Napisano 2005-11-15, godz. 23:32
Dementorze, co do spożywania na drugi dzień, wiemy o tym, że tak się robi i to jest w organizacji coś zupełnie normalnego.
Ale jakbyś spożył te emblematy w czasie Pamiątki, to byłaby afera.
W mojej okolicy kiedyś była niesamowita awantura, jak pewien zainteresowany, taki "zaproszony z ulicy" spożył wino, bo nie wiedział, że nie wolno. Był to, że tak powiem, smakosz niskogatunkowych zasiarczonych win, a że przyszedł na mocnym kacu, więc ten zapach sprawił, że wziął i wypił to wino. Próbowano mu zabrać kielich, on się rozbił, wino się rozlało, starsi wezwali na dywanik głosiciela, który zaprosił tego zainteresowanego i chcieli ukarać głosiciela. Ten pożalił się nadzorcy podróżującemu, a krajowa centrala ukarała starszych, a ten starszy, co miał nadzorować "obieg emblematów", pożegnał się z przywilejem, obraził się i odszedł z organizacji.
Geneza wzrostu jest dokładnie taka, jak mówisz. Ktoś dochodzi do wniosku, że to jest właśnie ON i już. Kiedyś mieszkała w Karpaczu taka pionierka przed 40-stką, rozwódka, która spożywała emblematy. Jak mi sama powiedziała, "zrozumiała" swoją "nadzieję", gdy po rozwodzie przebywała w psychiatryku. Gdyby mi to ktoś mówił, to bym nie uwierzył, ale ona sama mówiła, że to był szpital psychiatryczny. Starsi z nią rozmawiali, ona wie swoje i już. W zborze aż huczało, pytałem starszego, dlaczego oni tolerują takie świętokradztwo, to mi powiedział, że "oni nie mogą zabronić" i już.
Nawiasem mówiąc, pokutuje wśród ŚJ taki przesąd, że jak ktoś spożyje symbole niegodnie, to umrze w ciągu kilku miesięcy. Bożena tłumaczyła mi, że skoro kilka lat spożywa i jeszcze żyje, tzn. że Jehowa tak chce i już.
Swoją drogą, pomazańcy, nawet ci wątpliwi, budzą respekt. Kiedyś pożyczyłem tej nawiedzonej 50zł, ona mi nie oddała. Mój współlokator naciskał kobietę na oddanie długu, ale mu powiedziałem, żeby dał spokój, bo wolę jej ten dług darować. Uzasadniłem, że ona "może mieć znajomości w niebie" i wolę z Jehową nie zadzierać. Dzisiaj mnie śmieszy ten sposób myślenia, ale wtedy tak rozumowałem.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem
prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.