Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dlaczego opuszczam Organizację ŚJ


  • Please log in to reply
13 replies to this topic

#1 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2004-02-01, godz. 23:00

Przyłączenie się bądź odejście od Organizacj Świadków Jehowy jest rzecz jasna sprawą osobistą, której z reguły nie nadaje się niepotrzebnego rozgłosu. Jednak ja chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami na jakie napotykałem się przez ostatnie kilka lat i które wywołały u mnie kryzys wiary w nauczanie WTS i spowodowały konflikt sumienia wyszkolonego na Biblii, a nie na Strażnicy.
Pozwolę sobie wkleić fragment listu jaki napisałem do zboru. Poruszyłem w nim wiele wątków, ale tutaj zacytuję tylko "część medyczną". Być może ktoś także się nad tym zastanowi...



Drodzy członkowie zboru:
(...)

Odniosę się jeszcze do kilku innych przykładów sprzeczności występujących w „nowym świetle”.

Dobrze ukazuje to kwestia przeszczepów narządów. Zobaczmy, jaki pogląd prezentowało w tej sprawie Towarzystwo na przestrzeni lat. Na początku kwestia transplantacji pozostawiona była osądowi sumienia. Mało tego, kilkanaście lat przed rokiem 1967 zachwalano tą pionierską podówczas praktykę, stwierdzając, że nie powinna ona budzić wewnętrznych oporów i jest ona "cudem nowoczesnej medycyny" (The Watchtower z 22 grudnia 1949, Spare Parts for Your Body [Części zamienne dla twojego ciała]). Jeszcze w roku 1961 nie widziano w tym nic niestosownego:

The Watchtower z 1 sierpnia 1961, s.480 (Strażnica nr 6 z 1962, s.14)
Czy w Biblii znajduje się jakaś wypowiedź przeciwko udzielaniu zezwoleń na przeszczepienie po śmierci swych oczu na osobę żyjącą?
Pewne ugrupowania religijne niechętnie patrzą na używanie zwłok albo części zwłok do doświadczeń naukowych lub na oddawanie ich do dyspozycji naukowców w celu zastępowania pewnych części, ciała innych ludzi. Nie wydaje się, aby to wykraczało przeciw jakiejś zasadzie biblijnej lub prawu biblijnemu. Tym samym jest to kwestia, którą każdy musi rozstrzygnąć sam. Jeżeli uważa, że to jest właściwe i ma przy tym spokojne sumienie, to może tak postąpić, i nikt nie powinien go z tego powodu krytykować. Z drugiej strony nikogo nie powinno się krytykować za to, że na taką propozycję nie przystaje.


Ale w 1967 Towarzystwo otrzymało od Jehowy nowe światło:

The Watchtower z 15 listopada 1967, s. 702 (Strażnica nr 14 z 1968 roku, s. 13)
· Czy istnieje jakieś oparte na Piśmie Świętym zastrzeżenie co do ofiarowania swego ciała na badania medyczne albo przyjmowanie z takiego źródła narządów celem ich przeszczepienia?
Bóg pozwolił ludziom jeść mięso zwierzęce i podtrzymać życie ludzkie przez zabieranie życia zwierzętom, chociaż nie wolno im było spożywać krwi. Czy to obejmowało również jedzenie mięsa ludzkiego, podtrzymywanie życia za pomocą ciała czy części ciała innego człowieka, żywego bądź umarłego? Żadną miarą! To byłby kanibalizm, ludożerstwo, czym brzydzi się każdy cywilizowany lud na świecie. Jehowa czyni wyraźną różnicę między życiem ludzkim a życiem zwierząt, ponieważ ludzkość została stworzona na podobieństwo Boże, wyposażona w Jego właściwości. (1 Mojż. 1:27) Rozróżnienie to widoczne jest w następnych Jego słowach. Bóg wskazał tam, że życie ludzkie jest święte i nie można go dowolnie odbierać chociaż można tak postępować ze zwierzętami przeznaczonymi na pokarm. Brak szacunku dla świętości życia ludzkiego naraża człowieka na utratę własnego życia. – 1 Mojż. 9:5,6.
Kiedy któryś z narządów jest chory lub działa wadliwie, zazwyczaj przywraca się go do zdrowia przez odpowiednie środki odżywcze. Organizm spożytkowuje ten pokarm do zregenerowania czy wyleczenia danego narządu, stopniowo odnawiając jego komórki. Gdy uczeni dochodzą do wniosku, że ten normalny proces nie będzie dłużej przebiegał, w związku z czym proponują usunięcie danego organu i bezpośrednie zastąpienie go organem innego człowieka, usiłują dojść do celu krótszą drogą. Kto jednak poddaje się takim zabiegom, ten po prostu żyje kosztem ciała innego człowieka. Równa się to ludożerstwu. Jakkolwiek Jehowa Bóg pozwolił człowiekowi jeść mięso zwierzęce, to jednak nie udzielił nikomu zezwolenia na próbę przedłużenia swego życia przez ludożercze praktyki, polegające na przyjmowaniu do swego organizmu cudzego ciała, czy to przeżutego, czy też w postaci całego narządu lub w ogóle części ciała innego człowieka.


Tak więc od roku 1967 szeregowy Świadek Jehowy mógł liczyć się z wykluczeniem za praktykowanie kanibalizmu jeśli przyjął przeszczep narządu. Ale wkrótce nowe światło zaświeciło ponownie!

The Watchtower z 15 marca 1980, s. 31 (Strażnica nr 2 z 1982 roku, s.24)
· Czy zbór powinien przedsięwziąć jakieś działanie, gdy ochrzczony chrześcijanin da sobie przeszczepić organ ludzki, jak na przykład rogówkę oka lub nerkę?
Zabranie określonej tkanki lub kości jednemu człowiekowi i przeszczepienie jej drugiemu jest sprawą, którą każdy Świadek Jehowy musi rozstrzygnąć zgodnie z własnym sumieniem. Niektórzy chrześcijanie mogą uważać, że przyjęcie do swojego organizmu jakiejkolwiek tkanki bądź części ciała innej osoby przypomina ludożerstwo. (...) Inni szczerzy chrześcijanie doby dzisiejszej uważają, że Biblia nie wyklucza jednoznacznie transplantacji organów. (...) Można by też argumentować, że transplantacja różni się od kanibalizmu, gdyż dawca nie musi być uśmiercony dla dostarczenia pożywienia


W roku 1980 jaśnieje nowe światło i ludzie już mogą przyjmować przeszczepy narządów, ale... jest to niezbyt pomyślna wiadomość dla osób, które zmarły albo straciły wzrok na wskutek ślepego posłuszeństwa Ciału Kierowniczemu. Aż samo nasuwa się tu skojarzenie z sektą Bramy Niebios. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że zmiana w poglądach Towarzystwa miała jakiś związek z coraz poważniejszym wiekiem członków Ciała Kierowniczego, gdyż wiadomo, że wtedy szczególnie ludzie potrzebują przeszczepu serca czy rogówki oka. Ale szeregowi ŚJ mogli ponieść taką ofiarę; przecież w sumie nic się nie stało – umarli dla wiary i mają nadzieję na zmartwychwstanie. Do dnia dzisiejszego nikt nie przeprosił za to ani poszkodowanych, ani ich rodzin. To tak, jakby TS mówiło: „Wszelkie zażalenia prosimy kierować do Jehowy; my jedynie podawaliśmy wam aktualne zrozumienie na jakie On nam pozwalał, jesteśmy niewinni...”

(...)

Kolejny problem dla mojego sumienia stanowi ukrywane całe lata zezwolenie osobom chorym na hemofilię przyjmowania transfuzji krwi, podczas gdy z pozostałych 98% ŚJ nikt nie miał takiej możliwości!

(...)

Kontrowersje wzbudza również niedawne orzeczenie Ciała Kierowniczego o zezwoleniu na transfuzję krwi w Bułgarii w zamian za uznanie przez ten kraj ŚJ za pełnoprawną religię. Teraz próbują oni zaprzeczać temu porozumieniu i wycofać się z niego!

Na oficjalnej stronie internetowej Europejskiej Komisji Praw Człowieka można znaleźć tekst porozumienia, jakie Towarzystwo zawarło w roku 1998 z rządem Bułgarskim, po trwającym pewien czas sporze dotyczącym zalegalizowania działalności Świadków Jehowy w tym państwie. Najbardziej szokujące są poniższe wyjątki:

W odniesieniu do zarzutów dotyczących dzieci, wnioskodawca [Towarzystwo Strażnica] oświadcza, że dzieci nie są członkami stowarzyszenia, ale jedynie współuczestniczą razem ze swoimi rodzicami w religijnej działalności społeczności. Co do odmowy transfuzji krwi, wnioskodawca oświadcza, że nie istnieją żadne religijne sankcje dla Świadków Jehowy, którzy podejmują decyzje o wyrażeniu zgodzie na transfuzje krwi, biorąc przy tym pod uwagę fakt, że chociaż religijne zasady wiary Świadków Jehowy sprzeciwiają się transfuzji krwi, nie mogą stanowić zagrożenia dla „zdrowia publicznego”.

Wnioskodawca zobowiązuje się dodać do swojego statutu stwierdzenie na temat transfuzji krwi uznające, że jego członkowie posiadają w tej sprawie wolny wybór jeśli chodzi o nich samych, jak i ich dzieci, bez jakiejkolwiek kontroli czy sankcji ze strony stowarzyszenia.


Każdy, kto jest związany z Organizacją ŚJ bez trudu dostrzeże, że przedstawiciele Strażnicy zawarli w tej ugodzie niezwykle oszukańcze i dalekie od rzeczywistości stwierdzenia dotyczące Świadków Jehowy i doktryny o krwi. Nie można tego oświadczenia traktować inaczej, jak krzywoprzysięstwo i oszustwo Trybunału.

Kilka miesięcy później, Towarzystwo nieopatrznie wydało Oświadczenie prasowe, przez co cała sprawa wyszła na jaw i nabrała znamion skandalu; między innymi napisano tam:

Watch Tower Bible & Tract Society / Public Affairs Office, 27 kwietnia 1998
Bułgaria zgodziła się przyznać Chrześcijańskiemu Stowarzyszeniu Świadków Jehowy status uznanej religii. Bułgaria zgodziła się również na stworzenie sprzyjającej ustawy, która dopuszczałaby możliwość podjęcia zastępczej służby wojskowej dla tych, którzy ze względów sumienia nie chcą zgodzić się na odbywanie służby wojskowej. W porozumieniu zawarto również potwierdzenie tego, że każda osoba posiada wolność wyboru rodzaju metod leczenia według własnego uznania. Ze swojej strony Świadkowie przystali w ugodzie na wycofanie swych skarg wobec Bułgarii.


Kiedy Towarzystwo zorientowało się, że zadało samo sobie samobójczy cios, próbowało matactwami nadać swoim wypowiedziom inny sens, niż było to w rzeczywistości. W liście do pewnej prywatnej osoby Biuro w Brooklynie napisało:

ECB: ECQ August 27, 1998
Jednakże chciałby Pan zasięgnąć informacji o ostatnich decyzjach odnośnie Świadków Jehowy w Bułgarii. Rząd Bułgarii wyraził zgodę na zarejestrowanie jako religii Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Świadków Jehowy w Bułgarii. Nastąpiło to na wskutek tego, iż w dniu 9 marca 1998 roku Europejska Komisja Praw Człowieka zaakceptowała treść ugody pomiędzy rządem a braćmi z Bułgarii. W treści ugody zawarto obietnicę Bułgarii do wdrożenia w ich ustawodawstwo ustawy związanej ze służbą cywilną, jako alternatywę wobec służby wojskowej. Porozumienie obejmuje również potwierdzenie tego, że każda jedna osoba ma prawo do swobodnego wyboru rodzaju metod leczenia, jakie zechce podjąć.
Czy porozumienie to oznacza, że Świadkowie Jehowy zmienili swoją postawę w związku z zabiegami medycznymi? Nie. Zdanie, które dodano do statutu Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Świadków Jehowy w Bułgarii opisuje sposób, w jaki Świadkowie Jehowy tradycyjnie podchodzą do tej sprawy. Trzeba bowiem wiedzieć, że Świadkowie Jehowy są przekonani, iż wszyscy ludzie posiadają prawo swobodnego podejmowania decyzji w związku z tym, co chcą robić, nie tylko w odniesieniu do metod leczenia, ale też we wszystkich decyzjach życiowych, łącznie z religią. Każda osoba jest ponosi odpowiedzialność za swoje osobiste decyzje w życiu oraz za konsekwencje tych decyzji. Jako organizacja religijna wyjaśniamy zasady biblijne, takie jak wymaganie powstrzymywania się od krwi, ale sprawą każdego człowieka jest, czy zechce ich przestrzegać, czy nie. Zanim dana osoba zostanie Świadkiem Jehowy, są jej wyraźnie wyjaśniane mierniki biblijne. Oczywiście, jeśli ktoś będąc ochrzczonym członkiem Świadków Jehowy wdaje się w postępowanie, które odbiega od owych biblijnych mierników, podejmuje się próby różnorakich sposobów pomocy błądzącemu w odzyskaniu duchowego zdrowia. Jeśli jednak odrzuca on takie wsparcie oraz przestaje obstawać przy miernikach wyłuszczonych w Biblii, wliczając w to biblijne zasady odnośnie niewłaściwego obchodzenia się z krwią, może to z czasem doprowadzić do uzasadnionego w Piśmie Świętym wykluczenia – 1 Koryntian 5:11-13.
Raz jeszcze podkreślmy – Świadkowie Jehowy uważają, że wszyscy ludzie mają prawo do nieskrępowanego podejmowania decyzji co do tego, jakich wyborów zechcą dokonać, a ugodowe porozumienie zawarte z rządem Bułgarii po prostu przyznaje taką wolność wyboru. Niektórzy mogą niewłaściwie odbierać treść tego porozumienia, a inni usiłują błędnie odczytać je jako zmiany u Świadków Jehowy. Jednakże porozumienie opisuje sposób, w jaki Świadkowie Jehowy zazwyczaj traktują te sprawy.


Co za krętactwo! Dodatkowo, żeby formalnie „być w porządku” wobec rządów, Towarzystwo zmieniło sposób traktowania osób, które wyraziły zgodę na przyjęcie krwi. Ponieważ słowo „wykluczenie” nasuwa skojarzenia z psychiczną formą nacisku [bo jeśli nie zachowasz się w ściśle określony sposób, to zostaniesz ukarany wykluczeniem], o tyle nowe sformułowanie uwalnia Towarzystwo od zarzutu o „sankcje” i „kontrolę”, chociaż skutek jest ten sam.

„Do wszystkich nadzorców podróżujących” z 26 kwietnia 2000 roku
Jeśli osoba ochrzczona dobrowolnie przyjmuje krew i nie okazuje skruchy, świadczy to o odrzuceniu przez nią Bożych mierników. W ten sposób sama decyduje się odłączyć od zboru. Wówczas można podać ogłoszenie: [nazwisko danej osoby] swoim postępowaniem dowiodła, że nie chce już być Świadkiem Jehowy. Sprawę należy traktować i załatwiać tak, jak w innych przypadkach odłączenia się.


Jak widzimy, wiosną 2000 roku Towarzystwo Strażnica potajemnie zaleciło starszym odstąpić od wykluczania członków zboru, którzy wyrazili zgodę na transfuzję krwi. Zamiast tego powzięto rozstrzygnięcie, żeby po prostu ogłaszać, iż dana osoba „odłączyła się” sama. Będzie ona dalej tak samo unikana przez drugich jak w poprzednim przypadku, ale teraz pozbawiono członków nawet możliwości wypowiedzenia się na przesłuchaniu przed komitetem sądowniczym! Do dnia dzisiejszego zmiana ta nadal pozostaje nieznana ogółowi, oprócz starszych zboru, i jest następnym dowodem na to, iż Towarzystwo haniebnie usiłuje oszukać zarówno opinię publiczną, jak i samych Świadków Jehowy!

Jest więc całkowicie jasne, że Towarzystwo Strażnica nie ma zamiaru uszanować swojego porozumienia z Bułgarią i Europejską Komisją Praw Człowieka. I wszyscy widzimy, że dalszym ciągu trwają „sankcje” i „kontrola”, pomimo zupełnie przeciwnych zapewnień! To istne przestępstwo, obraza sądu i oszukaństwo! Przywódcy Strażnicy w pełni udowodnili, że nie można zawierzyć ich słowu, ani nawet złożonym pod przysięgą oświadczeniom, co zostało zupełnie wykazane, kiedy przedstawiciele Ciała Kierowniczego dopuścili się krzywoprzysięstwa w swoim pierwotnym wniosku do Europejskiej Komisji Praw Człowieka. Jestem przerażonych postępowaniem TS.

Jak to wszystko się ma do natchnionych wypowiedzi biblijnych:

Kolosan 3:9
Nie okłamujcie się nawzajem
1 Jana 2:21
(...) żadne kłamstwo nie wywodzi się z prawdy
Objawienie 21:27
Ale w żaden sposób nie wejdzie do niego nic, co nie jest święte, ani nikt, kto trwa w obrzydliwości i kłamstwie, tylko ci, którzy są zapisani w Barankowym zwoju życia


Chciałbym teraz wspomnieć o jednym z głównych powodów, dla których opuszczam tą Organizację. To pseudo-medyczne doktryny Towarzystwa kosztujące na przestrzeni lat życie tysięcy ludzi.

Wszystko zaczęło się od czasopisma Golden Age ("Złoty Wiek"), które za wszelką cenę chciało pretendować do elitarnych pism popularno-naukowych, publikując na swoich łamach najróżniejszego typu rewelacje ze świata nauki i medycyny. Ale myliłby się ten, kto by sądził, że publikacja ta była obiektywna i rzeczywiście promowała naukę. Redaktorem naczelnym "Złotego Wieku" był Clayton J. Woodworth działający pod osobistym nadzorem Josepha F. Rutherforda. Wspomnieć tu należy, że po roku 1919 wśród ówczesnych ŚJ panowała atmosfera nieufności i wrogości wobec wszystkiego co świeckie czy religijne. Artykuły pisane były ostrym, bezkompromisowym językiem, który atakował wszystko, co było "na zewnątrz" Organizacji.

W takiej też atmosferze powstawały "medyczne" opracowania na temat prowadzenia zdrowego trybu życia, np. zalecano, żeby przed i po kąpieli wypijać 2 szklanki wody i nie używać aluminiowych naczyń kuchennych gdyż powodują one szaleństwo i wściekliznę albo to, że aspiryna wywołuje choroby serca. Były też i takie stwierdzenia, że „pozwolenie na wycięcie sobie migdałków jest gorsze niż popełnienie samobójstwa nożem”. Jednak to były drobiazgi, z których możemy się dziś jedynie pośmiać. Niebezpieczeństwo tkwiło w czymś innym. Towarzystwo widząc, że jego "porady" wywołują żywe reakcje i posłuch (o czym świadczą listy wdzięcznych czytelników), zaczęło w zdecydowany sposób wkraczać w te rejony życia chrześcijan, które Biblia zawsze pozostawiała kwestii sumienia.

Na "pierwszy ogień" poszły szczepienia.

Golden Age, 12 października 1921, s. 17
Szczepionki nigdy przed niczym nie ochroniły i nie ochronią, i jest to najbardziej barbarzyńska praktyka (...) Żyjemy w dniach ostatnich; diabeł powoli traci swoje wpływy, czyniąc w międzyczasie wysiłki, żeby zwieść każdego, kogo się da i to za jego przyczyną ma miejsce całe to zło. (...) Skorzystaj ze swoich praw obywatelskich jako Amerykanin, aby na zawsze wykorzenić diaboliczną praktykę szczepień.


W Golden Age z 3 stycznia 1923 roku (s.211) ukazał się artykuł "The Vaccination Fraud" ("Szczepionki oszustwem"), w którym Towarzystwo wyraziło swój sprzeciw wobec tej praktyki. W roku 1929 (Golden Age z 1 maja, s.502) po raz kolejny potępione zostały szczepienia:

Myślący ludzie wolą się raczej nabawić ospy, niż dać się zaszczepić, (...) Z tego powodu praktyka szczepień jest przestępstwem, obrazą i oszustwem (...) nigdy nie uratuje ani jednego życia.

Dwa lata później Towarzystwo uznało, że szczepienia są pogwałceniem Wieczystego Przymierza jakie Jehowa zawarł z Noem (Golden Age z 4 lutego, s.294). W roku 1935 złagodzono nieco te radykalne poglądy, przyznając, że niektóre rodzaje szczepionek faktycznie mogą pomagać, niemniej na przestrzeni kolejnych lat w Złotym Wieku ukazywało się mnóstwo rysunków wyśmiewających lekarzy i naukowców, a nawet stwierdzeń, że lekarze to „agenci diabła”.

Wreszcie – po 29 latach – w roku 1952, Towarzystwo wystosowało list, w którym oficjalnie zezwolono na przyjmowanie szczepionek. Stało się to wraz ze śmiercią C. Woodwortha, który był zdecydowanym przeciwnikiem szczepionek (Watchtower z 15 grudnia 1952, s. 764). Bardzo ważne jest przy tym, żeby pamiętać, jak poważnym problemem była na początku lat 20-tych ospa. W samych tylko Stanach Zjednoczonych w roku 1921 odnotowano 100,000 przypadków zachorowań, z czego ponad 40% zakończyło się śmiertelnie. Bóg jeden tylko wie, jak wielu Świadków naprawdę poniosło uszczerbek na zdrowiu lub zmarło w rezultacie podporządkowania się zakazowi szczepień wydanego przez Towarzystwo.

Ale chociaż skończył się koszmar zakazu szczepień, to w roku 1954 Towarzystwo opublikowało materiał zabraniający korzystania z surowic krwi.

Awake! z 8 stycznia 1954, s.24
Wspomnieliśmy, że na jeden zastrzyk proteiny krwi czyli „frakcji” znanej jako gamma-globulina, niezbędne jest pobranie jednej trzeciej jednostki pełnej krwi (...) jest on wytwarzany z pełnej krwi, co stawia go w tej samej kategorii co transfuzje krwi, a co za tym idzie, podlega zakazowi Jehowy odnośnie wprowadzania krwi do organizmu.


Cztery lata później został odwołany:

The Watchtower 15 września 1958, s.575 (wyd. polskie w61/10 16).
Chociaż Bóg nie przewidział dla człowieka, by kalał swój krwiobieg szczepionkami, surowicami czy składnikami krwi, to jednak wydaje się, że nie jest to objęte wyraźną wolą Bożą, zakazującą spożywania krwi jako pokarmu. Czy ktoś zgodzi się na tego rodzaju leczenie, pozostaje sprawą jego osobistego osądu.


Niemniej powyższe zakazy tak głęboko wryły się w świadomość ŚJ, że jeszcze kilka tak później proszono Towarzystwo o dalsze wskazówki w tej sprawie:

The Watchtower z 1 listopada 1961, s. 670:
Jeśli Biblia zabrania spożywania krwi, to jak chrześcijanie mają zapatrywać się na używanie surowic i szczepionek? Czy Towarzystwo zmieniło swój punkt widzenia w tej sprawie? – J. D., U.S.A.
Biblia bardzo wyraźnie wskazuje, że jedynym właściwym sposobem jej wykorzystania było wylewanie jej na ołtarz; w każdym innym wypadku należało ją wylać na ziemię (3 Mojż. 17:11-13). Cała współczesna praktyka medyczna związana z używaniem krwi jest przeciwna chrześcijańskiemu stanowisku. Zatem przyjmowanie transfuzji krwi, lub wstrzykiwanie sobie zamiast niej niektórych składników krwi w celu podtrzymywania życia danej osoby jest rzeczą złą.
Co do używania szczepionek i innych substancji, do których wytworzenia w jakikolwiek sposób wykorzystuje się krew, nie ma powodu uważać, że Towarzystwo Strażnica je pochwala albo twierdzi, iż praktyki takie są dobre i właściwe. Jednakże szczepienia są powszechną praktyką w wielu dziedzinach współczesnej nauki, której nie sposób uniknąć, a chrześcijanin może dostrzec w tych okolicznościach jakąś korzyść, tym bardziej, że w rzeczywistości ich stosowanie nie wiąże się z procesem spożywania i trawienia, który w szczególny sposób jest zakazany gdyż Bóg oznajmił, iż człowiekowi nie wolno jeść krwi, choć kala to ludzki organizm.
A zatem – jak oświadczono w Strażnicy z 15 września 1958 roku, strona 575 – „Czy ktoś zgodzi się na tego rodzaju leczenie, pozostaje sprawą jego osobistego osądu”. I taki pogląd na tą sprawę Towarzystwo wciąż podtrzymuje – Galatów 6:5.
Niemniej dojrzały chrześcijanin nie będzie próbował na podstawie tego doszukiwać się uzasadnienia dla medycznego używania wszelkich innych dostępnych substancji z krwi. Wręcz przeciwnie, uzna niewłaściwość ogółu takich praktyk, i będzie się tego wystrzegał ze wszystkich sił, wybierając każde inne dostępne metody leczenia.


Zatem chociaż Towarzystwo nie dostrzegało już żadnych biblijnych przesłanek odnośnie zabraniania stosowania szczepień i surowic, to w dalszym ciągu uważało je za „rzecz złą”, której najlepiej byłoby się wystrzegać. Czy było to jednak ostateczne zamknięcie sprawy? Otóż nie!

W roku 1963 Towarzystwo raz jeszcze obdarzyło ŚJ błyskiem „nowego-starego światła” i w Strażnicy z 15 lutego 1963 roku, s.124 (wyd. polskie w64/2 9), oznajmiło powrót do zrozumienia z roku 1958. Surowice na powrót były zakazane, gdyż odtąd każdą frakcję krwi zaczęto uważać za środek odżywczy, a zatem – niedopuszczalny. Ale, co ciekawe, zasady tej nie odniesiono do szczepionek.

Chrześcijanin (...) potrzebuje tylko zapytać lekarza: (...) „Skąd pochodzi ta substancja?” Jeśli odpowiedź brzmi: „Ona pochodzi z krwi” lub „zachodzi we krwi”, wtedy chrześcijanin dokładnie wie, co ma czynić, gdyż zasadzie tej podlega nie tylko krew jako taka, lecz też wszystko, co z krwi jest wytwarzane.

Jednorazową pomyłkę dopuszczającą surowice do użycia przez ŚJ jeszcze można by jakoś „przełknąć”. Dostrzeżono błąd i powrócono do wcześniejszego zrozumienia. Ale „kanał łączności” niecałe 2 lata później (dokładnie 21 miesięcy) otrzymał kolejne „światło”. Tym razem – według Towarzystwa - Jehowa ponownie zezwolił na korzystanie z surowic (The Watchtower z 15 listopada 1964, ss. 680-3; wyd. polskie w66/11 11). To była już czwarta zmiana w kwestii dotyczącej czasami życia lub śmierci poszczególnych Świadków Jehowy!

Towarzystwo nie popiera żadnego ze współczesnych zastosowań krwi w medycynie, jak na przykład użycie jej w związku ze szczepionkami. Jednak w niektórych grupach społecznych szczepienie jest okolicznością po prostu nieunikniona i decyzję co do poddania się szczepieniu surowicą, zawierającą cząstki krwi i przeznaczoną do zbudowania przeciwciał zwalczających chorobę, pozostawiamy sumieniu każdego z osobna.

Jednak to nie koniec zgadywanki co wolno, a co nie! W roku 1974 raz jeszcze nawrócono do poglądu z 1958 roku. W The Watchtower z 1 czerwca 1974, s.352, po raz kolejny oznajmiono, że przyjmowanie surowic krwi (m.in. czynnika Rh oraz gamma-globulin) jest sprawą, która powinna być odrzucona przez sumienie poszczególnych osób, chociaż dano przy tym do zrozumienia, że nie jest to kwestia o fundamentalnym znaczeniu.

Cztery lata później „nowe światło” daje o sobie znać po raz szósty! W roku 1978 stanowisko co do używania surowic zostaje złagodzone i nie są już one taktowane jako środek służący „podtrzymywaniu życia”. Sprawa ich przyjmowania znowu staje się kwestią sumienia, ale w dalszym ciągu nie ma na ich stosowanie pełnej akceptacji Towarzystwa. CK oświadcza, że sprawa ta leży „jakby w strefie pogranicznej” (The Watchtower z 15 czerwca 1978, ss.30-1; wyd. polskie nr 5 z 1979, ss.22,23).

Problem surowic krwi (głównie czynnika Rh) zostaje ostatecznie zamknięty dopiero w roku 1994.

Przebudźcie się! z 8 grudnia 1994, s. 28
Czy chrześcijanie mogą świadomie przyjmować immunoglobulinę anty-RhD?
Ostateczną decyzję o przyjęciu preparatu IgG anty-D musi podjąć chrześcijańskie małżeństwo zgodnie ze swym sumieniem.


„Niewolnik” dostał prawdopodobnie ostatnie w tej kwestii „nowe światło”, które mówi: wolno.

Pytam: Kto jest za to odpowiedzialny? Jehowa czy omylna organizacja? Czy Jehowa albo Chrystus nie mają pojęcia co wolno, a co nie? Czy bawią się Oni ludzkim życiem, podając poprzez swój „kanał” tyle sprzecznych informacji w jednej tylko sprawie? Kto odpowie za szkody jakie te wszystkie zakazy sprowadziły na ludzi ufnych w „kierowaną duchem Bożym Organizację”? Czy nadzieja na Nowy Świat albo na zmartwychwstanie załatwia wszystko? Przez te wszystkie lata ani raz nie padło nawet zdawkowe „Przepraszamy”!

Jednakże cała ta sofistyka związana z surowicami i szczepieniami dała podłoże do zakazu stosowania krwi w zabiegach medycznych.

Na początek chciałbym sięgnąć do wczesnych poglądów Towarzystwa na krew. Okazuje się bowiem, że ani pastor Russell, ani początkowo J. Rutherford nie mieli żadnych zastrzeżeń co do krwi, uważając, że zakaz z Dziejów 15 był tymczasowy i służył jedynie zachowaniu jedności pomiędzy chrześcijanami pochodzenia pogańskiego i żydowskiego. A już absolutnie nie można go dopasować do używania krwi w medycynie.

Zion’s Watch Tower, 15 listopada 1892, s. 1473 reprinty:
Zasugerował on [Jakub] zatem, żeby po prostu napisać im, aby wstrzymywali się od nieczystości bałwanów (werset 29), i od rzeczy uduszonych, i od krwi – gdyż spożywając te rzeczy mogli stać się kamieniami potknięcia dla swoich żydowskich braci (zobacz 1 Kor. 8:4-13) – i od rozpusty.


W Zion’s Watch Tower z 15 kwietnia 1909 roku Russell podtrzymał swój wcześniejszy pogląd na tą sprawę. Komentując 15 rozdział Dziejów Apostolskich oświadczył, że według jego poglądu przestrzeganie owego zakazu nie „obejmowało ogółu chrześcijan”, ale służyło zespoleniu ówczesnego grona chrześcijan. Russell nie dość, że nigdy nie wypowiadał się o krwi w kontekście medycznym, to na dodatek nie podejmował się wyjaśnienia zasad dietetycznych jakie mogłyby z tego fragmentu Biblii wynikać.

Prawdę mówiąc, po raz pierwszy na krew w sensie negatywnym zwróciła uwagę Strażnica z 15 grudnia 1927 roku na s. 371, podkreślając, że „zakaz krwi” z Rodzaju 9:4 odnosi się do wszystkich ludzi. Niemniej jednak kwestią sporną były przepisy dietetyczne, a wykorzystywanie krwi w medycynie było opisywane z uznaniem. Oto przykład:

Nowy Dzień nr 3, 1936 r. s. 48; Krew zmarłego ratuje życie umierającym
Transfuzja krwi jest dzisiaj już w codziennym użyciu i przy stosowaniu jej nie ma obawy wypadków, których przyczyny przez długi czas nie można było odkryć (...) Wielu ludzi mogłoby czuć pewną instynktowną odrazę do takiej operacji w swoim rodzaju makabrycznej. Ale kiedy się nad tym spokojnie zastanowimy, dojdziemy do wniosku, że jest to wynalazek mogący oddać ludzkości wielkie usługi. Krew jednego zmarłego może ratować życie kilkunastu umierającym. Ten jedynie wzgląd powinien już przekonać wszystkich do tego rodzaju operacji, która w istocie swojej nie ma nic zdrożnego.


W roku 1940 w czasopiśmie Consolation (z 25 grudnia, s.19) zamieszczono doniesienie o lekarzu, który oddał jedną czwartą swojej krwi dla ofiary bardzo poważnego wypadku. Został on odmalowany jako bohater.

Powyższe cytaty poniekąd zakładają kłam wypowiedzi ze Strażnicy z 15 października 2000 roku, s.30:

Kiedy w XX wieku upowszechniło się oddawanie i przetaczanie krwi, Świadkowie Jehowy zrozumieli, że praktyka ta jest sprzeczna ze Słowem Bożym.

Po śmierci J. Rutherforda, który miał dość liberalny stosunek do krwi, do głosu na powrót doszli w Towarzystwie bracia o skrajnych poglądach na medycynę. W roku 1945 oficjalnie zostają potępione zarówno transfuzja krwi, jak i środki krwiopochodne. Strażnica zaliczyła je do rzeczy „pogańskich i uwłaczających Bogu” (The Watchtower z 1 lipca 1945, ss. 198-201).

Na przestrzeni kilkunastu kolejnych lat pojawiają się inne artykuły utrzymane w tym tonie. Ale stanowisko Towarzystwa jest bardzo niejasne. Z jednej strony padają dość stanowcze stwierdzenia, że chrześcijanie powinni stronić od krwi, gdyż korzystanie z niej jest pogwałceniem Prawa Bożego, ale z drugiej strony Towarzystwo nie widzi powodów, by potępiać czy wykluczać nawet „pomazańców” czyli członków „niewolnika wiernego i roztropnego” za przyjmowanie transfuzji. Osoby takie uważa się po prostu za „niedojrzałe duchowo”, ale korzystanie z krwi pozostawia się ich osobistemu osądowi:

The Watchtower z 1 sierpnia 1958, s.478 (Strażnica nr20 z 1958, s.23)
Pewna niewiasta będąca świadkiem Jehowy i utrzymująca, że należy do pomazanego ostatka, była niedawno w szpitalu i dobrowolnie poddała się transfuzji krwi. Czy można jej pozwolić, żeby przy obchodzeniu Wieczerzy Pańskiej spożywała z symbolów, to znaczy z chleba i wina? – R.J., St. Zj.
Oczywiście ubolewamy razem z Tobą, że ta siostra – uważająca się za członka pomazanego ostatka – będąc w szpitalu dobrowolnie poddała się transfuzji krwi. Uważamy, że postąpiła wbrew woli Bożej, a więc niewłaściwie. Jednak zbory nigdy nie otrzymały wskazówki, żeby pozbawić społeczności osoby, które dobrowolnie każą sobie robić transfuzję albo ją popierają. Osądzenie ludzi, którzy przestępują prawo Boże co do świętości krwi, pozostawiamy Jehowie, najwyższemu Sędziemu. W wypadku takiej osoby można uczynić jedynie tyle, że się ją uważa za niedojrzałą, czyli za kogoś, kto nie jest w stanie przyjąć na siebie pewnych odpowiedzialności, i w związku z tym nie powierzamy jej pewnych zadań służbowych.
Za dobrowolne poddanie się transfuzji krwi albo za pochwalanie transfuzji zastosowanej komuś bliskiemu czy członkowi rodziny nikt nie zostaje pozbawiany społeczności, a wobec tego nie macie tez prawa powstrzymywać tej siostry od udziału w uroczystości Wieczerzy Pańskiej. Jako pomazany członek ciała Chrystusowego podlega ona poleceniu i nakazowi Chrystusa Jezusa, aby z niej spożywać. Czy okazuje się niewierną w stosunku do tego, do czego się przyznaje przez spożywanie z symbolów Wieczerzy Pańskiej, to orzeknie sam Jehowa Bóg. Jego sąd rozpoczyna się od domu Bożego. Ani wy, ani w ogóle nikt z podających symbole Wieczerzy nie jest upoważniony do urzędowania jako sędzia; symbole w zwykły sposób powinny być udostępnione wszystkim obecnym, aby każdy miał możliwość spożycia z nich.


Chociaż nie pochwalono tu transfuzji krwi, to jednak zdanie Towarzystwa wydaje się być tutaj bardzo zrównoważone – „każdy odpowie za to przed najwyższym Sędzią, Jehową”, gdyż jest to sprawa sumienia poszczególnego chrześcijanina. Niestety, już niedługo miało błysnąć kolejne „nowe światło” w tej kwestii!

The Watchtower z 15 stycznia 1961, ss.63-4 (Strażnica nr17 z 1961, s.14)
Czy z uwagi na poważne znaczenie, jakie ma przyjmowanie do organizmu ludzkiego krwi przez transfuzję, naruszenie zasad biblijnych pod tym względem przez oddaną Bogu, ochrzczoną osobę, która przyjmuje transfuzję krwi, może pociągnąć za sobą wykluczenie jej ze społeczności zboru chrześcijańskiego?
Natchnione Pismo Święte odpowiada na to twierdząco. (...) Według prawa Mojżeszowego, które przedstawiano zarysy rzeczy przyszłych, przyjmujący transfuzję krwi musi być wytępiony spośród ludu Bożego przez wyłączenie, czyli wykluczenie ze społeczności.
Jeśli przyjęcie transfuzji krwi jest pierwszym przewinieniem oddanego Bogu, ochrzczonego chrześcijanina, wynikającym z jego niedojrzałości oraz braku stałości chrześcijańskiej, i jeśli on poznaje swój błąd, żałuje tego oraz okazuje skruchę i prosi Boga jak również ziemski zbór Boży o przebaczenie, to należy mu okazać miłosierdzie i nie potrzeba go wykluczyć ze społeczności. Powinno się roztoczyć nad nim nadzór oraz dokładnie pouczyć go w tej sprawie na podstawie odnośnych tekstów Pisma Świętego i w ten sposób pomóc mu nabrać sił do podejmowania w każdym przyszłym wypadku decyzji zgodnej z miernikami chrześcijańskimi.
Jeżeli jednak on nie chce uznać swego odstępstwa od wymaganych mierników chrześcijańskich i robi z tego kwestię sporną w zborze chrześcijańskim oraz usiłuje wywrzeć wpływ na innych członków tego zboru, żeby go poparli, albo gdyby w przyszłości nadal upierał się przy tym, żeby przyjmować transfuzję krwi lub oddawać krew na rzecz przeprowadzania tego lekarskiego zabiegu na innych, to daje tym dowód, że w rzeczywistości nie okazał skruchy, ale że się świadomie przeciwstawił wymaganiom Bożym. Jako buntowniczy przeciwnik i przykład niewierności dla innych członków zboru chrześcijańskiego musi zostać z niego wytępiony przez wykluczenie ze społeczności.


Jakaż drastyczna zmiana poglądów! I to zaledwie na przestrzeni dwóch i pół roku! Swoje stanowisko Towarzystwo utrzymuje w mocy aż do roku 2000. W Liście „Do wszystkich nadzorców podróżujących” z 26 kwietnia 2000 roku „wykluczenie” zamieniono na „odłączenie się”. Ale czy faktycznie wykluczenie daje się usprawiedliwić Prawem Mojżeszowym? Pisma Chrześcijańskie wydają się temu przeczyć:

Rzymian 10:4
Gdyż Chrystus jest końcem Prawa, aby każdy, kto wierzy, osiągnął prawość.

Galatów 3:24,24
Toteż Prawo stało się naszym wychowawcą prowadzącym do Chrystusa, abyśmy dzięki wierze zostali uznani za prawych. Ale skoro wiara nadeszła, nie podlegamy już wychowawcy.

Kolosan 2:14
[Bóg] wymazał spisany ręcznie dokument przeciwny nam, który się składał z postanowień i który był nam przeciwny, i usunął go z drogi przez przybicie do pala męki.

Hebrajczyków 10:1
Prawo zawiera cień mających nadejść dóbr, a nie samą ich istotę.

Zatem Prawo miało nas tylko doprowadzić do Chrystusa i zostało usunięte wraz z jego ofiarną śmiercią. Było tylko „cieniem”, a nie „istotą”, więc ma mowy o podpieraniu się wymogami Prawa do ustanawiania tak zdecydowanych wytycznych dla zboru chrześcijańskiego, jak zrobiło to Towarzystwo w roku 1961!

We wspomnianym wydaniu Strażnicy nr 17 z 1961 roku pojawia się chyba po raz pierwszy pogląd, który będzie dla Towarzystwa podstawą zakazu krwi aż do dnia dzisiejszego, mianowicie – transfuzja krwi jest równoznaczne ze spożywaniem krwi:

Obecnie medycyna przyznaje, że transfuzja krwi, to bezpośrednie odżywianie przez naczynia krwionośne ciała ludzkiego krwią innej osoby lub innych osób, a zwolennik stosowania transfuzji krwi twierdzi, że ona jest niezbędna do utrzymania przy życiu człowieka, który ją przyjmuje.

W następnych latach mocno trzymano się tego poglądu, posuwając się nawet do przytaczania wypowiedzi żyjących w XVII wieku „naukowców”, albo wręcz sugerując, że transfuzja krwi to ludożerstwo!

The Watchtower z 15 września 1961 (Strażnica nr6 z 1962)
Nie ma znaczenia, czy krew zostaje wprowadzona do ciała przez żyły, czy przez usta. Również, twierdzenie niektórych ludzi, że to nie jest to samo, jest nieistotne. Faktem jest, że to odżywia, czyli utrzymuje ciało przy życiu. Zgadza się z tym oświadczenie zamieszczone w książce pt. „Hemorrhage and Transfusion” (Krwotoki i Transfuzja) pióra dra med. Georgea W. Crile’a, który przytacza list Denisa, francuskiego lekarza i pioniera w dziedzinie transfuzji krwi. Powiedziana w nim: „Transfuzja to nic innego, tylko doprowadzenie pożywienia krótszą drogą niż zwykle, to znaczy wprowadzenie do żył gotowej już krwi zamiast przyjmowania pożywienia, z którego dopiero po szeregu przekształceń powstaje krew”.

The Watchtower z 15 lutego 1963, s.124 (Strażnica nr2 z 1964, s.8)
Może jednak ktoś odpowie ci, że Biblia odnosi się tylko do jedzenia krwi i że przy transfuzji krew się dostaje się do kanału trawienia. To się zgadza, lecz w rzeczywistości krew bezpośrednio doprowadzona do ciała, służy temu samemu celowi jak pokarm, który wchodzi do żołądka; wzmocnieniu ciała i zachowaniu życia. (...) Transfuzje krwi dokonywane są u osób słabych, czyli chorych, aby je wzmocnić, tak samo jak wzmacniamy się pokarmem, który przyjmujemy do siebie.

The Watchtower z 1 lipca 1966, s.401 (Strażnica nr17 z 1967, s.5)
Czy wzdragasz się na myśl o nieposłuszeństwie względem prawa Bożego? W takim razie przyjęcie krwi byłoby w twoich oczach tak samo bezecne jak ludożerstwo. Wyobraź sobie, że miałbyś jeść ciało innego człowieka! Okropność! A czy picie krwi ludzkiej jest mniej okropne? Czy coś w tym zmienia fakt, że nie przyjmuje się jej przez usta, lecz wprowadza do ciała bezpośrednio przez żyły? W żadnym wypadku!


Towarzystwo wyszukało wspaniały cytat z dzieł Denysa, ale tym, czego nie powiedziano swoim czytelnikom jest to, iż lekarz ten, Jean Baptiste Denys żył w XVII wieku (umarł 257 lat przed rokiem 1961)! Nauka medyczna już dawno temu porzuciła ten pogląd. Później Towarzystwo próbowało odwoływać się do innego autorytetu – Dane Thomasa Bartholina, lecz tutaj przynajmniej przyznali, że on także żył w XVII wieku. Dlaczego TS nie szuka żadnego poparcia dla tego osobliwego poglądu wśród wielu współczesnych ekspertów z dziedziny medycyny? Ponieważ takich nie ma! Nie ma ich nawet wśród lekarzy medycyny, którzy sami są Świadkami Jehowy, gdyż zrujnowaliby swoją reputację przez popieranie takich pomysłów. Fakty po prostu są takie, że transfuzja krwi jest przeszczepem organu, a nie odżywianiem!

Posługiwanie się przez TS wypowiedziami Denysa lub Bartholina świadczy o poważnym niezrozumieniu podstaw biologii. Krew jest żywą tkanką pełniącą określony zestaw funkcji w ciele. Jedną z tych funkcji jest rola środka transportu, za pomocą którego pokarm jest przenoszony do tkanek, w taki sam sposób jak ręka jest środkiem transportu, którym żywność jest przenoszona do ust. Transfuzja krwi nie jest jedzeniem, ale przeszczepem tej żywej tkanki, w zasadzie przeszczepem organu. Poprzez transfuzję krwi nie odżywia się ciała, nie ma ona na celu odżywiania ciała i nie stosuje się jej z powodu konieczności odżywienia pacjenta.

I fakt ten jest obecnie uznawany przez WTS:

Przebudźcie się! z 8 grudnia 1990 roku, s.9
Kardiochirurg Denton Cooley zaznacza: ‘Transfuzja krwi jest przeszczepieniem tkanki’

Świadkowie Jehowy a kwestia krwi, 1977, 1992, s.40
Niektórzy ludzie (...) nie chcą transfuzji. W gruncie rzeczy chodzi bowiem o przeszczepienie tkanki, która w najlepszym razie tylko do pewnego stopnia odpowiada krwi biorcy.

Jak krew może ocalić twoje życie?, s.8
Gdy lekarze przeszczepiają serce, wątrobę lub inny narząd, układ odpornościowy biorcy potrafi rozpoznać taką obcą tkankę i ją odrzucić. A przecież transfuzja to też przeszczepienie tkanki. (kursywa w oryginale)


Towarzystwo z biegiem lat musiało ustąpić postępowi wiedzy naukowej i przekonało się, że transfuzje nie są „odżywianiem się krwią”; jak można się domyślać, stanęło w obliczu dylematu. Dlatego od lat 60-tych przez kilka ostatnich dziesięcioleci TS próbowało rozproszyć ten problem wiążąc transfuzje krwi nie z jej spożywaniem, ale z podtrzymywaniem czyjegoś życia tym, co ona wyobraża.

The Watchtower z 15 września 1961, s.558 (Strażnica nr6 z 1962)
Czy przez takie łykanie krwi w medycynie wykracza się przeciw prawu Bożemu? Czy podtrzymywanie życia przez przetaczanie krwi, osocza (plazmy) lub czerwonych krwinek czy też innych składników krwi jest czymś niewłaściwym? Tak! Prawo, które Bóg dał Noemu i któremu podlegają wszyscy jego potomkowie, wskazuje, że nikomu nie wolno jeść krwi to znaczy używać krwi innego stworzenia w celu odżywiania się lub podtrzymywania życia.

Jak krew może ocalić twoje życie?, 1990, s.4
Dany przez Stwórcę zakaz przyjmowania krwi w celu podtrzymywania życia powtórzono w Prawie kilkakrotnie.


Ale jak na ironię, składniki krwi, na które Towarzystwo obecnie zezwala, przyjmowane są właśnie dokładnie w celu podtrzymywania życia danej osoby!

Porównanie spożywania z transfuzją może przekonywująco brzmieć dla laika, jednak w medycznego punktu widzenia aby krew stała się pokarmem musi zostać spożyta, przejść przez układ trawienny i zostać rozłożona na elementy, które mogłyby zostać wykorzystane przez komórki organizmu. Nic takiego nie dzieje się podczas transfuzji krwi! Krew zachowuje swoje właściwości i jest wykorzystywana tak, jak wykorzystywana była w ciele dawcy – do rozprowadzania składników odżywczych i tlenu w różne części ciała. Transfuzja krwi nie jest większą odżywką, niż jest nią przeszczep nerki czy serca.

Jak wskazałem na to powyżej, TS zakazywało w latach 1967-1980 przeszczepiania narządów wiążąc je z kanibalizmem. Pomijając fakt, że stanowisko takie było wyraźnie niebiblijne i nielogiczne, to było ono łączone z zakazem co do krwi. Podówczas argumentowano tak:

jedzenie nerki jest tym, co transplantacja nerki
jedzenie krwi jest tym, co transfuzja krwi


Jednakże gdy zakaz przeszczepu narządów został przerwany, zmiana jest następująca:

jedzenie nerki nie jest tym, co transplantacja nerki
jedzenie krwi jest tym, co transfuzja krwi


Sprzeczność w podtrzymywaniu zakazu przetaczania krwi przy jednoczesnym zniesieniu zakazu przeszczepów narządów nie mogła pozostać niezauważona przez Ciało Kierownicze w Brooklynie. Dlaczego zatem dalej hołdowano tej irracjonalnej pseudo-logice? Dlaczego w takim razie podtrzymuje się dalej zakaz transfuzji krwi?

Według mnie jest tak z prostej przyczyny – mianowicie TS przerywając ten zakaz znalazłoby się w sytuacji bez wyjścia i musiałoby przyznać, że od samego początku był on tragiczną pomyłką. Bardzo wiele osób straciło życie. Wiele młodych i starszych ofiar wychwalano jako bohaterów. A co powiedzieć o braciach i siostrach, którzy przeszli przez tak wiele bólu, rozpraw sądowych, przerażenia i strat, gdyby teraz nagle zakaz ten odwołano, a na dodatek powiedziano im, że „nowe światło” jest dokładnie tym, czego im do szczęścia potrzeba?

Skąd taki wniosek? Otóż wyraźnie widać to w polityce wycofywania się „rakiem” z tej doktryny. Przypomnijmy fakty:

The Watchtower z 15 lutego 1963 roku, s.124 (wyd. polskie w64/2 9)
Chrześcijanin (...) potrzebuje tylko zapytać lekarza: „Z czego wytworzona jest plazma?” „Z czego wytwarza się czerwone krwinki?” „Skąd pochodzi ta substancja?” Jeśli odpowiedź brzmi: „Ona pochodzi z krwi” lub „zachodzi we krwi”, wtedy chrześcijanin dokładnie wie, co ma czynić, gdyż zasadzie tej podlega nie tylko krew jako taka, lecz też wszystko, co z krwi jest wytwarzane.


A zatem na początku zasada była prosta – chrześcijanin ma wystrzegać się „wszystkiego, co z krwi jest wytwarzane”, bez względu czy chodziłoby o pełną krew, krwinki czerwone, surowicę, przeciwciała, albuminy, hemoglobinę, proteiny czy jakąkolwiek frakcje krwi. Po prostu „wszystko”. Ale z biegiem lat stanowisko Towarzystwa zaczęło mięknąć.

The Watchtower z 15 czerwca 1978, ss. 29,30 (Strażnica nr5 z 1979, ss.22,23)
Cóż jednak wypada powiedzieć o przyjmowaniu zastrzyków surowicy, stosowanych na przykład przeciwko błonicy, tężcowi, wirusowemu zapaleniu wątroby, wściekliźnie, hemofilii (krwawiączce) i niezgodności czynnika Rh? Wydaje się, że leży to jakby w „strefie pogranicznej”. (...) Dlatego daliśmy wyraz stanowisku, że tę kwestie każdy musi rozstrzygnąć osobiście.


W tym skromnym cytacie dokonano przełomowej zmiany. Zezwolono ŚJ cierpiącym na hemofilię na przyjmowanie – jeśli pozwoli im na to sumienie – „zastrzyków”. Jakich? Otóż w tym przypadku istnieją tylko jedne – czynniki krzepnięcia VIII i IX!

Jakie to niesie ze sobą konsekwencje? Skuteczne leczenie hemofilii wymaga preparatu zwanego czynnikiem VIII, który wspomaga krzepnięcie, a wyodrębniany jest z ogromnej rzeki krwi wielu osób. TS częstokroć argumentuje, że są one drobnymi frakcjami krwi. Jednakże w rzeczywistości potrzeba około 9000 kilogramów pełnej krwi, ażeby wyprodukować jedną dawkę czynnika VIII o wadze 0,1 grama. Osoby cierpiące na ostrą hemofilię wymagają zazwyczaj kilku lub kilkunastu jednostek rocznie. Towarzystwo tego nie pomija:

Strażnica nr 21 z 1985 roku, s. 27
Każda porcja czynnika VIII wyprodukowana jest z osocza, które pochodzi od co najmniej 2500 krwiodawców

Przebudźcie się! z 8 marca 1989 roku, s. 11
Dr Margaret Hilgartner z New York Hospital - Cornell Medical Center powiedziała: „Człowiek chory na ciężką postać hemofilii może co roku otrzymywać krew od 800 000 do 1 miliona różnych dawców”


Każdego roku potrzeba ponad 250,000 dawek krwi do wyprodukowania czynnika VIII i czynnika IX, które są konsumowane przez społeczność Świadków Jehowy. Żeby zaspokoić potrzeby chorych na hemofilię Świadków trzeba napełnić ludzką krwią olbrzymie zbiorniki, gdzie krew jest przechowywana, a następnie przetwarzana.

Jak zatem widać, „nowe światło” odnośnie „zastrzyków na hemofilię” z 1978 roku było olbrzymim przełomem i odwrotem od nieugiętego stanowiska, żeby wystrzegać się „wszystkiego, co z krwi jest wytwarzane”. A ilu nieszczęsnych hemofilityków spośród ŚJ nie doczekało żywo tych dobrych wieści z „kanału”? Na kogo spada wina krwi za te odgórne decyzje?

Podobny wstrząs nastąpił w związku ze zmianą poglądów na albuminy.

Awake! 09/08/1956, s. 20
Chociaż lekarze namawiają do stosowania niektórych frakcji krwi, zwłaszcza albumin, to one także podlegają biblijnemu zakazowi.


W The Watchtower z 15 czerwca 1978 wspomniano co prawda o możliwości przyjmowania „zastrzyków przy niezgodności czynnika Rh”, ale w rzeczywistości niewielu Świadków Jehowy potrafiło to powiązać z albuminami. Wątpliwości rozwiał kolejny strumień „nowego światła” z roku 1982:

Awake! z 22 czerwca 1982, s.25 (Przebudźcie się! nr 3 z 1983, s.12)
Poglądy religijne Świadków nie wykluczają jednak całkowicie używania takich komponentów, jak albuminy, immunoglobuliny i czynniki krzepnięcia krwi. Każdy Świadek musi sam zadecydować, czy zechce je przyjąć.


Co jest niezwykłego w tej zmianie poglądów? Albuminy stanowią około 2,2% objętości krwi. Natomiast leukocyty – które są zabronione – obejmują niecały 1% i wielu Świadków łamie sobie głowę, dlaczego niektóre większe składniki krwi są dopuszczone, a inne, mniejsze, zabronione. Albuminy często stosuje się w leczeniu oparzeń. Typowe leczenie poparzenia trzeciego stopnia (30-50% powierzchni ciała) wymaga 600 gram albumin! Do wyprodukowania takiej dawki potrzeba około 45 litrów pełnej krwi. Jak ktoś może nazywać to „niewielką frakcją”? A czy ktokolwiek jest w stanie obliczyć koszty jakie ponieśli ludzie, którzy przed rokiem 1980 odmawiali albumin, gdyż ich stosowania rzekomo zabraniała Biblia?

Podobnie rzecz się ma z immunoglobulinami – na wyprodukowanie jednego zastrzyku potrzeba 3 litry pełnej krwi!

Innym wstrząsającym zwrotem w doktrynie o krwi jest pogląd na hemoglobinę, frakcję krwi niezbędną w rozprowadzaniu w organizmie tlenu. Ten składnik krwi od początku był na „czarnej liście”:

The Watchtower z 01 listopada 1961, s.669 (Strażnica nr4 z 1967, s.12)
Jeżeli jednak czytamy na etykiecie pudełka z tabletkami, że one zawierają hemoglobiny, to już od razu wiadomo — a badanie podobne do powyższego może to potwierdzić — że przy ich produkcji użyto składników krwi. Chrześcijanin wie wtedy, nawet nie pytając nikogo, że takich specyfików powinien unikać.

Strażnica nr 6 z 1962 r., s. 4
Etykiety na różnych środkach wzmacniających i tabletkach sprzedawanych w drogeriach i aptekach zdradzają, że one zawierają składniki krwi, na przykład hemoglobinę. (...) jest więc dla chrześcijan rzeczą wielkiej wagi zwiększyć czujność, jeśli mają zachować siebie ‘bez plamy od świata' (Jakuba 1:27).

Strażnica z 15 października 1992 r., s. 30,31
Już we wczesnym okresie historii człowieka nasz Stwórca zabronił ludziom spożywać krwi (1 Mojżeszowa 9:3, 4). Oświadczył, że wyobraża ona życie, będące darem od Niego. Krew usuniętą ze zwierzęcia można było użyć wyłącznie w formie ofiary, na przykład na ołtarzu. W przeciwnym razie należało ją wylać na ziemię i poniekąd zwrócić Bogu. (...) Słuszne jest rzecz jasna unikanie wyrobów, na których wymieniono takie składniki, jak krew, osocze krwi, plazma, globiny, globuliny lub żelazo z hemoglobiny.

Bailey R., Ariga T. The view of Jehovah’s Witnesses on blood substitutes. Artif Cells Blood Substit Immobil Biotechnol 1998; 26:571-576 (Richard Bailey i Tomonori Ariga byli oficjalnymi przedstawicielami Służby Informacji o Szpitalach w Brooklynie)
Opierając się na takim religijnym zrozumieniu, Świadkowie Jehowy nie przyjmują krwi pełnej ani głównych składników krwi, mianowicie czerwonych płytek krwi, białych płytek krwi, krwinek płytkowych i osocza. Nie godzą się również na hemoglobinę, która jest głównym elementem czerwonych płytek krwi. (...) Zatem na podstawie tych zasad Świadkowie Jehowy nie akceptują środków krwiozastępczych zawierających w swoim składzie hemoglobinę pochodzącą od ludzi albo zwierząt.


Stanowisko odnośnie hemoglobiny i innych frakcji krwi zmieniło się w Strażnicy z 15 czerwca 2000 r.:

(...) jeśli chodzi o poszczególne frakcje tych składników, każdy chrześcijanin musi sam z modlitwą wnikliwie to rozważyć i podjąć świadomą decyzję. (...) Leczenie za pomocą tych preparatów nie jest transfuzją podstawowych składników; na ogół wykorzystuje się wtedy ich elementy lub frakcje. Czy chrześcijanin powinien wyrazić zgodę na użycie ich podczas leczenia? Tego nie możemy powiedzieć jednoznacznie. Biblia nie podaje szczegółowych informacji, toteż każdy sam musi powziąć decyzję pozwalającą mu zachować czyste sumienie przed Bogiem.

W liście jaki otrzymałem z Biura w Nadarzynie w odpowiedzi na moje pytanie „Czy nasze nowe zrozumienie pozwala zaliczyć hemoglobinę do frakcji, o przyjęciu których decyduje sumienie poszczególnego chrześcijanina?”, napisano:

HIA, 9 lipca 2002
Niektórzy chrześcijanie odmawiają przyjęcia krwi pełnej, krwinek czerwonych, białych i płytkowych oraz osocza, ale mogą dojść do wniosku, że skoro frakcje krwi są przekazywane drugiej osobie w trakcie pewnych naturalnych procesów, to mogą przyjąć jakąś frakcję wyizolowaną z osocza lub krwinek, łącznie z hemoglobiną wyizolowaną z krwinek czerwonych. Chrześcijanie, którzy podejmują taką decyzję, czynią to zgodnie ze swym sumieniem i nie należy ich za to krytykować.


Kto się mylił – Jehowa czy Towarzystwo? Czy w Biblii był zakaz stosowania hemoglobiny i innych frakcji krwi, czy też Towarzystwo wyczytało rzeczy, jakich nigdy w Piśmie nie było i bezdyskusyjnie wpajało swoje prywatne poglądy jako „prawdę objawioną przez Jehowę Boga”?

Czy ktokolwiek zadał sobie pytanie: Jak ten niebiblijny zakaz stosowania hemoglobiny, jaki przez 40 lat Towarzystwo w imieniu Boga wmawiało Świadkom Jehowy odbił się na życiu i śmierci chorych współbraci? Ile bezcennych istnień ludzkich zgasło przez samozwańcze stawianie się na miejscu Stwórcy i decydowanie, co w kwestiach medycznych wolno, a co nie?

Doktor J.L. Carson z University of Medicine and Dentistry w New Jersey wraz ze współpracownikami przeprowadził badania nad 125 przypadkami operacji chirurgicznych przeprowadzonych na pacjentach będących Świadkami Jehowy, którzy z powodu ówczesnych nauk Towarzystwa odmawiali transfuzji krwi, głównie masy czerwonokrwinkowej zawierającej hemoglobinę. Wnioski były przerażające – ponad 60% pacjentów, u których poziom hemoglobiny przed operacją wyniósł poniżej 6g/ml, zmarło w wyniku komplikacji śródoperacyjnych (czasopismo Lancet 1988 Apr 2; 1[8588]:727-9).

Oczywiście trudno jest oszacować faktyczną śmiertelność, ale nie trzeba być fachowcem z zakresu medycyny, żeby bez wątpliwości stwierdzić, iż z powodu wydanych przez Towarzystwo zakazów zmarła lub poniosła uszczerbek na zdrowiu cała rzesza ludzi!

Jakże zmieniła się „prawda objawiona przez Jehowę Boga” przez ostatnie 40 lat! Od „zasady, której podlega nie tylko krew jako taka, lecz też wszystko, co z krwi jest wytwarzane” do poglądu, że „jeśli chodzi o poszczególne frakcje tych składników (w oryginale: fractions of any of the primary components), każdy chrześcijanin musi sam z modlitwą wnikliwie to rozważyć i podjąć świadomą decyzję”!

Jak to wszystko ma się do uporczywie propagowanego przez Towarzystwo zakazu z Dziejów 15:28,29 o „powstrzymywaniu się od krwi”? Raz jeszcze pozwolę sobie zadać kluczowe pytanie: Kto się przez te wszystkie lata mylił – Bóg czy Towarzystwo? Czyżby Bóg nie orientował się w swoim dziele stwórczym i co rusz podawał swojemu ludowi poprzez „kanał łączności” sprzeczne informacje? Czy można to sobie wyobrazić? Kto zatem ponosi winę za cierpienia, kalectwo i śmierć tysięcy ludzi, którzy zaufali zwodniczemu nauczaniu? Dla mnie odpowiedź jest oczywista – Towarzystwo Strażnica! To osoby zasiadające w jego Zarządzie (a potem w Ciele Kierowniczym) wyczytały w Biblii coś, czego w niej nigdy nie było, a potem wmawiały bogobojnym i prostolinijnym współwyznawcom, że stosowanie się do tych wytycznych jest wyrazem „odnoszenia się z bezgranicznym zaufaniem do prawdy objawionej przez Jehowę Boga za pośrednictwem Jego Syna, Jezusa Chrystusa, oraz ‘niewolnika wiernego i roztropnego’” (Strażnica z 1 sierpnia 2001, s. 14).

W nauczaniu Towarzystwa odnośnie krwi jest jeszcze jedna rażąca niekonsekwencja – odmawianie oddawania krwi na potrzeby własne lub innych, przy jednoczesnym nieskrępowanym korzystaniu ze składników krwi oddawanej przez innych.

The Watchtower z 1 lipca 1966, s.400 (Strażnica nr17 z 1967, s.5)
„Powstrzymajcie się (…) od krwi”. Przeciętny człowiek, który nie zna dobrze tego rodzaju wypowiedzi, prawdopodobnie rozumuje w ten sposób: Czyż nie byłoby słuszne, gdybym ofiarował trochę swojej krwi, aby ratować życie drugiego, zwłaszcza gdy osoba potrzebująca pomocy jest z mego ciała i krwi? – Otóż nie, ponieważ to naruszałoby dalszą zasadę biblijną, którą Jehowa oznajmił przez proroka Samuela: „Posłuszeństwo lepsze jest niżeli ofiara” (1 Sam. 15:22). A w dodatku jeszcze krnąbrność i buntowniczość jest takim samym złem jak posługiwanie się wróżbami i innymi tajemnymi mocami oraz kult obrazów. Umysł nieświadomy tego mógłby rozumować: Przecież w ten sposób można drugiemu uratować życie! – Czy jednak trzeźwe zastanowienie w oparciu o dojrzały pogląd i zasady potwierdza taki wniosek?

Strażnica z 15 października 2000, ss.30,31
Czasami lekarz zachęca pacjenta do oddania krwi na kilka tygodni przed operacją (donacja przedoperacyjna), aby w razie potrzeby można mu było przetoczyć jego własną krew. Jednakże takie pobieranie, przechowywanie i przetaczanie krwi jest jawnie sprzeczne z tym, co powiedziano w księgach Kapłańskiej i Powtórzonego Prawa. Krwi nie wolno przechowywać; należy ją wylać, niejako zwrócić Bogu. Owszem, Prawo Mojżeszowe dzisiaj nas nie obowiązuje. Jednakże Świadkowie Jehowy szanują zawarte w nim zasady podane przez Boga i są zdecydowani ‘powstrzymywać się od krwi’. Dlatego też nie jesteśmy dawcami krwi ani nie zgadzamy się na przechowywanie własnej krwi, która powinna zostać ‘wylana’. Postępowanie takie byłoby sprzeczne z prawem Bożym.


Wyjaśnienie na pozór logiczne, gdyby nie fakt, że Świadkowie Jehowy stosują się do tej zasady bardzo wybiórczo. Sami krwi nie oddają, ale nie mają oporów by korzystać z hektolitrów krwi oddawanej przez nie-ŚJ. Czy nie pachnie to obłudą?

Strażnica z 15 czerwca 2000, s.30
Przygotowanie gamma-globulin, czynników krzepnięcia krwi lub innych frakcji wiąże się z gromadzeniem i przetwarzaniem krwi.


Jak pogodzić dopuszczenie możliwości korzystania ze składników krwi, których „przygotowanie wiąże się z gromadzeniem, przechowywaniem i przetwarzaniem krwi” z tym, że „takie pobieranie, przechowywanie i przetaczanie krwi jest jawnie sprzeczne z tym, co powiedziano w księgach Kapłańskiej i Powtórzonego Prawa”?

Doktryna tak pełna wewnętrznych sprzeczności, niekonsekwencji i wielokrotnych zmian z pewnością nie pochodzi od Jehowy Boga, który jest niezmienny w swoim zdaniu!

A co powiedzieć o narzuceniu rodzicom konieczności odmowy niezbędnej transfuzji krwi dla dziecka nawet w obliczu jego śmierci?

The Watchtower z 1 lipca 1966, ss.400,401 (Strażnica nr17 z 1967, s.5)
Zachowaniu naszej duszy i duszy naszych dzieci do życia wiecznego służy zupełne i całkowite posłuszeństwo. Rzecz sama przez się zrozumiała, że kochamy nasze dzieci, a prawdziwa miłość działa w ich najlepiej pojętym interesie. Z pewnością nikt z nas nie chciałby zaprzepaścić swemu dziecku nadziei na osiągnięcie życia wiecznotrwałego przez kompromisowe ustosunkowanie się do świeckich zasad albo poddanie się sentymentom! W tym wypadku mają zastosowanie się słowa Jezusa, które czytamy w sprawozdaniu ewangelicznym Mateusza 10:37: „Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien”. Zatem co jest dla ciebie i twego dziecka lepsze: przedłużenie obecnego życia o kilka krótkich lat czy osiągnięcie życia wiecznego w nowym porządku rzeczy?

Nasza Służba Królestwa, wrzesień 1992, ss.3-5
Chrońcie swe dzieci przed nadużyciem krwi
„Oto synowie są dziedzictwem od Jehowy” (Ps. 127:3, NW). Jeżeli otrzymaliście od Jehowy takie cenne dziedzictwo, to jako rodzice macie radosny, choć trudny obowiązek zapewniać swym dzieciom opiekę, wychowywać je i chronić. Czy więc uczyniliście wszystko, co mieści się w granicach rozsądku, by zabezpieczyć je przed przetoczeniem krwi? Jak by się zachowały, gdyby groziła im transfuzja? Czy omówiliście już w rodzinie, jak sobie radzić w takiej krytycznej sytuacji? (…) powinniście każdemu wyraźnie wyjaśnić, że jako rodzice macie obowiązek czynić wszystko, by nie dopuścić do podania krwi. Odpowiadacie za to przed Bogiem.


Nawet za cenę śmierci, rodzice mają być posłuszni wytycznym Towarzystwa, a naturalne rodzicielskie odruchy szyderczo nazywa się sentymentami. O ile w sprawie osoby dorosłej można przyjąć, że ma prawo do decydowania o wyborze leczenia, to w przypadku dzieci Biblia nigdzie nie upoważnia rodziców do szafowania życiem „dziedzictwa od Jehowy”!

Tym bardziej, że ponad połowa dzieci wychowanych w rodzinach Świadków Jehowy nie wybiera religii rodziców w dorosłym życiu. Nawet syn J. Rutherforda, Malcolm, nie został Świadkiem Jehowy. Dlaczego zatem pozbawiać kogoś życia w imię zasad, których ta osoba może nie chcieć nigdy wyznawać? Takich pytań można by mnożyć bez liku.

Nie potrafię sobie wyobrazić, jak bym się czuł, gdybym ze względu na chwiejne poglądy Towarzystwa odnośnie medycyny pozbawił życia swoje dziecko, a za miesiąc bądź za rok nadeszłoby kolejne „nowe światło” zezwalające na taka metodę. Nie jestem w
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#2 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2004-02-14, godz. 10:32

Po wysłaniu swojego listu do grona starszych oraz do Biura w Nadarzynie umieściłem go także w Necie.

http://alteros.fm.interia.pl/

Może komuś przydadzą się informacje o dwulicowości Strażnicy nad którymi siedziałem kilka miesięcy wertując stosy literatury...
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#3 Surja

Surja

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 134 Postów

Napisano 2004-02-14, godz. 20:19

[quote]Po wysłaniu swojego listu do grona starszych oraz do Biura w Nadarzynie umieściłem go także w Necie.
http://alteros.fm.interia.pl/[/quote]




[quote]Przez całe dziesięciolecia Towarzystwo z determinacją przekonywało społeczność ŚJ, że odmowa udziału w wyborach politycznych stanowi sprzeniewierzenie się chrześcijańskiej wierze.

:shock: :shock: :shock:

Czy może coś żle zrozumiałem?Poza tym liścik fajnie zredagowany.

Pozdrawiam,
Surja

#4 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2004-02-15, godz. 08:01

Ups, faktycznie błąd...
List już poszedł, więc tam nie poprawię, ale na www może sie uda.
Dzięki za wnikliwość
:)
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#5 yogiii

yogiii

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 536 Postów
  • Lokalizacja:Łódź

Napisano 2004-03-22, godz. 12:20

"Po wysłaniu swojego listu do grona starszych oraz do Biura w Nadarzynie umieściłem go także w Necie."

Oczekujesz na odpowiedź? Zakładam że nie, bo na mój reply nic rzeczowego nie zgłosiłeś. Zakładam że oni Ci nie odpiszą i chyba tak będzie najlepiej - zmusi Cię to do własnej pracy. Moje odpisanie na Twój post to lekkie rozpieszczenie, ale to tak dlatego że Cię znam i lubię. Szykuję niedługo [jestem w trakcie] artykuł/analizę poświęcony wydarzeniom w latach 1914, 25, 75 [coś trochę ponad to co omawialiśmy]. Oczywiście nie będzie to stanowisko obronne a jedynie obiektywne [mam nadzieję] przedstawienie informacji dotyczące tych dat.

"Może komuś przydadzą się informacje o dwulicowości Strażnicy nad którymi siedziałem kilka miesięcy wertując stosy literatury..."

No nie chce mi się wierzyć w te kilka miesięcy, połowa argumentów chyba nie Twoja. A nawet jeśli, to moją odpowiedź już znasz, chociaż postawiłeś się w takiej sytuacji - "ja z WTS skończyłem" i cokolwiek ja napiszę [czy inni] to Ty się zamykasz w swoim. Zatem Twoja argumentacja bazuje tylko na dodatkowym emocjonalnym utwierdzaniu się o fałszywości WTS. Trochę mi szkoda.

>> Poza tym liścik fajnie zredagowany.

No tak, ale czy prawdziwe i rzeczowe argumenty?

#6 artur olczykowski

artur olczykowski

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 474 Postów

Napisano 2005-02-14, godz. 19:52

Fakty dotyczące matactw Organizacji w zmienianiu swego stanowiska licząc na korzyści społeczno-polityczne (patrz Bułgaria) są niesamowite.

Mnie zastanawia ogólne zaślepienie w sprawie krwi. Bóg w swoim słowie pokazał, że ratowanie życia jest ważniejsze niż ofiara. Jeszua ganił faryzeuszy, którzy w swoim "poświęceniu" Bogu, woleli pozwolić, by ludzie cierpieli, niż zezwolić na to żeby Mesjasz uzdrawiał ich w sabat. Położne w Egipcie zostały pobłogosławione przez Boga, pomimo tego, że dopuściły się kłamstwa, aby ratować życie dzieci. Ten przykład powinien nas czegoś nauczyć.

Szczerze mi żal tych wszystkich, którzy poświęcili życie swoich bliskich, aby "zachować swoje wyobrażenie" o zachowywaniu przykazania o spożywaniu krwi.
Sz'ma Israel, JHWH eloheinu, JHWH echad. Dewarim 6:4

www.Jeszua.pl - serwis monoteistyczny

#7 Olo

Olo

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 28 Postów

Napisano 2005-02-17, godz. 16:50

Drogi Liberale. Ja też pisałem kilka listów do Betel w Nadarzynie. Między innymi i o krwi. Odpisali tylko, że starsi porozmawiają ze mną. A starsi rozłożyli ręce pod naporem argumentów. Teraz nie chodzę na zebrania. Ale ile wycierpiałem psychicznie, to tylko Jahwe wie.

Pozdrawiam. B)

#8 KpC

KpC

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 69 Postów
  • Lokalizacja:Jelenia Góra

Napisano 2005-02-27, godz. 15:37

Liberal stronka podana przez Ciebie nie działa. Czy Twoj list można jeszcze jakoś znaleźć?
pozdr
Kto Cie potrafi zdenerwować, ten Cię potrafi kontrolować.

#9 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2005-02-27, godz. 15:56

No faktycznie coś nawaliło.
Kopia listu jest tutaj:

http://warsaw.com.pl...yn/listodmb.htm
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#10 KpC

KpC

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 69 Postów
  • Lokalizacja:Jelenia Góra

Napisano 2005-02-27, godz. 16:37

dziękuje
pozdr
Kto Cie potrafi zdenerwować, ten Cię potrafi kontrolować.

#11 Wolny

Wolny

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 2 Postów

Napisano 2005-03-07, godz. 05:42

Z bardzo nietypowymi Świadkami można się spotkać na tym forum. Myślę, że istnienie tak niezależnych opiniotwórczych miejsc dyskusyjnych pomoże Wam nawzajem oprzeć się każdemu błędowi płynącemu u Was z "z góry". Jestem bardzo zaskoczony, że panuje tu taka wspaniała wolność. Mam tylko nadzieję, że wszyscy Świadkowie wiedzą, co mają ze sobą zrobić, jeśli opuszczą szeregi WTS. Pozdrawiam

#12 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2005-03-07, godz. 18:17

Wolny
Na tym forum są nie tylko śJ
Czesiek

#13 Wolny

Wolny

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 2 Postów

Napisano 2005-03-08, godz. 20:06

Masz rację. Zasugerowałem się nazwą "Watch Tower".

#14 Zygus

Zygus

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 28 Postów

Napisano 2005-05-22, godz. 20:23

Yogii prosimy Cie o zajecie stanowiska w dyskusji, jesli mozesz podaj jakies kontr-argumenty abysmy mogli na nie jakos odpowiedziec bo jak narazie sa to urywki mysli, czesto czysto-emocjonalne.Bardzo bysmy chcieli zobaczyc w koncu Twoje argumenty(sensowne jesli mozna).

Nie chce Cie obrazac i nie odbierz tego zle ale chyba masz problemy z wyrazaniem swoich mysli, nie wiem moze za mało czytasz , rozmawiasz, albo za duzo słuchasz muzyki i zbyt bardzo emocjonalnie podchodzisz do wszystkich spraw.Ogolnie z przyjaciólmi sie dogadasz ale jesli chodzi o forum to ludzie chca jasnych odpowiedzi, takie które byłyby sensowne dla kazdego.

Pozdrawiam




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych