Skocz do zawartości


Zdjęcie

Studium I.


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
469 replies to this topic

#241 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-22, godz. 06:57

c.d.......

) Nauki tego niewolnika nie mają nic wspólnego ze słowami Pana Jezusa, apostołów i proroków.
— Tego już za wiele! Ani ja, ani mój brat Adam nie mamy zamiaru wysłu-chiwać dłużej oszczerstw wypowiadanych o niewolniku wiernym i rozumnym oraz całej Organizacji ludu Bożego! — mówił podniesionym głosem Roman.
— Jeśli powiedziałem nieprawdę proszę mi ją udowodnić.
— Szanowna pani - Roman zwrócił się do Marii - nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie ten wieczór. Jeśli ma pani ochotę poznawać prawdy Boże, to jesteśmy do dyspozycji.
— Przyznam się szczerze, że wielu rzeczy w tych wywodach nie rozumiałam, ale zastanowił mnie fakt, że nie potrafił pan obronić żadnej nauki z tej czerwonej książki napisanej podobno na podstawie Pisma Świętego. Nie rozumiem też pańskiego zarzutu w stosunku do pana Władysława, że zniesławił pańską religię. Po tym, co tu usłyszałam jestem przekonana, że nie głosicie prawdy. Jestem również zmuszona przerwać naszą znajo-mość. Chciałabym też byście nie wciągali na swoją drogę mojej córki.
— Droga pani, decyzja w tej sprawie należy do Doroty. My nikogo nie zmuszamy. Jednak ona zrozumiała, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi — odpowiedział Roman.
— Chciał pan powiedzieć, bardziej człowieka niż Boga, ponieważ cały czas pan cytował wypowiedzi z książki, która jest dziełem przebiegłych ludzi, nazywanych przez was ostatkiem, lub niewolnikiem wiernym i rozumnym.
— No cóż, dziękujemy za rozmowę, wierzę że po przemyśleniu zmieni pani zdanie. Będziemy w kontakcie przez Dorotkę i jeśli wyrazi pani chęć, aby z nami wspólnie studiować Biblię, za pomocą tej książki, będziemy się z tego radować. Dobranoc państwu ...

— Roman, chwileczkę - wtrącił Adam - nie możemy tych ludzi zostawić w przekonaniu, że głosimy fałszywe nauki. Mam do państwa prośbę....


c.d.n....

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#242 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-22, godz. 07:53

c.d....

Spotkajmy się jeszcze raz i omówmy poruszane dzisiaj zagadnienia tylko na podstawie samej Biblii. Jeśli ona mnie przekona, że głoszę nieprawdę, będę pierwszy, który opuści szeregi Świadków Jehowy.
— Drogi Adamie, widziałeś, że robiliśmy wszystko, co było tylko możliwe, aby ich przekonać. Pamiętaj jednak, co jest zapisane w Drugim Liście do Koryntian 4:4.
— No tak, ale w trakcie dyskusji nasunęły mi się pewne refleksje...
— Czy mam rozumieć, że zwątpiłeś w nauki Organizacji? - spytał Roman - chyba nie muszę cię przekonywać, że na takie rozmowy nie ma tu miejsca ani czasu.
— Rzeczywiście nieco się zapędziłem. Muszę to przemyśleć. Proszę państwa, czy za tydzień moglibyśmy do tej rozmowy powrócić? Skoro nikt nie zgłasza sprzeciwu, rozumiem, że jesteśmy umówieni.
— Jeśli koniecznie pan tego chce — niechętnie wyraziła zgodę Maria.
— Dziękuję pani bardzo. No, na nas już czas. Dobranoc państwu.
— Myślę, że my także pójdziemy — Władysław spojrzał na panią Kalinowską.
— Tak, zrobiło się już późno.
— Dobranoc, pani Mario - powiedział Władysław stojąc w drzwiach - rozmowa, może nie była zbyt budująca, ale za to owocna.
— Co pan ma na myśli?
— To, że Bóg przemówił do jednego z tych ludzi.
— Czyżby do Adama?
— Tak pani Mario, ale o tym porozmawiamy innym razem...
— Dobranoc.
Maria cały czas myślała, czym mogły skończyć się dla niej te rozmowy, czy jak oni to nazywają, studia biblijne. Nie miała zielonego pojęcia o Biblii, nie mówiąc już o proroctwach. Była niezmiernie zdumiona, że na śnie pogańskiego króla można zbudować taką naukę. Władysław mówił prawdę, że wyrywają wersety z kontekstu i zanim się człowiek połapie, już jest w ich szponach. A kiedy zaczęliby coś tłumaczyć z greckiego, czy hebrajskiego, o czym też pewnie nie mają zielonego pojęcia, tak samo jak ja, byłabym jedną z nich. Widziała palec Boży w tym, że w porę wysłał do niej Kalinowską i jej znajomego, aby ją ustrzec przed tą nauką. Mimo woli przypomniała sobie o Dorocie. Co z nią będzie, czy Bóg pokaże jej tą krętą drogę?

Choć była tym zmartwiona, w sercu czuła pokój Chrystusowy, zesłany od Boga. Wierzyła, że On ten problem rozwiąże, ale matczyne serce pytało - jak i kiedy?!


c.d. w książce Tadeusza Połgenska ,, Zanim zostaniesz ŚJ,, do nabycia pod adresem Słowo Nadzieji.

Muszę Wam powiedzieć Moi Kochani, że pzeczytałem ją 3 razy jednym tchem. Warto wydać złotówkę i dołączyć ja do swojej biblioteki. Mogę ją tylko porownać z Kryzysem Sumienia. Napisana jest tak samo od serca, z odpowiednią dozą czułości i wielką znajomością naszych Organizacyjnych realiów. Serdecznie polecam kazdemu bratu i siostrze , którzy są na tyle odważni aby mieć samodzielne własne zdanie..........
Spytam Tadeusza czy pozwoli mi jeszcze mały fragmencik zamieścić. To dla nieśmiałych :rolleyes:

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#243 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-04-22, godz. 18:36

Pozwolę sobie nieco pomuc Kloo i wkleję to, co mnie zaintrygowało w "kryzysie Sumienia R. F.
c.d...
Kilka miesięcy po naszym przyjeździe do „Bethel” i rozpoczęciu pracy w Wydziale Publikacji, prezes Knorr zaprosił mnie do biura, w którym na stole piętrzyły się wysokie stosy maszynopisów. Zostałem poproszony o podjęcie się opracowania słownika biblijnego. Maszynopisy były rezultatem rozparcelowania pracy na 250 ludzi z całego świata. Zadania te rozdzielono kierując się głównie pozycją określonych osób w Organizacji (a mianowicie pracownikom oddziałów, nadzorcom działalności produkcyjnej, itp). Niewielu spośród tych ludzi mogło się wykazać doświadczeniem pisarskim, jeszcze mniejsza ich część posiadała odpowiednie kwalifikacje, czas bądź dostęp do biblioteki w celu przeprowadzenia odpowiednich badań i studiów. Myślę, że przy dużej dozie ostrożności można powiedzieć, że co najmniej dziewięćdziesiąt procent nadesłanego materiału nie przedstawiało większej wartości.
Zacząłem od hasła „Aaron”, dalej przeszedłem do „Aaronici”, „Ab”, „Abaddon”, itd., lecz wkrótce stało się oczywiste, że dla jednego pisarza przedsięwzięcie to jest niewykonalne. Najpierw więc do pomocy wyznaczony został Lyman Swingle, dyrektor Towarzystwa „Strażnica”, krótko potem Edward Dunlap, sekretarz Szkoły Gilead. W końcu do grupy dołączyli Reinhard Lengtat i John Wischuk, odpowiednio z Wydziału Służby (Service Department) i z Wydziału Publikacji (Writing Department). Wspomniane wyżej osoby stanowiły trzon „ekipy redakcyjnej”. W trakcie pracy do grona tego, na dłużej lub krócej dołączali inni. Trwało to przez pięć lat, do momentu, gdy 1696 stronicowe dzieło, zwane Aid to Bible Understanding (Pomoc do Zrozumienia Biblii), zostało ukończone.
Na początku pracy prezes Knorr powiedział coś, co stało się podstawowym wyznacznikiem naszego podejścia do opracowywania słownika. Rozmawiając z nami, wyznaczonymi do tego zadania, powiedział on mianowicie: „Chcemy zaprezentować po prostu to, co mówi Biblia; nie trzeba szukać wszystkiego w publikacjach Towarzystwa”. Niewątpliwie przypadkiem nie zrozumieliśmy wtedy intencji jego wypowiedzi. Tą intencją była – co uświadomiliśmy sobie później – chęć szybkiego wykonania zadania. Chodziło mu o dzieło stosunkowo zwięzłe, o „podręcznik” – jak to później określił. Na przytoczenie więc tego, co tekst biblijny mówi na określony temat, wraz z bardzo zwięzłym wyjaśnieniem dodatkowym, wystarczyłoby nam rzeczywiście niewiele czasu poświęconego studiom i badaniom. My zaś zrozumieliśmy wypowiedź prezesa inaczej. Myśleliśmy, że w przypadku każdego hasła chodzi raczej o to, by dążyć do przedstawienia przede wszystkim tego, co Biblia mówi na dany temat – bez konieczności prezentowania zagadnień w taki sposób, w jaki robią to publikacje Towarzystwa „Strażnica”. W rezultacie wyszedł nam znacznie inny rodzaj dzieła niż to, które pokrywało się z intencją wypowiedzi. Materiał nadesłany przez 250 ludzi prawie bez wyjątku prezentował informacje zgodne z „przyjętym punktem widzenia” publikacji Towarzystwa. Nasze studia i badania często ujawniały różnice.
Wiceprezes Towarzystwa Fred Franz uchodził za najwybitniejszego teologa Organizacji. W wielu przypadkach udawałem się z pytaniami do jego biura. Ku mojemu zaskoczeniu często odsyłał mnie do komentarzy biblijnych, mówiąc: „Dlaczego nie spojrzysz, co mówi Adam Clarke albo Cooke?” Gdy zaś przedmiot dotyczył głównie hebrajskiego tekstu Pisma Świętego, mówił: „Co mówią komentarze Soncino?” Nasza biblioteka w „Bethel” zawierała całe zestawy regałów wypełnione tego typu komentarzami. Ponieważ jednak były one produktem pracy teologów i uczonych innych wyznań, nie przywiązywałem do nich zbyt wielkiej wagi i – podobnie jak innym ludziom z wydziału – towarzyszyła mi niepewność, a nawet nieufność, gdy miałem z nich korzystać. Karl Klein, długoletni pracownik Wydziału Publikacji, mówił czasem o korzystaniu z tych komentarzy: w sposób bardzo dosadny wyrażał się, że jest to „ssanie mleka z sutek Babilonu Wielkiego” czyli imperium fałszywej religii – zgodnie z interpretacją, jaką Towarzystwo nadawało symbolowi – „wielkiej nierządnicy” z Księgi Objawienia Jana.
Im więcej jednak korzystałem z informacji zawartych w tych komentarzach, tym większe wrażenie robiło na mnie wyrażane przez większość z nich mocne przekonanie o Boskim natchnieniu Pisma Świętego. Wrażenie to jeszcze bardziej umacniał fakt, że choć niektóre z tych komentarzy zostały napisane bardzo wcześnie – bo w osiemnastym wieku – informacje w nich zawarte były w większości aktualne i cenne. Nie potrafiłem oprzeć się pokusie porównywania ich z naszymi własnymi publikacjami, w których informacje często na przestrzeni zaledwie kilku lat stawały się nieaktualne i nie nadawały się do opublikowania. Nie znaczy to, że komentarze te były nieomylne, jednak ich mocną stroną było to, że ujęć, które w moim odczuciu były błędne, było naprawdę niewiele.

Czesiek

#244 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-04-22, godz. 18:43

c.d...
Gdy przydzielono mi hasła „starszy” i „nadzorca”, moje poszukiwania w samym tylko Piśmie Świętym wkrótce dowiodły, że forma nadzoru funkcjonująca w naszych zborach nie potwierdza ustroju panującego w zborach pierwszego wieku (w naszych zborach nie było rady starszych; w każdym zborze jeden człowiek spełniał funkcję jedynego nadzorcy). Cokolwiek zakłopotany udałem się do stryja z wynikami mojego studium Biblii. Jego odpowiedź znów mnie zaskoczyła: „Nie staraj się rozumieć Pisma Świętego na podstawie tego, co widzisz dzisiaj w Organizacji”. I dodał: „Staraj się, by książka była czysta”. Zawsze patrzyłem na Organizację jako na jedyny Boży kanał udzielający prawdy, toteż rada ta brzmiała w moich uszach co najmniej dziwnie. Gdy wskazałem, że dokonane przez Towarzystwo tłumaczenie Biblii, New World Translation (Przekład Nowego Świata), oddając Dzieje Apostolskie rozdział czternasty a wiersz 23 ewidentnie dorzuca w odniesieniu do ordynacji starszych nie istniejące w oryginale słowa „do urzędu” – co zmienia nieco sens wiersza – stryj powiedział: „Dlaczego nie sprawdzisz w niektórych innych tłumaczeniach, które nie są tak tendencyjne?” Wyszedłem z jego biura zastanawiając się, czy rzeczywiście usłyszałem to, co usłyszałem. W przyszłości nieraz przypominałem mu te wypowiedzi w czasie posiedzeń Ciała Kierowniczego.
Rozmowa ze stryjem mocno wpłynęła na moje podejście do Biblii. Głęboko ceniłem jego wierność nauce Pisma Świętego; wierności tej dowodziły jego uwagi. Zacząłem też bardziej niż kiedykolwiek doceniać niesamowitą ważność kontekstu dla zrozumienia znaczenia każdego bez wyjątku fragmentu Biblii. Zdawało się, że świadomość tych spraw żyła również w innych członkach naszej grupy regularnie pracujących nad słownikiem. Zrozumieliśmy także, że musimy pozwolić Biblii na definiowanie jej własnych pojęć zamiast trzymać się dotychczasowych poglądów lub ustalać te pojęcia na podstawie słownika języka angielskiego. Zaczęliśmy robić większy użytek z leksykonów języka greckiego i hebrajskiego, jakie mieliśmy w bibliotece w „Bethel” oraz z konkordancji opartych na językach oryginalnych, niż z angielskich tłumaczeń Biblii.
Była to prawdziwa szkoła. Ale było to też w pewnym sensie upokarzające. Musieliśmy uznać, że nasze zrozumienie Pisma jest o wiele uboższe, niż myśleliśmy, i że nie jesteśmy tak zaawansowanymi teologami, jak to sobie wyobrażaliśmy. Jeśli chodzi o mnie, to przez ostatnie dwadzieścia pięć lat byłem w takim „młynie” działalności, że choć przeczytałem Biblię kilka razy, nigdy nie mogłem sobie pozwolić na poważne i szczegółowe jej badanie. Tak naprawdę to nie czułem też takiej potrzeby – uważałem, że przecież robią to za mnie inni. Dwa kursy, jakie odbyłem w Szkole Gilead, były tak ściśle i obficie zaprogramowane, że pozostawiały bardzo niewiele czasu na przemyślenia, na spokojne badanie i analizę.
Obecnie miałem zarówno czas, jak i dostęp do dodatkowych pomocy biblijnych – do leksykonów, komentarzy, do greckiej i hebrajskiej konkordancji, itd. – a okazały się one bardzo przydatne. Podstawową jednak rzeczą było kierowanie się w każdym przypadku kontekstem, ciągłe poddawanie się kontroli samego Pisma Świętego. To było czymś zasadniczym i najwartościowszym. Zmiana punktu widzenia nie nastąpiła w ciągu jednej nocy, lecz dokonywała się na przestrzeni lat. Stopniowo pogłębiała się we mnie zasadnicza potrzeba, by pozwolić Słowu Bożemu mówić za siebie i to w możliwie największym zakresie. Teraz wiedziałem, dlaczego te stu – lub dwustuletnie komentarze z naszej biblioteki w „Bethel” były co do swej wartości ponadczasowe: to właśnie fakt, iż komentowały Biblię wiersz po wierszu, zmuszał autorów do pozostawania mniej lub bardziej w ramach znaczenia narzuconego przez kontekst. To zaś poważnie ograniczało wszelkie „wycieczki” w stronę sekciarskich poglądów oraz kuszącą dla interpretatorów pogoń za oryginalnością. W ten to sposób zaprezentowany w słowniku materiał dotyczący tematu „starsi”, zwracający uwagę na istnienie kolegialnego zarządzania zborami w czasach biblijnych, był wyraźnie różny od pozycji zajmowanych wówczas przez Świadków Jehowy. U nas bowiem przeważał mniej lub bardziej „ustrój monarchiczny”. Biblijny model rad starszych został w roku 1932 przez sędziego Rutherforda całkowicie zaniechany, a to ze względu na rzekomy brak współpracy ze strony niektórych starszych na rzecz programów i polityki Towarzystwa. Pozycja prezesa dała Rutherfordowi autorytet potrzebny do przeforsowania swego stanowiska a wszystkie zbory zostały zaproszone do głosowania za rozwiązaniem (rad) starszych i za zastąpieniem ich przez wyznaczonego przez Towarzystwo „kierownika służby” (Service Director). Przez następne czterdzieści lat ciała starszych w zborach nie istniały. Oto dlaczego Przekład Nowego Świata wydawany przez Towarzystwo w latach pięćdziesiątych konsekwentnie używa wyrażenia „starsi ludzie” zamiast słowa „starsi”, które wówczas było słowem oficjalnie odrzucanym.
Po zakończeniu pracy nad hasłami „starszy człowiek [starszy]” i „nadzorca”, moją pracę poddałem ocenie. Zwykle prezes Nathan Knorr oraz wiceprezes Fred Franz nie próbowali czytać obszernego maszynopisu z opracowaniem stanowiącym projekt do słownika. Był jednak zobowiązany czytać to Karl Adams, kierownik Wydziału Publikacji. Powiedział mi potem, że po zaznajomieniu się z zawartymi w maszynopisie informacjami poszedł do brata Knorra i powiedział: „Myślę, że brat powinien to przeczytać. To zmienia bardzo wiele”. Po przeczytaniu maszynopisu Knorr udał się do biura Freda Franza i poważnie podirytowany powiedział: „Co to ma znaczyć? Czy to znaczy, że mamy zmienić wszystko po tak długim czasie?” Fred Franz powiedział, że nie widzi takiej potrzeby – istniejący porządek może trwać bez zakłóceń.
Gdy Karl Adams przekazał mi później tę informację, trudno było mi w to uwierzyć. Pewnego wieczoru udałem się więc do pokoju mego stryja, aby zorientować się w sprawie. Stryj potwierdził, że nie widzi potrzeby wprowadzenia zmian. Wiedząc, że kompletny podręcznik miał być przekazany na użytek braci w czasie zjazdów okręgowych najbliższego lata, zapytałem stryja, jaki – jego zdaniem – wpływ będą miały na braci informacje, że w zborach pierwszego wieku istniały niezaprzeczalnie ciała (grona) starszych, że wszyscy starsi pełnili służbę nadzorców i że jako Organizacja nie zamierzamy trzymać się tego biblijnego przykładu? Stryj odpowiedział spokojnie, że nie sądzi, aby wywołało to jakikolwiek problem – istniejący porządek zostanie „dostosowany” do zawartych w słowniku informacji. Wyraziłem wówczas głęboką obawę i stwierdziłem, że odstąpienie od tego biblijnego porządku może okazać się bardzo niepokojące dla braci. Pozostając przy swoim stanowisku stryj opowiedział mi, w jaki sposób rozumowali bracia w ciągu minionych dziesiątek lat.
Uważali oni, że ponieważ Chrystus objął panowanie w 1914 roku, w zarządzaniu sprawami na ziemi należy oczekiwać pewnych zmian. Stryj dodał także, że wierzył i nadal wierzy, że Jezus Chrystus zarządza sprawami swoich sług na świecie przy pomocy, czy też przez urząd jednej osoby. Taka sytuacja, jego zdaniem, będzie trwała do chwili nastania nowego porządku. Ton tych wypowiedzi był tak różny od tego, jaki wyczuwałem przy innych okazjach, że trudno mi było pogodzić to wszystko ze sobą. Jednakże jakiś czas później wiceprezes przygotował na konwencję pewne materiały, w których zapowiadał, że nastąpi zmiana w dziedzinie kierowania Organizacją na rzecz modelu kolegialnego. Gdy kopia opracowania dotarła do Karla Adamsa, natychmiast przewidział on konsekwencje prezentowanego w nim stanowiska, bezzwłocznie skontaktował się z prezesem Knorrem i powiedział: „Będzie dobrze, jeśli brat znów porozmawia z bratem Franzem. Odnoszę bowiem wrażenie, że myśli on teraz inaczej”. Brat Knorr odbył rozmowę. Franz rzeczywiście zmienił swoje stanowisko i w konsekwencji tego czterdzieści lat trwający porządek uległ zmianie.

Czesiek

#245 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-04-22, godz. 18:48

c.d...
Gdy przydzielono mi hasło „chronologia”, temat ten ponownie postawił mnie wobec poważnych pytań. Główny dogmat Świadków Jehowy wiąże się z rokiem 1914. Nauczają oni, że proroctwa Biblii wskazują na ten rok jako na moment, w którym nastąpił – wspomniany w Ewangelii Łukasza, rozdziale dwudziestym pierwszym a w wierszu 24 – koniec „czasów pogan”. W tym to czasie Jezus Chrystus – ich zdaniem – objął Królestwo i zaczął panować w sposób niewidzialny dla ludzkich oczu. Podstawą obliczeń prowadzących do tej daty jest wspomniany w rozdziale czwartym Księgi Daniela okres „siedmiu czasów”. „Siedmiu czasom” odpowiada 2520 lat. Okres ten rozpoczyna się w roku 607 przed Chrystusem, a kończy w 1914 ery chrześcijańskiej. Jeśli chodzi o datę rozpoczynającą – 607 rok przed Chrystusem – uważa się, że właśnie w tym roku nastąpiło zburzenie Jerozolimy przez babilońskiego króla Nebukadnesara. Wiedziałem, że data 607 r. przed Chrystusem jest datą szczególną dla naszych publikacji, ale nie uświadamiałem sobie do końca, dlaczego.
Zbadanie tego jednego tematu „chronologia” zajęło mi długie miesiące. Zaowocowały one najdłuższym artykułem w słowniku. Większą część tego długiego czasu spędziłem w poszukiwaniach jakiegokolwiek dowodu, jakiegokolwiek faktu w historii, który prowadziłby do daty 607 przed Chrystusem – tak ważnej dla naszych obliczeń wskazujących na rok 1914. Charles Ploeger, członek personelu „Bethel” pracujący wówczas jako mój sekretarz przeszukiwał biblioteki całego Nowego Jorku szukając czegokolwiek, co od strony historycznej mogłoby uzasadnić datę 607 r. przed Chrystusem. Nie znaleźliśmy absolutnie nic, aby ją podtrzymać. Wszyscy historycy wskazywali na datę o dwadzieścia lat późniejszą (na 586 r. przed Chrystusem – przyp. tłum.). Dopóki nie opracowano na użytek słownika hasła „archeologia” nie uświadamiałem sobie, że liczba płytek z wypalonej gliny, odnalezionych w rejonie Mezopotamii i pochodzących z okresu starożytnego Babilonu, sięga dziesiątków tysięcy. Na żadnej z tych pokrytych pismem klinowym płytek nie znaleziono nic, co mogłoby wskazywać, że okres imperium neobabilońskiego (w którym mieści się czas panowania Nebukadnesara) był na tyle długi, aby zahaczał o 607 r. przed Chrystusem – o przyjętą przez Towarzystwo datę zburzenia Jerozolimy. Wszystko wskazywało na okres o dwadzieścia lat krótszy, niż głosiła nasza oficjalna, opublikowana chronologia. Choć nie dawało mi to spokoju, pragnąłem wierzyć, na przekór wszystkim przeczącym temu dowodom, że nasza chronologia ma rację. Z tego też powodu przygotowując artykuł do słownika wiele czasu i miejsca poświęciłem osłabieniu siły wymowy archeologicznych i historycznych dowodów, które niezbicie wykazywały błędność naszej daty 607 r. przed Chrystusem, a tym samym dawały inny punkt wyjścia dla obliczeń i prowadziły w konsekwencji do innej niż rok 1914 daty.
Charles Ploeger i ja udaliśmy się do Brown University w Providence, w Stanie Rhode Island, w celu przeprowadzenia wywiadu z prof. Abrahamem Sachsem, specjalistą w dziedzinie starożytnych tekstów klinowych. Chcieliśmy zobaczyć, czy uda się nam uzyskać jakiekolwiek informacje, które wskazywałyby na błąd – lub coś w tym rodzaju – w podawanych w wielu spośród tych tekstów danych astronomicznych. Poszukiwaliśmy zarazem drobnego chociażby uzasadnienia daty 607 r. przed Chrystusem. W końcu stało się dla nas jasne, że jeśli rzeczywiście nasza data miałaby być właściwa, starożytni pisarze musieliby się dosłownie zmówić – bez żadnych wyobrażalnych powodów ku temu – na przekłamanie faktów. Znowu, niczym adwokat postawiony wobec dowodu, któremu nie może zaprzeczyć, usiłowałem zdyskredytować lub osłabić pewność świadectwa starożytnych czasów, które dostarczało dowodu w postaci historycznych tekstów dotyczących imperium neobabilońskiego. Szczerze przedstawiłem argumenty, jednakże ich intencją była próba podtrzymania daty, dla której brak jakiegokolwiek historycznego potwierdzenia.
Tak więc pomimo naszego wysokiego uznania dla pewnych zasad, słownik zawierał wiele miejsc, które są przykładem naszych wysiłków, aby dochować wierności nauce Towarzystwa. Pod wieloma względami to, czego nauczyliśmy się w trakcie naszej pracy, dało więcej nam samym niż przygotowywanej książce. Jednak Aid to Bible Understanding (Pomoc do zrozumienia Biblii) rozbudziła zainteresowanie Pismem Świętym u wielu Świadków. Być może zadecydował o tym ton tego podręcznika, jego podejście, wysiłek większości autorów, aby uniknąć dogmatyzmu, przyznanie się, że może być więcej niż jeden sposób rozumienia niektórych zagadnień, wreszcie uznanie, że nie można sądzić o czymś inaczej, niż pozwalają na to dowody. Te rzeczy można by uznać za podstawową korzyść, choć i na tym odcinku z pewnością czasem zawodziliśmy, dopuszczając do głosu nasze własne idee, nie trzymając się samego Pisma Świętego tak zdecydowanie, jak czynić to powinniśmy. Wiem, że tak było w moim przypadku przy opracowywaniu takich haseł, jak: „czasy wyznaczone narodom”, „wierny i rozumny niewolnik” i „wielka rzesza”. Wszystkie te opracowania zawierają argumenty mające na celu podtrzymanie aktualnych nauk publikacji „Strażnicy”. Stało się tak dlatego, że w tym czasie nauki te funkcjonowały w moim umyśle jako „fakty”. Robiłem czasem to, co według napisanej przeze mnie później „Przedmowy”, nie było naszym zamiarem. Na stronie 6, w części „Cel podręcznika” pojawiają się takie słowa: „Pomoc do zrozumienia Biblii nie ma być komentarzem doktrynalnym, ani dziełem służącym do interpretacji”. W tej samej części zawarta jest również wypowiedź mówiąca, że jeśli znaleziono jakiekolwiek zastosowanie dla obrazowych, symbolicznych wyrażeń, nie uczyniono tego „arbitralnie lub by dopasować to do wyznania wiary”. Na ogół było to prawdą. Czasem jednak zaszczepione w nas przekonania brały górę nad wysiłkiem, by sprostać postawionym wymogom.

Czesiek

#246 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-04-22, godz. 19:08

i ostatni (na razie) fragment

c.d...
Niektórzy prawdopodobnie potępią podanie przeze mnie do wiadomości niektórych informacji określając to jako „publiczne pranie naszej brudnej bielizny”. Ciekawe, że ci sami ludzie nie mają zwykle oporów przed „publicznym praniem brudnej bielizny” innych wyznań i religii. Owszem, są tym bardzo zainteresowani, a nawet szeroko się o tym rozpisują. Uważają jednak, że to, co dzieje się w ich własnej organizacji religijnej, nie powinno być dyskutowane poza jej obrębem.
Smutna to jednak rzeczywistość, że obecnie wśród Świadków Jehowy dyskusja taka po prostu nie ma racji bytu. Ktokolwiek odważy się ją podjąć, zostanie uznany za „człowieka o buntowniczym duchu” i w rezultacie zostanie wyłączony z Organizacji. Problemów Organizacji nie można dyskutować w ramach jej struktury, a ponieważ nie można ich również dyskutować poza strukturą, znaczy to, że muszą one pozostać nieprzedyskutowane – zignorowane. Niektórzy oczywiście chcieliby, aby tak pozostało, ale czy byłoby to rzeczą właściwą? Prawdą jest, że chrześcijanin powinien polegać na Bogu, który widzi wszystko, a zarazem jest sprawiedliwym i ostatecznym Sędzią wszystkiego. Niewątpliwie jedynie On może ostatecznie i w pełni wyprostować wszelkie popełnione błędy. Nie ma i nie może być usprawiedliwienia dla wrogiego odwetu, dla złośliwych, odbitych niczym piłeczka, oskarżeń. Nie może być miejsca dla „śliskiej taktyki”. Pismo Święte nie pozostawia co do tego żadnej wątpliwości. Czy znaczy to jednak, że można okryć całkowitym milczeniem niesprawiedliwość? Czy znaczy to, że należy być cicho, gdy w imię Boże propaguje się wypaczenia? Czy to możliwe, aby dyskusja nad tymi błędami była dowodem… braku poszanowania dla ustanowionych przez Boga autorytetów?
Organizacja stoi na stanowisku, że wewnątrz niej nie istnieje żadna niesprawiedliwość. Utrzymuje ona, że to, co się robiło i co się robi, pozostaje w całkowitej zgodzie z Pismem Świętym, więcej, że samo Pismo Święte wymaga podejmowania takich kroków. Jeśli tak jest rzeczywiście, to nie powinno być żadnych przeciwwskazań co do prowadzenia szczerej dyskusji na te tematy. Dyskusja taka powinna w istocie jeszcze bardziej wykazać słuszność stanowiska Organizacji, powinna oczyścić ją z wszelkich zarzutów o brak sprawiedliwości. Tylko ludzie prawdziwie świadomi niesprawiedliwości wolą milczenie oraz starają się skłonić do niego innych. Tak było od dawna zarówno w przypadku rządów dyktatury, jak również autorytarnych organizacji religijnych; zjawisko to występowało nie tylko w historii, występuje też w czasach najnowszych.

Czesiek

#247 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-22, godz. 19:30

Tak Czesiu sama prawda :rolleyes:

Już za chwileczke ujrzymy nowe wydanie KS wraz ze wszystkimi przypisami przetłumaczonymi na język polski. Prawdziwy rarytas, sam zajme się kolportazem przed każdym stadionem. Będą na każdym stoisku z okładkami i futerałami :D
Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#248 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-23, godz. 13:01

.....c.d......,,Zanim zostaniesz SJ,, czytalem jednym tchem jakbym czytał o sobie i o wielu z nas, posłuchajcie zatem :

....Adam nie mógł pozbierać myśli. Miał wrażenie, jakby chodził po grząskim bagnie. Wiedział, że dalej nie wolno mu iść. Jednak ciągle łudził się tym, że następny krok postawi na twardym gruncie. Szukał, iskierki nadziei... Któryś raz z kolei próbował sobie wmówić, że jest to koszmarny sen, że to wszystko, co się stało w ostatnich dniach i godzinach, rozpłynie się w nicości. Niestety, twarda rzeczywistość bezlitośnie dawała znać o sobie. Wszystko, w co bezgranicznie wierzył przez tyle lat, zostało nagle zachwiane, zaczęło rozmywać się jak potężny zamek z piasku, skutecznie rozbijany przez kolejne, morskie fale...
I cóż?! Pozostały mu tylko strzępy nauk, które nie dały się już w żaden Sposób, poskładać w logiczną całość, w piękny pałac, w raj duchowy - jak uczyła go Organizacja. Nie mógł z tego sklecić nawet prostego szałasu, by się ukryć przed burzą. Pozostał w szczerym polu, w czasie nadciągającej nawałnicy, nie widząc w okolicy żadnego miejsca, gdzie mógłby się schro-nić. Był bezsilny, jak kapitan statku, na którym zawiodły urządzenia nawi-gacyjne, zmuszony do dryfowa¬nia po wzburzonym bezkresnym morzu pod ciemnymi i ciężkimi jak ołów chmurami.

Jaki obrać kurs? Gdzie jest prawda? W głowie czuł wielki zamęt... Próbo-wał zebrać wszystkie siły, aby się skoncentrować, przypomnieć sobie wer-sety biblijne, które mogłyby pomóc mu przetrwać tę przykrą chwilę. Starał się wszystkie nauki Organizacji wyjaśnić w świetle Biblii. Lecz coraz czę-ściej i ze zdwojoną mocą przebijała się do jego umysłu i serca myśl, którą wszelkimi siłami próbował odegnać. Starał się nie słuchać głosu dźwięczą-cego w umyśle: „ Zostałeś oszukany, zostałeś oszukany..." Próbował po-traktować to jako szept diabelski - nic z tego - wiedział, że był to głos Ducha Bożego, który coraz mocniej przekonywał go, o prawdomówności Biblii, a nie Strażnicy. Jak spojrzeć w oczy swoim dzieciom i ludziom, któ-rych uczył w zborze. Co mam im powiedzieć? Że zostałem oszukany?! Dokąd teraz pójść? Kto uczy prawdy? Co robić, aby znowu nie wpaść w sidła kłamstwa?

Od kilku godzin chodził po ulicach miasta, które tak dobrze znał. Nie było mieszkania, rodziny, której by nie odwiedził z „nauką Strażnicy", przeko-nując ich, że tylko Organizacja jest jedyną prawdziwą religią, która poprawnie wykłada Słowo Boże. Co miał im teraz powiedzieć? Był bezradny jak dziecko... Nawet nie zauważył, że od dłuższego czasu pada deszcz, który na jego ubraniu nie zostawił ani jednej suchej nitki. Wreszcie zrobiło mu się zimno. Postanowił wrócić do domu, gdzie na pewno oczekiwała go żona.
Małżeństwem byli od kilkunastu lat i przez ten okres nie zdarzyło się Adamowi, by po pracy nie przyszedł do domu na obiad. Dziś było inaczej. Wiedział, że Beata będzie się martwić czy nie przydarzyło mu się coś złego. Na pewno będzie wypytywać co się stało, dlaczego tak długo go nie było. Jakże pragnąłby uniknąć tych pytań. Zadzwonił do drzwi swego mieszkania.
Kiedy otworzyła stal przed nią blady, zziębnięty i całkowicie załamany człowiek. Miała wielką ochotę, powiedzieć mu co o nim myśli. Przyjrzała mu się uważnie. Wydawał się tak spragniony ciepła, dobrego słowa, pokrzepienia. Podeszła do męża, przytuliła go do siebie, i zaczęła ocierać mu łzy, spływające z policzków. Stali tak przez chwilę...


naprawdę warto Kochani przeczytać ją całą

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#249 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-23, godz. 15:10

no to pssstt ;)

.......Adam zaczął łkać. Jego ciałem wstrząsały dreszcze. Beata straciła ochotę do kłótni i robienia mu wymówek. Wiedziała co się z nim dzieje. Chociaż dobrze go znała, nigdy nie widziała aby był w takim stanie psychicznym. Przygotowała mu gorącą kąpiel i jedzenie...
Kiedy oboje trochę ochłonęli, Adam poprosił, aby mu teraz nie przeszkadzała, bo chciałby coś sprawdzić. Beata zajęła się swetrem, który robiła na drutach, natomiast Adam na parę godzin zatopił się w badaniu Strażnic i Biblii...

Beata chciała porozmawiać z mężem, ale doszła do wniosku, że teraz nie byłoby to najlepsze. Adam był tak pochłonięty literaturą, że zapomniał o całym świecie. Mówił coś do siebie, kręcił głową, to znowu coś notował. Zatrzymywał się nad niektórymi fragmentami Biblii lub Strażnicy, powtarzając głośno:
— To niemożliwe...
Obserwowała męża, widziała jego rozterkę, ale jej serce również było pełne niepewności.

Powróciła myślą do momentu, kiedy Adam przyszedł z pracy rozpromieniony i pełen zachwytu. Opowiadał o tym, że spotkał człowieka, który zna prawdę o Bogu. Bala się tej nowej prawdy, nie znała tych ludzi. Starała się uspokoić Adama, chciała, aby to wszystko przemyślał. Ale coraz częstsze wizyty Świadków oraz prowadzone rozmowy na temat wspanialej przyszłości w raju na ziemi, uciszyły jej obawy. Mieli problemy z mieszkaniem, w tym czasie, urodził się Tomasz, który bardzo chorował. Sytuacja w jakiej się znaleźli, niejako popchnęła ich do Organizacji. Oni obiecali im coś realnego, coś co położy kres chorobom, śmierci, problemom. Dopingowani byli przez Strażnicę, że czas tuż-tuż... Nawet nie wiadomo kiedy zostali członkami Organizacji.
Adam pełen zapału, szybko robił postępy. Nigdy nie miał problemu z ludźmi, szybko pozyskał ich serca, był bez reszty zaangażowany w głosze-niu i przyprowadzaniu nowych osób do zboru. Dal się poznać jako nauczy-ciel; bardzo szybko został sługą pomocniczym, a później starszym zboru.

Na jej barki spadły obowiązki, które dotychczas wykonywał Adam, ale przecież to wszystko czyniło się dla spraw Królestwa, była o tym przekonana.

...Adam po kilkugodzinnym studium Biblii przekonał się, że proroctwo Daniela, zapisane w czwartym rozdziale odnosi się do króla babilońskiego Nabuchodonozora, który miał stracić panowanie nad swoim królestwem na siedem lat, tak jak zapowiedział to Bóg.
Te siedem lat nie ma nic wspólnego z czasami pogan, ani z rokiem, 1914 w którym to Jezus Chrystus miał - rzekomo - objąć panowanie w sposób nie-widzialny dla świata.

Jak mogłem tego nie zauważyć czytając tyle razy Biblię? Odpowiedź może być tylko jedna: Byłem zaślepiony przez boga tego świata - diabła, choć ten tekst często cytowałem ludziom, którzy nie chcieli przyjąć głoszonej przeze mnie nauki.

Dzięki Ci Boże, że otworzyłeś moje oczy, serce i uszy, że mogę czytać Biblię bez okularów Strażnicy. Pomóż mi poznać całą prawdę i proszę cię Boże, abyś strzegł mnie, i całą moją rodzinę, od podstępnych nauk diabelskich. Ty znasz serce człowieka, znasz i moje serce, przed Tobą nic, i nikt się nie ukryje. Widziałeś Boże, że byłem święcie przekonany o prawdzie, którą głosiłem, czyniłem to tak, jakbyś to Ty Boże mi rozkazał. Chciałem być posłuszny Twemu Słowu. Przebacz mi, jeśli Cię zniesławiałem, ale czyniłem to jako ubezwłasnowolniony ślepiec, którego prowadzono jak i gdzie chciano...
Po krótkiej, ale jakże żarliwej modlitwie Adam wstał i poszedł do sypialni.....



Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#250 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-04-23, godz. 15:19

nie moge spokojnie tego czytać.......
ciesze się z tego że dotarłam do Kryzysu Sumienia i innych książek, ale jak te prawdy odkryte przeze mnie przekazać najbliższym????????????? Myslę i nie wiem :(
nie potrafiłam uwierzyć.......

#251 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-23, godz. 15:30

podpowiedział mi Ray Franz.Prawie juz o tym liście z przed 2 lat zapomnialem, ale dla Ciebie i Sally szczególnie wstawie tutaj fragment listu od Niego :

....Drogi Przyjacielu,

Jestem wdzięczny za Twój dobry list i za wyrażone w nim myśli. Odnośnie tłumaczenia książki „In Search of Christian Freedom”, bardzo chciałbym by była wydana, ale jest to obszerny i trudny projekt, i nie wiem, kto byłby gotów się go podjąć.

Podobnie jak to było w moim przypadku, jesteś długoletnim członkiem organizacji Świadków. Doceniam życzliwość, jaką zachowałeś względem Świadków Jehowy. W końcu są oni szczerzy w swej wierze, podobnie jak członkowie innych wyznań. Oczywiście koncepcja, że są jedynym prawdziwym ludem Bożym wywołuje u nich fałszywe poczucie wyższości i wpływa negatywnie na ich nastawienie względem innych. Mogę zrozumieć, że kiedy próbujesz wytłumaczyć pewne różnice twemu współmałżonkowi, może pojawiać się u Ciebie uczucie zniechęcenia. Jeśli chodzi o pomaganie Świadkom, nie ma prostego przepisu, jak otworzyć im oczy i umysły, by zastanowili się nad pewnymi sprawami. Chociaż początkowo doceniają ważność studiowania Biblii i poznawania prawdy na podstawie Pisma Świętego, to z upływem czasu większy nacisk kładzie się na podleganie kierownictwu „organizacji”. Jak zauważyłeś, lojalność wobec „organizacji” staje się czymś najważniejszym, gdyż przedstawia się ją jako jedyny „kanał”, którym posługują się Bóg i Chrystus, by objawiać prawdę wszystkim sługom Bożym na całej ziemi. Z tej przyczyny Świadek wkrótce zaczyna coraz mniej interesować się zasadnością argumentów lub dowodów biblijnych przedstawianych na poparcie danych nauk. Liczy się tylko to, że przedstawia je „organizacja”, a ponieważ jest ona Boskim kanałem, można jej nauki przyjmować jako słuszne, w rzeczywistości musi się je przyjmować jako słuszne.

Zatem nie podlega kwestii, co odgrywa pierwszeństwo u Świadków: Biblia, czy „organizacja”. Są oni poddani stałej i intensywnej indoktrynacji, która kładzie nacisk na to, że jeśli ktoś nie przyłączy się do „organizacji Bożej”, to jest organizacji Świadków Jehowy, i nie podporządkuje się jej, wówczas nie ma dla niego nadziei na zbawienie. Wobec tego „organizacja” staje się we wszelkich swych intencjach i celach pośrednikiem między ludźmi a Bogiem i Chrystusem – jest to sprzeczne z nauką biblijną, że istnieje tylko jeden Pośrednik (1 Tymoteusza 2:5). W ten sposób pomniejsza się znaczenie Jezusa jako „drogi, prawdy i życia” (Jana 14:6). Ten samozwańczy, nieskromny duch jest być może bardziej niepokojący niż wszelkie błędy popełnione w zakresie interpretacji, przepowiedni i chronologii. To właśnie sprawia, ze ludzie w końcu rezygnują ze swego prawa do samodzielnego myślenia i stają się zwykłymi odbiorcami tego, czego się naucza.

Uważam, że jeśli chce się im pomagać, trzeba to robić w bezinteresowny sposób. To znaczy, nie powinno się dążyć do uwolnienia ich spod dominacji tej organizacji po to, by przyłączyli się do jakiejś innej organizacji. Gdybyś chciał zainteresować lekturą „Kryzysu sumienia” kogoś z Twoich krewnych, to być może już się o tym przekonałeś, że bezpośrednia propozycja często jest nieskuteczna, chyba że dana osoba już ma wątpliwości co do organizacji. Jak wykazał Carl Olof Jonsson, Świadkowie cierpią na „kompleks oblężonej twierdzy”, tak że jakakolwiek pozornie negatywna wypowiedź sprawia, że szybko chowają się w murach swego bezpiecznego miejsca. Pomocne może być zadawanie pytań w sposób niewzbudzający lęku. Odnośnie książki „Kryzys sumienia”, niektórym udało się (zainteresować krewnych jej treścią) gdyż poprosili ich o pomoc w ocenie zasadności podanych w niej informacji. Być może odwoływali się przy tym do dłuższego stażu bliskich jako Świadków i ich wiedzy, dzięki czemu mogliby lepiej ocenić tą publikację, a nawet wskazać w niej błędy – jeśli byliby w stanie. Jeśli nie nalegamy, że książka jest w pełni wiarygodna, nie będą oni odczuwać „zagrożenia”, jakie zazwyczaj się z tym wiąże.
Jeśli bardziej skupiamy się na budowaniu ludzi w wierze w miłość Boga i Jego troskę o tych, którzy Go miłują, możemy osiągnąć więcej niż gdybyśmy wskazywali na kwestie negatywne. W przypowieści o dobrym Samarytaninie, Jezus posłużył się osobą człowieka o odmiennym od żydowskiego poglądzie religijnym, by zilustrować swą naukę o szczerej miłości bliźniego (Łukasza 10:29-37). Towarzystwo Strażnica wskazuje na naród izraelski jako na „organizację Bożą” z dawnych czasów. Jeśli zgodzimy się z tym stanowiskiem, to kapłan i lewita występujący w tej przypowieści byli w efekcie przedstawicielami tej „organizacji”. Mimo to ich postępowanie nie zostało ukazane jako przykład godny naśladowania. Byli złym przykładem. To właśnie osoba spoza „organizacji” dała dobry przykład i zasłużyła na pochwałę Syna Bożego.

W końcu nie masz do wyboru wielu opcji. Dopóki ktoś nie otworzy swego umysłu, by rozważyć dowody, druga osoba niewiele może zrobić. Świadkowie, podobnie jak wiele innych osób, które przeszły długotrwałą indoktrynację, często, a nawet prawie zawsze muszą samodzielnie dojść do jakiegoś wniosku, który sprawi, że otworzą się na alternatywne informacje. Dopóki to się nie stanie – być może na skutek jakiegoś przeżycia wywołującego rozczarowanie, dostrzeżenia skutków autorytaryzmu (względem własnej osoby lub innych ludzi) albo otrzeźwiających niekonsekwencji w naukach lub zalecanych trybach postępowania – dopóty mówi się jak do ściany. Jednakże na pewno nie ma sztywnej reguły, dlatego można jedynie robić to, na co pozwalają warunki i na co wskazuje duch Boży (Jakuba 1:5; 3:17, 18). Rada Piotra skierowana do żon w sprawie ich niewierzących mężów może odnosić się do nas i do wielu sytuacji życiowych – mianowicie, możemy być pewni, że sposób prowadzenia się i styl życia często są o wiele bardziej skutecznym świadectwem niż same słowa, i utorują drogę słowom – 1 Piotra 3:1, 2. Mogę zatem jedynie wyrazić przekonanie, że dzięki owocowi Ducha Świętego można osiągnąć więcej niż za pomocą zwykłej lub samej argumentacji, która może spotkać się z negatywnym odbiorem. Dowody miłości, radości, spokoju, cierpliwości są potężnym świadectwem, które może mieć większą wagę od słów i może w swoim czasie utorować drogę słowom i pomocnym dowodom.

Życzę Tobie obfitego błogosławieństwa Bożego w Twych wysiłkach, by służyć bliźnim,

Serdeczne pozdrowienia,

Ray

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#252 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-23, godz. 16:29

Powiedzcie jak nie kochać takiego brata z Ostatka z Ciała Kierowniczego(byłego), za takie pełne otuchy i pokrzepienia słowa. Pokażcie mi takie szczere wypowiedzi obecnych członków CK po roku 1980??!!!
Wystarczyłoby pewnie słowo : Przepraszamy Cie Bracie Ray, pomóż nam wyprostować to co skrzywiliśmy.
Gwarantuję, że mimo śmiertelnej choroby swojej żony, służyłby nadal z radością nam wszystkim swoim słowem i niepotrzebne byłyby statystyki, bo przyrost byłby widoczny golym okiem :rolleyes:

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#253 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-25, godz. 05:35

oto jeszcze parę z Jego myśli.....

„Jestem wolnym człowiekiem i nie mam Pana, ale uczyniłem siebie sługą każdego człowieka, po to, aby zdobyć ich jak najwięcej” 1 Kor.9: 19

Różnica istnieje pomiędzy poddaniem się komuś, kto głosi, że ma wyższą pozycję i kto nalega na poddanie się jego autorytetowi, a poddaniem się i służeniem, które wynika spontanicznie z własnego serca. Jest to poddanie się i służba, które wynikają nie z podporządkowania się żądaniom innych,’ ale z dostrzegania potrzeb innych’ ludzi i dobra, które z tego może wyniknąć. Paweł uznawał jedynego przez Boga wyznaczonego Pana i Głowę – Chrystusa i żadnego innego, czy to pojedynczego człowieka, czy grupę ludzi. O niektórych, którzy próbowali przywłaszczyć sobie taką władzę mówi:

A fałszywi bracia - którzy podstępnie wdarli się do nas, aby podpatrzeć nasz sposób życia, oparty na wolności, jaką mamy dzięki Chrystusowi Jezusowi - chcieli nas uczynić niewolnikami. Lecz nie ustąpiliśmy ani przez chwilę ich żądaniu. Chodziło przecież o to, by zachować prawdę ewangelii wśród was.
Galatów 2: 4,5 Biblia Gdańska

Dla apostoła, nie było rzeczą łatwą utracenie chrześcijańskiej wolności przez religijną dominację. Kiedy pisał zacytowane słowa, na początku tego rozdziału, były one skierowane do ludzi, którzy zostali zwiedzeni przez fałszywą ewangelię, czy też dobrą nowinę. W jego czasach było trudno ponownie narzucić na chrześcijan przymierze prawa jako obowiązujące, co poważnie zagrażało ich wolności w Chrystusie. Gdzie leżało poważne zagrożenie? Prawo narzucone chrześcijanom było mimo wszystko tym samym prawem, które sam Jehowa dał poprzez Mojżesza.

Dlaczego zatem Paweł powtarzał, że jego przywrócenie prowadziłoby na powrót do „noszenia jarzma niewoli”?

cdn...

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#254 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-25, godz. 05:42

....... Część niebezpieczeństwa leżała w fakcie, że takie poddanie się prawu pozwoliłoby ludziom występować w charakterze interpretatorów prawa, a ich interpretacje nabierałyby mocy przepisów z ciałami sądowymi i religijnymi sądami stosującymi te przepisy i narzucające sankcje jako egzekwowanie tego prawa. Oznaczałoby to ponowne powołanie ludzkiego kapłaństwa nad wiernymi chrześcijanami, którzy mieli tylko jednego arcykapłana i pośrednika, Syna Bożego. Dlaczego więc chciano w pierwszym wieku, w chrześcijańskim zborze, ponownie wprowadzić przestrzeganie prawa? Ewidentnie przyczyną była świadoma czy nieświadoma chęć sprawowania kontroli i władzy nad innymi. Szukali władzy nad chrześcijańskimi współwyznawcami i jednym ze sposobów osiągnięcia tego było uplasowanie siebie między chrześcijanami a ich prawowitą głową, Chrystusem. Było to wypełnieniem się proroctwa apostoła zapisanego w Dziejach Apostolskich 20: 29,30:

Ja wiem, że po moim odejściu wejdą pomiędzy was ciemięskie wilki i nie będą się czule obchodzić z trzodą, a spośród was samych powstaną ludzie mówiący rzeczy przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów.

Argumenty ich były pozornie prawdopodobne, brzmiały logicznie i Paweł pokazuje, że wielu ich słuchaczy było przekonanych przyjmując to jako prawdę ewangeliczną. Zwolennicy przestrzegania prawa mogą dowodzić, że Bóg wymaga prawości i świętości, – co jest prawdą – i bez narzucenia prawa ludzie po prostu nie będą trzymać się prawości, – co może być prawdą tyczącą wielu ludzi, ale co nie powinno być prawdą tyczącą chrześcijan. Na początek nalegali na obrzezanie, coś ustanowionego przez samego Boga blisko dwa tysiące lat wcześniej, w czasach Abrahama. Z chwilą zaakceptowania tych postaw dobudowali inne przepisy przedstawione jako konieczne, aby być w zgodzie z Bogiem i aby utrzymywać zbór w czystości.

cdn...

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#255 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-28, godz. 12:53

Może jeszcze tylko cos z Raya F. Wam wkleje i lecę

....Pewne sprawy ujawniły się w 1954 r. w czasie procesu w Szkocji. Przypadek znany jest jako przypadek Walsh’a, skoncentrowany wokół twierdzenia o ministerialnej pozycji jednego ze Świadków Jehowy, który był głównym nadzorującym kongregacji w Szkocji. Za zgodą urzędnika mającego pieczę nad rejestrem w Szkocji, pewne fragmenty oficjalnego sądowego rejestru zostały przytoczone. Jak wspomniano, Fred Rranz – wówczas vice przewodniczący organizacji był pierwszym przesłuchiwanym świadkiem.
Oto fragmenty:
Pytający: dodatkowo do tych regularnych publikacji, czy przygotowujecie i wydajecie od czasu do czasu pewną ilość teologicznych periodyków i książek?
Odpowiadający: Tak.
P: czy te teologiczne publikacje i dwutygodniki są dyskutowane jako doktrynalne stwierdzenia?
O: Tak.
P: Czy są one autorytatywne dla stowarzyszenia?
O: Tak.
P: Czy ich akceptacja jest kwestią wyboru, czy jest obowiązująca dla wszystkich tych, którzy chcą być i pozostać członkami tej Organizacji?
O: Jest obowiązująca.

Zgodnie z tym świadectwem, każdy, kto chce pozostać Świadkiem Jehowy nie ma wyboru, musi zaakceptować opublikowane stwierdzenia "Strażnicy", w imieniu, której mówił jej przedstawiciel Fred Franz. Akceptacja jest „obowiązkowa”. Konsekwencje są ukazane w dalszym świadectwie:

P: A zatem w konsekwencji będzie istniało na ziemi nowe ludzkie społeczeństwo podległe nowemu niebu, a poprzednie niebo i ziemia odejdą w bitwie Armagedonu. Wówczas ludność tej nowej ziemi będzie składała się wyłącznie ze Świadków Jehowy?
O: Początkowo tylko ze Świadków Jehowy. Członkowie pozostałych religii oczekują, że przeżyją tą bitwę jak i wielka rzesza drugich owiec. Istnienie pozostałych na ziemi po bitwie Armagedonu będzie tymczasowe, ponieważ muszą zakończyć ziemskie sprawy, a pozostali, jeśli posłuszni woli Boga mogą żyć wiecznie na ziemi.

A zatem akceptacja staje się sprawą życia i śmierci, dla tych, którzy przeżyją Armagedon, a będą to wyłącznie Świadkowie Jehowy. A co jeśli członek zboru odrzuci jakąś naukę podawaną przez Organizację, ponieważ świadomie wierzy, że nie jest poparta przez Pismo Święte? Czy stopniowo będzie usunięta? Jakie jest oficjalne stanowisko tyczące usuniętych osób, które nie zostały ponownie przyjęte? Oto świadectwo:

P: Czy istnieją przewinienia, które powodują wyrzucenie bez nadziei ponownego przyjęcia?
O: Tak. Faktycznie ekskomunika sama w sobie może prowadzić do unicestwienia samego ekskomunikowanego, jeśli ta osoba nie okaże skruchy i nie poprawi swojego postępowania i nadal będzie tak postępować poza organizacja. Nie byłoby dla niej nadziei na życie w tym nowym świecie; ale istnieje postępowanie, które powoduje ekskomunikę, od której nie ma odwrotu, a jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu.

Doradca rządu Brytyjskiego zwrócił uwagę na pewne nauki, które "Strażnica” w pewnym momencie odrzuciła, a obejmujących pewne daty. A co się dzieje, jeśli ktoś w czasie, gdy takie nauki były głoszone widział w nich błąd i przez to ich nie zaakceptował? Jaki byłby stosunek organizacji do takiej osoby? Świadectwo to tłumaczy:

P: Czyż Pastor Russell nie wyznaczył 1874 r. jako ważnej daty?
O: 1874 r. rozumiano jako datę drugiego duchowego nadejścia Jezusa
P: A zatem głoszono to jako fakt, który miał być przyjęty przez wszystkich Świadków Jehowy?
O: Tak.
P: Czy Russell oparł swój pogląd na księdze Daniela?
O: Częściowo.
P: Czy szczególnie na rozdz. 7, wers.7 i rozdz. 12, wers. 12?
O: Daniela 7:7 i 12:12. Nie oparł roku 1874 na tych pismach. Datą był rok 539 - na niej oparł obliczenia.
P: Ale jest to obliczenie, które już nie jest uznawane przez Zarząd Organizacji?
O: Tak.
P: A zatem obowiązkiem Świadka Jehowy było akceptowanie błędnego obliczenia?
O: Tak.
P: A zatem to, co publikuje się dzisiaj jako prawdę może być uznane za błędne za parę lat?
O: Musimy poczekać i zobaczyć.
P: A w międzyczasie Ciało Świadków Jehowy będzie szło za błędem?
O: Za błędną konstrukcją opartą na Piśmie Świętym.
P: Błędem?
O: Dobrze, błędem.
Dyskusja dalej tyczyła autorytetu publikacji. Z jednej strony vice-przewodniczący powiedział, że nie przyjmuje się wszystkiego obowiązkowo, z drugiej strony jego świadectwo dowodzi powrotu do wcześniejszego stanowiska:
O: Aby stać się zamianowanym usługującym zboru trzeba zrozumieć to, co jest w tych książkach.
P: Czyż chrzest nie jest wyświęceniem?
O: Tak.
P: A zatem w czasie chrztu trzeba znać te księgi?
O: Tak. Trzeba rozumieć cele Boga, które są ukazane w tych księgach.
P: Ukazane jako interpretacja Biblii?
O: Księgi te ukazują całe Pismo Święte.
P: Autorytatywnie?
O: Przedstawiają Biblię bądź stwierdzenia w niej poczynione, a dana osoba bada stwierdzenia, a potem Pismo, aby stwierdzić, że jest to stwierdzenie poparte Pismem. Tak jak mówił apostoł: „Udowodnijcie wszystko, trzymajcie się mocno dobrego”.
P: A zatem rozumiem, że członek Świadków Jehowy musi przyjąć za prawdę Pismo i interpretację podaną w księgach?
O: Nie obowiązkowo. Ma chrześcijańskie prawo do badania Pisma, aby potwierdzić, że jest to oparte na Piśmie.
P: Ale jeśli stwierdzi, że Pismo nie jest poparte przez księgi, albo odwrotnie, co wtedy?
O: Pismo popiera (podtrzymuje)te stwierdzenia - po to jest. Musiałby Pan pokazać mi takiego człowieka, który by znalazł rozbieżności. Wówczas odpowiem.
P: A zatem sugeruje Pan, że poszczególni członkowie mają prawo czytać księgi i Biblię i kształtować swój własny pogląd, jako właściwą interpretację Pisma Świętego?
O: Nie. Pismo Święte jest podawane na poparcie stwierdzenia, a zatem kiedy dana osoba przegląda Pismo Święte weryfikując to stwierdzenie dochodzi do biblijnego poglądu na tę sprawę, biblijnego rozumienia tak jak jest napisane w Dziejach Apostolskich 17: 11, że Berejczycy są szlachetniejsi od Tesaloniczan, bo przyjęli słowo z całą gotowością i badali Pismo, aby stwierdzić czy to prawda i takie postępowanie zalecamy.
P: A zatem Świadek Jehowy nie ma wyboru. Musi zaakceptować jako autorytatywne instrukcje wydane przez "Strażnicę", „NSK” i „Przebudźcie się” i być im posłusznym?
O: Tak.
P: Czy jest jakaś nadzieja na zbawienie dla człowieka, która zależy wyłącznie od Biblii, ponieważ nie może zdobyć publikacji waszej Organizacji?
O: Jeśli zależy od Biblii.
P: Czy będzie w stanie interpretować Biblię poprawnie?
O: Nie.
P: Czyż Chrystus nie powiedział, „Kto wierzy we mnie nigdy nie umrze”?
O: Tak.


c.d.....wieczorem

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#256 wroclawski

wroclawski

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 41 Postów

Napisano 2006-04-28, godz. 13:44

W 1977 roku do Polski przyjechało trzech członków Ciała Kierowniczego z Brooklynu: Frederick Franz prezes, Teodor Jaracz i Daniel Sydlik ( z Edziem organizowaliśmy te spotkania, nigdy więcej nie słyszałem takiego gradu trudnych pytan kierowanych pod adresem ich jako Ludzi z Centrali ).

Witam
Mozemy prosić o jakieś blizsze informacje co omawiano na tym spotkaniu i jakie pytania i odpowiedzi padły ?

#257 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-28, godz. 20:01

słuzba zastepcza, drugie owce, hieron i naos, 607pne drukowanie bułeczek u nas
musiałbym poszukac notatek :( pamięc juz nie ta
Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#258 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-28, godz. 20:05

c.d.

....A zatem świadectwo dane przez Świadków Jehowy, że przesłanie, które publikuje "Strażnica” jako kanał Boga jest jedynym środkiem, dzięki któremu ludzie na ziemi w tym XX wieku mogą posiąść zrozumienie Pisma Świętego. Nie zaakceptowanie treści tych publikacji oznacza ściągnięcie niełaski boskiej, samą śmierć. To było świadectwo tylko jednego człowieka Freda Rranza, vice przewodniczącego. Byli również dwaj inni odpowiedzialni urzędnicy zarządu organizacji, którzy przybyli do Szkocji, aby zeznawać. Kolejny świadek Hayden Covington. Jego zeznanie:

P: Czyż mówienie prawdy na tematy religijne nie jest najważniejsze?
O: Oczywiście jest.
P: Czy w pańskich poglądach jest miejsce na zmianę interpretacji Pisma Świętego od czasu do czasu?
O: Oczywiście. Nasz pogląd staje się jaśniejszy, jeśli wypełnią się proroctwa.
P: Proszę wybaczyć, ale głosiliście fałszywe proroctwo.
O: Nie sądzę. To były błędne twierdzenia. Zawsze próbujemy dojść do prawdy, zanim ją głosimy. Opieramy się na najlepszej informacji, ale nie możemy czekać, aż będzie perfekcyjna, bo gdybyśmy czekali, nigdy nie bylibyśmy w stanie mówić.
P: Proszę przyjąć do wiadomości, że głoszono autorytatywnie, że ponowne nadejście Chrystusa będzie w 1874r.
O: Jest to stwierdzenie hipotetyczne.
P: A więc publikowanie fałszywego proroctwa?
O: Było to błędne stwierdzenie albo błąd w wypełnieniu błędnych przewidywań.
P: I wszyscy Świadkowie Jehowy mieli w to wierzyć?
O: Tak. Musimy mieć jedność. Ludzie nie mogą iść w różne strony. Muszą maszerować noga w nogę.
P: Niw wierzycie w światowe armie?
O: Wierzymy w Chrześcijańską Armię Boga.
P: Czy wierzycie w światowe armie?
O: Nic nie mamy do powiedzenia na ten temat, nie głosimy przeciwko nim, mówimy po prostu, że armie te, podobnie jak narody są częścią organizacji Szatana, nie bierzemy udziału w nich, ale nie mówimy, że narody nie mogą mieć armii. Tylko żądamy wykluczenia nas z tego. To wszystko.
P: Fałszywe proroctwo musieli zaakceptować Świadkowie Jehowy?
O: Tak.
P: Jeśli członek Świadek Jehowy uważałby, że proroctwo jest błędne i powiedziałby to, czy byłby usunięty?
O: Tak. Gdyby upierał się i sprawiałby kłopot, ponieważ jeśli cała organizacja w coś wierzy nawet, jeśli jest to błędne, a ktoś próbuje na własną rękę przeciwstawić własne idee rozbija jedność, harmonię i wspólny marsz. Zmiana pochodzi z właściwego źródła głowy organizacji, Ciała Kierowniczego nie z dołu do góry, ponieważ, każdy miałby jakieś idee, a organizacja byłaby zdezintegrowana i szłaby w tysiące stron. Naszym celem jest jedność.
P: Jedność za wszelka cenę?
O: Jedność za wszelka cenę, ponieważ wierzymy i jesteśmy pewni, że Bób Jehowa posługuje się naszą organizacją, Ciałem Kierowniczym nawet, jeśli od czasu do czasu popełniane są błędy.
P: Jedność oparta na wymuszonej akceptacji fałszywego świadectwa?
O: Tak to prawda.
P: A osoba, która wyraża swój pogląd, że to jest błędne i zostaje usunięta, czy łamie Przymierze, jeśli była ochrzczona?
O: Tak.
P: I jak Pan wyraził wczoraj zasługuje na śmierć? Tak czy nie?
O: Bez wahania odpowiem: Tak.
P: Czy nazywa Pan to religią?
O: Oczywiście tak.
P: Czy nazywa Pan to Chrześcijaństwem?
O: Oczywiście tak.
P: Zgodzi się Pan, że od czasu powstania organizacji była różnica poglądów, co do autorytatywnego przedstawiania Pisma Świętego?
O: Tak.
P: I również zgadza się Pan, że osoby, które nie są przygotowane do przyjęcia tego autorytatywnego przedstawiania Pisma są wydalane Organizacji z duchowymi konsekwencjami?
O: Tak.

Jedność, zgodnie ze świadectwem przedstawiciela Organizacji, może żądać od chrześcijanina, żeby przyjął za prawdę, to, co Słowo Boże uważa za Fałszywe. Bez względu na to, co czyta w Biblii nie wolno mu wyrażać tego, co stoi w sprzeczności z autorytatywnymi naukami organizacji. Nie wystarczy Słowo Boże. Musi czekać dopóki zmiana nie zostanie dokonana ”przez właściwe źródło, głowę organizacji, Ciało Kierownicze – a nie z dołu do góry”. Bez względu na to, co czyta w Biblii, musi czekać na ”właściwe źródło”, to Ciało Kierownicze ma mu powiedzieć, w co trzeba wierzyć i co można dyskutować.
Jakie jest usprawiedliwienie takiego postawienia sprawy? Musi istnieć ”jedność za wszelką cenę” nawet, jeśli musi być oparta na wymuszonej akceptacji ”fałszywego proroctwa”. Jeśli nie spełni się wymogów w tym względzie zasłuży się na wydalenie i śmierć. W efekcie można czytać własne pisane słowo Pana, ale nie można ich akceptować czy postępować zgodnie z nimi, jeśli ”niewolnik” Pański mówi, co innego. Mówiąc prostym językiem jest to koncepcja wysuwana przez Organizację.

Trzeci świadek był przesłuchiwany – był to Sekretarz-Skarbnik Grant Suiter. Zeznał, co następuje:

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#259 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-04-29, godz. 07:03

......P: Jaka jest pozycja sługi w organizacji w tym względzie?
O: Musi spełniać wymogi, którym uprzednio dał świadectwo-dojrzałości, zrozumienie duchowe, zrozumienie i zdolność rozumienia (odczytywania)Zboru. Musi posiadać przygotowanie w uprzednio wspomnianej Teokratycznej Szkole, musi być przykładny w samym nauczaniu, musi być zdolny do nauczania – posiadać kwalifikacje ustalone na Pismo. Człowiek nie może ustalać kwalifikacji, nie ustalonych przez Pisma.
P: Czy musi uczęszczać do Teokratycznej Szkoły?
O: Tak.
P: Czy tam znajdzie bibliotekę?
O: Tak.
P: Czy nie oczekuje się od niego, aby zapoznał się z publikacjami Towarzystwa?
O: Tak.
P: Czy może wg Świadków Jehowy posiąść zrozumienie Pisma niezależnie od publikacji Świadków Jehowy?
O: Nie.
P: Tylko poprzez publikacje może właściwie zrozumieć Pismo?
O: Tak.
P: Czy to nie arogancja?
O: Nie.
P: Słyszał Pan, że stwierdzono, że dowód o 1874 r. był fałszywy i że 1925 r. był mylną datą. I, że narzucono na Świadków Jehowy absolutną akceptację tego jako Prawdy?
O: Tak.
P: I zgodzi się Pan, że była to akceptacja fałszu?
O: Nie zupełnie. Punkty, które były błędne były fałszywe, ponieważ były w błędzie, ale ważny jest ogólny efekt. Przez te wszystkie lata posługi przez Świadków Jehowy, od momentu utworzenia Stowarzyszenia, Korporacji w Pensylwanii, bez przerwy zwracały się serca i umysły ludzi ku słowu Bożemu i dodawano im duchowej siły do wytrwania w tym, co uważali za słuszne, do trzymania wysoko imienia Jehowy i do obwieszczania jego Królestwa. Nie ma porównania między przypadkowymi punktami, które zostały poprawione, a wagą głównej sprawy – czczenia Boga Jehowy. To było przez te lata wpajane w umysły Świadków Jehowy i niezliczonej ilości innych ludzi.

Sekretarz-Skarbnik potwierdził, że „człowiek nie może ustalać kwalifikacji nie ustalonych w Piśmie”. Jednakże ci trzej świadkowie poświadczyli, że poprzez publikacje "Strażnicy" można „właściwie zrozumieć Pismo”. Chociaż wysunięto fałszywe proroctwo „absolutna akceptacja tego proroctwa jako Prawdy została narzucona na wszystkich Świadków Jehowy”. „Ogólny efekt jest ważny”, a zatem nie można źle osądzać organizacji za głoszone błędy w sprawach incydentalnych, „jeśli przekazuje się sprawę główną, tj. cześć Bogu Jehowie”. Byłoby nie w porządku stawiać znaku równości między ważnością tychże błędów a głównym posłannictwem. „Nie ma porównania” powiedział Sekretarz-Skarbnik.

Świadectwo trzech świadków wskazuje, że organizacja prosi o wyrozumiałość i wyważoną ocenę dla siebie a odmawia tego innym. Nie daje tego prawa członkowi, który sprzeciwia się błędnym naukom i nie może ich zaakceptować. Dla nich skutkiem jest usunięcie odcięcie jako tych, którzy zasługują na śmierć. Bez względu na to jak dokładnie akceptuje „główny punkt” posłannictwa i jak szczerze i z jakim oddaniem „czci Boga Jehowę”. Osoba taka musi zaakceptować całe posłannictwo, tak jak je wysłannik prezentuje, łącznie z błędami i wydaleniem jako alternatywą. Organizacja uważa publikowanie błędu za incydentalne, ale jeśli te same błędy nie są zaakceptowane bądź spotykają się, że sprzeciwem, paradoksalnie nabierają ogromnej ważności, wystarczającej do podjęcia postępowania wykluczenia z organizacji. To dziwne myślenie powoduje, że wygląda na to, że Bóg jest niezadowolony z osoby, która nie akceptuje błędów, które są głoszone przez rzekomego posłańca w imieniu Boga, Boga niezadowolonego z osoby, która nalega, aby „wszystko zostało sprawdzone i trzymająca się mocno jedynie tego, co jest udowodnione i prawdziwe” – prawdziwe od Boga. Osoba taka, jeśli wydalona przez organizację, według Boga będzie osądzona jako nie zasługująca na życie. Chociaż wydaje się to niewiarygodne, ci, którzy zeznawali ewidentnie nie widzieli sprzeczności w tym wszystkim.
Wszystko to przywołuje na pamięć zasadę zawartą w przypowieści o dwóch szalach – ”oszukańcza para szali nie jest dobra”. Prawdziwy Boży Posłaniec Jezus Chrystus powiedział:, „Bo jakim sądem osądzacie, takim będziecie osądzeni, i jaką miarą odmierzacie, taką wam odmierzą”.
Nie tylko w czasie tego procesu, ale w różnych innych okolicznościach "Strażnica” wzywa Świadków Jehowy do przechodzenia nad jej błędami, bo te są równoważone przez inne pożyteczne czynniki. Ale organizacja nie stosuje tego w stosunku do tych, nad którymi ma władzę. Nie jest to ludzki ”błąd”, ale traktuje to jak błąd, jako podstawę do usunięcia z organizacji. Nawet, jeśli osoba nie zgadzająca się, wyraźnie okazuje prawdziwe chrześcijańskie cnoty nie jest to właściwa i odpowiednia postawa. Musi zgodzić się z organizacją. Słowa Chrystusa jasno mówią, że niezgadza się On z nierówną oceną.

Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#260 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-05-01, godz. 09:15

Jak CK w oparciu o Biblię rozwiązuje duchowe problemy braci i sióstr (R. F. Kryzys Sumienia):

Większość Świadków Jehowy wyobraża sobie sesje Ciała Kierowniczego jako spotkania ludzi, którzy wiele swego czasu spędzają na intensywnym studiowaniu Słowa Bożego. Myślą, że schodzą się oni razem, aby w pokorze rozważać, jak mogliby lepiej pomóc swym braciom zrozumieć Pismo Święte, albo żeby przedyskutować, w jaki konstruktywny i pozytywny sposób można by zbudować ich w wierze i miłości – cechach motywujących szczere, chrześcijańskie działanie. Myślą, że dzieje się to w trakcie spotkań, na których dyskutanci odwołują się zawsze do Pisma Świętego jako do najważniejszego, ostatecznego i najwyższego autorytetu. Tymczasem – jak zauważyłem – członkowie Ciała Kierowniczego wiedzieli lepiej niż ktokolwiek inny, że artykuły Strażnicy, opisujące stosunki między korporacją a Ciałem Kierowniczym, przedstawiają obraz daleki od rzeczywistości. Członkowie Ciała Kierowniczego – lepiej niż ktokolwiek inny – wiedzą również, że obraz nakreślony w poprzednim rozdziale znacznie różni się od rzeczywistości
Przeglądając notatki z kolejnych spotkań zauważam, że najbardziej wysuwającym się na czoło, stałym i czasochłonnym ich „szczegółem”, są dyskusje nad sprawami sprowadzającymi się ostatecznie do pytania: „Czy jest to sprawa zasługująca na wyłączenie, czy też nie?”.
Ciało Kierownicze porównałbym (i często tak je w myślach porównywałem) do grupy ludzi stojących plecami do ściany, mających przed sobą tłum rzucający w nich piłeczkami i oczekujący zarazem, że każdą z tych piłeczek złapią i odrzucą. Piłeczki są rzucane tak często i w takiej ilości, że na czynienie czegokolwiek innego poza ich łapaniem pozostaje bardzo niewiele czasu. Wydaje się nawet, że każde podjęte postanowienie, które następnie – niczym piłeczka – zostało „odrzucone” w tę stronę, skąd padło pytanie, wzbudza nowe pytania, które znów – jak piłeczki – „rzucane” są pod różnymi kątami w kierunku Ciała Kierowniczego. Taki proces pozostawiał niewiele czasu na prawdziwie pozytywną i konstruktywną myśl, na studium, dyskusję, a następnie działanie. Na przestrzeni wielu lat byłem obecny na bardzo wielu sesjach. Mimo, że dyskutowano tam zagadnienia, które mogły poważnie wpłynąć na życie ludzi, Biblia nie pojawiła się praktycznie ani w rękach, ani nawet na ustach żadnego z dyskutantów. Były tego przyczyny – był cały kompleks przyczyn.

Wielu członków Ciała Kierowniczego będąc zajętych tak wieloma sprawami przyznawało, że na studium Biblii pozostaje im niewiele czasu. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że przeciętny członek Ciała nie spędzał na takim studium więcej czasu niż tzw. „szeregowy członek”, a czasem może nawet mniej. Niektórzy członkowie Komitetu Wydawniczego (do których zaliczali się kierownicy i dyrektorzy korporacji w Pensylwanii) znani byli z tego, że przez ich ręce przechodziła przeogromna ilość pracy papierkowej. Oni zaś sami mieli poczucie, że nie mogą – i nie powinni – oddawać tej pracy komukolwiek innemu do przejrzenia, do wyciągnięcia wniosków i sformułowania zaleceń.

Przy paru okazjach planowane, czysto biblijne dyskusje dotyczyły głównie omówienia artykułu lub artykułów do Strażnicy, które ktoś przygotował, a które budziły pewne wątpliwości. W tych przypadkach regularnie zdarzało się, że chociaż spotkanie było zapowiedziane na tydzień lub dwa wcześniej, Milton Henschel, Grant Suiter lub inny członek tego właśnie Komitetu czuli się w obowiązku powiedzieć: „Miałem czas, aby przejrzeć to tylko pobieżnie – byłem tak zajęty”. Nie było powodu wątpić w prawdziwość ich słów. Przychodziło mi jednak na myśl pytanie: jak z czystym sumieniem mogą oni głosować za przyjęciem materiału, skoro nie mieli oni czasu na przemyślenie jego treści, na zbadanie, co Pismo Święte mówi na ten temat? Materiał raz opublikowany, miał być uznany przez miliony ludzi za „prawdę”. Która ze spraw papierkowych mogła być w takiej sytuacji ważniejsza?

Wspomniani bracia nie stanowili bynajmniej wyjątku. Z samej dyskusji wynikało jasno, że przeważająca większość członków Ciała nie uczyniła nic więcej poza przeczytaniem treści przedstawionej im pracy. Temat artykułu, nawet jeśli prezentował jakieś „nowe” zrozumienie Pisma Świętego, często powstawał i rozwijał się w umyśle autora bez konsultacji z Ciałem. Często autor wypracowywał swoje argumenty i przedstawiał je w formie ostatecznej bez przedyskutowania ich, bez przeanalizowania swego toku myślenia z jedną choćby osobą. Argumentacja zastosowana w artykule była często skomplikowana. Powierzchowne przeczytanie treści nigdy nie mogło pozwolić na wystarczającą jej analizę po to, by można było przyznać słuszność użytym argumentom i ocenić, czy są one biblijnie poprawne, czy też stanowią jedynie przypadek „akrobatycznej logiki”, przypadek zręcznej żonglerki tekstami i pojedynczymi wierszami Biblii, a to w tym celu, aby niejako „zmusić” ją do powiedzenia czegoś, czego w rzeczywistości nie mówi. Ci, którzy tylko przeczytali artykuł, zwykle głosowali za jego przyjęciem, zaś ci, którzy przestudiowali jego treść pod kątem zgodności z Pismem Świętym, stawiali najczęściej poważne pytania. I tak pewnego razu poddano dyskusji artykuł prezentujący pogląd, że święto zbiorów (obchodzone zgodnie z Biblią na zakończenie żniw) obrazuje fakt, który miał miejsce w historii Świadków Jehowy na początku duchowych zbiorów Organizacji. Po zakończeniu dyskusji za akceptacją artykułu głosowała wystarczająca liczba członków, aby został on przyjęty. Wówczas jeden z członków, służący w tym czasie jako koordynator Komitetu Redakcyjnego, powiedział: „W porządku, jeśli tak chcecie, przekażę artykuł do druku. Nie znaczy to jednak, że ja w to wierzę. Jest to po prostu kolejny kamień na budowę ogromnego pomnika świadczącego o tym, że Strażnica nie jest nieomylna”.

Drugi powód braku prawdziwej dyskusji z Biblią w ręku wiąże się – w moim przekonaniu – z pierwszym. Otóż większość członków Ciała nie była dobrze obeznana z Pismem Świętym. Ich „przepracowanie” nie było czymś nowym. Znam to z własnego doświadczenia. Od roku 1965 byłem w takim „młynie” pracy, że na prawdziwie poważne studium Biblii udawało mi się wykroić tylko niewiele czasu. Problem sięga jednak jeszcze głębiej. W Organizacji zwyciężyło odczucie, że studium takie nie jest naprawdę tak konieczne. Polityka i oficjalna nauka Organizacji, rozwinięte na przestrzeni wielu dziesięcioleci, stanowią, jako takie, pewny przewodnik, tak że wszelka decyzja podjęta przez Ciało nie budzi większych zastrzeżeń, dopóki mieści się w ramach tradycyjnej polityki i nauczania.
Na taki wniosek naprowadzają same fakty. Czasem prowadzono długą dyskusję na jakiś temat, wiążący się z „wyłączeniem” z Organizacji. Nagle problem okazał się do rozwiązania – ktoś z członków znalazł odnoszące się do tej sprawy stwierdzenie w książce Towarzystwa zatytułowanej Organization (Organizacja) lub – co bardziej prawdopodobne – w Aid to Answering Branch Office Correspo-ndence (Podręcznik do odpowiedzi na korespondencję biur Oddziałów). Ta ostatnia pozycja stanowi kompendium informacji na temat sposobu postępowania w sprawach o szerokim zakresie, alfabetycznie zestawionych, a dotyczących zatrudnienia, małżeństwa, rozwodu, polityki, spraw wojskowych, związków zawodowych, krwi i mnóstwa innych zagadnień. Gdy odpowiedź została tam znaleziona, to – choćby nie zacytowano na jego poparcie żadnego tekstu biblijnego – dla większości członków Ciała załatwiało to sprawę i zwykle głosowali oni bez wahania za każdym wnioskiem mieszczącym się w ramach wydrukowanego paragrafu. Przy kilku okazjach widziałem, jak się to odbywa. Nigdy nie przestanie robić na mnie wrażenie nagłość, z jaką tego rodzaju wydrukowane stwierdzenie może wypłynąć na postęp w dyskusji i na znalezienie rozwiązania.

Ostatnim powodem, dla którego Biblia odgrywała w tych dyskusjach tak małą rolę był fakt, że w wielu przypadkach problem dotyczył kwestii, na temat której samo Pismo Święte milczało.
Podajmy parę konkretnych przykładów. Dyskusja mogła dotyczyć problemu, czy zastrzyk z preparatów surowiczych jest tym samym, co transfuzja krwi. Albo, czy przyjęcie trombocytów jest tak samo nie do przyjęcia, jak przyjęcie erytrocytów. Dyskusja mogła koncentrować się wokół kwestii, czy żona, która do-puściła się pojedynczego aktu niewierności małżeńskiej jest zobowiązana do wyznania tego przed mężem (również wtedy, gdy powszechnie wiadomo, że jest on człowiekiem o wyjątkowo gwałtownym usposobieniu) oraz czy brak takiego wyznania unieważnia jej skruchę i tym samym kwalifikuje ją do wyłączenia. Jaki fragment Pisma Świętego omawia te sprawy?
Rozważmy jeden z dyskutowanych na posiedzeniu Ciała przypadków oraz decyzję, jaką wydało ono w tej sprawie: Jeden ze Świadków Jehowy, kierowca ciężarówki dostawczej przedsiębiorstwa Coca-Cola, miał na swej liście odbiorców dużą bazę wojskową. Pytanie: czy może on jako lojalny Świadek zaopatrywać bazę wojskową, czy też jest to rzecz kwalifikująca go do wyłączenia? (Decydującym czynnikiem był w tym przypadku fakt, że w sprawę zaangażowane były obiekty wojskowe oraz personel wojskowy.) Postawmy w odniesieniu do tej sytuacji pytanie: który fragment Pisma Świętego omawia te sprawy jasno i wyraźnie, w sposób wykluczający jakąkolwiek wątpliwość? Nie przytoczono żadnego fragmentu, a jednak większość członków Ciała zadecydowała, że praca ta jest nie do przyjęcia i że kierowca powinien zmienić trasę, jeżeli chce pozostać wyznawcą o nieposzlakowanej opinii. Podobny wypadek miał miejsce w związku z innym Świadkiem. Ten z kolei, jako muzyk, pracował w zespole grającym w klubie bazy wojskowej. Większość członków Ciała Kierowniczego uznała to za rzecz nie do przyjęcia. Ponieważ Pismo Święte milczy na ten temat, odpowiedzi dostarczył rozum ludzki.

Jeśli w dyskusjach tego typu którykolwiek z członków Ciała Kierowniczego wypowiadał się za potępieniem określonego czynu lub zachowania i odwoływał się przy tym do Pisma Świętego, było to zwykle bardzo szerokie stwierdzenie z rozdziału piętnastego, wiersza 19. Ewangelii Jana: „(…) nie jesteście ze świata (…)”. W przypadku, gdy któryś z członków miał jakieś osobiste wątpliwości odnośnie dyskutowanej kwestii czy też czyjegoś postępowania, a nie potrafił znaleźć innego argumentu „przeciw”, często powoływał się na ten tekst, rozszerzając jego znaczenie i dopasowując go do omawianych okoliczności. Potrzeba spojrzenia na ten fragment Pisma oraz zrozumienia zawartego w nim znaczenia w kontekście innych tekstów biblijnych wydawała się niepotrzebna i nie mająca większego znaczenia.

Głównym czynnikiem, na którym Ciało Kierownicze opierało swoje decyzje była zasada większości dwóch trzecich głosów. Powodowało to czasem dziwne efekty. Każdy wniosek, jeśli nie miał upaść, musiał być poparty przez dwie trzecie aktywnych w tym czasie członków.

Czesiek




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych