Jak kochać drugą osobę...
#21
Napisano 2006-04-25, godz. 21:24
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
#22
Napisano 2006-04-26, godz. 17:39
Okazywanie zbyt wielkiej namiętności podczas stosunków płciowych z partnerem małżeńskim (niemoralność )
Dotąd wydawało mi się, że WTS nie ingeruje zbytnio w sprawy łózkowe małżonków. Czy ten punkt jest przesadzony, czy faktycznie zachwala się "umiarkowaną radość" z obcowania z partnerem?
Dziwnym trafem przypomina mi to zalecenia średniowiecznych myślicieli: "Obejmować kobietę to tak jak obejmować wór gnoju..." (Odo z Cluny, w. X)
Pozdrawiam
#23
Napisano 2006-04-26, godz. 18:35
Niektóre z tych punktów już są nieaktualne. Takie zalecenia chyba były w latach 70.Ja mam pytanie... Artykuł o zdrowiu psychicznym świadków zawiera ileś tam punktów odnośnie zakazów w Organizacji, m.in.
Okazywanie zbyt wielkiej namiętności podczas stosunków płciowych z partnerem małżeńskim (niemoralność )
Dotąd wydawało mi się, że WTS nie ingeruje zbytnio w sprawy łózkowe małżonków. Czy ten punkt jest przesadzony, czy faktycznie zachwala się "umiarkowaną radość" z obcowania z partnerem?
Chyba wtedy bardzo rzadko czytano Pieśni nad Pieśniami.Dziwnym trafem przypomina mi to zalecenia średniowiecznych myślicieli: "Obejmować kobietę to tak jak obejmować wór gnoju..." (Odo z Cluny, w. X)
pzdr.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#24
Napisano 2006-04-26, godz. 19:00
#25
Napisano 2006-05-27, godz. 18:17
1) Chrystus / Kościół
2) Jahwe / Izrael
3) mężczyzna / kobieta
a więc mało kto woła, jak Henryk ("petting?! Chrystus?! z Kościołem?!")
#26
Napisano 2006-05-30, godz. 06:01
5. Chrystus - człowiek
I to nie jest jeszcze lista doprowadzona do konca, ale nie chce namieszać.
Tak więc nie ma jednej oficjalnej interpretacji. A tak a propo jako polonistka - to cara powinna tą liste uzupełnić
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#27
Napisano 2006-05-30, godz. 07:37
Pozdrawim
#28
Napisano 2006-05-30, godz. 07:51
Ja miałem i na religi i na języku polskim
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#29
Napisano 2006-05-30, godz. 09:25
(i już kończymy czatowanie )
#30
Napisano 2006-05-30, godz. 11:05
Pisałem o tym kilka lat temu:Dotąd wydawało mi się, że WTS nie ingeruje zbytnio w sprawy łózkowe małżonków. Czy ten punkt jest przesadzony, czy faktycznie zachwala się "umiarkowaną radość" z obcowania z partnerem?
http://www.brooklyn....lzyciekontr.htm
Siedzę nad aktualnienim tego materiału + "objawienia" na temat masturbacji. Zapowiada się ciekawie
Pzdr.
A member of AJWRB group
#31
Napisano 2006-05-30, godz. 11:11
#32
Napisano 2006-05-30, godz. 11:20
Ja tam żadnych objawień ani wizji nie mam w tej materii
Pzdr.
A member of AJWRB group
#33
Napisano 2006-05-30, godz. 11:23
#34
Napisano 2006-06-07, godz. 09:18
Czy to oznacza dojść do jedności w panu wg. Pisma Sw. ( i staną się jednym )?.
Trudna sprawa biorąc pod uwage wszystkie małżeństwa w Bibli
Czy też może oznacza to dom , samochód , dzieci , pieniądze , wycieczki razem?.
Taki jest stereotyp w dzisiejszych czasach jeśli chodzi o rodzine i małżeństwo.
Myśle że sukces składa się z poprzedzających go małych sukcesików.
Na tym polu zawsze jest coś do zrobienia.
Kto może powiedzieć zrobiłem jusz wszystko i doszłem do końca drogi
zwanej sukcesem w małżeństwie ?.
Nie zapomnijmy " śpieszyć się kochać innych ludzi ".
[email protected]/Prz9-5 "Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam".
#35
Napisano 2006-06-07, godz. 09:30
Wystarczy spojrzeć na nieustającą dyskusję w innych zakamarkach internetu...
#36
Napisano 2010-07-17, godz. 21:17
Poznaje się prawdę, znajduje przyjaciół, przechodzi ostre prześladowania ze strony katolickiej rodziny. Szybko (jak sie okazało pochopnie i bezmyślnie) zawiera związek małżeński. Dzięki wsparciu męża wychodzi się na prostą - psychicznie. Spełnia się wielkie marzenie dziecko.
Pojawiają się problemy, zostawia się Boga, odsuwa go na dalszy plan, godzi się z rodziną, poznaje innego i po roku oszukiwania wszystkich wywala się męża z domu a gdy zbór nie popiera takiego sposobu rozwiązywania problemów to na 2 dni przed wyjazdem na wczasy i nadzieją na nowy związek pisze się list o odejściu. Plany padają, książę okazuje się ropuchą więc winą za odejście obarcza się postępowanie męża, starszych, byłych braci wyzywa się sekciarzami, ciemnogrodem itd.
Miała poglądy jakby cytowane z tego forum. Teraz po kilku latach troszkę sie to zmienia.
Cierpiał, wiem ale nie tylko ona. Myślisz że mi to było obojętne, a mój syn, gdy nagle niby dla jego dobra świat mu się zawalił.
Dobra kończę bo się poryczę a już dawno tego nie robiłem.
#37
Napisano 2010-07-18, godz. 13:41
jak widzisz małżeństwo to trudna sprawa.... dwoje musi kochać , dwoje musi chcieć.... i religia raczej niema nic do tego.
Przykro kiedy się tak układa, że dziecko pozostaje bez drugiego rodzica. Zawszetakie tematy będą mnie wzruszac i zawsze będę kibicować małżeństwom z dzieckiem na rozdrożu, aby jednak się pogodzili....
Jednak nami rządzi psychologia, jeśli ona CIę nie kochała, tylko jej się wydawało, a tak naprawdę powód zawarcia małżeństwa był inny, trudno taki związek uratowac...... Ale to inny temat.
Bardzo CI współczuję. Gdybyś chciał jeszcze kiedyś spróbowac, przekonaj się, czy to MIŁOŚĆ jest glównym powodem do wstapienia w związek przez Twoją wybrankę......
#38
Napisano 2010-07-18, godz. 18:22
Przecież żona zawsze może przestać kochać bo to albo bo nie tamto.
Już troszkę okrzepłem, rozstaliśmy się 3 lata temu a rok temu rozwód.
Dalej ją kocham i liczę że może kiedyś, jestem niepoprawnym optymistą, ona powiedziała naiwniakiem. Może, ale jakoś trudno mi uwierzyć że ludzie są źli, że można tak łatwo ze swojego serca wyrzucić miłość.
Wierz, byliśmy razem kilkanaście lat. Ok kończę.
#39
Napisano 2010-07-18, godz. 19:46
Przekonać się a jak?
Przecież żona zawsze może przestać kochać bo to albo bo nie tamto.
Szczerze Ci współczuję. Chyba Twoja była nie do końca miała ustabilizowaną sferę emocjonalną. Z doświadczenia wiem, że w czasie gdy poznawałem prawdę moje emocje szarpało na lewo i prawo i dobrze się złożyło, że w tym czasie nie podjąłem zasadniczych decyzji życiowych choć blisko było. Paradoksalnie uratował mnie świat - rodzina, która nie pozwalała na pewne kroki.
Stałeś się rusztowaniem, tymczasowym bytem dla osiągnięcia celu kogoś innego. Oczywiście, że w każdym innym przypadku też ktoś kogoś przestaje kochać ale w Waszym przypadku związek był zbudowany na niestabilnym emocjonalnie podłożu. Zauważyłem wiele tego rodzaju zależności wśród ŚJ. Nie chciałbym tu stać się jednostronnym oskarżycielem ale za moich czasów dało się czuć ducha takiego rozumowania (nie wiem jakie podejście jest teraz): najważniejsza jest miłość przyszłych współmałżonków do Boga, jak to będzie OK reszta przyjdzie sama. A to chyba mimo wszystko za mało (IMHO).
#40
Napisano 2010-07-18, godz. 20:29
Dobra kończę bo się poryczę a już dawno tego nie robiłem.
Nie ma sensu ryczeć. Trzeba być mężczyzną.
Przekonać się a jak?
Przecież żona zawsze może przestać kochać bo to albo bo nie tamto.
Już troszkę okrzepłem, rozstaliśmy się 3 lata temu a rok temu rozwód.
Dalej ją kocham i liczę że może kiedyś, jestem niepoprawnym optymistą, ona powiedziała naiwniakiem. Może, ale jakoś trudno mi uwierzyć że ludzie są źli, że można tak łatwo ze swojego serca wyrzucić miłość.
Nigdy nie ma 100% gwarancji. Natomiast kochać kobietę która ma cię gdzieś zakrawa na samobójstwo.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-07-18, godz. 20:33
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych