Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wizje świętych


  • Please log in to reply
5 replies to this topic

#1 SCORP1ON

SCORP1ON

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 44 Postów

Napisano 2006-12-21, godz. 03:46

<powrót do tematu>


1119.
ŚW. FAUSTYNA CZĘSTO OGLADAŁA SPRAWY NIEBIAŃSKIE
W chwilach kiedy jestem pomiędzy niebem a ziemią, milczę, bo choćbym mówiła: kto rozumie mowę moją? Wieczność odsłoni wiele rzeczy, o których teraz milczę. . .(Dz 1119)

1500.
ŚW. FAUSTYNA ZOSTAŁA PRZENISIONA W ZAŚWIATY
Dziś miłość Boża przenosi mnie w zaświaty. Jestem pogrążona w miłości, kocham i czuję, że jestem kochana i całą świadomością to przeżywam. Tonie moja dusza w Panu, poznając wielki majestat Boży i maleńkość swoją, lecz przez to poznanie zwiększa się szczęście moje. . . Ta świadomość jest tak żywa w duszy, tak potężna, a zarazem tak słodka.(Dz 1500)

20 b.
CZYŚCIEC WIDZIANY PRZEZ ŚW. FAUSTYNĘ
Ujrzałam Anioła Bożego, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednoznacznie, że największym dla nich cierpieniem, to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział: Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściśle obcuję z duszami cierpiącymi. (Dz 20)

153.
ŚW. FAUSTYNA OPISUJE WIZJE DRÓG WIODĄCYCH DO PIEKŁA I DO NIEBA
W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki i różnych przyjemności. Ludzie idąc tą drogą tańcząc i bawiąc się – dochodzili do końca, nie spostrzegają się, że już koniec. A na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli ze łzami w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach. (Dz 153)

741.
ANIOŁ ZAPROWADZIŁ ŚW. FAUSTYNĘ DO PIEKŁA
Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność; widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka jest ustawiczne, towarzystwo szatana; siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów, każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny, i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą; piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jako tam jest.
Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego, musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem. (Dz 741)

420b.
ŚW. FAUSTYNA WIDZI DRZWI PROWADZĄCE DO JASNOŚCI NIEBIAŃSKIEJ
Wtem ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu, ani duchowi. Do tej jasności trzy drzwi – i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do onej jasności – w drzwi drugie, do wnętrza jasności, jest to jedność troista, która jest niepojęta, nieskończoność. Wtem usłyszałam głos: Święto to wyszło z wnętrzności Miłosierdzia Mojego i jest zatwierdzone w głębokościach zmiłowań Moich. Wszelka dusza wierząca i ufająca miłosierdziu Mojemu, dostąpi go. – Cieszyłam się niezmiernie dobrocią i wielkością Boga swego. (Dz 420)

777-778-779.
ANIOŁ WPROWADZIŁ ŚW. FAUSTYNĘ DO NIEBA
27/XI.[1936]. Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je i wraca do źródła wszelka chwała l cześć z uszczęśliwienia, i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga, Ojca, Syna i Ducha Św., którego nigdy ani pojmą, ani zgłębią.

Tą źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia. Rozumiem teraz św. Pawła, który powiedział: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani weszło w serce człowieka, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują. I dał mi Bóg poznać jedną jedyną rzecz, która ma w oczach Jego nieskończoną wartość, a ta jest miłość Boża, miłość, miłość i jeszcze raz miłość - i z jednym aktem czystej miłości Bożej, nie może iść nic w porównanie. O, jakimi niepojętymi względami Bóg dany duszę, która Go szczerze miłuje. O, szczęśliwa dusza, która się cieszy już tu na ziemi Jego szczególnymi względami, a nimi są dusze małe i pokorne. Ten Wielki Majestat Boży, który głębiej poznałam, który wielbią duchy niebieskie, według stopnia łaski i hierarchii na które się dzielą, widząc tę potęgę i wielkość Boga, dusza moja nie została przerażona grozą, ani lękiem, nie, nie - wcale nie. Dusza moja została napełniona pokojem i miłością i im więcej poznaję wielkość Boga, tym więcej się cieszę, że takim On jest. I cieszę się niezmiernie Jego wielkością, i cieszę się, że jestem taka maleńka, bo dlatego, że jestem mała nosi mnie na ręku Swym i trzyma mnie przy Sercu Swoim.(Dz 777-778-779)

1738.
PAN JEZUS POLECIŁ ŚW. FAUSTYNIE CZĘSTĄ MODLITWĘ ZA DUSZE CZYŚĆCOWE
Powiedział mi Pan: - Wstępuj często do czyśćca, bo tam cię potrzebują. Rozumiem, o Jezu mój, znaczenie tych słów, które mówisz do mnie, ale pozwól mi wpierw wstąpić do skarbca miłosierdzia Twego.(Dz 1738)

290.
PAN JEZUS ZAPEWNIA ŚW. FAUSTYNE, ŻE W NIEBIE JEST MIESZKAŃ WIELE
W pewnej chwili kiedy się przejęłam wiecznością i jej tajemnicami, zaczęły mnie męczyć różne niepewności. W tym rzekł do mnie Jezus: dziecię Moje, nie lękaj się domu Ojca swego. Próżne dociekania zostaw mędrcom tego świata. Ja cię zawsze chce wiedzieć małym dzieckiem. Pytaj z prostotą o wszystko spowiednika, a Ja ci odpowiem przez usta jego. (Dz 290)

1121.
ŚW. FAUSTYNA OPISAŁA SWÓJ EKSTATYCZNY POBYT W NIEBIE
6.V.[37] Wniebowstąpienie Pańskie
Dziś od samego rana dusza moja jest dotknięta przez Boga. Po Komunii św. chwilę obcowałam z Ojcem Niebieskim. Dusza moja została pociągnięta w sam żar miłości, zrozumiałam, że żadne dzieła zewnętrzne nie mogą iść w porównanie z miłością czystą Boga... Widziałam radość Słowa Wcielonego i zostałam pogrążona w Troistości Bożej. Kiedy przyszłam do siebie, tęsknota zalała mi duszę, tęsknię za połączeniem się z Bogiem. Miłość ogarniała mnie tak wielka ku Ojcu Niebieskiemu, że ten dzień cały nazywam nieprzerwaną ekstazą miłości. Cały wszechświat wydał mi się jakoby małą kropelką wobec Boga. Nie masz szczęścia większego nad to, że mi Bóg daje poznać wewnętrznie, że jest Mu miłe każde uderzenie serca mojego i kiedy mi okazuje, że mnie szczególnie miłuje. To wewnętrzne przeświadczenie, w którym mię Bóg utwierdza o swej miłości ku mnie i o tym jak Mu jest miła dusza moja, wprowadza w duszę moją głębię pokoju. W dniu tym nie mogłam przyjąć żadnego pokarmu, czułam się nasycona miłością.(Dz 1121)


1604.
ŚW. FAUSTYNA OPISAŁA SWÓJ POBYT W NIEBIE
Kiedy podczas adoracji odmawiałam Święty Boże, kilkakrotnie, wtem ogarnęła mnie żywsza obecność Boża i zostałam w duchu porwana przed Majestat Boży. I ujrzałam jak oddają chwałę Bogu Aniołowie i Święci Pańscy. Tak wielka jest ta chwała Boża, te nie chcę się kusić opisywać, bo nie podołam, a przez to aby dusze nie myślały, że to już wszystko com napisała; - Święty Pawle, rozumiem cię teraz, żeś nie chciał opisywać nieba, aleś tylko powiedział, że - ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, co Bóg nagotował tym co Go miłują, - Tak jest, a wszystko, jak od Boga wyszło, tak też i do Niego wraca, i oddaje Mu doskonałą chwałę. A teraz, gdy spojrzałam na moje uwielbienie Boga - o, jak ono nędzne! A, jaką jest kroplą w porównaniu do tej doskonałej niebieskiej chwały. O, jak dobry jesteś Boże, że przyjmujesz i moje uwielbienie i zwracasz łaskawie ku mnie Swoje Oblicze i dajesz poznać; że miła Ci jest modlitwa nasza.(Dz 1604)

#2 SCORP1ON

SCORP1ON

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 44 Postów

Napisano 2006-12-21, godz. 04:54

I jeszcze dodam...

Wizja nieba i piekła w objawieniach bł. Katarzyny Emmerich

Bł. Katarzyna opisując zstąpienie Pana Jezusa do otchłani, przekazała nam także wizję nieba i piekła.

Wreszcie zbliżył się Jezus do jądra tej przepaści, do samego piekła, które wydawało mi się kształtem jako ogromna, nieprzejrzana okiem budowa skalna, straszna, czarna, połyskująca metalicznym blaskiem; wejścia strzegły olbrzymie, straszne bramy, opatrzone mnóstwem rygli i zamków, widokiem swym wzbudzające dreszcz i trwogę. Za zbliżeniem się Jezusa dał się słyszeć ryk potężny i okrzyk trwogi, bramy rozwarły się na oścież i ukazała się przepaść, pełna ohydy, ciemności i okropności.
Jak mieszkania błogosławionych, świętych, przedstawiają mi się w widzeniach pod postacią niebiańskiej Jerozolimy, jako miasto olbrzymie o różnorodnych pałacach i ogrodach, zapełnionych cudownymi owocami i kwiatami różnych gatunków, stosownie do niezliczonych warunków i odmian szczęśliwości, tak i to piekło przedstawiało się mym oczom w formie odrębnego świata, stanowiącego całość, pod postacią różnorodnych budowli, obszarów i pól. Ale tu źródłem wszystkiego było przeciwieństwo szczęśliwości, wieczna męka i udręczenie. Jak tam, w siedzibie szczęśliwości, wszystko zdawało się być ugruntowane na prawidłach wiecznego pokoju, wiecznej harmonii i zadośćuczynienia, tak tu opierało się wszystko na rozstroju i rozdźwięku wiecznego gniewu, rozdwojenia i zwątpienia. Tam widziałam najróżnorodniejsze przybytki radości i uwielbienia, przeźrocza, niewypowiedzianie piękne, tu zaś niezliczone, różnorodne, ponure więzienia i jaskinie męki, przekleństwa, zwątpienia. Tam widziałam najcudowniejsze ogrody, pełne owoców Boskiego pokrzepienia, a tu najszkaradniejsze puszcze i bagniska, pełne udręczenia, męki i wszystkiego, co tylko może wzbudzić wstręt, obrzydzenie i przerażenie. Pełno tu było przybytków, ołtarzy, zamków, tronów, ogrodów, mórz i rzek przekleństwa, nienawiści, ohydy, zwątpienia, zamętu, męki i udręczenia, w przeciwieństwie do niebiańskich przybytków błogosławieństwa, miłości, jedności, radości i szczęśliwości. Tu panowała wieczna, rozdzierająca niejedność potępionych, jak tam wieczna, błoga harmonia i zgodność Świętych. Wszystkie zarodki przewrotności i fałszu przedstawione tu były przez niezliczone zjawiska i narzędzia męki i udręczenia; nic tu nie było prawidłowego, żadna myśl nie przynosiła ukojenia, panowała tylko wszechwładnie groźna myśl Boskiej sprawiedliwości, przywodząca każdemu z potępionych na pamięć, że te męki, tu ponoszone, są owocem winy, powstałym z nasienia grzechów, popełnionych na ziemi. Wszystkie straszne męki odpowiadały co do swej istoty, sposobu i mocy grzechom popełnionym, były tym gadem, który grzesznicy wyhodowali na swym łonie, a który teraz przeciw nim się zwracał. Widziałam straszną jakąś budowlę o licznych kolumnadach, obliczoną na wzbudzanie strachu i trwogi, jak w królestwie Bożym - dla spokoju i wytchnienia. Wszystko to rozumie się, gdy się widzi, ale słowami nie jest człowiek mocen to wypowiedzieć.
Gdy aniołowie otworzyli bramy piekielne, ujrzałam jakiś zamęt ohydy, przekleństw, łajań, wycia i jęków. Jezus przemówił coś do duszy Judasza, tu zamkniętej, a aniołowie mocą Bożą całe tłumy złych duchów obalali na ziemię. Wszyscy czarci musieli uczcić i uznać Jezusa, co było dla nich najstraszniejszą męką.

#3 SCORP1ON

SCORP1ON

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 44 Postów

Napisano 2006-12-21, godz. 05:10

Z pamiętnika Pasterki z La Salette:
Wizja czyśćca

Oto wizja czyśćca, którą Melania Calvat – wizjonerka z La Salette – otrzymała w wieku 10 lat:

&laquo;Pewnego dnia – zanotowała w autobiografii włoskiej – gdy pasąc krowy swej gospodyni, byłam zajęta myślami o nieskończonym miłosierdziu mego Najwyższego Dobra ogarnęło mnie gorące pożądanie zbawienia wszystkich dusz, pragnęłam cierpieć za wszystkich grzeszników, aby porzucili grzech, a stali się własnością Jezusa i kochali tylko Jego samego.

Nie wiem, jak to się stało, dość, że gdy w postawie adoracji klęczałam z twarzą przy ziemi, zostałam jakby uśpiona i jakby we śnie ujrzałam swego anioła stróża, który mi rzekł:

Siostro, chodź ze mną, pokażę ci dusze przyjazne Bogu, które Go kochają, nie mogą jednak cieszyć się Jego widokiem, bo będąc zbrukane grzechami muszą wpierw się oczyścić. Jeśli zechcesz za nie ofiarować Ojcu Przedwiecznemu krew i mękę Jezusa Chrystusa, zostaną umyte z grzechów i pójdą połączyć się z Bogiem.

Po tych słowach wyruszyliśmy nagle, jakby lotem, następnie zniżyliśmy się, ziemia się przed nami rozwarła, a my weszliśmy do ciemnego podziemia, które się wydawało wydrążone w niej. Trzecim lotem dotarliśmy do bramy - jeśli to bramą zwać można - przez którą widać było przerażającą scenę wszelkiego rodzaju cierpień i męczarni zadawanych żarem płynnego ognia oraz scenę tych okrutnych mąk, którymi torturują niezaspokojone pożądania, głód, pragnienie...

W całym tym tłumie, wśród tego ubóstwa dusz pogrążonych w najstraszliwszych cierpieniach nie widziałam dwóch, których męka byłaby podobna. Wszystkie te cierpienia były różne, zależały od złośliwości, z jaką grzech był popełniony i od upodobania, jakie w nim znajdowano. Widok ten był dla mnie nie do zniesienia.

Modliłam i modliłam się za wszystkie te dusze święte i pogodzone z wolą Bożą, błagałam Boga przez śmierć i mękę Jezusa Chrystusa, aby raczył dać ulgę wszystkim tym duszom oraz wyzwolić siedemdziesiąt dwie nich przez miłość Maryi Dziewicy, która się przyczyniła do odkupienia rodzaju ludzkiego. W tejże chwili ujrzałam przybywającego anioła Bożego trzymającego w ręku kielich bezcennej krwi Baranka, który gładzi grzechy świata. Wylał on kilka jej kropli na płomienie, które natychmiast zmniejszyły swą wysokość i natężenie, a następnie na dusze, które czekały na miłosierne modlitwy chrześcijan, aby odlecieć na łono Ojca Niebieskiego i które tym sposobem zostały wyzwolone. Och! Gdyby grzesznicy, gdyby osoby poświęcone Bogu mogły wyobrazić sobie katusze i straszliwe płomienie pożerające, które zapaliła sprawiedliwość Boża... Każdy ze zmysłów nieokiełznanych w życiu miał tu swą torturę. Tak więc widziałam wielką liczbę dusz, które piły ogień płynny. O, bluźniercy znieważający święte i uwielbienia godne Imię Boga, Najświętszego Sakramentu, Najświętszej Dziewicy!... Nie wszystkie dusze oczyszczają się tym ogniem. Są tam wszystkie cierpienia, wszelkich rodzajów i form. Myślałam: Bóg chce, żeby uwielbiony był przymiot Jego sprawiedliwości. Na pewno i ja będę musiała przyjść do tego ciemnego miejsca, aby odpokutować za wszystkie grzechy, będę więc pozbawiona kontemplacji i wielbienia mego ukochanego Jezusa...&raquo;

#4 staho

staho

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 99 Postów
  • Lokalizacja:Oświęcim

Napisano 2007-01-01, godz. 15:21

Proszę pamiętać, że prywatne objawienia nie obowiązują nawet katolików. Dla innych mogą mieć co najwyżej znaczenie beletrystyczne.

#5 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2007-01-04, godz. 15:21

Rozmaite objawienia to element wystepujacy w kazdej kulturze. W podejsciu integralnym zaproponowanym przez Kena Wilbera, psychoterapia i duchowosc lacza sie, duchowosc jest naturalnym przedluzeniem psychoterapii. Obie te sfery doswiadczen ludzkich mozna podzielic na rozmaite poziomy. Co wiecej, czlowiek moze znajdowac sie na pewnym poziomie rozwoju, a jednak moze miewac doswiadczenia z innych, wyzszych poziomow - np podczas snu, lub doswiadczajac tzw doswiadczen szczytowych. Doswiadczenia te nastepnie sa przekazywane innym za pomoca dostepnego aparatu pojeciowego jakim dysponuje dana osoba (czyli przede wszystkim kontekst kulturowy). Dlatego np. rozmaite przezycia mistyczne sa co do sedna takie same (niezaleznie od religii), jednak rozne jesli chodzi o forme. Ponadto rowniez, jak dowodzi Ken Wilber, daja sie uszeregowac, a rozwoj polega na przechodzeniu z jednego etapu na nastepny, przy czym, aby nastapilo przejscie, konieczne jest, aby zmiany nabraly charakteru stalego (swiadome narzedzie ku temu stanowi medytacja). I tak mamy obszary:

1) Czuciowo-ruchowy; 2) Emocjonalno-seksualny; 3) Magiczny; 4) Mityczny; 5) Racjonalny; 6) Wizja-logika (centaur) – brama do fazy transpersonalnej.
7) Nadpsychiczny (niski-subtelny) – początek transpersonalnych, ponadindywidualnych, duchowych obszarów. Doswiadczanie zjawisk paranormalnych (doświadczenie wyjścia z ciała, widzenie aury, jasnowidzenie, psychokinezę i inne tego rodzaju doświadczenia i zdolności). Jaźń przekracza cały psychofizyczny organizm z jego racjonalną myślą i percepcją zmysłową. Często występuje tutaj doznanie silnej mistycznej jedności z całym grubym obszarem – obszarem natury, Gają, Duszą Świata. Dom mistycyzmu natury.
8) Subtelny (wysoki-subtelny) – obszar religijnej intuicji i inspiracji, oświecających doświadczeń, ekstatycznych uczuć, wizji archetypowych bogów i bogiń, przewodników i aniołów. Najbardziej charakterystyczne dla tego obszaru duchowego są wizje archetypowych niebiańskich istot ucieleśniających cechy, które stanowią część naszej najgłębszej istoty. Kontemplując te istoty budzimy te same cechy w swojej świadomości. Poziom subtelny to dom mistycyzmu bóstwa.
9) Przyczynowy (niski-przyczynowy) – na tym obszarze jednostka nie postrzega już archetypowych bóstw, lecz niejako cofa się do siebie. Odkrywa, że liczni bogowie świata subtelnego emanują z jednego Boga. Mistyk wypełniony jest tutaj błogością, mądrością i współczuciem, oraz jednoczy się z Bogiem. Nasza własna Jaźń ukazana jest tu jako ów najwyższy Bóg. Świadomość przekształca się, uzyskując wyższe utożsamienie z tą Promiennością.
Przyczynowy (wysoki-przyczynowy) – wnikając głębiej w istotę Jaźni mistyk odkrywa bezforemność. Na tym poziomie następuje tak pełne przekroczenie wszystkich przejawionych form, że nie muszą się już one pojawiać lub powstawać w świadomości. Jest to całkowita transcendencja i wyzwolenie w Bezforemną Świadomość. Poza Świadomością Jako Taką nie ma tu żadnego „ja”, Boga, podmiotów ani przedmiotów. Źródło Świadka. Dom mistycyzmu bezforemnego.
10) Niedualny – wewnętrzna podróż nie dobiegła jeszcze końca. Po tych niezwykle wzniosłych i subtelnych stanach świadomości następuje wielki odwrót. Na wszystkich etapach, aż do tego punktu mistyk niejako wycofuje się coraz głębiej w siebie, póki świadomość nie osiągnie Podstawy Istnienia, która okazuje się podstawą wszystkiego. Świadomość rusza teraz ponownie na zewnątrz, ku światłu, ponieważ mistyk już wie, że wszystko, co istnieje zawsze było tą Podstawą. Stan niedualny nie jest zatem stanem poza innymi stanami, nie jest to szczególny stan, lecz raczej takość wszystkich stanów. Oto najwyższy stan Oświecenia, zwany również sahadźa samadhi („spontaniczne oświecenie”), stan turija – ostateczna Jedność, w której wszystkie rzeczy i zdarzenia pozostając całkowicie odrębne i różne, są tylko Jednym (Visser, str. 109).

Co ciekawe, na kazdym z tych etapow cos moze pojsc nie tak, gdyz gdziekolwiek następuje rozwój, tam istnieje również możliwość rozwoju patologicznego, nie tylko w obszarze personalnym, ale również w obszarze transpersonalnym.
Na każdym etapie czy poziomie ja staje w obliczu różnych zadań.
Rozwój ja zależy od tego, jak sobie z nimi poradzi.
By rozwój mógł postępować, ja musi opuścić niższy etap, przestać się z nim utożsamiać, po to, by zrobić miejsce dla nowego, wyższego etapu.
Innymi słowy, musi odciąć się od niższego etapu, utożsamić z wyższym, a potem zintegrować wyższy etap z niższym.
W tym sensie duchowosc jest postrzegana jako rodzaj terapii.

Poziom nadpsychiczny jest pierwszym etapem praktyki duchowej, zwanym również Ścieżką Joginów. Pierwsze doświadczenia duchowe, będące rezultatem medytacji lub pojawiające się spontanicznie, mogą prowadzić do „inflacji” ego ponieważ dana osoba nie panuje nad duchową siłą i uważa siebie za kogoś niezwykle ważnego. Może też być niezrównoważona ponieważ ciało i dusza nie są w wystarczającym stopniu zintegrowane. Może ponadto żywić przekonanie, że duchowości i codziennego życia nie da się połączyć. Jako remedium zaleca się tutaj zharmonizowanie życie wewnętrznego z życiem zewnętrznym, wprowadzenie medytacji do codziennego życia i wzmacnianie dobrego zdrowia fizycznego i psychicznego.

Poziom subtelny to środkowy etap praktyki duchowej, zwany również Ścieżką Świętych. Dana osoba doświadcza Jaźni jako czegoś ponad lub poza sobą, a następnie uczy się utożsamiać z nią. Może jednak wzbraniać się przed Światłem i lgnąć do swojej osobowości, albo może nadmiernie zatopić się w Świetle i utknąć na tym poziomie (zwane jest to również kompleksem Wisznu). Należy unikać obu tych zakłóceń równowagi. Zaleca się tutaj kontynuowanie praktyki medytacji aż pojawi się stabilność.

Poziom przyczynowy to zaawansowany poziom praktyki duchowej, zwany również Ścieżką Mędrców. Patologia na tym poziomie wyraża się na dwa różne sposoby: dana osoba nadal lgnie do pojęcia odrębnej Jaźni (niezdolność odróżnienia) lub zatapia się w Pustce i nie powraca (niezdolność do integracji). Taka osoba musi zrozumieć, że nie trzeba uciekać od Formy, żeby móc doświadczyć Pustki. Jeśli tego dokona, ujrzy Formę jako wyraz Pustki.
Stad tez prawdziwe ja jest nazywane Swiadkiem.

Na dowolnym etapie lub poziomie rozwoju człowiek ma dostęp do pełnego spektrum świadomości. Nawet zwyczajny stan śnienia daje nam pewien rodzaj dostępu do stanów duszy, a stan głębokiego snu, będąc obszarem całkowitej bezforemności daje nam pewien rodzaj dostępu do przyczynowego Ducha. Istnieją również tak zwane doświadczenia szczytowe, w których na jawie można doświadczyć przez krótki czas naturalnych stanów świadomości nadpsychicznej, subtelnej, przyczynowej lub niedualnej. Jednak aby mogło dojść do trwałego rozwoju, te czasowe stany muszą stać się trwałymi cechami. Stany medytacyjne dochodzą do tych wyższych obszarów świadomie i na dłuższy czas.

na podst i/lub przekopiowane z http://www.wilber.pl...religijnosc.htm

#6 staho

staho

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 99 Postów
  • Lokalizacja:Oświęcim

Napisano 2007-01-04, godz. 20:26

rozmaite przeżycia mistyczne są co do sedna takie same (niezależnie od religii), jednak różne jeśli chodzi o formę

Ciekawa wypowiedź, ale ślepi nie powinni pisać o kolorach.

Medytacja chrześcijańska różni się zasadniczo od rozmaitych jogo-transcendo-buddyjskich nastawieniem na spotkanie z osobą. Podobnie doznania mistyczne. Jeśli nawet formy są podobne (niektórzy chrześcijanie stosują wschodnie techniki) to są one stosowane w zupełnie różnym celu.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych