Skocz do zawartości


Zdjęcie

Byli Świadkowie Jehowy - obecnie ateiści


  • Please log in to reply
313 replies to this topic

#221 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-06-02, godz. 06:18

Nie zauważyłem w swojej wypowiedzi obelg i krzyku. Zazwyczaj jest to domena ludzi wierzących, którym brak argumentów.


nigdy tez nie powiedzialem, ze tam sa :)
to zdanie mialo zupelnie inny cel i sadze, ze dobrze o tym wiesz ;)

#222 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-06-02, godz. 08:45

Zapewniam Cię Sebastian, że Kościół katolicki jest w tej produkcji agnostyków i ateistów o niebo bardziej wydajny...

W liczbach bezwzględnych być może, procentowo przypuszczam że wątpię.

Jeżeli od organizacji odchodzi 1/3 a z nich zdecydowana większość przestaje wierzyć w cokolwiek, to WTS może mieć "wydajność" w produkcji ateistów i agnostyków nawet 20-25%, katolicyzm musiałby się poszczycić 10 milionami ateistów w PL by dorównać ŚJ.

Inna kwestia to jakość wiary katolików i ŚJ ale jej nie da się ująć cyframi więc jej nie będę analizował.

#223 stamaim

stamaim

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 246 Postów

Napisano 2009-06-02, godz. 17:37

Jeżeli od organizacji odchodzi 1/3 a z nich zdecydowana większość przestaje wierzyć w cokolwiek, to WTS może mieć "wydajność" w produkcji ateistów i agnostyków nawet 20-25%, katolicyzm musiałby się poszczycić 10 milionami ateistów w PL by dorównać ŚJ.

A skąd ta jedna trzecia? Twierdzisz, że w Polsce co roku odchodzi 40 000 świadków od owych 120 000? Bo jeśli tak uważasz, to jest to dość zabawne.

Z tego co wiem 40 000 rocznie odchodzi od całego wyznania, to jest to około 0.66% całości (od w przybliżeniu 6 000 000) rocznie. Z tego część jest wykluczana i marzy o powrocie jak najszybciej, część odchodzi z innych przyczyn wcale nie przestając wierzyć w Boga, jeszcze inni są wykluczani, wracać im się nie chce, ale wierzyć też nie przestają. Strzelałbym, że ateiści to będzie jakaś jedna czwarta całości odchodzących. No, nawet połowa, czyli 0,33% całości.
Ale 20-25%? Niezłe, niezłe.

Nie odnoszę tego do "osiągnięć" katolicyzmu na tym polu, bo całe Twoje wyliczenia są moim zdaniem, hm, chybione. Poza tym temat średnio mnie obchodzi, ale na tak ciekawą statystykę aż zachciało się napisać.

Użytkownik stamaim edytował ten post 2009-06-02, godz. 17:42

"Jeżeli Boga nie ma,
to nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego
i nie wolno mu brata swego zasmucać,
opowiadając, że Boga nie ma."

#224 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-06-02, godz. 18:44

nie twierdzę że co roku 1/3 ale twierdzę, że na każde trzy osoby przyjmujące chrzest wcześniej lub później jedna opuszcza organizację

#225 slawo66

slawo66

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 20 Postów

Napisano 2009-06-03, godz. 06:16

w moim przypadku było troche inaczej zanim zostałem ŚJ byłem niewierzącym potem studium (niby wszystko układało się w logiczna całośc tzw niebieska książka) potem analiza doktryn bruklińskich i wtedy okazało się ile jest prawdy w prawdzie i wkońcu powrót do punktu wyścia

#226 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-06-04, godz. 10:01

Zauważyłem, że większość ateistów po prostu wierzy, że Boga niema. Więc często są to ludzie, którzy z różnych względów zmienili wiarę... Dlatego będąc racjonalistą odrzucam taką możliwość, że zostanę ateistą tylko ze względu na to, że religia wszystkiego nie wyjaśnia. Tym bardziej, że moja wiedza na temat rzekomych dowodów, iż człowiek wyewoluował z czegoś tam, jest nikła.

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#227 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2009-06-04, godz. 11:02

Mój znajomy - starszy zboru - również jest ateistą. Nie zamierza się ujawniać bo, podobnie jak augustusgermanicus wszystkich znajomych ma wśród świadków, a rodzina ze strony żony to sami świadkowie. Przed żoną i dziećmi się nie kryje - już to chyba zaakceptowali. Ciekawy jestem co z tego będzie dalej.

Coraz lepiej dostrzegam że świadkowie produkują całkiem sporą ilość ateistów i agnostyków.

:o :o :o
takie komentarze mnie rozwalają....jezeli to prawda, o czym piszesz. Ja gdybym to wiedziała to bym go chyba teraz , na obecnym moim etapie , zdemaskowała.
Na zebraniu na przykład, w trakcie jego wykładu...Ludzie! teraz mi przyszło do głowy, ze taki starszy- ateista przecież może wygłaszać wykłady na temat dowodów stwarzania!!!!!

#228 paradise1874

paradise1874

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 236 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-06-04, godz. 17:16

A skąd ta jedna trzecia? Twierdzisz, że w Polsce co roku odchodzi 40 000 świadków od owych 120 000? Bo jeśli tak uważasz, to jest to dość zabawne.

Z tego co wiem 40 000 rocznie odchodzi od całego wyznania, to jest to około 0.66% całości (od w przybliżeniu 6 000 000) rocznie. Z tego część jest wykluczana i marzy o powrocie jak najszybciej, część odchodzi z innych przyczyn wcale nie przestając wierzyć w Boga, jeszcze inni są wykluczani, wracać im się nie chce, ale wierzyć też nie przestają. Strzelałbym, że ateiści to będzie jakaś jedna czwarta całości odchodzących. No, nawet połowa, czyli 0,33% całości.
Ale 20-25%? Niezłe, niezłe.

Nie odnoszę tego do "osiągnięć" katolicyzmu na tym polu, bo całe Twoje wyliczenia są moim zdaniem, hm, chybione. Poza tym temat średnio mnie obchodzi, ale na tak ciekawą statystykę aż zachciało się napisać.

O ile mi wiadomo to ok. 40.000 rocznie jest wykluczanych za niemoralność. Średnia głosicieli na świecie to ok. 6.500.000. Rocznie chrzest przyjmuje jakieś 300.000. A zatem przyrost musiałby oscylować w okolicy 4% rocznie. W roczniku ŚJ za 2009 procentu wzrostu to zaledwie 2,1%. Gdzie pozostałe 2% ?

#229 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-06-04, godz. 20:53

O ile mi wiadomo to ok. 40.000 rocznie jest wykluczanych za niemoralność. Średnia głosicieli na świecie to ok. 6.500.000. Rocznie chrzest przyjmuje jakieś 300.000. A zatem przyrost musiałby oscylować w okolicy 4% rocznie. W roczniku ŚJ za 2009 procentu wzrostu to zaledwie 2,1%. Gdzie pozostałe 2% ?


40 tys na całym świecie, nie w samej Polsce. Pozdrawiam serdecznie Kolego :) !!!

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#230 paradise1874

paradise1874

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 236 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-06-05, godz. 07:02

40 tys na całym świecie, nie w samej Polsce. Pozdrawiam serdecznie Kolego :) !!!

Te moje wyliczanki odnoszę do całego świata a nie samej Polski:)

#231 edd

edd

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2081 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:localhost

Napisano 2009-06-05, godz. 09:31

Zauważyłem, że większość ateistów po prostu wierzy, że Boga niema. Więc często są to ludzie, którzy z różnych względów zmienili wiarę... Dlatego będąc racjonalistą odrzucam taką możliwość, że zostanę ateistą tylko ze względu na to, że religia wszystkiego nie wyjaśnia. Tym bardziej, że moja wiedza na temat rzekomych dowodów, iż człowiek wyewoluował z czegoś tam, jest nikła.

Nie myl pojec. Slowo "wiara" moze sie odnosic tylko i wylacznie do teistow.
Fryderyk Nietzsche
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"

#232 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-06-05, godz. 10:41

Nie myl pojec. Slowo "wiara" moze sie odnosic tylko i wylacznie do teistow.

nie myli pojęć, ponieważ wiara jest codziennością życia każdego człowieka. Dopiero kiedy ograniczy się to pojęcie do stosunku człowieka względem Boga, wtedy twoje stwierdzeie byłoby prawdziwe.
Czesiek

#233 Brie

Brie

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 416 Postów
  • Lokalizacja:Serlandia...:)

Napisano 2009-06-06, godz. 08:49

nie myli pojęć, ponieważ wiara jest codziennością życia każdego człowieka. Dopiero kiedy ograniczy się to pojęcie do stosunku człowieka względem Boga, wtedy twoje stwierdzeie byłoby prawdziwe.

Zgadzam się z Tobą Czesiek, każdy w coś tam wierzy, jedni wierzą w boga, inni nauce, a jeszcze inni wierzą w ufo. Problemem jest właśnie sprowadzanie znaczenia słowa "wiara" do pojęcia odnoszącego się tylko do wiary w boga, jakiegokolwiek.

Użytkownik Brie edytował ten post 2009-06-06, godz. 08:51


#234 edd

edd

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2081 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:localhost

Napisano 2009-06-08, godz. 08:00

nie myli pojęć, ponieważ wiara jest codziennością życia każdego człowieka. Dopiero kiedy ograniczy się to pojęcie do stosunku człowieka względem Boga, wtedy twoje stwierdzeie byłoby prawdziwe.

Nie mozna wierzyc w cos, co nie istnieje.

Użytkownik edd edytował ten post 2009-06-08, godz. 08:01

Fryderyk Nietzsche
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"

#235 pharao29

pharao29

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 166 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Jarocin

Napisano 2009-06-08, godz. 18:39

Zauważyłem, że większość ateistów po prostu wierzy, że Boga niema. Więc często są to ludzie, którzy z różnych względów zmienili wiarę... Dlatego będąc racjonalistą odrzucam taką możliwość, że zostanę ateistą tylko ze względu na to, że religia wszystkiego nie wyjaśnia. Tym bardziej, że moja wiedza na temat rzekomych dowodów, iż człowiek wyewoluował z czegoś tam, jest nikła.

Będąc racjonalistą nie możesz uważać, że bóg istniej - co? Kto myli pojęcia?
"Szlachetny rzecz każdą z wielu stron ogląda i nie ma uprzedzeń"

#236 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-06-10, godz. 07:46

Będąc racjonalistą nie możesz uważać, że bóg istniej - co? Kto myli pojęcia?


Nie wiem, o co Tobie chodzi. Wyraziłeś się niejasno. Nikt nie udowodnił mi, że Bóg nie istnieje. Nie zniżam się do poziomu fanatyzmu religijnego- ani ateistycznego.

Nie mozna wierzyc w cos, co nie istnieje.


Można. Jeżeli wierzysz, że Twoja dziewczyna Cię kocha, a ona od samego początku Cię zdradza, to uwierzyłeś w miłość, która nie istniała.

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#237 edd

edd

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2081 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:localhost

Napisano 2009-06-15, godz. 13:30

[...]
Można. Jeżeli wierzysz, że Twoja dziewczyna Cię kocha, a ona od samego początku Cię zdradza, to uwierzyłeś w miłość, która nie istniała.

Skoro uwierzylem to musiala mnie najpierw przekonac dobrymi faktami, ktor de facto istnialy. A wiec uwierzylem w cos co istnialo, ze zmienilo postac rzeczy nie jest to moja wina. Przyklad niestafiony.
Fryderyk Nietzsche
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"

#238 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-15, godz. 14:50

Widzicie, większość problemów które ludzie mają w kontekście wiary, przekonań i poglądów polega na tym, że to nie ludzie mają poglądy, tylko poglądy mają ludzi.
A ponieważ ludzie odczuwają opory przed zmianą i mają skłonność do obracania się wokół tego co jest im znane - (a ile to już lat po odejściu od Organizacji wciąż jeszcze sprawami organizacji żyjesz?) to dlatego choć niby odeszli, to sercem i umysłem są wciąż w temacie. Co ich ogranicza i definiuje.
Nazwiesz się ateistą, wierzącym takim i owakim - to wszystko są etykietki, słowa które cię definiują a więc ograniczają.
Zabawne, ale to przemyślenie przyszło do mnie w poczekalni gabinetu dentystycznego kiedy przeglądałem tzw. kobiecą prasę. Był tam wywiad z jakąś aktorką która stwierdziła, że ona zawsze unika szufladkowania, gdyż to ogranicza.
Definiując się jako wierzący/niewierzący, Świadek/ex Świadek, katolik/protestant, nie wiem, mechanik/księgowy itd coś uwypuklasz i czemuś zaprzeczasz. Zaczynasz postrzegać się w danym kontekście. Dokonujesz zróżnicowania - jest to potrzebne dla twego ego. Dodasz do tego jeszcze inne słowa np dobry, mocny, silny, słaby, itd i już jeszcze bardziej wchodzisz w daną rolę i przyjmując na siebie dane specyfikacje, mówiąc po prostu samoprogramując się na określone postrzeganie samego siebie.

#239 byłaM

byłaM

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 158 Postów
  • Lokalizacja:W-awa

Napisano 2009-06-15, godz. 15:17

Widzicie, większość problemów które ludzie mają w kontekście wiary, przekonań i poglądów polega na tym, że to nie ludzie mają poglądy, tylko poglądy mają ludzi.
A ponieważ ludzie odczuwają opory przed zmianą i mają skłonność do obracania się wokół tego co jest im znane - (a ile to już lat po odejściu od Organizacji wciąż jeszcze sprawami organizacji żyjesz?) to dlatego choć niby odeszli, to sercem i umysłem są wciąż w temacie. Co ich ogranicza i definiuje.
Nazwiesz się ateistą, wierzącym takim i owakim - to wszystko są etykietki, słowa które cię definiują a więc ograniczają.
Zabawne, ale to przemyślenie przyszło do mnie w poczekalni gabinetu dentystycznego kiedy przeglądałem tzw. kobiecą prasę. Był tam wywiad z jakąś aktorką która stwierdziła, że ona zawsze unika szufladkowania, gdyż to ogranicza.
Definiując się jako wierzący/niewierzący, Świadek/ex Świadek, katolik/protestant, nie wiem, mechanik/księgowy itd coś uwypuklasz i czemuś zaprzeczasz. Zaczynasz postrzegać się w danym kontekście. Dokonujesz zróżnicowania - jest to potrzebne dla twego ego. Dodasz do tego jeszcze inne słowa np dobry, mocny, silny, słaby, itd i już jeszcze bardziej wchodzisz w daną rolę i przyjmując na siebie dane specyfikacje, mówiąc po prostu samoprogramując się na określone postrzeganie samego siebie.


Zgadzam się z szufladkowaniem. Dlatego ateistką też nie jestem, bo dla mnie to kolejny rodzaj "religii". Tak mam i już. Jestem sobą i nie muszę określać siebie nazwami.
Ale odróżniam też szufladkowanie od faktów. Powiedzenie komuś, że jesteś ex-ŚJ nie zawsze oznacza przypinanie sobie etykiety. Bywa to zwykłym faktem. No bo zaprzeczyć się nie da ;), a może w trudnych chwilach przypomnieć, że jesteś jednak silnym człowiekiem.

Chyba że ktoś wpada z deszczu pod rynnę i tak jak piszesz, odchodząc, przez kolejnych 20 lat żyje tylko tym, żeby teraz ŚJ dopiec ;)
Na jedno wychodzi :P
"Twierdzenie, że wierzący czuje się szczęśliwszy od niewierzącego, nie znaczy nic więcej jak to, że pijany jest szczęśliwszy od trzeźwego."

#240 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-15, godz. 15:56

To kwestia wyboru.
Problem w tym, że nie zawsze jest to wybór uświadomiony.
To kwestia rozdzwięku.
Problem w tym, że istnieje rozdźwięk pomiędzy tym co myślimy, że chcemy, a tym, co chcemy, i tym, co mówimy sobie i innym, że chcemy.
Bardzo możliwe, że najlepsze dla nas byłoby to czego nie chcemy, albo to czego nawet nie jesteśmy w stanie sobie pomyśleć.
To kwestia umiejętności wchodzenia w takie role - i takie postawy! - które są korzystne dla nas.
To kwestia zatem świadomego skupiania uwagi na tym na czym chcemy się skupiać, a nie bezwolnego i bezrefleksyjnego - a więc transowego - przyswajania wątpliwych treści. Jeśli mamy wątpliwości - a więc strach - a jest on współcześnie raczej złym doradcą, to najczęściej boimy się tego czego nie znamy. Przełamać się, wyjść z utartych nawyków działania nie jest łatwo - ale trzeba. Dlatego wykluczenie uważam za dobrą rzecz. Jeśli zostałeś wykluczony, to dostałeś pomoc, bodzieć i szansę do zmiany. Jeśli jednak uważasz, że zabrali ci cukierek, i że fajnie ci było na tym ideologicznym, biblijnym poziomie mentalnym (bo innego poziomu nie poznałeś) i chcesz tam wrócić, albo chcesz tylko znaleść tego samego poziomu namiastkę lub jego substytut, to mówiąc kolokwialnie dajesz d...y i nie rozwijasz się, nie wychodzisz poza poza to, co jest ci znane. Nadal jesteś niewolnikiem. Co wtedy robisz? Przyłączasz się, albo uprawiasz antydziałalność, albo znajdujesz sobie inną grupę religijną do której się dołączasz. To co robisz nie ma znaczenia, gdyż nadal poruszasz się po tej samej płaszczyżnie w tym samym poziomie.
Nie mówię, że jest to złe - chyba że sam tak myślisz. Możesz swe chęci tłumaczyć chęcią pomagania albo uchronienia innych, albo że Bóg tego chce (jakby czegoś od ciebie on potrzebował), nieważne, nie potrafisz znaleźć innego celu w życiu i twe życie nadal jest przez taką czy inną ideologię religijną określane. Jęśli w to nie wierzysz, to jeszcze gorzej, gdyż męczysz się, grasz, udajesz, a to powoduje, że czujesz, że oniżyłeś swoje standardy, że żyjesz w niezgodzie z samym sobą że twoje życie tak naprawdę definiuje strach co zrobią i co pomyślą sobie inni.
Oczywiście, jeśli przestaniesz się liczyć z ich zdaniem musisz liczyć się z konsekwencjami. Dlatego odpowiedzialność za siebie oznacza, że to ty podejmujesz decyzje za siebie i ponosisz ich konsekwencje. Nie ma co obwiniać innych czy nawet organizacji. Obwiniając i zrzucając uwagę na innych pozbawiasz samego siebie tej ważnej cechy jaką jest odpowiedzialność za samego siebie.
Co o tym myślicie?




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych