Skocz do zawartości


Zdjęcie

świadkowskie myślenie exSJ a ich związki uczuciowe


  • Please log in to reply
19 replies to this topic

Ankieta: Czy pozostałości myślenia właściwego ŚJ, utrudniają Tobie (jako ex-ŚJ) nawiązanie i podtrzymanie nowego związku uczuciowego?

Czy pozostałości myślenia właściwego ŚJ, utrudniają Tobie (jako ex-ŚJ) nawiązanie i podtrzymanie nowego związku uczuciowego?

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.
Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-17, godz. 11:08

Pytanie stawiam osobom, które opuściły organizację w stanie wolnym (kawaler/panna, wdowa/wdowiec, rozwiedzeni) ... i obecnie szukają partnera życiowego lub też przygotowują się do ślubu...

Osobom żyjącym w małżeństwie poświęcę drugą ankietę

Czy zauważacie na sobie balast poglądów właściwych w organizacji ŚJ?
Czy utrudnia Wam to wasze związki uczuciowe?

Np. chłopak ex-ŚJ poznaje dziewczynę "ze świata", ale nie składa jej życzeń ani nie kupuje prezentów na walentynki ani na dzień kobiet... a potem związek przeżywa trudności, bo dziewczyna ma wątpliwości, czy naprawdę jest kochana...

Ktoś inny może mieć trudności z obchodzeniem "pogańskich" świąt Bożego Narodzenia, a ukochana osoba może być zawiedziona, bo liczyla na pierwsze wspólne święta... radość ze wspólnego opłatka, choinki, itd. itp. a zamiast tego zobaczyła stres i niepewność w oczach najbliższej osoby...

Czy zauważacie u siebie takie problemy?

Czy macie opory aby zaangażować się uczuciowo wobec osoby religijnej, np. wobec praktykującej katoliczki lub praktykującego protestanta? Czy razi was "balwochwalstwo" osób wam najbliższych? A może sami chcecie zapomnieć na razie o zorganizowanych religiach i szukacie sobie partnerów i partnerek wśród osób obojętnych religijnie?

#2 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-17, godz. 11:57

Wprawdzie mnie ten problem nie dotyczy, ale od czego w końcu mamy wyobraźnię... :rolleyes: To raczej indywidualna sprawa, choć sądzę, że pewne przyzwyczajenia i sposoby postępowania mogą na dłużej spustoszyć głowę.
Często można spotkać postawę neofity — po rozbracie ze SJ niektóre osoby starają się "nadrabiać" zaległości intensywniej niż trzeba. Huczniej obchodzą urodziny, kupują spektakularne prezenty, nad wyraz celebrują walentynki. Znam takie przykłady. To pewnie taka forma terapii. Jak odbierze to partner? Trudno powiedzieć, zależy od przypadku...

Z kolei inni pewnie jednak w głębi duszy będą przymuszać się do celebrowania świąt, do których wpajano im wstręt (zwłaszcza urodzeni "w prawdzie").

Do wszystkiego trzeba mieć odpowiedni dystans. Odstępcy, zwłaszcza ci z długim stażem u SJ, w pewnym sensie muszą uczyć się żyć na nowo. A nie każdy ma wybitne zdolności do nauki...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#3 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-17, godz. 12:16

Ja tez moze nie konkretnie na pytanie, ale w związku z nim :)

Trudniej jest utrzymac obecny związek z osobą podającą się za religijną (ŚJ).

Moja żona uważa się za ŚJ, jednak nie prowadzi studium osobistego, nigdy nie czyta nowych publikacji, nie ma pojęcia o co chodzi w ksiazce Proroctwo Daniela i nawet na mysl jej nie przychodzi by cos skonfrontowac, malo glosi, na zebraniach niezbyt uwaza, lubi krytykowac innych, a szczegolnie mowcow.
Liberalnie podchodzi do obowiązków żony prezentowanych w Biblii i podrasowanych przez WTS, natomiast dosyc ekstremalnie podchodzi do obowiązków mężą :)

Ja jako ten mąż, który jakiś czas temu przekonał się, że od dziecka robili go w tzw. męski organ rozrodczy, mając również świadomość jak powinna zachowywac sie chrzescijanska zona odczuwam pewien dyskomfort :)

Osobiscie mam przekonania odpowiednie dla Secular Humanism-u (polskie tłumaczenie mi nie pasuje) i w pełni akceptuje przekonania mojej zony i nie chce burzyc jej "wiary". Jednak zdaje sobie przy tym sprawe co w myśl religii ŚJ ona powinna robic, a czego nie.

I to wlasnie jest zaje .. iscie trudne. :blink:
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#4 Kris

Kris

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 201 Postów

Napisano 2006-03-17, godz. 17:41

Najgorszy typ świadka to własnie taki co mysli ze nim jest a nie wie nawet o co w tym wszystkim chodzi(a chodzi tez o pozytywne strony swiadków)

A kontynuując temat to wydaje mi się że jesli zywimy jakieś przekonania to nie mozemy ich uwazac za "balast".Np albo jestesmy przeciwni Bozemu Narodzeniu albo jestesmy za albo jest to świeto nam obojętne. Pewnie że jesli ktos jest przeciwny Bozemu Narodzeniu to trudno mu bedzie znalezc partnera w kraju gdzie 90% ludzi to katolicy ale to nie jest wina Organizacji tylko jego własnych przekonan. Mysle Sebastianie ze przedstawiles problem tendencyjnie, zakładajac z góry ze pewne poglady sa złe, sa balastem i sa narzucone przez organizacje. Ja nie chce "ubierać choinki i malować jajek" i cięzko mi będzie z tym iśc przez swiat ale mam nadzieje ze bede z TĄ o ktorej teraz mysle a Ona podziela moje poglądy. Tylko zę Ona nadal jest swiadkiem i podziela tez inne poglady z którymi sie nie zgadzam.He he... :(

Mysle ze ten problem mozna postawic troche inaczej, np Co zrobić ze swoim zyciem miłosnym jesli ma sie bardzo specyficzne poglady(nie tylko religijne) oddzielające nas od reszty społeczenstwa.Sa tylko dwa wyjscia.
Albo kogoś przekonamy, albo bedziemy musieli isc na kompromis.
gdzie jest
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...

#5 Kris

Kris

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 201 Postów

Napisano 2006-03-17, godz. 17:45

Ale przyznam ze sa osoby które maja zamieszane w głowie, są zagubione i nie wiedza co robić w obliczu róznych sytuacji. Ale jesli ktoś ich kocha to powinien to zrozumiec...
gdzie jest
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...

#6 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-03-17, godz. 18:34

OJCZE PADRE
Swietne studium osobowosci ;)
Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#7 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-17, godz. 19:28

Mysle Sebastianie ze przedstawiles problem tendencyjnie, zakładajac z góry ze pewne poglady sa złe, sa balastem i sa narzucone przez organizacje.

Mnie nie chodziło o wartościowanie świadkowskich poglądów, ale o stwierdzenie obiektywnego faktu, który i Ty uznajesz, pisząc:

cięzko mi będzie z tym iśc przez swiat

1) Niezależnie od tego, czy ktoś wierzy czy nie wierzy w zasadność Bożego Narodzenia, nieświętowanie utrudnia życie i znalezienie partnerki.

2) Istnieją tacy, którzy rozumowo odrzucili np. argumenty antybożonarodzeniowe, ale gdzieś odzywają się lęki i fobie z dawnych lat.

2a) brat_Jaracz potrafił przyznać po męsku że nie ma nic przeciwko świętom, ale ich nie obchodzi, z powodu, że mu je kiedyś skutecznie obrzydzono

2b) ktoś inny może siedzieć okrakiem na barykadzie. Chce i boi się. Obchodzi święta i ma wyrzuty sumienia.

Niezależnie od tego, czy rację mają zwolennicy czy przeciwnicy świąt, wyrzuty sumienia i wątpliwości są dyskomfortem. Taka postawa utrudnia życie. I utrudnia szukanie partnerki życiowej.

#8 cara

cara

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1049 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2006-03-18, godz. 09:55

nieświętowanie utrudnia życie i znalezienie partnerki.


Jak to? Partnera nie szuka się na podstawie stosunku do świąt :] Sebastianie, tu nie ma związku, rozmowa i kompromis to podstawa w każdym związku, i każdej sprawie- nie 'szczególnie' w kwestii świąt :)

Najważniejsze, to postępować w zgodzie ze sobą, szczerość jest milej widziana w partnerze niz to, czy obchodzi święta (bo ja też), mimo że jego to obrzydza- czy na odwrót :]

Pozdrawiam :rolleyes:
Nie zgadzam się z polityką cichego banowania użytkowników forum.

#9 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-18, godz. 11:04

z jednej strony cara ma rację. Partnera nie szuka się po stosunku do świąt.

Z drugiej strony, tysiące kobiet strasznie się obraża, gdy partner "nie pamięta" np. o ich urodzinach czy imieninach, walentynkach lub dniu kobiet.

To jest dużą trudnością w utrzymaniu takiego związku.

To trochę tak, jak przy dyskusji, "czy uroda i pieniądze są najważniejsze". Teoretycznie nie są. W praktyce (często energicznie temu zaprzeczając), dopuszczamy, aby czynniki te determinowały nasze wybory życiowe.

Ponadto, wiele kobiet, które z tolerancją podchodzą do tłumaczenia, że "religia czegoś tam zabrania", nie rozumieją, że po opuszczeniu tej religii, można dalej wierzyć w niektore elementy jej doktryny. "Skoro już nie należysz do ŚJ, to religia ci tego nie zabrania"

Myślę też, że dużą trudnością, może większą niż świętowanie lub nieświętowanie, jest kwestia "teokratycznego" podporządkowania żony mężowi. Kobiecie stosunkowo łatwo znaleźć mężczyznę, który lubi rządzić. (Pokażcie mi jednego, który nie lubi rządzić!) Znalezienie kobiety, która chce się podporządkować we wszystkim, jest bardzo trudne.

Można oczywiście mówić, że dziecinne upieranie się "ja chcę rządzić, bo jestem mężczyzną" jest niedojrzałością a nie religijnościa. Jest dla mnie oczywiste, że religia ŚJ podsyca takie niedojrzałe oczekiwania i zamiast pobudzać do nauki dialogu z żoną, uczy wygodnictwa i stawiania na swoim. Obrońcy ŚJ mogą zacząć cytować Biblię i strażnicę, dowodząc, że ŚJ nauczają o obowiązkach chrześcijańskich mężów, podawać nr strażnic, które omawiają potrzebę dialogu itd. Znam te materiały. Wiem również że życie jest mniej różowe. Wielu mężczyzn po prostu wymaga posłuszeństwa od swoich żon, a ich decyzje są emanacją ich samolubstwa. Samolubstwa markowanego "wolą Jehowy". Odchodząc z organizacji, mężczyzna nie zostanie cudownie uwolniony od samolubstwa ani od skłonności do "biblijnego" uzasadniania swojego wygodnictwa.

To jest wielka trudność przy szukaniu partnerki, bo która kobieta chciałaby męża samoluba?

#10 cara

cara

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1049 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2006-03-18, godz. 12:46

Na początku postu wykreowałeś obraz kobiety, jakby nie patrzeć, ograniczonej. Która jest skłonna czepiać się o byle szczegół, jak walentynki, urodziny, imieniny. Myślę, że to naprawdę żaden problem, keidy podejmuje się decyzję o byciu razem, ustalić pewne zasady, poziom wzajemnych oczekiwań. Mężczyzna wychowany tak, że nie pamięta o urodzinach żony, jesli chce jej sprawić przyjemność, może sobie datę w kalendarzu na czerwono zakreślić. Jeśli ma szczególną awersję, to przecież kochająca kobieta zrozumie...
Mój chłopak nie jest śJ, ja też, ale on nie rozumie, dlaczego ja świąt wszelkiego rodzaju nie obchodzę- to też była kwestia do omówienia... Teraz nawet kwiatka na urodziny umiem przełknąć ;) Zasada złotego środka sprawdza się wszędzie- i nie musi być podstawą konfliktu akurat inność wierzeń :)

Pozdrawiam
Nie zgadzam się z polityką cichego banowania użytkowników forum.

#11 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-18, godz. 13:47

To prawda, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż obchodzenie świąt, ale... No właśnie, często diabeł tkwi w szczegółach. Nikt nie lubi być osądzany przez innych, tym bardziej jeśli sam jest tolerancyjny.
Często sprawa ślubu kościelnego jest nie do przeskoczenia... Taka sytuacja ma miejsce w mojej rodzinie, gdy jedna osoba (ex- ) nie chce iść do ołtarza, a druga (katolik) bardzo by chciała... I tak ciągnie się już to latami, a końca nie widać. Niby błahostka, ale może doprowadzić nawet do rozpadu związku (mam nadzieję, że nie).
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#12 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-18, godz. 14:48

Podoba mi się pozytywne myślenie cary. Trudności w nawiązywaniu i podtrzymaniu więzi międzyludzkich istnieją, ale należy je pokonywać, w duchu dialogu i szukania złotego środka. Chętnie się pod tym podpisuję.

Chcę jednak (pozwalając sobie na uogólnienie) zauważyć, że religia ŚJ uczy bierności i unikania problemów, a nie ich pokonywania. Bóg Jehowa ma zniszczyć wszelkie zło i wszystko podać swoim sługom, niejako na tacy. Ich starania mają się sprowadzać do tego, aby nie pobrudzić się w kontaktach ze złym światem.

W dziedzinie szukania partnera życiowego, doradzane jest szukanie osób sobie podobnych, a nie podejmowanie próby zrozumienia kogoś, kto wychował się w innej kulturze czy w innym środowisku. "Babilończycy" są z założenia gorsi i to oni powinni się dostosować do ŚJ, porzucając np. swoje "nieuzasadnione" przywiązanie do świąt, a ŚJ ma nieugięcie obstawać przy swoim, bo to jest słuszne. Czyli ŚJ zakłada, że to zawsze on ma rację, a inni są w błędzie. Chcąc nie chcąc, takie myślenie rzutuje na inne sfery życia i pozostaje w człowieku również po opuszczeniu organizacji. A to utrudnia przejawianie ducha kompromisu i szukania złotego środka.

Poza tym, są sytuacje, gdzie równy kompromis jest niemożliwy. Ot, chociażby podany przez brata Jaracza przykład ślubu kościelnego. Albo jedna strona ustąpi, albo nie będzie małżeństwa. Nie da się bowiem wziąć ślubu "częściowo-kościelnego". Istnieje jedynie alternatywa: albo kościelny albo tylko cywilny albo rezygnacja z małżeństwa.

#13 Kris

Kris

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 201 Postów

Napisano 2006-03-19, godz. 17:18

Bo widzisz Sebastianie te "pozostalosci myslenia" o ktorych mowisz mogą być dwojakiego rodzaju. Po pierwsze mogą być zaakceptowane jako czesc naszeych pogladów. wtedy nie mamy problemu wewnętrznego(choc problem zewnetrzny nadalnie znika), po prostu uwazamy "tak i tak" i jest to czescia naszego sposobu myslenia, nie jest to wtedy balastem itp.
Ale zachodzic moze tez drugi rodzaj sytuacji. Sytuacji która czesto stanowi problem dla ludzi odchodzący z sekt, kiedy zaniedbana została strona duchowa prowadzaca do znalezienia swojego miejsca na świecie, po odejsciu z sekty. Jest to "bałagan poglądowy" nie wiemy co jest prawda a co nie. Faktycznie ktoś nie tyle ma obrzydzone świeta co po prostu nie wie jak je traktowac...
gdzie jest
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...

#14 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-25, godz. 20:43

Ja jako jedyny jak na razie zagłosowałem na TAK. Choć do prawidłowości tej oceny też nie jestem do końca przekonany. Faktem jest, że jak to Kris ładnie określił mam pewne problemy z "bałaganem poglądowym". Strasznie ciężko jest mi oddzielić pewne rzeczy, w które ja wierzę, te które na pewno są moimi "sygnaturami" od tych, które zostały mi zaszczepione poprzez kilkuletnią indoktrynację. Podam to na pewnym przykładzie, z którym już sobie poradziłem.
W Organizacji, tak jakoś utarł się taki pogląd, że każde cuda pochodzą od złego. Każdy uzdrowiciel to albo oszust, lub czyniący zwodnicze znaki za pomocą demonów (bo przecież Jehowa nie może działać cudów poza swoją Organizacją, skoro nawet w niej tego nie czyni. ;) ). Ciężko było mi przełamać ten stereotyp. Choć, gdy na logikę to wszystko brałem, to nie zgadzałem się z "oficjalnym" poglądem Towarzystwa. Nie do końca chciało mi się w to wierzyć, że chorzy, którzy wychodzili z takich chorób jak rak, czy paraliż byli uzdrawiani mocą demonów. Wiem, tak do końca, my cielesne ludziki nie będziemy wiedzieć kto i co komu, jaką mocą "wypędza", ale przecież to w wielu przypadkach, jak nie w większości mogło być po prostu oddziaływanie autosugestii na umysł.
Mimo tego, że od wielu lat zaakceptowałem ten drugi logiczny pogląd, to jeszcze jakiś czas temu, gdy usłyszałem gdzieś o cudownym uzdrowieniu jakiegoś człowieka, w pierwszej chwili zamiast się cieszyć, że ktoś został uzdrowiony, czułem taki jakby niepokój. Dopiero, gdy on mijał, po paru sekundach, z powrotem na pierwszy plan wychodziło moje logiczne myślenie. :)

I tak mam jeszcze w wielu sytuacjach. O ile np. nie uznaję obchodzenia świąt bożonarodzeniowych, czy wielkanocnych i uważam, że są moją sygnaturą to już jeśli chodzi o urodziny i imieniny mam bardzo mieszane uczucia. Ponownie wewnątrz się zastanawiam, czy ja faktycznie w to wierzę, czy też zostało mi to chcąc, nie chcąc zakodowane?
"Zresztą, aż tak bardzo nie wiem, w co naprawdę wierzę, że gdyby ktoś przystawił mi pistolet do skroni i kazał mi się wyrzec mojej wiary, to nawet nie mógłbym "uczciwie zgrzeszyć ;) i się wyrzec ponieważ nie wiem czego miałbym się wyrzekać." :)

I fakt, faktem utrudnia to trochę moje życie towarzyskie. Ale nie to jest moją największą bolączką. :)
Po prostu uważam, że kobiety wychowywane w Organizacji są najfajniejszymi kobietami na świecie. :) Dlaczego? Przede wszystkim oczy. Są niezwykle uduchowione. Oczy kobiet w Organizacji są bardzo podobne do tych, które widzimy u pięknych kobiet na starych filmach z lat trzydziestych. Wtedy gdy kobiety były jeszcze naprawdę kobiece, nie tak podobne do mężczyzn jak współczesne, emanujące tym roznoszącym się nad nimi blaskiem tajemniczości.
Oprócz tego trzymają się wysokich mierników biblijnych i jako kobiety są bardzo delikatne, a do tego niezwykle piękne i uśmiechnięte. ;)

Zresztą nie będę się teraz rozpisywał na temat kobiet, bo się jeszcze za bardzo rozczulę. ;) Ale chodzi mi o to, że Organizacja zaszczepiła we mnie obraz kobiety niezwykłej, niemalże nie spotykanej już w dzisiejszym sfeminizowanym świecie. I dlatego też mam problem ze znalezieniem partnerki. Tak się przyzwyczaiłem do wyższych mierników kobiecości, że teraz z kobietami ze "świata" po prostu na dłuższą metę nie potrafię rozmawiać.

pzdr. :)

Użytkownik Terebint edytował ten post 2006-03-25, godz. 21:00

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#15 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-25, godz. 23:06

wiesz, Marcinie, powiem Tobie, że ja też miałem w sobie zakodowany jakiś taki wzorzec, że kobiety z organizacji są jakoby bardziej moralne. Dodatkowo, osoba która prowadziła ze mną studium, powiedziała mi kiedyś jako 15 letniemu chlopcu, żebym nigdy nie szukał sobie kobiety ze świata, bo jak będę miał żonę światuskę, to ona będzie mnie zdradzała... I gdzieś we mnie siedział ten strach...

Potem opuściłem organizację, wrócilem do Kościoła i rozumowo akceptowałem że wszędzie są ludzie dobrzy i źli itd. Gdyby mnie ktoś spytał, czy wśród młodych katoliczek "zdarzają się" takie, które trwają w czystości do ślubu, napewno odpowiedzialbym twierdząco. To samo gdyby ktos zapytał, czy jest statystycznie możliwe, ze spotkam kobietę swego życia, która będzie reprezentować wysoki poziom moralności...

Mimo to, gdy już poznałem taką osobę, zdziwiłem się. Potem (racjonalnie myśląc) "dziwiłem się swojemu zdziwieniu", aż uświadomiłem sobie, że mimo powrotu do Kościoła, nie jestem jeszcze 100% wolny od wszystkiego, czym zakodowano mój umysł.

W każdym razie, teraz wiem już napewno, że poza organizacją można spotkać prawdziwą miłość i że można spotkać kobietę, kierującą się wysokimi zasadami moralnymi. No i wreszcie, najbardziej zaskakujące odkrycie, istnieją kobiety jednocześnie inteligentne i prezentujące wysoki poziom moralności...

#16 Kris

Kris

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 201 Postów

Napisano 2006-03-30, godz. 18:28

Terenbint wiem co masz na mysli opisując kobiety z organizacji. Moja dokładnie odpowiada temu opisowi. Nie byłem świadkiem ale przebywając rok wsród nich musze potweirdzic ze inne tez coś takiego mają. I jeszcze ta emocjonalna niewypowiedziana obietnica wspaniałych rozkoszy po ślubie i ten diabełek który mimo wszystko gdzies tam tkwi w oczkach. No i ta tajemniczość...
Tez nie potrafię sie porozumiec ze światuskami, sa jakies takie infantylne, nudne, niekobiece. Nie wiem jak to określić...
Choc prawda że wsród nieswiadkówek tez sa wspaniałe kobiety, ale moze to tylko wyjatki potwierdzające regułe.
gdzie jest
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...

#17 kania

kania

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 76 Postów

Napisano 2006-03-30, godz. 19:06

Podsumuje wasze wnioski na temat kobiet w organizacji Wolter powiedział tak" piękno drogi panie syci tylko oczy , lecz słodycz usposobienia oczarowuje duszę "A przecież uczy sie wszystkich, niektórych od małego , aby emanować dobrocią zrozumieniem itd i to przenosi się na wszystkie dziedziny życia tak myślę . Pozdrawiam

#18 Kris

Kris

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 201 Postów

Napisano 2006-04-01, godz. 16:45

W Organizacji, tak jakoś utarł się taki pogląd, że każde cuda pochodzą od złego. Każdy uzdrowiciel to albo oszust, lub czyniący zwodnicze znaki za pomocą demonów (bo przecież Jehowa nie może działać cudów poza swoją Organizacją, skoro nawet w niej tego nie czyni. ;) ). Ciężko było mi przełamać ten stereotyp. Choć, gdy na logikę to wszystko brałem, to nie zgadzałem się z "oficjalnym" poglądem Towarzystwa. Nie do końca chciało mi się w to wierzyć, że chorzy, którzy wychodzili z takich chorób jak rak, czy paraliż byli uzdrawiani mocą demonów. Wiem, tak do końca, my cielesne ludziki nie będziemy wiedzieć kto i co komu, jaką mocą "wypędza", ale przecież to w wielu przypadkach, jak nie w większości mogło być po prostu oddziaływanie autosugestii na umysł.
Mimo tego, że od wielu lat zaakceptowałem ten drugi logiczny pogląd, to jeszcze jakiś czas temu, gdy usłyszałem gdzieś o cudownym uzdrowieniu jakiegoś człowieka, w pierwszej chwili zamiast się cieszyć, że ktoś został uzdrowiony, czułem taki jakby niepokój. Dopiero, gdy on mijał, po paru sekundach, z powrotem na pierwszy plan wychodziło moje logiczne myślenie. :)

I tak mam jeszcze w wielu sytuacjach. O ile np. nie uznaję obchodzenia świąt bożonarodzeniowych, czy wielkanocnych i uważam, że są moją sygnaturą to już jeśli chodzi o urodziny i imieniny mam bardzo mieszane uczucia. Ponownie wewnątrz się zastanawiam, czy ja faktycznie w to wierzę, czy też zostało mi to chcąc, nie chcąc zakodowane?
"Zresztą, aż tak bardzo nie wiem, w co naprawdę wierzę, że gdyby ktoś przystawił mi pistolet do skroni i kazał mi się wyrzec mojej wiary, to nawet nie mógłbym "uczciwie zgrzeszyć ;) i się wyrzec ponieważ nie wiem czego miałbym się wyrzekać." :)

No własnie cuda czy autosugestia. Tak naprawde z tych wszystkich nieuleczalnych guzów i raków wychodza też np ateisci, którzy po prostu wierza w siebie. i zapytam jeszcze czy ktos słyszał ocudownym ozdrowieniu z AIDS. Nie!!! Mysłe ze gdyby wszystkie inne uzdrowienia były zasługa bezposredniej interwencji Boga to dotyczyłyby tez np AIDS. To proste. Ja jak dotąd słyszałem tylko o jednym przypadku zwalczenia AIDS prze organizm człowieka. I meżczyzna ten nie wspominał nic ze to dzieki np Matce Boskiej
gdzie jest
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...

#19 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-04-01, godz. 17:16

na tym forum podawano kiedyś, że istnieje grupa cudownie uleczonych z AIDS, po nawróceniu się na prawosławie. Nie ręczę za prawdziwość i autentyczność tego uzdrowienia ale chcę jedynie powiedzieć, że słyszałem o cudownym uzdrowieniu z AIDS.

#20 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-04-04, godz. 15:24

Terenbint wiem co masz na mysli opisując kobiety z organizacji. Moja dokładnie odpowiada temu opisowi. Nie byłem świadkiem ale przebywając rok wsród nich musze potweirdzic ze inne tez coś takiego mają. I jeszcze ta emocjonalna niewypowiedziana obietnica wspaniałych rozkoszy po ślubie i ten diabełek który mimo wszystko gdzies tam tkwi w oczkach. No i ta tajemniczość...

Syndrom Niebezpiecznych związków? Jak ona się nazywała ta świętoszka? ;-)
[db]




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych