Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przeszczepy narządów - ludożerstwem


  • Please log in to reply
8 replies to this topic

#1 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2003-08-09, godz. 13:55

Tak jak początkowo rzecz się miała z krwią, również wobec przeszczepiania narządów Towarzystwo Strażnica (WTS) nie miało też swego czasu żadnych zastrzeżeń. W “Pytaniach czytelników” zamieszczonych w Strażnicy z 1 sierpnia 1961, na stronie 480 (wyd. pol. nr 6 z 1962 roku, strona 14) dość zwięźle odpowiedziano na pytanie dotyczące przeszczepu narządów:

Czy w Biblii znajduje się jakaś wypowiedź przeciwko udzielaniu zezwoleń na przeszczepienie po śmierci swych oczu na osobę żyjącą?
Pewne ugrupowania religijne niechętnie patrzą na używanie zwłok albo części zwłok do doświadczeń naukowych lub na oddawanie ich do dyspozycji naukowców w celu zastępowania pewnych części, ciała innych ludzi. Nie wydaje się, aby to wykraczało przeciw jakiejś zasadzie biblijnej lub prawu biblijnemu. Tym samym jest to kwestia, którą każdy musi rozstrzygnąć sam. Jeżeli uważa, że to jest właściwe i ma przy tym spokojne sumienie, to może tak postąpić, i nikt nie powinien go z tego powodu krytykować. Z drugiej strony nikogo nie powinno się krytykować za to, że na taką propozycję nie przystaje.


Dostrzegając zrównoważone podejście do praktyk medycznych, jakie ukazało WTS w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie, to czyż nie jest zaskakujące, że kiedy po raz kolejny poruszono tę kwestię w roku 1967, znalazło ono jednak jakieś „zasady biblijne”?

Czy istnieje jakieś oparte na Piśmie Świętym zastrzeżenie co do ofiarowania swego ciała na badania medyczne albo przyjmowanie z takiego źródła narządów celem ich przeszczepienia?
(...) Kiedy któryś z narządów jest chory lub działa wadliwie, zazwyczaj przywraca się go do zdrowia przez odpowiednie środki odżywcze. Organizm spożytkowuje ten pokarm do zregenerowania czy wyleczenia danego narządu, stopniowo odnawiając jego komórki. Gdy uczeni dochodzą do wniosku, że ten normalny proces nie będzie dłużej przebiegał, w związku z czym proponują usunięcie danego organu i bezpośrednie zastąpienie go organem innego człowieka, usiłują dojść do celu krótszą drogą. Kto jednak poddaje się takim zabiegom, ten po prostu żyje kosztem ciała innego człowieka. Równa się to ludożerstwu. Jakkolwiek Jehowa Bóg pozwolił człowiekowi jeść mięso zwierzęce, to jednak nie udzielił nikomu zezwolenia na próbę przedłużenia swego życia przez ludożercze praktyki, polegające na przyjmowaniu do swego organizmu cudzego ciała, czy to przeżutego, czy też w postaci całego narządu lub w ogóle części ciała innego człowieka.
(The Watchtower, Nov. 15, 1967, p. 702; wyd. pol. Strażnica nr 14 z 1968 roku, s. 13)

Większość ludzi byłaby zapewne zdumiona pomysłem, że przeszczep organów jest ludożerstwem, ale WTS tak to właśnie przedstawiło. A Świadkowie Jehowy mieli podporządkować się ogólnie obowiązującym regułom. Powinni raczej umrzeć lub cierpieć kalectwo, niż wyrazić zgodę na przeszczep narządu i przez następne trzynaście lat rzeczywiście tak robili. Wtedy to Jehowa Bóg najwyraźniej zmienił swoje poglądy na temat transplantacji narządów.

Podobnie jak w przypadku szczepionek, do poparcia wymysłów, że przeszczepy organów są złe, wprzęgnięto medycynę spod znaku praktyk znachorskich. Za swoje podstawowe zadanie WTS zawsze uważało podanie nam uzasadnienia, że stosowanie się do jego wymagań naprawdę wychodzi nam na korzyść. I tak samo, jak wielu Świadków Jehowy dało się przekonać i szczerze wierzy, że transfuzje krwi są dla nich czymś złym i niewłaściwym, tak wtedy zostali oni wystawieni na ten sam rodzaj propagandy odnośnie transplantacji narządów:

Niekiedy daje się zauważyć inny specyficzny objaw, tak zwane “przeszczepienie osobowości”. Znaczy to, że w niektórych przypadkach człowiek po transplantacji wykazuje jak gdyby pewne cechy osobowości dawcy przeszczepionego organu. Pewna młoda lekko się prowadząca kobieta, która otrzymała nerkę od swej starszej skromnej, przyzwoitej siostry, zrazu wydawała się bardzo rozstrojona; potem jednak pod wieloma względami zaczęła zachowywać się jak siostra. Inny pacjent twierdził, że jego pogląd na życie uległ zmianie po przeszczepieniu nerki. Pewien łagodnie usposobiony mężczyzna stał się po transplantacji agresywny, tak jak dawca. Problem ten może po większej części lub nawet całkowicie mieć podłoże psychiczne. Interesujące jest jednak przynajmniej to, że Biblia ściśle kojarzy nerki z uczuciami człowieka. (The Watchtower, Sept. 1, 1975, p. 519; wyd. pol. Strażnica nr 9 z 1977 roku, s. 16)

W tym samym czasopiśmie zamieszczono kilka doniesień medycznych o niektórych zagrożeniach związanych z transplantacją narządów, w których sprytnie uwypuklono, iż korzyści wypływające z tego typu zabiegów są równe niemal zeru, natomiast zagrożenia olbrzymie. Dostrzegliśmy już, że według tego samego wzorca WTS próbowało demonizować szczepionki; dostrzegliśmy to w stosunku do przeszczepu narządów; jak również zaobserwowaliśmy to także później, czego szczególnym dowodem są wypowiedzi na temat transfuzji krwi.

W interesujący sposób omawiano na początku kwestię transplantacji narządów, posługując się dość osobliwymi poglądami na temat serca. Tak jak w powyższym artykule dobitnie sugerowano, że przeszczep nerki powoduje zaburzenia emocjonalne, tak w przypadku serca WTS argumentowało, iż w rzeczywistości myślimy naszym literalnym sercem! Kiedy Biblia wspomina o sercu jako siedlisku naszych najgłębszych emocji i pragnień, to ludzie z reguły rozumieją to w sposób symboliczny, zgadzając się z tym, że taki stan rzeczy fizycznie ma miejsce w mózgu. Tak myśli ogół ludzi, ale nie byli przywódcy WTS:

Większość psychiatrów i psychologów skłania się do przeceniania roli umysłu i tylko w małej mierze, albo w ogóle nie uwzględnia wpływu serca, a słowem “serce” posługuje się jedynie w sensie przenośnym, bez wiązania go z tym organem ciała, który pompuje krew. (...) Serce jest cudownie skonstruowaną pompą mięśniową, ale co niemniej ważne, koncentruje się też w nim zdolność przeżywania różnych uczuć i właśnie stąd się biorą pobudki takiego czy innego postępowania. Miłość, nienawiść, pragnienia (dobre i złe), upodobania, ambicja, strach – słowem wszystko, co służy do motywacji naszych skłonności i pragnień, wypływa z serca. (The Watchtower, March 1, 1971, p. 134; wyd. pol. Strażnica nr 2 z 1972 roku, ss. 2, 3).

Wielu ŚJ wciąż jeszcze pamięta dramat, jaki przedstawiono na letnich kongresach pod hasłem „Imię Boże” (1971), na którym przekonywano, że naprawdę gromadzimy informacje w naszych sercach, co zilustrowano za pomocą wielkich, świecących mówiących modeli serca i mózgu! Wystarczy wspomnieć, że ŚJ mający jakiekolwiek pojęcie o nauce czy medycynie byli głęboko zakłopotani takim przedstawieniem tematu. Wyraźnie odmalowało to niebezpieczeństwo tkwiące w pozwalaniu ludziom o tak płytkim zrozumieniu tego zagadnienia opartym na znachorstwie na podejmowanie decyzji w kwestiach dotyczących życia lub śmierci społeczności milionów ŚJ.

I nie były to jedynie czysto akademickie rozważania! Zakaz przeszczepu narządów opierał się na poglądzie, jaki ponownie zapożyczono z wieloletniego zakazu szczepionek. Podtrzymywanie atmosfery strachu przed transplantacją organów, a zwłaszcza przeszczepem serca, ukazuje poniższe powoływanie się na oświadczenia znachorów:

W Medical World News (z 23 maja 1969 roku) ukazał się artykuł zatytułowany “Jak nowe serce działa na mózg?” Podano w nim następującą informację: “W Instytucie Medycznym stanu Stanford w ubiegłym roku 45-letni mężczyzna otrzymał nowe serce od 20-letniego dawcy i wkrótce potem oznajmił wszystkim znajomym, że właśnie obchodzi swe dwudzieste urodziny. Inny pacjent postanowił, że będzie wiódł życie odpowiadające nienagannej opinii wybitnego miejscowego obywatela, który został dawcą jego nowego serca. A trzeci mężczyzna po otrzymaniu serca kobiety zaczął zdradzać obawy przed niewieścieniem, chociaż nieco się uspokoił, gdy się dowiedział, że niewiasty żyją dłużej od mężczyzn. Według wypowiedzi psychiatry Donalda T. Lunde’a, konsultanta zespołu operacyjnego chirurga Normana Shumway’a, który dokonywał przeszczepów w Stanford, ci pacjenci reprezentują niektóre z mniej poważnych zaburzeń umysłowych (kursywa nasza), z zaobserwowanych w serii 13 transplantacji, jakie przeprowadził dr Shumway w ciągu 16 miesięcy”. W artykule tym podano dalej: “Chociaż pięciu pacjentów z tej serii przeszczepów żyje dotąd, to znaczy żyło do pierwszych dni tego miesiąca, a czterech z nich prowadziło w domu dość normalne życie, to jednak trzej inni popadli w psychozę, zanim w ubiegłym roku zmarli, a u dwóch dalszych pojawiły się cierpienia psychiczne w roku bieżącym”. (The Watchtower, March 1, 1971, p. 134; wyd. pol. Strażnica nr 2 z 1972 roku, ss. 3, 4).

Wymysł, że osobowość danej osoby może ulec zmianie dzięki nowemu organowi ciała był także – jak pamiętamy – stosowany do popierania zakazu szczepionek. Później zaczęliśmy zauważać, jak tego samego poglądu zaczęto używać do wywoływania anty-krwawej histerii wśród ŚJ. Kiedy WTS podawało argumenty na poparcie niebezpieczeństwa związanego z przeszczepem narządów, ponownie odwoływało się do wypowiedzi szarlatanów:

Znamienny jest też fakt, że pacjenci, którym przeszczepiono serce, a przy tym oczywiście poprzecinano nerwy łączące serce z umysłem, cierpią po operacji na poważne zaburzenia natury psychicznej. Nowe serce wprawdzie jest zdolne do działania jako pompa, gdyż ma własny układ nerwowy i mechanizm synchronizujący rytm jego pracy, niezależny od ogólnego systemu nerwowego, ale tak samo jak leniwie reaguje teraz na zewnętrzne wpływy, tak też w niewielkim tylko stopniu albo wcale nie przekazuje do mózgu wyraźnych bodźców emocjonalnych. Nie wiadomo jeszcze, w jakiej mierze zakończenia nerwowe ciała i nowego serca potrafią się ze sobą z biegiem czasu połączyć, ale nie można wspomnianego czynnika wykluczyć spośród przyczyn powodujących dezorientację i ciężkie zaburzenia umysłowe, obserwowane u pacjentów z przeszczepionym sercem. (The Watchtower, March 1, 1971, p. 135; wyd. pol. Strażnica nr 2 z 1972 roku, s. 4)

W tym samy artykule WTS przekonywało nawet, że ludzie, którzy przyjęli podarowane im serce utracili swoją osobowość; mało tego – dano do zrozumienia, że osoby mające serce kogoś innego, tak naprawdę stały się ludźmi bez serca!

Pacjenci tacy mają otrzymane od dawców pompy do tłoczenia krwi, ale czy spełniają wszystkie warunki na których podstawie można by powiedzieć, iż mają “serce”? Jedno jest pewne, że pozbywszy się własnych serc, postradali też wypracowane przez całe lata właściwości swoich “serc”, którymi się charakteryzowała ich osobowość.

Uzasadnienia, jakich WTS udzielało w oparciu o sytuacje z życia codziennego na temat swojego dosłownego postrzegania serca i umysłu, okazywały się niekiedy w sposób niezamierzony zabawne:

Dla lepszego uprzytomnienia sobie tych zależności załóżmy, że masz akurat zadecydować o kupnie nowego garnituru lub sukni. Najpierw umysł stwierdza stan faktyczny. Dotychczasowe ubranie być może już się wysłużyło albo trzeba coś dokupić z jakiegoś innego słusznego powodu. W tej sytuacji oczywiście serce zgłasza swoje postulaty, gdyż tkwi w nim pragnienie dobrego zaprezentowania się otoczeniu. Serce i umysł są zgodne co do tego, że pora nabyć nowe ubranie albo suknię. Umysł zbiera teraz wiadomości na temat cen, jakości, fasonów i tym podobnych szczegółów, wobec czego udając się po ten zakup masz dość dobre wyobrażenie o tym, jakie ubranie lub suknie wybrać. Tymczasem przybywszy do sklepu widzisz wystawione niesłychane atrakcje, po prostu czyhające na impulsywnych klientów. Dana rzecz właściwie nie jest dla ciebie praktyczna; kosztuje znacznie więcej niż przewidywały twoje plany; ale serce – jakże potrafiło ująć twoje serce. Prawdziwe “marzenie twego serca”! Co się teraz stanie? Jaka decyzja zapadnie? Czy przeważy to, co praktyczne i przemyślane, czy raczej owo nowo powstałe pragnienie serca? Jeżeli nie będziesz się mieć na baczności serce pokona umysł. (The Watchtower, March 1, 1971, p. 140; wyd. pol. Strażnica nr 2 z 1972 roku, s. 8 )

W czasie, kiedy jednocześnie z przeszczepem narządów zabraniano transfuzji krwi, w literaturze często stawiano pomiędzy nimi znak równości. W jednym przypadku, gdy anonimowy ŚJ przeszedłszy operację opisywał historię swego życia w czasopiśmie Awake! (Przebudźcie się!), na temat niebezpieczeństw związanych z transfuzją krwi napisał tak:

Niezwykłą nagrodą stało się dla mnie ujrzenie dowodów niemalże z pierwszej ręki, które poświadczały prawdziwość wskazówek biblijnych co do krwi. Osoby związane ze środowiskiem medycznym same stopniowo dochodzą do przekonania, że krew nie jest nieskażonym środkiem ratującym życie. Transfuzja krwi jest obecnie uznawana za niebezpieczny zabieg, który – tak jak każdy inny przeszczep narządu – jest niczym hazard. (Awake!, March 22, 1974, p. 21)

Nieco dalej dodaje:

Obecnie wykonuje się znacznie więcej przeszczepów rozmaitych narządów – nerek, serc, płuc i wątroby (...) Ponieważ mam powody wierzyć w pogląd Stwórcy odnośnie transplantacji organów, mam też poważne zastrzeżenia co do stosowności takich praktyk z punktu widzenia Pisma Świętego. (ibid. p. 23)

Zamieszczane w literaturze WTS ciekawostki dotyczyły nie tylko przerażających transfuzji krwi, ale podawano w nich także mocno wyolbrzymione opisy niebezpieczeństw związanych z przeszczepami organów. W wielu wydaniach czasopisma Przebudźcie się! możemy w rubryce „Obserwujemy świat” znaleźć tego rodzaju informacje:

Horror związany z transfuzją
Jak donosi Wiesbadener Kurier, ubiegłego roku w niemieckiej Klinice Uniwersyteckiej w Kiel dwoje dzieci zostało zarażonych syfilisem poprzez transfuzję krwi. Zakażenie przeniosło się na rodziców. Ze względu na nieznajomość źródła pochodzenia choroby jedna z tych rodzin uległa rozpadowi, gdyż małżonkowie wzajemnie oskarżali się o niewierność. Chociażby nawet przed sądem doszło do ujawnienia prawdy, to i tak spowodowało to wiele szkód. „Dwoje ludzi mówiło przeciwko sobie takie słowa, że teraz po ujawnieniu prawdy, nie mogą ochłonąć ze wstydu” – zauważono w artykule.

Większe komplikacje po przeszczepach
Niedawno doniesiono, że zachorowalność na raka jest 100 razy wyższa wśród biorców przeszczepianych narządów, niż u reszty populacji świata. Jednak według dr Wolffa M. Kirscha z Centrum Medycznego Uniwersytetu Kolorado przypadki występowania guza mózgu są aż „o 1,000 razy częstsze”. Jak mówi, przedłużająca się terapia zachowawcza mająca na celu ochronę przed odrzuceniem nowego organu, często doprowadza pacjenta „w pułapkę patologicznych procesów”. Rokowania na pomoc takim pacjentom są „ponure”.
(Awake!, Feb. 22, 1974, pp. 30-31)

Wyraźnie wskazuje więc to, że redaktorzy WTS przeglądają gazety i czasopisma z całego świata, aby znaleźć tego rodzaju artykuły, nie podając przy tym oczywiście ani jednej wzmianki o pozytywnych skutkach transfuzji krwi czy przeszczepu narządu przez cały czas obowiązywania zakazu. Ponieważ większość ŚJ nie szuka na ten temat informacji z zewnątrz, rezultat jest taki, iż niemal wszyscy nie mają prawdziwego pojęcia o rzeczywistych korzyściach i ryzyku związanych z terapią opartą na transfuzji.

Zakaz przeszczepiania narządów nie okazał się na dłuższą metę trwały. Nie podano bezpośredniego powodu zmiany, a WTS ogólnikowo oświadczyło, że jest to sprawa, „którą każdy Świadek Jehowy musi rozstrzygnąć zgodnie z własnym sumieniem”.

Czy zbór powinien przedsięwziąć jakieś działanie, gdy ochrzczony chrześcijanin da sobie przeszczepić organ ludzki, jak na przykład rogówkę oka lub nerkę?
Zabranie określonej tkanki lub kości jednemu człowiekowi i przeszczepienie jej drugiemu jest sprawą, którą każdy Świadek Jehowy musi rozstrzygnąć zgodnie z własnym sumieniem. Niektórzy chrześcijanie mogą uważać, że przyjęcie do swojego organizmu jakiejkolwiek tkanki bądź części ciała innej osoby przypomina ludożerstwo. (...) Inni szczerzy chrześcijanie doby dzisiejszej uważają, że Biblia nie wyklucza jednoznacznie transplantacji organów. (...) Można by też argumentować, że transplantacja różni się od kanibalizmu, gdyż dawca nie musi być uśmiercony dla dostarczenia pożywienia
(The Watchtower, March 15, 1980, p. 31; wyd. pol. Strażnica nr 2 z 1982 roku, s.24)

I znowu, tak jak miało to miejsce w czasie obowiązywania zakazu szczepień, i teraz nie znalazło się ani jedno słowo przeprosin dla tych, którzy ponieśli z tego tytułu szkody. Poza tym, WTS jest nie do końca uczciwe kiedy stwarza pozory, że „szczerzy chrześcijanie uważają” cokolwiek na ten temat, podczas gdy to właśnie WTS mówi im, jak mają „uważać”. Nie inaczej jest z zakazem krwi – „szczerzy chrześcijanie” nie mają swobody w podejmowaniu decyzji, mają jedynie „swobodę” robić dokładnie to, co mówi im WTS. Kiedy poszczególni ŚJ narażają na szwank swoje życie, robią tak dlatego, iż mają nakaz takiego postępowania pod groźbą wykluczenia ze społeczności, oraz z przekonania, że Towarzystwo Strażnica wypowiada się w imieniu Boga. Ciśnie się nam tutaj pytanie – Czy to Jehowa Bóg zmienił swoje zapatrywania na te kwestie, czy to raczej WTS było po prostu w błędzie?

Pomimo zaprzestania podawania informacji rodem z horrorów na temat przeszczepiania narządów, to wyolbrzymiane doniesienia o niebezpieczeństwach związanych z transfuzjami krwi znajdujemy po dziś dzień. Zmiana poglądów WTS na temat transplantacji serca, została uwidoczniona w jednym z artykułów opublikowanym po zniesieniu zakazu przeszczepów:

"Bezkrwawe” przeszczepienie serca
W październiku ubiegłego roku do szpitala w Cloveland w stanie Ohio przywieziono trzyletnią Chandrę Sharp, której serce było nie tylko powiększone, ale też odmawiało jej posłuszeństwa. Stwierdzono niedożywienie i zahamowanie rozwoju. Dziewczynka ważyła dziewięć kilogramów i wymagała transplantacji serca. Dawano jej zaledwie parę tygodni życia. Rodzice przystali na dokonanie przeszczepu, ale nie zgodzili się by przetoczono krew. Są Świadkami Jehowy.
Chirurg – doktor Charles Fraser – nie robił z tego kwestii. Wydawane w Michigan czasopismo The Flint Journal z 1 grudnia 1993 roku donosiło: „Zdaniem Frasera klinika w Cloveland oraz inne ośrodki lecznicze nabierają biegłości w przeprowadzaniu wielu zabiegów chirurgicznych – nie wyłączając transplantacji – bez wprowadzania obcej krwi do organizmu chorego. ‘Pogłębiliśmy wiedzę o sposobach oszczędzania krwi oraz o wypełnianiu płuco-serca płynami niekrwiopochodnymi’ – powiedział Fraser” Następnie dodał: „W niektórych szpitalach specjalistycznych już od dziesięcioleci nie używa się krwi podczas dużych zabiegów sercowo-naczyniowych. (...) Za każdym razem staramy się wykonywać operację bez [przetaczania] krwi”.
(Awake!, May 22, 1994, p. 7; wyd. pol. Przebudźcie się! z 8 czerwca 1994, s. 7)

W świetle wcześniejszego zakazu przeszczepiania narządów – a transplantacji serca w szczególności – tak nieoczekiwane zachwalanie bezkrwawego przeszczepienia serca trąci ironią. Czyżby do tej pory nie wiedzieli, że serce nie jest niczym więcej niż tylko pompą dla krwi? Nie, zdanie na ten temat zmieniono dziesięć lat wcześniej:

Jak wobec tego mamy rozumieć wyraz „serce”? (...) Ileż to różnych funkcji i zdolności kojarzy się z sercem! Czy wszystkie dosłownie biorą się stamtąd? Trudno byłoby tak twierdzić. (...) prawie w tysiącu innych miejsc wyraz „serce” występuje w sensie przenośnym. Nie znaczy to bynajmniej, że między literalnym a symbolicznym sercem nie ma żadnego związku. (The Watchtower, Sept. 1, 1984, pp. 3-7; wyd. pol. Strażnica nr 6 z 1985 roku, ss. 3-5).

Kolejny żałosny zwrot zauważamy dwa lata później, kiedy to w tym samym czasopiśmie powiedziano:

Starożytni Egipcjanie wierzyli że literalne serce jest siedliskiem inteligencji i uczuć. Uważali też, że ma własną wolę. Według Babilończyków mieściło ono zarówno rozum, jak i miłość. Grecki filozof Arystoteles nauczał, iż serce jest siedzibą zmysłów i królestwem duszy. Jednakże w miarę upływu czasu i rozwoju wiedzy poglądy te zarzucano. W końcu uznano, że serce to po prostu pompa umożliwiająca obieg krwi w organizmie. (The Watchtower, June 1, 1986, p. 15; wyd. pol. Strażnica nr 20 z 1986 roku, s. 13)

Artykuł nie przypomina jednak czytelnikowi, że zaledwie dwa lata wcześniej WTS nauczało tak samo, jak wspomniani starożytni! Poszukujący informacji ŚJ, którzy nie pamiętają tego zakazu mogą nigdy ich nie znaleźć. Watchtower Publications Index 1930-1985 [Skorowidz do publikacji Towarzystwa Strażnica wydanych w latach 1930-1985] został starannie zredagowany, by usunąć wszelkie wzmianki na temat „przeszczepu narządów”. Zachęcamy, byś sprawdził to osobiście. Ten kłopotliwy rozdział historii WTS został zamknięty, a jedyny ślad jaki po nim pozostał to martwi i okaleczeni ludzie. Możemy niewątpliwie okazywać zadowolenie obserwując, jak ŚJ mogą obecnie dokonywać swobodnych wyborów w kwestii transplantacji narządów i możemy żywić tylko nadzieję, że przywódcy WTS zechcą w końcu przyznać ŚJ wolny wybór – bez kontroli ani sankcji – również w sprawie metod leczenia związanych z transfuzją krwi.
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#2 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2003-08-09, godz. 16:32

Zamieszczane w literaturze WTS ciekawostki dotyczyły nie tylko przerażających transfuzji krwi, ale podawano w nich także mocno wyolbrzymione opisy niebezpieczeństw związanych z przeszczepami organów. W wielu wydaniach czasopisma Przebudźcie się! możemy w rubryce „Obserwujemy świat” znaleźć tego rodzaju informacje:


Kilka miesięcy temu w taki oto sposób donoszono o kolejnych negatywnych skutkach transfuzji:

Transfuzja może zaszkodzić płucom
"Ludzie przyjmujący preparaty krwiopochodne, zwłaszcza zawierające plazmę, muszą się liczyć z ryzykiem ostrego uszkodzenia płuc związanego z transfuzją" -czytamy w FDA Consumer, czasopiśmie amerykańskiego Urzędu do spraw Żywności i Leków. Powikłanie to, rozpoznane zbyt późno lub niewłaściwie leczone, może doprowadzić do śmierci.
"Jego przyczyną jest oddziaływanie przeciwciał wytwarzanych przez białe krwinki dawcy na białe krwinki biorcy; wskutek zmian w tkance płuc zaczynają wtedy przenikać do nich płyny. Krew wywołująca to powikłanie przeważnie pochodziła od kobiet mających więcej niż dwoje dzieci lub od osób, które wielokrotnie przyjmowały transfuzję".


[Przebudźcie się! nr 5 z 8 marca 2003, s. 28]


W tym samym numerze Przebudźcie się! na stronie 29, czytamy między innymi na temat zalet sztucznej skóry przeznaczonej do przeszczepów. I tutaj nie da się nie zauważyć wyliczania wad przeszczepów skóry pochodzącej ze źródeł naturalnych. Można więc dojść do wniosku, że demony przeszłych poglądów wciąż mają swój udział w sposobie redagowania literatury Świadków Jehowy:


Zastępcza skóra
Skóra to największy narząd i pierwsza linia obrony przed zarazkami. Zapobiega też odwodnieniu i nadmiernemu spadkowi temperatury ciała. Dlatego ofiary poparzeń lub osoby, które cierpią na cukrzycę i mają jątrzące się czyraki, są wystawione na duże ryzyko. W takich wypadkach powszechnie stosuje się przeszczepy skóry pobranej od zmarłych, ale nie ma jej wystarczająco dużo. Do innych wad można zaliczyć to, że przeszczepy takie mogą przenosić choroby i że nie zawsze się przyjmują.
Wydawana w stolicy Meksyku gazeta The News donosi, że w leczeniu trudno gojących się ran z powodzeniem używa się materiału pobranego z jelita cienkiego świń. Co ciekawe, wykorzystywana cześć jelita, tak zwana warstwa podśluzówkowa, jest bardzo podobna do skóry ludzkiej i łatwo dostępna. Chirurg plastyczny Jorge Olivares, który przeprowadza eksperymenty z taką zastępczą skórą, powiedział: "Moi pacjenci prawie wcale nie mają blizn, a rany goją się w kilka tygodni. Największą zaletą jest to, że niemal od razu ustępuje ból i stan zapalny."


[Przebudźcie się! nr 5 z 8 marca 2003, s. 29]
.jb

#3 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2003-09-04, godz. 14:23

Była wyżej mowa o tym, że kwestią sumienia jest ewentualne przekazanie przez świadka Jehowy swoich zwłok do celów naukowo-medycznych. Tak przynajmniej twierdzono w przytoczonej przez Liberala wypowiedzi z 1961 r.

Co Towarzystwo Strażnica aktualnie sądzi na ten temat? Czy nastąpiła jakaś zmiana?

Czy w analogiczny sposób [to znaczy: -do rozpatrzenia przez sumienie] należy traktować sytuację, kiedy świadek Jehowy za życia chce przekazać jakąś część swego ciała do przeszczepu? Czy świadek Jehowy może być na przykład dawcą szpiku kostnego albo nerki czy fragmentu wątroby /w ramach tzw. przeszczepów rodzinnych/?

.jb

#4 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2003-09-07, godz. 10:16

Od roku 1980 obowiązują niezmienione zasady dotyczące przeszczepów czegokolwiek [oprócz tkanki łącznej, jaką jest krew]. Przypomnijmy:

The Watchtower, 3/15/1980, p. 31; [Strażnica nr 2 z 1982, s.24]

Czy zbór powinien przedsięwziąć jakieś działanie, gdy ochrzczony chrześcijanin da sobie przeszczepić organ ludzki, jak na przykład rogówkę oka lub nerkę?
Zabranie określonej tkanki lub kości jednemu człowiekowi i przeszczepienie jej drugiemu jest sprawą, którą każdy Świadek Jehowy musi rozstrzygnąć zgodnie z własnym sumieniem. Niektórzy chrześcijanie mogą uważać, że przyjęcie do swojego organizmu jakiejkolwiek tkanki bądź części ciała innej osoby przypomina ludożerstwo. (...) Inni szczerzy chrześcijanie doby dzisiejszej uważają, że Biblia nie wyklucza jednoznacznie transplantacji organów. (...) Można by też argumentować, że transplantacja różni się od kanibalizmu, gdyż dawca nie musi być uśmiercony dla dostarczenia pożywienia.


The Watchtower 5/15/1984, p.31 [Strażnica nr 15 z 1985, s.27]

Czy chrześcijanin może się zgodzić na przeszczepienie szpiku kostnego, skoro ten szpik wytwarza krew?
Transplantacji szpiku kostnego lekarze dokonują najczęściej przez pobranie pewnej ilości szpiku od dawcy, którym zazwyczaj bywa bliski krewny, i następnie wstrzyknięcie lub inne wprowadzenie go do organizmu chorego pacjenta. Liczą przy tym na to, że przeniesiony materiał dostanie się do jam szpikowych pacjenta i zacznie spełniać swoje normalne funkcje. Na ogół zabieg ten bierze się pod uwagę tylko w szczególnie krytycznych wypadkach (jak na przykład niedo-krwistość aplastyczna lub ostra białaczka), ponieważ z przygotowaniem kogoś do przeszczepienia szpiku i dalszym jego leczeniem wiążą się określone niebezpieczeństwa.
Jak nadmieniono w samym pytaniu, w szpiku pewnych kości, takich jak: żebra, mostek i kości miednicy, są wytwarzane krwinki czerwone. Stąd łatwo zrozumieć, dlaczego w świetle biblijnego zakazu przyjmowania krwi powstaje u chrześcijanina pytanie, czy może się zgodzić na przeszczepienie szpiku ludzkiego.
Biblia wyraźnie stwierstwierdza, że słudzy Boży muszą 'trzymać się z dala od krwi' (Dzieje 15:28,29; Powt. Pr. 12:15,16). Czy jednak ze względu na to, że krwinki czerwone pochodzą ze szpiku kostnego, Pismo Święte stawia szpik na równi z krwią? Nie. W rzeczywistości o szpiku zwierzęcym powiedziano to samo, co o każdym mięsie, które można jeść. W Księdze Izajasza 25:6 podano, że Bóg przygotuje dla swego ludu ucztę między innymi "z o-ciekających oliwą potraw pełnych szpiku". Ubój i wykrwawienie normalnym sposobem nigdy nie usuwa ze szpiku wszystkich komórek krwi. Mimo to, gdy mięso jest wykrwawione, każda tkanka — łącznie ze szpikiem — może służyć za pokarm.
Oczywiście szpik stosowany przy przeszczepach pochodzi od żywych ludzi, a do tego może zawierać pewną ilość krwi. Dlatego chrześcijanin musi sam rozstrzygnąć, czy dla niego pobrany szpik kostny jest równoznaczny ze zwykłym mięsem, czy też z tkanką niewykrwawioną. Co więcej, ponieważ przeniesienie szpiku należy do kategorii transplantacji, należy rozważyć biblijne aspekty tej sprawy, to znaczy przeszczepiania organów ludzkich. (Zobacz rubrykę "Pytań czytelników" w "Strażnicy" nr 2/CIII). Ponadto dr D.E. Thomas nadmienia w podręczniku "Harrison's Principles of Internal Medicine" (wydanie uzupełnione z roku 1981, strona 138), że "właściwie wszystkie transplantacje szpiku wymagają transfuzji płytek krwi", a w wielu wypadkach podaje się też "zagęszczone krwinki czerwone". Dlatego chrześcijanin powinien rozważyć, jakim dodatkowym kwestiom będzie musiał stawić czoło, jeśli się podda przeszczepieniu szpiku (Prz. 22:3).
Sprawa ta podlega zatem osobistej decyzji, ale wskazówki biblijne na temat krwi i szpiku powinny ją ułatwić.
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#5 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2003-09-13, godz. 09:35

Oto materiał, który poświadcza jak naprawdę wyglądało stanowisko Strażnicy odnośnie przeszczepiania narządów oraz wykorzystywania zwłok do celów medycznych.

The Watchtower, Nov. 15, 1967, p. 702-4; wyd. pol. Strażnica nr 14 z 1968 roku, ss. 13,14:

# Czy istnieje jakieś oparte na Piśmie świętym zastrzeżenie co do ofiarowania swego ciała na badania medyczne albo przyjmowania z takiego źródła narządów celem ich przeszczepienia? - W. L.

Ze sprawą tą wiąże się kilka zagadnień, a między innymi kwestia, czy słuszne jest poddawanie się operacji przeszczepienia narządów oraz wyrażanie zgody na sekcję zwłok. Poszczególni ludzie przy podejmowaniu decyzji w tych sprawach dość często kierują się jedynie uczuciami. W wypadku chrześcijan byłoby jednak dobrze, gdyby najpierw wzięli pod uwagę zasady biblijne, jakie tu znajdują zastosowanie, a następnie powzięli postanowienie zgodne z tymi zasadami i tym sposobem zyskali upodobanie Jehowy. - Dzieje 24:16.
Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę, że operacje przeszczepiania narządów, jakich się obecnie dokonuje w usiłowaniu naprawienia organizmu czy przedłużenia życia, przed tysiącami lat nie były znane i dlatego nie możemy oczekiwać znalezienia w Biblii konkretnych rozstrzygnięć sprawy transplantacji ludzkich organów. Nie oznacza to jednak, jakobyśmy nie mieli żadnych wskazówek świadczących o stanowisku Boga wobec tych zagadnień.
Kiedy Jehowa po raz pierwszy zezwolił ludziom na spożywanie mięsa zwierząt, wyjaśnił Noemu rzecz w ten sposob: „Strach przed wami i lęk przypadnie na każde żywe stworzenie ziemi i na każde latające stworzenie niebios, na wszystko, co się porusza po gruncie, i na wszystkie ryby morza. Są teraz oddane w wasze ręce. Każde poruszające się „zwierzę", które jest żywe, może wam służyć za pokarm. Tak jak zieloną roślinność daję wam to wszystko. Tylko ciała z duszą jego - krwią jego - nie jedzcie.” (1 Mojż. 9:2-4, NW) Takie zezwolenie otrzymał Noe, od którego pochodzi każdy dzisiaj żyjący człowiek. Stąd ma ono zastosowanie do nas wszystkich.
Bóg pozwolił ludziom jeść mięso zwierzęce i podtrzymać życie ludzkie przez zabieranie życia zwierzętom, chociaż nie wolno im było spożywać krwi. Czy to obejmowało również jedzenie mięsa ludzkiego, podtrzymywanie życia za pomocą ciała czy części ciała innego człowieka, żywego bądź umarłego? Żadną miarą! To byłby kanibalizm, ludożerstwo, czym brzydzi się każdy cywilizowany lud na świecie. Jehowa czyni wyraźną różnicę między życiem ludzkim a życiem zwierząt, ponieważ ludzkość została stworzona na podobieństwo Boże, wyposażona w Jego właściwości, (1 Mojż. 1:27) Rozróżnienie to widoczne jest w następnych Jego słowach. Bóg wskazał tam, że życie ludzkie jest święte i nie można go dowolnie odbierać chociaż można tak postępować ze zwierzętom przeznaczonymi na pokarm. Brak szacunku dla świętości życia ludzkiego naraża człowieka na utratę własnego życia. - 1 Mojż. 9:5,6.
Kiedy któryś z narządów jest chory lub działa wadliwie, zazwyczaj przywraca się go do zdrowia przez odpowiednie środki odżywcze. Organizm spożytkowuje ten pokarm do zregenerowania czy wyleczenia danego narządu, stopniowo odnawiając jego komórki. Gdy uczeni dochodzą do wniosku, że ten normalny proces nie będzie dłużej przebiegał, w związku z czym proponują usunięcie danego organu i bezpośrednie zastąpienie go organem innego człowieka, usiłują dojść do celu krótszą drogą. Kto jednak poddaje się takim zabiegom, ten po prostu żyje kosztem ciała innego człowieka. Równa się to ludożerstwu. Jakkolwiek Jehowa Bóg pozwolił człowiekowi jeść mięso zwierzęce, to jednak nie udzielił nikomu zezwolenia na próbę przedłużenia swego życia przez ludożercze praktyki, polegające na przyjmowaniu do swego organizmu cudzego biała, czy to przeżutego, czy też w postaci całego narządu lub w ogóle części ciała innego człowieka.
Nie od rzeczy będzie tu zaznaczyć, że „Encyclopaedia of Religion and Ethics" (Encyklopedia religii i etyki), wydana przez niejakiego Jamesa Hastingsa, zawiera w tomie 3, na stronie 199, hasło zatytułowane: „Ludożerstwo medyczne”. Autor wykazuje tam, że praktyki tego rodzaju wiążą się z przekonaniem o otrzymaniu siły z ciała innego człowieka albo o jakiejś leczniczej jego własności; dodaje w końcu: „Najbardziej godne uwagi przykłady takich praktyk znajdujemy w Chinach. Wśród biedoty nierzadko się zdarza, iż członek rodziny odcina sobie kawałek ciała z ręki czy nogi, gotuje to i następnie podaje choremu krewnemu. (…) Cały ten przesąd z pewnością jest w Chinach związany z myślą, że spożywanie ciała ludzkiego dodaje jedzącemu sił. (...) Wśród dzikich panuje zwyczaj podawania choremu do wypicia krwi pochodzącej z żył krewnego.” Niektórzy będą może utrzymywać, że metody lecznicze obejmujące współczesne operacja przeszczepiania narządów są bardziej naukowe niż tamte prymitywne zabiegi, niemniej jednak widać wyraźnie, że ludzie zajmujący się medycyną nie unikają postępowania dającego się sprowadzić do ludożerstwa, skoro tylko uchodzi to za uzasadnione.
Dzisiejsza nauka opracowała liczne i różnorodne sposoby operowania ciała ludzkiego, z których jedne są powszechnie stosowane i zazwyczaj udane, a inne doświadczalne i często nieudane. Nie miejsce tu na to, aby decydować, czy dana operacja jest godna polecenia lub gwarantowana z punktu widzenia naukowego bądź medycznego, niemniej jednak byłoby słuszne, żeby chrześcijanie stojący w obliczu takich decyzji wzięli pod uwagę wskazania Pisma świętego, wyłuszczające pogląd Boga na tę sprawę. - Efez. 5:10.
Obecnie naukowcy rozpoczynają próby przeszczepiania tkanek zwierzęcych albo organów sztucznych, gdzie poprzednio się wydawało, iż niezbędna jest tkanka ludzka; tak było na przykład z przeszczepianiem rogówki. (Zobacz pismo „Science News” z 21 maja 1966 r., strona 396, oraz „Time” z 28 kwietnia ub.r. strony 68 i 70). Nie wiemy, czy operacje takie będą wykonywane na szerszą skalę, nie możemy taż zadecydować, czy chrześcijanin powinien przyjąć jako przeszczep jakąś część ciała zwierzęcia; jest to sprawa osobista każdej jednostki. (Gal. 6:5) Możemy natomiast być pewni, że w przyszłości nadejdzie czas, kiedy wszelkie ludzkie operacje medyczne staną się zbyteczne. (Obj. 21:4) Chrześcijanie mają silne dowody na to, że zbliża się nowy porządek rzeczy, kiedy Jehowa jako Wielki Lekarz będzie za pośrednictwem Jezusa uzdrawiał daleko skuteczniej niż na to dziś pozwala ograniczona wiedza medyczna. - Marka 8:22-25; Jana 11:43,44; Dzieje 3:6,7; Mat. 12:15.
A jak ma postąpić chrześcijanin, jeżeli się spotyka z prośbą o dostarczenie narządu dla innej osoby lub o zezwolenie na oddanie dla takich celów części ciała bliskiego mu zmarłego? Możemy zapytać: jeśli chrześcijanin osobiście by zadecydował, że nie chce utrzymać się przy życiu kosztem ciała innego niedoskonałego człowieka, to czy może ze spokojnym sumieniem zezwolić, aby jego ciało użyto do podtrzymania w ten sposób cudzego życia?
Nawet z medycznego punktu widzenia powstają niejedne wątpliwości co do etycznej strony i w ogóle celowości niektórych przeszczepień. Pewien lekarz poruszał ten temat publicznie w periodyku „Annals of Internal Medicine”, opierając się na wynikach 244 operacji przeszczepienia nerki. W większości wypadków biorca nie żył po dokonanej operacji dłużej niż rok. Omawiając następnie niebezpieczeństwa grożące temu, kto dobrowolnie ofiaruje jedną ze swych nerek, lekarz ów zapytał: „Czy słuszne jest narażanie zdrowego człowieka (...) na możliwość (...) skrócenia życia o 25 do 30 lat, aby przedłużyć cudze życie o 25 do 30 miesięcy lub jeszcze mniej?” Zamieszczając notatkę o tej wypowiedzi, czasopismo „Newsweek” z 2 marca 1964 roku dodaje na stronie 74, że tamten lekarz „nie przedłożył żadnej konkretnej odpowiedzi, lecz jedynie sugerował, iż pytanie to należałoby zadawać częściej”.
Kiedy chrześcijanin na zadecydować, co zrobić z własnym ciałem lub z ciałem zmarłego krewnego, za które odpowiada, nie powinien przeoczyć słów apostoła Pawła z listu do Rzymian 12:1: „Wzywam was tedy, bracia, (...) abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taką winna być duchowa służba wasza.” Ochrzczeni chrześcijanie oddali swe życie, włącznie z ciałem, na spełnianie woli Jehowy, ich Stworzyciela. Czy z uwagi na to może taka osoba oddać swoje ciało albo jego część do nieograniczonej dyspozycji lekarzy lub kogokolwiek innego? Czy człowiek otrzymał od Boga prawo do ofiarowania narządów swego ciała na cele eksperymentu naukowego? Czy może spokojnie się zgodzić, by coś podobnego uczyniono z ciałem jego krewnego? Są to pytania zasługujące na poważne zastanowienie.
Nie można też pominąć użytku, do jakiego bywają przeznaczane zwłoki. Czy chrześcijanin, który za życia odmawiał oddania krwi dla przetoczenia jej innej osobie, ma dopuścić, by jego ciało zostało przekazane jakiejś grupie ludzi bądź też pojedynczemu człowiekowi, który być może usunie z niego krew i użyje ją do transfuzji, jak to już uczyniono w pewnych wypadkach ze zwłokami? (Zobacz na przykład „Przebudźcie się!” w wydaniu angielskim z 22 października 1962 r., strona 30.) Ktoś być może mniema, że przecież by zażądał, aby jego ciała nie zużytkowano w ten sposób, ale jeśli liczne wpływowe osoby odmawiają uszanowania woli chrześcijanina co do krwi, kiedy ten jeszcze żyje, to czy istnieje podstawa do przekonania, iż okażą więcej szacunku dla jego życzeń po śmierci? A może jednak posłużą się jego narządami do kanibalistycznych doświadczeń medycznych?
Ciała nasze są tworami Jehowy Boga. (PS 100:3; 95:7; Ijoba 10:8) Chrześcijanie mogą się zgodzić na przeprowadzenie wyraźnie koniecznych operacji, takich jak usunięcie schorzałej kończyny, lecz nie będą niepotrzebnie okaleczać swych organizmów stworzonych przez Jehowę. Czy zezwalanie na okaleczenie ciała po śmierci dałoby się pogodzić z poszanowaniem dla dzieła stwarzania i świadczyłoby o docenianiu tego dzieła? Prawdą jest, że w niektórych razach wchodzą w grę wymagania prawne, do których chrześcijanie się stosują, takich jak pośmiertne ustalenie przyczyny zgonu. (Rzym. 13:1,7; Marka 12:17) W takich wypadkach najbliższy krewny może zazwyczaj wnieść prośbę, by nie usuwano narządów celem ich ponownego użycia do przeszczepienia. W ten sposób nawet przy nieuniknionej sekcji zwłok chrześcijanin może nie dopuścić do nadużywania organizmu członka swej rodziny. A gdy taka ustawa nie wchodzi w grę, chrześcijanin tym bardziej może tak zadecydować, żeby uniknąć niepotrzebnego okaleczania i ewentualnego nadużycia zwłok. Będzie dzięki temu miał czyste sumienie przed Bogiem. - 1 Piotra 3:16.
Z powyższego wynika chyba oczywisty wniosek, że chrześcijanie oświeceni przez Słowo Boże nie powinni w tych sprawach decydować jedynie na podstawie własnego kaprysu czy uczucia. Mogą rozważyć zasady Boże, wyłuszczone w Piśmie świętym, i posłużyć się nimi przy podejmowaniu osobistych decyzji, oczekując kierownictwa od Boga, ufając Jemu i pokładając nadzieję w przyszłości, jaką On przygotował dla tych, którzy Go miłują. - Prz. 3:5,6; Ps. 119:105.
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#6 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2003-09-13, godz. 17:52

Najsmieszniejsze jest to ze SJ nazywaja przeszczep "ludożerstwem", przeciez to nie ma nic z tym wspolnego wiec nasowa sie taka rzecz czy nie nazwac przyjmowania do organizmu czlowieka urzadzen i czesci wspomagajace rzycie lub je ratujace - "urządzeniożerca" "częściożerca" ? Moze sa takie sformułowania u SJ?
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#7 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2003-09-14, godz. 09:14

czy nie nazwac przyjmowania do organizmu czlowieka urzadzen i czesci wspomagajace rzycie lub je ratujace - "urządzeniożerca" "częściożerca" ? Moze sa takie sformułowania u SJ?


hehehehe
dobre... dobre...
ciekawe jak by nazwać człowieka noszącego sztuczny ząb albo implant w kręgosłupie...
ten drugi to byłby pewnie "filar prawdy"...
ale błazenada...
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#8 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2008-10-18, godz. 20:13

ciekawe poglądy WTS na temat przeszczepów i szczepień, przykład halsowania i zwrotów przez rufę. Można takie poglądy przedstawiać i nawet popierać je biblijnie. Co z ludźmi którzy słuchali zaleceń WTS, czyżby ponieśli śmierć za wiarę?


Nazwanie przeszczepu ludożerstwem i zmiany osobowości po przeszczepie. Jak nazwać kogoś z wszczepionym rozrusznikiem serca. WTS ma nadzieje, że niedługo zostanie wynaleziona sztuczna krew, to po przetoczeniu 100% krwi kim będzie człowiek?
pozdrawiam Andrzej

#9 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-10-19, godz. 20:12

Porównywanie transplantacji do ludożerstwa nie jest oryginalnym dziwactwem made in brooklyn. I dzisiaj zdarzają się głosy nazywające przeszczepy współczesną formą kanibalizmu (i to akurat nie śJ).


--
Ostatni wpis (pytania użytkownika jesen) został przeniesiony tutaj: link | Moderator





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych