Nieprawda. Na świecie nie ma chyba NICZEGO, co dałoby się udowodnić z absolutną pewnością. Zawsze będzie ten przysłowiowy 1% argumentów za tezą przeciwną.A z dowodem będziemy mieli do czynienia, gdy będzie to Zero do 100.
Nigdy nie twierdziłem, że istnienie Boga da się udowodnić naukowo. Zatem ten kij mnie nie uderza. Istnienie Boga to kwestia wiary a nie nauki. Credo, quia absurdum.Dostrzegasz, jak bardzo drugi koniec tego metodologicznego kija uderza w Twoje przekonania?
Przeczytaj dobrze, co piszę i zastanów się, czy to prawda: tezy pozytywne wymagają dowodu. Natomiast tezy negatywne nie wymagają dowodu. Dostatecznym dowodem tezy negatywnej jest brak dowodu tezy pozytywnej. Jeżeli nie mamy dowodów na istnienie czegoś, to mamy prawo przyjąć, że to nie istnieje. Zupełnie inaczej jest z postulowaniem nieistnienia. Możemy sobie przyjąć, że coś nie istnieje i zupełnie nie przejmować się uzasadnieniem tej tezy. To ktoś, kto twierdzi, że coś istnieje, ma obowiązek udowodnić swoje racje.Aby obalić tezę zwolenników Imienia musisz wykazać jej niemożliwość, czyli właśnie rozprawić się z tą Jedynką.
Dokładnie tak. Dlatego teza o braku Imienia jest również (hipo)tezą.
I vice versa: trzeba znaleźć jakieś dowody, aby stawianie takiej hipotezy uznać za nienaukowe. Brak dowodu na tezę A nie jest dowodem na tezę nie-A. Chyba że, jak w dowodzie niewprost, wykażemy niemożliwość A. Ale tego właśnie nie robisz.
Jeżeli teza A ma postać "istnieje X o określonych własnościach", to brak dowodu na tezę A jest dowodem na tezę nie-A.
Jeżeli jesteśmy w sądzie, mamy oskarżonego, to mogą zajść trzy możliwości: 1. uda się udowodnić winę - oskarżony jest winny; 2. uda się udowodnić niewinność - oskarżony jest niewinny; 3. nic nie uda się udowodnić - oskarżony jest niewinny. Poza tym każdą wątpliwość rozstrzygamy na korzyść oskarżonego. Tak samo jest w nauce. Postulujący pozytywną tezę muszą ją udowodnić, przeciwnicy (postulujący tezę negatywną) nic nie muszą udowadniać; co więcej, jeżeli uda się odponentom znaleźć luki w dowodzie za tezą pozytywną, to przyjmujemy za prawdziwą tezę negatywną.
Była kiedyś stara opowieść o szukaniu białego kruka. Spróbuj udowodnić, że wszystkie kruki są czarne. W Twoim podejściu to po prostu niemożliwe. Wystarczającym dowodem, że wszystkie kruki są czarne jest to, że nie znaleziono białego. A zgodnie z Twoim podejściem nikt nie ma prawa napisać w encyklopedii, że kruk to czarny ptak, a co najwyżej, że "jak dotąd nie znaleziono białego".