Skocz do zawartości


Zdjęcie

milosc a swiadkowie Jehowy.


  • Please log in to reply
34 replies to this topic

#1 aurora

aurora

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 116 Postów
  • Lokalizacja:poznan - czerwonak

Napisano 2006-01-23, godz. 19:38

duzo mozna na forum poczytac skarg na swiadkow , wiele z nich jest niewatpliwie uzasadnionych ,jednak zastanawiam sie czy swiadkowie jako spolecznosc w swoim gronie wyrozniaja sie na tle innych spolecznosci religijnych miloscia panujaca w ich szeregach ?
oczywiscie mozna jak i u pierwszych chrzescijan wykazac przypadki agresji ,samolubstwa , nierzadu , rozpusty, pijanstwa itp.
jednak czy swiadkowie jako grupa religijna [bo nie moge ich nazwac wspolnota]
zasluguja na miano religi prawdziwej" bo jest wsrod nich milosc?"[po tym poznaja ...]
jak wy ktorzy byliscie lub jestescie w ich szeregach ,z reka na sercu ,odrzucajac drobne urazy mozecie ocenic ich w tym najwazniejszym kontekscie ?

milosc jako jedyny cel jest wolna od wszelkich podejrzen i obciazen.
czy swiadkowie Jehowy po tym sa poznawani ze milosc jest ich celem?

jak na tle innych religi wypadaja swiadkowie Jehowy?

#2 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-01-23, godz. 20:07

ŚJ niczym się nie różnią od innych ludzi, nie ma tam ani mniej ani więcej miłości niż w świecie. Lubią za to dużo mówić na ten temat i to powoduje że potem niektórzy ludzie są rozczarowani i opisują ich społeczność jako czarną i zupełnie pozbawioną miłości, co jest oczywiście dużą przesadą. Ja od ŚJ gdy byłem ŚJ zaznałem tyle samo miłości co od katolików, gdy jestem katolikiem.

sztandarowym "dowodem" na miłość jest zakaz służby wojskowej. Trzeba jednak pamiętać, że jest on wymuszany nakazami organizacyjnymi, a każde złagodzenie stanowiska powoduje, że 99% ŚJ natychmiast koryguje swe sumienie i coś co wczoraj budziło ich odrazę, dziś jest dozwolone. Gdyby nie wykluczano za służbę w armii, 99% będzie podejmować tę służbę. Nawet ten, tak przereklamowany dowod miłosci też jest więc sztuczny i nieprawdziwy.

#3 aurora

aurora

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 116 Postów
  • Lokalizacja:poznan - czerwonak

Napisano 2006-01-23, godz. 20:22

uderz w stol a nozyce ...
dotknales waznego tematu ,jednak mylisz sie.
Ja odmowilem sluzby wojskowej nie bedac jeszcze swiadkiem ,nie ze strachu przed wykluczeniem.
nie chcialem uczyc sie zabijania na rozkaz ,i swiadkom Jehowy zawdzieczalem to ze zwrocili mi na to uwage.
swiadkowie nie roznia sie od innych ludzi ,jednak czy bardziej sie staraja aby osiagnac cel jakim jest milos braterska ?
swoja droga jesli mam pewnosc ze swiadkowie Jehowy w czasie wojny czy zamieszek nie przyjda pod moj dom i nie zamorduja mojej rodziny i sasiadow -odczuwam wdziecznosc .
chocbym nie chcial- tu widze milosc .

#4 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-01-23, godz. 20:55

pytałeś o społeczność i ja opisuję społeczność
oczywiście są (jak wszędzie) ideowcy, ale większośc ŚJ nie wyróżnia się jakimś szczególnym umiłowaniem bliźniego, a służby wojskowej odmawia nie z powodów sumienia, ale z powodów organizacyjno-nakazowych.
Dla mnie kwestia służby wojskowej kiedyś była "koronnym dowodem" prawdziwości ŚJ, ale dziś wiem, że nie wszystko jest tak piękne, jak mi się wydawało.

#5 aurora

aurora

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 116 Postów
  • Lokalizacja:poznan - czerwonak

Napisano 2006-01-23, godz. 21:01

"z powodów organizacyjno-nakazowych"

brzmi dosc obrzydliwie aby ci przyznac racje ...jednak

przeciez Bog pierwszy dal przykazania - [organizacyjno nakazowe ]

tutaj nie widze niczego nagannego.

#6 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-01-23, godz. 21:05

chodzi o to, że wynikajaca z serca potrzeba odmowy służby wojskowej nie jest na tyle silna, aby skłaniać ludzi do działania. Miłość do bliźniego jest za słaba. Musi zostać "wzmocniona" strachem przed karą.

#7 aurora

aurora

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 116 Postów
  • Lokalizacja:poznan - czerwonak

Napisano 2006-01-23, godz. 21:22

takie same metody stosowal Mojzesz kiedy przyniosl 10 przykazan i cala reszte bodajze 600.

tego nie wymyslili swiadkowie .
jak wychowac dzieci boze?
tak ja wychowuja dzieci rodzice.
a jakimi to wynikajacymi z serca nakazami kieruja sie twoi bracia w wierze ?
czy mozesz byc pewien ze nie "przyjda podpalic twoj dom i nie runa zelaznym wojskiem i pod drzwiami stana i noca kolbami w drzwi zalomoca..."?

gdzie jest ta silna milosc o ktorej mowisz- gdzie ja widziales?

#8 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-01-23, godz. 22:20

Dzięki niech będą Bogu Jehowie w Trójcy Świętej Jedynemu, że wojny nie widziałem a do mego domu kolbami nie łomotali ani ŚJ ani katolicy, póki co..

a poza tym, to mi naprawdę wszystko jedno czy na Polskę napadnie 190.000 armia babilończyków i ŚJ czy 189.000 armia tylko babilończyków.

w czasie pokoju, nie widzę różnicy między postępowaniem śJ i katolików wobec bliźniego swego

#9 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-23, godz. 22:52

Moim skromnym zdaniem miłość jest uczuciem spontanicznym, którego nijak nie da się wymusić, a tym bardziej zrobić z niego etykietki. Byłem świadkiem obserwowania wymuszonej miłości w szeregach SJ. I co z niej wynikało? Plotki, intrygi, niesnaski, a czasem wręcz... otwarta wrogość :ph34r: . Właśnie tak. W moim poprzednim zborze 2 siostry zostały za to wykluczone, a zasłynłęy tym, że... pobiły się pod salą królestwa! To nie żart.

Wiem, co chcą powiedzieć moi szanowni oponenci :) . Tak, tak, wiem, że takie sytuacje zdarzają się nagminnie również w innych społecznościach i religiach; niech Wam będzie — przede wszystkim wśród katolików (bo ich jest najwięcej). Są jednak 2 małe "ale": przede wszystkim SJ czynią ze swej "braterskiej miłości" transparent (wałkowaliśmy już zdrowo ten temat). Po drugie, wsród SJ wręcz zadziwia stężenie różnego pokroju plotkarzy i intrygantów. Jeśli jesteś SJ to byłeś obgadany przez swego współwyznawcę albo stanie się to w niedalekiej przyszłości. Czy to moje subiektywne odczucie? Może. Ciekawi mnie jednak, skąd tyle artykułów w straszakach na ten temat i dlaczego tak często mówi się o tym na zebraniach i kongresach...? ;) . A to wszystko w Organizaji, która miłością bliźniego stoi :D
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#10 ella

ella

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 33 Postów

Napisano 2006-01-24, godz. 08:36

Witam.
Dorzucę moje 3 grosze do tematu...
Miłóść u ŚJ jest pozorna, moim zdaniem. 14 lat temu jak pierwszy raz byłam na zebraniu, to wydawało mi się, że tam wszyscy się kochają miłóścią braterską. Podawali sobie ręce na powitanie, znali swoje imiona, byli mili i uśmiechnięci.
Ale czy to świadczy o miłości?
Jak się póżniej okazało nie. To są pewne wyuczone zachowania.
Kilkanaście, może trochę więcej lat temu, gdy w Polsce było mniej Świadków i był zakaz, miłość mogła wydawać się większa, bo działanie w konspiracji, w zagrożeniu zbliża. Dzisiaj w zborach są te same osoby (lub takie same), ale czasy się trochę zmieniły. Zaganiani, zapracowani, zatroskani o byt swoich rodzin juz tak łatwo się nie uśmiechają, a i łatwiej odpowiedzą coś nieuprzejmie. Czy szkolenie, wychowanie w prawdzie się zmieniło? Czy zasady i mierniki, które są przekazywane na zebraniach zmieniły sie? (Pomijam kwestie doktrynalne, czy to nauka Boża czy ludzka, ale wszyscy tu uznaliśmy, że częś nauk ŚJ jet Biblijnie ok).
Zasada, aby kochać braci i wszystkich bliżnich nadal obowiązuje, wszak to słowa Pana Jezusa. Ale w trudnych czsach trudniej udawać. I dlatego uważm, że miość jest pozorna. Na okoliczność.
I pewnie wszystkim znane są przykłady samotnych, chrych Świadków, którzy pragną, aby im ktoś okazał odrobinę miłości braterskiej. Ale na to nie ma czasu, bo trzeba opracować teren...
Oczywiście, ŚJ są różni ludzie, i różnie miłość okazują.
Ale jako organizacja mają wypaczony pogląd na słowa Pana Jezusa a miłość nie jest ich znakiem rozpoznawalnym. (raczej głoszenie)
Pozdrawiam ella

#11 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-24, godz. 10:24

Kilkanaście, może trochę więcej lat temu, gdy w Polsce było mniej Świadków i był zakaz, miłość mogła wydawać się większa, bo działanie w konspiracji, w zagrożeniu zbliża. Dzisiaj w zborach są te same osoby (lub takie same), ale czasy się trochę zmieniły. Zaganiani, zapracowani, zatroskani o byt swoich rodzin juz tak łatwo się nie uśmiechają, a i łatwiej odpowiedzą coś nieuprzejmie.

To prawda. W czasach, gdy nikt jeszcze nie marzył o salach królestwa, a zebrania odbywały się w mieszkaniach, bracia bardziej dbali o siebie, odnosili się do siebie z wiekszym szacunkiem. Pewnie jednoczyła ich wspólna sprawa (zakaz), ale było w tym sporo bezinteresownej szczerości. Często zebrania kończyły się goscinami. Gdy ktoś nie pojawił się na zebraniu, wszyscy zastanawiali się, co się stało... To było całkiem miłe i szczere. Wówczas też dochodziło do różnych tarć, ale mozna było mówić o większym poczuciu wspólnoty niż dziś.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#12 aurora

aurora

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 116 Postów
  • Lokalizacja:poznan - czerwonak

Napisano 2006-01-24, godz. 20:18

"I pewnie wszystkim znane są przykłady samotnych, chrych Świadków, którzy pragną, aby im ktoś okazał odrobinę miłości braterskiej. Ale na to nie ma czasu, bo trzeba opracować teren... "

to akurat jest prawda.
dziwi mnie fakt ze zapomina sie o braciach ktorzy sa chorzy i nie glosza oficjalnie.

jednak czy kogos obchodza starzy katolicy, protestanci ?
jesli juz to garstke wolontariuszy .
cale spolecznosci religijne sa obojetne zupelnie na los swoich braci w wierze wiecej zainteresowania ciezkim losem ludzi czy to biednych czy chorych widze u neutralnych religijnie .
a moze znajdzie sie ktos ,kto obroni swiadkow ?
mnie rece opadaja...

#13 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-24, godz. 20:45

Szkoda, że Sj nie stać na to, żeby zorganizować jakiś regularny wolontariat dla swych potrzebujących współwyznawców (nie mówię o sporadycznych akcjach). Jak na "jedynie słuszną" organizację, która jako jedyna ocaleje w Armagedonie, cienko się starają. To prawda, że znieczulica jest chorobą wielu religii i społeczności. Ale po pierwsze to forum jest o świadkach, a po drugie, to właśnie oni OSZUKUJĄ ludzi z zewnątrz, kreując różowe obrazki z życia swej społeczności. Ten temat jest dla mnie bardzo drażliwy, bo dotyczył mojej najbliższej rodziny i wolałbym go nie rozwijać :angry: . Auroro, na mnie na pewno nie licz w dziele zachwalania miłości wśród SJ. Może jestem nieobiektywny, ale to już się nie zmieni, niestety <_<
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#14 mak

mak

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 62 Postów

Napisano 2006-01-25, godz. 08:34

Jak już kiedyś pisałam na tym forum odnośnie miłości braterskiej ŚJ, spotykając ich po raz pierwszy zostawili po sobie wrażenie miłych, pomocnych, pełnych wzajemnej miłości. Pomyślałam sobie, że to fajnie, że jak się komuś z ich braci czy sióstr coś stanie i trzeba będzie pomóc to na pewno tą pomoc otrzymają. Po ładnych kilku latach gdy mój teść, wieloletni ŚJ, leżał w domu sparaliżowany nic takiego się nie stało. Do tej pory nakładają się u mnie te dwa przeciwstawne wizerunki. Pierwszy latami przez teścia kreowany i drugi, który sama zobaczyłam. Co do katolików czy innych wyznań to nie mam do nich złudzeń. Wiem, że od przeciętnego Kowalskiego nie mam powodu oczekiwać pomocy i nawet nie odważyłabym się o nią poprosić ( nie mam zakodowanego w głowie takiego wizerunku ludzi innych wyznań) ale wiem, że są organizacje, niektóre katolickie inne nie, do których mogę zwrócić się o pomoc. Natomiast ŚJ najpierw opluwają np katolików uważając ich za Babilon Wielki i co tam jeszcze czyli swoich największych wrogów ale w momencie problemów zwracacją się o pomoc do świata czyli swoich największych wrogów. Jak jest dobrze to bracia a jak źle to wrogowie są proszeni o pomoc. Jak dla mnie takie postępowanie to hipokryzja.

#15 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-25, godz. 10:41

No miłośc to klucz do całej sprawy, przeciez DWA największe przykazania to kochaj BOGA i BLIŻNIEGO, :) TAK powiedział Jezus , ale dla świadków są specjalnie zmodyfikowane.......... Kochaj bliżniego ale pod warunkiem :) i tu cała lista uwarunkowania miłości do bliźniego, dobrze Boże że jesteś niewidzialny, bo też by postawili Ci warunki na jakich mogliby Cie ewentualnie kochac :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#16 yogiii

yogiii

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 536 Postów
  • Lokalizacja:Łódź

Napisano 2006-01-25, godz. 14:44

Dlaczego aurora stawia was w luksusowej pozycji oceniania innych? Dlaczego tak łatwo powiedzieć innemu: „Z początku postawiłeś mi przed sobą obraz osoby miłej a teraz okazujesz się wewnątrz zły, nie zachowuj się tak bo zacznę o Tobie mówić innym”. „Hipokryzja” ktoś następnie pisze? „Prawdę” piszecie? Nie poznaję już dłużej tego miejsca, a może od początku już takie było i cokolwiek było to cały czas non stop się powtarza. Z początku wierzyłem że to miejsce może mi cokolwiek dać, a chyba cały czas tylko odbiera.

I znowu, ja piszę o was... wy napiszecie o mnie, inni napiszą o ŚJ i koło się zamyka... zero nauki, tylko kusząca agresja. Wiecie jaki piękny przykład zaistniałby gdybyśmy nic nie odpowiedzieli na ten pierwszy wpis?


#17 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-25, godz. 19:58

A ja sobie odpowiem i znów podkręce spiralkę agresji oraz jadu :P (po to wymyślono takie fora). Już kiedyś było to powiedziane, że świadkowie sami są sobie winni — zawieszają poprzeczkę na niebotycznym poziomie, tak że wiadomo, iż nie są w stanie mu sprostać. My im to zwyczajnie wytykamy. I to wszystko w tym temacie. Świadkowie nie mówią "staramy się kochać bliźniego", lecz "miłujemy bliźnich". A jak ta miłość wygląda...? No, opisałem we wcześniejszym poście. :lol:
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#18 bellastar

bellastar

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 180 Postów

Napisano 2006-01-25, godz. 20:33

Hymn o miłości

1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów*,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie*,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
9 Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany*.
13 Tak* więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

#19 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-29, godz. 15:30

Dlaczego aurora stawia was w luksusowej pozycji oceniania innych?

I znowu, ja piszę o was... wy napiszecie o mnie, inni napiszą o ŚJ i koło się zamyka... zero nauki, tylko kusząca agresja. Wiecie jaki piękny przykład zaistniałby gdybyśmy nic nie odpowiedzieli na ten pierwszy wpis?

yogiii dlaczego? Przecież akurat w tym wypadku to świadkowie Jehowy pierwsi ocenili zarówno siebie, jak i innych twierdząc, że tylko u nich jest prawdziwa miłość. Każda akcja wywołuje reakcję. Poza tym aurora chciał rozważyć, poznać opinię na temat miłości u śJ, czy jest faktycznie prawdziwa, a jeśli niekonieczie to gdzie takiej miłości jest więcej niż u nich.

pzdr. :)

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#20 Kris

Kris

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 201 Postów

Napisano 2006-01-29, godz. 17:15

Jest miłość u ŚJ i to dość w znacznej ilości statystycznej ale... Porównajcie sobie inne małe grupy religijne gdzie jest kładziony duzy nacisk na moralność biblijną np mormoni. amisze, mnenonici, adwentyści( byłem jako dziecko na ich obozie i pamiętamze panowała podobna milutka atmosfera jak u śj dlatego też ci ostatni nie zdołali mnie na to złapać bo wiedziałem ze nie są w tym wyjątkowi.)
O mormonach mówi sie w ameryce ze mozna jednemu z nichnp powierzyc walizkę pełna pieniędzy i jest to pewniejsze niz bank( więc w tej uczciwości sj tez nie sa wyjatkowi).
a to ze te religie miłoscia lub uczciwoscia przewyzszaja "statystycznie" np KK...?
No cóż pierwszy raz pewnie bede bronił KK ale gdyby Straznica liczyla np miliard członkow i kazdy mogłby sie podać za ŚJ to z tą statystyką też by było kiepsko. mniejsze, kontrolowane społeczności maja ta przewage nad duzymi religiami.
gdzie jest
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych