Wojtku, ja też 'mogłem spokojnie wrócić' wystarczyło wyznanie wiary złożone w obecności biskupa ordynariusza lub jego przedstawiciela (a tej funkcji podjął się proboszcz) i po wszystkim.
Dziwiło mnie jedynie, że piano chciała być i katoliczką i ŚJ jednocześnie...
Nie napisałam, że chciałam być katoliczką i ŚJ. Urodziłam się i umrę w wierze katolickiej. Pobyt w sekcie to był efekt mojego załamania wiary, nie chcę pisać szczegółów o tym bo to dla mnie przykre. Złożyłam wyznanie w obecności księdza proboszcza mojej parafii (ten sam ksiądz proboszcz udzielił mi potem i mojemu mężowi ślub konkordatowy), ale zanim złożyłam to wyznanie skorzystałam z sakramentu pokuty. Obecnie zaś jestem we wspólnocie neokatechumenalnej za co dziękuję Bogu.
Był rok 1992, do drzwi zastukali Św.Jehowy i tak się zaczęło.. ja miałam wtedy 22 lata.. w 1994 r przyjęłam chrzest u ŚJ.. cały ten okres jaki u nich byłam nacechowany był ciągłym strachem i depresją.. wybaczcie, nie chcę o tym opowiadać.. mogę tylko powiedzieć, że wielokrotnie mnie namawiano do oficjalnego wypisania się z Kościoła Katolickiego.. nigdy tego nie zrobiłam..
Powróciłam na łono Kościoła Katolickiego 12 lat temu. W 1997 r poznałam młodą katechetkę.. ona pomogła mi wiele.. w momencie odejścia od Św.Jehowy byłam w naprawdę fatalnym stanie psychicznym..