Moja kondycja psychiczna po rozłące z TS
#41
Napisano 2008-12-20, godz. 16:17
Ja tez bylam wychowywana w "prawdzie" (w Matrixie - jak to ktos zabawnie okreslil), wobec tego nie bardzo wiedzialam jak mialo wygladac normalne zycie. Mysle, ze teraz zyje w miare normalnie. Nie brakuje mi jednak problemow emocjonalnych. Czesc z nich (nie chce uogolniac) jest spadkiem po zyciu w WTS. Nie mysle o powrocie do "organizacji", ktora uwazam za bardzo szkodliwa sekte. Przylaczam sie do powyzszych postow - mam odruch obronny wobec wszystkiego co przypomina mi "tamto zycie.
#42
Napisano 2008-12-20, godz. 16:28
ja takze wychowywana w przenajswietszej organizacji
#44
Napisano 2008-12-20, godz. 18:01
.
Trzymaj się ciepło. Dasz radę.
Dziekuje za zachety. Problemem w moim przypadku jest zona bedaca aktywnym Swiadkiem. Mimo czestych rozmow ma ona watpliwosci.
W jej przypadku odejscie bedzie zawaleniem sie calego swiata bo praktycznie wszyscy jej przyjaciele i znajomi to Swiadkowie. Ja juz od dawna zmienilem swoje zdanie na temat tzw "swiatusow" juz od dawna wiem zreszta jak kazda normalna osoba ze ludzi naprawde nie mozna oceniac po wyznawanej przez nich religii. W sumie jednak taka zmiana to dobry moment na sprawdzenie szczerosci "przyjazni" w zborze Jako ze ta przyjazn jest uwarunkowana podporzadkowaniem sie Firmie to dla mnie jest to zaklamanie.
Witaj,jestem w podobnej sytuacji,tylko,ze mój maz nie dopuszcza do siebie zadnych wątpliwości,jest zagorzalym i aktywnym SJ.Po okresie calkowitego ignorowania mojej osoby,zmienil taktyke i udawana troska i dobrocia próbuje mnie pozyskac z powrotem do organizacji.Ale ja już wrócilam do rownowagi i za nic tam nie wróce,Napisz,jak jest z twoja żoną,czy dalej trzyma sie uporczywie WtSu,czy tez powzieła jakas decyzje?Pozdrawiam
#45
Napisano 2008-12-20, godz. 18:10
Witaj Maggie
Nie przejmuj sie, nie tylko ex-SJ, ale wiekszosc ludzi jak im sie dokladniej przyjrzec potrzebuje psychologa Wazne jest zyc i pozwalac zyc innym.
Pozdrawiam.
Z tym sie zgadzam, dlatego WTS winie tylko za czesc moich problemow Ciesze sie, ze moge z Wami poprzebywac na forum...
#46
Napisano 2008-12-20, godz. 23:34
#47
Napisano 2008-12-21, godz. 12:28
Jak mozecie sobie wyobrazic w zwiazku z takim stylem zycia moje grono "przyjaciol" powiekszylo sie do niewyobrazalnych rozmiarow ale zawezylo tylko do SJ. Pierwszy "atak leku" przezylam kiedy moj ojciec - dlugoletni i oddany starszy - nawiazal kontakt z ruchem Epifanii i oczywiscie zostal wykluczony. Jeszcze bardziej probowalam "podwiesic sie" pod organizacje, zeby przypadkiem nie zginac ale i zeby nie zostac odrzucona przez Boga. No i oczywiscie ten lek, ze poza organizacja to juz tylko czarna dziura - tak jak dawne wyobrazenia o ziemi.
Okolo 10 lat temu zaczely sie prawdziwe watpliwosci - choc nie dotyczyly one dogmatow - raczej tego uczucia uciskania ludu, braku wolnosci.
Kilka lat obserwacji wystarczylo, zeby podjac decyzje - wiedzialam, ze tam nie pasuje, i wiedzialam, ze jezeli Bog istnieje to nie jest bezdusznym urzednikiem, z wypiekami na twarzy wypytujacym "grzesznikow" o szczegoly dla wlasnej tylko ciekawosci.
Mialam dosc falszywego powtarzania jak "wspanialy" jest zbor. W moich oczach nie byl, przypominal bloto.
Uplynelo kilka lat i dopiero na poczatku tego roku przelamalam ten strach wrosly w moja osobowosci - zaczelam czytac krytyczne artykuly o WTS. Bylam w szoku przez okolo tygodnia do dwoch... Nie spalam, nie jadlam, czytalam i myslalam.
Oczywiscie przeszlam przez miesiace snow o Armagedonie, zniszczeniu i caly ten pakiet lekowy zaaplikowany przez matke organizacje..
Zatem decyzja o odejsciu nie miala wiele wspolnego z naukami WTS i jej manipulacja, choc teraz jest nimi bardzo mocno podbudowana.
To tyle o mnie.
Witam jeszcze raz wszystkich! - kilka osob nawet udalo mi sie poznac (osobiscie badz droga mailowa).
#48
Napisano 2008-12-21, godz. 13:36
#49
Napisano 2008-12-21, godz. 14:29
W mojej rodzinie to norma, zawsze unikam telefonów po kongresach wtedy to naprawdę ciężko się z nimi rozmawia - wszystko skłania się do jednego jest za minutę dwunasta.A ja dzisiaj tak jak w zwyczaju mam raz na miesiąc zadzwoniłem do mojej mamy- aktywnego śj i oczywiście nie mogła za bardzo rozmawiać bo "przygotowywała się" do Straszaka,najlepsze jest to że raz kiedy ja widzę to przytula mnie, mówi jak bardzo mnie kocha a innym razem nie chce mnie widzieć-zależnie od tego co ostatnio było na zebraniu.W sumie to pewnie powinienem sie cieszyć że w ogóle ze mną rozmawia raz na miesiąć
#50
Napisano 2008-12-22, godz. 10:02
Aż kiedyś nastąpił ten dzień. Big bang i wszystko w co wierzyłem wydało się takie małe i bez znaczenia. Powoli odpuszczały też lęki. Przeczytaj tutaj-->link
Pozdrawiam Cię wyjątkowo serdecznie!
#51
Napisano 2008-12-23, godz. 04:46
Ja na razie jestem na etapie omijania szerokim lukiem wszelkich zgromadzen, zborow, czy grup religijnych. Mysle, ze to wszystko jeszcze za swieze na rozgrzebywanie. Byc moze to sie zmieni. I mam alergie na wszelkie naciski...brrr..
Ale to - powtarzam - moja sytuacja na teraz.
Czytalam troche forum i wydaje mi sie, ze i tak dosc szczesliwie wyladowalam, nie musialam przechodzic tak intensywnie odrzucenia przez ludzi ze zboru - a moze juz nie pamietam:)
#52
Napisano 2009-01-04, godz. 07:43
Ja też współczuję każdemu kto ma problem. Byłem 13 lat śj i jakieś 16 katolikiem. Było mi dobrze w zborze - realizowałem się; wspólne z rodziną wyprawy na zgromadzenia (część rodziny dalej jest w zborach), głoszenie na terenach oddalonych, długie rozmowy o Bogu z bliskimi i z nieznajomymi, itd. a teraz też jest mi też dobrze. Co do ankiety, to jest tendencyjna i ograniczona - widzę, że robil ją ktoś kto nie miał w szkole statystyki. Brakuje jeszcze co najmniej dwóch odpowiedzi. Dlatego nie wziąłem w niej udziału.Współczuję każdemu człowiekowi, który ma problem. Jeśli chce i da sobie pomóc, i jeśli myśli. Myślenie nie boli, a niektórym dość trudno to rozumieć.
#53
Napisano 2009-01-04, godz. 07:56
Jak ci tak dobrze było w organizacji,to czemu odszedłeś?zawsze możesz okazac "skruche" i wrócić na jej łono.Myśle,że prawdziwi odstepcy ochodzą bo im tam nic nie pasi,albo jest im poprostu zle i nic im tego nie rekompensuje,nawet kongresy głoszenie i pseudorozmowy o Bogu.A jesli cie wykluczyli,to cóz,przejdziesz kwarantanne i abarotno,przyjmą cie z otwartymi ramionami.A wogóle,to to forum moze ci niezle namieszać w mozgownicy,więc......Ja też współczuję każdemu kto ma problem. Byłem 13 lat śj i jakieś 16 katolikiem. Było mi dobrze w zborze - realizowałem się; wspólne z rodziną wyprawy na zgromadzenia (część rodziny dalej jest w zborach), głoszenie na terenach oddalonych, długie rozmowy o Bogu z bliskimi i z nieznajomymi, itd. a teraz też jest mi też dobrze. Co do ankiety, to jest tendencyjna i ograniczona - widzę, że robil ją ktoś kto nie miał w szkole statystyki. Brakuje jeszcze co najmniej dwóch odpowiedzi. Dlatego nie wziąłem w niej udziału.
#55
Napisano 2009-03-19, godz. 07:07
"Dla religii tylko to jest prawdziwe, co jest święte; dla filozofii tylko to jest święte, co prawdziwe."
Ludwig Feuerbach
#56
Napisano 2009-03-19, godz. 07:10
Tylko po co taka opcja? Ankieta dotyczy byłych śJ a nie wszystkich ludzi.A moim zdaniem, brakuje opcji: Nie byłem nigdy Świadkiem i dzięki temu żyję normalnie.
#57
Napisano 2009-03-19, godz. 07:49
Tylko po co taka opcja? Ankieta dotyczy byłych śJ a nie wszystkich ludzi.
OK, mój błąd, nie zwróciłam uwagi że dotyczy to tylko ex-ŚJ, ale odkąd pamiętam mam z nimi styczność, nawet uczęszczałam do zboru przez trzy lata co niedzielę, ale Świadkiem nie byłam.
Użytkownik aPsik edytował ten post 2009-03-19, godz. 07:55
"Dla religii tylko to jest prawdziwe, co jest święte; dla filozofii tylko to jest święte, co prawdziwe."
Ludwig Feuerbach
#58
Napisano 2009-04-08, godz. 14:13
Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-04-08, godz. 14:21
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#59
Napisano 2009-04-08, godz. 14:54
Gdy budzę się rano, to dociera do mnie, że jestem nikim (w sensie, że nie należę do żadnej społeczności) i zostało mi tylko imię i nazwisko... Dziwne to uczucie. Gdy jeszcze wczoraj zastanawiałem się czy pójść na "Pamiątkę" dotarło do mnie, że i tak ta uroczystość jest pustym obrzędem. Poza tym dotarło do mnie również, że nigdy nie byłem chrześcijaninem! Tyle lat grałem w jakimś marnym przedstawieniu, żyłem w wyimaginowanym świecie. A radość? Co to było? Jakieś "zacieszenie" bez powodu. Autyzm duchowy. Totalna destrukcja. A teraz? Wolność - dobre mi sobie! Od cholernego miesiąca się zbieram, by zacząć żyć jak przeciętny człowiek, a nie jak zakichany myśliciel o niczym. Jedynym plusem jest to, że nie żałuję ani trochę, że odszedłem. Nie mam ani cienia wątpliwości, jakim złem jest organizacja śJ - widok ruin, pogorzelisk i poległych idei w moim świecie jest zbyt wymowny
Andrea,widze,ze wpadasz w czarna dziure,ja tez mialam taki paskudny okres po wyjsciu z WTSu.Nie popadaj w duchowy autyzm[trafne okreslenie],ale szukaj kontaktu z normalnymi ludzmi,przecież masz znajomych,z którymi miałes luzne kontakty,moze warto odnowic stare przyjaznie?A wspomniałes ,ze spotykałes sie z T.Polgeskiem,może jego towarzystwo by ci odbudowało zachwianą percepcje rzeczywistosci?Mysle,ze warto,abys kontynuowal rozpoczetą droge do poznania Jezusa,przynajmiej oszczedzi ci to bólu odrzucenia,bo On zawsze jest przy szukajacym Go.Zycze Ci,abys bezbolesnie przeszedł ten okres transformacji,nie wpadaj a samooskarzenie i czarnowidztwo,popatrz wokół siebie,może jest ktos bardziej zagubiony i trzeba mu pomóc?Powodzenia
#60
Napisano 2009-04-08, godz. 16:04
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych