kobiety
#21
Napisano 2005-11-06, godz. 13:20
#22
Napisano 2005-11-06, godz. 14:07
Wszyscy wiemy, że kobiety mogą próbować swych sił jako pionierki, mają także prawo do zabierania głosu. Jednakże chodzi tylko o zabieranie głosu na sali, natomiast do zabierania głosu w sprawach funkcjonowania zboru prawa nie mają. Mówcami, starszymi zboru, sekretarzami są wyłącznie mężczyźni. Z zasadnością tego nie polemizuję. Po prostu kobiety wydają się za bardzo pozostawione same sobie. Tymczasem żaden przepis biblijny nie zabrania utworzenia jakiejkolwiek służby kobiet (i dla kobiet), więc dlaczego właściwie jej nie ma? Zborowe struktury wyglądają na strasznie skostniałe, a przecież społeczność to żywi ludzie, którzy mają różne potrzeby i wychodzenie im naprzeciw zawsze jakoś procentuje.Ależ jak najbardziej kobiety są angażowane ,jb" na ile tylko to jest mozliwe biorąc pod uwagę nakaz biblijny wyznaczający rolę kobiety w z borze. Są pionierkami, zabierają głos na sali i mają pokazy na podium. Nie przewodniczą jedynie na zebraniach i nie sprawują związanych z tym funkcjii.
#23
Napisano 2005-11-06, godz. 14:22
Jb, weź pod uwagę, że społeczności np. protestanckie koncentrują się na spotkaniach religijnych, ale ŚJ koncentrują się na głoszeniu i tutaj kobiety są w pełni doceniane. Kobieta może być głosicielką, pionierką, a studentką Gileadu, nawet misjonarką zagraniczną. Tutaj nie widzę żadnej dyskryminacji.
Odnośnie stosunków rodzinnych, pamiętam artykuł w którejś z kolorowych strażnic, który zachęcał mężczyzn do prac domowych, takich jak odkurzanie, czy mycie naczyń. Inny artykuł, bodajże z czarnobiałej strażnicy, podkreślał, na podstawie biblijnego poematu o dzielnej niewieście (księga przysłów), że kobiety mogą i powinny podejmować decyzje ekonomiczne, dot. rodziny i że mężczyzna wcale nie musi tych decyzji każdorazowo zatwierdzać.
W przeciwieństwie do tradycji np. żydowskiej, kobieta ma równe prawa w staraniu się o rozwód, co mężczyzna. Przypomnę, że niektórzy żydzi uważają, że kobieta, która zdradza męża popełnia straszliwy grzech, zaś mężczyzna może robić co chce, a kobieta nie ma prawa starać się o rozwód. O ile samo "prawo do rozwodu" jest mocno dyskusyjne (i ja - jako katolik - go nie akceptuję) o tyle prawo rozwodowe ŚJ jest kolejnym świadectwem równości mężczyzny i kobiety.
Kobieta i mężczyzna są jednakowo zobowiązani do przestrzegania prawa o zakazie seksu przed ślubem. Pod tym względem społeczność ŚJ ma znacznie większą równość płci niż ogół przyznających się do katolicyzmu mieszkańców Polski.
W naszym kraju, kobieta, która współżyje przed ślubem, zwłaszcza na wschodzie Polski, traktowana jest z pogardą i wyzywana od najgorszych, podczas gdy niemoralność mężczyzn jest akceptowana i pochwalana. U ŚJ jest inaczej, tam przewinienia seksualne mężczyzny i kobiety traktowane są z tą samą surowością.
To przypomnienie nauczania ŚJ o podziale ról w rodzinie i o równości wobec prawa zakazującego seksu przedmałżeńskiego, może być przynajmniej częściowym zaprzeczeniem twierdzeń jb, o rzekomym podtrzymywaniu tradycyjnego, patriarchalnego modelu rodziny, gdzie kobieta jest od sprzątania, a decyzje podejmuje wyłącznie mężczyzna.
W innych dziedzinach też jest okey... Kobiety na równi z mężczyznami pomagają
organizować kongresy, sprzątają, pracują niekiedy na budowie sal królestwa.
Jedne, co możnaby zmienić, to powierzyć kobietom kontrolę nagłośnienia i "przywilej" wkładania do magnetofonu taśm z pieśniami królestwa, które akurat są śpiewane na zebraniu. Ale czy dzisiaj one się czują pokrzywdzone z tego powodu?
Sumując: nauczanie strażnicy nie dyskryminuje kobiet.
Przegięciem jest natomiast namolne, obsesyjne powtarzanie, że kobieta ma być posłuszna, ma być posłuszna, ma być posłuszna. Sprzyja ono propagowaniu wygodnickiej postawy mężczyzn i przesadnie uległej postawy kobiet.
Jest to jednak wada pewnej praktyki, a nie błędności samego nauczania CK w tej dziedzinie.
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.
#24
Napisano 2005-11-06, godz. 14:26
#25
Napisano 2005-11-06, godz. 14:26
#26
Napisano 2005-11-06, godz. 14:45
To przypomnienie nauczania ŚJ o podziale ról w rodzinie i o równości wobec prawa zakazującego seksu przedmałżeńskiego, może być przynajmniej częściowym zaprzeczeniem twierdzeń jb, o rzekomym podtrzymywaniu tradycyjnego, patriarchalnego modelu rodziny, gdzie kobieta jest od sprzątania, a decyzje podejmuje wyłącznie mężczyzna.
Równość wobec zakazu współżycia przedmałżeńskiego nie oznacza, że kobieta może z czystym sumieniem podejmować decyzje w małżeństwie. Wręcz przeciwnie -powinna popierać decyzje męża, nawet jeżeli się z nimi nie zgadza:
Jednakże dobra żona nie tylko się podporządkowuje. Stara się także być prawdziwą pomocnicą, toteż popiera decyzje męża. Oczywiście jest jej łatwiej, gdy się z nimi zgadza. Ale nawet gdyby tak nie było, dzięki jej ochoczej współpracy mogą one przynieść lepsze rezultaty.
źródło: "Tajemnica szczęścia rodzinnego"
Nie mówię, że całe nauczanie świadków w tej kwestii jest błędne lub też, że jest ono niebiblijne (bo tego chyba nie można mu zarzucić). Myślę jednak, że ma ono na pewno takie braki, które mogą powodować, że kobieta nie czuje się w pełni doceniana.
#27
Napisano 2005-11-06, godz. 15:03
Lotka, ja się przede wszystkim dobrze bawię, a jeśli tego nie widzisz, zdejmij klapki z oczu. A wiesz, że troszkę się powtarzasz? Zresztą wcale Ci się nie dziwię, bo jako reprezentantka przegniłej społeczności masz z pewnością sporą wiedzę, co jest zgnilizną, a co nie.Jarzacz..Ty się kiedyś rozchorujesz z tej nienawiści.... A może by tak jakaś tarapia..? Może zmiana psychologa coś da...? Ty wogóle sypiasz w nocy..? Wiesz, że życie w takim stanie zgorzknienia jest ,,zgnilizną kości"....
Prośba do Szefowej: wszystkie "personalne" posty skierowane pod moim adresem (i w dodatku nie na temat) uprzejmie proszę przesłać na mojego priva, po uprzednim usunięciu z forum. Dzięki.
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#28
Napisano 2005-11-06, godz. 15:12
Druga sprawa, czy popieranie męża, gdy żona nie w pełni podziela jego zdanie, uważasz za coś niebezpiecznego?
I co wg Ciebie mają zrobić małżonkowie, kiedy się nie zgadzają w jakiejś sprawie?
A> WTS mówi, że zawsze żona ma ustąpić mężowi
B> "standardy UE" wskazują, że zawsze mąż ma ustąpić żonie
bo to takie nowoczesne, jak kobieta wchodzi mężczyźnie na głowę
C> ja wskazuję, że powinni szukać kompromisu
a jak kompromis się nie uda, to któreś i tak musi ustąpić, bo przecież nie można się całe życie kłócić... Lepiej mieć zgodę niż mieć rację.
Moim skromnym zdaniem, C jest najlepsze, ale A jest trochę lepsze od B,
no tak, ale ja jestem nie dość, że ciemnogród, to jeszcze LPR, a to wiele tłumaczy
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.
#29
Napisano 2005-11-06, godz. 15:48
Pierwsze z brzegu pomysły: Kobiety mogą pracować w zborowej służbie charytatywnej, skierowanej na organizowanie pomocy dla chorych, starszych i ubogich świadków Jehowy. Mogą także organizować kursy zasad teokratycznej edukacji najmłodszych. To znowu tylko przykłady, bo wszystko zależy od potrzeb zboru. W tym momencie nie ma to większego znaczenia, bo inicjatywa rozwijania struktury zborowej musi wypłynąć z Brooklynu, a na to się chyba nie zanosi.Może sprecyzuj ,,jb" bardziej co masz na myśli mówiąc ,,służby"
#30
Napisano 2005-11-06, godz. 15:49
To zależy od decyzji i kompetencji męża oraz od tego, czym się on przy podjęciu danej decyzji kieruje. Jeżeli małżonkowie mają różne poglądy na jakąś sprawę, to w pierwszej kolejności powinni postarać się o wypracowanie kompromisu. Tak podpowiada zdrowy rozsądek. I tutaj widzę problem, bo Strażnica sugeruje, że jednak niekonieczne jest to najlepsze rozwiązanie, bo o wiele ważniejsze jest posłuszeństwo żony, która powinna zawsze dawać pierwszeństwo zwierzchnictwu męża. Jak jest w czterech ścianach, kiedy Wielki Brat nie patrzy, tego nie wiem, ale nauczanie Towarzystwa mówi dość jasno, że mężczyźni i kobiety jako przedstawiciele tego samego gatunku są sobie równi, ale ta równość nie musi przenosić się na zakres pełnionych ról społecznych czy sposób ich wypełniania. Czy jest to słuszne, lecz jedynie trochę oderwane od współczesności? A może jest to oderwane od współcznesności i przez to godne potępienia? Na takie pytania nie ma właściwych i całkowicie obiektywnych odpowiedzi.Druga sprawa, czy popieranie męża, gdy żona nie w pełni podziela jego zdanie, uważasz za coś niebezpiecznego?
I co wg Ciebie mają zrobić małżonkowie, kiedy się nie zgadzają w jakiejś sprawie?
#31
Napisano 2005-11-06, godz. 16:45
Jasne, dla kobiet czarna robota a mężczyźni niech laury zbieraja. A szczególnie starsi, ile to ich zbór godzin wypracował.
#32
Napisano 2005-11-06, godz. 17:27
przespałeś nowe światło na temat wielkiego ucisku
W latach siedemdziesiątych CK odwołało początek wielkiego ucisku z roku 1914 i wielki ucisk dopiero ma nadejść
#33
Napisano 2005-11-06, godz. 17:45
Ale tak czy inaczej mamy dni ostatnie i szatan namawia różne Katriny aby szalały
Tak czy inaczej, "Ciało dało ciała w kwestii pieczętowania ciała", wskutek czego aniołowie wstrzymują wichry Armegedonu, a "cudownie uratowany" Iszbin siedzi sobie, pije piwko i nawet nie pomyśli, niewdzięcznik jeden, żeby swoim wybawicielom krzynkę piwa postawić
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.
#34
Napisano 2005-11-06, godz. 19:42
#35
Napisano 2005-11-06, godz. 19:42
,,ma" w zborze wszyscy są głosicielami czy też mogą być pionierami niezależnie od płci więc nie gadaj, że kobiety są od ,,czarnej roboty". A poza tym, mężczyźni w związku z przywilejem jaki piastują mają o wiele więcej tej ,,czarnej roboty". Przygotowywanie się do wykładów i innych punktów czy przemówień wymaga czasu i uwagi a wziąwszy pod uwagę to, że bracie ci mają pracę i rodziny jest to godne pochwały wszak jest to praca wykonywana za darmo. I nieraz gdy wpadam na ostatnią chwile na zebranie (nieprzygotowana niestety..ups) to myślę sobie: jak oni (bracia) to robią, że godzą to wszystko...Jestem pełna podziwu i nie czuję się dyskryminowana ani wykorzystana. No nie wiem czy kobieta słuchająca kazania w kościele czuje się gorsza, że ona tam na ambonie nigdy nie stanie?
#36
Napisano 2005-11-06, godz. 19:55
Czy organizacja dyskryminuje kobiety?
Strasznie ciężki i zagmatwany temat, jak dla mnie.
Zazwyczaj jest tak, że kobiety i mężczyźni mają inne potrzeby, choć w XX/XXIw., to już nie jest takie jasne.
Jestem mężczyzną więc ciężko mi się w tej kwestii wypowiedzieć, może najlepiej by było, gdyby same się wypowiedziały na ten temat. I jak do tej pory można zauważyć, część uważa, że organizacja dyskryminuje, część, że nie.
Problem jakiejkolwiek dyskryminacji w "organizacji" najczęściej polega na braku dialogu "ciała" z "szeregowymi". Myślę, że i tak może być w tym przypadku. Jeżeli góra coś postanowi, to jest to "dobre" i tyle, i nie podlega żadnej dyskusji.
Osobiście ciekawi mnie, czego najbardziej brakowało kobietom w zborach. Czy mogłybyście się wypowiedzieć w tej kwestii?
Jednak aby dogłębnie zbadać ten temat, należy się zastanowić, czy akurat w tym wypadku sama Biblia nie daje zielonego światła takim organizacjom, jak np. śJ?
Oto parę cytatów pewnego faryzeusza:
1 Koryntian 14:34
kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje.
1 Kory. 11:9
Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny.
1 Kory. 11:3
Chciałbym, żebyście wiedzieli, że głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa - Bóg.
Myślę, że większość kobiet, nawet tych współczesnych, oczekuje od mężczyzny przewodnictwa, wsparcia, ale...
...też szacunku, za to czym się zajmuje, cokolwiek by to niebyło, oraz...
...miłości i prawdziwego przywiązania, zamiast jakichś sztucznych zasad.
pzdr.
ps. Ameryki chyba nie odkryłem.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#37
Napisano 2006-02-25, godz. 01:06
#38
Napisano 2006-02-25, godz. 10:40
Niektórzy skrajni feminiści podobną praktykę (brak kobiet wśród kapłanów, biskupów i kardynałów) uważają za dykryminację. Czy są konsekwentni?
#39
Napisano 2006-02-27, godz. 16:59
#40
Napisano 2006-09-04, godz. 07:43
że już nie wspomnę o takich "drobiazgach", jak zbyt zacietrzewione i emocjonalne kazania, które musiałbym wysłuchiwać, gdyby kapłanka miała gorszy dzień
Buahahaha!!! No to pojechales jak po lysej kobyle!! Ze niby kaplani nie wyglaszaja zbyt zacietrzewione i emocjonalne kazania?! Ze niby plotkary?! A faceci to taki doskonale stworzenia? Przez 7 lat przebywalam w wylacznie meskim towarzystwie i NIGDY nieslyszalam zeby ktos tak obrobil du*e drugiemu czlowiekowi!! Nigdy, zadna kolezanka nie posunela sie TAK DALEKO. W kosciolach gdzie kobiety sa kaplanami sa cenione. Nigdy nie slyszalam bardziej jadowitych, obludnych i zacietrzewionych kazan jak od faceta. Problem facetow w postrzeganiu kobiet polega na tym, ze nie dostrzegaja jak bardzo sami sa zaklamani i trudni we wspolzyciu. Wszyscy JESTESMY LUDZMI i NAS WSZYSTKICH dotycza wady, ktore zarzucasz kobietom. NAS WSZYSTKICH. BEZ WZGLEDU NA PLEC. I jestes ignorantem twierdzac inaczej a ja z calego serca wspolczuje kobiecie, ktora zdecydowala sie byc z toba.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych