Skocz do zawartości


Zdjęcie

On Katolik, Ona ex-ŚJ... jakie problemy przed nimi


  • Please log in to reply
4 replies to this topic

#1 komik

komik

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 81 Postów

Napisano 2006-02-11, godz. 11:51

Jakie kłopoty czekają na małżeństwo mieszane (On Katolik od zawsze, Ona ex-ŚJ - od niedawna, ale urodzona w "prawdzie")... czy jest szansa, że Ona pozwoli na chrzest dzieci? Że nie zabroni transfuzji u dzieci (jeśli będzie KONIECZNA)? Że będzie brała udział w śniadaniu Wielkanocnym czy wieczerzy Wigilijnej? Że zgodzi się na choinkę w Święta? Że zgodzi się, żeby dzieci chodziły na religię? Czy będzie w stanie uwierzyć w Biblię "prawdziwszą" niż ta, którą mają ŚJ? Czy długo potrwałby powrót do normalności i do równowagi psychicznej po wyjściu z tej Organizacji? Czy osoba, która opuściła ŚJ jest w stanie tworzyć stabilny związek i zacząć UFAĆ??...

Pytań mógłbym mnożyć...

Najchętniej widziałbym odpowiedzi osób, które są właśnie w takiej (lub podobnej) sytuacji, gdzie jeden ze współmałżonków odszedł od ŚJ. Czy może będzie to tak, jak mi się teraz obraz rysuje, tzn. Ona na żadne ustępstwa w sprawie religii nie pójdzie.

Zapraszam do dyskucji.

#2 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-11, godz. 12:03

Wszystko zależy od tego, jak bardzo ona jest "ex" a jak bardzo "ŚJ".
Pytanie kluczowe, brzmi: "czy Ona wierzy w kierownictwo Boże nad organizacją?"
Jeśli tak, to czeka Cię koszmar. Jeśli nie, wtedy wszystko co dobre jest możliwe.

Drugie pytanie: czy jej osobowość zakłada konieczność poddawania się cudzej woli i czy ona potrafi sobie poradzić emocjonalnie poza organizacją? Czy ona musi mieć kogoś, kto będzie "myślał za nią", czy też potrafi samodzielnie decydować o sobie?

#3 komik

komik

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 81 Postów

Napisano 2006-02-11, godz. 12:07

Cholera, zasmuciłeś mnie, bo Ona wierzy, że władze Organizacji są kierowane przez Boga.
Tylko właśnie chodzi o to, czy Ona (i ja z Nią) ma szansę na "normalne" życie, czy też ten "cień" organizacji i prania mózgu będzie się za nią ciągną (jeśli tak to ile?)...

#4 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-11, godz. 12:15

Tak, cień organizacji będzie się ciągnął za nią. Jak długo? Tak długo, dopóki będzie uważała ŚJ za "organizację Bożą".

Ten cień będzie napewno rzutować na kwestie świąt, choinki, jajek wielkanocnych itd. itp. Niekoniecznie musi rzutować na kwestię krwi. Tutaj normalne, kobiece uczucia, brak bezpośredniego nacisku starszych zboru i "częściowo normalne" sumienie mogą spowodować, że albo zaakceptuje Twoją decyzję albo przynajmniej zaniecha czynnego sprzeciwu.

Wiem, że marna to pociecha, ale przynajmniej Wasze Dzieci na 99% są bezpieczne.

#5 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-02-11, godz. 12:34

Odpowiem może tak...
JA jestem ex-SJ a moja narzeczona urodzonym i w jakimś tam sensie praktykującym katolikiem.
Ja jestem tolerancyjnym człowiekiem. Nie wierze w to co propaguje religia katolicka nie wierze i nie obchodzę swiąt, ale pozwalam i nie buntuje sie jeśli moja chce ubierać choinke swiecić swieconke itd. Poprostu jej w tym nie pomagam. Nie spiewam kolend bo w to nie wierze. Nie po to odszedłem z SJ zeby teraz po raz kolejny robić coś wbrew sobie. Jeśli chodzi o krew to tez nie widze problemu. Liczy sie dla mnie dobro dziecka, mojego dziecka a nie to czu ja chce obcą krew przyjąć. Wiec z mojego punktu widzenia to nie jest wcale aż tak cieżko. Ze wszystkim trzeba sie dogadać, a najważniejsza jest tolerancja i uczucie... albo odwrotnie. Jeśli sie kochacie to nie takie góry bedziecie przenosić... jeśli do tego jesteście tolerancyjni to już tym bardziej nie widze problemów.
pamietaj tylko o tym że... to popierwsze kobieta (to wiele tłumaczy:) )... a poza tym jeśli sie wychowała w "prawdzie" to musi od nowa wybudowac swój kodeks moralny. Musi zacząc inaczej patrzeć na to co jest dobre a co złe i na to co jej TERAZ wolno a czego nie. To wszystko wymaga czasu cierpliwości i miłości. Taka jest moja opinia i z całego serca życze ci i powodzenia i wytrwałości.

Pragnienie motywacja i stawianie sobie celów... to wszystko rodzi sie w umyśle.
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych