Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika Nik

Odnotowano 112 pozycji dodanych przez Nik (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-05 )



Sort by                Order  

#140702 Świadkowa

Napisano przez Nik on 2010-11-18, godz. 22:39 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Bartoszu
Ślub z dziewczyną,będącą śJ jest niemożliwy z kilku względów.Jestem w podobnej sytuacji jak Ty więc zabieram głos w tej sprawie.
1.Jesteś katolikiem-zatem jesteś zobowiązany do ślubu kościelnego-a takiego z Nią nie weźmiesz. Jeśli poprzestaniecie na ślubie cywilnym-sakramentu Eucharystii już nie przyjmiesz.
2.Jeśli nie daj Boże cos się stanie i podanie krwi żonie będzie niezbędne dla jej przeżycia-ona odmówi jej przyjęcia,a Ty nie będziesz w stanie nic zrobić.
3.wychowanie dziecka jest poważną przeszkodą.po jakimś czasie zaczniesz dowiadywać się coraz więcej o organizacji śJ, zapoznasz się z jej literaturą i bez wątpienia nie będziesz chciał wychowywać swojego dziecka w wierze żony..To będzie rodziło ogromne konflikty między wami
4.ponadto kwestia krwi odnosi się także do dziecka
5.wiedząc wiele o organizacji śJ nie będziesz w stanie znieść tego,że żona bez przerwy chodzi na zebrania,czyta ichniejszą literaturę, w której jest uczona nienawiści do innych (ja tak to odbieram)
To kilka zaledwie z możliwych problemów....
Pozdrawiam

E nie jest tak żle. Można wziąć ślub kościelny z innowiercą. Ja taki mam. Dzieci też da się wychować. Moje właśnie stały się pełnoletnie i świadkam Jehowy zostać nie chcą, ale w Boga wieżą. Owszem żona lata ze strażnicą, ale nas to nie rusza. Ja chodzę na zebrania, aby jej pokazać, że mnie to i tak nie wzrusza, a ona do kościoła boi się z nami wybrać. To prawda, że irytuje mnie, że wierzy w te głupoty, ale może Bóg tak chce? Nie mnie to osądzać, wszak sam Jezus powiedział, że nikt nie pozna Ojca jak tylko przez Niego, a ja Jezusem nie jestem.. Co najwyżej mogę dawać świadectwo o Nim i to robię jak umiem najlepiej, a po owocach te świadectwo się pozna. Dzieci są moim świadectwem ha ha ha

I jeszcze dodam, że ją bardzo kocham i życie oddałbym za nią bez wahania. Czytam z nią przykładnie biblię (ja swoją, ona swoją). Patrzymy co i róż, że nam się teksty nie zgadzają i tak od 20 lat... :)

A co do Artura.

Drogi Arturze, być może uniknąłeś największego błędu w swoim życiu... Głowa do góry, do tanga trzeba dwojga, bez tego nie da rady. A Jak już poznasz tę właściwą to sam to zrozumiesz... Co by o mojej nie powiedzieć, to bez wzajemności to małżeństwo byłoby koszmarem i tu niektórzy mają rację. Współmałżonek ŚJ to bomba z opóźnionym zapłonem. Trzeba być saperem. Tyle, że on myli się tylko raz. Mam nadzieję, że się więcej nie pomylisz... :)



#139172 Ślub ŚJ z katolikiem

Napisano przez Nik on 2010-10-21, godz. 18:35 w Zwyczaje Świadków Jehowy

W tym temacie mam pewne doświadczenie. Otóż ślub w kościele katolicki (dla mnie sakrament małżeństwa) ze ŚJ jest możliwy, ja i moja żona jesteśmy tego przykładem. Nie jest to proste, to prawda i nie chodzi o formalności to jest pikuś, chodzi o świadomą i dobrowolną decyzję, a ona wypływa tylko z miłości. Wyżej opisano jak to się formalnie robi. Czy za to grozi ŚJ wylotka? Moja żona nie wyleciała do dzisiaj chociaż mija już 22 lata. Czy żałuje? Nie wiem nie mówi o tym, a więc nie wiem czy też do końca zaakceptowała to. Wiem, że gdyby się w to inni ŚJ nie mieszali, to może dzisiaj w ogóle nie byłoby tematu, a mnie na tym forum. Mój proboszcz podszedł do sprawy ze zrozumieniem, jej były proboszcz z radością. Moi znajomi i rodzina również cieszyli się, bo wszyscy bardzo lubią moją żonę, mój ojciec (były ewangelik) szczególnie - zawsze była jego córeczką - własnej rodzonej nie miał. Jej rodzice - świadkowie - ... długo by opowiadać. Jej koleżanka ŚJ - nic się między nimi do dzisiaj nie zmieniło, dalej się przyjaźnią i sobie pomagają. Starsi? Były odwiedziny, po których rozstawaliśmy się w "życzliwej neutralności zachowując własne, odrębne zdanie" na ten temat.

Może moja żona jest jakimś takim tylko niby świadkiem, a jeszcze nie wie o tym?



#140498 ŚJ w poczytnych magazynach

Napisano przez Nik on 2010-11-15, godz. 14:35 w Humor

Mówiąc szczerze to te siostry z tych okładek bardzo sugestywnie oddziaływują na moją decyzję o przystąpieniu do CK. Już widzę siebie staruszka w otoczeniu takich sióstr i pewnie nie tyle viagra będzie mi potrzebna tylko nitrogliceryna. :)



#140512 ŚJ w poczytnych magazynach

Napisano przez Nik on 2010-11-15, godz. 20:29 w Humor

Alkaida odpada, tam jest "tylko" 100 panienek. A jak w jednym z postów gościu coralgol napisał czeka po armagedonie cala wieczność. to co się będę wiązał z "tylko" setką. :)



#140491 ŚJ w poczytnych magazynach

Napisano przez Nik on 2010-11-15, godz. 09:48 w Humor

A tak na marginesie, to faktycznie sami dziadkowie. Już nie długo i ja się będę nadawał :)



#140699 zebrania śJ

Napisano przez Nik on 2010-11-18, godz. 21:54 w Zwyczaje Świadków Jehowy

I tu też się zgadzam i nawet mam takie doświadczenia, :)Są zawody, w których świadkowie są nieocenieni, np. jako akwizytorzy.



#140694 zebrania śJ

Napisano przez Nik on 2010-11-18, godz. 20:25 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Wiec.....


Zaczyna sie wszystko od picia krwi kota :)

A tak na powaznie to takie pomieszanie Amwaya z firma ubezpieczeniowa.

"Reagowanie na wypowiedzi majace na celu nie kupienie polisy"

:P


No właśnie, to jest najlepsze porównanie. Mnie od razu tak to się kojarzyło. Przy czym w Amwayu i firmach ubezpieczeniowych robią to profesjonalnie. :)



#139874 Zborowe Studium Książki: zmiany od stycznia 2009

Napisano przez Nik on 2010-11-05, godz. 08:46 w Obowiązki teokratyczne

To w czym ŚJ wydają się mocni wobec innych, szczególnie dużych religii, to poczucie wspólnoty. Wystarczy jednak to poczucie zburzyć i się sypią. Z drugiej strony stwórzcie małą wspólnotę wokół np. lokalnego kościoła, parafii, gdzie kilkanaście osób oprócz czytania Pisma Świętego, może napić się kawy, nalewki, pogadać o sobie i swoich problemach, a zobaczycie co się zacznie dziać.
A... i jeszcze zaangażujcie w to księdza, pastora lub popa, który prywatnie jest zestresowany, często samotny i też nie ma z kim pogadać...



#139878 Zborowe Studium Książki: zmiany od stycznia 2009

Napisano przez Nik on 2010-11-05, godz. 09:25 w Obowiązki teokratyczne

Vin, wcale się nie nabijam. Mówię do bólu poważnie. Znam parę takich wspólnot. Tam naprawdę kwitnie życie duchowe, a ludzie nagle się zmieniają, stają się radośni i pełni empatii. To w nas jest poczucie bycia we wspólnocie. Zróbcie taki eksperyment: zawiążcie wspólnotę ( grupa kilkunastu ludzi, którzy połączeni są wzajemnymi więzami zaufania, podobnego patrzenia na świat i być może przyjaźni, a potem, kiedy będą świadomi tego co ich łączy, przeczytajcie im nauki Jezusa i spytajcie jak to rozumieją. Czy te nauki będą dalej abstrakcją, czy też będą potwierdzeniem tego czo już sami zdążyli doświadczyć i co mogą jeszcze doświadczyć jak zrozumieją, że kochać - miłować to najwspanialsze uczucie i jednocześnie tak proste.
To może wydawać się z mojej strony na egzaltację, lub, tak jak to Vin odebrałeś, na żart, ale ja mówię śmiertelnie poważnie.



#139866 Zborowe Studium Książki: zmiany od stycznia 2009

Napisano przez Nik on 2010-11-05, godz. 08:20 w Obowiązki teokratyczne

Te argumenty, Vin, dobrze podbudowane, mogą skłonić nie jednego do poważnej decyzji czy przejść na "jedynie prawdziwą" wiarę. Jeśli Nadarzyn to czyta, to powinien wnieść istotne reformy w temacie : zborowe studium książki, może i ja bym na nie przychodził? A jaką podaje wódeczkę? Ja osobiście lubię domowe nalewki...



#140695 Z KK do Sali Królestwa

Napisano przez Nik on 2010-11-18, godz. 21:00 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Poczytałem sobie ten zapomniany wątek. jak bardzo przypomina mi moje doświadczenia w SK. Ale i nauka z niego płynie dla mnie: rzeczywiście dla wielu spotykanych tam ludzi, szczerze wierzących, należy się im szacunek. Następnym razem założę koszule i być może krawat (Ech jaki jestem buntowniczy :angry: ) To dziwne, że taki wątek, dla mnie bardzo ciekawy, nie jest kontynuowany. Warto podzielić się swoimi spostrzeżeniami z takich wizyt. Porównywać je... A jakby tak świadek udał się do kościoła i opisał swoje doświadczenia wyniesione z mszy. Co mu się podobało, a co nie... Ech, marzenia... :rolleyes:



#140858 wybierzmy optymalną NAZWĘ

Napisano przez Nik on 2010-11-21, godz. 08:24 w Świadkowie Jehowy i prawo

Alienacja lub ostracyzm, ze wskazaniem na ostracyzm.



#140482 Witam

Napisano przez Nik on 2010-11-15, godz. 08:51 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Wstęp:
Jest to moja osobista myśl i nikt mi jej nie sugerował, jednocześnie nie mam zamiaru nikogo zgorszyć ani obrazić.

To już kolejny podobny do siebie przypadek osoby mocno poranionej. Czy to jest zawód na tym Bogu (w rozumieniu ŚJ i CK Organizacji: Jehowie), czy zawód w w ogóle na Wszechmogącym (jeśli dalej wierzymy że istnieje), czy tylko na organizacji? Czy po takiej decyzji istnieje potrzeba szukania Boga prawdziwego, czy następuję ogólne zniechęcenie i odsunięcie się od religii całkowicie? Co wtedy czujecie? Pytam bo ja w kłopotach szukałem Boga i wydaje mi się, że go odnalazłem i daje mi On ogromną nadzieję, pociechę i pocieszenie. A zapewniam was wcale nie jestem jakimś popieprzonym dewotem. Szukam w tych pytaniach zrozumienia Waszego bólu, aby, być może, dać Wam to co mam, dar ubogiego serca: ciepłe myśli (nazywam to modlitwą) dla Was (nie za Was).



#140568 USA: ŚJ ofiarą dyskryminacji w pracy

Napisano przez Nik on 2010-11-16, godz. 17:27 w Nowości z kraju i zagranicy

Wydaje się, że powstają, jakby, dwa problemy:
1. Czy pracodawca Ma prawo nie zatrudnić osoby ze względu na jej przekonania religijne (moralne, etyczne)?
2. Czy pracownik ma prawo domagać się aby nie przenoszono go na stanowisko, które wymaga wykonywania czynności sprzecznych z jego przekonaniami religijnymi (moralnymi, etycznymi)

W obu przypadkach uważam, że odpowiedź powinna być twierdząca.

W przypadkach:
1. Czy pracodawca ma prawo zwolnić osobę z powodów religijnych (etycznych, moralnych), o których został wcześniej poinformowany w momencie zatrudnienia?
2. Czy pracownik ma prawo domagać się odszkodowania lub przymusu zatrudnienia, jeśli pracodawca nie chce go zatrudnić dowiedziawszy się w momencie zatrudnienia o jego przekonaniach religijnych (moralnych, etycznych)?

W obu przypadkach uważam, że odpowiedź powinna być negatywna.

Co zrobić z pracownikiem, który nie poinformował o swoich poglądach religijnych (moralnych, etycznych), a które stoją w sprzeczności z wykonywaną przez niego pracą? Jak powinien zachować się pracodawca? Jak powinien zachować się pracownik?

Uważam, że pracodawca powinien mieć prawo do zwolnienia pracownika, jeśli nie można go przesunąć na inne stanowisko, które nie kolidowało by z jego (pracodawcy i pracownika) poglądami religijnymi bez odszkodowania. Pracownik, powinien zdecydować: czy zachowuje dalej swoje poglądy i się zwalnia, czy rezygnuje ze swoich przekonań i decyduje się podjąć pracę na takim stanowisku bez odszkodowania.

Jako inny przykład podam głośną nie dawno sprawę: Czy dyrekcja szkoły katolickiej może odmówić pracy nauczycielce deklarującej swoje homoseksualne skłonności? (sprawa teoretyczna na szczęście , na razie)

Nie znam dokładnie prawa w tej dziedzinie, ale to co napisałem wydaje mi się zdroworozsądkowe, jeśli jest inaczej to być może trzeba pomyśleć dokąd zmierzamy?



#141738 Twoja ocena Przekładu Nowego Świata

Napisano przez Nik on 2010-12-10, godz. 08:22 w Przekład Nowego Świata

Zgadzam się z tym, że, tak jak napisałeś, tłumaczenie jest czasami dosłowne. I w tym jest szkopuł. Ponieważ, jak w każdym języku, pewne słowa używane w kontekście, zmieniają sens zdania. Czasami są to idiomy, jak np. "chyba się nie myłeś", co w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z myciem. Czasami używa się słów różnych na tę samą czynność: robota - praca. I tu zwrot niewolnik - sługa mogą mieć wiele wspólnego. Mnie raczej chodzi o rozróżnienie niewolnika jako osoby nie wolnej wykonującej określone czynności w tamtych czasach i posiadającej specyficzne miejsce w strukturze społecznej od sługi - też służącego, ale osoby wolnej w sensie strukturze społecznej. Istnieje zatem różnica między sługą wolnym a niewolnikiem Pytanie brzmi zatem: jak ewangelia chciała w opisie oddać ten zwrot? I czy mogła posłużyć się innym słowem? Sugeruję ponadto, aby zwrócić uwagę na słowa Jezusa o tym, że odtąd nie jesteście sługami (niewolnikami), a przyjaciółmi. Pewnie wyda się to gonieniem w piętkę i dla wielu nie istotne, ale ja zwróciłem uwagę na to rozróżnienie o człowieka wolnego i niewolnego. Tak samo zwrot lojalność, a wiara, czy łaska. Lojalność kojarzy mi się ze zobowiązaniem i obowiązkiem (odbieram ją jako dobrą cechę), a łaska, wiara - jako coś otrzymane darmo niezobowiązujące (w kontekście Boga, to coś co on nam daje bezwarunkowo, za nic). Ja wierzę w Boga, który mnie kocha bezwarunkowo i za nic, co więcej kocha mnie takiego jaki jestem, z moimi grzechami, słabościami i ułomnościami. Jeśli mam się zmieniać to dlatego, że i ja go tak kocham, a nie dlatego, że muszę. Stąd też, mimo poprawności w tłumaczeniu, zwroty z PNS nie zawsze szczęliwie oddają kontekst. Oczywiście to jest moja opinia i nie trzeba się z nią zgadzać.



#141768 Twoja ocena Przekładu Nowego Świata

Napisano przez Nik on 2010-12-11, godz. 08:43 w Przekład Nowego Świata

And to miłe, że zgadzasz się z moją prywatną opinią w ten uroczy sposób. :)



#141652 Twoja ocena Przekładu Nowego Świata

Napisano przez Nik on 2010-12-08, godz. 09:05 w Przekład Nowego Świata

W przekładzie PNS uderza mnie częste używanie "nowo mowy" np. Lojalna życzliwość zamiast łaska itp. Widzę też częste zamiany słów, które oddają inaczej sens np. niewolnik zamiast sługa. Generalnie częste jest używanie słów stosowanych wcześniej jako słowa klucze na wyjaśnianie jakiegoś tekstu ze strażnicy, w wyniku czego odnosi się wrażenie, że to strażnica wiernie interpretuje pismo. Pomijam nawtykanie "Jehowy" wszędzie gdzie się da i nie da. Ocena moja jest podobna do wcześniej zgłaszanych zastrzeżeń - tekst był tłumaczony pod kontem utrwalania własnej doktryny, a nie w celu poznania i badania kontekstu pisma.



#139843 Tutaj można przedstawić swoją historię

Napisano przez Nik on 2010-11-04, godz. 20:34 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Amber, i o to chodzi! Jak bym mógł to bym Cię ucałował w czółko. Cmok...



#140571 Tutaj można przedstawić swoją historię

Napisano przez Nik on 2010-11-16, godz. 17:52 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Życie z kimś to bardzo poważna sprawa. Trzeba zdawać sobie sprawę, że to może skończyć się związkiem na całe życie, a wtedy trzeba mieć świadomość, że liczą się sprawy nie tylko te na dzisiaj, ale takie, które przyjdą jutro i że kłopotów Ci nie braknie. Dlatego nie warto się spieszyć. To nie łapanie pcheł. Uczucia, podrygi serca i takie tam, to i owszem, ale czasami i zdrowy rozsądek. Nie każdy ma tyle szczęścia, że czego się nie dotknie to mu przynosi korzyści. A jak mówi przysłowie: każda potwora znajdzie swojego amatora. Głowa do góry :)
A przyjaciół znajdziesz szybko, wystarczy być sobą. I nie bój się armagedonu, to i tak nie zależy od ciebie więc po co się martwić. Ufając Bogu nie musisz się lękać, ufając ludziom niechybnie się przejedziesz.



#139764 Tutaj można przedstawić swoją historię

Napisano przez Nik on 2010-11-02, godz. 19:51 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Amber, głowa do góry! Może i jest na razie nie ciekawie, ale świat się nie skończył. Za parę miesięcy urodzi się mała istotka i wtedy dopiero zobaczysz jaki świat jest piękny. A ten biedny człowiek co Ci teraz wyrządza krzywdę jest tylko pyłem w czasoprzestrzeni. Wielu ludziom nie ułożyło się w małżeństwie, co nie przekreśla ich jako ludzi. A wiara w Boga (wierz mi lub nie) bardzo pomaga.



#139238 Tutaj można przedstawić swoją historię

Napisano przez Nik on 2010-10-22, godz. 09:30 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

O ja p....! Ale sprawa. Masz jakby podwójny problem. Człowiek uzależniony - wyciągałem przyjaciela z alkoholizmu wiem jaki to wysiłek, no i problem na linii synowa - teściowa wzmocniony przez przynależność teściowej do świadków. Co do pierwszego problemu to lepiej rozmawiać z fachowcami: poradnia uzależnień, psycholog lub psychiatra, grupy wsparcia, terapeuci, jak jesteś osobą wierzącą to na pewno zaufany ksiądz (dotyczy katolików) lub pastor (protestanci). Co do drugiego przypadku to - miałem podobnie, chociaż nie musiałem jeszcze martwić się uzależnieniami żony. Bez względnie potrzebujesz wsparcia i pomocy. Sama nie dasz rady. Jako wierzący proponuję ci zaufać bezwzględnie Bogu, i oprzeć się na tej części bliskich i rodziny, którzy chcą i mogą Ci realnie pomóc. Być może jednak nie da się uratować tego związku, też trzeba brać taką możliwość. Będzie trudno, ale nie niemożliwie, dasz radę. Bardzo gorąco pozdrawiam.



#139506 Tutaj można przedstawić swoją historię

Napisano przez Nik on 2010-10-26, godz. 15:18 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Mimo wszystko doradzałbym również, oprócz innych postępowań, które w takich sytuacjach można zrobić nie zależnie od wyznania, kontakt z jakimś rozsądnym starszym zboru (powinnaś kogoś kojarzyć- jeśli nie to może być problem), co by nie mówić o ŚJ, są tam porządni, empatyczni ludzie (u mnie w zboże mojej żony znam kilka takich osób, jeśli oni Ci nie pomogą, wtedy rzeczywiście nie licz na nich i zgłoś to na policji (najlepiej dzielnicowemu) Nie musi być to doniesienie, ale na przykład informacja i prośba o poradę co robić. Sosnowiec to jednak duże miasto i policja powinna mieć tam osobę zajmującą się takimi sprawami, poza tym kontakt z poradnią dla osób uzależnionych - koniecznie! Tam też dostaniesz informacje co robić stosownie do sytuacji. oni są specjalistami my tylko amatorami z dobrymi chęciami. I odwagi, tego nie można zamiatać pod dywan, również dla dobra męża, za nim bardziej nabroi i będzie tego żałował.



#139744 Tutaj można przedstawić swoją historię

Napisano przez Nik on 2010-11-02, godz. 13:39 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Wiara, (w domyśle wiara w Boga, bo o tym mówimy) jest procesem ciągłym i niekończącym się. Jedni idą prostą szeroką drogą, a inni krętą górską granią nad przepaścią. Każdy ma inaczej. To, że ktoś szybko "uwierzył" nie znaczy, że trwale uwierzył. Znacie przypowieść o ziarnie i siewcy, gdzie ziarna padają na drogę między ciernie i na żyzną glebę? Tak jest z nami. na wiarę trzeba się otworzyć, sama z siebie, będzie do nas pukać, jak Bóg, który chce abyśmy sami go do siebie wpuścili i zjedli z nim wieczerzę. On nie wdziera się do nas wyważając drzwi jak ZOMO nad ranem. Poznawanie i smakowanie Boga, kształtuje naszą wiarę. Jeśli nie posmakujesz to co o tym możesz powiedzieć? A jak cię zemdli, to czy to oznacza, że wiara jest do d...py? Może tylko nie tak kosztowałeś?



#140566 Tutaj można przedstawić swoją historię

Napisano przez Nik on 2010-11-16, godz. 16:59 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Cześć Natalka. Nic się nie bój. Świat po wyjściu z "matrixa" wcale nie jest straszny. Spokojnie poukładaj swoje sprawy. Z zaufaniem bądź rzeczywiście ostrożna żeby siebie i kogoś nie poranić. Co do Boga, osobiście doradzam zaufanie mu, polecam przeczytania Franza. Jest mi bliska jego koncepcja, że Bóg w różności widzi jedność. Może się okazać, że w takiego Boga wierzyłaś i nadal możesz wierzyć. Wiara bardzo pomaga, potrzeba tylko aby wypływała z serca, z miłości i zaufania. Ale co ja ty będę gadał, każdy sobie sam musi to odkryć. Poczytaj watki na forum. Są i świadectwa i dyskusje dogmatyczne, niektórzy z nas napisali tu setki postów i na ich podstawie wiele można o niektórych z nas powiedzieć. Są to wartościowi ludzie, chociaż niektóre poglądy są kontrowersyjne. Nawet Iam to fajny gość. Nie zgadzam się z nim, ale go lubię.



#140344 [Drastyczne] Przechowywali zwłoki syna przez 6 dni, bo mieli nadzieję na zmar...

Napisano przez Nik on 2010-11-12, godz. 08:02 w Nowości z kraju i zagranicy

Można to sparafrazować słowami modlitwy: I chroń nas Panie od naszych przyjaciół, z wrogami poradzimy sobie sami. Albo: Jak Bóg chce kogoś ukarać to mu rozum odbiera. Cóż czasami trzeba myśleć, a nie tylko działać. A nadgorliwość, jak powiadają uczeni, jest gorsza od faszyzmu.