1 reply to this topic

[haael]

Poniższa historyjka jest w stu procentach autentyczna. Moja mama nie zajmuje się świadkami Jehowy, nie zna za bardzo ich doktryn i wie o nich mniej więcej tyle, ile można wiedzieć po kilkuktotnym byciu zaczepionym przez nich na ulicy. Opowiedziała mi dzisiaj, co spotkało ją w drodze do pracy.

Jak wyjaśniła mi, w sposobie argumentowania Świadków nie podoba jej się to, że jest "płaski jak naleśnik". Że wszystko jest podane na tacy, łopatologicznie i nie ma żadnego problemu do rozwiązania samemu.

Zaczepiło ją toteż dzisiaj dwoje Świadków i zaczęli jej wręczać broszurki. Moja mama mówi:
- W waszej nauce nie podoba mi się to, że jest taka... prosta.
Świadek ripostuje od razu:
- Ależ tak powinno być! Jezus powiedział przecież, że nauka zakryta jest przed mądrymi a objawiona prostaczkom!
Na co moja mama:
- Tak, ale nie o to chodzi. Wasza nauka nie ma żadnej głębi filozoficznej.
W tym momencie, jak moja mama określiła, Świadek zamachał rękami i poszedł sobie.

No cóż, uświadomiłem mojej mamie, że Świadkowie posługują się trochę innym językiem niż my, że najgorsze inwektywy w ich mowie to "świat" i "filozofia". Ale przynajmniej się ubawiłem. Wyobrażam sobie minę tego Świadka .

[mihau]

Na co moja mama:
- Tak, ale nie o to chodzi. Wasza nauka nie ma żadnej głębi filozoficznej.
W tym momencie, jak moja mama określiła, Świadek zamachał rękami i poszedł sobie.

Trudno wychodzac z poziomu mityczno-przynaleznosciowego doszukiwac sie w religijnym egocentryzmie i absolutyzmie jakiejs filozoficznej glebi, co najwyzej prosta mape odwzorowujaca rzeczywistosc ogladana ze wspomnianego poziomu.
A mapa nie jest terenem.
No, ale mnostwo osob myli swoje osobiste przekonania na temat swiata z rzeczywistoscią.