Co zrobisz, jeżeli Twoja "druga połowa" zechce przyłączyć się do ŚJ?
#1
Napisano 2006-10-31, godz. 11:06
chciałam zapytać Ciebie jak i innych...
Co zrobiłbyś/łabyś gdyby twoja obecna druga polowa postanowiła nagle wstąpic do Organizacji nie przyjmując żadnych argumentów??
#2
Napisano 2006-10-31, godz. 11:20
a odpowiadając poważnie: problem zapewne "rozwiązałby się sam" w tym sensie, że będąc pod wpływem organizacji, sympatia zerwałaby wszelkie kontakty z odstępcą. A więc ja nie musiałbym podejmować żadnej decyzji. A gdybym nie godził się z nowym stanem rzeczy, zapewne i tak bym nic nie wskórał.
#3
Napisano 2006-10-31, godz. 11:20
przecież ludzie nie sj wyciagają sj z organizacji właśnie dzieki miłości.....
Użytkownik Maryhna edytował ten post 2006-10-31, godz. 11:23
#4
Napisano 2006-10-31, godz. 11:27
jeśli, jak mówisz, nie odniosłyby skutku, to w moim przypadku ("odstępca") wstąpienie do organizacji zapewne równałoby się zerwaniu relacji uczuciowej. Wiem jednak, że w przypadkach mniej drastycznych ("światus, ale nie odstępca") bycie w organizacji nie jest równoznaczne zerwaniu relacji z mężczyzną.
mówiąc szczerze, nie wiem co bym zrobił...
gdyby sytuacja miała miejsce po ślubie, trwałbym przy żonie, zgodnie z przysięgą, mimo największych trudności...
jeśli przed ślubem, zastanowiłbym się nad sensownością zawierania małżeństwa...
#5
Napisano 2006-10-31, godz. 11:30
#6
Napisano 2006-10-31, godz. 12:07
Najprościej rzec: poszukaj sobie innego partnera/partnerki życiowej.
W praktyce serce się przeciwko temu buntuje, przynajmniej przez parę miesięcy...
Mimo, że są to wybory smutne i dramatyczne, ogólnie skłaniam się ku opinii że w przypadku miłości, o której nie możemy zapomnieć, z dwojga złego lepsze jest cierpienie w samotności od nieudanego związku rozrywanego konfliktami na tle wychowywania dzieci i innymi...
Łatwiejsze jest małżeństwo ludzi IGNORUJĄCYCH dwie religie od małżeństwa ludzi WYZNAJĄCYCH dwie religie, zwłaszcza jeśli różnice są tak gigantyczne, jak między katolicyzmem a ŚJ.
#7
Napisano 2006-10-31, godz. 12:49
ps: nie żebym cos sugerowała
#8
Napisano 2006-10-31, godz. 13:05
może się więc zdarzyć, że ktoś poślubi np. wychowaną przez ŚJ "nieczynną głosicielkę".
Pomyśli sobie: "ja jestem niepraktykującym katolikiem, ona niepraktykującym ŚJ, ułoży nam się".
Okaże się jednak, że ona po jakimś czasie zostanie uaktywniona i zacznie popadać w fanatyzm: i co wtedy?
#9
Napisano 2006-11-01, godz. 21:05
Sebastianie Andryszczaku
chciałam zapytać Ciebie jak i innych...
Co zrobiłbyś/łabyś gdyby twoja obecna druga polowa postanowiła nagle wstąpic do Organizacji nie przyjmując żadnych argumentów??
Ja nie wyobrażam sobie, aby moja żona nagle zaczęła studium ze śJ poza moimi plecami. Wie co i dlaczego myślę o naukach WTS.
A gdyby coś takiego się stało, to zacząłbym dyskusję od obalenia argumentu WTS, że wszelka dyskusja na temat ich nauki jest niemozliwa, bo jest to atak na ich naukę, to prześladowanie ich wiary i jest to dowód na prawdziwość tej nauki
#10
Napisano 2006-11-02, godz. 22:34
#11
Napisano 2006-11-03, godz. 10:09
SłowiczekJa osobiści jak bym się dowiedział żę moja dziewczyna zaczyna chodzić na zebrania to starał bym się jej pokazać to co ja już zauważyłem dzięki forum ale napewno nie na siłe bo każdy ma wolną wole ale raczej jej to nie grozi:)
Jeśli ktoś dał sobie założyć klapki na oczy w postaci stwierdzenia, że wszelka krytyka nauki WTS jest prześladowaniem za wiarę i dowodzi prawdziwości tejże nauki, to żadne argumenty nie są w stanie pokazać, że WTS nie służy Bogu tylko sobie. Nawet zasypanie mnóstwem faktów nic nie pomoże, nawet pokazanie, że przecież Biblia mówi coś innego. Stąd zacząłbym od ustalenia reguł dyskusji, czyli pokazania, że to co będę robił nie jest prześladowaniem za prawdę.
#12
Napisano 2006-11-03, godz. 10:44
Użytkownik słowiczek edytował ten post 2006-11-03, godz. 10:44
#13
Napisano 2006-11-03, godz. 10:53
Popieram Cię Czesiek bo sam jak jeszcze byłem dość gorliwym świadkiem to dla mnie ta krytyka była jak by wyprubowaniem wiary, ale jak to mówią kropla drąży skałe i w moim przypadku to się sprawdziło. No ale jeśli swojej drugiej połówce przedstawimy tą prawdziwą strone WTS to wtedy będą mniejsze szanse że nauki brooklinu na nią zadziałają.
Ja wolę zadbać o to, aby moja żona i dzieci wiedziały co jest napisane w Biblii i znały Jej nauki, bo to w większym stopniu je uchroni od wszelkiej maści zwodzicieli, niż przedstawianie kłamst zawartych w ich naukach.
#14
Napisano 2006-11-04, godz. 12:42
no kolego. tego się nigdy nie wie na pewno. może się kiedyś zdarzyć, że Twoja żona zmieni zdanie lub postrzeganie nauk i wogóle sobie nie da tłumaczyć czegokolwiek. i co wtedy ? rozwód ?Ja nie wyobrażam sobie, aby moja żona nagle zaczęła studium ze śJ poza moimi plecami. Wie co i dlaczego myślę o naukach WTS.
A gdyby coś takiego się stało, to zacząłbym dyskusję od obalenia argumentu WTS, że wszelka dyskusja na temat ich nauki jest niemozliwa, bo jest to atak na ich naukę, to prześladowanie ich wiary i jest to dowód na prawdziwość tej nauki
pamiętasz, że Apostoł Paweł był gorliwym judaistą zanim poszedł za Chrystusem ?
#15
Napisano 2006-11-04, godz. 16:03
#16
Napisano 2006-11-04, godz. 16:07
masz rację Sebastianie. Pozostaje tylko zasadnicza kwestia: możesz być przekonany, że swojej żonie i dzieciom przekażesz właściwą wiedzę. co jednak, gdy okaże się iż jesteś w błędzie. czy będziesz winien "ich krwi" ?pewnym być nie można, ale zamiast siedzieć z założonymi rękami lepiej zadbać, aby żona i dzieci miały wiedzę, która sprawi że nikt nie wprowadzi ich w błąd.
#17
Napisano 2006-11-04, godz. 16:11
jako trzydziestolatek poswięciłem kilka lat na dokładne zbadanie sprawy.
to nie była decyzja na zasadzie, że jak się zawiodłem na ŚJ to "wracam do punktu wyjścia".
dokładnie zbadałem sprawę i mam 100% pewność że nie istnieje żadna religia bardziej prawdziwa niż katolicyzm.
#18
Napisano 2006-11-04, godz. 16:17
no to widzę, że już Cię "ładnie wzięło". ciekawe co na to koledzy, którzy reprezentują inne opcje. czy nie poczują się zasmuceni na stwierdzenie "bardziej prawdziwa". bo ono chyba oznacza, że te inne "mniej prawdziwe" mogłyby się cieszyć mniejszym uznaniem Boga.jako nastolatek dałem się zwieść, dałem się wprowadzić w błąd.
jako trzydziestolatek poswięciłem kilka lat na dokładne zbadanie sprawy.
to nie była decyzja na zasadzie, że jak się zawiodłem na ŚJ to "wracam do punktu wyjścia".
dokładnie zbadałem sprawę i mam 100% pewność że nie istnieje żadna religia bardziej prawdziwa niż katolicyzm.
#19
Napisano 2006-11-04, godz. 16:29
Była by to dla mnie informacja zwrotna, że zawiodłem na całej linii jako partner, ponieważ do takich organizacji jak śJ trafiają przede wszystkim ludzie, którzy nie doświadczyli w życiu miłości, lub co najwyżej dostali jakieś resztki.Sebastianie Andryszczaku
chciałam zapytać Ciebie jak i innych...
Co zrobiłbyś/łabyś gdyby twoja obecna druga polowa postanowiła nagle wstąpic do Organizacji nie przyjmując żadnych argumentów??
Użytkownik Terebint edytował ten post 2006-11-04, godz. 16:32
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#20
Napisano 2006-11-04, godz. 16:48
chodzi mi jednak o to, że nawet nie wyznając całej prawdy (katolicyzmu) zbawić się może np. protestant,
jeśli wierzy w ofiarę okupu Jana 3:16
Terebint nie zgadzam się, że jak żona wstępuje do ŚJ to mąż zawiódł jako partner.
Co np. powiesz o tym gdy oboje zostają ŚJ? Oboje zawiedli? Chyba nie...
Użytkownik Sebastian Andryszczak edytował ten post 2006-11-04, godz. 16:59
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych