Czy warto polemizować z ŚJ?
#1
Napisano 2006-11-09, godz. 20:48
Może więc lepiej dyskutować wyłącznie z oficjalnymi publikacjami? Niewiele lepiej, ponieważ zawierają one jedynie, że tak powiem, „prawdę na czas słuszny”, tzn. takie poglądy obowiązujące w chwili wydawania danego tekstu, które już w następnej jego edycji mogą ulec zmianie. Tak więc zarówno szeregowy ŚJ, jak i hobbysta zainteresowany doktryną WTS-u, mogą być pewni w swoim życiu tylko dwóch rzeczy: własnej śmierci i przewodniej roli CK. Cała reszta to niewiadoma.
Trudno jednak polemizować z niewiadomą. Trudną ją nawet poznać. Lepiej byłoby poczekać na jakiś katechizm made in Brooklyn. Ale tego w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie.
Nie pojawi się też żaden objazdowy apostoł z Brooklynu, którego można by zapytać. A nawet jeśli pozwoliłby się zapytać, to i tak jego odpowiedzi nie byłyby wiążące, bo liczy się tylko słowo drukowane. To z kolei nie jest ważne bezterminowo. I kółeczko się zamyka.
Po co więc pytać, skoro nikt nie jest władny odpowiadać?
#2
Napisano 2006-11-09, godz. 22:04
GonzaloWielu jest na tym forum amatorów dyskusji z doktryną ŚJ. Co prawda niełatwo znaleźć ŚJ gotowego do takich dysput, ale mimo wszystko jacyś się trafiają. Jeśli jednak nasz rozmówca nie ogranicza się do cytowania oficjalnej literatury WTS, to cała reszta jego stanowiska tak naprawdę nie reprezentuje nikogo innego niż on sam.
Może więc lepiej dyskutować wyłącznie z oficjalnymi publikacjami? Niewiele lepiej, ponieważ zawierają one jedynie, że tak powiem, „prawdę na czas słuszny”, tzn. takie poglądy obowiązujące w chwili wydawania danego tekstu, które już w następnej jego edycji mogą ulec zmianie. Tak więc zarówno szeregowy ŚJ, jak i hobbysta zainteresowany doktryną WTS-u, mogą być pewni w swoim życiu tylko dwóch rzeczy: własnej śmierci i przewodniej roli CK. Cała reszta to niewiadoma.
Trudno jednak polemizować z niewiadomą. Trudną ją nawet poznać. Lepiej byłoby poczekać na jakiś katechizm made in Brooklyn. Ale tego w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie.
Nie pojawi się też żaden objazdowy apostoł z Brooklynu, którego można by zapytać. A nawet jeśli pozwoliłby się zapytać, to i tak jego odpowiedzi nie byłyby wiążące, bo liczy się tylko słowo drukowane. To z kolei nie jest ważne bezterminowo. I kółeczko się zamyka.
Po co więc pytać, skoro nikt nie jest władny odpowiadać?
Może warto pytać, aby ludzie pytani zastanowili się komu tak naprawdę wierzą, czy Bogu i Jego niezmiennemu Słowu, czy ludziom, którzy nie szanują Biblii i robią z nią to, co im się podoba.
#3
Napisano 2006-11-18, godz. 11:44
#4
Napisano 2006-11-20, godz. 08:32
Podpisuję się pod Twoimi słowami Gonzalo . Jednak uważam że warto rozmawiać i zawsze warto próbować. Jestem tego żywym przykładem. Miałam identyczny sposób myslenia jak miliony SJ obecnie mają, a jednak ktoś ,,odważył " się na trudne i często bolesne rozmowy ze mną . Nie było łatwo, gdyż w swoim rozmówcy widziałam tylko zagubionego odstepce który ma siedem demonów Niestety tak było. To zalezy też od osobowosci takiego SJ w duzym stopniu. Wiem z doswiadczenia że cierpliwość i umiejętna polemika potrafią dać do myślenia i mogą przynieść dobre owoce .Z pewnoscią nie od zaraz ale z czasem...Szczególnie gdy ktoś już ma jakieś wątpliwości , nawet nie przyznając się do tego.Takie rozmowy nie są ani łatwe ani proste ale jestem przykładem że nie są niemozżiwe i z góry skazane na niepowodzenie. Dlatego zachęcam wszystkich do tego aby nie rezygnowali z polemiki ze SJ nawet jesli sprawa wydaje się beznadziejna. Pozdrawiam.Wielu jest na tym forum amatorów dyskusji z doktryną ŚJ. Co prawda niełatwo znaleźć ŚJ gotowego do takich dysput, ale mimo wszystko jacyś się trafiają. Jeśli jednak nasz rozmówca nie ogranicza się do cytowania oficjalnej literatury WTS, to cała reszta jego stanowiska tak naprawdę nie reprezentuje nikogo innego niż on sam.
Może więc lepiej dyskutować wyłącznie z oficjalnymi publikacjami? Niewiele lepiej, ponieważ zawierają one jedynie, że tak powiem, „prawdę na czas słuszny”, tzn. takie poglądy obowiązujące w chwili wydawania danego tekstu, które już w następnej jego edycji mogą ulec zmianie. Tak więc zarówno szeregowy ŚJ, jak i hobbysta zainteresowany doktryną WTS-u, mogą być pewni w swoim życiu tylko dwóch rzeczy: własnej śmierci i przewodniej roli CK. Cała reszta to niewiadoma.
Trudno jednak polemizować z niewiadomą. Trudną ją nawet poznać. Lepiej byłoby poczekać na jakiś katechizm made in Brooklyn. Ale tego w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie.
Nie pojawi się też żaden objazdowy apostoł z Brooklynu, którego można by zapytać. A nawet jeśli pozwoliłby się zapytać, to i tak jego odpowiedzi nie byłyby wiążące, bo liczy się tylko słowo drukowane. To z kolei nie jest ważne bezterminowo. I kółeczko się zamyka.
Po co więc pytać, skoro nikt nie jest władny odpowiadać?
#5
Napisano 2008-06-19, godz. 09:19
Prowadzę od dłuższego czasu regularne spotkania ze ŚJ, którzy zaczynają myśleć i coraz trudniej jest im radzić sobie z wątpliwościami co do nauki Strażnicy. To trudna praca, ale w ten sposób ratujesz człowieka ze szponów, które go trzymają i manipulują, jak kukiełką. Warto prowadzić człowieka do wolności, a przede wszystkim do wolności w Chrystusie Jezusie.
#7
Napisano 2008-06-19, godz. 10:39
Bezapelacyjnie zgadzam się z pierwszym członem tego zdania. Drugiego członu nie rozumiem. Nie neguję chrześcijaństwa, ale czym jest wolność w Chrystusie Jezusie? Czy koniecznie wyzwolony umysł ŚJ trzeba czymś zapełniać?Warto prowadzić człowieka do wolności, a przede wszystkim do wolności w Chrystusie Jezusie.
#8
Napisano 2008-06-19, godz. 10:48
Czuję się chrześcijanka niezrzeszoną i chcę by tak narazie pozostało. Nie szukam wypełniacza po organizacji, jestem szczęśliwa, moje zycie mnie satysfakcjonuje....czy to źle?
Może kiedys będę chciała wrócić do kościoła? Może? Narazie nie czuję takiej potrzeby.
Czy jest tu więcej takich osób jak ja? Czy każdy odszedł do organizacji do jakiegoś innego kościoła bądź zrzeszenia.
Ja póki co narazie mam dość sformalizowanej religii w moim zyciu.
#10
Napisano 2008-06-21, godz. 15:35
Też jestem niezrzeszony i tak mi na razie dobrze. Mogę tu surfować, zapoznając się z innymi poglądami i odmiennymi argumentami. Lecz zdaję sobie sprawę, że nie jest to właściwe nastawienie. Bóg zawsze organizował swój lud. Jezus też to robił oraz apostołowie, tworząc zbory i zebrania. (Mt.18:20 ; Ef.1:22 ; Heb.10:25 ; 1 Kor.14:23- 33) Szkopuł w tym gdzie, kto??? Nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Błąkam się i szukam. (Mt.7:7) A co do rozmawiania z innymi - tak. jak mówi Ezechiel. (3:1)Może kiedys będę chciała wrócić do kościoła? Może? Narazie nie czuję takiej potrzeby. Czy jest tu więcej takich osób jak ja?
-- gambit
Użytkownik gambit edytował ten post 2008-06-21, godz. 15:40
#11
Napisano 2008-06-21, godz. 18:07
#12
Napisano 2008-06-22, godz. 04:57
Co ten post znaczy? Może mi ktoś wytłumaczy?A ja do końca życia - mojego życia. (Nie) warto polezmizować ze Świadkami Jehowy.
#13
Napisano 2008-06-22, godz. 05:36
Być może to, że każdy w tej kwestii może mieć inne zdanie, a różni ludzie mogą widzieć różne powody do podjęcia polemiki ze świadkami Jehowy lub rezygnacji z niej. Tak więc nie ma w tym temacie jednej słusznej odpowiedzi.Co ten post znaczy? Może mi ktoś wytłumaczy?
#15
Napisano 2008-06-23, godz. 07:38
Wiecie, na mnie największe wrażenie zrobiły osoby które jak oberwały to nadal były sobą. Dla mnie to było zawsze normalne że jak ktoś mi dokopał to trzeba było zezwierzęcić się do końca żeby komuś niemalże w gardło wejść.
Czy warto z kimś rozmawiać? - moje odczucia? Takie pytanie centruje na samego siebie.
Polemizować? - To jakby rozpoczynając z kimś rozmowę zakłada się że będzie bitwa.
Lepiej się zastanowić nad takimi rzeczami: Moje ja jest przykładem dla innych, wszyscy mogą kraść, kłamać... ale ja będę zawsze sobą niezależnie od innych i ja mogę sprawić że inni mogą się zmienić ... i zrobię to bezinteresownie nikomu nigdy niczego nie wypominając, doceniając jedynie byt życia bez tych koszmarnie skomplikowanych debat ponieważ życie jest piękne, kwiatki są piękne i pięknie jest jak ludzie są wzajemnie dla siebie mili.
Spróbuj tego.
Użytkownik yogiii edytował ten post 2008-06-23, godz. 07:47
#16
Napisano 2008-06-23, godz. 09:48
[color="#0000FF"]Lepiej się zastanowić nad takimi rzeczami: Moje ja jest przykładem dla innych, wszyscy mogą kraść, kłamać... ale ja będę zawsze sobą niezależnie od innych i ja mogę sprawić że inni mogą się zmienić ... i zrobię to bezinteresownie nikomu nigdy niczego nie wypominając, doceniając jedynie byt życia bez tych koszmarnie skomplikowanych debat ponieważ życie jest piękne, kwiatki są piękne i pięknie jest jak ludzie są wzajemnie dla siebie mili.
Ale czy wtedy zaistniałoby to forum? Czy byłoby tak popularne? Na ilustracjach strażnic też życie jest piękne, kwiatki są piekne, ludzie są mili, a jednak tylko jeden na tysiąc reaguje pozytywnie.
To pytanie jest potrzebne i z pewnością nikogo nie krzywdzi. Krzywdzić może odpowiedź.
Na forum każdy może zaprezentować swoje ja i pokazać jak piękne i różnorodne jest życie, dając innym możliwość samooceny i wyboru. Pomijam przykłady skrajne.
#17
Napisano 2008-06-23, godz. 14:43
A potrzebne jest to forum?
>> Czy byłoby tak popularne?
A popularność to autorytet?
>> Na ilustracjach strażnic też życie jest piękne, kwiatki są piekne, ludzie są mili, a jednak tylko jeden na tysiąc reaguje pozytywnie.
Dokładnie, ale nawet jeszcze niech będzie i lepsza sytuacja ? niech nikt nie reaguje pozytywnie. Nie musi.
>> To pytanie jest potrzebne i z pewnością nikogo nie krzywdzi. Krzywdzić może odpowiedź.
Jak już wcześniej napisałem, warto by się zastanowić nad intencją takiego pytania niż nad odpowiedzią.
>> Na forum każdy może zaprezentować swoje ja
Ok., mnie, być może mylnie, nie wydaje się że można tu zaprezentować swoje ja. Swoje ja wychodzi tylko na zewnątrz jak ludzie żyją z dnia na dzień między sobą.
>> i pokazać jak piękne i różnorodne jest życie, dając innym możliwość samooceny i wyboru. Pomijam przykłady skrajne.
Samoocena i wybór kończy się wraz z pytaniem ?czy warto polemizować ze ŚJ??
Użytkownik yogiii edytował ten post 2008-06-23, godz. 14:44
#18
Napisano 2008-06-23, godz. 14:53
Tak. Jak i wiele innych for i stron w sieci.A potrzebne jest to forum?
Internet rzadzi sie swoimi prawami.A popularność to autorytet?
Widze ze lubisz przesyd slodkosci prowadzacy do wymiotow. A zatem smacznego!Dokładnie, ale nawet jeszcze niech będzie i lepsza sytuacja ? niech nikt nie reaguje pozytywnie. Nie musi.
Pytanie jak kazde jest poparte intencja poznania odpowiedzi.Jak już wcześniej napisałem, warto by się zastanowić nad intencją takiego pytania niż nad odpowiedzią.
W dzisiejszych czasach Internet to tez swego rodzaju zycie miedzy ludzmi. Poglady i swoje zdanie mozna wyglaszac wszedzie. Wolnosc slowa wszak jest w naszym kraju czyz nie?Ok., mnie, być może mylnie, nie wydaje się że można tu zaprezentować swoje ja. Swoje ja wychodzi tylko na zewnątrz jak ludzie żyją z dnia na dzień między sobą.
Ocena konczy sie po analizie i zestawieniu wielu argumentow. Natomiast wybor po jego dokonaniu.Samoocena i wybór kończy się wraz z pytaniem ?czy warto polemizować ze ŚJ??
I cos ode mnie:
Wyraz sie dosc precyzyjnie o co Ci chodzi?
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#20
Napisano 2008-06-23, godz. 16:24
No mam kolegę punka który wykrzykuje oi oi oi i butować… dlaczego? No bo trzeba.
>> Internet rzadzi sie swoimi prawami.
Jak ulice i butowanie.
>> Widze ze lubisz przesyd slodkosci prowadzacy do wymiotow. A zatem smacznego!
Czemu, ja coś takiego napisałem? Ale jak Cię razi bycie miłym dla drugiej osoby, no to cóż, to jest właśnie wolność wyboru.
>> Pytanie jak każde jest poparte intencja poznania odpowiedzi.
No ale nie każdy zastanawia się zanim zada pytanie, niestety jakaś tam część ludzi zadaje je z „myślą o sobie” krzywdząc innych. Nie powiedziałem że to pytanie jest złe, tylko… po co je zadawać? To jakby moje dziecko bawiło się w piaskownicy i przy okazji będzie tam czarnoskóry chłopaczek. Dzieci nie mają takich etykietek jak my i bawią się bez względu na kolor skóry. Natomiast tatuś może zabrać swoje dziecko na bok i filozoficznie wydebatować temat „czy możemy się bawić razem z czarnoskórymi dziećmi”. Można sobie i tak pokomplikować życie.
Pytanie jak każde jest poparte intencją poznania odpowiedzi? No wiesz, tak jak przepite pół życia też jest poparte intencją spełnienia potrzeb. Pytanie tylko czy warto.
>> W dzisiejszych czasach Internet to tez swego rodzaju zycie miedzy ludzmi. Poglady i swoje zdanie mozna wyglaszac wszedzie. Wolnosc slowa wszak jest w naszym kraju czyz nie?
Ludzie sami nadają znaczenie i definicje, nie mam zamiaru z tym polemizować. Możesz robić co zechcesz, są tacy którym jak się powie „nie” to zrobią „tak”. Nie mam zamiaru nikomu mówić co ma robić, zadałem tylko proste pytanie po co komuś zadać pytanie jakie zawidniało w temacie. Twoja reakcja bardzo jasno naświetliła mi odpowiedź, jeśli dobrze Cię oczywiście zrozumiałem – „chce to robię” – z tym to nie mogę polemizować
>> Ocena konczy sie po analizie i zestawieniu wielu argumentow. Natomiast wybor po jego dokonaniu.
Moje zdanie jest inne, w życiu liczą się tylko intencje i szczerość z myślą o innych. Argumenty to tylko iluzja, prawda to tylko słowo. Ważne jest tylko to co możemy zrobić na żywo.
>> Agape:
Yogii, Ty uwazasz ze warto polemizowac ze szperaczem i dlaczego?
Ze szperaczem? Tzn?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych