Przypadek 1.
W 1993 roku byli pracownicy "HotTails", niewielkiego zakładu produkującego ozdoby do włosów, oskarżyli właściciela firmy o proceder zastępowania dotychczasowych pracowników (nie-ŚJ) pracownikami-świadkami Jehowy.
Przypadek 2.W 1994 roku, w Valdese (Karolina Północna), kobieta nazwiskiem Drucilla Gallagher otrzymała odszkodowanie po stwierdzeniu przez sąd, że powodem jej zwolnienia z pracy w Zespole Szkół Hrabstwa Burke był fakt, że nie była ona świadkiem Jehowy, lecz baptystką. Natomiast będąca świadkiem Jehowy przełożona zwolnionej chciała zatrudnić na miejsce Gallagher innego świadka Jehowy (i dlatego w ogóle doszło do zwolnienia poszkodowanej).
Na stronie "JW Employees" (link) opisano kilka kolejnych przypadków dyskryminacji z motywem wyznaniowym w tle. Teraz chciałabym skrótowo przywołać jeden z tych bardziej złożonych. Na pierwszym planie widzimy trudną postawę przełożonego: otwartość i dobra wola zarezerwowana przede wszystkim na potrzeby współpracy ze współwyznawcami.
Przypadek 3.
Opisano tu problemy, jakie narosły wokół urlopu macierzyńskiego i zwolnienia pewnej kasjerki supermarketu. Żadnych kłopotów nie mieli natomiast inni pracownicy-świadkowie Jehowy, którym przełożony (i jednocześnie ich brat w wierze) chętnie zezwalał na kilkutygodniowe urlopy, aby mogli realizować się jako pionierzy pomocniczy. Świadczenie i dystrybucja literatury w miejscu pracy również były dozwolone.
Jest też nieoczekiwany wątek: Po wniesieniu sprawy do sądu, pechową kasjerkę zaczął nękać sąsiad. Okazało się bowiem, że nie tylko jest on świadkiem Jehowy, lecz na dodatek należy do tego samego zboru, co jej byli współpracownicy. Czyli mamy tu do czynienia z braterską solidarnością, ale chyba raczej specyficznie demonstrowaną.
Jakimi pracodawcami są zatem świadkowie Jehowy? To bardzo prawdopodobne, że będą dobrymi pracodawcami dla swoich współwyznawców. Niemniej jednak różnice wyznaniowe mogą czasem niekorzystnie wpływać na ich relacje z pracownikami-nie ŚJ. Na to właśnie wydają się wskazywać zamieszczone przykłady.
A jakie są Wasze spostrzeżenia i doświadczenia w tej kwestii?
Czy świadek Jehowy zatrudniony przez współwyznawcę zawsze będzie czuł się komfortowo? Czy w takiej sytuacji będzie on bardziej uprzywilejowany w miejscu pracy?