Nie zauważyłem w swojej wypowiedzi obelg i krzyku. Zazwyczaj jest to domena ludzi wierzących, którym brak argumentów.
nigdy tez nie powiedzialem, ze tam sa
to zdanie mialo zupelnie inny cel i sadze, ze dobrze o tym wiesz
Napisano 2009-06-02, godz. 06:18
Nie zauważyłem w swojej wypowiedzi obelg i krzyku. Zazwyczaj jest to domena ludzi wierzących, którym brak argumentów.
Napisano 2009-06-02, godz. 08:45
W liczbach bezwzględnych być może, procentowo przypuszczam że wątpię.Zapewniam Cię Sebastian, że Kościół katolicki jest w tej produkcji agnostyków i ateistów o niebo bardziej wydajny...
Napisano 2009-06-02, godz. 17:37
A skąd ta jedna trzecia? Twierdzisz, że w Polsce co roku odchodzi 40 000 świadków od owych 120 000? Bo jeśli tak uważasz, to jest to dość zabawne.Jeżeli od organizacji odchodzi 1/3 a z nich zdecydowana większość przestaje wierzyć w cokolwiek, to WTS może mieć "wydajność" w produkcji ateistów i agnostyków nawet 20-25%, katolicyzm musiałby się poszczycić 10 milionami ateistów w PL by dorównać ŚJ.
Użytkownik stamaim edytował ten post 2009-06-02, godz. 17:42
Napisano 2009-06-02, godz. 18:44
Napisano 2009-06-03, godz. 06:16
Napisano 2009-06-04, godz. 10:01
Napisano 2009-06-04, godz. 11:02
Mój znajomy - starszy zboru - również jest ateistą. Nie zamierza się ujawniać bo, podobnie jak augustusgermanicus wszystkich znajomych ma wśród świadków, a rodzina ze strony żony to sami świadkowie. Przed żoną i dziećmi się nie kryje - już to chyba zaakceptowali. Ciekawy jestem co z tego będzie dalej.
Coraz lepiej dostrzegam że świadkowie produkują całkiem sporą ilość ateistów i agnostyków.
Napisano 2009-06-04, godz. 17:16
O ile mi wiadomo to ok. 40.000 rocznie jest wykluczanych za niemoralność. Średnia głosicieli na świecie to ok. 6.500.000. Rocznie chrzest przyjmuje jakieś 300.000. A zatem przyrost musiałby oscylować w okolicy 4% rocznie. W roczniku ŚJ za 2009 procentu wzrostu to zaledwie 2,1%. Gdzie pozostałe 2% ?A skąd ta jedna trzecia? Twierdzisz, że w Polsce co roku odchodzi 40 000 świadków od owych 120 000? Bo jeśli tak uważasz, to jest to dość zabawne.
Z tego co wiem 40 000 rocznie odchodzi od całego wyznania, to jest to około 0.66% całości (od w przybliżeniu 6 000 000) rocznie. Z tego część jest wykluczana i marzy o powrocie jak najszybciej, część odchodzi z innych przyczyn wcale nie przestając wierzyć w Boga, jeszcze inni są wykluczani, wracać im się nie chce, ale wierzyć też nie przestają. Strzelałbym, że ateiści to będzie jakaś jedna czwarta całości odchodzących. No, nawet połowa, czyli 0,33% całości.
Ale 20-25%? Niezłe, niezłe.
Nie odnoszę tego do "osiągnięć" katolicyzmu na tym polu, bo całe Twoje wyliczenia są moim zdaniem, hm, chybione. Poza tym temat średnio mnie obchodzi, ale na tak ciekawą statystykę aż zachciało się napisać.
Napisano 2009-06-04, godz. 20:53
O ile mi wiadomo to ok. 40.000 rocznie jest wykluczanych za niemoralność. Średnia głosicieli na świecie to ok. 6.500.000. Rocznie chrzest przyjmuje jakieś 300.000. A zatem przyrost musiałby oscylować w okolicy 4% rocznie. W roczniku ŚJ za 2009 procentu wzrostu to zaledwie 2,1%. Gdzie pozostałe 2% ?
Napisano 2009-06-05, godz. 07:02
Te moje wyliczanki odnoszę do całego świata a nie samej Polski:)40 tys na całym świecie, nie w samej Polsce. Pozdrawiam serdecznie Kolego !!!
Napisano 2009-06-05, godz. 09:31
Nie myl pojec. Slowo "wiara" moze sie odnosic tylko i wylacznie do teistow.Zauważyłem, że większość ateistów po prostu wierzy, że Boga niema. Więc często są to ludzie, którzy z różnych względów zmienili wiarę... Dlatego będąc racjonalistą odrzucam taką możliwość, że zostanę ateistą tylko ze względu na to, że religia wszystkiego nie wyjaśnia. Tym bardziej, że moja wiedza na temat rzekomych dowodów, iż człowiek wyewoluował z czegoś tam, jest nikła.
Napisano 2009-06-05, godz. 10:41
nie myli pojęć, ponieważ wiara jest codziennością życia każdego człowieka. Dopiero kiedy ograniczy się to pojęcie do stosunku człowieka względem Boga, wtedy twoje stwierdzeie byłoby prawdziwe.Nie myl pojec. Slowo "wiara" moze sie odnosic tylko i wylacznie do teistow.
Napisano 2009-06-06, godz. 08:49
Zgadzam się z Tobą Czesiek, każdy w coś tam wierzy, jedni wierzą w boga, inni nauce, a jeszcze inni wierzą w ufo. Problemem jest właśnie sprowadzanie znaczenia słowa "wiara" do pojęcia odnoszącego się tylko do wiary w boga, jakiegokolwiek.nie myli pojęć, ponieważ wiara jest codziennością życia każdego człowieka. Dopiero kiedy ograniczy się to pojęcie do stosunku człowieka względem Boga, wtedy twoje stwierdzeie byłoby prawdziwe.
Użytkownik Brie edytował ten post 2009-06-06, godz. 08:51
Napisano 2009-06-08, godz. 08:00
Nie mozna wierzyc w cos, co nie istnieje.nie myli pojęć, ponieważ wiara jest codziennością życia każdego człowieka. Dopiero kiedy ograniczy się to pojęcie do stosunku człowieka względem Boga, wtedy twoje stwierdzeie byłoby prawdziwe.
Użytkownik edd edytował ten post 2009-06-08, godz. 08:01
Napisano 2009-06-08, godz. 18:39
Będąc racjonalistą nie możesz uważać, że bóg istniej - co? Kto myli pojęcia?Zauważyłem, że większość ateistów po prostu wierzy, że Boga niema. Więc często są to ludzie, którzy z różnych względów zmienili wiarę... Dlatego będąc racjonalistą odrzucam taką możliwość, że zostanę ateistą tylko ze względu na to, że religia wszystkiego nie wyjaśnia. Tym bardziej, że moja wiedza na temat rzekomych dowodów, iż człowiek wyewoluował z czegoś tam, jest nikła.
Napisano 2009-06-10, godz. 07:46
Będąc racjonalistą nie możesz uważać, że bóg istniej - co? Kto myli pojęcia?
Nie mozna wierzyc w cos, co nie istnieje.
Napisano 2009-06-15, godz. 13:30
Skoro uwierzylem to musiala mnie najpierw przekonac dobrymi faktami, ktor de facto istnialy. A wiec uwierzylem w cos co istnialo, ze zmienilo postac rzeczy nie jest to moja wina. Przyklad niestafiony.[...]
Można. Jeżeli wierzysz, że Twoja dziewczyna Cię kocha, a ona od samego początku Cię zdradza, to uwierzyłeś w miłość, która nie istniała.
Napisano 2009-06-15, godz. 14:50
Napisano 2009-06-15, godz. 15:17
Widzicie, większość problemów które ludzie mają w kontekście wiary, przekonań i poglądów polega na tym, że to nie ludzie mają poglądy, tylko poglądy mają ludzi.
A ponieważ ludzie odczuwają opory przed zmianą i mają skłonność do obracania się wokół tego co jest im znane - (a ile to już lat po odejściu od Organizacji wciąż jeszcze sprawami organizacji żyjesz?) to dlatego choć niby odeszli, to sercem i umysłem są wciąż w temacie. Co ich ogranicza i definiuje.
Nazwiesz się ateistą, wierzącym takim i owakim - to wszystko są etykietki, słowa które cię definiują a więc ograniczają.
Zabawne, ale to przemyślenie przyszło do mnie w poczekalni gabinetu dentystycznego kiedy przeglądałem tzw. kobiecą prasę. Był tam wywiad z jakąś aktorką która stwierdziła, że ona zawsze unika szufladkowania, gdyż to ogranicza.
Definiując się jako wierzący/niewierzący, Świadek/ex Świadek, katolik/protestant, nie wiem, mechanik/księgowy itd coś uwypuklasz i czemuś zaprzeczasz. Zaczynasz postrzegać się w danym kontekście. Dokonujesz zróżnicowania - jest to potrzebne dla twego ego. Dodasz do tego jeszcze inne słowa np dobry, mocny, silny, słaby, itd i już jeszcze bardziej wchodzisz w daną rolę i przyjmując na siebie dane specyfikacje, mówiąc po prostu samoprogramując się na określone postrzeganie samego siebie.
Napisano 2009-06-15, godz. 15:56
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych