że jakoś bardziej "zainteresuję się" jego religią. Że nie chce być z dziewczyną, która nie jest śJ i parę innych frazesów, które kompletnie do niego nie pasowały.
Ja w między czasie podjęłam nawet studium, ale na zgromadzenie się nie wybrałam - nie chciałam go spotkać. A ze studium chcę się wyplątać. Za dużo przeczytałam, za dużo widziałam. Nie chcę być w organizacji, która twierdzi, że Biblia ponad wszystko, a tak naprawdę naciąga jej zawartość dla poparcia swoich chorych teorii.



#122615 Jak się wyplątać...

Napisano przez Ktosia on 2009-07-16, godz. 20:35 w Tematyka ogólna

A ja zadam inne pytanie:
Czy Ktosia jest ŚJ?

Nie, nie jestem śJ.

(...)Z wytoczeniem procesu również o nachodzenie ;) Są też inne skuteczn esposoby, ale Ktosi chodzi o coś innego. :)

Masz rację, Pawle. Chodzi o to, że ci śJ, z którymi studiuję to znajomi z pracy moich znajomych. Ponieważ poznaliśmy się przez siebie, nie chciałabym jakoś niegrzecznie tego kończyć, ale z drugiej strony zależy mi na skutecznym zakończeniu tematu.



#122426 Jak się wyplątać...

Napisano przez Ktosia on 2009-07-14, godz. 20:05 w Tematyka ogólna

Ktosia zacznij zadawać trudne i niewygodne pytania ;) A tematyka na tym forum daje aż ich nadto. Weź chociaż pytania Czesia:

Ja zadaję same trudne pytania, ale starszy, który prowadzi to nieszczęsne studium, jest cholercia wytrwały i cierpliwy w tłumaczeniach. Cóż, może następnym razem zwiększę współczynnik trudnych pytań na godzinę ;-)

A na którym jestes rozdziale?

Ponieważ (choćby z tego forum) zadaję dużo pytań, moje studium leci obok tej cudnej żółtej książeczki. Ale zasadniczo (na koniec zawsze do niej nawiązują) z 7 rozdziałów przeleciałam.



#122423 Jak się wyplątać...

Napisano przez Ktosia on 2009-07-14, godz. 19:37 w Tematyka ogólna

Ja twardo chodziłem do samego końca, aż oni sami ze mnie nie zrezygnowali :) . Pod koniec to moi studiumprowadzący zastanawiali się, jak się z tego z twarzą wyplątać.

O kurde, jak to zrobiłeś?

Najlepiej jest oczywiście wprost powiedzieć, że nie chcesz dalej chodzić, ale jak chcesz to zrobić mniej brutalnie, to zacznij zmieniać godziny spotkania, przenosić raz na jeden dzień raz na drugi, spóźniać się po kilkanaście minut, robić zapowiedziane przerwy, tzn. że jedno spotkanie się nie odbywa, zmieniać częstotliwość spotkań na coraz mniejszą, skracać spotkania itp.

Przypadkiem już tak narobiłam. Od 3 tygodni coś mi wypada, wymówkę na kongres też znalazłam, ale to nie działa. Oni są niezmordowani...



#122420 Jak się wyplątać...

Napisano przez Ktosia on 2009-07-14, godz. 19:00 w Tematyka ogólna

Są generalnie trzy typy kandydatów na SJ
(...)
2. Usprawiedliwieni. Osoby, które w chwili załamania, zachwycili się okazaną im troską i pomocą. przepojeni wdziecznością, przyjeli system wierzeń swoich dobroczyńców, ulegajac fascynacji. Dośc często krótkotrwałej.

Cóż, jakiś czas temu byłam w tej grupie. Ledwo wyszłam z depresji, przeżyłam parę załamań w życiu i... wplątałam się w studium. Teraz, dzięki moim przyjaciołom (oczywiście ze świata), wróciłam do formy. I wszystko byloby pięknie, gdyby nie fakt, że chciałabym się jakoś z twarzą wyplątać z tego nieszczęsnego studium. Ponieważ to znajomi znajomych, nie chciałabym być niegrzeczna. A zatem, macie jakiś patent na grzeczne zakończenie studium i... ucieczkę gdzie pieprz rośnie? :)



#121244 Moje świadectwo

Napisano przez Ktosia on 2009-06-23, godz. 20:36 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

A dlaczego?
Po prostu uważam, że ŚJ (jakkolwiek by nie było) liznąwszy nieco wiedzy o KK nie ma tam czego szukać.

Musze się z Tobą zgodzić. Po zapoznaniu się z PŚ trudno wrócić do KK, bliżej się robi do protestantów.



#121176 Jak wierzyć dalej WTS-owi, wiedząc o wpadce 1975?

Napisano przez Ktosia on 2009-06-23, godz. 12:39 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

strasznica z 1970:

Każdy chciałby wiedzieć, jak długo jeszcze potrwa obecny system i kiedy wola Boża będzie się w pełni działa na ziemi, tak jak się dzieje w niebie. Jezus wyjaśnił, że „dobra nowina o Królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi (...) a wtedy nadejdzie koniec”. Według greckiego tekstu biblijnego Jezus użył w tym miejscu słowa telos, czyli „koniec”, co należy odróżniać od pojęcia synteleia, czyli od „zakończenia” systemu rzeczy, od okresu żniwa, w którym teraz żyjemy (Porównaj z Mateusza 24:14, 3, 6, NW). Jak blisko końca obecnego powaśnionego systemu rzeczy się właściwie znajdujemy, tego nie da się stwierdzić, bo nawet Jezus powiedział w czasie swej ziemskiej służby, że nie zna dnia ani godziny (Mat. 24:36). Niemniej chronologia biblijna wskazuje, iż Adam został stworzony jesienią roku 4026 p.n.e., co na rok 1975 n.e. wyznacza chwilę, w której upłynie 6000 lat dziejów ludzkich, po czym czeka nas 1000 lat panowania Królestwa Chrystusa. Dlatego bez względu na dokładną datę końca tego systemu jest rzeczą jasną, że pozostało niewiele czasu, bo do końca 6000 lat historii człowieka brakuje jeszcze tylko około pięciu lat (1 Kor. 7:29). Okoliczność ta potwierdza zarazem nasze zrozumienie słów Jezusa, iż pokolenie, które żyło w roku 1914, w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej, nie przeminie, aż nadejdzie koniec. Zatem ludziom miłującym sprawiedliwość pozostało już niezbyt wiele czasu na to, by dowieść Bogu, że chcieliby w Jego „arce” znaleźć schronienie i zaznać błogosławieństw nowego porządku rzeczy. — Mat. 24:34-42.

Masz może gdzieś numer Strażnicy, w której było to opublikowane?



#121153 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez Ktosia on 2009-06-22, godz. 21:04 w Dyskusje moderowane

Ktosia,
To twoje skormne zdanie i wiki, ale nie Biblii. Ja tam wierzę Bogu nie ludziom, być może tekst powyższy napisali jedni z nich ?
Skoro Bóg to potępia, to znaczy że skaza jest ich własna. Nie potępiałby czegoś co sam stworzył bo to byłoby nielogiczne, a więc powstało to w umysłach ludzi..

Bóg potępił czy jednak człowiek, choć może w Biblii? Być może w autorze listu, w końcu było on jednak tylko człowiekiem, ludzka natura wzięła górę. W końcu każdy z nas ma swoje słabości.



#121151 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez Ktosia on 2009-06-22, godz. 20:45 w Dyskusje moderowane

wątek włączony do tematu | moderator

Nie po to aby dręczyć tego homoseksualstę, ale aby ochronić resztę zboru, przed - jak to nazywa wprost list do Rzymian - zboczeniem. Ludzie tacy Królestwa Bożego nie odziedzczą. Mogą takie praktyki szerzyć dalej, więc ich odcięcie jest konieczne. (...)To smutne że obecnie swiat tę dewiację toleruje a strażników moralności nazywa homofobami.
(...)
Ludzie o chorych mózgach(...)

Być może się powtórzę, ale być może homoseksualizm jest grzechem, ale nie jest chorobą, zwyrodnieniem, zboczeniem...
Podając za wikipedią wykładnię Światowej Organizacji Zdrowia:

17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), działająca na szczeblu międzynarodowym w ramach ONZ i skupiająca 193 kraje członkowskie, wykreśliła homoseksualizm z Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych. Stwierdziła również, iż żadna orientacja seksualna (w tym homoseksualna) nie powinna być przez nikogo traktowana jako zaburzenie.

A poza tym, popatrz na to tak. Homoseksualizm nie jest chorobą, nie jest wyborem. Człowiek rodzi się z orientacją seksualną. Więc skoro wszechmocny Bóg danego człowieka stworzył homoseksualistą, to jakim prawem człowiek potępia takiego człowieka?



#121021 Liczby

Napisano przez Ktosia on 2009-06-20, godz. 05:13 w Obowiązki teokratyczne

Z tekstu "Świadkowie Jehowy - kim są? W co wierzą?"zamieszczonego przez jb w innym wątku:

W roku 1888 czyniło to pełnoczasowo 50 głosicieli; obecnie na całym świecie jest mniej więcej 700 000 takich kaznodziejów pełnoczasowych.

Świadkowie Jehowy poświęcają rocznie na głoszenie dobrej nowiny przeszło 1 000 000 000 godzin, a chrzest przyjmuje około 300 000 nowych Świadków.

Zastanawiam się czy tak mały % śJ jest głosicielami pełnoczasowymi czy też "odsiew" wśród ochrzczonych jest tak duży?



#121006 "Dlaczego oburza Was kwestia odmowy transfuzji krwi? Jest to wolność wybo...

Napisano przez Ktosia on 2009-06-19, godz. 21:40 w Kwestia krwi

Proszę_sobie_przeczytać_Stary_Testament.

Rozumiem, że negujesz miłosierność Boga?



#121002 "Dlaczego oburza Was kwestia odmowy transfuzji krwi? Jest to wolność wybo...

Napisano przez Ktosia on 2009-06-19, godz. 21:26 w Kwestia krwi

Cecha_ta_szczególnie_ujawniła_się_w_podbojach_starożytnego_Izraela.

Nie bardzo rozumiem... Mógłbyś rozwinąć?



#121001 Wykształcenie, oficjalny pogląd SJ

Napisano przez Ktosia on 2009-06-19, godz. 21:25 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Przy okazji zapytam:
Czy ŚJ poszedł by na imprezę bez dostępu do alkoholu i narkotyków ze swoimi znajomymi?
Czy ŚJ wogóle przyjąłby zaproszenie od kolegi na jakikolwiek film?

To oczywiście pytania retoryczne, ale jeśli ktoś chce - niechaj odpowie.

Pierwszy śJ, jakiego poznałam, studiuje ze mną na politechnice. Byłam bardzo zdziwiona, gdy dowiedziałam się, m.in. z tego forum, że oni stronią od wielu rzeczy. Z tym ze studiów niejednokrotnie imprezowałam (narkotyków nie było, ale alkoholu dość sporo). Filmów też parę obejrzeliśmy, i były to filmy wszelkiej maści: thrillery, obyczajowe, sensacyjne, komedie romantyczne... A ostatnio bawiłam się z grupą śJ na koncercie rockowym...
Więc nie wiem wcale czy to takie retoryczne pytania ;-)



#120944 "Dlaczego oburza Was kwestia odmowy transfuzji krwi? Jest to wolność wybo...

Napisano przez Ktosia on 2009-06-18, godz. 20:03 w Kwestia krwi

Wmawia barankom, że istnieje możliwość przeżycia bez transfuzji krwi w każdej sytuacji, tylko szatańscy lekarze chcą ją wmuszać świadkom, by złamać ich wierność.

A biedne dzieci cierpią i... umierają :/ To takie nieludzkie ;-( A tu jeszcze miłosiernego Boga w to wrabiają. Koszmar, kosz-mar!



#120941 Homoseksualizm w zborze

Napisano przez Ktosia on 2009-06-18, godz. 19:44 w Seksualność

1. To nie jest prowokacja. Moje pytanie wynika z faktu, że jestem CIEKAWY, gdzie miałbym to zgłosić i jak się to odbywa. Nie jestem pewien, czy to zrobię i pragnę zauważyć, że niczego takiego nie napisałem. Umiejętność czytania ze zrozumieniem u niektórych - powalająca. Zdaję sobie sprawę, że to może zniszczyć człowiekowi życie, ale nie znacie sytuacji i nie wiecie, jak on od lat niszczy życie innym. Nie wiem czy to zrobię, chcę chociaż teoretycznie zrobić, z czym to się je? I z czym się spotykam? Z CICHYM PRZYZWOLENIEM na obłudę i tyle.

Moim zdaniem bardzo słusznie napisał Sebastian - to sprawa między tym facetem a Bogiem. Nie chodzi o naszą obłudę czy przyzwolenie. Po prostu donosicielstwo jest wielkim świństwem i tyle.

I proponuję nie wydawać sądów, skoro nie znacie sytuacji. Ten biedny, niewinny człowiek kilka lat temu nie miał żadnych oporów donieść starszemu na żonatego sąsiada, który flirtował z młodą dziewczyną. Później tłumaczył swojej matce, która nie była z tego powodu zadowolona, że "on musiał to zrobić, bo Jehowa tego od niego wymagał". O, cóż za hipokryzja. Ale tego, żeby się przyznać do jawnej kpiny z doktryny Jehowa już nie wymaga?

Może on mimo wszystko jest w zgodzie ze swoim sumieniem? Albo może tego sumienia nie słucha? Ale oko za oko nie jest dobrą taktyką, a zemsta do niczego nie prowadzi, nie niesie za sobą nic dobrego dla żadnej ze stron i tyle.

Na Twoim miejscu zastanowiłabym się bardzo mocno nad pomysłem "podkablowania". Moim zdaniem nie warto tego robić.



#120847 Homoseksualizm w zborze

Napisano przez Ktosia on 2009-06-17, godz. 20:26 w Seksualność

Komu się należy, to się należy. Kaszubi znają ziomala głos :D

Niby tak... Ale zawsze lepiej powiedzieć komuś "spadaj na drzewo", tak, żeby ucieszył się na myśl o tej wycieczce. Trochę finezji i dyplomacji to podstawa :)



#120841 "Dlaczego oburza Was kwestia odmowy transfuzji krwi? Jest to wolność wybo...

Napisano przez Ktosia on 2009-06-17, godz. 20:19 w Kwestia krwi

Wiecie co? O ile jeszcze w przypadku dorosłego w pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć taką decyzję (każdy z nas sam decyduje o tym jak wygląda jego życie, więc jeśli odmawiając transfuzji chce popełnić samobójstwo, to jego decyzja, choć może niekoniecznie oczywiście zgodna z PŚ), o tyle w przypadku dzieci... to przecież odebranie komuś życia jest... to morderstwo...
Zawsze mi się wydawało, że życie jest nacudowniejszym darem, który dostaliśmy od Boga i za wszelką cenę powinniśmy ten dar pielęgnować, dbając o naszej życie i zdrowie. Nie potrafię ogarnąć rozumem kwestii krwi :/



#120834 Homoseksualizm w zborze

Napisano przez Ktosia on 2009-06-17, godz. 20:08 w Seksualność

...bo ja nie chodziłam na dyskoteki.

Żałuj, czasem dobrze pójść na "dycho" :)

A skrucha nie jest przecież rzeczą zmierzalną.

Ostatnio gadałam ze starszym, który stwierdził, że choć wszyscy znają definicję skruchy (ponoć opisana w którejś Strażnicy była), to jednak na komiteciku nikt nie jest w stanie "zagrać" i ich oszukać. Ciekawe, nieprawdaż?