Myślę, że jestem takim kimś, kto w dojrzałym życiu zastanawia się nad swoja wiarą. Wiem, że świat, w którym żyjemy jest daleki od ideału. Pewnie żyłoby sie nam cudownie gdyby wszyscy znali i przestrzegali Biblię (choc chyba nieco nudnie haha)))
Wystarczyłaby jedna zasada - miłować się nawzajem. Wszelkie zło nie miałoby miejsca. Od miłości pochodzi całe dobro. Wiedziałam to bez żadnej religii ( choc mam wszystkie sakramenty to za katoliczkę się nie uważam - abstrachując - kto w ogóle wymyslił nazwę "niepraktykujący katolik" hahaha, sorry, ale to jakaś żenada i kolejny dowód na głupotę nieograniczoną. Do kościoła przestałam juz chodzić jako dziecko, bo nie będę czcić symboli (intuicyjnie!) ani powtarzać jak papuga iles tam razy jakąś formułkę nie wnikając.
Wracająć - uważałam zawsze że miarą mądrośći jest doświadczenie człowieka, otwarty umysł ... zdolność obserwowania świata, wyciagania wniosków, szczerość i dobre serce.... nauki WTS wnet wyprostowały moje poglądy - człowierk dający wskazówki innym wypacza niejako sposób myslenia i postępowania pouczanego - bo na te wskazówki ma wpływ wiele subiektywnych czynników, nie mówiąc o tradycji, miejscowych obyczajach etc.... na WSZYSTKIE problemy ludzi ponoć odpowiedział Bóg. To po co nam dał tak nieograniczone umysły????
Problem chyba w tym, ze sami sobie ograniczamy te nasze nieograniczone umysly.
Zreszta czy takie nieograniczone? I tak i nie. Tak, czy owak...
Ograniczamy przekonaniami dotyczacymi rzeczywistosci, ktorej w istocie nie znamy.
Nasz mozg za posrednictwem swych zmyslow jest w stanie odebrac tylko znikomy wycinek rzeczywistosci.
Pewne rzeczy jestesmy w stanie zobaczyc za pomoca urzadzen (ultrafiolet, promieniowanie podczerwone, itd.) Jednak calej masy rzeczy nie odbieramy naszym swiadomym umyslem.
Z kolei pomimo ze nie jestesmy tego swiadomi, to jedna nasz mozg zarzadza naszym cialem, fizjologia itp. Zarzadza procesami trawienia, daje nam znac, kiedy jestesmy glodni itd.
Wszystko to sie dzieje poza nasza swiadomoscia, poza swiadomym procesem myslenia.
A ludzka psychika jest znacznie bardziej skomplikowana.
Istnieja jednostki ludzkie, ktore potrafily przekroczyc granice swojego swiadomego 'ja'. Potrafily doswiadczyc, pokonac granice swojej szarocodziennej swiadomosci.
W istocie kazdy z nas od czasu do czasu ma takie przeblyski, kiedy znika 'ja' a jest, no wlasnie, doswiadczenie wgladu w to cos, czego czescia w gruncie rzeczy jestesmy.
Trudno o tym mowic, gdyz trudno dobrac odpowiednie slowa.
A innym jeszcze trudniej takie tresci zrozumiec.
Niektore takie doswiadczenia ludzkie, oswojone dla aparatu pojeciowego przecietnego czlowieka, przekazuja wlasnie religie. Ale tylko nieliczni potrafia z calego religijnego stogu siana wydobyc te wlasciwa duchowa igle.
Nic nie zastapi doswiadczenia i droga do poznania musi byc zwiazana z duchem i prawda.
W wielkich religiach zawsze byly tresci przyswajalne dla mas, ale byly tez szkoly i nurty, nazwijmy to, mistyczne - ci, ktorzy dojrzeli wewnetrznie mogli korzystac ze wskazowek poprzednikow.
Grzechem ( czyli chybieniem celu) Swiadkow Jehowy jest moim zdaniem to, ze praktycznie wypieraja takie doswiadczenia. I myla to co duchowe z tym co religijne.
I najwiekszym chyba grzechem jest to, ze bombardujac wlasne i cudze umysly tresciami tylko religijnymi zamykaja sie w gruncie rzeczy na Boga i duchowosc. Taka religijna propaganda wypierajaca podstawowe mechanizmy zrozumienia: umiejetnosc obserwacji, umiejetnosc myslenia, umiejetnosc odczuwania, umiejetnosc otwarcia na inne poglady i korzystania z nich, umiejetnosc samodzielnego myslenia,
intuicja, rozmyslanie, otwartosc, empatie, milosc, wspolczucie, odczuwanie, serce, itd.
Ponadto odkladanie "zbawienia" na pozniej (w niebie, w raju, kiedy Bog zrobi ze swiatem porzadek, itd) jest bardzo podejrzane. To dla ludzi, ktorzy krocza szeroka droga i ktorym wystarcza dosc prymitywna koncepcja Boga. Dlaczego wlasnie tak? Gdyz brak tu doswiadczenia i poczucia jednosci z Bogiem (z tym co nazywamy Bogiem, bo nie wiem czy wiecie, ale sa religie i duchowe tradycje, ktore znakomicie obchodza sie bez pojecia 'Bog')
tak czy owak, i niezaleznie Boga, bogow, czy nie-ma-bogow/Boga,
tak naprawde liczy sie praktyka, gdyz dzieki osobistemu doswiadczeniu zyskujemy zrozumienie.
Reszta to slowa, slowa