starsi zboru
#1
Napisano 2008-06-17, godz. 12:31
Ale przecież starsi to tak, niejednolita grupa, że trudno ich opisać.
Bywa, że
- często zmagają się ze wstydem za swoje niegrzeczne dzieci, z którymi nie dają sobie rady;
- są nieśmiali i kiedy mają do kogoś podejść i ‘udzielić rady’, to się pocą i czerwienią;
- wolą nie widzieć, że ktoś grzeszy, bo będzie trzeba coś z tym zrobić;
- nie sypiają po nocach przed komitetem s. bo czują się prostodusznie odpowiedzialni przed machiną, którą postrzegają jako świętą organizację;
- są kompletnie nieprzygotowani do roli powiernika i gdy zwierza się im ktoś z prób samobójczych są zdezorientowani i przestraszeni;
- mają wieczne poczucie winy, bo są na świeczniku i wymaga się od nich bycia gorliwszym;
- siedzą pod pantoflem swoich żon;
- studiują, pracują i mają kłopoty, a nie mają czasu;
- chcą się rozerwać, ale nie wiedzą jak, bo prawie nic im niewolno, skoro mają być świętsi niż reszta zboru;
- mają wątpliwości, ale ich pozycja wymaga ciągłego spychania ich w podświadomość;
- często są starszymi nie z przekonania, że WTS to prawda, a po prostu gorliwa rodzina i okoliczności ich popchnęły na stołek (jedyny dostępny ‘prestiż’ w tym świecie), a oni woleliby siąść przed TV z piwem po pracy albo zebraniu;
- bywają niewykształceni i sami nie łapią, o co chodzi w zaleceniach WTS-u (zresztą w tym i wykształcenie nie pomaga);
Jak widzicie starszych zboru? Czym różnią się od reszty?
#2
Napisano 2008-06-17, godz. 13:34
Mniej więcej tak jak napisałaś. Dodałbym od tego, że często odpowiedzialność i waga zadań im powierzanych (np. udzielanie innym rad) po prostu przerasta ich jako ludzi.Bywa, że
- często zmagają się ze wstydem za swoje niegrzeczne dzieci, z którymi nie dają sobie rady;
- są nieśmiali i kiedy mają do kogoś podejść i ‘udzielić rady’, to się pocą i czerwienią;
- wolą nie widzieć, że ktoś grzeszy, bo będzie trzeba coś z tym zrobić;
- nie sypiają po nocach przed komitetem s. bo czują się prostodusznie odpowiedzialni przed machiną, którą postrzegają jako świętą organizację;
- są kompletnie nieprzygotowani do roli powiernika i gdy zwierza się im ktoś z prób samobójczych są zdezorientowani i przestraszeni;
- mają wieczne poczucie winy, bo są na świeczniku i wymaga się od nich bycia gorliwszym;
- siedzą pod pantoflem swoich żon;
- studiują, pracują i mają kłopoty, a nie mają czasu;
- chcą się rozerwać, ale nie wiedzą jak, bo prawie nic im niewolno, skoro mają być świętsi niż reszta zboru;
- mają wątpliwości, ale ich pozycja wymaga ciągłego spychania ich w podświadomość;
- często są starszymi nie z przekonania, że WTS to prawda, a po prostu gorliwa rodzina i okoliczności ich popchnęły na stołek (jedyny dostępny ‘prestiż’ w tym świecie), a oni woleliby siąść przed TV z piwem po pracy albo zebraniu;
- bywają niewykształceni i sami nie łapią, o co chodzi w zaleceniach WTS-u (zresztą w tym i wykształcenie nie pomaga);
Jak widzicie starszych zboru? Czym różnią się od reszty?
#3
Napisano 2008-06-17, godz. 14:05
Kiedyś napotkałam 'młodego starszego' na koncercie, na którym zdecydowanie nie powinno go być, to błyskawicznie się w tłum wmieszał i znikł z pola widzenia
Ci ludzie prowadzą podwójne życie pełne rozterek, jak większość szeregowych
Użytkownik kantata edytował ten post 2008-06-17, godz. 14:18
#4
Napisano 2008-06-17, godz. 14:37
- siedzą pod pantoflem swoich żon;
... wścibskie żony pełnia w wielu zborach zwłaszcza na wsiach rolę ciałek kierowniczych
#5
Napisano 2008-06-18, godz. 09:02
I to ich nie męczy? mnie męczyło...było mi duszno...dlatego między innymi mnie tam nie ma.Ci ludzie ( starsi ) prowadzą podwójne życie pełne rozterek...
#6
Napisano 2008-06-18, godz. 09:26
Kantato, bardzo trafne są Twoje spostrzeżenia na temat rozterek i postaw Starszych.Kim są starsi zboru jako grupa?...Jak widzicie starszych zboru? Czym różnią się od reszty?
Na pytanie jak postrzegam Starszych odpowiem innym moim postem:
"WTS zniósł kiedyś demokratyczny wybór Starszych a zastąpił go odgórnym mianowaniem. W ten sposób pasterze przestali dbać o dobro swoich wyborców a zaczęli reprezentować interesy swoich mocodawców".
A zatem Starsi, to wierni funkcjonariusze systemu ( przynajmniej do momentu utraty wiary ), a sam system doprowadza często do promowania miernot.
A "...gdy system obdarzy funkcją człowieka, który mówiąc najdelikatniej nie jest zbyt lotnego umysłu i prywatnie nie odnosi sukcesów ( R.Franz fantastycznie określił ich jako ludzi o "ciasnych umysłach" ) wtedy człowiek ów stanie się z wdzięczności najwierniejszym siepaczem tegoż systemu. Stąd może bierze się czasami taka gorliwość u niektórych starszych do tępienia herezji i odstępców."
Pozdrawiam!
#7
Napisano 2008-06-18, godz. 09:35
I nazywaja to "przywilej".- często zmagają się ze wstydem za swoje niegrzeczne dzieci, z którymi nie dają sobie rady;
- są nieśmiali i kiedy mają do kogoś podejść i ‘udzielić rady’, to się pocą i czerwienią;
- wolą nie widzieć, że ktoś grzeszy, bo będzie trzeba coś z tym zrobić;
- nie sypiają po nocach przed komitetem s. bo czują się prostodusznie odpowiedzialni przed machiną, którą postrzegają jako świętą organizację;
- są kompletnie nieprzygotowani do roli powiernika i gdy zwierza się im ktoś z prób samobójczych są zdezorientowani i przestraszeni;
- mają wieczne poczucie winy, bo są na świeczniku i wymaga się od nich bycia gorliwszym;
- siedzą pod pantoflem swoich żon;
- studiują, pracują i mają kłopoty, a nie mają czasu;
- chcą się rozerwać, ale nie wiedzą jak, bo prawie nic im niewolno, skoro mają być świętsi niż reszta zboru;
- mają wątpliwości, ale ich pozycja wymaga ciągłego spychania ich w podświadomość;
- często są starszymi nie z przekonania, że WTS to prawda, a po prostu gorliwa rodzina i okoliczności ich popchnęły na stołek (jedyny dostępny ‘prestiż’ w tym świecie), a oni woleliby siąść przed TV z piwem po pracy albo zebraniu;
- bywają niewykształceni i sami nie łapią, o co chodzi w zaleceniach WTS-u (zresztą w tym i wykształcenie nie pomaga);
Jesli chodzi o moje wlasne odczucia, to nie mam zbytniego doswiadczenia, znalam tylko czterech starszych w moim zborze. Dwaj byli pasterzami(bardzo ich lubilam) a dwaj pastuchami(tych unikalam). I nie wiem czy to tylko przypadek, ale ci pierwsi mieli wyzsze wyksztalcenie, zdobyte jeszcze zanim zostali SJ, ci drudzy - od urodzenia "w prawdzie" - bez zadnej szkoly. Ach, glosilam raz z nadzorca obwodu, nigdy nie poznalam bardziej sztywnego czlowieka jak on.
#8
Napisano 2008-06-18, godz. 09:44
Bardzo czesto jest tak ze w jednym zborze jest i pastuch i pasterz. Raczej nie wiazalbym tego z wyksztalceniem bo spotkalem sie z dobrym pasterzem z wyksztalceniem zawodowym jak i wyzszym. Ale nie ma co ukrywac ze wielu jest takich ktorzy nie osiagneli nic w nauce ani w pracy i probuja sie realizowac w zborze majac wladze.I nazywaja to "przywilej".
Jesli chodzi o moje wlasne odczucia, to nie mam zbytniego doswiadczenia, znalam tylko czterech starszych w moim zborze. Dwaj byli pasterzami(bardzo ich lubilam) a dwaj pastuchami(tych unikalam). I nie wiem czy to tylko przypadek, ale ci pierwsi mieli wyzsze wyksztalcenie, zdobyte jeszcze zanim zostali SJ, ci drudzy - od urodzenia "w prawdzie" - bez zadnej szkoly. Ach, glosilam raz z nadzorca obwodu, nigdy nie poznalam bardziej sztywnego czlowieka jak on.
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#9
Napisano 2008-06-18, godz. 11:11
#10
Napisano 2008-06-18, godz. 13:28
A zatem Starsi, to wierni funkcjonariusze systemu ( przynajmniej do momentu utraty wiary ), a sam system doprowadza często do promowania miernot.
I tak zbór staje się kolebką feministek-odstępczyń...
Nie ma nic gorszego, niż nakaz podporządkowania się starszemu (model-gorliwa miernota, co jak czyta to składa literki), który czepia się o 'sprawy sumienia' - nie taka książka na półce, nie taka kiecka jak wypada.
Mimo wszystko wydaje mi się, że wśród starszych jest więcej zdołowanych, rozdartych wewnętrznie ludzi, którzy są obciążeni zadaniami wykraczającymi poza ich kompetencje, niż tych typu miernota-funkcjonariusz (tacy też nie są mile widziani w zborze i konspiracyjnie się z nich podśmiewają owieczki).
#11
Napisano 2008-06-18, godz. 13:36
Muszę stwierdzić, że masz rację. Takich rozdartych wewnętrznie ( dobrych ludzi ) jest pewnie więcej niż miernych funkcjonariuszy. Problem w tym, że ci drudzy są bardziej zapamiętywani i bardziej uprzykrzają życie szeregowych członków, gdyż często włażą w nie z bucioramiMimo wszystko wydaje mi się, że wśród starszych jest więcej zdołowanych, rozdartych wewnętrznie ludzi, którzy są obciążeni zadaniami wykraczającymi poza ich kompetencje, niż tych typu miernota-funkcjonariusz (tacy też nie są mile widziani w zborze i konspiracyjnie się z nich podśmiewają owieczki).
#12
Napisano 2008-06-18, godz. 14:28
I taka miernota potrafi też czasami skutecznie sterroryzować pozostałych "normalnych" starszych.Muszę stwierdzić, że masz rację. Takich rozdartych wewnętrznie ( dobrych ludzi ) jest pewnie więcej niż miernych funkcjonariuszy. Problem w tym, że ci drudzy są bardziej zapamiętywani i bardziej uprzykrzają życie szeregowych członków, gdyż często włażą w nie z buciorami
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych