Następny zelota
W ogóle nie zrozumiałeś jaki cel miał mój artykuł, nawet mnie to nie dziwi, doświadczam tego od wielu lat a to, że większość ludzi nie rozumie co czyta i co autor chciał przekazać jest już nawet poparte wieloma badaniami statystycznymi.
Mój art miał tylko jeden cel: pokazać, że Strażnica manipuluje ludźmi twierdząc, że jeśli gdzieś czasem pada śnieg (w tym momencie w Jerozolimie i okolicach), to jest to tam normą. Dlatego pokazałem, że śnieg pada nawet czasem w Afryce, ba, nawet na Saharze, więc co z tego. Wcale z tego nie wynika jeszcze, że to normalne zjawisko w tych miejscach. No i tak jest też w Palestynie, o czym dodatkowo świadczą źródła jakie przytoczyłem. Dlatego Strażnica wcale nie udowodniła swymi zdjęciami, że gorąca Palestyna to w grudniu mroźna, skuta śniegiem i lodem kraina, jak chciała, i tylko o tym był mój art. Więc piszesz nie na temat, mimo to jednak ustosunkuję się też i do tego.
"Nie wyobrażam sobie", typowy "argument" każdego niezaradnego intelektualnie malkontenta. Gdybym chciał to bym w ten sam sposób pewnie "obalił" całą fizykę kwantową, bo też sobie tego nie wyobrażam. Jak pisałem w arcie w dzieciństwie aż przez miesiąc spałem na otwartym powietrzu na obozie harcerskim na Mazurach, przykryty tylko cienkim kocem, a temperatura spadała tam w nocy nie raz do 3 stopni i wiem co mówię skoro widziałem to na własne oczy, gdyż miałem przy nosie duży termometr. Mimo to jakoś żyję a kataru nie miałem wtedy ani razu, ani nikt z całego obozu. A ty mówisz o 10 stopniach, więc o czym my rozmawiamy. Od razu widać, że w życiu nie byłeś na żadnym survivalu ani czymś takim. Ludzie Wschodu są bardzo twardzi, zascetyzowani, zdyscyplinowani i wytrzymali, dla nich "przeszkody" o jakich mówisz po prostu nie istnieją.
Zresztą słabo czytałeś ten art, gdyż jest w nim zdanie człowieka, który osobiście bywał w Palestynie i tak napisał o tym co widział:
"Pasterze palestyńscy [...] ubrani są w tunikę sięgającą przynajmniej kolan [...]. Chroniąc się przed chłodem nocy, używają kożucha lub płaszcza. Spędzanie nocy wraz z trzodą na pastwisku, i to podczas zimy, nie należy wprawdzie do zwyczaju przyjętego ogólnie. Nie można jednak tego uważać za rzecz niezwykłą, wielu z betleemitów po dzień dzisiejszy postępuje w ten sposób" (A. Nicolas, E. Dąbrowski, Życie Maryi, Matki Bożej, Warszawa 1954, s. 140-141).
Nawet Strażnica potwierdza, że w grudniu w Betlejem pasterze wypasają owce na pastwiskach. W "Pytaniach czytelników" ze "Strażnicy" nr 21 z 1970 roku (s. 24) czytamy:
"W pewnym czasopiśmie zobaczyłem zdjęcie, na którym pokazano pasterzy ze stadami na polu pod Betlejem w czasie świąt 'Bożego Narodzenia'. Dotąd sądziłem, że około 25 grudnia, a więc w okresie przyjmowanym tradycyjnie za datę narodzin Chrystusa, jest tam już za zimno na to, by pasterze mogli przebywać na polach ze swymi trzodami. Jak ta sprawa właściwie się przedstawia? (...) W Stanach Zjednoczonych zdjęcie to ukazało się w całym szeregu czasopism".
Ciekawe co jedzą te owce na tych pastwiskach, pewnie śnieg.
Podobna kwestia była omawiana w "Strażnicy" nr 17 z 1960 roku (s. 15).
Chyba się popłaczę i natychmiast zakończę swą twórczość.
A tak serio, to nie ma żadnej straty w tym, że jacyś ludzie, którzy nie rozumieją co czytają i co autor chciał powiedzieć, dyskredytują go przez to w swoich oczach. Tak naprawdę nie robią kuku nikomu poza sobą. Lepiej żeby w ogóle nie mieć takich czytelników.
Nie, ani razu nie pada tam słowo "mroźna" ani nawet słowo "mróz".