ŚJ a samobójstwo
#1
Napisano 2003-09-04, godz. 09:21
Samobójstwo – sądzę, że ten problem dotyczy także świadków Jehowy, zatem poniżej znajdziecie kilka pytań z tym związanych.
Jaki jest stosunek społeczności świadków Jehowy do samobójstwa?
Jak w zborach ŚJ traktuje się osoby, o których wiadomo, że próbowały odebrać sobie życie?
Czy fakt ten powoduje poważniejsze konsekwencje – na przykład pojawienie się inicjatywy wykluczenia delikwenta, zebranie komitetu sądowniczego, albo też po prostu pogorszenie się, ochłodzenie się dotychczasowych relacji z członkami zboru? Czy praktykuje się rozmowy [ze strony np. starszych zboru] z takimi osobami, czy raczej wszyscy starają się udawać, że "nic się nie stało" i problem nie zaistniał?
Jak to wygląda, kiedy taka próba samobójcza jest, niestety, udana i kończy się śmiercią dla świadka Jehowy, który ją podjął. Czy ktoś w zborze powie wprost, że na przykład: "siostra X popełniła samobójstwo, a więc zbór nie powinien być obecny na jej pogrzebie..."?
Czy taka osoba może zostać po śmierci odrzucona, jako ta, która ostatecznie nie wybrała Jehowy i nie dała przez taki kres swojego życia dobrego o Nim świadectwa?
Co na temat samobójstwa mówią publikacje świadków Jehowy?
Jakie zalecania w tej kwestii otrzymują starsi zborów?
Czy istnieją statystyki samobójstw u świadków Jehowy – ktoś może miał możliwość zapoznać się z nimi?
#2
Napisano 2003-09-09, godz. 12:37
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#3
Napisano 2004-04-04, godz. 14:31
Poniżej przytaczam instrukcje odnoszące się do postawy, jaką mogą lub powinni przyjąć świadkowie Jehowy w związku z poruszaną kwestią:
STRAŻNICA - 2002, Nr 12
Pytania czytelników
Czy chrześcijanin może wygłosić przemówienie na pogrzebie kogoś, kto popełnił samobójstwo?
Każdy chrześcijański kaznodzieja musi sam zdecydować, czy mógłby z czystym sumieniem wygłosić przemówienie na pogrzebie kogoś, kto najwyraźniej popełnił samobójstwo. Przed podjęciem decyzji powinien rozważyć następujące pytania: Jak Jehowa patrzy na samobójstwo? Czy zmarły z premedytacją targnął się na swe życie? A może zrobił to na skutek zaburzeń psychicznych lub emocjonalnych? Jak na samobójstwo zapatruje się lokalna społeczność?
Jako chrześcijanie, jesteśmy zainteresowani poglądem Jehowy na samobójstwo. W Jego oczach życie ludzkie jest drogocenne i święte (Rodzaju 9:5; Psalm 36:9). Rozmyślne odebranie sobie życia jest morderstwem na własnej osobie i dlatego nie podoba się Bogu (Wyjścia 20:13; 1 Jana 3:15). Czy ten fakt wyklucza możliwość wygłoszenia wykładu na pogrzebie samobójcy?
Rozpatrzmy przykład izraelskiego króla Saula. Uświadomiwszy sobie, że nie przeżyje ostatniej bitwy z Filistynami, nie chciał, by wrogowie go znieważyli, toteż ?wziął miecz i padł nań?. Kiedy Filistyni znaleźli jego zwłoki, przymocowali je do muru miasta Bet-Szan. Gdy usłyszeli o tym mieszkańcy Jabesz-Gilead, zdjęli ciało i spalili. Potem wzięli kości króla i je pogrzebali. Odbyli nawet siedmiodniowy post, będący u Izraelitów tradycyjnym obrzędem żałobnym (1 Samuela 31:4, 8-13; Rodzaju 50:10). Kiedy Dawid, pomazaniec Jehowy, dowiedział się, co uczynili ci ludzie, oświadczył: ?Bądźcie błogosławieni przez Jehowę, gdyż okazaliście tę lojalną życzliwość swemu panu, Saulowi i go pogrzebaliście. Oby zatem Jehowa okazał wam lojalną życzliwość i wierność? (2 Samuela 2:5, 6). Z Biblii nie wynika, że mieszkańcy Jabesz-Gilead zostali potępieni za dokonanie czegoś, co można uznać za obrzęd pogrzebowy związany ze śmiercią króla Saula. Porównajmy to z sytuacją osób, które pozbawiono pochówku ze względu na ich niegodziwe postępowanie (Jeremiasza 25:32, 33). Chrześcijański kaznodzieja może wziąć pod uwagę doniesienie o Saulu przy podejmowaniu decyzji, czy wygłosić przemówienie na pogrzebie samobójcy.
Brat taki może też zechcieć rozważyć cel uroczystości pogrzebowej. W przeciwieństwie do ludzi, którzy wierzą w nieśmiertelność duszy, Świadkowie Jehowy nie urządzają pogrzebów po to, by zgodnie z rozpowszechnionym błędnym poglądem wyprawić zmarłego na tamten świat. Głównym celem takiej uroczystości nie jest dopomożenie zmarłemu, lecz pocieszenie pogrążonych w smutku i danie obecnym świadectwa na temat stanu umarłych (Kaznodziei 9:5, 10; 2 Koryntian 1:3-5). Przemówienie pogrzebowe wygłasza się z jeszcze innego ważnego powodu: ma ono pomóc zebranym zastanowić się nad krótkotrwałością życia (Kaznodziei 7:2). Czy wykład na pogrzebie samobójcy posłuży tym celom?
Rzecz jasna niektórzy mogą uważać, iż dany człowiek odebrał sobie życie rozmyślnie, będąc w pełni świadomy, że popełnia grzech przeciw Jehowie. Ale czy takie twierdzenie zawsze da się udowodnić? Czy nie mogło to być działanie pod wpływem chwilowego impulsu? Pewne osoby po nieudanej próbie samobójstwa żałują tego kroku i więcej go nie powtarzają. Kto odbierze sobie życie, nie może już okazać za to skruchy.
Innym istotnym czynnikiem jest fakt, że wiele samobójstw ma związek z zaburzeniami psychicznymi lub emocjonalnymi. Można wtedy mówić o ofiarach samobójstwa. Według niektórych statystyk problemy tego rodzaju lub wynikające z uzależnień rozpoznaje się u 90 procent samobójców. Czy ludziom w takim stanie psychicznym Jehowa przebaczy targnięcie się na własne życie? Nie możemy osądzać, czy w oczach Jehowy zmarły dopuścił się niewybaczalnego grzechu. Chrześcijanin zapewne weźmie pod uwagę okoliczności i historię choroby takiej osoby, gdy będzie rozważał, czy wygłosić przemówienie na jej pogrzebie.
Warto rozpatrzyć coś jeszcze: Jak na samobójstwo oraz na śmierć danego człowieka zapatruje się otoczenie? Interesuje to zwłaszcza starszych, którzy chcą, aby miejscowy zbór Świadków Jehowy cieszył się dobrą opinią. Zależnie od ogólnego nastawienia lokalnej społeczności do samobójstwa, a szczególnie do tego konkretnego wypadku, starsi mogą dojść do wniosku, że lepiej nie uczestniczyć w pogrzebie ani nie udostępniać na ten cel Sali Królestwa. Jeżeli jednak jakiś brat zostanie poproszony o przewodniczenie na takim pogrzebie, może uznać, że podejmie się tego jako osoba prywatna. Jeśli tak uczyni, powinien zachować rozwagę i nie mówić konkretnie, czy dana osoba dostąpi zmartwychwstania. Nikt z nas nie może tego ustalić, gdyż jej los leży w rękach Jehowy. Mówca może się skupić na tym, co Biblia mówi o śmierci, i na pocieszeniu pogrążonych w smutku.
#4
Napisano 2010-10-13, godz. 21:52
Nie spotkałam się z otwartym odrzuceniem przez społeczność śJ denata, który popełnił samobójstwo. Śmierć samobójcza jest szczególnie przykrym i bolesnym doświadczeniem dla bliskich osób, ale też dla rodziny duchowej. Bo pokazuje w domyśle, że być może zabrakło zainteresowania lub pomocy ze strony zboru. Najczęściej samobójstwo jest efektem głębokiej depresji, a depresja przecież od razu nie musi być powiązana z utratą wiary w Boga. Przede wszystkim stanowi objaw choroby psychicznej. Niektórzy jednakże uważają, że wynika z braku wiary i podchodzą z dystansem do udziału w pogrzebie samobójcy. Byłam obecna na kilku takich pogrzebach. Większość zborowników też nie opuściła rodziny denata i okazała szczere współczucie. Pogrzeby zazwyczaj miały jednak skromniejszy przebieg...może dlatego, że śmierć była tragiczniejsza i pozostawiająca ogromny żal. Nie zauważyłam, aby ktololwiek posunął się do osądzania samobójcy jako osoby, która utraciła Bożą nadzieję na zmatwychwstanie.
Jak to wygląda, kiedy taka próba samobójcza jest, niestety, udana i kończy się śmiercią dla świadka Jehowy, który ją podjął. Czy ktoś w zborze powie wprost, że na przykład: "siostra X popełniła samobójstwo, a więc zbór nie powinien być obecny na jej pogrzebie..."?
Czy taka osoba może zostać po śmierci odrzucona, jako ta, która ostatecznie nie wybrała Jehowy i nie dała przez taki kres swojego życia dobrego o Nim świadectwa?
Właśnie dowiedziałam się, że dawny znajomy zmarł śmiercią samobójczą. Młody człowiek, w sile wielu i niejasność okoliczności śmierci. Zrobił wszystko, aby zamazać szkokujący obraz odejścia. Był starszym w zborze. Starszych też nie omija depresja.
#5
Napisano 2010-10-14, godz. 09:17
Nie spotkałam się z otwartym odrzuceniem przez społeczność śJ denata, który popełnił samobójstwo.
Ja się spotkałam i pisałam już nawet o tym na forum kiedyś.Samobójstwo popełnił młody brat chorujący na schizofrenię.Był ŚJ ok. 10 lat i przez cały ten czas chorował i próbował się leczyć.Na pogrzebie nie było wykładu,z bardzo licznego w owym czasie zboru przyszła go pożegnać dosłownie garstka braci...Potem już się o tym nie mówiło, co najwyżej szeptało.
#6
Napisano 2010-10-14, godz. 09:28
Ja się spotkałam i pisałam już nawet o tym na forum kiedyś.Samobójstwo popełnił młody brat chorujący na schizofrenię.Był ŚJ ok. 10 lat i przez cały ten czas chorował i próbował się leczyć.Na pogrzebie nie było wykładu,z bardzo licznego w owym czasie zboru przyszła go pożegnać dosłownie garstka braci...Potem już się o tym nie mówiło, co najwyżej szeptało.
No to Ida miała szczęście,bo to nagminne zjawisko,a fanatyzm świadków przejawia się różnymi fobiami do samobójców potępiając Ich nie przychodząc na pogrzeb.
Wogóle się o tym głośno nie mówi i przemilcza fakt,że był dobrym bratem i głosicielem,a wspomina się wady o których nie wszyscy wiedzieli i jego obraz przerysowany na niezrównoważonego człowieka.
U nas brat S.,który popełnił samobójstwo,bo zauroczyła go jedna siostra - która już dwukrotnie zdradziła swojego męża - kiedy dowiedzial się,że urodziła mu dziecko załamał się.Pozostawił żonę i czwórkę dzieci i w/g mnie był to bardzo spokojny brat,ale mający problemy rodzinne - cierpiał na depresję.
Użytkownik caius edytował ten post 2010-10-14, godz. 09:29
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#7
Napisano 2010-10-14, godz. 10:01
No to Ida miała szczęście,bo to nagminne zjawisko,a fanatyzm świadków przejawia się różnymi fobiami do samobójców potępiając Ich nie przychodząc na pogrzeb.
Wogóle się o tym głośno nie mówi i przemilcza fakt,że był dobrym bratem i głosicielem,a wspomina się wady o których nie wszyscy wiedzieli i jego obraz przerysowany na niezrównoważonego człowieka.
Myślę,że te lęki wynikają z jednej strony z obaw, by nie zepsuć idealnego obrazu organizacji, gdzie przecież obowiązkiem każdego jest być szczęśliwym i uśmiechniętym, a z drugiej strony starsi bardzo, bardzo często nie są przygotowani do tego, aby pomóc takim osobom.Nie wiem dokładnie jak jest teraz, ale kiedyś wśród braci panowała duża nieufność względem leczenia psychiatrycznego,a zwłaszcza terapii niefarmakologicznych.Przecież jak se siostra łyknie tabletkę na uspokojenie to jeszcze nic strasznego, ale jak pójdzie na terapię, to już terapeuta z pewnością zaszczepi jej świecki sposób myślenia.
#8
Napisano 2010-10-14, godz. 18:56
#9
Napisano 2011-08-31, godz. 19:22
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych