Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika haael

Odnotowano 1000 pozycji dodanych przez haael (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2016-12-14 )



Sort by                Order  

#133915 Ewangelia Jezusa Chrystusa

Napisano przez haael on 2010-06-30, godz. 13:33 w Ogólne

co o niej myślicie, czy może to być ewangelia napisana przez samego Jezusa??

A jesteś pewien, że Jezus pisał po niemiecku i nazywał się Gabriele Wittek?

"Życie Uniwersalne"



#132574 Księga Urantii

Napisano przez haael on 2010-04-28, godz. 07:49 w Wizja Raju

Księga Urantii to taka new-age'owa księga o tym, że Bóg, Jezus i aniołowie to swego rodzaju kosmici, którzy przeprowadzają na Ziemi eksperymenty i m.in. stworzyli ludzi.

http://members.optus...au/~pmjaworski/
http://www.racjonali...l/kk.php/s,1401
http://pl.wikipedia....Księga_Urantii
http://www.urantia.org/en
http://www.freeurantia.org/
http://naszojciec.pl...esc.php?szukaj=

Ale parę idei z samej księgi:
# Jezus jest ludzkim wcieleniem „Michała z Nebadonu” – jednego z ponad 700 tys. „Rajskich Synów” Boga zwanych też „Synami-Stwórcami”.[14] Jezusa nie uważa się za drugą osobę Trójcy – tą osobą według księgi jest Wieczny Syn.
# Zmartwychwstając, Jezus przybrał „chwalebniejszą postać”, stanowiącą stadium przejściowe między istnieniem materialnym a duchowym, określaną terminem „morontia”.[16]
# Księga nie podtrzymuje doktryny „powtórnego przyjścia” Jezusa na Ziemię jako wydarzenia eschatologicznego, stwierdza natomiast, że może on odwiedzać naszą planetę wielokrotnie.

Poza tym wg. księgi Bóg przebywa na centralnej planecie Wszechświata. Trochę to przypomina naukę o tym, że Bóg zamieszkuje gromadę Plejad.

Myślę, że autor księgi inspirował się częściowo naukami świadków. Czas powstania księgi to lata 20-30, czyli mniej więcej wtedy, kiedy obowiązywała nauka o Plejadach.



#131328 HC Show (1) - 10 przykazań

Napisano przez haael on 2010-03-18, godz. 18:12 w Tematyka ogólna

Sebek znasz jedna z regol polskiej pisowni , ktora dotyczy slowa "ani"?
to ci ja przypomne. Od "ani" nigdy nie zaczyna sie zdania.

W języku polskim owszem, natomiast w języku hebrajskim zdania bardzo często zaczynają się od "ani".



#130897 Czym jest "zbawienie" ?

Napisano przez haael on 2010-03-01, godz. 23:16 w Tematyka ogólna

Chciałbym ponownie przywołać tytułowe pytanie: czym dla Was jest "zbawienie"?

Zbawienie to (odwzajemniona) miłość Boga. Części zbawienia można doświadczyć na ziemi, pełni dopiero po śmierci. Po śmierci raczej nie będzie powtórki życia na ziemi, ponieważ tutaj żyjemy w czasie a tam będziemy żyć w wieczności.

Zbawienie jest łaską, tzn. w żaden sposób się nam nie należy. Bóg dał ludziom zbawienie, bo tak chciał, chociaż wcale nie musiał.

"Dostąpienie zbawienia" to taki skrót myślowy. Chodzi o to, żeby być w stanie łaski w momencie śmierci.

Gdy rozmawiam z wierzącymi, często mówią mi, że "nie wystarczy być dobrym człowiekiem" Nie wystarczy do czego?

Chyba tylko świadkowie i "predestynacyjni" protestanci. Świadkowie uważają, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć uczynkami, predestynacjoniści - że tylko niektórzy wybrani dostąpią zbawienia, a na wybranie nie mamy wpływu. Tymczasem zbawienie jest za darmo i dla każdego (zdaniem katolików i prawosławnych, których jest u nas najwięcej).

Generalnie katolicyzm i prawosławie wyznają zasadę szerokiego zbawienia, tzn. że zbawionych będzie raczej wielu ludzi. Protestanci (plus świadkowie) wierzą raczej, że zbawionych będzie niewielu. Jak będzie naprawdę - nikt nie wie. Ja przychylam się do szerokiego zbawienia, ale bez przesady. W prawosławiu istnieje teoria apokatastazy, tzn. że zbawieni będą wszyscy. Moim zdaniem to przesadny optymizm.
Kwestie tego, ilu ludzi zostanie zbawionych, nie są zdogmatyzowane.

Wszyscy chrześcijanie zgadzają się, że zbawienie jest łaską, tzn. Bóg musi chcieć zbawić danego człowieka. W innych kwestiach nie ma już zgody.
* Niektórzy protestanci, jak wspomniałem, wierzą, że Bóg wybrał tylko niektórych i nie-wybrani na pewno będą potępieni. Katolicy, prawosławni i świadkowie twierdzą, że zbawienie jest dla każdego, chociaż u tych ostatnich nie jest tak lekko.
* Świadkowie twierdzą, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć gorliwością. Katolicy, prawosławni i większość protestantów wierzy, że na zbawienie nie trzeba ani nie można sobie zasłużyć.
* Niektórzy protestanci twierdzą, że do zbawienia absolutnie potrzebny jest chrzest i/lub wiara. U katolików, prawosławnych i świadków sytuacja jest bardziej skomplikowana. U świadków możliwe jest zbawienie bez chrztu, u katolików i prawosławnych dodatkowo bez wiary.
* Niektórzy protestanci twierdzą, że zbawienie jest nieutracalne (osoba jest raz zbawiona i już nie ma szans być potępiona). Katolicy, prawosławni i świadkowie wierzą, że zbawienie można własną decyzją utracić.
* Świadkowie twierdzą, że zbawienie można utracić nawet po śmierci. Katolicy, prawosławni i większość protestantów wierzy, że po śmierci kwestia zbawienia jest już określona raz na zawsze.
* Niektórzy protestanci twierdzą, że Bóg jest suwerenny w decyzji zbawienia, tzn. tylko i wyłącznie Bóg decyduje, kto jest zbawiony a zbawienia nie można odrzucić. Katolicy, prawosławni i świadkowie wierzą, że do zbawienia niezbędna jest także decyzja człowieka i może on zbawienie odrzucić.
* Katolicy i prawosławni mają swoją listę "świętych", tzn. ludzi na pewno zbawionych. Świadkowie też mają taką listę, ale wierzą, że zbawienie można utracić po śmierci. Protestanci są podzieleni. Niektórzy mają listę zbawionych, inni nie, inni twierdzą nawet, że wiecznie zbawieni są już za życia. Zupełnie osobną kwestią jest kult świętych. Katolicy, prawosławni i część protestantów oddaje cześć świętym, świadkowie i część protestantów nie.
* Świadkowie i część protestantów mają swoją listę potępionych, bez szans na zbawienie. U świadków ta lista się czasami zmienia :). Katolicy i prawosławni nie mają listy potępionych, a niektórzy prawosławni wierzą nawet w apokatastazę.

Generalnie kwestia zbawienia istnieje tylko w wielkich religiach monoteistycznych. Hinduizm i buddyzm nie mają "zbawienia" w takim sensie, jak chrześcijanie, chociaż wierzą w pewnym sensie w odpowiedzialność człowieka za swoje czyny.



#130524 Temat opętania, egzorcyzmy Anneliese Michel

Napisano przez haael on 2010-02-23, godz. 12:52 w Ogólne

1. Czy Jezus zalecał używanie przemocy fizycznej przy wypędzaniu złych duchów?

Najczęściej taką osobę doprowadza się w brew jej woli. Następnie, kiedy odszukamy filmy w necie, to niejednokrotnie dochodzi na początku do krępowania kończyn pasami lub przy pomocy pomocników. Również egzorcyzm prosty, jak chrzest niemowląt jest przemocą. Tenże sakrament można porównać do np., do sakramentu małżeństwa. Czy któraś panna lub kawaler wyobraża sobie narzucenie tego ślubu, przez rodziców i swatów nie bacząc na zgodę "młodych"? A jeśli by taki sakrament ślubny wymuszono, to czy byłby ważny w świetle prawa kanonicznego? Dlaczego tą samą zasadę w pierwszym wypadku się gloryfikuje a w drugim neguje?

Lol, gambicie. Egzorcyzmy wcale nie wyglądają tak, jak w filmikach na youtube. I egzorcyzm nie jest sakramentem.



#130040 Russell masonem... i co z tego?!

Napisano przez haael on 2010-02-05, godz. 14:05 w Tematyka ogólna

Jeśli chodzi o związek masonerii z chrześcijaństwem, to są oni chrześcijanami w tym samym stopniu, co gnostycy. W ogóle masoni uważają się za kontynuatorów gnostycyzmu. Jeżeli teraz za chrześcijańskie uznamy te grupy, które wierzą w boskość Chrystusa, to gnostycy ani masoni nie są chrześcijanami.

W kwestii bycia religią - grup masońskich jest bardzo wiele i niektóre z nich są religiami a inne nie. Religia to system wierzeń dotyczący świata nadprzyrodzonego. Niektóre grupy masońskie, właśnie te gnostyckie, magiczne, okultystyczne, wierzące w Izydę i Bafometa, są religiami (sektami) w pełnym tego słowa znaczeniu.

Tak mędrkuję, ale nawet nie wiem jaka jest geneza powstania takiej idei wolnomularskiej? Dlaczego jacyś ludzie chcieli wyekstrahować metaideę?

Był sobie kiedyś cech murarzy, którzy wybudowali katedrę Notre Dame. Ze względu na zaangażowanie w budowę takiej skali, mieli oni znajomości wśród biskupów, administracji państwowej itp. Mogli je wykorzystywać do załatwiania różnych spraw dla siebie i to jest właśnie rdzeń masonerii - załatwianie dla siebie różnych spraw "po znajomości", z pominięciem normalnych procedur. Dzięki swojej pozycji ci murarze zdobyli pieniądze i wpływy, później dorobili sobie ideologię, wymyślili Wielkiego Architekta, różne czary-mary i tak trwają aż do dzisiaj.

Nie trzeba wiele, żeby stworzyć silnie związaną grupę. Był kiedyś eksperyment (może przeprowadził go sam Milgram), że pewien nauczyciel zaczął mówić swoim uczniom, że są wybrani, że mają się odróżnić od reszty świata, mają misję do spełnienia itp. Bardzo szybko klasa zmieniła się w małe Hitlerjugend, zaczęli nosić specjalne stroje, donosili na kolegów, którzy nie byli dość lojalni i ogólnie zrobiło się strasznie. Kiedy w końcu nauczyciel powiedział im, że to był tylko eksperyment, nie chcieli mu uwierzyć. Później jako dorośli ludzie opowiadali, że chwile spędzone w tej klasie były najlepszym okresem ich życia.



#129978 Russell masonem... i co z tego?!

Napisano przez haael on 2010-02-03, godz. 17:45 w Tematyka ogólna

Wracając do tematu wątku:

Dlaczego zatem niektórzy ex-ŚJ tak mocno ekscytują sie informacjami o rzekomym masoństwie Russella?

O ile mi wiadomo, masoneria najczęściej opisywana jest jako struktura wroga katolicyzmowi.
O ile mi wiadomo, ŚJ nawet nie udają przyjaciół katolicyzmu.
A więc: co dziwnego lub ekscytującego jest w rzekomej masonerii Russella?


Istnieje jak wiadomo takie pojęcie, jak "moralność chrześcijańska", zwana czasem teistyczną lub w skrócie Dekalogiem. Chodzi ogólnie o to, żeby nie zabijać, nie gwałcić, nie jarać trawy, nie bzykać się przed ślubem, nie być gejem czy też nie oglądać porno-stron w Internecie. Różne wyznania chrześcijańskie licytują się, kto lepiej przestrzega tak rozumianej moralności i generalnie wszyscy się zgadzają, że jest ona tym "owocem", po którym należy rozpoznawać dobrych ludzi. Świadkowie twierdzą nawet, że religia prawdziwa charakteryzuje się tym, że wszyscy jej członkowie są niemal idealni pod względem przestrzegania takiej moralności, a niektórzy ex-świadkowie wychodząc z tego samego założenia dochodzą do wniosku, że religia prawdziwa nie istnieje.

Ale to tylko jedna strona medalu. Istnieją bowiem grupy, które wyznają zupełnie inną moralność (będącą często zwyczajną negacją Dekalogu), w tej liczbie jakieś organizacje gejowskie, hippisi, różne zrzeszenia pseudonaukowe (celują tu zwłaszcza psycholodzy), komuniści czy redakcja "Penthouse'a". Czasem mówi się na nich "liberałowie", ale ja nazywam ich hedonistami.

Masoneria kwalifikuje się do tej drugiej kategorii.

Chrześcijanie i hedoniści w kulturze Zachodu są w ostrym konflikcie. Nie wątpię, że każda ze stron zrobiłaby sporo, żeby osłabić tą drugą. Załóżmy teraz, że Russel był masonem. Czy można wierzyć w jego szczere intencje, że chciał propagować moralność chrześcijańską, czy uznalibyśmy raczej, że pragnął jej osłabienia?

Informacja, że Russel jadł mięso, nie byłaby niczym szczególnym. Ale np. informacja, że prowadził burdel albo handlował opium byłaby pozwalałaby poddać w wątpliwość, czy rzeczywiście ma coś wspólnego z chrześcijaństwem.

Nie rozstrzygam tutaj, czy Russel był masonem. W moim osobistym przekonaniu był, bo używał symboliki masońskiej w stopniu większym, niż średnia populacji ogólnej. Ale mam nadzieję, że przekonałem Cię, Sebastianie, co do prawdziwości implikacji: "Jeżeli Russel był masonem, to źle dla świadków".

Może spośród masonów rekrutowali się mężowie stanu, może założyli USA, Francję, Turcję i Drugą Rzeczpospolitą, ale nie można o nich powiedzieć, że są chrześcijanami. Osobiście irytuje mnie to, że o masonach nie wolno nic złego powiedzieć, bo zaraz się jest napiętnowanym jako opowiadacz farmazonów. Informuję niniejszym wszystkich, że masoneria istnieje, że poszczególni masoni są źli i że niektóre grupy masońskie są zwykłymi destrukcyjnymi sektami, istniejącymi aby wyciągać kasę z kieszeni neofitów. Masoneria cieszy się też niezasłużonymi względami politycznymi, gdyż jakimś cudem uważa się o niej, że nie jest religią. Wpływ masonerii na władze Francji jest większy, niż wpływ Kościoła Katolickiego na władze Polski. Grupy masońskie są też dość hermetyczne, dlatego przestępstwa popełniane przez członków sekty wobec innych jej członków są trudne do udowodnienia. Jeżeli herszt grupy okradnie jej szeregowego członka, to współwyznawcy raczej nie będą zeznawać przeciwko wiechruszce. W końcu niektóre grupy masońskie, zwłaszcza te ezoteryczno-magiczne, stosują zwyczajne pranie mózgów, przez co są podobne do scjentologii.

Podsumowując: masoneria to ideowe przeciwieństwo chrześcijaństwa, więc jeżeli Russel był masonem, to świadkowie mają problem z określaniem się jako chrześcijanie.



#129607 [Nowe Światło?] Pokolenie

Napisano przez haael on 2010-01-24, godz. 17:17 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Katolicyzm był najpotężniejszy gdy palił na stosie i prowadził wyprawy krzyżowe. Czy to oznacza że wystarczy spalić jednego komisarza UE albo całą Komisję Europejską (albo np. wszystkich członków tego trybunału co kazał krzyże zdejmować) i znowu wrócą "wspaniałe" czasy średniowiecza?

Katolicyzm nie palił na stosie. A najsilniejszy jest właśnie dzisiaj, jeżeli mierzyć to ilością wyznawców.

Natomiast co do WTSu, to popyt na zapowiadaczy końca świata zawsze się znajdzie. Niedawno mieliśmy psychozę roku 2000, teraz będzie rok 2012, potem coś jeszcze. Historia pokazuje, że to jest właśnie grupa docelowa WTSu.



#129603 [Nowe Światło?] Pokolenie

Napisano przez haael on 2010-01-24, godz. 16:38 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Największy wzrost WST miał, kiedy zapowiadał rychłe końce świata. Największe spadki, kiedy końce odwoływał. Logicznym byłoby więc ogłoszenie końca, żeby przybyło wyznawców. Obecny zerowy wzrost jest moim zdaniem spowodowany odwołaniem Armagedonu w roku 1995. Teraz jeszcze odwołują koniec wyprowadzany z małej liczebności ostatka. Trzeba będzie ogłosić jakąś inną datę, żeby zniwelować niemiłe wrażenie, że światu nic nie grozi.



#129568 [Nowe Światło?] Pokolenie

Napisano przez haael on 2010-01-23, godz. 23:46 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

jak sądzicie, jak daleko pójdą zmiany doktrynalne dot. bliskości końca?

W Twoich typach brakuje mi straszaka. Będą musieli dodać coś, co zmotywuje do wiary, że koniec jest bliski.



#129217 Liberalizacja poglądów społecznych

Napisano przez haael on 2010-01-15, godz. 08:41 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

4 lata Ci minie za 5 dni.

Ale wcześniej nabijał posty pod innymi nickami.



#129180 Schizofrenia a system wierzeń śJ

Napisano przez haael on 2010-01-14, godz. 17:46 w Tematyka ogólna

Moim zdaniem bycie śJ nie ma nic wspólnego ze schizofrenią. W każdej grupie religijnej znajdzie się pewien odsetek chorych, również urojenia religijne nie są czymś zarezerwowanym dla świadków.

Bycie świadkiem wyzwala za to takie choroby jak nerwica i depresja. Sprawdziłem to na niewielkiej próbce, ale wynik wynosił 100%.



#129104 ŚJ a pomoc charytatywna.

Napisano przez haael on 2010-01-11, godz. 17:35 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Moi świadkowie powiedzieli mi kiedyś, że nie dają na WOŚP, bo... Owsiak jest katolikiem.



#128891 Usprawiedliwienie dla unicestwienia dzieci w Armagedonie

Napisano przez haael on 2010-01-04, godz. 08:37 w Tematyka ogólna

Zapowiedzi końca świata w roku 1975 też nigdzie nie zapowiedziano kategorycznie a przecież wszyscy się zgadzamy, że taka nauka była. Strażnica asekuruje się, pisząc niejednoznacznie. Takie sformułowania wystarczą jednak, żeby dana nauka była obowiązująca.



#128887 Usprawiedliwienie dla unicestwienia dzieci w Armagedonie

Napisano przez haael on 2010-01-03, godz. 23:52 w Tematyka ogólna

już na wstępie zaznaczono, że Biblia nie wypowiada się na ten temat wyraźnie

Ależ to jest klasyczny wstępniak do większości artykułów w Strażnicy i w dodatku jedna ze sztuczek psychologicznych.
W Strażnicy zawsze na początku piszą, że nic nie jest jednoznaczne, ale potem podają swoją własną interpretację, która obowiązuje Świadków.

Sztuczką jest wypowiadanie dwóch zdań połączonych spójnikiem "ale", jednak niepowiązanych ze sobą. Większość ludzi zaczyna wtedy wierzyć w związek między takimi zdaniami. Więc z faktu, że Biblia nie wypowiada się wyraźnie (szczera prawda), wynika rzekomo to, co jest napisane później - że trzeba postąpić "mądrze", aby Bóg w czasie Armagedonu okazał życzliwość twoim dzieciom.



#128840 Usprawiedliwienie dla unicestwienia dzieci w Armagedonie

Napisano przez haael on 2010-01-03, godz. 07:30 w Tematyka ogólna

Gdzie tu niejednoznaczność?



#128649 Gabinet zwierzeń

Napisano przez haael on 2009-12-26, godz. 22:11 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Pewien ŚJ powiedział mi kiedyś, że w okresie przedpamiątkowym należy wstrzymać się od współżycia z żoną. Należy zaprzestać stosunków seksualnych już od pierwszego tekstu dziennego przeznaczonego na czytanie Biblii przed Pamiątką. Po Pamiątce należy jeszcze wstrzymać się z seksem 3 dni ponieważ Jezus leżał w grobie trzy dni.

Gdy zapytałem się skąd się u niego wzięły takie rewelacje odpowiedział: "No jak to, Pan Jezus umarł za nas wszystkich, oddał swoje życie, cierpiał, teraz jest szczególny okres Pamiątki a ty będziesz z żoną figlował? Ja z żoną od kilku dni nie współżyję z szacunku dla Pana Jezusa i tego że teraz nie powinno się myśleć o seksie tylko o Pamiątce. A ty pewnie współżyjesz? No tak, na pewno".

Rozumiem, że komuś jest lżej, że sumienie go gryzie, że wyraża swój szacunek w tak wzniosły sposób. Jednak nigdzie w Biblii nie znalazłem fragmentu że przed Pamiątką należy zaprzestać stosunków seksualnych ze współmałżonkiem.

A ja pochwalam taką postawę. W naszym świecie oszalałym na punkcie konsumpcji jest zdecydowanie za mało ascezy.



#128399 Pycha w domaganiu się sprawiedliwości od Boga, żeby przyszedł i ukarał grzesz...

Napisano przez haael on 2009-12-21, godz. 12:44 w Ogólne

Jakże piękne i jakże niebiblijne tłumaczenie. Takie życzeniowe i pozbawione porządnej egzegezy Pisma.

Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że napiszesz coś sensownego.



#128391 Pycha w domaganiu się sprawiedliwości od Boga, żeby przyszedł i ukarał grzesz...

Napisano przez haael on 2009-12-20, godz. 23:50 w Ogólne

A swoją drogą Haaelu możesz wyjaśnić jak się ma J 13,8-10 do nauczania o grzechach lekkich i ciężkich?

Brud to grzech. Jezus mówi, że wszyscy apostołowie są czyści, oprócz jednego. Myjąc apostołom nogi Jezus odpuszcza im grzechy. Wyraźnie powiedział Piotrowi, że to jest warunek "udziału z Chrystusem". Trudno uwierzyć, że chodzi zwyczajnie o czyste fizyczne nogi. Piotr prosi więc o obmycie całego ciała, ale Jezus odpowiada, że Piotr jest już "wykąpany". Czyli istnieją trzy stadia czystości - całkowite zabrudzenie wymagające kąpieli (grzech ciężki), częściowe zabrudzenie wymagające tylko obmycia nóg (grzech lekki) i całkowita czystość (łaska uświęcająca).

Jezus dodaje, że skoro On umył nogi apostołom, to oni też powinni sobie nawzajem umywać nogi, czyli powinni sobie przebaczać. Potem następuje Ostatnia Wieczerza, prototyp mszy świętej.

Te wydarzenia: obmycie nóg i Ostatnia Wieczerza są od'zwierciedleniem tego, co się akurat dzieje "na świecie", czyli odpuszczenia ludzkości grzechów i śmierci Jezusa na krzyżu.



#128374 Pycha w domaganiu się sprawiedliwości od Boga, żeby przyszedł i ukarał grzesz...

Napisano przez haael on 2009-12-20, godz. 15:29 w Ogólne

Sebastianie nie chce mi się sprawdzać nauczania KK na temat grzechu, ale o ile dobrze pamiętam tam podział był taki

Grzechy wg KK dzielą się na lekkie i ciężkie. Śmiertelny jest synonimem ciężkiego. Przebaczalne są wszystkie grzechy oprócz grzechów przeciw Duchowi Świętemu, które są podzbiorem grzechów ciężkich.

Więc poszukaj innego usprawiedliwienia w Biblii dla twoich nauk o grzechach lekkich i ciężkich

Od siebie mam jeszcze J 13:8-10.



#128326 Pycha w domaganiu się sprawiedliwości od Boga, żeby przyszedł i ukarał grzesz...

Napisano przez haael on 2009-12-18, godz. 11:30 w Ogólne

Masz rację Haaelu, nie jestem Jezusem. Czy to oznacza, że jeśli o czymś czytam w Piśmie to nie moge tego powtórzyć, ze tak a tak się rzeczy mają, bo to twoim zdaniem jest ferowaniem wyroków? Czy mam być obłudny i udawać, że na temat piekła nic nie naucza Pismo, bo według ciebie mówienie o tym jest oznaką braku miłości? A może mam przestać wierzyć w to co naucza Pismo, aby według ciebie nie być zarozumiałym? A może ty zacznij bardziej ufać temu co naucza Biblia!

Prosta sprawa - wolno Ci powtórzyć Pismo słowo w słowo, ale nie wolno Ci dodać nic od siebie. Gdyby Jezus w Ewangelii powiedział, że ja, haael, zostanę potępiony, to wolno by Ci było tak powiedzieć. Ale niczego takiego w Biblii nie znalazłem, to jest Twój własny dodatek.
Mówienie o piekle nie jest oznaką braku miłości, jest nią natomiast dziwna satysfakcja, którą przejawiają kaznodzieje, którzy wysyłają innych do piekła.
Aby nie być zarozumiałym, powinieneś zacząć wierzyć w to, co naucza Pismo, że wciąż jesteś grzesznikiem i dalej masz możliwość pójść do piekła. Zbawienie to nie jest akt jednorazowy. To nie jest tak, że raz się ochrzcisz i już grzech się Ciebie nie ima. Dalej masz możliwość własną decyzją odrzucić łaskę Boga. Na tym polega wolność.

Paweł pisze do Tytusa, że Bóg ich zbawił, czyli albo okłamywał samego siebie, bo według ciebie nie można wiedzieć, że Bóg kogoś zbawił, albo wiedział co mówi, a ty w tym względzie się mylisz. Chyba, że dla uspokojenia swego sumienia wymyślisz sobie jakąś inną interpretację. A do tego o zgrozo, apostoł Paweł stwierdza, że Bóg zbawił go nie z powodu jego dobrych uczynków, lecz z powodu Swego miłosierdzia i jeszcze dał mu prawo być dziedzicem życia wiecznego.

Chciałbym, żebyś był w swoich wypowiedziach bardziej podobny do apostoła Pawła, który znacznie więcej mówił o miłosierdziu bożym niż o piekle i do samego końca pamiętał, że jest grzesznikiem, wyliczając nawet swoje słabości. Bo na razie wybrałeś sobie parę aspektów nauczania Pawła, które Ci się akurat podobają.

Piszesz Haaelu, że wywyższaniem się jest mówienie, że samemu jest się zbawionym i mówienie innym, że nie są zbawieni. Tylko czy twoje twierdzenie jest prawdą? Jeśli wierzę Bożym obietnicom, że Bóg zbawia tych, którzy wierzą w Chrystusa i wyznaję moją wiarę to czy z mojej strony jest to wywyższaniem się, kiedy potwierdzam to, co Bóg dla mnie uczynił ze swojej łaski? Czy raczej zaprzeczanie temu co Bóg robi nie byłoby z mojej strony składaniem świadectwa, że Boże obietnice nie są warte zaufania im, a Bóg nie jest prawdomówny? Kiedy więc mówię, że Bóg mnie zbawił wyznaję jednocześnie, że można zaufać Bożym obietnicą bo cokolwiek On powiedział jest to prawdą.

Cześku, Twoje kryteria określania, kto jest zbawiony a kto nie, są błędne. Wprawdzie nie liczę na to, że do Ciebie dotrę, ale zastanów się czasem, czy się zwyczajnie nie mylisz. Nie Ty jesteś moim sędzią, Twoja interpretacja Biblii w tej kwestii jest zła, a prawo wydawania wyroku potępienia lub zbawienia ma tylko Bóg, którego prerogatywy sobie uzurpujesz.

Natomiast kiedy mój rozmówca tak jak ty twierdzi, że nie może powiedzieć, że Bóg go zbawił, że to dopiero w przyszłości się to okaże, że teraz musi prowadzić dobre życie, że musi okazywać miłość ludziom a może Bóg okaże mu miłosierdzie w czasie sądu, to co oznaczają takie słowa, jak nie to, że nie przyjął Bożego zbawienia, że sam swoimi uczynkami próbuje sobie zasłużyć na miłosierdzie i łaskę Boga?

Nie mogę powiedzieć, że Bóg mnie zbawił, mogę mieć tylko nadzieję lub wiarę, ale nigdy "pewność". Obietnice Boga są prawdziwe, ale nie wiesz, czy akurat spełniam ich warunki. Pomagam innym nie po to, żeby sobie na coś zasłużyć u Boga, tylko z miłości do ludzi. Prawdziwa miłość każe nam działać nawet, kiedy na tym tracimy. Dobrym przykładem jest Mojżesz, który postawił na szali własne zbawienie.

Podsumowując: Twoje tezy, że ktoś został zbawiony a ktoś potępiony, są bezpodstawne. Chrzest w Twoim wyznaniu nie jest tożsamy z "narodzeniem z wody i z Ducha" i nie jest warunkiem zbawienia. Nawet po przyjęciu chrztu dalej masz możliwość grzeszyć i możesz pójść do piekła. Pewności zbawienia nie masz; mimo obietnic Boga nie wiesz, czy akurat się do nich kwalifikujesz. Możesz mieć tylko wiarę - niech Ci się nigdy nie wydaje, że "zagiąłeś" Boga na podstawie Jego wypowiedzi, że teraz musisz być zbawiony i Bóg nie ma wyboru, żeby Cię potępić.
I życzę Ci trochę więcej krytycyzmu do swojej własnej wiary. Zastanów się czasem nad kilkoma kwestiami doktrynalnymi i odpowiedz sobie, czy są zgodne z Biblią i logiką.



#128307 chcę wrócic....

Napisano przez haael on 2009-12-17, godz. 23:07 w Szukam kontaktu

Suuuper A można jeszcze zapytać co Cię do tego najbardziej przekonuje?

Wszystko.



#128303 chcę wrócic....

Napisano przez haael on 2009-12-17, godz. 22:47 w Szukam kontaktu

Naprawdę tak myślisz?

Tak. Chociaż w poprzednim poście pisałem po prostu, że katolicyzm ma najwięcej wyznawców na świecie jako pojedyncze wyznanie.



#128302 Pycha w domaganiu się sprawiedliwości od Boga, żeby przyszedł i ukarał grzesz...

Napisano przez haael on 2009-12-17, godz. 22:46 w Ogólne

Tak??? A co na to 3 rozdział Księgi Rodzaju? Czy tam ludzie odrzucają miłość, czy odrzucają posłuszeństwo Bogu?

Jedno i drugie w tym samym momencie.

Takie łapotologiczne pytania pomocnicze dla ciebie: Czy trup może kochać? Czy może spełniać wolę Boga? A przecież Biblia mówi, że każdy człowiek z powodu grzechu stał się dla Boga umarłym.

Cześku, trochę Ci się poprzestawiały priorytety. Owszem, trup nie może kochać, więc mamy obowiązek zapewnić, żeby ludzie nie zamieniali się w trupy. Takie zwykłe, biologiczne. Wybacz, ale ratowanie ludzi przed biologiczną śmiercią jest ważniejsze, niż wygłaszanie im kazań. Nawet więcej - wszelka pomoc udzielana innym jest w istocie głoszeniem Ewangelii - czynem, nie słowem.
A motywacją pomocy bliźnim nie powinna być żadna chęć zasłużenia na zbawienie, tylko zwyczajna miłość do drugiego człowieka.

Czyli inaczej mówiąc, człowiek, który nie został przez Boga zrodzony z wody i Ducha nie może Bogu się podobać

Bóg kocha każdego człowieka, zarówno zrodzonego z Ducha, jak i nie zrodzonego. I mamy obowiązek pomagać innym, niezależnie, czy zamierzają przyjąć chrześcijaństwo, czy nie.

A tak na marginesie pytanko, czy w doskonały sposób okazałeś Bogu swoją miłość przez to, że nigdy nie przekroczyłeś jego przykazania?

Absolutnie nie. Jestem grzesznikiem i dlatego nie mam odwagi nikogo potępić, bo jeżeli miałaby nadejść kara od Boga, to ja też bym się na nią załapał.

Czyli według twoich wcześniejszych wypowiedzi mam sądzić, że ten łotr niczego o Panu Jezusie nie słyszał, a jego słowa nie wyrażają jego wiary w to, kim jest Pan Jezus. A może lepiej poszukaj sobie innego przykładu niż ten, który jakoś niczego z twoich wcześniejszych twierdzeń nie udowadnia.

No dobrze, niech będzie 1 Kor 7:14.

Czyli jednak dla ciebie chrzest jest magiczną formułą która działa niezależnie od woli i wiary osoby chrzczonej. Ale w takim wypadku nie ma obawy o niemowlęta nie ochrzczone, które umrą zanim ten magiczny obrzęd zostanie im dany. Załatwia to za nich mormoni, którzy praktykują chrzest za umarłych.
W mojej społeczności nowo narodzone dzieci powierza się Bogu poprzez modlitwę.

Widzę, że wykręcasz się od odpowiedzi. Jeszcze raz: nie może być zbawiony ktoś, kto nie narodził się z wody i z Ducha. Czy dzieci w Twoim wyznaniu automatycznie są "narodzone z wody i z Ducha", czy też dostępują tego dopiero jako dorośli w momencie chrztu? Co się wobec tego dzieje, kiedy dziecko umrze zanim się ochrzci? Jest zbawione na zasadzie wyjątku, czy też idzie do piekła?

Czy na pewno chodziło ci o ten tekst?

Jeżeli zaniedbasz obowiązek pomocy bliźnim (zarówno współwyznawcom, jak i innym), to grzeszysz. Nic Ci nie da w tym momencie Twoje przekonanie, że jesteś zbawiony.

Czy gdyby mi nie zależało na ludziach to poświęcałbym czas na rozmowy z ludźmi na temat zbawienia?

Czyli byłbyś skłonny jak Abraham i Mojżesz prosić Boga o łaskę dla grzeszników? Odpowiedz wprost.

Daleko im do księży katolickich w straszeniu ludzi piekłem. Ponadto zastanów się czym się motywują ci, którzy mówią ludziom, że jeśli się nie nawrócą, to skończą oddzieleni na wieki od Boga. Chyba, że dla ciebie ostrzeganie przed niebezpieczeństwem jest tylko czystą demagogią. A kiedy o tym mówił Pan Jezus, to co czynił, straszył wiecznymi mękani, czy ostrzegał przed miejscem kaźni?

W kościele względnie rzadko słyszę o piekle, powiedzmy 2-3 razy w roku. Najczęściej księża ostrzegają, że piekło to nie metafora, tylko realna rzecz. Ale nikt nikogo nie straszy.
"Ostrzeganie przed niebezpieczeństwem" jest OK. Problem w tym, że niektórzy kaznodzieje (w tej liczbie Ty) są bezpodstawnie przekonani, że piekło im nie grozi, ale ich słuchaczom tak.
Tak poza tym - nie jesteś Jezusem i Tobie nie wolno rzucać wyroków.

Na pytanie czy jesteś zbawiony musisz sam sobie odpowiedzieć na podstawie Bożego Słowa i Bożych obietnic tam zawartych. Bo pewność zbawienia nie opiera się na porównywaniu siebie z innymi, lecz na łasce Boga i na Jego obietnicach.

Tu jest różnica w Twojej i mojej wierze. Bo ja w ogóle nie mogę sobie odpowiedzieć, czy jestem zbawiony, a może to zrobić tylko Bóg. Nie wiem, jaki będzie mój wyrok na sądzie ostatecznym. Mogę mieć nadzieję na określony obrót spraw, mogę się modlić, prosić Boga o łaskę, ale ostateczną decyzję podejmuje On. I nie objawi mi jej aż do mojej śmierci.

Ile razy mam ci jeszcze to powtarzać, że człowiek który mówi o sobie, że Bóg go zbawił, nie chwali się swoimi dobrymi uczynkami, lecz mówi, że za swoje grzechy zasługiwał jedynie na Boży gniew, lecz z Bożej łaski przez wiarę w Jezusa Chrystusa został z tego stanu wybawiony i otrzymał niezasłużony dar od Boga, jakim jest nowe życie w Jezusie Chrystusie. Gdzie tu widzisz wywyższanie się? W czym, w przyznaniu sie do swoich grzechów, czy w podziękowaniu Bogu za Jego dar, a może w zaufaniu do Bożych obietnic jakie ma osoba zbawiona?

Wywyższaniem się jest jednoczesne twierdzenie, że się jest zbawionym oraz że Twój rozmówca zbawiony nie jest.

No cóż kłania się tobie zaufanie do Boga i do Jego obietnic. Bez tego to dalej bedziesz się starał sobie zapracować na to, co Bóg chce ci dać z łaski.

Jak już wspomniałem, masz jakiś kompleks na punkcie "zapracowania" na łaskę. Pewnie nie masz się do czego przyczepić, więc wymyślasz sobie zarzuty, żeby mieć co interlokutorowi wytykać.
Natomiast co do mojego zbawienia - wolę być jak ten celnik błagający Boga o zmiłowanie, niż jak faryzeusz. Mimo że Ty oceniłbyś raczej faryzeusza jako posiadającego pewność zbawienia a celnika jako wątpiącego w boże obietnice.

Czy gdziekolwiek pisałem, że warunkiem zbawienia jest przynależność do jakiejś denominacji?

Napisałeś, że warunkiem zbawienia jest "narodzenie z wody i Ducha", co po naszemu oznacza po prostu chrzest w Twojej religii. Katolicki chrzest się nie liczy, jak przyznałeś. Dla ścisłości zapytam jeszcze - czy chrzest dorosłego w Kościele katolickim liczy się jako "narodzenie"?



#128288 Ile są warte Twoje zwłoki?

Napisano przez haael on 2009-12-17, godz. 16:43 w Humor

27793zł

Jestem jak wino, im starsze, tym lepsze.