Skocz do zawartości


Zdjęcie

Były ŚJ mówi o Trójcy!!!


  • Please log in to reply
597 replies to this topic

#421 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-10-10, godz. 13:08

Znając ciebie na pewno nawet nie zajrzysz do tego wątku

i masz rację

bowiem tobie nie zależy na zrozumieniu nauki o kenozie


masz zdecydowanie rację

Podobnie jak nie widzę potrzeby zapoznawania się z “nauką o apartheidzie” w celu rzetelnej oceny prawdziwej wartość tejże “nauki”.
O jej prawdzwej wartości świadczy bowiem nie tyle wywód teoretyczny utkany na potrzebę formalnego usankcjonowania krzywdy społecznej jaką wyrządzali jej wyznawcy ludziom o odmiennym kolorze skóry, lecz rzeczywista wartość samych uczynków mierzona w kategoriach moralnych a nie “naukowych” opracowań.
Analogicznie ma sie sprawa z “nauką o kenozie”, której prawdziwą wartość mierzyć należy w kategorii spójności ze zdrową nauką biblijną.

A szkoda, bo cała biblia poświęcona jest temu, jak to Bóg uniżył się dla naszego zbawienia:

Czyżby?
Który Bóg? Bóg Ojciec? Bóg Syn? Czy może Bóg Duch Święty?
Czy byłbyś w stanie wskazać gdzie w Biblii jest napisane że Bóg się uniżył dla naszego zbawienia?

Wiem że Biblia mówi o tym, że człowiek Jezus Chrystus:...”sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej” Phi 2:8
Dylemat z którym muszą uporać się wyznawcy trójcy polega na tym (jak wskazałem w poprzednim poście), że stanowisko „posłanego” implikuje nieodzownie postawę posłuszeństwa wobec tego który posyła i że w świetle nauki o trójcy musi się to odnosić do relacji Boga Ojca i Boga Syna przed narodzeniem się Jezusa. Zatem wszystko wskazuje na to, że Bóg numer jeden posłał Boga numer dwa i do tego że wola Boga numer dwa nie była wolą Boga numer jeden, gdyby bowiem stanowili doskonała jedność w wymiarze woli Boga, ten drugi zszedłby na ziemie z własnej woli i od siebie samego czyli nie musiałby być przez nikogo posyłany, a jak wynika z oświadczenia samego Jezusa tak nie było.
Mamy więc do czynienia z jedynym Bogiem (w trójcy), który jest rozdzielony w woli. Akt posłania wskazuje ponadto wyraźnie na to że wola jednego (Boga) jest ważniejsza od woli drugiego (Boga). Raz jeszcze podkreślam, że nie mówię tu o woli Jezusa, człowieka zrodzonego w ciele, który rzeczywiście całkowicie poddał swoją wolę woli Ojca za życia w ciele, lecz mówię o Bogu Synu (drugiej osobie trójcy) istniejącym rzekomo przed narodzeniem się Jezusa na ziemi, który zostawszy posłany jeszcze przed narodzeniem się Jezusa w ciele, musiał być już wtedy posłuszny woli posyłającego.
Wszechmogący Bóg, Stwórca wszechświata, Bóg Syn podległy woli Boga Ojca?
To maskarada.
Trójca nie żyje w zgodzie (jedności woli)?
pozdrawiam

#422 mirek

mirek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3184 Postów

Napisano 2008-10-10, godz. 17:02

Analogicznie ma sie sprawa z “nauką o kenozie”, której prawdziwą wartość mierzyć należy w kategorii spójności ze zdrową nauką biblijną.

Widzisz mówisz tak, ponieważ nie wiesz co powiedzieć na zawartą w wątku argumentację. Dlatego nie zajrzysz do niego, ale pierwsze skrzypce lubisz grać.

Czy byłbyś w stanie wskazać gdzie w Biblii jest napisane że Bóg się uniżył dla naszego zbawienia?

W omawianym wątku, do którego boisz się oczywiście wejść, podane są przynajmniej trzy wersety biblijne. Poprzednio podałem dwa. A więc masz już przynajmniej pięc dowodów. Co z nimi zrobisz - Twoja sprawa.

Który Bóg? Bóg Ojciec? Bóg Syn? Czy może Bóg Duch Święty?

Cała Trójca Święta. Zwróc uwagę na przykład na ten werset:

Hbr 9:14 Bw "o ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu."

W wersecie tym występuje każda z osób Trójcy Świętej. Jednak kłóci się on z Twoją interpretacją, bowiem werset ten wyraźnie stwierdza, że Jezus przez Ducha Świętego ofiarował samego siebie. A więc widać współpracę osób boskich. Jak jednak wyjaśnisz co dla ciebie oznacza to ostatnie wyrażenie? Dla osób nie wierzących w Trójcę jest ono ciężkim orzechem do zgryzienia. <_< Dla trynitarystów nie stanowi problemu i tylko zacierają ręce z radości, że mają kolejne potwierdzenie nauki w Biblii. :P

Trójca nie żyje w zgodzie (jedności woli)?

dla mnie jest to nauka bardzo logiczna. Dzięki temu poznałem miłość Boga do ludzi. Czy ty jako ojciec oddałbyś na ofiarę twoje dziecko czy wolałbyś sam ją uczynić? Każda matka wolałaby sam ponieść śmierć z miłości do dziecka aniżeli miałoby to uczynić dziecko. W przeciwnym wypadku mówi się o wyrodnym rodzicu a nie kochającym. Dla mnie jest to kolosalny argument za prawdziwością nauki o Trójcy.

Widzę, że ten wątek pomógł wielu zrozumieć naukę o Trójcy. Podaję teraz dosłownie kilka wypowiedzi:


Nie interesuje mnie dlaczego "Straznica " nie widzi w tych wersetach nauki o Trójcy dla mnie ważne jest ,że ja nareszcie "coś " zobaczyłam :) za co serdecznie dziękuję Mirkowi no i oczywiście Tobie Bogdanie również choćby za to ,że taki wątek zaczełeś :)
Może krótko napiszę o co konkretnie mi chodzi .Od urodzenia do 34 roku życia byłam katoliczką i jak tu Bogdan słusznie zauważył nie rozumiałam wielu nauk własnej religii (oczywiście moje wina ,że nie szukałam odpowiedzi)przez co kiedy odwiedzili mnie świadkowie stałam się łatwym łupem (choć za jedno jestem im wdzięczna za to ,że zaczełam czytać Biblię).Przez następne 11 lat byłam świadkiem Jehowy co pomogło mi poznać tą organizację od środka (nie jest taka sielankowa jak się nam wszystkim jawi ) i w miarę upływu czasu zaczełam widzieć wielkie nieścisłości z Biblią w naukach WTS więc odeszłam ponieważ nie potrafiłam nauczać innych ludzi tego z czym sama się nie zgadzałam.Choć nie odeszłam od Boga tylko z organizacjii to jednak w pewnym momencie poczułam się samotna w Jego wielbieniu zaczełam myśleć o powrocie na łono kościoła i wtedy pojawiło się "ale" w postaci niezrozumienia nauki o Trójcy co oczywiście przeszkadzało mi w takim powrocie.Jednak kiedy dziś zaczełam czytać ten wątek coś we mnie drgnęło ponieważ pojawiło się dla mnie "światełko w tunelu" :) i choć nie jest to jeszcze powiedziane ,że zrozumiałam to dogłebnie i przyjmuję za pewnik to jednak jest już "COŚ",że wogóle ta nauka zaczyna do mnie docierać i moje serce zaczyna się niezmiernie radować z tego powodu :)
Pozdrawiam i jeszcze raz serdecznie dziękuję Mirku i Bogdanie

ps.Bogdanie nie wiem ile % katolików nie zauważa w tych wersetach nauki o Trójcy ale czy nie uważasz ,że ważne jest to ,że ktoś wogóle naukę tę zauważy ?(może to ta jedna zbłąkana owieczka?) :)



mirku gratuluję i dziękuję,

wczoraj kilka godzin siedziałem i czytałem wszystkie posty w tym temacie.. skończyłem grubo po północy..
wiele treści, wiele myśli.. i to w tak trudnych tematach jak Trójca Święta, Duch Święty..

chciałem tylko dać znać (bo widzę, że wątek stanął w miejscu) że nawet dziś rodzi swój mały owoc..

a że dobrze jest, żeby takie rozmowy, treści miały rzeczywiste odniesienie do modlitwy, Pisma św., na dobranoc siegnąłem po fragment Rz8,26, który pojawił się w jednym z postów, a który kiedyś mnie mocno zastanowił i poruszył, a teraz była okazja by do niego wrócić..

Kamil



Witam!
Moj brat jest ŚJ. Ostatnio czesto rozpoczyna dyskusje na tematy zwiazane z Biblia, po kilku takich rozmowach zdalem sobie bolesnie sprawe ze mam niewiele do powiedzenia o wierze w ktorej sie wychowywalem.Co wiecej, zasial on w moim sercu wiele watpliwosci. Po ktorejs z kolei dyskusji stwierdzilem, ze sam zaczne czytac i analizowac Pismo. Szukalem tez stron i grup dyskusyjnych poruszajacych taka tematyke. Tak trafilem tutaj.

Przez wiele dni przegladalem forum w poszukiwaniu odpowiedzi i aby uspokoic serce. W tym miejscu chcialem podziekowac mirkowi , jego starania sprawily, ze zaczynam rozumiec nauke KRK o Trójcy Świętej a jednoczesnie chce nadal zglebiac pismo i poznawac mojego Boga.

Raz jeszcze dziekuje!
Artur



Mirku,

Bardzo Ci dziękuję, że jesteś wytrwały w tym, co robisz. Wersety i przykłady, które przytaczasz, są dla mnie bardzo cenne i pożytecznie.

Pozdrawiam,

Ps. Jeśli masz w jakiś sposób usystematyzowaną wiedzę o Trójcy w wersji elektronicznej, to byłbym zobowiązany, gdybyś je wysłał na adres:
[email protected]



Czytam ten temat od dawna i wreszcie odważyłam się napisać. Tutaj kieruję się do Mirka, dla którego jestem pełna podziwu. Bo jego argumenty niezwykle do mnie przemawiają. Są czytelne, proste i zrozumiałe. Czytam wszystkie wypowiedzi, każdą analizuję ale to co różni użytkownicy forum piszą na temat tego, że Trójca to bujda absolutnie mnie nie przekonuje. Ktoś, kto nie dostrzega w Rdz 18:1-3 PNŚ nauki o Trójcy zachowuje się jak człowiek, który widząc biały kolor idzie w zaparte, iż jest to czarne. Nie rozumiem co trzeba z człowiekiem zrobić aby patrząc na białe widział czarne. Żeby mając przed nosem tak czytelny, jasny i rzeczowy cytat nadal nie dostrzegać jego sensu, który tak na prawdę nie jest ukryty ale tak jawny i dostępny dla każdego, że zbrodnią jest go interpretować inaczej.
Wspomniany przeze mnie werset to tak na prawdę tylko jeden z wielu, o których mogłabym powiedzieć to samo co wyżej.
Mirku, świetnie zobrazowałeś Trójcę, a Twoje argumenty jeden po drugim są strzałem w dziesiątkę. To co piszesz jest bardzo mocne i wiarygodne. Dawniej i ja nie zbyt wierzyłam w Trójcę, wydawała mi się ta nauka abstrakcyjna. Czasami wystarczy tylko otworzyć swój umysł na to co mówią inni. Przeanalizować to i choć chwilę się zastanowić, a nie sprawiać by to co mówi do nas ktoś zajmujący inne stanowisko odbijało się od nas jak od skorupy. Dodatkowo całą dyskusję psuje to, że któraś ze stron się zjeży na drugą i mimo, że na forum tego nie widać, bo ogólnie jest grzecznie i uprzejmie to jednak da się wyczuć z której strony pojawia się irytacja.
Wiecie na pewno wszyscy, że ten temat można ciągnąć w nieskończoność, bo żadna ze stron nie da się przekonać dlatego podziwiam wytrwałość obydwu. Nie mniej jednak, Mirek do mnie trafił najbardziej. Szukanie prawdy gdzieś daleko to strata czasu, bo to co prawdziwe jest tak na prawdę blisko nas i każdy kto chce może zrozumieć ale... podkreślam trzeba jeszcze chcieć.
Pozdrawiam


Również na PM otrzymałem kilka wiadomości, które niniejszym prezentuję z zachowaniem anonimowości:

Mirek jestem pełen podziwu dla Twojej wiedzy. Lektura uzasadnień wiary w Trójcę św. bardzo mi się podobała i dużo mi pomogła w przybliżeniu się do tej tajemnicy wiary. Jeszcze tak dobrej argumentacji nigdzie nie znalazłem :D

Pozdrawiam



Witam,

Bardzo cenna jest w moich oczach Twoja praca. Masz wyjątkowe spostrzeżenia i wnikliwie badasz Pisma. Jeżeli masz swoją wiedzę uporządkowaną tematycznie, to proszę wyślij na podany adres.

..

Z góry dziękuję i pozdrawiam



Cześć Mirku. Widzę, że działasz na paru forach i pomagasz ludzim poznać prawdę o Panu Jezusie. Ja też byłem SJ przez 15 lat ale dzięki Panu od trzech lat jestem chrześcijaninem. Podobają mi się Twoj posty. Widzę, że świetnie masz opracowane różne kwestie i w związku z tym chciałbym z Tobą mieć jakiś kontakt, bo wolę porozmawiać niż klikać. Być może pomożesz mi lepiej pojąć kwestie, które przez lata zwalczałem a dziś być może z jakiś nieuśwaidomionych powód nie podzielam do końca. Jeśli nie masz nic przeciwko rozmowie na żywo to dodaj mój kontakt do swojego skype: ... Pozdrawiam, Twój brat w Panu


A może ktoś jeszcze inny chciałby się wypowiedzieć w tej kwestii? Chętnie posłucham komu otworzyłem oczy na łatwą i naprawdę prostą prawdę biblijmą.

Użytkownik mirek edytował ten post 2008-10-10, godz. 18:19

On zaś rzekł: Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!" (Łk 21:8, BW)

#423 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-10-10, godz. 23:01

Mirek, czy myślisz że choć odrobinę dziwi mnie twoja i twoich popleczników postawa w tej sprawie?
Jezus powiedział:
Joh 6:38 Bom zstąpił z nieba, nie iżbym czynił wolę moję, ale wolę onego, który mię posłał.
Jest prawdą oczywistą to, że warunkiem czynienia czyjejś a nie swojej woli jest uniżenie się względem kogoś czyją wolę się pełni.
O tym uniżeniu (jak kilkakrotnie wskazałem) mówi Phi 2:8.
Jest zatem oczywiste że biblijna wersja kenozy mówi o uniżeniu się Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, człowieka z krwi i kości względem Ojca od którego wyszedł.
Ty zaś postulujesz, że „nauka o kenozie” dowodzi, że to cały (troisty) Bóg uniżył się dla naszego zbawienia (czytaj własną odpowiedź: „Cała Trójca Święta. „)
Jeśli tak, to Joh 6:38 (z perspektywy nauki o trójcy) musiałby mówić, że Bóg Syn nie czyni swojej woli lecz wolę Boga Ojca. Nota bene, ten werset jest doskonałym „dowodem” (według twojej dziecinnej sofistyki) na to, że Bóg jest dwójcą!
Porównaj swój argument na istnienie trójcy:
Hbr 9:14 Bw "o ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu."
i twoją konkluzję :
W wersecie tym występuje każda z osób Trójcy Świętej,
zatem:
Joh 6:38 Bom zstąpił z nieba, nie iżbym czynił wolę moję, ale wolę onego, który mię posłał.
Jest dowodem na istnienie dwójcy gdyż:
W wersecie tym występuje każda z osób Dwójcy Świętej.

Jeśli więc którakolwiek z osób trójcy nie czyni swej własnej woli lecz wolę którejkolwiek innej, to jest to niezaprzeczalny dowód na brak jedności (różną wolę) w trójcy ==> trójca się rozpadła.
Twój argument o uniżeniu się całej trójcy jest niebiblijny.
To, że w dowolnym zdaniu mówi się o dowolnej liczbie osób (nawet jeśli jest tam mowa o trzech) nie jest żadnym dowodem na rodzaj relacji zachodzących pomiędzy tymi osobami, a u podstaw teorii o trójcy leży właśnie swoisty rodzaj relacji pomiędzy trzema.
Zatem, choćby i milion filozofów czy teologów stworzyło teorię (pod jakąkolwiek nazwą – choćby kenozy) przeczącą prawdzie biblijnej ich wysiłek jest próżny.
Nie oznacza to, że nie zdobędą sobie zatwardziałych popleczników, którzy czekają tylko na okazję aby z zadowoleniem „pozacierać sobie rączki” (jak to czynią trynitaryści) i dowartościować się w ten sposób.
Lecz jak wyznanie milionów buddystów przekonanych ponad wszelką wątpliwość o tym że budda jest Bogiem nie zmienia faktu że jest tylko jeden Bóg, tak też jakakolwiek teoria sprzeczna z nauka Biblii nie jest w stanie zniweczyć światła prawdy Słowa Bożego.

Dla trynitarystów nie stanowi problemu i tylko zacierają ręce z radości, że mają kolejne potwierdzenie nauki w Biblii.


Słowa te wspaniale sumują sedno postawy trynitarystów w sprawie trójcy.
Trynitaryści nie mogą wywieść nauki o trójcy z Biblii, bo jej tam nie ma.
Wszystko co im pozostaje to doszukiwać się „potwierdzenia ich (pozabiblijnej) nauki w Biblii”.
A tak na marginesie Mirek, zauważam że zamiast odnosić się do moich argumentów ty komentujesz stanowisko jakiejś mistycznej organizacji, której ja tutaj nie reprezentuję.
Bądź tak uprzejmy i zapamiętaj, że ja reprezentuję tutaj siebie, a więc nie odpowiadaj unitarianom na moje argumenty tylko mnie, bo ja nie wiem czy mogę się z nimi utożsamiać.
pozdrawiam

#424 mirek

mirek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3184 Postów

Napisano 2008-10-11, godz. 14:32

Jest prawdą oczywistą to, że warunkiem czynienia czyjejś a nie swojej woli jest uniżenie się względem kogoś czyją wolę się pełni.
O tym uniżeniu (jak kilkakrotnie wskazałem) mówi Phi 2:8.
Jest zatem oczywiste że biblijna wersja kenozy mówi o uniżeniu się Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, człowieka z krwi i kości względem Ojca od którego wyszedł.

Tym twierdzeniem stawiasz sprawę jasno, że wogóle nie masz pojęcia co mówi nauka o kenozie. Otóż mówi ona, to tak krótko, że Chrystus mając naturę Boga, a stając się człowiekiem, przyjął naturę sługi. Skoro więc, jak sam to przed chwilą stwierdziłeś, Syn uniżył się, to jak mógł się uniżyć, skoro według Twojej teorii był już niższy od Ojca? Ma to tylko sens, jeśli Syn był równy Ojcu a poprzez swoje uniżenie stał się mu poddany. Jest to takie proste, że aż dziw bierze, iż nie możesz w to uwierzyć.


Ty zaś postulujesz, że „nauka o kenozie” dowodzi, że to cały (troisty) Bóg uniżył się dla naszego zbawienia (czytaj własną odpowiedź: „Cała Trójca Święta. „)

Znowu dajesz wyraz nie zrozumienia nauki o kenozie. Nauka ta bowiem nie głosi, jak to ty napisałeś, że cały (troisty) Bóg się uniżył. Nauka ta twierdzi, i jest to fakt wynikający z biblii, że uniżył się tylko Syn i to dla naszego zbawienia.


Jeśli tak, to Joh 6:38 (z perspektywy nauki o trójcy) musiałby mówić, że Bóg Syn nie czyni swojej woli lecz wolę Boga Ojca. Nota bene, ten werset jest doskonałym „dowodem” (według twojej dziecinnej sofistyki) na to, że Bóg jest dwójcą!

Są setki wersetów, w których występuje Ojciec z Synem, Syn z Duchem, czy Duch z Ojcem. Mówią one o funkcjach występujących w obrębie Trójcy Świętej.


Jeśli więc którakolwiek z osób trójcy nie czyni swej własnej woli lecz wolę którejkolwiek innej, to jest to niezaprzeczalny dowód na brak jedności (różną wolę) w trójcy ==> trójca się rozpadła.

Logika widzę jest Twoją mocną stroną, bo właśnie fak, że Syn nie czyni swej własnej woli lecz wolę Ojca jest dowodem na jedność osób. A więc Trójca się nie rozpada, tylko jest jednością w zmierzaniu do wspólnego celu - zbawienia człowieka.


Twój argument o uniżeniu się całej trójcy jest niebiblijny.

Zgadza się, bo ja nigdzie ani biblia nie mówi o uniżeniu się całej Trójcy. :P


To, że w dowolnym zdaniu mówi się o dowolnej liczbie osób (nawet jeśli jest tam mowa o trzech) nie jest żadnym dowodem na rodzaj relacji zachodzących pomiędzy tymi osobami, a u podstaw teorii o trójcy leży właśnie swoisty rodzaj relacji pomiędzy trzema.

No właśnie te wersety, które czytałeś nie wymieniają tylko tych trzech osób ale także mówią o ich relacji. Na przykład, Ojciec decyduje, kto będzie zbawiony (Ef 1:4), Syn ich zbawia (Ef 1:7), a Duch Święty pieczętuje (Ef 1:13). Czyż nie widzisz w tym fragmencie jakie relacje zachodzą pomiędzy osobami Trójcy?


A tak na marginesie Mirek, zauważam że zamiast odnosić się do moich argumentów ty komentujesz stanowisko jakiejś mistycznej organizacji, której ja tutaj nie reprezentuję.
Bądź tak uprzejmy i zapamiętaj, że ja reprezentuję tutaj siebie, a więc nie odpowiadaj unitarianom na moje argumenty tylko mnie, bo ja nie wiem czy mogę się z nimi utożsamiać.

Ryszardzie porzytoczyłem tylko wypowiedzi osób, których jak widać przekonała moja argumentacja. A ty dopóki nie zrozumiesz na czym polega nauka o kenozie i Trójcy Świętej nigdy jej nie zrozumiesz. Tak samo jak Strażnica kłamie swoich współwyznawców, jakoby nauka o Trójcy twierdziła, że Syn jest Ojcem. Jest to takie kłamstwo szyte grubymi nicmi, że aż ciarki przechodzą i włosy stają dęba na głowie czytając takie wypowiedzi Straznicy, stojącej rzekomo w obronie prawdy. :blink:
On zaś rzekł: Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!" (Łk 21:8, BW)

#425 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-10-12, godz. 05:22

name='mirek' date='2008-10-12 01:02' post='103059'

Tym twierdzeniem stawiasz sprawę jasno, że wogóle nie masz pojęcia co mówi nauka o kenozie.

Mirek, Biblia mówi o wielu aspektach żywej wiary jak np. o miłości, o wybaczeniu, o pokucie o uniżeniu o miłosierdziu itd. Żaden z tych terminów nie wymaga jakichkolwiek dodatkowych wyjaśnień. Podstawowe znaczenie słów, które każdy z tych terminów sobą przedstawia, jest absolutnie wystarczające dla zrozumienia myśli Autora tychże słów. Żaden też z powyższych terminów (poza wyjątkiem jednego) nie doczekał się ze zrozumiałych powodów opracowań naukowych które następnie można by zebrać w całość i nazwać to „nauką”.
Nie ma nauki o miłości i nie ma potrzeby powstania takiej nauki.
Nie ma nauki o wybaczaniu i nie ma potrzeby powstania takiej nauki.
Nie ma .... itp.
Nie wiem dokładnie skąd wzięła się konieczność powstania nauki o kenozie choć przychodzi mi na myśl co najmniej kilka fałszywych założeń odnoszących się do istoty osoby Jezusa, które by taką potrzebę całkowicie uzasadniły. Dla informacji tylko podam, że jednym z nich mogłaby być preegzystencja Jezusa, a drugim Jego podwójna natura.
Pismo Święte dosyć wyraźnie mówi w , że Jezus zaparł się (opróżnił, ogołocił, wyniszczył, wyzuł itp) samego siebie („Ale wyniszczył samego siebie”) Phi 2:7. Nie mówi o Jego jakiejś naturze, jakiejś części Jego osoby czy osobowości lecz o Nim samym.

Otóż mówi ona, to tak krótko, że Chrystus mając naturę Boga, a stając się człowiekiem, przyjął naturę sługi.


Mirek, daję ci przyjacielską radę: nie wystarcza tylko czytać książki, trzeba się jeszcze zastanawiać nad tym co jest w nich napisane.
Co to znaczy „przyjął naturę sługi”? Czyżby człowiek będący (dosłownie) sługą był jakimś innym rodzajem człowieka niż inny człowiek np ten któremu on służy?
Czyżby służący (niewolnictwo na szczęście już w cywilizowanych krajach nie istnieje) wracając do domu po pracy przyjmował jakąś inną naturę zanim przekroczy próg własnego domu, w którym od zawsze był i pozostaje panem, mimo iż w domy swojego pracodawcy jest sługą?
Czy człowiek agresywny różni się naturą od człowieka łagodnego, zapytuję czy to dwa róże gatunki ludzi?
Jeśli znasz właściwą odpowiedź na te pytania to wiesz tak jak ja, że łagodność i agresywność są cechami jednorodnego gatunku ludzkiego, także uniżenie i rezygnacja z np przysługującego mi pierwszego miejsca za stołem, jak również nachalne wpychanie się tam gdzie nas nikt nie oczekuje to cechy różnych osobowości w obrębie tego samego gatunku ludzkiego.

Skoro więc, jak sam to przed chwilą stwierdziłeś, Syn uniżył się, to jak mógł się uniżyć, skoro według Twojej teorii był już niższy od Ojca?

Nie rozumiesz kto to jest człowiek niebieski.
Tak jak są jabłka czerwone, zielone i żółte tak też jest człowiek ziemski i niebieski. Każde z jabłek jest nim bez względu na kolor, można (i należy) też powiedzieć (a także rozumieć), że jakikolwiek z kolorów jabłka nie wyróżnia go z gatunku do którego należy tzn poprzez analogię, niebieskość człowieka niebieskiego nie czyni go ani nie-człowiekiem, ani ponad-człowiekiem.
Jest on po prostu innym niż ziemski człowiek i podobnie jak różne jabłka różnią się kolorem, smakiem i zapachem, tak i człowiek niebieski różni się naturą od człowieka ziemskiego.
Użyłem słowa natura z pełną świadomością, aby podkreślić, że to co stanowi fundament osobowości człowieka to duch z którego się rodzimy. Jezus jest pierwszym w świecie przedstawicielem nowego rodzaju człowieka, człowieka który rodzi się z Ducha Boga, a ponadto jedynym, który się z tego Duch narodził w ciele. Będąc więc doskonale i wyłącznie człowiekiem jest zarazem Synem Bożym z pełnym „genotypem” Ducha Ojca, Boga. Nie musiał (i oczywiście nie miało to miejsca) żyć przed swoim narodzeniem aby narodzić się z Ducha wiecznego, który to fakt daje Mu pełne prawo mówić: „pierwej niż Abraham był, jam jest” i jednocześnie być tylko i wyłącznie człowiekiem. Nikt przecież przed Nim nie zrodził się z Ducha tak jak On, gdyż jak wiadomo od czasów stworzenia Adam wszyscy ludzie rodzą się z ciał, krwi i woli mężczyzny (patrz Joh 1:13), a nie z Ducha. A ponieważ Jezus doskonale wiedział od Kogo wyszedł (od Odwiecznego) i że Duch jest esencją życia i życiem samym przez się, toteż jako zrodzony ze źródła życia mógł jako człowiek mówić o sobie że On sam jest życiem.
Takie są cechy drugiego (niebieskiego) człowieka – człowieka zrodzonego z Ducha pochodzącego z nieba, zrodzonego nie z (ziemskiego) człowieka lecz z Boga.
Taki człowiek, a szczególnie gdy jest posłany tak jak Pan Jezus i wyposażony w pełnię Ducha (czytaj Joh 3:34) posiada nieograniczoną moc. Czyni cuda, chodzi po wodzi, uzdrawia wskrzesza, ucisza burzę itp i czyni to wszystko swoją własną ludzką mocą, której udzielił Mu Bóg (czytaj Mat 9:8).
Taki człowiek, musi zdecydować się czy wykorzystać swoją moc dla swoich prywatnych celów, czy też zrezygnować z własnej woli (nawet jeśli w grę wchodzi Jego własne życie – czytaj Luk 22:42) i czynić wolę Tego, który Go tą mocą w pewnym szczególnym celu obdarzył.

Ma to tylko sens, jeśli Syn był równy Ojcu a poprzez swoje uniżenie stał się mu poddany.


Czyżby?

Jest to takie proste, że aż dziw bierze, iż nie możesz w to uwierzyć.

Jest to tak proste że aż musi powstać specjalny dział nauki „nauka o kenozie” aby można było skuteczniej karmić ludzi fałszem.

Znowu dajesz wyraz nie zrozumienia nauki o kenozie. Nauka ta bowiem nie głosi, jak to ty napisałeś, że cały (troisty) Bóg się uniżył. Nauka ta twierdzi, i jest to fakt wynikający z biblii, że uniżył się tylko Syn i to dla naszego zbawienia.

Mirek, ja tylko powtórzyłem to co ty o „nauce o kenozie” powiedziałeś.
Ty powiedziałeś: „A szkoda, bo cała biblia poświęcona jest temu, jak to Bóg uniżył się dla naszego zbawienia: „
Ja zapytałem:”Który Bóg? Bóg Ojciec? Bóg Syn? Czy może Bóg Duch Święty?”
Na co ty odpowiedziałeś: „Cała Trójca Święta.”
No i kto tu twierdzi że cała trójca się uniżyła ja czy ty?

Są setki wersetów, w których występuje Ojciec z Synem, Syn z Duchem, czy Duch z Ojcem. Mówią one o funkcjach występujących w obrębie Trójcy Świętej.


Mirek, ja wskazałem na to że :”u podstaw teorii o trójcy leży właśnie swoisty rodzaj relacji pomiędzy trzema.”, a ty mówisz o funkcjach poszczególnych osób w trójcy.
Ich funkcje wynikają z relacji pomiędzy nim i nie mogą być z relacjami mylone.
Niżej w jednym z twoich komentarzy piszesz: ”Na przykład, Ojciec decyduje, kto będzie zbawiony (Ef 1:4), Syn ich zbawia (Ef 1:7), a Duch Święty pieczętuje (Ef 1:13). Czyż nie widzisz w tym fragmencie jakie relacje zachodzą pomiędzy osobami Trójcy?”
Ja i widzę jakie relacje zachodzą między tymi osobami i widzę że ty ich i nie widzisz a także mylisz z funkcjami. To co przedstawiłeś można jedynie zaakceptować jako obraz różnorodności funkcji, natomiast o relacjach między nimi można tylko z tych funkcji wnioskować.
I jeśli mówisz że widzisz to potwierdź czy widzisz że jest jeden który decyduje?
Jeśli inni nie decydują to od kogo zależy co się ma stać?
I czy widzisz że jeśli dyrektor decyduje co produkować, pracownicy produkcyjni produkują, a sprzedawcy sprzedają, to mimo iż mają wspólny cel (jeśli są nawet doskonale zgodni w tym co robią) to i tak sprzedawca nie jest dyrektorem, ani robotnik na taśmie nie jest dyrektorem?
Czy widzisz?

Logika widzę jest Twoją mocną stroną, bo właśnie fak, że Syn nie czyni swej własnej woli lecz wolę Ojca jest dowodem na jedność osób. A więc Trójca się nie rozpada, tylko jest jednością w zmierzaniu do wspólnego celu - zbawienia człowieka.

Jest raczej dowodem wspólności celu, a nie wspólności osób. Czyżbyś zapomniał że twierdzisz iż w trójcy są trzy osoby a nie jedna.

Zgadza się, bo ja nigdzie ani biblia nie mówi o uniżeniu się całej Trójcy. :P

Jak wyżej.
Mirek, nawet dzieci wiedzą że to nie ładnie pokazywać komuś język

Ryszardzie porzytoczyłem tylko wypowiedzi osób, których jak widać przekonała moja argumentacja. A ty dopóki nie zrozumiesz na czym polega nauka o kenozie i Trójcy Świętej nigdy jej nie zrozumiesz. Tak samo jak Strażnica kłamie swoich współwyznawców, jakoby nauka o Trójcy twierdziła, że Syn jest Ojcem. Jest to takie kłamstwo szyte grubymi nicmi, że aż ciarki przechodzą i włosy stają dęba na głowie czytając takie wypowiedzi Straznicy, stojącej rzekomo w obronie prawdy.


Już ci kiedyś pisałem, że Strażnicy nigdy w życiu nie czytałem i dlatego na jej temat się nie wypowiadam, lecz co do tego jak daleko nauki różnych religii (włączając w to naukę o kenozie) odbiegają od prawdy biblijnej to się z tobą w zupełności zgadzam: „ włosy stają dęba na głowie”.
pozdrawiam

#426 Bogdan Braun

Bogdan Braun

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 401 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-10-12, godz. 11:29

Mirek napisał

Zgadza się, bo ja nigdzie ani biblia nie mówi o uniżeniu się całej Trójcy.




Mirku jesteś w błędzie (w kontekście tego, co wyżej piszesz), jeśli dalej utrzymujesz, że Bóg jest Trójcą.
Kenoza Syna Bożego jest wyrazem Bożej miłości względem stworzenia i jako taka musi mieć swoje źródło w Bogu. Czytaj w całej Trójcy.
Zauważ, że Bóg jest kenotyczny w współczesnej chrześcijańskiej teologii objawienia poczytaj H.U.v. Balthasara, W. Kaspera, K. Rahnera i innych.
Jak Ty sobie wyobrażasz Bożą miłość względem nas w kontekście samoudzielania się Boga (Trójcy) w Jezusie Synu Bożym, kiedy odmawiasz kenozy (wynika, bowiem ona z natury Boga) Bogu (Ojcu) i Bogu (Duchowi Świętemu)?
Mirku bądź konsekwentnym w tym, w co wierzysz nawet jak tego nie rozumiesz.
Powiem więcej...Nawet jak Bóg nie jest Trójcą to i tak kenoza wynika z Bożej natury.
Nie sposób oddzielić miłości od kenozy w wymiarze tym duchowym Ojciec – Syn, choć jest to już temat na inne rozważania.

BB
W dowodzeniu słuszności własnych racji patrzmy na bliźniego jak na siebie samego.

#427 mirek

mirek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3184 Postów

Napisano 2008-11-01, godz. 12:28

Nie ma nauki o miłości i nie ma potrzeby powstania takiej nauki.

Widzisz, jeśli ja czytam w Biblii, że Bóg jest miłością, to jak ktoś czytający te słowa może pojmoać Boga jako tylko jedną osobę? Jest to niemożliwe i logicznie sprzeczne z kilku powodów. Czym bowiem jest miłość? Generalnie rzecz biorąc można stwierdzić, że miłość jest relacją między co najmniej dwoma osobami w której dobro drugiej osoby jest wyższe od dobra pierwszej. Lub mówiąc inaczej, miłość jest relacją osobową. "Relacją", gdyż dotyczy więzi, związku z drugą osobą. "Osobową", bo dotyczy tylko osób, istot obdarzonych samoświadomością, uczuciami, inteligencją i wolną wolą. Co więc z miłością? Czy jest na nią miejsce u Boga, który jest SAM jeden? Bóg jest wieczny, świat skończony. Zanim Bóg stworzył cokolwiek, np. pierwszego anioła, musiał być sam. Jeśli zaś był sam, to z tego wynika, że nie mógł wcześniej przed stworzeniem doświadczać żadnej innej formy miłości poza miłością własną, egocentryczną. Na pewno miłość byłaby wtedy obca Jego naturze. Koncepcja jednoosobowego Boga jest niespójna i jeśli Bóg jest jednoosobowy, to nie ma w nim miejsca na miłość. Taki jednoosobowy Bóg nie mógłby też być w pełni doskonały, gdyż byłby uzależniony od swego stworzenia aby móc kogoś kochać i być samemu kochanym. Wypowiedź biblijna "Bóg jest miłością" jest więc wystarczająca do istnienia Boga Trójosobowego, gdyż prawdziwa miłość istnieje od przynajmniej trzech osób. Człowiek naśladuje tę miłość Bożą, gdyż zgodzimy się, iż prawdziwa rodzina to ta składająca się z przynajmniej trzech osób: matki, ojca i dziecka.


Pismo Święte dosyć wyraźnie mówi w , że Jezus zaparł się (opróżnił, ogołocił, wyniszczył, wyzuł itp) samego siebie („Ale wyniszczył samego siebie”) Phi 2:7. Nie mówi o Jego jakiejś naturze, jakiejś części Jego osoby czy osobowości lecz o Nim samym. (...)
Co to znaczy „przyjął naturę sługi”? Czyżby człowiek będący (dosłownie) sługą był jakimś innym rodzajem człowieka niż inny człowiek np ten któremu on służy

No właśnie, zaparł się i przyjął naturę sługi. Jak można przyjąć naturę sługi już nim z natury będąc? Ma to tylko sens, jeśli Jezus przed swoim uniżeniem się nie był sługą. Kim więc był? SAMYM Bogiem, prawda. Jest to tak logiczne, że aż wierzyć mi się nie chce, że ty tego nie rozumiesz. Będąc bowiem samym Bogiem, można stać się sługą, ale jak będąc sługą, archaniołem Michałem, można nim się ponowny raz stać?

Jeśli chcesz rozmawiać o kenozie Jezusa to zapraszam cię do wątku:

http://watchtower.or...?showtopic=1266

Użytkownik mirek edytował ten post 2008-11-01, godz. 12:31

On zaś rzekł: Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!" (Łk 21:8, BW)

#428 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-11-02, godz. 02:05

Dogmat o trójcy opiera się na założeniu, że trzy osoby są jednym i tym samym Bogiem co do substancji lub natury. Substancja boska jest zatem wyznacznikiem boskości osób wchodzących w skład trójcy. Niecodzienność i nierealność takiej propozycji polega na tym, że widziana z tej perspektywy substancja boska (natura), jest pojęciem pierwotnym w stosunku do pojęcia Bóg, a ściślej do osobowego Boga Biblii Starego Testamentu.
Bóg Biblii jest odwiecznie istniejącą osobą, absolutnym, pierwotnym względem czegokolwiek i kogokolwiek bytem.
Jako taki jest początkiem, przyczyną powstania i trwania jakiejkolwiek substancji, rzeczy czy stworzenia tu na ziemi i w całym wszechświecie.
To Bóg emanuje naturę bożą ze swego wnętrza, to On ją definiuje, ona przynależy do Niego, a nie odwrotnie.
Natura biblijnego Boga jest przyporządkowana osobie Boga. Sam Bóg osobiście jest źródłem jej pochodzenia.
Dogmat o trójcy odwraca tę zależność sugerując, że boskość, substancja czy też natura boża ustanawia boskość .
W wyniku takiego zabiegu , boskość, pojęcie czysto abstrakcyjne staje się Bogiem.
Określenie „Bóg w trójcy jedyny” oznacza ni mniej ni więcej tylko waśnie to, jedną boskość trzech osób nazwaną tutaj Bogiem.
Proszę zwrócić uwagę na język tego określenia. Słowo Bóg, normalnie odnoszące się do osoby Boga, jest przyporządkowana pojęciu trójcy. Wbrew temu czego naucza Biblia, wszystko ogarniający Bóg, staje się w nomenklaturze autorów teorii trójcy częścią, przewyższającej pojęcie Boga, jedności zwanej trójcą.
Jeśli bowiem mamy rozumieć, że Bóg jest jeden, trzy osoby boskie muszą stanowić i zawierać się w jedności, która istnieje poza i ponad nimi, i to właśnie to teoria trójcy nazywa Bogiem. W przeciwnym bowiem wypadku, czyż nie mamy do czynienia z czymś co jest wspólne dla trzech osób i w konsekwencji trzech Bogów?
Zatem teoria trójcy albo ustanawia nowego Boga - trójcę, substancję, czy naturę boską, spełniającego warunek jedności, albo opierając się na warunku jedności w substancji tj. naturze boskiej - trzech Bogów.

Każda inna interpretacja tego pojęcia prowadzi (słusznie zresztą) do rozkładu jedności trójcy i jej bezapelacyjnego unicestwienia.

Teoria trójcy jest doskonale sprzeczna z naturą otaczającego nas wszechświata. Zauważamy bowiem, że wszystko co nas w nim otacza jest ściśle określone przez naturę jaką wykazuje i nie może być poznawalne w żaden inny sposób jak tylko przez nią. Istnieje ponadto pewien nienaruszalny porządek w relacji rzeczy, bądź bytu z naturą tychże, który pozwala stwierdzić, iż nie istnieje natura w oddzieleniu od rzeczy lub bytu które określa.
W odniesieniu do teorii trójcy oznacza to po prostu, że musi istnieć osoba Boga, aby można było określić Jego naturę i stwierdzić że jest ona boską .
Natura czegokolwiek lub czyjakolwiek, jako taka nie istnieje sama przez się.
Praktyczny dowód takiego stwierdzenia zawiera się w tym, że nie można mówić o występowaniu jakiejkolwiek substancji bez rzeczywistego istnienia bytu, który ona charakteryzuje.
Czy np. można zobaczyć naturę samochodu bez fizycznego oglądania fizycznej postaci tej rzeczy?
Czy można zobaczyć np. naturę konia, wszystkie jego fizyczne cechy, bez fizycznej obecności osobnika tego gatunku?
Nie. To byt warunkuje istnienie substancji która go określa.
Zatem byt nie może być jeden z powodu jednakiej substancja, lecz tylko jednaka substancja może stanowić o identyczności (jedności) bytów.
Pozdrawiam

#429 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-11-02, godz. 07:53

name='mirek' date='2008-11-01 22:58' post='104768'

Widzisz, jeśli ja czytam w Biblii, że Bóg jest miłością, to jak ktoś czytający te słowa może pojmoać Boga jako tylko jedną osobę? Jest to niemożliwe i logicznie sprzeczne z kilku powodów. Czym bowiem jest miłość? Generalnie rzecz biorąc można stwierdzić, że miłość jest relacją między co najmniej dwoma osobami w której dobro drugiej osoby jest wyższe od dobra pierwszej. Lub mówiąc inaczej, miłość jest relacją osobową. "Relacją", gdyż dotyczy więzi, związku z drugą osobą. "Osobową", bo dotyczy tylko osób, istot obdarzonych samoświadomością, uczuciami, inteligencją i wolną wolą. Co więc z miłością? Czy jest na nią miejsce u Boga, który jest SAM jeden? Bóg jest wieczny, świat skończony. Zanim Bóg stworzył cokolwiek, np. pierwszego anioła, musiał być sam. Jeśli zaś był sam, to z tego wynika, że nie mógł wcześniej przed stworzeniem doświadczać żadnej innej formy miłości poza miłością własną, egocentryczną. Na pewno miłość byłaby wtedy obca Jego naturze. Koncepcja jednoosobowego Boga jest niespójna i jeśli Bóg jest jednoosobowy, to nie ma w nim miejsca na miłość. Taki jednoosobowy Bóg nie mógłby też być w pełni doskonały, gdyż byłby uzależniony od swego stworzenia aby móc kogoś kochać i być samemu kochanym. Wypowiedź biblijna "Bóg jest miłością" jest więc wystarczająca do istnienia Boga Trójosobowego, gdyż prawdziwa miłość istnieje od przynajmniej trzech osób. Człowiek naśladuje tę miłość Bożą, gdyż zgodzimy się, iż prawdziwa rodzina to ta składająca się z przynajmniej trzech osób: matki, ojca i dziecka.


A jeden Mirek kochający swoje rączki, nóżki, swoją buzię, swojego ducha i swoją duszę to nie egocentryk?
A jeden (choćby nawet trzyosobowy albo trzydziestotrzy osobowy) Bóg to nie egocentryk?

No właśnie, zaparł się i przyjął naturę sługi. Jak można przyjąć naturę sługi już nim z natury będąc?



Jak podkreślałem w poprzednim poście, Jezus zaparł się, według słów Pisma, samego siebie i stał się sługą, a nie jak ty insynuujesz „przyjął naturę”. Czynność przyjmowania natury jest wymysłem filozofów nie mającym żadnego potwierdzenia w realnej rzeczywistości. Podobnie sam termin „sługa” oznacza tylko relację wzajemną osób a nie ontologiczny stan jako taki. Stanie się sługą oznacza więc wolę przyjęcia postawy, czy zgodę na przyjęcie postawy, a nie żadną zmianę natur

Ma to tylko sens, jeśli Jezus przed swoim uniżeniem się nie był sługą. Kim więc był? SAMYM Bogiem, prawda. Jest to tak logiczne, że aż wierzyć mi się nie chce, że ty tego nie rozumiesz.



Rzeczywiście „jest” to logiczne, ale pod warunkiem, że czyta się Biblię według modły „ jeśli ja czytam w Biblii,”

Będąc bowiem samym Bogiem, można stać się sługą, ale jak będąc sługą, archaniołem Michałem, można nim się ponowny raz stać?


Czy mógłbyś Mirek wskazać kiedy i gdzie ja argumentowałem że Jezus to archanioł Michał?
A że można, będąc stworzeniem, bądź się uniżyć i stać sługą, albo sprzeciwić i nie chcieć służyć, to dowodów jest wiele, niech wspomnę tylko człowieka, szatana, aniołów.

pozdrawiam

#430 mirek

mirek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3184 Postów

Napisano 2008-11-02, godz. 08:36

Teoria trójcy jest doskonale sprzeczna z naturą otaczającego nas wszechświata.

Co za bzdura, jeszcze czegoś takiego nie słyszałem. Otaczający bowiem świat zbudowany jest w sposób troisty. Posłużę się dosłownie kilkoma przykładami:

1. czas: przeszłość, teraźniejszość, przyszłość
2. woda: ciało stało, ciecz czy para wodna.
3. układ słoneczny: słońce, planeta, księżyc
4. atom: proton, elektron, neutron
5, jajko: skorupka, żółtko, białko
6. owoc: miążśz, pestka, skórka
7. wymiar: wysoikość, szerokość, grubość
8. rodzina: kobieta, mężczyzna, dziecko.
9. wszechświat: materia, energia, informacja
10. rodzaj: żeński, męski i nijaki
11. ziemia: ląd stały, woda i powietrze
12. człowiek: duch, dusza, ciało
13. światło białe: światło czerwone, zielone i niebieskie
14. muzyka: trzy podstawowe funkcje harmoniczne to tonika, subdominanta i dominanta
15. rzeczywistość: przestrzeń, materia, czas
16. komórka organizmów żywych: błona komórkowa czyli plazmalemma, protoplazma i nukleoidy, czyli jądro komórkowe
,,,,


Przykładów możnaby mnożyć. Zajrzyj do wątku: ilustracje Trójcy Świętej w naturze, to zobaczysz więcej przykładów. Otaczający nas świat jest dowodem na istnienie Trójcy!!!!


Jak podkreślałem w poprzednim poście, Jezus zaparł się, według słów Pisma, samego siebie i stał się sługą, a nie jak ty insynuujesz „przyjął naturę”. Czynność przyjmowania natury jest wymysłem filozofów nie mającym żadnego potwierdzenia w realnej rzeczywistości.

Moze niezbyt precyzyjnie się wyraziłem, ale Jezus przyjął naturę sługi stając się człowiekiem. Inaczej mówiąc: stał się sługę przyjmująć naturę człowieka.


Podobnie sam termin „sługa” oznacza tylko relację wzajemną osób a nie ontologiczny stan jako taki. Stanie się sługą oznacza więc wolę przyjęcia postawy, czy zgodę na przyjęcie postawy, a nie żadną zmianę natur

Zgadza się, ale to i tak na jedno i to samo wychodzi. Skoro bowiem Jezus stał się sługą, to oznacza, że wcześniej nim nie był. Kim bowiem był? Samym Bogiem Jahwe. Stając się człowiekiem stał się sługą, ale nie przestał być Bogiem. Dwie natury w Chrystusie jak drut! Tam w tym wątku o kenozie, który podałem, podałem ciekawy przykład z powieści "królewicz i żebrak". Czy królewicz stając się żebrakiem, przestał być królewiczem? Na razie kończy się na tym, że wszyscy uciekają od odpowiedzi na to pytanie.


A że można, będąc stworzeniem, bądź się uniżyć i stać sługą, albo sprzeciwić i nie chcieć służyć, to dowodów jest wiele, niech wspomnę tylko człowieka, szatana, aniołów.

Wspaniale, wolisz więc zrobić z Jezusa, przed swoim uniżeniem, takiego buntownika jak szatan diabeł, aby tylko zaprzeczyć jego Boskości. Oby tak dalej!!

Użytkownik mirek edytował ten post 2008-11-02, godz. 08:51

On zaś rzekł: Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!" (Łk 21:8, BW)

#431 hi fi

hi fi

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 932 Postów

Napisano 2008-11-02, godz. 09:20

Zatem teoria trójcy albo ustanawia nowego Boga - trójcę, substancję, czy naturę boską, spełniającego warunek jedności, albo opierając się na warunku jedności w substancji tj. naturze boskiej - trzech Bogów.


Powiedz tak szczerze. Ale szczerze. Jaki masz cel aby, naukę o Trójcy sprowadzać do absurdu a potem twierdzić, że nie ma ona oparcia w Biblii?

#432 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-11-03, godz. 09:39

Powiedz tak szczerze. Ale szczerze. Jaki masz cel aby, naukę o Trójcy sprowadzać do absurdu a potem twierdzić, że nie ma ona oparcia w Biblii?


Kocham się w prostocie prawdy Słowa Bożego, jego niezwykłej głębi i zadziwiającej precyzji.

Nie da się sprowadzić do absurdu prawdy, lecz fałsz jest absurdalny ze swej natury.
Jeśli mi się udało sprowadzić ją do absurdu, to masz niepodważalny dowód na to że jest fałszywa.
A że nie ma oparcia w Biblii wynika stąd, że Bóg (autor Biblii) jest mądry i nie ma z absurdem nic wspólnego.
pozdrawiam

#433 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-11-03, godz. 11:05

name='mirek' date='2008-11-02 19:06' post='104833'

Co za bzdura, jeszcze czegoś takiego nie słyszałem. Otaczający bowiem świat zbudowany jest w sposób troisty. Posłużę się dosłownie kilkoma przykładami:

Podejrzewam Mirek że jak widzisz trzy wałęsające się razem psy to jest to dla ciebie również niezaprzeczalny dowód na prawdziwość teorii trójcy.....no cóż...
Gdy się tak rozkoszujesz widokiem tych spacerujących dowodów na trójcę – czy mógłbyś dowieść nam wszystkim w jaki sposób z faktu że Misiek, Bury i As spacerują razem wynika iż są one jednością, że są sobie współistotne i że trwają od wieków?
Dla ułatwienia przypominam że są tej samej substancji a nawet tego samego gatunku.
A tak poza nawiasem Mirek, czy ty naprawdę myślisz że twoje „dowody” na istnienie trójcy mają jakąkolwiek wartość merytoryczną?
Albo czy wydaje ci się, że jeżeli wyliczysz jakieś trzy elementy z jednego rodzaju to dowodzi to istnienia trójcy?
A co będzie jak ktoś wyliczy cztery lub pięć podobnych elementów?

Moze niezbyt precyzyjnie się wyraziłem, ale Jezus przyjął naturę sługi stając się człowiekiem. Inaczej mówiąc: stał się sługę przyjmująć naturę człowieka.

Nie, Mirek.
Nie da się przyjąć jakiejkolwiek natury. Natura jest pochodną bytu, a nie odwrotnie. Nie można stać się jakimś bytem poprzez przyjęcie natury innego bytu. Natura jakiegokolwiek bytu nie istnieje (tak żeby ją sobie można było wziąć czy przyjąć) w oderwaniu od samego bytu.
Byty są tym czym (kim) są. W zależności od tego czym lub kim są to mają taka a nie inną naturę.

Zgadza się, ale to i tak na jedno i to samo wychodzi. Skoro bowiem Jezus stał się sługą, to oznacza, że wcześniej nim nie był.


Nie, nie wychodzi na jedno. Stał się sługą ciągle oznaczy tylko to że przyjął postawę sługi.
Nie ma to nic wspólnego ze stawaniem się kimś innym niż się było poprzednio.
Gdybyś się nad tym głębiej zastanowił to być może byś zrozumiał, że Jezus nie mógł zmienić swojej osobowości w celu stania się sługą, lecz że tę właśnie cechę uniżenia musiał mieć zanim podjął świadomą decyzję całkowitej rezygnacji z własnego „ja” i bezwzględnego posłuszeństwa woli Ojca. Tylko już uległa osoba może taką decyzję podjąć. Gdyby decyzja ta miała być dowodem zmiany postawy, a nie daj Boże natury, to musiałoby to oznaczać że Jezus był buntownikiem zanim się zmienił i stał się sługą - absurd!

Samym Bogiem Jahwe. Stając się człowiekiem stał się sługą, ale nie przestał być Bogiem. Dwie natury w Chrystusie jak drut!

Niestety nic tu nie jest prawdą, patrz wyżej.
Jezus był drugim człowiekiem, człowiekiem zrodzonym z Ducha Świętego, człowiekiem wyposażonym przez Ojca w nieograniczoną moc Ducha, człowiekiem którego moc tu na ziemi była dokładnie równa mocy Boga.
Taki człowiek, może mieć zapędy by stać się równym Bogu, wykorzystać udzieloną mu moc do swoich własnych celów. Taki też człowiek może zaprzeć się samego siebie i oddać daną mu władzę na usługi Boga i bliźniego.
Jezus uczynił to drugie.
Posiadając wszelką moc i władzę zrezygnował z chwały którą otoczył go Bóg Ojciec i żył tak jak każdy inny człowiek (stał się człowiekiem) i do tego jeszcze stał się (tj. zdecydował się zachować taką postawę) sługą wszystkich.
To właśnie dla tej postawy został tak wielce przez Boga wywyższony iż Mu Bóg darował imię ponad wszelkie imiona.
Dwie natury to koniosłoń!

Tam w tym wątku o kenozie, który podałem, podałem ciekawy przykład z powieści "królewicz i żebrak". Czy królewicz stając się żebrakiem, przestał być królewiczem? Na razie kończy się na tym, że wszyscy uciekają od odpowiedzi na to pytanie.

Może i wszyscy uciekali, ale tu (wyżej) masz odpowiedź jak na dłoni.
Twój problem polega jednak na tym, że nie widzisz tego o czym Biblia tak głośno trąbi, a mianowicie że Jezus to człowiek obdarzony pełną mocą bożą, człowiek – królewicz, który nigdy nie przestał być tym kim był zrezygnowawszy z należnych mu przywilejów i przyjąwszy postawę sługi.

Wspaniale, wolisz więc zrobić z Jezusa, przed swoim uniżeniem, takiego buntownika jak szatan diabeł, aby tylko zaprzeczyć jego Boskości. Oby tak dalej!!

czy ty sie przypadkiem nie zapędzasz?

pozdrawiam

#434 mirek

mirek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3184 Postów

Napisano 2008-11-03, godz. 13:23

Podejrzewam Mirek że jak widzisz trzy wałęsające się razem psy to jest to dla ciebie również niezaprzeczalny dowód na prawdziwość teorii trójcy.....no cóż...

Mógłbyś pokazać, gdzie ja w podanych przykładach podałem jako przykład troistości świata trzy wałęsające się psy? Wydaje mi się bowiem, że w ogóle nie zrozumiałeś tych przykładów. Weź no kolego przeczytaj sobie je jeszcze raz, i zobacz na czym ta troistość świata polega. Już sam fakt, że cały wszechświat składa się z trzech elementów (materia + energia + informacja) powinien być dla ciebie wystarczającym dowodem na istnienie Trójcy Świętej. Każdy obiekt w przyrodzie i w całym otaczającym nas świecie posiada bowiem te trzy składniki i jest z nich zbudowany.


Gdy się tak rozkoszujesz widokiem tych spacerujących dowodów na trójcę – czy mógłbyś dowieść nam wszystkim w jaki sposób z faktu że Misiek, Bury i As spacerują razem wynika iż są one jednością, że są sobie współistotne i że trwają od wieków?
Dla ułatwienia przypominam że są tej samej substancji a nawet tego samego gatunku.

Ja już ci mówiłem, że w przypadku gdy te psy tworzą jedną rodzinę, to można powiedzieć, że odwzorowują dość dobrze relacje panujące w Trójcy Świętej. Przypomnę jeszcze raz definicję Trójcy Świętej i porównaj z tym, co można powiedzieć o tej psiej rodzinie:

1. Jest jeden Bóg
2. Ojciec jest Bogiem
3. Syn jest Bogiem
4. Duch Święty jest Bogiem
5. Ojciec nie jest Synem
6. Syn nie jest Duchem Świętym
7. Duch Święty nie jest Ojcem


te same zdania można wypowiedzieć na temat naszych psów:

1. Jest jeden gatunek psa (nie mylić z rasą)
2. Misiek jest psem
3. Bury jest psem
4. As jest psem
5. Misiek nie jest Burym
6. Bury nie jest Asem
7. As nie jest Miśkiem


Widzisz więc, że nawet takie trzy psinki potrafią zobrazować pojęcie Trójcy Świętej. Trzeba tylko oczywiście chcieć to zobaczyć. W całej bowiem przyrodzie obserwujemy łączenie się zwierząt w pary w celu wydania potomstwa. To też jest w pewien sposób odzwierciedleniem Trójcy Świętej. Wiadomo przecież, że Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna tak jak analogicznie potomstwo powstaje z ojca i matki. Podobnie w tym akcie złączenia w parę daje się zauwazyć przodownictwo osobnika męskiego nad żeńskim. To też jest pewien obraz podporządkowania Syna swemu Ojcu. Przykładów możnaby mnożyć.


A tak poza nawiasem Mirek, czy ty naprawdę myślisz że twoje „dowody” na istnienie trójcy mają jakąkolwiek wartość merytoryczną? Albo czy wydaje ci się, że jeżeli wyliczysz jakieś trzy elementy z jednego rodzaju to dowodzi to istnienia trójcy? A co będzie jak ktoś wyliczy cztery lub pięć podobnych elementów?

Możesz próbować przecież. Weź sobie na przykład taki atom - podstawowy element materii. Składa on się z trzech elementarnych cząstek: protonu (mającego ładunek dodatni), neutronu (nie posiadający ładunku - a więc będący obojętny) oraz elektronu (o ładunku ujemnym). Widzisz tu gdzieś miejsce na jakąś czwartą możliwość?

Albo kolejny przykład: rodzaj. W przyrodzie rozróżniamy ich trzy: męski, żeński i nijaki. Widzisz tu jakąś czwartą ewentualność?

Nawet budowa krwi jest troista. W składzie krwi wyróżniamy krwinki czerwone i białe oraz płytki krwi. Są to:
Przenośniki tlenu, czyli erytrocyty (krwinki czerwone, inaczej czerwone ciałka krwi). Drugim ważnym elementem krwi są leukocyty (krwinki białe, inaczej białe ciałka krwi). Służą one obronie przed bakteriami i wirusami. Składają się z kilku podgrup - granulocytów, limfocytów i monocytów (również trzy :)). Trzecią ważną grupą są płytki krwi (trombocyty) - wyspecjalizowane komórki, które potrafią się w odpowiednim momencie łączyć ze sobą i tworzyć skrzep uniemożliwiający wypływ krwi z uszkodzonego naczynia. Ryszardzie nie uciekniesz od troistego świata a tym samym od Trójcy Świętej. Czy tobie się chce czy nie świat był trosity, jest troisty i pozostanie troisty. Tak jak człowiek jest troisty, bo Ty to przecież duch + dusza + ciało. Czy jesteś w stanie to zmienić?


Nie da się przyjąć jakiejkolwiek natury. Natura jest pochodną bytu, a nie odwrotnie. Nie można stać się jakimś bytem poprzez przyjęcie natury innego bytu. Natura jakiegokolwiek bytu nie istnieje (tak żeby ją sobie można było wziąć czy przyjąć) w oderwaniu od samego bytu.

Pragnę ci przypomnieć, że Jezus, nie będący wcześniej człowiekiem, przyjął naturę ludzkę. A więc Twoje twierdzenie okazuje się fałszywe.


Nie, nie wychodzi na jedno. Stał się sługą ciągle oznaczy tylko to że przyjął postawę sługi.
Gdybyś się nad tym głębiej zastanowił to być może byś zrozumiał, że Jezus nie mógł zmienić swojej osobowości w celu stania się sługą, lecz że tę właśnie cechę uniżenia musiał mieć zanim podjął świadomą decyzję całkowitej rezygnacji z własnego „ja” i bezwzględnego posłuszeństwa woli Ojca. Tylko już uległa osoba może taką decyzję podjąć. Gdyby decyzja ta miała być dowodem zmiany postawy, a nie daj Boże natury, to musiałoby to oznaczać że Jezus był buntownikiem zanim się zmienił i stał się sługą - absurd!

Kolejny raz zaprzeczasz tutaj dobitnej wymowie Pisma, które wyraźnie mówi, że Jezus "istniejąc w kształcie Boga przyjął kształt sługi". I powtarzam jeszcze raz, że przyjęcie postawy sługi, jak mówi Pismo, stało się możliwe dopiero poprzez przyjęcie natury ludzkiej. A że nie można istnieć w kształcie Boga nim nie będąc, to dopowiedz sobie dalsze rozumowanie. :)


Nie ma to nic wspólnego ze stawaniem się kimś innym niż się było poprzednio.

Świetnie! A więc znowu sam mimochodem potweirdzasz, że Jezus stając się sługą - człowiekiem, nie stał się kimś innym niż był ppoprzednio. Czyli innymi słowy, Jezus stając się człowiekiem, nie przestał być Bogiem. Tak jak królewicz stając się żebrakiem nie przestał być królewiczem. Dwie natury znowu jak byk!


Twój problem polega jednak na tym, że nie widzisz tego o czym Biblia tak głośno trąbi, a mianowicie że Jezus to człowiek obdarzony pełną mocą bożą, człowiek – królewicz, który nigdy nie przestał być tym kim był zrezygnowawszy z należnych mu przywilejów i przyjąwszy postawę sługi.

Powiedz wobec tego, czy królewicz z powieści "Królewicz i żebrak" stając się żebrakiem, przestawał być królewiczem?


czy ty sie przypadkiem nie zapędzasz?

Nie, nie zapędzam się, pokazuję ci tylko absurdalność Twojego sposobu rozumowania.
On zaś rzekł: Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!" (Łk 21:8, BW)

#435 Bogdan Braun

Bogdan Braun

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 401 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-11-03, godz. 21:47

Mirek napisał

1. Jest jeden gatunek psa (nie mylić z rasą)



Pewny jesteś , że tak jest jak napisałeś?


BB
W dowodzeniu słuszności własnych racji patrzmy na bliźniego jak na siebie samego.

#436 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2008-11-04, godz. 12:03

name='mirek' date='2008-11-03 23:53' post='104939'

Mógłbyś pokazać, gdzie ja w podanych przykładach podałem jako przykład troistości świata trzy wałęsające się psy?

Czy ty umiesz czytać Mirek?
Gdzie i kiedy ja powiedziałem że ty taki przykład podałeś?
Wyraziłem jedynie pogląd, że prawdopodobnie taki wniosek byś wysnuł z podobnego zdarzenia .... i nie pomyliłem się.

Ja już ci mówiłem, że w przypadku gdy te psy tworzą jedną rodzinę, to można powiedzieć, że odwzorowują dość dobrze relacje panujące w Trójcy Świętej. Przypomnę jeszcze raz definicję Trójcy Świętej i porównaj z tym, co można powiedzieć o tej psiej rodzinie:

I tu potwierdzasz doskonale to co stwierdziłem w ostatnim albo przedostatnim poście.
Bowiem aby udowodnić swoją tezę (zjednoczyć troje w jedno) musisz wprowadzić czwarty element, który w tamtym poście nazwałem czwartym Bogiem.
Robisz to gdy gdy mówisz: „1. jest jeden gatunek psa” i dokładnie to samo gdy mówisz: „1. jest jeden Bóg”. Naturalnie w drugim wypadku, z powodu użycia tego samego słowa na określenie zarówno całego „gatunku” jak i poszczególnych przedstawicieli tego gatunku, różnica pomiędzy pojęciami określonymi tym samym słowem zamazuje się tak dalece, że nie łatwo ją zauważyć.
Jednakże pierwszy przykład, który podajesz jako analogię do drugiego wyraźnie wskazuje z czym naprawdę mamy do czynienia.
Gdyż już w punkcie drugim nie mówisz o gatunku psów, lecz o jednym osobniku tego gatunku :
„2. Misiek jest psem”. Ten sam argument w przykładzie trójcy, z powodu użycia tego samego wyrazu „Bóg” lecz tylko w innym przypadku gramatycznym, daje wrażenie jak gdyby Bóg w zdaniu pierwszym i Bóg w zdaniu drugim był tym samym Bogiem a tak przecież nie jest. Nikt o zdrowych zmysłach nie utożsamia przecież Miśka z gatunkiem psa, lecz zgodnie z gramatycznym znaczeniem tego zdania z jednym z osobników tego gatunku.
Gatunek jest nie posiadającym substancji pojęciem abstrakcyjnym, nie-bytem.
Gdy zatem czytamy w twoim dowodzie słowo Bóg w pierwszym zdanie musimy mieć świadomość, że charakteryzuje się ono tymi samymi cechami co słowo gatunek z pierwszego przykładu tzn że jest mowa o pojęciu abstrakcyjnym, wyrażeniu nie posiadającym substancji, nie-bycie, które ty tak hucznie nazywasz Bogiem, a które z natury rzeczy być nim nie może i dlatego biblijnie nie jest.

Widzisz więc, że nawet takie trzy psinki potrafią zobrazować pojęcie Trójcy Świętej.

A nie mówiłem?

Trzeba tylko oczywiście chcieć to zobaczyć.

Trzeba raczej mieć zasłonięte oczy

W całej bowiem przyrodzie obserwujemy łączenie się zwierząt w pary w celu wydania potomstwa.

Już mówiliśmy o trzech pieskach, a ty znowu to samo.

Pragnę ci przypomnieć, że Jezus, nie będący wcześniej człowiekiem, przyjął naturę ludzkę. A więc Twoje twierdzenie okazuje się fałszywe.

Nie rozumiem co masz na myśli mówiąc: „ Pragnę ci przypomnieć”?
Przypomnieć, czy wcisnąć?
Na jakiej podstawie twierdzisz, że Jezus „przyjął naturę ludzką”?
Pragnę ci przypomnieć (bo już ci to wiele razy mówiłem i jeszcze nigdy nie dowiodłeś że jest inaczej), że natury nie da się przyjąć, gdyż natura rzeczy jest nierozerwalnie związana z rzeczą którą charakteryzuje. Natura to nie niedźwiedzia skóra którą sobie można zarzucić na plecy.
Widzisz już teraz chyba, że twoje twierdzenie o przyjęciu natury jest zwyczajnie fałszywe.

Kolejny raz zaprzeczasz tutaj dobitnej wymowie Pisma, które wyraźnie mówi, że Jezus "istniejąc w kształcie Boga przyjął kształt sługi".

Dowodzisz tylko że nie potrafisz myśleć.
Każde dziecko rozumie, że jest niedorzecznością stwierdzić, że słoń istnieje w postaci słonia.
Przyjmuje się postać w celu okazywania się kimś innym niż się faktycznie jest.
Prawdą jest także, że nie ma jakiejkolwiek logicznej (a więc prawdziwej) podstawy do stwierdzenia „istniejąc w postaci bożej” w stosunku do kogoś kto jest Bogiem.
Określenie „bycia w jakiejś postaci” może się więc logicznie odnosić tylko do kogoś kto jest faktycznie kimś innym niż postać w jakiej aktualnie istnieje.
Jeśli zatem jak twierdzisz Jezus był Bogiem, powiedzenie „istniejąc w postaci bożej” musi być niedorzeczne. Słusznym byłoby w takiej sytuacji powiedzenie: „istniejąc w postaci ludzkiej”.
Lecz Bóg wie dokładnie co mówi i Jego słowa są prawdziwe. Zatem gdy mówi: „istniejąc w postaci bożej”, stwierdza jednoznacznie, że Jezus nie był Bogiem, a jednocześnie, że na pewno był człowiekiem. Bowiem jak wspomniałem wcześniej tylko ktoś (człowiek) kto nie jest Bogiem może występować w postaci kogoś innego tj Boga. I taka jest dokładnie prawda biblijna.
Jezus – człowiek (nie Bóg) istniał w postaci (odzwierciedlał sobą Boga) bożej.
W ostatnim poście wyraziłem dobitnie na czym polegał proces przyjęcia postaci sługi.

I powtarzam jeszcze raz, że przyjęcie postawy sługi, jak mówi Pismo, stało się możliwe dopiero poprzez przyjęcie natury ludzkiej. A że nie można istnieć w kształcie Boga nim nie będąc, to dopowiedz sobie dalsze rozumowanie. :)

Krzyczysz że powtarzasz, a czy nie lepiej byłoby gdybyś wskazał gdzie Pismo mówi (jak powiadasz) :” że przyjęcie postawy sługi, jak mówi Pismo, stało się możliwe dopiero poprzez przyjęcie natury ludzkiej”.
Pokaż gdzie tak mówi Pismo.

Świetnie! A więc znowu sam mimochodem potweirdzasz, że Jezus stając się sługą - człowiekiem, nie stał się kimś innym niż był ppoprzednio. Czyli innymi słowy, Jezus stając się człowiekiem, nie przestał być Bogiem. Tak jak królewicz stając się żebrakiem nie przestał być królewiczem. Dwie natury znowu jak byk!

Mirek, czy nie za dużo robisz (przepraszam – mówisz) byków?
Byk polega na tym, że nie widzisz iż Jezus człowiek, mimo iż faktycznie był w postaci bożej, „nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym być Bogu”.
Królewicz (człowiek w postaci bożej) nie przestał wcale być królewiczem przyjąwszy postać sługi.
Dwie natury --------- byk!

Powiedz wobec tego, czy królewicz z powieści "Królewicz i żebrak" stając się żebrakiem, przestawał być królewiczem?

Patrz wyżej

pozdrawiam

#437 hi fi

hi fi

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 932 Postów

Napisano 2008-11-04, godz. 13:54

Mirek, czy nie za dużo robisz (przepraszam – mówisz) byków?
Byk polega na tym, że nie widzisz iż Jezus człowiek, mimo iż faktycznie był w postaci bożej, „nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym być Bogu”.
Królewicz (człowiek w postaci bożej) nie przestał wcale być królewiczem przyjąwszy postać sługi.
Dwie natury --------- byk!


Czyli Jezus Prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Dwie natury w jednej Osobie boskiej.
Bóg staje się człowiekiem. No wreszcie dotarło to do Ciebie.

#438 Scavender

Scavender

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 166 Postów
  • Lokalizacja:Białystok

Napisano 2008-11-04, godz. 15:43

Mirku szukasz Trójcy na siłę. Czasami tam gdzie jej nie ma. Ot choćby przykład psów czy krwi (korci mnie, żeby rozprawić się z tym dotyczącym krwi).

1. Jest jeden gatunek psa (nie mylić z rasą)
2. Misiek jest psem
3. Bury jest psem
4. As jest psem
5. Misiek nie jest Burym
6. Bury nie jest Asem
7. As nie jest Miśkiem


Misiek może istnieć bez Burego. Podobnie As. Zastanów się czy Ojciec może istnieć bez Syna a Syn bez Ojca.

Syn nie może istnieć bez Ojca, bo jest manifestacją Ojca. Ojciec bez Syna nie byłby Ojcem.

Ojciec odpowiadając na wołanie człowieka dał człowiekowi Syna. Cała tajemnica polega na tym, że Syn zawiera w sobie pełnię Ojca. Ojciec daje Synowi pełnię swojej boskości. Na tym zdaniem teologów polega idealna miłość - daje się wszystko.
Syn z racji tego, że posiada pełnię (przy czym nie jest Ojcem) może człowiekowi pokazać Ojca. Nie jakąś jego część - całość. Prawosławni akcentują tutaj mocno kwestię theosis (przebóstwienia). Jezus będąc Bogiem równym Ojcu posiada też ludzką naturę, która dzięki niemu ulega przebóstwieniu (upodobnia się do boskiej).

Konstrukt Ojciec - Syn uzupełnia dodatkowo Duch Święty. Dzięki temu mamy zamkniętą całość - idealną, pełną, zawierającą minimalną ilość elementów ;)

Trójca jest TAJEMNICĄ - wiąże się z tym fakt, że człowiek nie jest w stanie pojąć jej budowy. Może tylko PRÓBOWAĆ wytłumaczyć co, jak, dlaczego. Stąd liczne przykłady (np. trzy świeczki dające jeden płomień jeśli połączyć je knotami). Sęk w tym, że te przykłady nie tłumaczą całości Trójcy bo wytłumaczyć się tego po prostu nie da.

#439 mirek

mirek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3184 Postów

Napisano 2008-11-04, godz. 16:55

Syn nie może istnieć bez Ojca, bo jest manifestacją Ojca. Ojciec bez Syna nie byłby Ojcem.

Wiem, dlatego lepszym przykładem jest przykład rodziny (znasz?). Rodzina nie może istnieć bez męża i żony.

Trójca jest TAJEMNICĄ - wiąże się z tym fakt, że człowiek nie jest w stanie pojąć jej budowy. Może tylko PRÓBOWAĆ wytłumaczyć co, jak, dlaczego. Stąd liczne przykłady (np. trzy świeczki dające jeden płomień jeśli połączyć je knotami). Sęk w tym, że te przykłady nie tłumaczą całości Trójcy bo wytłumaczyć się tego po prostu nie da.

Zgadzam się, ale próbuję ją wytłumaczyć osobom, których mi żal, że tak logicznej nauki nie potrafią uwierzyć.
On zaś rzekł: Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!" (Łk 21:8, BW)

#440 gambit

gambit

    gambit

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kuczkowo

Napisano 2008-11-04, godz. 17:42

Syn nie może istnieć bez Ojca, bo jest manifestacją Ojca. Ojciec bez Syna nie byłby Ojcem.

Pierwsze zdanie prawdziwe.
Drugie zdanie, jest zdaniem warunkowym. Byłoby to drugie zdania prawdziwe, gdyby ojciec nie miał więcej potomków. Czy tak jest ? W Księdze Hioba dowiadujemy się: ,,Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się by stanąć przed Jahwe ..." (Hi.1:6) Zatem, czy Jahwe bez Jezusa (bo o nim mowa) nie byłby nadal Ojcem ? Czy wówczas inny syn nie zająłby pozycję pierworodnego (pomińmy czy przez zrodzenie, czy stworzenie)? (por. Ezawa i Jakuba. Rdz.25:34)
-- gambit
Mój życiorys - 1<---> Wśród ŚJ Zamieszczam tymczasowo.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych