name='mirek' date='2008-10-12 01:02' post='103059'
Tym twierdzeniem stawiasz sprawę jasno, że wogóle nie masz pojęcia co mówi nauka o kenozie.
Mirek, Biblia mówi o wielu aspektach żywej wiary jak np. o miłości, o wybaczeniu, o pokucie o uniżeniu o miłosierdziu itd. Żaden z tych terminów nie wymaga jakichkolwiek dodatkowych wyjaśnień. Podstawowe znaczenie słów, które każdy z tych terminów sobą przedstawia, jest absolutnie wystarczające dla zrozumienia myśli Autora tychże słów. Żaden też z powyższych terminów (poza wyjątkiem jednego) nie doczekał się ze zrozumiałych powodów opracowań naukowych które następnie można by zebrać w całość i nazwać to „nauką”.
Nie ma nauki o miłości i nie ma potrzeby powstania takiej nauki.
Nie ma nauki o wybaczaniu i nie ma potrzeby powstania takiej nauki.
Nie ma .... itp.
Nie wiem dokładnie skąd wzięła się konieczność powstania nauki o kenozie choć przychodzi mi na myśl co najmniej kilka fałszywych założeń odnoszących się do istoty osoby Jezusa, które by taką potrzebę całkowicie uzasadniły. Dla informacji tylko podam, że jednym z nich mogłaby być preegzystencja Jezusa, a drugim Jego podwójna natura.
Pismo Święte dosyć wyraźnie mówi w , że Jezus zaparł się (opróżnił, ogołocił, wyniszczył, wyzuł itp)
samego siebie („Ale wyniszczył samego siebie”) Phi 2:7. Nie mówi o Jego jakiejś naturze, jakiejś części Jego osoby czy osobowości lecz o Nim samym.
Otóż mówi ona, to tak krótko, że Chrystus mając naturę Boga, a stając się człowiekiem, przyjął naturę sługi.
Mirek, daję ci przyjacielską radę: nie wystarcza tylko czytać książki, trzeba się jeszcze zastanawiać nad tym co jest w nich napisane.
Co to znaczy „przyjął naturę sługi”? Czyżby człowiek będący (dosłownie) sługą był jakimś innym rodzajem człowieka niż inny człowiek np ten któremu on służy?
Czyżby służący (niewolnictwo na szczęście już w cywilizowanych krajach nie istnieje) wracając do domu po pracy przyjmował jakąś inną naturę zanim przekroczy próg własnego domu, w którym od zawsze był i pozostaje panem, mimo iż w domy swojego pracodawcy jest sługą?
Czy człowiek agresywny różni się naturą od człowieka łagodnego, zapytuję czy to dwa róże gatunki ludzi?
Jeśli znasz właściwą odpowiedź na te pytania to wiesz tak jak ja, że łagodność i agresywność są cechami jednorodnego gatunku ludzkiego, także uniżenie i rezygnacja z np przysługującego mi pierwszego miejsca za stołem, jak również nachalne wpychanie się tam gdzie nas nikt nie oczekuje to cechy różnych osobowości w obrębie tego samego gatunku ludzkiego.
Skoro więc, jak sam to przed chwilą stwierdziłeś, Syn uniżył się, to jak mógł się uniżyć, skoro według Twojej teorii był już niższy od Ojca?
Nie rozumiesz kto to jest człowiek niebieski.
Tak jak są jabłka czerwone, zielone i żółte tak też jest człowiek ziemski i niebieski. Każde z jabłek jest nim bez względu na kolor, można (i należy) też powiedzieć (a także rozumieć), że jakikolwiek z kolorów jabłka nie wyróżnia go z gatunku do którego należy tzn poprzez analogię, niebieskość człowieka niebieskiego nie czyni go ani nie-człowiekiem, ani ponad-człowiekiem.
Jest on po prostu innym niż ziemski człowiek i podobnie jak różne jabłka różnią się kolorem, smakiem i zapachem, tak i człowiek niebieski różni się naturą od człowieka ziemskiego.
Użyłem słowa natura z pełną świadomością, aby podkreślić, że to co stanowi fundament osobowości człowieka to duch z którego się rodzimy. Jezus jest pierwszym w świecie przedstawicielem nowego rodzaju człowieka, człowieka który rodzi się z Ducha Boga, a ponadto jedynym, który się z tego Duch narodził w ciele. Będąc więc doskonale i wyłącznie człowiekiem jest zarazem Synem Bożym z pełnym „genotypem” Ducha Ojca, Boga. Nie musiał (i oczywiście nie miało to miejsca) żyć przed swoim narodzeniem aby narodzić się z Ducha wiecznego, który to fakt daje Mu pełne prawo mówić: „pierwej niż Abraham był, jam jest” i jednocześnie być tylko i wyłącznie człowiekiem. Nikt przecież przed Nim nie zrodził się z Ducha tak jak On, gdyż jak wiadomo od czasów stworzenia Adam wszyscy ludzie rodzą się z ciał, krwi i woli mężczyzny (patrz Joh 1:13), a nie z Ducha. A ponieważ Jezus doskonale wiedział od Kogo wyszedł (od Odwiecznego) i że Duch jest esencją życia i życiem samym przez się, toteż jako zrodzony ze źródła życia mógł jako człowiek mówić o sobie że On sam jest życiem.
Takie są cechy drugiego (niebieskiego) człowieka – człowieka zrodzonego z Ducha pochodzącego z nieba, zrodzonego nie z (ziemskiego) człowieka lecz z Boga.
Taki człowiek, a szczególnie gdy jest posłany tak jak Pan Jezus i wyposażony w pełnię Ducha (czytaj Joh 3:34) posiada nieograniczoną moc. Czyni cuda, chodzi po wodzi, uzdrawia wskrzesza, ucisza burzę itp i czyni to wszystko swoją własną ludzką mocą, której udzielił Mu Bóg (czytaj Mat 9:8).
Taki człowiek, musi zdecydować się czy wykorzystać swoją moc dla swoich prywatnych celów, czy też zrezygnować z własnej woli (nawet jeśli w grę wchodzi Jego własne życie – czytaj Luk 22:42) i czynić wolę Tego, który Go tą mocą w pewnym szczególnym celu obdarzył.
Ma to tylko sens, jeśli Syn był równy Ojcu a poprzez swoje uniżenie stał się mu poddany.
Czyżby?
Jest to takie proste, że aż dziw bierze, iż nie możesz w to uwierzyć.
Jest to tak proste że aż musi powstać specjalny dział nauki „nauka o kenozie” aby można było skuteczniej karmić ludzi fałszem.
Znowu dajesz wyraz nie zrozumienia nauki o kenozie. Nauka ta bowiem nie głosi, jak to ty napisałeś, że cały (troisty) Bóg się uniżył. Nauka ta twierdzi, i jest to fakt wynikający z biblii, że uniżył się tylko Syn i to dla naszego zbawienia.
Mirek, ja tylko powtórzyłem to co ty o „nauce o kenozie” powiedziałeś.
Ty powiedziałeś: „A szkoda, bo cała biblia poświęcona jest temu, jak to Bóg uniżył się dla naszego zbawienia: „
Ja zapytałem:”Który Bóg? Bóg Ojciec? Bóg Syn? Czy może Bóg Duch Święty?”
Na co ty odpowiedziałeś: „Cała Trójca Święta.”
No i kto tu twierdzi że cała trójca się uniżyła ja czy ty?
Są setki wersetów, w których występuje Ojciec z Synem, Syn z Duchem, czy Duch z Ojcem. Mówią one o funkcjach występujących w obrębie Trójcy Świętej.
Mirek, ja wskazałem na to że :”u podstaw teorii o trójcy leży właśnie swoisty rodzaj relacji pomiędzy trzema.”, a ty mówisz o funkcjach poszczególnych osób w trójcy.
Ich funkcje wynikają z relacji pomiędzy nim i nie mogą być z relacjami mylone.
Niżej w jednym z twoich komentarzy piszesz: ”Na przykład, Ojciec decyduje, kto będzie zbawiony (Ef 1:4), Syn ich zbawia (Ef 1:7), a Duch Święty pieczętuje (Ef 1:13). Czyż nie widzisz w tym fragmencie jakie relacje zachodzą pomiędzy osobami Trójcy?”
Ja i widzę jakie relacje zachodzą między tymi osobami i widzę że ty ich i nie widzisz a także mylisz z funkcjami. To co przedstawiłeś można jedynie zaakceptować jako obraz różnorodności funkcji, natomiast o relacjach między nimi można tylko z tych funkcji wnioskować.
I jeśli mówisz że widzisz to potwierdź czy widzisz że jest jeden który decyduje?
Jeśli inni nie decydują to od kogo zależy co się ma stać?
I czy widzisz że jeśli dyrektor decyduje co produkować, pracownicy produkcyjni produkują, a sprzedawcy sprzedają, to mimo iż mają wspólny cel (jeśli są nawet doskonale zgodni w tym co robią) to i tak sprzedawca nie jest dyrektorem, ani robotnik na taśmie nie jest dyrektorem?
Czy widzisz?
Logika widzę jest Twoją mocną stroną, bo właśnie fak, że Syn nie czyni swej własnej woli lecz wolę Ojca jest dowodem na jedność osób. A więc Trójca się nie rozpada, tylko jest jednością w zmierzaniu do wspólnego celu - zbawienia człowieka.
Jest raczej dowodem wspólności celu, a nie wspólności osób. Czyżbyś zapomniał że twierdzisz iż w trójcy są trzy osoby a nie jedna.
Zgadza się, bo ja nigdzie ani biblia nie mówi o uniżeniu się całej Trójcy.
Jak wyżej.
Mirek, nawet dzieci wiedzą że to nie ładnie pokazywać komuś język
Ryszardzie porzytoczyłem tylko wypowiedzi osób, których jak widać przekonała moja argumentacja. A ty dopóki nie zrozumiesz na czym polega nauka o kenozie i Trójcy Świętej nigdy jej nie zrozumiesz. Tak samo jak Strażnica kłamie swoich współwyznawców, jakoby nauka o Trójcy twierdziła, że Syn jest Ojcem. Jest to takie kłamstwo szyte grubymi nicmi, że aż ciarki przechodzą i włosy stają dęba na głowie czytając takie wypowiedzi Straznicy, stojącej rzekomo w obronie prawdy.
Już ci kiedyś pisałem, że Strażnicy nigdy w życiu nie czytałem i dlatego na jej temat się nie wypowiadam, lecz co do tego jak daleko nauki różnych religii (włączając w to naukę o kenozie) odbiegają od prawdy biblijnej to się z tobą w zupełności zgadzam: „
włosy stają dęba na głowie”.
pozdrawiam