Skocz do zawartości


Zdjęcie

Głos "obcych"


  • Please log in to reply
4 replies to this topic

#1 panter

panter

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 111 Postów
  • Gadu-Gadu:6115856
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2003-10-24, godz. 18:56

Wystrzegajmy się ‘głosu obcych’, by wychwalać Boga ‘jednymi ustami.’

Latem podczas słuchania wygłaszanych wykładów kongresowych uderzył mnie fakt, że w następujących zaraz po sobie przemówieniach, argumenty użyte przez drugiego z mówców do poparcia wyłuszczanych w nim zagadnień, zaprzeczyły, a z pewnością postawiły pod dużym znakiem zapytania, osłabiając całą logiczną konstrukcję i dość zdecydowaną i jednoznaczną wymowę poprzedniego wykładu.
Mam tu na myśli 2 wykłady:
''Wystrzegaj się 'głosu obcych' '' http://brooklyn.org....s2003wykl19.htm
i ''Wychwalajmy Boga 'jednymi ustami' '' http://brooklyn.org....s2003wykl19.htm
wygłoszone podczas sobotniej sesji popołudniowej.

W wykładzie ''Wystrzegaj się 'głosu obcych' '' ogólna myśl dotyczyła kwestii jak powinien reagować Świadek Jehowy na głos “obcych.” Można by go streścić do następujących zdań wypowiedzianych przez mówcę:

Słuchanie głosu Jezusa, a nie obcych, oznacza dla nas przecież życie wieczne.
W Dziejach Apostolskich, 3 rozdział, a 23 werset możemy przeczytać oto takie słowa:
''Doprawdy każda dusza, która by nie słuchała owego Proroka, zostanie doszczętnie wytępiona spośród ludu''

A więc rzeczywiście, bardzo poważnie Jehowa jako najwyższy pasterz, jako pasterz Jezus Chrystus, poważnie podchodzi do spraw, zasad naszego niebiańskiego Ojca - Jehowy Boga. Kochany bracie, droga siostro, uciekaj od wszystkiego, co może podkopać twą wiarę. Jezus wykazał jak owce powinny traktować tych, których nauki nie są zgodne z głosem wspaniałego pasterza. Mają od nich uciekać! Tak mówi Ewangelia Jana, 10 rozdział, werset 5:

''Za obcym na pewno nie będą podążać, lecz będą od niego uciekać, ponieważ nie znają głosu obcych''

My nie znamy, kochani bracia, tego głosu. Nie chcemy nawet jego poznawać! Odrzuć, unikaj każdego, kto głosi odstępne nauki. Apostoł Paweł skierował List do Tytusa, w 3 rozdziale, a 10 wersecie napisał:

''A człowieka popierającego sektę odrzuć po pierwszym i drugim napomnieniu''

I nie miej z nim nic wspólnego! Apostoł Paweł w Liście do Rzymian, 16 rozdział, 17 werset apeluje do serc naśladowców Jezusa oto takimi słowami:

''A wzywam was, bracia, byście mieli na oku tych, co wywołują rozdźwięki oraz dają powody do zgorszenia wbrew nauce, którą poznaliście, i byście ich unikali.''

Wzywam was bracia byście mieli na oku tych, co wywołują rozdźwięki. Tacy ludzie sprzymierzają się z Babilonem Wielkim, od którego musimy trzymać się z dala, ponieważ niebawem Babilon Wielki zostanie usunięty z oblicza ziemi. Nowożytni odstępcy stają po stronie 'człowieka bezprawia', czyli kleru chrześcijaństwa. Toteż jako lojalni Świadkowie na rzecz Jehowy absolutnie nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego! Nasze bezpieczeństwo zależy od wystrzegania się od odstępczej propagandy, niczym trucizny, która faktycznie taką trucizną jest.


W następnym wykładzie ''Wychwalajmy Boga 'jednymi ustami' '' mówca skupił się na temacie opartym na przewodnim wersecie z listu Pawła do Rzymian 15:6, traktując o tym jak możemy posiąść to samo nastawienie umysłu, jaki posiadał Jezus, by wspólnie jako wierni i rozumni chrześcijanie móc oddać chwałę Bogu i Ojcu naszego Pana Jezusa Chrystusa. Pod koniec rozważań jak dalece nasze rady, jakich staramy się udzielać innym (także naszym duchowym braciom), powinny być mocno oparte na zasadach biblijnych, a nie na osobistych poglądach, oraz by były nacechowane miłosierdziem i szacunkiem. Mówca stwierdził:

Ten szacunek, okazywanie szacunku dla tych, którym udzielamy rady jest bardzo ważny i bardzo istotny. Jezus Chrystus nawet okazywał szacunek przeciwnikom. W jaki sposób? Że ich wy-słu-chi-wał. Wysłuchiwał ich. Nie powiedział:, ‘‘Co tam macie do powiedzenia? I tak wiem, że to, co mówicie jest niewłaściwe, niedobre.'' Wysłuchał ich - prawda? - gdy im zamykał usta, to przez logiczną argumentację, lub też przez swoją własną postawę. Uciekał natomiast przed narzucaniem komuś ''czegoś'', wciskaniem komuś swoich poglądów, albo żeby tak robił, jak on chce. Tak, że rozumiemy, dlaczego tak ważna jest zgoda, jedność, żeby wychwalać Jehowę jednymi ustami. Jehowę - naszego Boga i Ojca naszego Pana.

Zapewnie dla większości Świadków Jehowy stwierdzenia te nie wzbudziły najmniejszego poczucia niezgodności, niespójności czy logicznej sprzeczności w tak przedstawianej argumentacji. Wielu też z pewnością po chwili namysłu skłonne byłoby powtórzyć za mówcą: ’jest to zwykłe sprzeczanie się o słowa.’ Zapewne tak, chodzi o słowa. Wszak to z nich składa się orędzie biblijne. To one robiły, robią i nadal będą robić wrażenie na słuchających ich osobach. Tak jak słowa, jakie wypowiadał Syn Boży Jezus Chrystus, porywały tłum i głęboko poruszały serca i umysły, tak samo jest i dziś. Są nadal żywe i skutecznie oddziaływają na pokorne ludzkie serca i umysły (Hebr. 4:12, 13). Jeśli je badamy i rozważamy, to jak podkreślał mówca jesteśmy w stanie rozróżnić ‘ten głos’ i wychwycić nie tylko ‘obce brzmienie’, ale też i ‘fałszywy ton’ wypowiedzi, który nie licuje z orędziem głoszonym przez Jezusa.

Czy zatem taka zdecydowana i nacechowana brakiem szacunku postawa wobec ‘obcych’, jaką zaleca niewolnik wierny i roztropny rzeczywiście w pełni zdradza roztropne kroczenie śladami swego Pana i wykształcenie w sobie jego sposobu myślenia? Czy możemy tak bezkrytycznie uznać i sklasyfikować wszystkich, którzy pozostają poza organizacją Świadków Jehowy (odchodząc z niej świadomie lub będąc do tego zmuszone), że nie mają prawa, nie mogą i nie potrafią ’jednymi ustami wychwalać Boga i Ojca naszego Pana Jezusa Chrystusa’? Czy takie kategoryzowanie i uogólnianie nie wyrządza większej krzywdy zarówno tym, którym przyczepia się taką łatkę ‘obcego’, jak i tym Świadkom, którzy dostrzegając biblijną logiczną argumentację w ich stwierdzeniach, czują się jednak zmuszone tym wzgardzić czy pominąć, aby potwierdzić tym swą lojalność wobec organizacji, by nie wybiegać i nie wyprzedzać swego pasterza? Czy to nie właśnie Słowo Boże powinno rozstrzygać te wątpliwości? Niestety, ze smutkiem trzeba to stwierdzić, że przeciętny świadek nigdy nie był nastawiony na rozwijanie dobrego osobistego rozumienia Pisma Świętego. Jako członek organizacji nie był zachęcany do użycia swojego rozumowania, miał jedynie akceptować i wbijać w pamięć każdą informację dostarczoną przez organizację, poddając się prawie automatycznie jej dyrektywom. Pytania jedno z najpotężniejszych narzędzi umysłu, były i są nadal negatywnie oceniane jako dowód pychy i braku szacunku dla boskiego zaakceptowanego kanału komunikacji.

Tak jak jest prawdą, że spora część ‘obcych’ jak klasyfikuje ich Towarzystwo Strażnica rzeczywiście w swym orędziu i nauczaniu rozmija się ze wzorcem biblijnie zdrowych słów, jest też prawdą, iż niektórzy ‘obcy’ są nimi tylko, dlatego, iż pokornie i szczerze zwracają na biblijną niekonsekwencję, jaką utrzymuje lub rozwija Towarzystwo Strażnica w niektórych „naukach powszechnie uznawanych przez Świadków Jehowy.” Pomimo tego faktu Towarzystwo nie widzi niczego niewłaściwego w takim niesłusznym i nieobiektywnym przedstawianiu faktów, wrzucając do jednego worka, zarówno prawdziwych odstępców od orędzia biblijnego, jaki tych, niewygodnych dla siebie opozycjonistów.

Ciekawe, że kiedy w środkach masowego przekazu w podobny nieobiektywny i niesprawiedliwy sposób są przedstawiane wierzenia Świadków Jehowy - jak chociażby porównywanie ich do szkodliwych, “toksycznych” sekt czy stawianie na równi z satanistami, zawsze stara się wszelkimi możliwymi, dostępnymi środkami dementować te szkodliwe informacje, ale jakoś nie odczuwa potrzeby, by dać podobną szansę tym, którzy o to proszą i starają się takie sprostowanie upublicznić.

Jakże łatwo jest rzucić złe światło, czy wręcz oskarżyć kogoś, bez dowodzenia słuszności swoich wywodów np. takimi stwierdzeniami: “Nie ulega najmniejszej wątpliwości, kochani bracia, że źródłem 'głosu obcych' jest... Diabeł”, “Tacy ludzie sprzymierzają się z Babilonem Wielkim (…) Nowożytni odstępcy stają po stronie 'człowieka bezprawia', czyli kleru chrześcijaństwa.”
Ilu Świadków Jehowy po wysłuchaniu tak nieobiektywnych i jednostronnych deklaracji będzie potrafiło bezstronnie rozmawiać o tym lub przynajmniej myśleć w sposób nacechowany szacunkiem, o osobach, które bardziej ostrożnie podchodzą do tego wszystkiego, co organizacja głosi jako “objawioną prawdę”, – jeśli ci idąc za głosem Pana i Pasterza, stwierdzają, iż Biblia daje nam mocne podstawy by spojrzeć na te zagadnienia z nieco innej perspektywy?

To fakt, że wiele z tego, co dziś naucza się w chrześcijaństwie o Bogu i jego zamierzeniu, co do ziemi i ludzi ma naprawdę niewiele wspólnego z dobrą nowiną o Chrystusie, jaką znajdujemy w natchnionych Pismach Greckich. Bezkrytyczne dawanie wiary temu wszystkiemu, co jest głoszone, z pewnością może zachwiać wiarę nie tylko Świadków Jehowy, ale każdego człowieka.
Poddanie swojej chrześcijańskiej wolności i odpowiedzialności przed Bogiem, złożenie jej w ręce ludzkiego, religijnego autorytetu i pozwolenie by kierował naszą wiarą i życiem, decydował za nas, co wolno a czego nie, nie jest tą drogą, jaką zalecał Jezus, a na fakt, którego wyraźnie zwrócił apostoł Paweł w liście do Galatów 5:1,6,7 pisząc:

„Do takiej wolności wyzwolił nas Chrystus. Dlatego stójcie moc no i nie dajcie się znowu zaprząc w jarzmo niewoli.(…) Bo jeśli chodzi o Chrystusa Jezusa, to ani obrzezanie nie ma żadnej wartości, ani nieobrzezanie, tylko wiara działająca przez miłość. Biegliście bardzo dobrze. Kto wam przeszkodził trwać w posłuszeństwie wobec prawdy?”


Kilka wieków temu w czasach reformacji, w czasach, kiedy wiele osób czuło w swoim sumieniu, że powinni odrzucić dominację kościoła nad ich życiem i wiarą, jeden z nich wyraził pozycję chrześcijanina w ten sposób:

chrześcijanin jest wolnym panem nad wszystkim i niepodlegający nikomu.

A dalej:

chrześcijanin jest posłusznym sługą we wszystkim, podległym każdemu. (Marcin. Luter – w swej rozprawie „O wolności chrześcijanina.”)

Brzmi to sprzecznie, ale nie jest sprzeczne. W istocie parafrazuje słowa apostoła Pawła w 1 Koryntian.9: 19

„Chociaż bowiem jestem wolny wobec wszystkich osób, uczyniłem siebie niewolnikiem wszystkich, aby jak najwięcej osób pozyskać.”


Różnica istnieje pomiędzy poddaniem się komuś, kto głosi, że ma wyższą pozycję i kto nalega na poddanie się jego autorytetowi, a poddaniem się i służeniem, które wynika spontanicznie z własnego serca. Jest to poddanie się i służba, które wynikają nie z podporządkowania się żądaniom innych, ’ale z dostrzegania potrzeb innych’ ludzi i dobra, które z tego może wyniknąć. Paweł uznawał jedynego przez Boga wyznaczonego Pana i Głowę – Chrystusa i żadnego innego, czy to pojedynczego człowieka, czy grupę ludzi. O niektórych, którzy próbowali przywłaszczyć sobie taką władzę mówi:

A fałszywi bracia - którzy podstępnie wdarli się do nas, aby podpatrzeć nasz sposób życia, oparty na wolności, jaką mamy dzięki Chrystusowi Jezusowi - chcieli nas uczynić niewolnikami.  Lecz nie ustąpiliśmy ani przez chwilę ich żądaniu. Chodziło przecież o to, by zachować prawdę ewangelii wśród was. (Galatów 2: 4,5 Biblia Gdańska.)

Dla apostoła, nie było rzeczą łatwą utracenie chrześcijańskiej wolności przez religijną dominację. Kiedy pisał zacytowane słowa (Gal 5:1,6,7), były one skierowane do ludzi, którzy zostali zwiedzieni przez fałszywą ewangelię, czy też dobrą nowinę. W jego czasach było trudno ponownie narzucić na chrześcijan przymierze prawa jako obowiązujące, co poważnie zagrażało ich wolności w Chrystusie. Gdzie leżało poważne zagrożenie? Prawo narzucone chrześcijanom było mimo wszystko tym samym prawem, które sam Jehowa dał poprzez Mojżesza. Dlaczego zatem Paweł powtarzał, że jego przywrócenie prowadziłoby na powrót do „noszenia jarzma niewoli”?

Część niebezpieczeństwa leżała w fakcie, że takie poddanie się prawu pozwoliłoby ludziom występować w charakterze interpretatorów prawa, a ich interpretacje nabierałyby mocy przepisów z ciałami sądowymi i religijnymi sądami stosującymi te przepisy i narzujące sankcje jako egzekwowanie tego prawa. Oznaczałoby to ponowne powołanie ludzkiego kapłaństwa nad wiernymi chrześcijanami, którzy mieli tylko jednego arcykapłana i pośrednika, Syna Bożego (1 Tymoteusza 2: 5; Hebrajczyków 4: 14-16; 7: 11-18). Dlaczego więc chciano w pierwszym wieku, w chrześcijańskim zborze, ponownie wprowadzić przestrzeganie prawa? Ewidentnie przyczyną była świadoma czy nieświadoma chęć sprawowania kontroli i władzy nad innymi. Szukali władzy nad chrześcijańskimi współwyznawcami i jednym ze sposobów osiągnięcia tego było uplasowanie siebie między chrześcijanami a ich prawowitą głową, Chrystusem. Było to wypełnieniem się proroctwa apostoła zapisanego w Dziejach Apostolskich 20: 29,30:

Ja wiem, że po moim odejściu wejdą pomiędzy was ciemięskie wilki i nie będą się czule obchodzić z trzodą, a spośród was samych powstaną ludzie mówiący rzeczy przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów.

Ciekawe, że greckie słowo (barys) oddane tutaj jako „ciemięski” ma podstawowe znaczenie „ciężki”, i jest takie same jak użyte w Mateusza 23: 4 w odniesieniu do faryzeuszy kładących „wielkie ciężary” na ludzi swym legalistycznym tradycjonalizmem. Także ciężar despotyzmu (autorytaryzmu) występujący w obrazie Diotrefesa a opisany w 3 Jana 9,10, jest przykładem takiego dominującego ducha. Argumenty ich były pozornie prawdopodobne, brzmiały logicznie i Paweł pokazuje, że wielu ich słuchaczy było przekonanych przyjmując to jako prawdę ewangeliczną. Zwolennicy przestrzegania prawa mogą dowodzić, że Bóg wymaga prawości i świętości, – co jest prawdą – i bez narzucenia prawa ludzie po prostu nie będą trzymać się prawości, – co może być prawdą tyczącą wielu ludzi, ale co nie powinno być prawdą tyczącą chrześcijan. Na początek nalegali na obrzezanie, coś ustanowionego przez samego Boga blisko dwa tysiące lat wcześniej, w czasach Abrahama. Z chwilą zaakceptowania tych postaw dobudowali inne przepisy przedstawione jako konieczne, aby być w zgodzie z Bogiem i aby utrzymywać zbór w czystości. Jak wskazują Dzieje Apostolskie 15: 5,10 nie chodziło tu wyłącznie o obrzezanie, ale o trzymanie się Prawa jako całości. W wersecie 10 Piotr opisuje to prawo jako uciążliwe „jarzmo”, którego nikt nie potrafi w pełni unieść.

Największym zagrożeniem było kładzenie nacisku na przestrzeganie Prawa, co zmieniałoby związek chrześcijanina z Bogiem poprzez Chrystusa, co w błędny sposób przedstawiałoby podstawę nadziei chrześcijanina i co przesunęłoby środek ciężkości służby chrześcijańskiej. Paweł uznawał to za poważne zaprzeczenie dobrej nowiny, którą miał głosić w imieniu Boga i Chrystusa (Galatów 1: 1,8-12). Wypowiadając powagę sprawy pisał do Galatów 5: 4-6:

Odłączeni jesteście od Chrystusa, wy, którzy próbujecie zostać uznani za prawych na podstawie prawa; odpadliście od jego niezasłużonej życzliwości.  My zaś dzięki duchowi skwapliwie oczekujemy spodziewanej prawości wynikającej z wiary. Bo jeśli chodzi o Chrystusa Jezusa, to ani obrzezanie nie ma żadnej wartości, ani nieobrzezanie, tylko wiara działająca przez miłość.


W tych kilku słowach ”wiara działająca przez miłość” (“wyraża się w miłości”- NIV), natchniony pisarz podsumowuje istotę całego życia chrześcijanina. Nie przestrzeganie Prawa i akceptacja innych tak czyniących, ani lęk przed ciałem sądzącym, – czyli nie oczywiście negatywna siła, – ale raczej wiara i miłość są tym, co motywuje chrześcijanina. Wiara i miłość są siłami pozytywnymi, które nie tylko dostarczają najlepszych środków zapobiegawczych przeciwko czynieniu zła, ale również dostarczają największych bodźców do wspaniałych czynów, które są owocem tych, którzy są prawdziwymi uczniami Syna Bożego.

Cytat pochodzi z książki „In Search of Christian Freedom” (W poszukiwaniu wolności chrześcijańskiej) Raymunda Franza, rozdział 1, str 9-12

Czy zatem w chrześcijańskim zborze Świadków Jehowy istnieje klimat, by otwarcie i naturalnie wyrażać swą miłość i wiarę, która swobodnie płynie z wewnętrznej motywacji, a nie z zewnętrznego nacisku? Czy równie swobodnie możemy się dzielić naszymi przemyśleniami i wątpliwościami na temat tego, co nas niepokoi w organizacji a wyrażać je szczerze i otwarcie? Czyż biblijna dyskusja nad dostrzeganymi błędami, oraz unikanie wąskiego spojrzenia, sterowania umysłowością innych – tego, co wypływa z zaszufladkowanego myślenia nie jest obowiązkiem każdego chrześcijanina, jaki dobrowolnie wziął na siebie, oddając się na czynienie woli Boga? Czy taka postawa, wynikająca z chęci wyrażania owoców wiary, zgodnie ze wskazaniami serca nie spotka się raczej z negatywną oceną i postrzeganiem takiej jednostki jako kogoś, kto ma “słabą” wiarę, jest pyszny i nieposłuszny w przestrzeganiu i respektowaniu ustalonego teokratycznego porządku?

To nie znaczy, że prawo jest złe (jest to w końcu jedyna rzecz, przy pomocy, której można trzymać wiele ludzi na świecie pod kontrolą. Porównaj 1Tymoteusza 1: 8-10.). To raczej miłość i wiara są tak nadrzędne, zdolne do osiągnięcia dużo więcej niż prawo, zdolne wzbudzić prawego ducha, którego źródłem jest samo serce. Dla kogo będziemy mieli większy szacunek i czuli większe zaufanie: do osoby, która mówi, że unika złego czynu, “ponieważ jest obrzydliwy”, czy do osoby, która mówi, “ponieważ jest to brak miłości i wiary w Boga”? Pierwsza wypowiedz odsłania jedynie stosunek tej osoby do prawa, podczas gdy druga daje nam obraz jej serca i osobistych uczuć.
Cytat pochodzi z książki „In Search of Christian Freedom” (W poszukiwaniu wolności chrześcijańskiej) Raymunda Franza, rozdział 1, str 13,14

Zgadzam się z tym, co zauważył i podkreślił mówca, że musimy się wystrzegać wysiłków Szatana, który postanowił “by sprowadzić niejednego z nas na manowce.” Z pewnością rozwijanie w sobie przymiotów ducha i miłości do Boga oraz jego zasad pozwoli nam oprzeć się wielu szkodliwym naciskom i pokusom naszego niedoskonałego serca, umysłu i ciała.
Tylko czy takie bezwiedne zastosowanie się do proponowanych rad, jakie nakreślił mówca, rzeczywiście może uwolnić nas dziś od “niepokoju informacyjnego”, czyniąc nasze życie przyjemniejszym i spokojniejszym? Czy pełne zaangażowanie się w program zajęć “teokratycznych” jakie zaleca, a czasem nawet “narzuca” Towarzystwo Strażnica na pewno czyni nasze życie szczęśliwszym i radośniejszym? Jeśli robimy to w sposób spontaniczny, przymuszani jedynie pragnieniem własnego serca z pewnością możemy osiągnąć taki efekt.

Czy zatem atmosfera panująca w zborach Świadków Jehowy (w twoim własnym), oraz obserwacja postaw i zachowań wielu braci i sióstr, pozwala ci na szczere stwierdzenie, że to, co robią z osobna - jako jednostki - i wszyscy razem - jako społeczność - jest podyktowane uczuciem miłości, czy bardziej poczuciem obowiązku – organizacyjnego obowiązku? A jeśli to poczucie obowiązku jest silniejsze niż nasze szczere chęci lub możliwości, czy nie powoduje to, że wielu (z pewnością nie wszyscy) czują się gorsi, lub mniej wartościowi, jakby ich postawa i ich wysiłki nie zadawalały Boga?
Co nas popycha do takiego zachowania? Czy miłość do Stwórcy i jego Syna, chęć przypodobania się jemu, czy też sprostanie pewnym standardom organizacyjnym i spełnienie oczekiwań, według których ocenia się naszą dojrzałość, przydatność i wiarę jako chrześcijańskich sług Boga? Czy nie najważniejsze jest dokładne spełnienie i zaangażowanie się w takowe?

W obu wykładach jak i całym nauczaniu, jakie prowadzi Organizacja Strażnica mocno podkreślane jest lojalne podporządkowanie się jej standardom jako Bożym i czyni się to z ufnością. Czyż Organizacja nie okazuje i nie zachęca do okazywania przyjaźni i lojalności jedynie, albo głównie tym, którzy mogą dać jej wsparcie, czas i pieniądze, wysiłek, podporządkowanie się jej poglądom i polityce – dając to, co zwiększa jej siłę i wpływ? Czy pokazuje ciepło i chwali tych, którzy dają dużo, ale pokazuje chłód tym, którzy w mniejszym stopniu czynią tak jak chce ona sama, subtelnie implikując, że oczekuje od nich więcej? Czy kocha tych, którzy mówią jej prawdę, upominając ją, czy uważa siebie jako kogoś, kto jest ponad tym, nie dotyczy to jej ze strony kogokolwiek, poza sobą samą, poza Bogiem, ze złością nazywając tych, którzy wyrażają naganę wrogami, nie tylko swoimi, ale też Boga? Wszak lojalny przyjaciel nie powinien cofać się przed powiedzeniem prawdy w lęku przed reakcją drugich osób

Lepsza jest jawna nagana niż skrywana (nieszczera - Biblia Warszawska) miłość. Rany zadawane przez miłującego są wierne.
Nie upominaj szydercy, żeby cię nie znienawidził. Upomnij mądrego, a będzie cię miłował. (Przysłów 27: 5,6 ; 9:8)


Co zatem dzieje się z tymi, którzy po pewnym okresie bycia w “Prawdzie”, zaangażowaniu się w sprawy teokratyczne, zachowując i rozwijając dobre poznanie Słowa Bożego, dochodzą jednak do wniosku, że nie są w stanie dłużej dawać pełnego i całkowitego poparcia dla wszystkich nauk i praktyk Organizacji? Jeśli dostrzegając istotną różnicę i niekonsekwencję między tym, co uczy Pismo Święte, a to jak stara się to robić Organizacja, zadając sobie i innym pytania, dlaczego tak jest, nagle stwierdzają, że taka postawa jest nagle wroga, wręcz szkodliwa dla Organizacji. Faktycznie świadome poczucie zastraszenia jest uświadamiane po raz pierwszy, kiedy zaczyna się zadawać pytania zwłaszcza te trudne i niewygodne. Ludzie u władzy nie czują się zagrożeni przez tych, którzy stosują się do wszystkiego, ale przez tych, którzy zaczynają pytać, dlaczego.
Jeśli po jakimś czasie boleśnie dostrzegają, że to, co przyjęli za prawdę, (bo brzmiało mądrze, logicznie i biblijnie), w istocie nie jest tym do końca, za co uważali, bo niejednokrotnie wychodząc z jednego systemu religijnego (porzucając jego błędy), pragnęli, aby to, co poznawali było tą prawdą i mocno w to chcieli wierzyć.
Jest normalna rzeczą, że ludzie pragną pewności i poczucia bezpieczeństwa, które przynosi ta pewność. Organizacja Strażnica oferuje to, bo cokolwiek mówi, przedstawia jako słuszne wytłumaczenie Słowa Bożego, jedynie słuszne wytłumaczenie, bez dwuznaczności. Jest również normalne, że ludzie pragną, aby istniało jakieś źródło, które mogłoby odpowiedzieć na wszystkie ich pytania tyczące Boga, jego celów, życia i ludzkiego przeznaczenia. Organizacja oferuje to i czyni to z niezwykła wiarą. Normalną rzeczą jest pragnienie poznania, co powinno się czynić, aby zdobyć uznanie Boga, oraz jak i kiedy robić to, czego On pragnie. Organizacja oferuje bardzo jasno nakreślony program działania z bardzo określonymi regułami postępowania i z zapewnieniem, że każdy przestrzegający ich lojalnie i z poddaniem będzie duchowo mocny, radosny i zdobędzie boże błogosławieństwo. Organizacja czyni to wszystko w sposób, który niesie poczucie odwoływania się do intelektu w przeciwieństwie do emocjonalizmu, który można znaleźć w wielu kościołach i nowych ruchach religijnych.

Wierzyć, że jesteśmy w “Prawdzie”, że jesteśmy częścią tej jedynej organizacji na ziemi, z którą Bóg ma kontakt, bożym ludem, jedynym ludem na ziemi, który rozumie Biblię, daje wielu ludziom poczucie bezpieczeństwa, którego szukają. Było to uczucie, które z pewnością posiadało bardzo wielu Świadków Jehowy – także i ja – i to spowodowało, że oddaliśmy się Bogu bez wahania, z całym sercem i całej duszy pod przywództwem Organizacja Strażnica. Bycie aktywną częścią rosnącej organizacji to zazwyczaj stawianie znaku równości między rozszerzaniem się organizacji z rozszerzaniem się prawdy, życiodajnej prawdy. Pracować dla poszerzającej się organizacji było i jest nadal uczestniczeniem w walce z błędem, uczestnictwem w podbijającej sile prawdy przynoszącej wolność tym, którzy byli więzieni przez fałszywą religię. Może być i jest wstrząsającym doświadczeniem, że to nie jest tak do końca, a zwłaszcza uświadomienie sobie tego po dłuższym okresie czasu, gdy taki sposób patrzenia na tę kwestię wydawał się najwłaściwszym i najlepszym z możliwych.

Nie oznacza to jednak, że błędy i nie biblijne poglądy popierane i podtrzymywane przez Towarzystwo Strażnica automatycznie powoduje, że nie ma takowych w nominalnym chrześcijaństwie. I na odwrót. Poważne błędy i nie biblijne nauki nominalnego chrześcijaństwa nie powodują, że te występujące wśród Świadków Jehowy są błahe i nieistotne, nawet by o nich dyskutować. Błąd zawsze pozostaje błędem, bez względu czy popełniany jest świadomie czy bezwiednie (porównaj Łukasza 12 46-48). To on powoduje, że tak trudno nam jest spowodować by “jednymi ustami wychwalać Boga i Ojca naszego Pana, Jezusa Chrystusa.”

Ludzie nie mogą bardziej uzurpować sobie prawa do władzy (autorytetu), niż mówić w imieniu Boga – a co więcej twierdzić, że są jego jedynym kanałem łączącym go z całą ludzkością. Zajmowanie takiej pozycji byłoby doprawdy przerażającą odpowiedzialnością, logicznie nawołującą do największej pokory ze strony niedoskonałych ludzi, gdyby rzeczywiście byli wyznaczeni do pełnienia takiej roli.
Można znaleźć analogię w historii o niewolniku wysłanym przez króla celem przekazania obwieszczenia. Jeśli jest przekonany o swojej wartości, brak mu pokory, może dodać coś do informacji lub ją zmienić domagając się od słuchających by wszystko, co on przedstawia było przyjęte w dobrej wierze jako rozkaz króla. Pytany o pewne problemy, może poczuć się urażony, strasząc ich swym poparciem króla celem zlekceważenia jakichkolwiek wątpliwości, co do autentyczności jego stwierdzeń.
Natomiast prawdziwie pokorny posłaniec będzie skrupulatnie unikał jakichkolwiek zmian tego, co pochodzi z królewskiego źródła. Nie będzie urażony, gdy ktoś zażąda potwierdzenia autentyczności jego słów i będzie nawet zadowolony, że pytający jest zainteresowany i okazuje głęboki szacunek dla woli swego pana Suwerena.
Towarzystwo Strażnica ciągle stwierdza, że jej posłannictwo to sprawa życia lub śmierci. Organizacja twierdzi, że jej posłannictwo pochodzi od Boga, Najwyższego Suwerena, że w przeciwnym razie ludzkość czeka zagłada jako rezultat nieposłuszeństwa. Niektóre inne religie zajmują podobne stanowisko. Na pewno każde twierdzenie o takich rozmiarach powinno być zawsze sprawdzone, wymaga ostrożności. Zwykły szacunek dla Boga powinien nas zmusić do upewnienia się, czy takie posłanie naprawdę pochodzi od Niego, wolne od dodatków i zmian. Im większy szacunek dla Boga tym bardziej świadomy powinien być nasz wysiłek w badaniu. Często Towarzystwo Strażnica powołując się na wersety z 1Tesaloniczan 5:21 i 1 Jana 4:1, nawołuje do badania i sprawdzania jej orędzia, lecz równocześnie z naciskiem nalega, że nikt poza nią nie ma lepszego i pełniejszego zrozumienia Biblii jak właśnie ono. I nikt bez jej pośrednictwa nie może, nie potrafi i nie zdoła przyjąć i zastosować prostych i jasnych zasad płynących z tego nieskażonego źródła, jakim jest Boże Słowo.

Cytat pochodzi z książki „In Search of Christian Freedom” (W poszukiwaniu wolności chrześcijańskiej) Raymunda Franza, rozdział 2, str 17,18


Znany, osiemnastowieczny brytyjski uczony przywódca religijny, znany jako miłośnik cywilnej i religijnej wolności Benjamin Hoadley sformułował to uderzające stwierdzenie:

Władza jest największym i najbardziej nieprzejednanym wrogiem prawdy i argumentacji, jakiego wydał świat. Całe krętactwo – kolorowe zakłamanie – podstępność najsubtelniejszego rozmówcy na świecie może być odsłonięte i obrócone na korzyść tej prawdy, którą próbuje ukryć, – ale władza jest niepokonana.


Jeśli rzeczywiście władza jest najstarszym wrogiem prawdy, jest również najstarszym wrogiem wolności, jako że prawda jest najistotniejszym wyzwalającym źródłem, zdolnym do ‘uczynienia wolnym.’ (Jana 8:32). Jeśli trzeba skonfrontować prawdę – błąd znajdzie swoja ulubioną broń i ucieka się do władzy. Zbyt często rzekoma władza jest tak samo nieprawdziwa jak sam błąd.

Nie ma znaczenia ile dostarczymy dowodów, nie ma znaczenia ilość biblijnego dowodu, jaki przedstawimy, ile logiczności wykażemy w dyskutowaniu problemów, wszystko to może być odrzucone i uznane za niepotrzebne przez tych, którzy za przewodnika mają ludzką władzę religijną, która określa, co jest prawdą. Faktycznie takie dowody przedstawione przez Świadków Jehowy, podobnie tyczy to świadectwa biblijnego, w większości będą odrzucone zanim się ich wysłucha, – ponieważ władza postanawia, że powinna to odrzucić. A zatem ci zależni od władzy są ograbieni z wolności i decydowania w swoim imieniu czy informacja jest prawdziwa, czy fałszywa, korzystna czy szkodliwa.
I to samo dotyczy wszystkich ludzi, którzy podlegają jakiemukolwiek ludzkiemu autorytetowi religijnemu, jako najwyższemu arbitrowi w sprawach dobra i zła. Jeśli wybierają władzę, żeby ta za nich decydowała, za nich mówiła, myślała – żaden alternatywny argument czy dowód nie będzie uczciwie wysłuchany, “ponieważ przed władzą nie obronimy się.” Władza nie musi odpowiadać, wyjaśniać, czy nawet rozważać przedłożony dowód; ona po prostu potępia. To jest, sądzę podstawowy problem i dopóki tego nie zrozumiemy, niewiele więcej zrozumiemy.

Cytat pochodzi z książki „In Search of Christian Freedom” (W poszukiwaniu wolności chrześcijańskiej) Raymunda Franza, rozdział 2, str 16,17


Warto sobie samemu postawić takie pytania w swym sercu czy umyśle, komu powinniśmy dać pierwszeństwo i za jakim głosem podążać by faktycznie “jednomyślnie, jednymi ustami wychwalali Boga i Ojca naszego Pana, Jezusa Chrystusa.” Być może, warto też pamiętać i o tym wezwaniu zanotowanym w księdze Kaznodziei 8: 1-9.

Któż jest jak mędrzec? I kto umie rzecz wyłożyć? Mądrość człowieka rozjaśnia jego oblicze i nawet surowość jego twarzy łagodnieje.
Ja mówię: "Przestrzegaj rozkazu króla, a to przez wzgląd na przysięgę wobec Boga.
Nie śpiesz się do odejścia sprzed jego oblicza. Nie wdawaj się w złą sprawę. Zrobi on bowiem wszystko, co mu się podoba, gdyż słowo króla ma władzę; i któż mu powie: 'Co czynisz?'
Kto przestrzega przykazania, nie zazna nic nieszczęsnego, a serce mądre będzie znało zarówno czas, jak i sąd.
Albowiem jest czas i sąd na każdą sprawę, gdyż wielkie nieszczęście ciąży na ludziach.
Bo nikt nie wie, co się stanie, któż bowiem może mu powiedzieć, jak to się stanie?
Nie ma człowieka, który by miał władzę nad duchem, żeby zatrzymać ducha, ani nie ma władzy w dniu śmierci, nie ma też żadnego zwolnienia z tej wojny. A niegodziwość nie ocali tych, którzy się w niej lubują.
Wszystko to widziałem, a moje serce było skierowane na wszelkie dzieło czynione pod słońcem - w czasie, gdy człowiek panuje nad człowiekiem ku jego szkodzie.


"Człowiek broni błędów, które kocha." Seneka Starszy

Panter

#2 Victory

Victory

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 35 Postów

Napisano 2003-12-19, godz. 22:07

„Bo na podstawie Twoich słów zostaniesz uznany za prawego i na podstawie twoich słów zostaniesz potępiony” (Mateusza 12:37).
Warto również przeczytać drugi rozdział Księgi Przysłów.
„Albowiem jego niewidzialne przymioty są wyraźnie widoczne już od stworzenia świata, gdyż są dostrzegane dzięki temu, co zostało uczynione — nawet jego wiekuista moc i Boskość — tak iż oni są bez wymówki;” (Rzymian 1:20)
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)

#3 123

123

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 26 Postów

Napisano 2003-12-20, godz. 14:23

Panter, wyjasnij mi jedną sprawę, proszę. Twój post to jeden długi cytat z wykładów, czy też sam go napisałeś?

#4 panter

panter

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 111 Postów
  • Gadu-Gadu:6115856
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2003-12-22, godz. 17:59

Nie jest to tylko "jeden długi cytat z wykładów" lecz odnoszę sie do pewnych zacytowanych fragmentów i przytaczanych wersetów.
"Człowiek broni błędów, które kocha." Seneka Starszy

Panter

#5 arekwis

arekwis

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 5 Postów

Napisano 2003-12-23, godz. 20:32

Piekny tekst, piekne przemyslenia.

Pax
Arek Wiśniewski
http://republika.pl/arekwis/
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ps. 48:15
"... to jest Bóg, Bóg nasz na wieki wieków. On nas prowadzi poza śmierć."
(BW)
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych