http://www.sendspace.com/file/dam3hd
Bardzo piękna i pożyteczna książka o modlitwie, kontrowersyjnego kaznodziei protestanckiego. Oto krótka nota o nim ze wstępu:
Ci, którzy znali Leonarda Ravenhilla rozpoznają w nim religijnego specjalistę, człowieka zesłanego od Boga nie po to, by kontynuować konwencjonalną pracę Kościoła, ale by stawić czoło sługom Baala na ich własnym szczycie, by zawstydzać beztroskich kapłanów u ołtarza, by zmierzyć się z fałszywym prorokiem i ostrzec ludzi, których on zwodzi.
Taki człowiek nie jest łatwym towarzyszem. Zawodowy ewangelista, który wyszedłby ze spotkania, gdy tylko się ono skończy spiesząc do najdroższej restauracji, by ucztować i dowcipkować z członkami swojej świty, przyniósłby sobie wstyd, gdyż nie może się pozbyć Ducha Świętego tak, jak się pozbywa starych gratów. Nalega na bycie chrześcijaninem cały czas, wszędzie; i ponownie piętnuje go to jako odmiennego człowieka.
Niemożliwe, by być neutralnym w stosunku do Leonarda Ravenhilla. Jego znajomi są podzieleni dość starannie na dwie grupy: tych, którzy go kochają i podziwiają ponad wszystko i tych, którzy go nienawidzą doskonałą nienawiścią. A co się tyczy tego człowieka, z całą pewnością tyczy się również jego książek, tej książki. Czytelnik albo zamknie jej strony, by poszukać miejsca do modlitwy, albo rzuci ją w gniewie z sercem głuchym na ostrzeżenia i apele.
Nie wszystkie książki, nawet nie wszystkie dobre książki przychodzą jako głos z góry, ale myślę, że ta jest taka. Jest taka, ponieważ jej autor taki jest, a duch autora przemawia przez tą książkę.
Faktycznie, w książce "jest ogień żywy". Lecz nie każdemu się ona spodoba ponieważ Ravenhill Leonard nie jest "poprawny politycznie" i w swojej książce nie szczędzi słów krytyki wielu denominacjom religijnym. Najbardziej dostaje się katolikom i świadkom Jehowy, ale bat jego ostrego języka nie oszczędza również innych, również swoich współbraci w wierze.
Przedstawię fragment rozdziału od któego książka zaczęła mi się naprawdę podobać:
GDZIE SĄ ELIASZE BOŻY?
Na pytanie: "Gdzie jest Pan Bóg Eliasza?" odpowiadamy: "Tam, gdzie był zawsze - na tronie!" Ale jak odpowiemy na pytanie: "Gdzie są Eliasze Boży?" Wiemy, że Eliasz był "człowiekiem podobnym do nas", ale niestety my nie jesteśmy takimi jak on - mężami modlitwy. Bóg omija ludzi nie z powodu ich zbyt dużej ignorancji, ale dlatego, że są zbyt samowystarczalni. Bracia, nasze zdolności są naszymi przeszkodami, a talenty kamieniami, o które możemy się potknąć. [...] Tak jak Abraham, tak teraz Eliasz „stał przed Panem”. Zatem błogosławiony Duch Święty mógł spisać życie Eliasza w dwóch słowach: „Modlił się.” Żaden człowiek nie może zrobić więcej ani dla Boga, ani dla drugiego człowieka. Jeśli współczesny Kościół miałby tylu męczenników, ilu ma doradców, przebudzenie nastąpiłoby w tym roku!
Zachęcam do przeczytania i podzielenia się refleksjami.
Moja ocena: 6/6
pzdr.