Czasami trwa to cale zycie,czy gluchy i slepy jak ten pien - moze byc szczesliwy?!!!"Albowiem na człowieka przychodzą takie chwile w życiu, że jest na wszystko głuchy i ślepy jak ten pień" - Józef Szwejk
Dlaczego sie zostaje SJ??
#61
Napisano 2007-07-25, godz. 12:56
#62
Napisano 2007-07-25, godz. 12:56
A ja bym dodał jeszcze aspekt ekonomiczny. Powiązania między SJ sa dość silne, jak zauwazyłem, i czasem w zborze trzyma obawa przed utrata kontrahentów.zmienilas temat.
tematem jest ze ktos zostaje SJ bo chce byc starszym i kariere w zborze robic, a to juz ciekawie skomentowal SA i musze przyznac ze predzej sie zdarzy juz niewierzacy nadzorca, ktora lubi byc szanowany niz odwrotnie ktoos zostaje SJ bo chce byc nadzorca. Przypadek Sa i tak ocenilbym na niesamowicie zadki ale nie nieprawdopodobny.
SJ pododowani wiara , podkreslam WIARA zdobywaja sie na wiele rzeczy. trudno mi sobie wyobrazic cos takiego u nadzorcy , ktora wiary nie ma. musialby szybko stacic kwalifikacje. No i nie zapominajmy o dzialaniu ducha bozego.
Księga Bokonona, część autobiograficzna
#63
Napisano 2007-07-25, godz. 15:10
Na www.brooklyn.org.pl jest tekst dokonanej tajemnicy i pada tam słowo "policja".Sebastianie.(...) Nie znam pojęcia "niebiańskiej policji".
Może chodzi o to, że będą w jakiś sposób nadzorowali ludzkość? - Pomagali, uczyli, może i karali?
Z uwagi na to, że dokonana tajemnica umiejscawia tę grupę w niebie, a panować mają nad ziemią, Twoje przypuszczenia, Henryku, wydają się słuszne. W każdym razie wiem już napewno, że nie będą się oni zajmować dozorowaniem 144,000 ale dozorowaniem grup ziemskich.
#64
Napisano 2007-07-25, godz. 18:08
#65
Napisano 2007-07-25, godz. 19:09
SJ sa uczuleni na autorytety , na tradycje na wszystko co ludzie pracowali nad tym wiekami!!!a jak ŚJ mowia do swojego niewolnika: ojcze?? o wielki?? ksieciuniu??, przynajmniej mamy jakikolwiek autorytet wypracowany od stuleci:P
#66
Napisano 2007-07-25, godz. 19:11
#67
Napisano 2007-07-26, godz. 12:56
mam niestety przykład we wlasnej rodzinie, poprosił mnie starszy pan z rodziny, abym spisała jego hmmm życiorys, on dyktował ja stukałam, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, własnie opisał, jak to przyszedł jako nie sj, jako młody chłopak, na zgromadzenie i zobaczył chłopaka w swoim wieku przemawiającego do tłumu, i wtedy w jego sercu powstało pragnienie aby tez tak stac i przemawiac do tłumu No więc przyznał się szczerze do czegos do czego nie powinien, przyznał sie do niskich przyziemnych pobudek Z jednej strony fajnie ze był az tak szczery z drugiej strony jest głupizmienilas temat.
tematem jest ze ktos zostaje SJ bo chce byc starszym i kariere w zborze robic, a to juz ciekawie skomentowal SA i musze przyznac ze predzej sie zdarzy juz niewierzacy nadzorca, ktora lubi byc szanowany niz odwrotnie ktoos zostaje SJ bo chce byc nadzorca. Przypadek Sa i tak ocenilbym na niesamowicie zadki ale nie nieprawdopodobny.
SJ pododowani wiara , podkreslam WIARA zdobywaja sie na wiele rzeczy. trudno mi sobie wyobrazic cos takiego u nadzorcy , ktora wiary nie ma. musialby szybko stacic kwalifikacje. No i nie zapominajmy o dzialaniu ducha bozego.
Inny przykład, jak jeszcze byłam sj i przyprowadzałam zainteresowanych na zebrania ( nie wiem czy mną byli zainteresowani czy SJ ) to jednym z częstych argumentów , które padały w rozmowach przed czy po zebraniu, wysuwanych przez innych braci, którzy podchodzili do nas porozmawiać serdecznie, była własnie sprawa awansu na starszego lub sługę pomocniczego.
Dlatego, smiem twierdzić, że dla niewykształconego tuka, który w "swiecie" nigdy nie zrobi kariery menagerskiej, no chyba że w "biedronce" , zostanie menagerem u Sj może być dużą pokusą
znam także osobiście przypadek chłopaka, który został sj, starszym i pionierem dla korzysci materialnych a także dla mieszkania na sali królestwa, bo miał cięzką sytuację zanim został sj. Mówił o tym głupio szczerze, że zostac sj nie jest cięzko a ile korzyści
Znam rodziny, które zostały sj bo sobie nie radziły finansowo........
#68
Napisano 2008-03-11, godz. 22:48
Literatura nawet wprost podpowiada głosicielom wykorzystywanie tego rodzaju sytuacji:jak to już ktoś ujął, zaczyna się wszystko od problemów osobistych, potem przychodzą pytania o sens życia, na które odpowiada "wykwalifikowany wyjaśniacz" a dopiero na końcu pojawia się cała wiązanka motywacji, od której zaczęto ten wątek.
Głosimy bezustannie, raz po raz wracając do tych samych ludzi, bo ich warunki i nastawienie mogą się zmienić. I rzeczywiście się zmieniają. Od czasu naszej ostatniej rozmowy mogli stracić pracę, poważnie zachorować czy utracić kogoś bliskiego (odczytaj Kaznodziei 9:11). Ten i ów pod wpływem niepokojących wydarzeń światowych rozmyśla nad przyszłością. Wszystko to potrafi pobudzić tych, którzy wcześniej byli obojętni czy nawet nam przeciwni, do wysłuchania orędzia.
--
Strażnica z 15 stycznia 2008
#69
Napisano 2008-03-12, godz. 15:25
#70
Napisano 2008-03-13, godz. 09:05
Taka aspirynana wszelakie nieszczescia pomoze ci organizacja
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#71
Napisano 2008-04-15, godz. 20:47
Czy na pogrzebie Świadka Jehowy będą jakieś osoby niewierzące? Można im zaproponować publikacje niosące pociechę i nadzieję. Literaturę taką przyjmują również niektóre domy pogrzebowe i potem udostępniają ją rodzinom zmarłych. Czasami nekrolog w gazecie stwarza okazję, żeby napisać do krewnych krótki pokrzepiający list. Pewien wdowiec po otrzymaniu listu z kilkoma traktatami przyszedł z córką do domu głosicielki i zapytał: "Czy to pani wysłała ten list? Chciałbym lepiej poznać Biblię!" Rozpoczęto z nimi studium biblijne i wkrótce zaczęli chodzić na zebrania.
Jak to odbieracie?
#72
Napisano 2008-04-15, godz. 20:51
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#73
Napisano 2008-04-16, godz. 07:27
Pewnego głoszenia nie da się uniknąć, bo obojętnie, czy to będzie ksiądz, czy pastor, czy jakiś sługa, to mówiąc o zmarłym i o tym jaką nadzieję na przyszłość żywił, zawsze będzie to jakieś głoszenie.Ja uważam, że pogrzeby nie powinny być miejscem do głoszenia.
Jednak to co proponuje NSK to już nachalny kolportaż pisemek żerujący na ludzkim nieszczęściu.
#74
Napisano 2008-04-16, godz. 07:43
Jak zawsze Czesku. Nie wiem czy pamietasz te wydanie PS! po ataku na WTC z 11 wrzesnia? Podobnie byloPewnego głoszenia nie da się uniknąć, bo obojętnie, czy to będzie ksiądz, czy pastor, czy jakiś sługa, to mówiąc o zmarłym i o tym jaką nadzieję na przyszłość żywił, zawsze będzie to jakieś głoszenie.
Jednak to co proponuje NSK to już nachalny kolportaż pisemek żerujący na ludzkim nieszczęściu.
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#75
Napisano 2008-07-09, godz. 21:54
Z przeprowadzonych przez Grzegorza Guaszewskiego badań socjologicznych na stuosobowej próbie wynika, iż głównym motywem konwersji (65% odpowiedzi na pytanie otwarte) było wskazanie na prawdziwość religii świadków Jehowy, wynikającą z głoszenia prawdy biblijnej popartej rzeczową i logiczną argumentacją. Mamy tu do czynienia między innymi z takimi wypowiedziami: konkretne dowody oparte na Biblii potwierdzające prawdziwość..., to, że opierają się wyłącznie na podstawie Biblii oraz mówią prawdę o życiu pod rządami Królestwa Bożego; zgodność głoszonych nauk z najwyższym autorytetem, jakim jest Bóg; odpowiedzi, których udzielili według Biblii były najbardziej logiczne i przekonujące ze wszystkich, które do tej pory otrzymałam. Na drugim miejscu (33% odpowiedzi) wskazywano na prawość życia wyznawców, zgodnie z głoszonymi przez nich zasadami moralnymi: ”zgodność głoszonych treści z własnym postępowaniem, wysoki stopień moralności; tylko oni stosują się do rad i wskazówek biblijnych w swoim codziennym życiu”. Kilkanaście osób (19%) przekonały stosunki panujące we wspólnocie: najbardziej przekonała mnie miłość, jedność, jaka panuje wśród członków organizacji; potrzebowałem miłości i zrozumienia, tylko tu znalazłem to, co chciałem. Pozostałe motywy to: negatywna ocena katolików i stosunków panujących w Kościele rzymskokatolickim (17%); nadzieja osiągnięcia szczęścia wiecznego (16%) oraz możliwość nawiązania satysfakcjonującej relacji z Bogiem.
źródło: Maria Libiszowska-Żółtkowska, Dlaczego odchodzą? Religia w dobie ponowoczesnej, pdf
#76
Napisano 2008-07-09, godz. 23:21
Mysle, ze nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jesli chodzi o mnie, to zaczelam interesowac sie z jednego powodu, kontynuowalam studium z innego, a zdecydowalam sie zostac ochrzczonym SJ z jeszcze innego.
Natomiast nie znalazlam powodu zeby w organizacji zostac na dluzej.
#77
Napisano 2008-07-10, godz. 07:20
#78
Napisano 2008-07-11, godz. 12:22
Użytkownik kania edytował ten post 2008-07-11, godz. 12:23
#79
Napisano 2009-09-13, godz. 13:33
Tutaj relacja pewnej internautki, która tego typu list otrzymała, co wyraźnie ją oburzyło i zniesmaczyło: linkCytat z NSK, tekst "Pocieszaj osoby pogrążone w żałobie":
Czasami nekrolog w gazecie stwarza okazję, żeby napisać do krewnych krótki pokrzepiający list.
W liście, wysłanym przez obcą osobą, w bardzo lakoniczny sposób wyrażono żal z powodu jej straty (o której dowiedziano się z gazety). A potem już według schematu: informacje o wierzeniach nadawcy, odsyłacz do oficjalnej witryny TS...
#80
Napisano 2009-11-15, godz. 21:42
W 2007 roku ta praktyka stała się źródłem lokalnego skandalu w Danii:
Kiedy w Odense zmarł miejscowy redaktor, Bent Skougaard Jørgensen, to tuż po opublikowaniu w prasie jego nekrologu rodzina zastała pod swoimi drzwiami świadków Jehowy. Ogromnie to oburzyło syna zmarłego i w efekcie postanowił on ostrzec inne osoby przed takim postępowaniem ŚJ.
Sprawa została opisana przez gazetę „Fyens Stiftstidende”. Na jednym artykule jednak się nie skończyło, ponieważ z „Fyens Stiftstidende” skontaktowali się czytelnicy, którzy mieli podobnie złe doświadczenia.
W kolejnych artykułach przedstawiono historię państwa Nielsen – młodego małżeństwa które utraciło córkę zaraz po jej narodzinach: bardzo krótko po tym dramacie pojawili się u nich świadkowie Jehowy, w dodatku z małym dzieckiem. Zaczęli mówić na temat żalu... Później ŚJ nagabywali także ojca pani Nielsen. Małżonkowie wyjaśnili, że nie są zainteresowani kolejnymi wizytami głosicieli. Jednak po roku od śmierci dziecka świadkowie Jehowy pokazali się u nich ponownie...
W innej relacji starszy mężczyzna stwierdził, że świadkowie Jehowy odwiedzili go tylko dwa razy w życiu i było to właśnie po śmierci żony.
W odpowiedzi na te zarzuty, miejscowi przedstawiciele świadków Jehowy zapewniali, że takie sytuacje są dziełem przypadku i świadkowie Jehowy nie wyszukują odwiedzanych osób przy pomocy nekrologów prasowych. Jeden z wypowiadających się na ten temat ŚJ zaproponował także, by nieco inaczej na to spojrzeć: jeżeli posiadasz dobre i pocieszające informacje, to co złego w tym, że chcesz je dostarczyć ludziom dotkniętym tragedią...
--
artykuły o sprawie: link1, link2, link3, link4, link5
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych