To oczywiste, że dopóki Jackson czy Prince nie zostaną full braciszkami, żaden straszak o nich nie napisze. Chodziło mi o wewnętrzny obieg informacji. Sam pamiętam, jak chwaliłem się przed równieśnikami swoim "wujkiem"

, co zresztą nie było rozsądne z mojej strony. A i zupełnie dorośli ludzie robią to samo.
Azariaszu, mówiłem przecież, że chodzi mi o przykłady ORDYNOWANYCH, a nie zainteresowanych, głosicieli czy odstępców. Prince, znając jego biografię, równie dobrze za pół roku może zostać mormonem, protestantem albo islamskim separatystą. A więc bez emocji. Jak wygłosi wykład na stadionie Lechii w Gdańsku, to dam się przekonać. A może coś zaśpiewa? Na przykład "You sexy mother fucker" albo "Cream"...

. Oczywiście w towarzystwie odpowiednio wyselekcjonowanych sistar w seledynowych garsonkach
Jajo, ty na pewno masz kompleksy

. Co tam olimpiada matematyczna... Jak pobudujesz taki Neverland, to pogadamy
Słuchajcie, właśnie przypomniało mi się, że gdzieś na początku lat 90. był w "Wyśpijcie się!" wywiad z jakimś gitarzystą rockowym, który został SJ (to był Niemiec???). Nie kojarzycie, kto zacz? Wtedy nie miałem pojęcia, jak sprawdzić jego twórczość. Teraz byłoby łatwiej.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"