Wypowiedz przedstawiciela Towarzystwa Strażnica
#1
Napisano 2006-03-25, godz. 18:12
http://www.republika...wypowiedzi.html
ale ciekawe czy ktoś o tym słyszał...
#2
Napisano 2006-03-25, godz. 18:47
http://ksiegarnia.ra...,en/d,171/s,256
ciekawe, dlaczego Tomaszewski szuka poparcia u wrogów Jehowy Boga i jego przeciwników Boskiego prawa moralnego?
#3
Napisano 2006-03-26, godz. 10:55
Można to znaleźć tutaj: linkOdnośnik na tej stronie niestety nie przenosi tam gdzie obiecuje.
ANTONI TOMASZEWSKI, Towarzystwo "Strażnica" (świadkowie Jehowy - przyp. Red.): Nie chciałbym wykorzystywać dzisiejszej możliwości, żeby się skarżyć czy mówić o nietolerancji. Chociaż podzielam w całej pełni stanowisko moich przedmówców, którzy powiedzieli tu o pewnych faktach bolesnych i przykrych dla tych, którzy chcieliby prezentować swoje poglądy lub tylko oczekują szacunku dla nich. Myślę, że opinie, jakie ma społeczeństwo o osobach inaczej wierzących, trzeba pozostawić społeczeństwu. I chciałbym tu oddzielić działania prawne od tych obiegowych opinii.
Chrystus zalecał postawę nadstawiania drugiego policzka. I myślę, że w niektórych sytuacjach lepiej jest coś przecierpieć niż walczyć, bo uruchamianie jakiegoś nacisku nie jest zdrowe. Chrystus też spotkał się z różnymi zarzutami, powiedziano: żarłok, pijak, przyjaciel celników. Ale nie próbował montować żadnych systemów prawnych, żeby się bronić, tylko po prostu odpowiedział, że mądrość bywa usprawiedliwiona przez czyny. I trzymał się tej reguły. Ja się też jej trzymam, stąd oddzielam to, co mówią ludzie np. o świadkach Jehowy, o innych mniejszościach religijnych, od pewnych działań prawnych.
Nasze cele statutowe polegają między innymi na podnoszeniu poziomu umysłowego i moralnego mężczyzn, kobiet i dzieci przez chrześcijańską działalność misyjną: rozpowszechnianie i udostępnianie Biblii, literatury biblijnej oraz objaśnianie zagadnień naukowych, historycznych, społecznych, literackich mających związek z Biblią. To jest jeden z celów statutowych, a także prowadzenie działalności oświatowo-wychowawczej. Do tego potrzebujemy obiektów, w których można by było taką działalność prowadzić.
Chciałbym wykorzystać to spotkanie, by zasygnalizować, że właśnie z tym mamy największe problemy. Nie będę podawał miejscowości, nazwisk, ale jestem w stanie udokumentować to, co powiem za chwilę. Gdy moi współwyznawcy z ogromnym trudem, bo nasza działalność też jest finansowana wyłącznie z dobrowolnych datków, kupią sobie działkę i chcą pobudować miejsce zebrań, tzw. Salę Królestwa, wtedy zaczyna się problem.
Mogę podać trzy dzielnice Warszawy, gdzie od czterech lat mamy działkę i... Proszę bardzo, oto przykład z prasy: "Jedyną podstawą podjęcia takiej decyzji są pisma rady parafialnej i opinia radnych przedstawiająca stanowisko mieszkańców". Ktoś zainicjował zebranie podpisów, że tu nie może być takiego obiektu. Przecież on powinien móc powstać tak jak każdy inny, bo w gruncie rzeczy nikomu nie przeszkadza, nie powoduje żadnych zakłóceń.
Inny przykład, z Warszawy Międzylesia, gdzie siostry franciszkanki nie zgodziły się z decyzją lokalizacji naszego domu wydaną przez Prezydenta Warszawy i zaakceptowaną przez społeczne kolegium odwoławcze. W tej chwili sprawa jest w Naczelnym Sądzie Administracyjnym i trzeba walczyć, o co? Na swoim gruncie kupionym za ciężko zdobyte pieniądze nie wolno budować, bo siostrom franciszkankom się nie podoba lokalizacja. Myślę, że to są skrajne przypadki, że milczenie w takie sprawie byłoby właściwie grzechem.
Przykład z południa Polski: "Dochodzą do nas informacje - napisała rada parafialna - że gmina prowadzi rozmowy zmierzające do utworzenia na terenie osiedla Niedzieliska domu zgromadzeń sekty świadków Jehowy". To jest cytat z listu rady parafialnej. Mam ten dokument w posiadaniu. A władza ulega takim naciskom, i to jest bolesne. Bo opinię, przekonanie, indywidualny pogląd, można mieć, można być do kogoś uprzedzonym, ale co innego, jeśli się łamie prawo. I proszę zobaczyć, burmistrz miasta na nasz wniosek lokalizacyjny odpowiada tak: "W związku z wnioskiem w sprawie wskazania lokalizacyjnego dla zespołu obiektów przeznaczonych do zaspokajania potrzeb religijnych społeczności wyznaniowej świadków Jehowy uprzejmie informujemy, że w mieście mamy dwa obiekty sakralne i to wystarczy" (wytł. red.). Z polecenia burmistrza mamy chodzić do kościoła. To jest kopia urzędowego pisma.
Jeszcze inny przykład: prezydent dużego, wojewódzkiego miasta na nasz wniosek lokalizacyjny zwraca się do miejscowego proboszcza. A proboszcz odpowiada: "Parafia Rzymskokatolicka św. Krzyża (...) W odpowiedzi na wasze pismo z dnia... informujemy, że nasza opinia na temat zamierzonej lokalizacji obiektu świadków Jehowy jest jednoznacznie negatywna. Świadkowie są organizacją konfliktogenną. Lokalizacja obiektu w dużym skupisku parafian na trasie z domów do kościoła, w sąsiedztwie cmentarza, byłaby bardziej konfliktogenna". Mam tu jeszcze inne przykłady, wszystkie w tym samym typie.
Chciałbym powiedzieć, że budując takie obiekty, nie zakłócamy spokoju, a nawet budujemy w tej chwili bardzo szybko, bez kurzu, bez hałasu. To są spokojne obiekty: działalność oświatowo-wychowawcza, wszystko w zamkniętym kręgu. Nie mówię już o tym, że pewne kościoły są uprzywilejowane i otrzymują działki za darmo albo za przysłowiową złotówkę. Co prawda ustawa o gospodarce i wywłaszczeniu nieruchomości mówi o tym, że dla stowarzyszeń, które nie prowadzą działalności gospodarczej, można, ale to wymaga uznania, dobrej woli urzędnika, który interpretuje ustawę. I gdyby można to było jaśniej sprecyzować, wtedy można by było liczyć na równość, którą wszyscy by sobie bardzo cenili. Mogę na koniec powiedzieć, że w Polsce zauważam korzystne przeobrażenia w zakresie tolerancji, którą popieram całym sercem.
źródło: Biuletyn Neutrum, Nr 6 (23), Listopad 1996 #1
#4
Napisano 2006-03-26, godz. 11:02
pzdr.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#5
Napisano 2006-03-26, godz. 12:33
Podobnie można odnieść się do zarzutów, przeciwko lokalizacji sali królestwa w pobliżu światyni katolickiej, gdyż ŚJ "są konfliktogenni"... Prawda jest taka, że często dochodzi do konfliktów, w których inicjatorami konfliktu są katolicy.
Przypominam sobie scenę którą widziałem przed laty, jak w pobliżu kościoła stali sobie ewangelicy i sprzedawali swoje wydawnictwa. Robili to poza terenem świątyni i wszystko było legalne. Część ludzi wychodzących z kościoła kupowała te wydawnictwa, inni natomiast (myląc ewangelików ze świadkami Jehowy) wyzywali ich od "sekciarzy", "kociaków" i mówili że to "bezczelne" prowadzić agitację pod kościołem, itd. Ogólnie rzecz biorąc postępowanie katolików (co mówię jako katolik) było żenujące, prawdą jest jednak, że na zetknięciu katolików z innowiercami dochodziło do konflitu, którego przyczyną była obecność innowierców.
Można ustąpić, jak zrobili to ewangelicy, a można domagać się poszanowania prawa.
Cytowana wypowiedź Tomaszewskiego, zawiera opinie, z którymi w większości zgadzam się. Mimo wszystko, podtrzymuję jednak pogląd o niestosowności kontaktów ze stowarzyszeniem "neutrum".
#6
Napisano 2006-03-27, godz. 10:48
znasz może przykłady odwrotne? Tzn jestem ciekaw jak reagują śJ, ewangelicy itp., gdy to katolicy "agitują" sprzedając katolicką literaturę przed domami modlitw, czy salami królestwa?
Oczywiście wątpię, aby tak robili (nigdy nie spotkałem się z takimi sytuacjami), ale może znasz takie przypadki?
Pozdrawiam
Sylwan
#7
Napisano 2006-03-27, godz. 10:57
pzdr.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#8
Napisano 2006-03-27, godz. 14:43
Terebincie, jeśli są to decyzje na zasadzie "nie, bo nie", faktycznie jest to skandal.
Zwłaszcza, jeśli nie wyciągają rąk po mienie gminy, ale chcą budować na własnym.
#9
Napisano 2006-03-27, godz. 17:16
Jestem bardzo mile zaskoczony obiektywizmem :-)jeśli Tomaszewski naprawdę dysponuje pismem burmistrza w którym odpowiedź sprowadza się do tego, że w mieście są dwa budynki sakralne i to wystarczy, to oczywiście sprawa wymaga publicznego napiętnowania, decyzję burmistrza trzeba zaskarżyć i uchylić, jako godzącą w prawa i swobody obywateli.
Podobnie można odnieść się do zarzutów, przeciwko lokalizacji sali królestwa w pobliżu światyni katolickiej, gdyż ŚJ "są konfliktogenni"... Prawda jest taka, że często dochodzi do konfliktów, w których inicjatorami konfliktu są katolicy.
Przypominam sobie scenę którą widziałem przed laty, jak w pobliżu kościoła stali sobie ewangelicy i sprzedawali swoje wydawnictwa. Robili to poza terenem świątyni i wszystko było legalne. Część ludzi wychodzących z kościoła kupowała te wydawnictwa, inni natomiast (myląc ewangelików ze świadkami Jehowy) wyzywali ich od "sekciarzy", "kociaków" i mówili że to "bezczelne" prowadzić agitację pod kościołem, itd. Ogólnie rzecz biorąc postępowanie katolików (co mówię jako katolik) było żenujące, prawdą jest jednak, że na zetknięciu katolików z innowiercami dochodziło do konflitu, którego przyczyną była obecność innowierców.
Można ustąpić, jak zrobili to ewangelicy, a można domagać się poszanowania prawa.
Milo mi niezmiernie :-)
Lk 5:5 Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je.
#10
Napisano 2006-03-27, godz. 17:25
Pytanie nie bylo co prawda skierowane do mnie, ale bylem swiadkiem "akcji uswiadamiania " SJ przez protestantow z Kosciola Reformowanego w Masywie centralnym FrancjiSebastian,
znasz może przykłady odwrotne? Tzn jestem ciekaw jak reagują śJ, ewangelicy itp., gdy to katolicy "agitują" sprzedając katolicką literaturę przed domami modlitw, czy salami królestwa?
Oczywiście wątpię, aby tak robili (nigdy nie spotkałem się z takimi sytuacjami), ale może znasz takie przypadki?
Pozdrawiam
Sylwan
Teren ten "od zawsze" byl protestanckim terenem na ktory protestanci schronili sie przed przesladowaniam w czasie wojen religijnych .
W latach 80-tych zaczely powstawac pierwsze grupy ludzi zainteresowanych naukami SJ . Spolecznosc protestancka rozpoczela dzialania "odwetowe" majace na celu "gloszenie" wsrod SJ i osob zainteresowanych prawd prostestanckich .
Wybrano najbardziej doswiadczonych kaznodziei i czlonkow gminy i rozpoczeto "zmasowany atak" od drzwi do drzwi i od sali do sali .....................
Wszystko to trwalo 3 tygodnie bodajze i rozeszlo sie po kosciach tak jak i wszystkie inne "zmasowane ataki" :-)
Ostatni z bioracych udzial w tej akcji nie mogli uwierzyc ze tak malo zapalu i wytrwalosci znalezli w sobie ich wspolwyznawcy . Zastanawiali sie skad sie bierze ta wytrwalosc u SJ ...
Jeden z nich zapytal sie u "zrodla" ................ po uzyskaniu odpowiedzi jest dzisiaj glosicielem :-)
ale nie wszyscy w to musza przeciez uwierzyc :-)
Lk 5:5 Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je.
#11
Napisano 2006-03-27, godz. 18:16
Za to u nas w zborze modne było agitowanie pod kościołem ...Sylwanie, nie znam takiego przypadku, aby katolicy agitowali ŚJ pod salą królestwa.
#12
Napisano 2006-03-27, godz. 20:56
Oczywiście tego typu happeningi są sporadyczne, a nawet incydentalne i nie można ich porównywać z głoszeniem SJ. A jednak zdarzają się...
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#13
Napisano 2006-03-27, godz. 23:07
Czy kochanie bądź miłowanie świadków Jehowy jest przestępstwem lub wykroczeniem?
Jaki przepis prawa złamali manifestanci?
#14
Napisano 2006-03-28, godz. 05:42
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#15
Napisano 2006-03-28, godz. 09:23
Nie bymisùy , nie widzielismyNo cóż, trzeba by pewnie zapytać samych zainteresowanych, dlaczego tak zrobili. Pewnie chodziło im o bliżej nieokreślone "zakłócanie porządku", bowiem pikieta miała miejsce w okolicach sali królestwa. Jednak bardziej był to chyba wyraz bezsilności. Pikietujący nie przeszkadzali świadkom w zebraniu...
Jesli byla to "pikieta" pokojowa to owszem nie byloby sie czym przejmowac
Jesli to byla jednak "pokojowa pikieta " w stylu przypominajaca "modlitewne spotkanie" pewnej czesci kosciola z ekipa TVN to tez bym sie bal :-(
Lk 5:5 Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je.
#16
Napisano 2006-03-28, godz. 10:00
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych