Skocz do zawartości


Zdjęcie

Bóg NIE JEST


  • Please log in to reply
10 replies to this topic

#1 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2006-05-24, godz. 12:35

Bóg wg mnie nie istnieje (nie jest), gdyż jest podstawą wszystkiego, co istnieje (co jest). W Nim poruszamy się, żyjemy i jesteśmy.

Slowo Boże jest natomiast emanacją Jego Istoty odzwieciedleniem Jego Boskości w tym świecie. Slowo Boże jest więc Bogiem dla świata, bo nie ma innego Boga niż Słowo Boze. "Innego" znaczy rożniącego się oraz istniejącego obok Boga. Bóg wyraża się tylko poprzez swojego Słowo, a zatem jest tym Słowem.

#2 robert

robert

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 119 Postów

Napisano 2006-05-24, godz. 12:59

Przeczytaj to co napisałes i powiedz czy nie dostrzegasz w tym pewnej sprzecznosci?

#3 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-05-24, godz. 13:18

ciekawe przemyslenia, zwłaszcza w kontekscie słów z ewangeli "i Bogiem bylo słowo"......
nie potrafiłam uwierzyć.......

#4 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-05-24, godz. 17:59

Jeżeli nie ma Boga, to nie ma także Jego słowa. Jeżeli jest słowo, to jest Bóg. Proste.

Nie spotykamy słów istot, które nie istnieją. Np. nie ma wypowiedzi krasnoludków. Powiedzieć coś (albo napisać) może tylko ktoś, kto istnieje.

Ergo: Bóg istnieje.

#5 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2006-05-25, godz. 12:27

Przeczytaj to co napisałes i powiedz czy nie dostrzegasz w tym pewnej sprzecznosci?

Ja wiem, co mówię i oczym mówię. Ty, możesz tylko podejrzewać, że mnie zrozumiałeś. Jeśli uważasz, że jest w tym sprzeczność to wskaż na nią. Nie podejrzewasz mnie chyba o gadanie ze świadomym samozaprzeczaniem, co?

#6 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2006-05-25, godz. 12:47

Jeżeli nie ma Boga, to nie ma także Jego słowa. Jeżeli jest słowo, to jest Bóg. Proste.

Nie spotykamy słów istot, które nie istnieją. Np. nie ma wypowiedzi krasnoludków. Powiedzieć coś (albo napisać) może tylko ktoś, kto istnieje.

Ergo: Bóg istnieje.

Nie, to nie jest aż takie proste, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Rozumiem zgrzyt jaki czujesz, gdy mnie cztasz. To trzeba szerzej wyjaśnić zarówno trynitarystom, jak i antytrynitarystom. :)

Przemyślcie konsekwencje i wnioski jakie wypływają z pierwszego, najbardziej oczywistego założenia nr 1: Boga nie możemy poznać zmysłami - ani wzroku, ani słuchu, ani żadnego innego.

Skoro tak, to nie można Go porównać z niczym co ISTNIEJE, z niczym co jest.

Wynika stąd prosta myśl Bóg nie należy do tego świata, jest poza nim, jest zupełnie niezależny od każdej ISTNIEJĄCEJ W NIM siły. Wszystko istnieje w Nim, tak, jak On chce i kiedy chce.

Oznacza to, ze rzeczywiście może wszystko gdyż jest poza wszelkim oddziaływaniem na Niego. Jest ODCIETY od wszystkiego, co JEST na świecie, czyli od wszystkiego co zostało przez Niego uczynione. Ta cecha nazywa się ŚWIĘTOŚCIĄ BOga.

Świętość w najwyższym stopniu oznacza, że Jego natury nie można skalać, zepsuć, zmienić - gdyż nie można na nią oddziaływać - ona jest odcięta od tego co jest, jest Święta w sensie niedostępna dla nikogo. To On sam powoduje, że On sam okazuje się kim sie okazuje. Czyli jest kim jest.

Skoro Bóg jest tak odcięty, niedostępny to pytanie skąd w ogóle wiemy, że Go poznajemy? Skąd prorcy wiedzieli, że rozmawia z nimi, że działa, słowem, że On jest? Skąd wiedzieli, że istnieje ktoś taki jak Nieogarnięty i nienazwany, Te, który przekracza wszelkie pojęcie i wszelką myśl?

Do proroków Bozych dosżło jedynie Słowo Boga. Stało się ono w nich w różnej postaci. Najczęściej jako słow, czasem jako sen, jako wizja Boga, czasem jako zagadka itp. "Na różne sposoby przemawiał Bóg do ojców naszych" powiedział Paweł. Poznawali Go tylko poprzez Jego emanacje, które były wyrazem Jego słowa, czyli w istocie Jego Słowem. Przez to słowo świat stworzył i podtrzymuje jego istnienie. Nie mamy więc kontaktu bezpośredniego z Bogiem, ale z Jego Słowem. Nawet wtedy, gdy Izajasz miał wizję Jehowy w Jego świątyni to nie widział Boga, bo nikt nigdy Boga nie widział, jak powiedział Jan i Jezus. Więc co takiego widział Izajasz? Przecież nazwał tego, którego widział Jehową, Bogiem, Królem. Widział najwyższą emanację Boga - Jego Słowo. dziś wiemy, że tym Słowem okazal się Jezus.

Nic innego nie reprezentuje Boga bliżej niż Jezus. Bóg Ojciec sam nie wyraża się inaczej jak tylko za pośrednictwem Syna - tego Słowa. To znaczy, że Boga "widzimy" właśnie tylko i wyłacznie wiarą w Jego Slowie i w niczym innym niz Ono. Ono wyraża Boga w pełni i nie ma niczego, czego Ono by w sobie nia miało z tego, co Bóg chce wyrazić.

A zatem, w pewnym sensie, Boga nie ma poza Jego Slowem. Nikt Go inaczej nie widział, nie słyszał i nie wyczul. To Slowo jest Obrazem Boga, Odbiciem Jego SItosty, w 100% odzwierciedlając Jego osobowość.

I tu zaczyna się jazda! Wynikało by z tego, co napisałem, że Bóg jest Źródłem wszystkiego, jest podstawą wszelkiego bytu, bo On powołał wszystko za pomocą swojego słowa. Jak widać jego Słowo ma swoje źródło w Jego woli stania się Ojcem. Wypowiadając Słowo Bóg STAŁ SIĘ Ojce. Nie był nim przed tem. Stał się w momencie wydania z Siebie Slowa, zrodzenia Słowa. I tu tkwi sedno. Jeśli jesteś bystry to zauważyłeś już paradoks. Wyglądałoby bowiem, że Bóg kimś nie był wcześniej zanim nie wypowiedział Slowa! A przecież On jest wszsytkim, prawda? Przecież w Nim się poruszamy, żyjemy i jesteśmy! Więc nie mógł On być kimkolwiek skoro z Niego pochodzi wszystko! Skoro pochodzi z Niego to w Nim musiało być! I co? umiesz to wyjasnić?

Istnienie Boga Ojca przewyższa wszystko, co moglibyśmy zrozumieć swoim ograniczonym przez świat umysłem. Wszelkie pojęte przez nas to, co JEST nie określa Boga, bo On jest niepojęcty, On jest Stwórcą wszystkiego, co zechce. Jego potencjał jest nieograniczony! Nie można więc Go ująć, okreslić, nazwać, zamknąć słowem porównania. Jego nie mozna z niczym porównać, bo jest odcięty od wszystkiego, co uczynił! To, co Go odcina od nas jest własnie Jego Słowo! Ono Pośredniczy w każdym akcie Jego działania na stworzenie.

Wróćmy do paradoksu.

Zastanówcie się teraz nad tym, czym jest słowo "jestem"? Jestem to czasownik! A czym jest czasownik? Czasownik jest okreścleniem czynności, czyli wszelkiej zmiany dokonywanej w czasie i przestrzeni. Jestem znaczy zajmować miejsce lub oddziaływac na przestrzeń w określonym układzie materii.

A co było zanim czas został uczyniony? Co było z "jestem" gdy czasu jeszcze nie było, gdy nie było przestrzeni, energii i materii?Wszak wszystko to zostało uczynione! Gdzie tu mieścić miałaby się "zmiana w czasie", gdy nic się nie zmienia w Bogu, nic na Niego poza nim nie działa? Czy więc Bóg był? Ścieślej - przenosząc sie moment przerd wypoweidzeniem Slowa - czy Bóg JEST? Z braku słów musmy powiedzieć, ze jest, ale tak naprawdę nie rozumiemy tego stanu, nie pojmujemy co to znaczy, że czasu, przestrzeni, materii NIE MA! Zatem skoro nie rozumiemy tego stanu, stanu gdy "jest" sam Bóg, to jak możemy mówić, że On wtedy jest? Nie możemy!

Jest też druga strona medalu.

Wróćmy do pojęcia, że Bóg stał sie Ojcem w momencie wypowiedzenia Slowa. Skoro już wiemy, ze Bóg sie nie zmienia, ze nie mozna na Niego oddziaływać, bo oddziela nas od Niego Jego Słowo, to jak rozumieć to, że On stał sie Ojcem?

To pojmiemy tylko poprzez Jego Slowo. Skoro to Slowo mówi nam, że ma Ojca i ze Ojca poznać może tylko ten, komu Slowo zechce to objawić, a Ojciec ten jest jedno z tym Slowem, co widać w czynach, to sprawa jest głębsza niż wygląda na pozór.

Skoro Bóg "był" wczęśniej przed wypowiedzeniem Slowa (bo w Nim ma źróło wszystko), a jednak "stał" się Ojcem, to pojawiło się coś nowoego w tym momencie. Co wiecej mozna powiedzieć, ze skoro pojęcie Boga wynika z naszego myslenia, bo jest dla nas zrozumiałe, to On stal się również Bogiem w tym samym momencie stwarzania! jak rozwiazać tą zagadkę?

Według mnie On po prostu postanowił "okazać się" Ojcem i Bogiem. Okazać się mozna tylko WOBEC czegoś lub kogoś odrębnego od Siebie. Tą odrębnościa okazał się Jego Syn. Ale na tym nie koniec. Bóg Ojciec okazuje się Ojcem i Bogiem w Synu wobec nas! Nie chodziło Mu bowiem aby istnieć tylko z Synem, ale żeby dla Syna uczynić cały ten świat i aby Syn stał się taki jak Ojciec dla nas! I ten Syn stal się Dziedzicem wszystkich rzeczy! On stoi między tym światem, który jest w naszym pojęciu, a Bogiem, który z pewnością przekracza nasze pojęcie bycia! Co ze Slowem?

Jego mogli ludzie dotknąć, gdyż stal się ciałem! On w pełni naszego rozumienia "był", czy moze lepiej mówiąc retyrospektywnie - "jest" na świecie. On choć jest jednostką odrębną od świata, mieści się w kategoriach naszego pojmowania istnienia. O Słowie mozna powiedzieć, ze "jest", tak jak to my rozumiemy. Dla Boga Słowo "stalo sie" w momencie wypowiedzenia. Ono rozpoczęło istnienie czasu i przestrzeni - stworzenia.

Kto zatem "jest" ten, którego nazywamy Bogiem? Nazwać możemy tylko to, co do nas dociera - a wiec Jego Slowo. Ono istnieje w czasie i realizuje się. Ma początek gdy Ojciec je wyrzeka i ma swoje spełnienie w czasie, ono staje sie w czasie, ono okazuje się jakim się okazuje. I jest po to by objawiać Ojca.

To nie wszystko, ale nie chcę pisać więcej, jeśli Was nie będzie to interesować. Czekam naataki i pytania. :)

#7 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2006-05-25, godz. 18:59

Bardzo interesująco piszesz ciekawe przemyślenia.
Napisz więcej,
Pozdrawiam
pozdrawiam Andrzej

#8 buldog

buldog

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 73 Postów

Napisano 2006-05-25, godz. 20:12

Filozficzne...Wypowiedzianym slowem nie spowodujesz ruchu...KTOS spowodowal , ze COS sie poruszylo....

#9 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2006-08-25, godz. 18:33

Ale czy mozna mowic o stwarzaniu z niczego czy raczej o roznych stanach swiadomosci(?) bytu - nie-bytu, ktory w momencie wypowiedzenia slowa okresla sie i staje sie, czy okazuje sie tym kim sie okazuje. Matematycznie sprawe ujmujac, zsumowane czesci calosci musza dac cyfre jeden. Nie mozna wziasc czegos z niczego. Zatem Bog bedzie albo bytem niepelnym, bo oddzielonym od swiata, albo swiat i wszystko musi byc czescia Boga - nie-Boga (zaleznie od tego, kim on sie okazuje - on czy tez jego Slowo). Jednak piszesz, ze Bog jest swiety i dlatego nie ma nic wspolnego ze swiatem. Z tego wynika jak mi sie wydaje, ze swiat nie jest naprawde rzeczywisty (jako oddzielony od Boga), a sam swiat moze byc snem jego Boga-Slowa. Moze pewna wskazowka bedzie kwestia paradoksow i tego, ze na wiekszosc interesujacych pytan odpowiedz zaczyna sie od slow "to zalezy".

#10 Maryhna

Maryhna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1695 Postów
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2006-10-27, godz. 09:11

hael napisałeś/aś:

Jeżeli nie ma Boga, to nie ma także Jego słowa. Jeżeli jest słowo, to jest Bóg. Proste.


to jest logiczne, pragmatyczne i tak proste jak to tylko możliwe i z tym sie zgodzę...

ale napisałeś/aś także:

Ergo: Bóg istnieje.


to subiektywna opinia i nie jest to już tak logiczne, pragmatyczne i proste jak to tylko możliwe... i właśnie z tym sie nie zgodze ale na tą dyskusje jest już miejsce w innym temacie

:)
Jeśli boga nie ma to dzięki bogu! Jeśli zaś bóg istnieje to broń nas panie boże!

#11 Anowi

Anowi

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 545 Postów

Napisano 2007-03-19, godz. 22:53

Podoba mi się ten punkt spojrzenia. Tak czułam a Bury to nazwał.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych