Skocz do zawartości


Zdjęcie

Skutki uboczne


  • Please log in to reply
42 replies to this topic

#1 ABC...

ABC...

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 72 Postów
  • Lokalizacja:Wroclaw

Napisano 2006-09-01, godz. 14:20

Nie bez rozbawienia zaowazylam, ze po moich ¨delikatnych¨ spieciach dot. moich odczuc co do ¨niezupelnej prawdy¨ gloszonej przez nauki organizacji nabralam syndromu mentalnej sieroty. Zaczelam bac sie podejmowania decyzji i udzielania w dyskusjach gdzie musialabym cokolwiek argumentowac. Kazdy nawet najbardziej bzdurny argument wypowiedziany stanowczo i z naciskiem wywolywal u mnie stany zwatpienia i wycofanie z dyskusji. Doszlo do tego, ze gdy Moj Piekny ¨kazal¨ mi cos wybrac stawalam i oswiadczalam ¨nie, bo jak wybiore to bedzie zle¨. :lol: Z perspektywy czasu jest to komiczne, ale uciazliwe w zyciu. Takie przyzwyczajenie, ze ktos wybiera za nas, wie lepiej i sie nie dyskutuje. Nie chce oczywiscie robic tu z siebie ofiary niczego, ale czy wy tez tak mieliscie/macie/miewaliscie?

#2 wiki

wiki

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 50 Postów

Napisano 2006-09-01, godz. 17:01

Moja Droga ABC nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem :)

Wychowałam się od urodzenia u ŚJ i od początku tak właśnie się czułam.

Z początku to jeszcze się nie dawało tak we znaki bo człowiek był dzieciakiem i robił wszystko co mu powiedzą. Dopiero z chwilą dorastania przychodzi taki moment, że pewne wydarzenia wymagają pewnych określonych zachowań i podejmowania decyzji.
Dziwne a nawet śmieszne jest to, że z trudem przychodzi podejmowanie nawet tych najmniejszych decyzji, a na dodatek kiedy się już je podejmie to i tak ma się poczucie winy, że może jednak powinnismy wybrać inaczej. Tłem naszych zachowań i kontaktów międzyludzkich jest mieszanka wybuchowa: lęku i poczucia winy. Wszystko jest automatycznie filtrowane czy zgadza się z zasadami Bożymi ( czyt. Organizacji ) czy nie. Ponieważ nikt nie jest doskonały a zasady są surowe i dotyczą wszystkich dziedzin życia trudno ich nie łamać. I nawet najmniejsze uchybienie może wywołać w nas wielkie poczucie winy a co za tym idzie wieczne niezadowolenie z siebie.

Ja czułam się najgorzej kiedy w towarzystwie trwała rozmowa, każdy się wypowiadał co na dany temat myśli a ja zawsze bałam się coś powiedzieć gdyż wydawało mi że coś palnę i się pograżę w obecności wszystkich. Czasami to były naprawdę stresujące sytuacje. Traciłam przez to w szkole, u znajomych i w ogóle w życiu. Wydawałam się spokojna i niedostępna. A gdybym była po prostu sobą.......

Moje nastawienie do życia zmieniło się za sprawą pewnej osoby, której bedę za to wdzieczna do końca życia. :) :) :) :) :) :) :) :)

Teraz czuję się wolna i głośno wyrażam swoje opinie. To bardzo przyjemne uczucie, że kontroluje się swoje życie.

Masz rację, że teraz wydaje się to komiczne ale też bardzo przykre bo pokazuje jaką władzę nad umysłami posiada miłościwa Organizacja.......


Pozdrawiam ;)
Matrix, matrix, wszędzie matrix....
jak odłączyć te kabelki, żeby później nie bolało???

#3 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-09-01, godz. 18:40

Pocieszę Was, że można się z tego wyleczyć. Życie po prostu wymusza pewne zachowania. Choć pewnie zależy wiele od indywidualnych, wrodzonych cech osobowości.
Pozostały za to w mojej psychice inne ślady, o których nie chce mi się opowiadać tu i teraz. To dobry temat na opowieść w bardziej kameralnych warunkach. Mam jednak nadzieję, że i to uda mi się zaleczyć.
Pozdrawiam
Urodzony "w prawdzie"
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#4 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-09-01, godz. 20:02

Blizny zostają na zawsze. Ale co mnie nie zabije, to mnie wzmacnia.

Jeżeli jest coś pozytywnego, co zawdzięczam byciu ŚJ to przede wszystkim umiejętność bycia innym, przekucia inności w swój atut, nie poddania się naczelnej zasadzie kierującej polskim społeczeństwem: nie wychylać się.
[db]

#5 ABC...

ABC...

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 72 Postów
  • Lokalizacja:Wroclaw

Napisano 2006-09-04, godz. 09:14

Dziekuje wam. :)

Ja nie pisze, ze sie ¨z tego nie wyleczylam¨. Wiem, ze mozna. Idzie mi coraz lepiej. Nie mniej jednak uznalam to za zjawisko godne uwagi i kilku zdan. Swiadomosc, ze nie jest to ulomnosc charakteru tylk wplywu jakiegos czynnika pokrzepia i dodaje pewnosci siebie. ;)

#6 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-09-04, godz. 10:10

Oczywiście, że tak. Z zasadzie u 90% ex-ów można zauważyć podobne problemy, więc trudno uważać, że to kwestia indywidualna. Cieszmy się z tego, że jesteśmy już na zewnątrz. Gdy rozmawiam z ludźmi, którzy całe życie spędzili w organizacji, nie mogę pogodzić się z tym, że z ich mózgów została wata (np. moja babcia). My jesteśmy jeszcze przypadkami do uratowania, mamy kilka blizn, z których część może zostać do końca życia, ale żyjemy. A inni ludzie są już po prostu martwi.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#7 ABC...

ABC...

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 72 Postów
  • Lokalizacja:Wroclaw

Napisano 2006-09-05, godz. 07:40

Odnosze podobne wrazenie. Tzn. i bedac pod ¨wplywami¨ organizacji i potem jakos w pewien sposob czulam sie nie tyle odizolowana co ¨ograniczona¨. Nie potrafilam wielu ¨mechanizmow zachowan¨ zrozumiec i brakowalo mi jakiejs takiej spontanicznej umiejetnosci radzenia sobie w roznych sytuacjach. Nie wiem czy to powszechne zjawisko u ludzi silnie zindokrynowanych czy to taki moj ¨wylaczny problem¨. A co Wy na to?

#8 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-09-05, godz. 08:01

Ten problem może dotyczyć dużej liczby ex-ów. Powód? Organizacja ogranicza i zawęża myślenie. Człowiek, który wyjdzie poza jej mury, może czuć się zagubiony. To słynny frommowski mechanizm "ucieczki od wolności", w którym niewola "Strażnicy" jawi się jako bołogostan.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#9 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-09-05, godz. 09:17

Ten problem może dotyczyć dużej liczby ex-ów. Powód? Organizacja ogranicza i zawęża myślenie. Człowiek, który wyjdzie poza jej mury, może czuć się zagubiony. To słynny frommowski mechanizm "ucieczki od wolności", w którym niewola "Strażnicy" jawi się jako bołogostan.


I potem często kończy się to na jeden z dwóch skrajnych sposobów:
- 1. Delikwent znajduje sobie nowego duchowego guru, który będzie go prowadził na pasku.
- 2. Dochodzi do wniosku rodem z Dostojewskiego: jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno.

Sztuką jest nauczyć się odpowiedzialności za swoje życie przed sobą samym i własnym sumieniem, a nie starszymi albo rabinackimi przepisami. Ale się udaje :)
[db]

#10 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-09-05, godz. 09:44

Dlatego może to zabrzmi jak herezja, ale SJ mają poniekąd trochę racji, kreśląc negatywny wizerunek odstępców. Oczywiście, posługują się karygodnym czarno-białym schematem, ale to u nich normalne (i w zasadzie w prawie każdej zamkniętej społeczności, gdzie musi istnieć antagonizm "my-oni"). Natomiast nie mówią nic o przyczynach możliwych problemów po opuszczeniu organizacji. O, pardon: mówią - że w delikwenta wstąpił legion demonów. <_< I na tym kończy się odpowiedzialność organizacji za spustoszenie, jakie może poczynić w umyśle... :(
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#11 ABC...

ABC...

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 72 Postów
  • Lokalizacja:Wroclaw

Napisano 2006-09-05, godz. 11:08

Podsunelam co nieco siostrze do czytania. Tyle, ze ona strasznie sie ociaga, krazy. Widac, ze ma ochote, ale... Bez sensu. Wiecie, samo to wystarcza zeby sie zorientowac, ze z ta organizacja jest cos nie tak. :/ Zreszta nie tylko z nia.

BTW.: Sugerujesz, ze z nas poza organizacja to takie troche lamagi zyciowe? ;)

Użytkownik ABC... edytował ten post 2006-09-05, godz. 11:09


#12 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-09-05, godz. 11:46

Absolutnie nie czuję się łamagą życiową i biada temu, kto tak stwiedzi :P B) . Sygnalizuję tylko, że w przypadku ex-ów pewne problemy mogą bardziej się nasilać. Nie dotyczy to jedynie byłych SJ. Co więcej: to zjawisko powszechne na całym świecie, w którym ex-SJ są może 1-procentową populacją. Podobne mechanizmy, co u ex-ów, można zaobserwować u byłych więźniów, byłych poddanych (pięknie to opisuje Kapuściński w "Cesarzu"), byłych żołnierzy i funkcjonariuszy... Niekiedy pozory wolności są tak silne, że potrafimy w nie uwierzyć bardziej... niż w samą wolność. Odsyłam do "Ucieczki od wolności" E. Fromma. Naprawdę znakomita lektura, która powinna być katechizmem każego ex-a, i nie tylko.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#13 ABC...

ABC...

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 72 Postów
  • Lokalizacja:Wroclaw

Napisano 2006-09-06, godz. 06:35

A masz moze w formie e-booka? :)

#14 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-09-06, godz. 07:03

A masz moze w formie e-booka? :)

Nie mam, bo generalnie... nie lubię e-booków :) . Ale jestem niemal pewnien, że można to ściągnąć z sieci.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#15 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2006-09-06, godz. 07:18

' date='2006-09-05 10:17' post='34362']
I potem często kończy się to na jeden z dwóch skrajnych sposobów:
- 1. Delikwent znajduje sobie nowego duchowego guru, który będzie go prowadził na pasku.
- 2. Dochodzi do wniosku rodem z Dostojewskiego: jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno.

Sztuką jest nauczyć się odpowiedzialności za swoje życie przed sobą samym i własnym sumieniem, a nie starszymi albo rabinackimi przepisami. Ale się udaje :)


Czy ktos slyszal takie powiedzenie:
"Jesli spotkasz Budde to go zabij"?

Oto wlasnie chodzi, aby stanac na wlasne duchowe nogi, a nie podazac slepo za innymi.

#16 ABC...

ABC...

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 72 Postów
  • Lokalizacja:Wroclaw

Napisano 2006-09-06, godz. 10:26

Nie mam, bo generalnie... nie lubię e-booków :) . Ale jestem niemal pewnien, że można to ściągnąć z sieci.


Szukam, szukam i... nic. :/ chyba trudno dostepna. Ale jeszcze poszukam. Ale jak ktos znajdzie/ma to bedze wdzieczna za podeslanie.

#17 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-10-21, godz. 19:37

Zaczelam bac sie podejmowania decyzji i udzielania w dyskusjach gdzie musialabym cokolwiek argumentowac.

Ja miałem też trochę podobnie. Choć nie dokońca. Jakoś bardzo zamknąłem się na ludzi, straciłem poczucie własnej wartości, uleciała ze mnie chęć spotykania się ludźmi. Unikam ich do tej pory. Strasznie nie lubię, jak przychodzę na jakieś zebranie do jakiegoś kościoła, a ktoś do mnie zagaduje, nie daj Boże pochwali. Odrazu się chowam i uciekam w głąb siebie. Ale i tak robię postępy. Z początku byłem taki nieśmiały, że nawet przez Internet nie miałem odwagi zagadać. ;) Przed napisaniem pierwszego posta tutaj na forum to dosłownie trzęsły mi się ręce. :) A w głowie miałem takie mało dowartościujące myśli: "I tak na pewno mi nikt nie odpisze, na pewno mnie wszyscy zlekceważą". To jest dopiero pożoga. :D
O pisaniu na gg też nie było mowy, ale i do tego się przełamałem. I też te głupie myśli typu: "I teraz się wyda, jakim jestem nieudolnym rozmówcą", albo "Teraz to wszyscy będą wiedzieć, ile błędów robię". :D :D
Pożoga do potęgi. :D :D
Ale i z tym się przełamałem. Pewnie jeszcze trochę i zacznę z kimś rozmawiać przez telefon, a później pewnie przyjdzie pora na spotkanie w realu.

Ha! Ha! Nie wnikam w szczegóły, ale w Organizacji dałem się nieźle zaszczuć. Nic dziwnego, jak niemalże na każdym kroku się słyszy, jakim małym, marnym jest się człowiekiem. :angry:

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#18 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-10-21, godz. 21:16

Może niekiedy warto sobie zaśpiewać:

Bóg kocha mnie
Takiego jakim jestem
I cieszy się
Każdym dobrym gestem.
Alleluja,
Boża miłość mnie rozpiera.
Czesiek

#19 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-10-22, godz. 06:47

Skutki uboczne....... życie w jakiejkolwiek formie powoduje skutki uboczne, u nas exów po prostu inne skutki dające się ując w jakiś zbiór podobieństw :)
Ja myślę, że pobyt w organizacji przede wszystkim pomógł mi w przełamaniu tremy przy wystąpieniach publicznych, minusy :))))) a może własnie ich nie ma, byc może własnie samo uwolnienie umysłu to jeden wielki plus :)))))) Lepiej miec wolny umysł nawet z bliznami, niż zniewolony :)
pozdrawiam all
nie potrafiłam uwierzyć.......

#20 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-10-22, godz. 07:55

Może niekiedy warto sobie zaśpiewać:

Bóg kocha mnie
Takiego jakim jestem
I cieszy się
Każdym dobrym gestem.
Alleluja,
Boża miłość mnie rozpiera.

Czesiek myślę, że warto. :) Zdecydowanie lepsze takie myślenie, niż ciągłe życie w strachu przed Bogiem. Tylko, że to nie zawsze jest takie łatwe. Czasami potrzeba na taką przemianę i ufność czasu. ;)

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych