No własnie Ariadna, nawet Sebastianus konia nie dostanie bo sam nie wie o co mu chodzi, ale zauważ, że to naturalna argumentacja u sj, podają argumenty wygodne w tej chwili a w innej już zaprzeczenie bo tak akurat jest wygodnie dla nich......Fajny dialog, prawda? Konia z rzędem temu, kto zgadnie, o co chodziło koledze Sebastianusowi? Chyba on sam tego nie wie
Byli Świadkowie Jehowy - obecnie ateiści
#41
Napisano 2005-12-09, godz. 09:26
#42
Napisano 2005-12-09, godz. 11:41
to do makowca oczywiście, też juz o tym kiedys pisalam, ze gdyby Bog chcial to dalby jasny zbior przykazan, tak jak narodowi wybranemu 10 prostych dla zrozumienia oczywiscie nie zabijaj nie kradnij itd..... a nie całe Pismo sw, na którym opiera sie 100000 religii chrzescijanskich i kazda twierdzi ze tylko ona ma patent na zrozumienie biblii i patent na zbawienie...... Ile osób tyle interpretacji...... może to świadcZyć tylko o tym, że( o ile jest BÓG i natchnął pismo ) każdy musi sam indywidualnie poszukać swojego zbawienia.......Zastanawiałem się dlaczego wobec tego nie przewidział, że sposób w jaki przekazywał swoje prawdy (niejasny i niejednoznaczny już dla samych uczniów Jezusa itd. a co dopiero mówić o religiach z innego kręgu kulturowego)
#43
Napisano 2005-12-09, godz. 22:52
Myślę,że w moim przypadku pobyt w organizacji nie wpłynął może na zanik mojej wiary w Boga -w sensie wiary w Jego istnienie
(bo na szczęście zanim tam trafiłam przeżyłam moment nawrócenia i doświadczyłam Bożej dobroci i już wiele zawdzięczałam samemu Bogu a nie jakiejś organizacji ),
wpłynął raczej na poważne jej osłabienie
będąc w organizacj coraz bardziej traciłam zaufanie do Boga i wiarę w Jego bezinteresowną miłość do mnie, na która nie muszę sobie ciężko zapracowywać.
Przestałam wierzyć,że On może mi pomóc w każdej sytuacji.
...zaczęłam starać sie,aby zasłużyć sobie na Jego akceptację , na początku nawet jakoś nieźle mi to szło, ale wiadomo ile może człowiek wytrzymać polegając na swoich siłach, jakoś nie nadchodziła ta radość , która miała mnie wypełniać... ale zamiast niej depresja, potem jeszcze doszedł problem z bulimią...
ale ja sobie przez jakis czas umiałam to wszystko pieknie wytłumaczyć, że to są ataki szatana z tego powodu, że jestem w jedynej prawdziwej organizacji , na jakis czas to wystarczało, ale problem niestety nie mijał...
mój stan się jedynie pogarszał (nie byłam w tym odosobniona, bardzo wiele osób, które znałam przeżywaly podobny stan , znałam kilka ''sióstr'' i jednego ''brata'', którzy leczyli się u psychiatry , za ich namową nawet sama raz się tam wybrałam , ale niestety nie otrzymałam takiej pomocy jakiej oczekiwałam, więc zrezygnowałam na szczęście z dalszych wizyt)
Może to co napisałam brzmi trochę pesymistycznie, ale na szczęście zakończenie tego wszystkiego jest jak już bardziej optymistyczne...
Na dzień dzisiejszy Bóg uwolnił mnie z tego wszystkiego , kiedy odeszłam z organizacji modlilam sie o uzdrowienie z bulimii i Jezus odpowiedział na moją modlitwę -zostalam uzdrowiona całkowicie w jednym momencie z tej strasznej choroby . Bóg jest taki dla mnie dobry, nawet nie potrafię wyrazić tej wdzięczności , żadne słowa nie sa w stanie opisać tego co czuję, tej radoścci jaką teraz Bóg mnie wypełnił, nigdy wcześniej nie myślałam, że mogę być taka szczęśliwa. Teraz nie muszę już zapracowywać na swoje zbawienie, bo otrzymałam je z łaski , już nie muszę głosić dobrej nowiny, bo teraz ja naprawdę chcę to robić, chcę się dzielić tym co Jezus uczynił w moim życiu. Jakie to jest cudowne, że Bóg jest wierny nam mimo nawet naszej niewierności.
Oczywiście nie chcę powiedzieć, że już teraz nie przeżywam żadnych problemów i cierpień, sama sielanka - tak nie jest,nie jestem jeszcze w Niebie (chociaż to co tutaj przeżywam jest jakimś malutkim przedsmakiem tego co będzie kiedyś).
Problemy mam chyba takie jak każdy, muszę pracować- co jest zazwyczaj związane z tym,że ma się kogos nad sobą w pracy z kim nie zawsze układa się tak jak by się chcialo i innego typu problemy ,
czasami przeżywałam takie cierpienia, że myślałam,że już łez mi zabraknie od płaczu- więc to moje życie z Bogiem nie jest takie wspaniałe tylko dlatego,że On pousuwał mi z drogi wszystkie problemy i cierpienia ,
ale dlatego, że On jest ze mną w tym wszystkim i On mnie przez to przeprowadza zwycięsko.
Naprawdę szczerze mogę powiedzieć, że najbliższy mi był własnie wtedy gdy przeżywałam największe cierpienia , najbardziej wtedy odczuwalam obecność Pana przy mnie.
Pozdrawiam (śj byłam ok. czterech lat ,poza organizacją jestem szósty rok)
#44
Napisano 2005-12-10, godz. 02:14
Zaciekawił mnie temat dinozaurów. W sumie w Biblii jest w księdze rodzaju napisane, że Bóg stworzył wielkie potwory... czy jakoś tak - pamiętam, że czesto zadawałem pytanie straszym dlaczego pomija się ten werstet w publikacjach - odpowiedz nie padła, byc może nie wiedziano jak tyranozaura wkomponowac w obraz raju. A moze był tak - Bóg spartolił sprawę z dinozaurami (bo za duze i wogóle niefajne) wiec spuscil im taki dinozaurowy armagedon, co by jeszcze nie robic calkowitego resetu wszechswiata i po oczyszczeniu Ziemi stworzyl Adama i resztę. A co by dodac pikanterii opowieści to nasza obecna Ziemia jest już tak naprawdę 3 Ziemią bo 2 wcześniejsze Bogu nie wyszły, a ponieważ nie lubi on przyznawa się do porażek, skrzętnie ukrył ten fakt przed ludzmi-wysyłają im swoją wersję wydażeń czyli Biblię. Dobra kończe bo to już się robi śmieszne
#45
Napisano 2005-12-10, godz. 11:19
)) BAWI SIĘ ))) No to do facetów pasuje, zero odpowiedzialności i tylko zabawa całe życieA co by dodac pikanterii opowieści to nasza obecna Ziemia jest już tak naprawdę 3 Ziemią bo 2 wcześniejsze Bogu nie wyszły, a ponieważ nie lubi on przyznawa się do porażek, skrzętnie ukrył ten fakt przed ludzmi-wysyłają im swoją wersję wydażeń czyli Biblię.
#46
Napisano 2005-12-12, godz. 17:44
"Niefachowość" Boga, zauważyli już chyba starozytni Grecy, którzy mieli całą Mitologię na ten temat. Zastanawiając się nad tym przeszło mi przez myśl, że może wszystkie religie monoteistyczne, które pojawiły się potem (w których Bóg jest miłością, itd.) to próba "wybielenia" tego niekorzystnego wizerunku z odległej przeszłości. Takie małe/duże marketingowe public relation z elementami lepszej organizacji (jeden rządzi reszta słucha i jest nagroda, jak nie słucha to jest kara). W mitologi każdy Bóg robił co chciał i nie martwił się o swój wizerunek.
#47
Napisano 2005-12-12, godz. 19:25
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#48
Napisano 2005-12-26, godz. 23:28
#49
Napisano 2005-12-27, godz. 07:46
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#50
Napisano 2005-12-29, godz. 11:17
http://wlasnowierca.friko.pl/index.htm
i ciekawa jestem co o tym myślicie?Hm...
Pozdrawiam
#51
Napisano 2005-12-30, godz. 16:42
Przeglądnąłem stronę wlasnowiercy i mam mieszane uczucia. Z jednej stron sam jestem w jakimś sensie wlasno(nie?)wiercą. Podoba mi się idea rozwijania własnej osobowości religijnej bez ograniczania się do sztywnych dogmatów religii. Z drugiej strony wymaga to jednak pewnego wysiłku i myślę, że często łatwiej jest oprzeć się na czymś gotowym, przemyślanym przez kogoś innego. Zresztą łatwiej się rozwijać jak się wie co osiągnęli (w pozytywnym i negatywnym sensie) inni. Wyszło mi z tego że, najbardziej kreatywnym własowiercą byłby ten co poznał wiele systemów religijnych i wyciągnął z tego doświadczenia własne wnioski (tylko skąd na to wziąść czas?). Co do "indoktrynacji" dzieci to niby słuszna jest zasada pozostawienia wolnego i świadomego wyboru w dorosłym życiu, ale z drugiej strony dzieci "łakną" jakiegoś prostego zestawu w miarę logicznych reguł i praprzyczyn. Pozostaje mówić o wielu róznych wariantach.
Podoba mi się natomiast forma wymiany myśli i doświadczeń, ale nie w sformalizowanym systemie, bo to znów pachnie nową religią.
Ciekawy jestem innych opinii.
Pozdrawiam
#52
Napisano 2006-01-03, godz. 09:45
Nagle wszystko byc moze runelo w gruzy i teraz trudno wierzyc w cokolwiek....
Tak po prostu ....przynajmniej ja tak to widze...
#53
Napisano 2006-01-03, godz. 10:18
Widzę to podobnie jak Zippo. Na szczęście ja osobiście nie odczuwam wielkiej frustracji z powodu mojego wychowania w rodzinie ŚJ (współczuje i rozumiem tych którzy taką odczuwają). Próbuje czasem wytłumaczyć sobie, że coś mi z tego zostało na plus. Na przykład trochę inne widzenie świata (z zewnątrz ?, ostrzejsze,?, krytyczne ?, coś w tym stylu, choć sam dokładnie nie umiem tego określić). Myślę że ze wszystkiego co się przeszło trzeba próbować wyciągnąć coś dobrego dla siebie i innych i starać się patrzyć pozytywnie na przyszłość (nie komentujcie: "łatwo powiedzieć a trudniej zrobić" bo wszyscy dobrze wiemy że tak jest).
Pozdrawiam
#54
Napisano 2006-01-03, godz. 11:32
Pod piękną przykrywką, nie wiedzieć czemu, kryje się tak głęboki antyklerykalizm i antykatolicyzm (ok, było kilka, dokłownie kilka przykladów z innych religii/wyznań), że nie miałabym ochoty wiązać się [formalnie] z taką grupą.
Myślę, że większość osób będących tu, na forum, jest w pewnym stopniu własnowiercą i nie potrzebuje żadnych deklaracji ani reguł postępowania [nie daj się zniwolić, ale- nie rób tego, tamtego, nie świadcz na slubach itd].
Ładny apel- potem trochę gorzej.
Odnosząc się do makowca- czuję się źle ze świadomością, że przypisano mnie nie do tego kościoła,przy którym chcę być swiadomie, i wyplątanie sie z niego (poza naciskiem rodziny) będzie mnie kosztowało trochę wysiłku.
#55
Napisano 2006-01-03, godz. 11:53
http://www.moriel.or.../antychryst.htm
napiszcie swoje expresje
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
#56
Napisano 2006-01-03, godz. 12:38
A przecież istniały też wtedy Chiny, co do których niektórzy sądzą że w przyszłości zdominują swiat i wyprą wpływy kultury śródziemnomorskiej. W takiej formie dyskusja ich nie satysfakcjonowała i od tej pory nie mam żadnego z nimi kontaktu.
Do Cary: wychowanie w każdej religii jest pewnym przypisaniem do koscioła bez naszej woli i wyplątanie nie się z tego kosztuje mniej lub więcej. U ŚJ jest to szczególnie trudne ze względu na powody, o których wszyscy tu piszący wiedzą.
Pozdrawiam
#57
Napisano 2006-01-03, godz. 13:13
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
#58
Napisano 2006-01-03, godz. 23:39
pzdr.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#59
Napisano 2006-01-05, godz. 08:34
Ostatnio miałem okazję rozmawiać przez telefon. Nie jest to dla mnie sprawa prosta bo telefonu nie używałem od około 10 lat, a jeśli już to dochodziło do telefonicznej dyskusji to z komórki rodziców, stacjonarnego nie mam w ogóle. Anyway... przyszedł czas na to że mama mi kupiła telefon [którego zbytnio nie chciałem, stereotypowo kojarząc ludzi siedzących i grających w wężyka], a że pewna firma przez połowę roku zaoferowała darmowy telefon to rzecz jasna non stop dzwoniłem pod jeden numer, godzinami! Budzę się pewnego dnia i nie wiem gdzie jestem. Czuję że mam iść na uczelnię i wychodzę z domu ale nie wiem gdzie iść – AUTENTYCZNIE! Nie mogę się skupić na czymkolwiek bo mój obszar rozumowania nie wychodził poza metr mojej rzeczywistej osoby. Gdy pomyślałem o szkole, nie mogłem w ogóle sobie poradzić z tą myślą – jak ja w ogóle się tam znalazłem, jak ja się tam uczyłem i co ja teraz zrobię? Nie mogłem sobie poradzić z myśleniem, cały czas tylko się skupiałem na prostej egzystencji, jak zwierzątko… wszystko w około było powierzchowne i wręcz lapidarne. Stałem na przystanku i nie wiedziałem gdzie mam jechać. Miałem też myśli żeby zakończyć to perfidne istnienie. Moje pierwsze wyjaśnienia? Demony rzecz jasna. Oczywiście że telefon używany pół godziny dziennie i już wszystko było dobrze. I co to zmienia? Udowodniłem że demonów nie ma? See my point? Jeśli usiądę z babcią i wyjaśnię jej „prawdę” że niestety ale pioruny to nie Bóg to nie zmienia to absolutnie żadnej rzeczywistości.
Niektórzy całkiem owocnie potrafią sobie oznajmić: „byłem Świadkiem Jehowy, ale znalazłem w internecie wyjaśnienia i teraz już wiem że oni są w błędzie” albo „jestem Świadkiem Jehowy i wiem że mam rację”. Ale co to zmienia?
dlatego...
Życzę wam dobrego serca i jego użytku w rzeczywistości. To dla ludzi którzy siedząc tu, tą wiedzę czują jedynie jako skromny dodatek do tego co potrafią wynieść z miejsca gdzie są... przejrzeć na oczy, bo wszystko już było.
#60
Napisano 2006-01-05, godz. 13:55
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych