Jeśli kiedyś się wybiorę na takie zebranko ( z czystej ciekawości) to raczej założę mini tyle, że nie przesadzę z długością.Nie przypominam sobie, żeby gdzieś była sprecyzowana dokładna długość spónic. Sistars nosiły zwyczajowo nie krótsze niż do kolan. A troszek mozna było się na kongresach napatrzyć . Natomiast był taki wybieg, że wprawdzie siostrzyczki zakładały długie kiecki, ale za to z ogromnym rozcięciem albo obcisłe . Moja żona, gdy jeszcze była świadkiem, miała z powodu obcisłości spódnicy "poważną" rozmowę . Zresztą, nie tylko ona.
Z KK do Sali Królestwa
#41
Napisano 2007-03-07, godz. 20:17
#42
Napisano 2007-03-07, godz. 20:45
Nie przypominam sobie, żeby gdzieś była sprecyzowana dokładna długość spónic...
PozdrawiamWedług dłuugości nogi a kolorystyka wedle karnacji i reszty szaty - to oczywiście żarty...
#43
Napisano 2007-03-07, godz. 21:22
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#44
Napisano 2007-03-08, godz. 09:31
Talmudyzm SJ w wielu zborach nakazywał braciom prasownie spodni w kant i wygłaszanie przemówień wyłącznie w białych koszulach. Powtarzam: NAKAZYWAŁ, bo mam nadzieję, że już tak nie jest.
W moim zborze nigdy tak nie było. A kiedy były modne czarne koszule a'la Tomasz Lis to i starsi takie nosili. Zresztą sam taką często nosiłem i bywałem lektorem na studium Strażnicy.
#45
Napisano 2007-03-08, godz. 16:27
...Dlatego wcale bym się nie zdziwił, gdyby długość spódnicy była jasno określona, jak to bywa w niktórych służbach mundurowych...
Wszystko zależy pewnie od okolicy, okoliczności i spojrzenia zboru na takie sprawy.
Ale jak zwykle prawda leży nie na skraju, tylko z pewnością gdzieś ukryta pomiędzy.
Pozdrawiam
Użytkownik Oko-Rentgen edytował ten post 2007-03-08, godz. 17:00
#46
Napisano 2007-04-03, godz. 16:29
Co do moich wrażeń. Właściwie to tak normalnie. Jak wykład na uczelni Z tym że się śpiewa na początku i na końcu. Ogólnie budynek i wnętrza, całkiem ładne, chociaż ja nie za bardzo przepadam za nowoczesnym budownictwem typu : gips-karton i podwieszany sufit. Jak na miejsce zgromadzeń w imię Jezusa to takie troszkę banalne.
Oczywiście zdawałem sobie sprawę że to nie będzie jak w KK, który to ma kilkunastowiekową tradycję obrzędów tj. kościoły bazyliki, witraże wystrój, organy itp.
Co do śpiewu hmm..... cóż ja zdecydowanie wolę pieśni KK i kolędy . Co do nadźwiękowienia, to ja nie wiem czy mieli padnięty sprzęt czy to tak miało dziwnie "piszczeć". Ale ale ... przynajmniej wszyscy siedzieli na krzesełkach powiem że nawet tak przyjemnie było. No i szatnia była. Tak na luzie
Co do samego wykładu, troszkę tak dziwne dla mnie było podawanie kilkunastu króciutkich wersetów, jeden za drugim, tak że wszyscy skupiali się na ciągłym kartkowaniu Biblii a nie na treści. Swoją drogą nie rozumiem czemu wszyscy sprawdzają w swojej Biblii wersety które czyta wykładający nie ufają mu że czyta prawdziwe wersety czy jak
Co do spożywania samej pamiątki. Dziwne uczucie miałem jak podawali kolejno rzędami chleb i wino, jeden drugiemu z lewej do prawej a po ob stronach stali [chyba] starsi, jakby bramkarze [ochrona] na dyskotece . Po drugie nie rozumiem po co tak ?? Po to żeby pokazać wy jesteście gorsi, takie szaraczki i nie jesteście godni spożywać pamiątki ?? Takie tłamszenie człowieka.
Co mnie osobiście ukuło prosto w serce : pare razy prowadzący dał jasno do zrozumienia "nowym" że powinni się nawrócić i wielbić Jehowę Boga. Mi utkwiło w pamięci to że powiedział : niektórym osobom serce zamarło, pomódlmy się za to żeby się nawrócili i ich serce znów zaczęło bić. Jakoś to inaczej powiedział, ale tak wynikało z kontekstu. Pewny jestem że użył zwrotu : serce zamarło. Mi serce nie zamarło
A tak poza tym to oczywiście wszyscy milutcy, uśmiechnięci itp. Sielanka
Zdziwiło mnie tylko to co mówił o tym że Jezus umarł za nasze grzechy. Wypowiadał się o tym że Jehowa Bóg dał nam dar w postaci poświęcenia swojego syna Jezusa i należy mu się za to wdzięczność. A wdzięczność ta powinna objawiać się dokładnym wypełnianiem zasad zawartych w Biblii [jakoś tak]. Pierwsze co mi przyszło do głowy to że gdy ktoś coś komuś daje oczekując wdzięczności to nazywa się to łapówka. Ja zawsze uważałem że Bóg zrobił to z miłości do człowieka. A wdzięczność... Jezus przecież powiedział : Gdybyście zrozumieli, miłosierdzia chcę a nie ofiary .... Tzn. ja nie wiem czy uprzedzony jakiś byłem, ale chyba nie... po prostu jakoś ciągle wyczuwałem że dużo zwrotów jest tak formułowanych że trzeba robić więcej, trzeba składać większe poświęcenie bo inaczej to nie mamy szans ...
P.S. Podczas podawania embematów jakiś maluch chciał zjeść chlebek, ale mu go wyrwali . heheh....
Użytkownik Nilrem0 edytował ten post 2007-04-03, godz. 16:53
#47
Napisano 2007-04-03, godz. 16:50
Jako:...Swoją drogą nie rozumiem czemu wszyscy sprawdzają w swojej Biblii wersety które czyta wykładający nie ufają mu że czyta prawdziwe wersety czy jak...
1) zajęcie
2) ćwiczenie ulotnej pamięci
Czyli nic takiego strasznego, pozdrawiam.
Użytkownik Oko-Rentgen edytował ten post 2007-04-03, godz. 16:52
#48
Napisano 2007-04-06, godz. 19:56
Raczej romantyczne. Nie doszukuj się tragedii bo owa byłaby gdybyś właśnie próbował ścierpieć CK a tak masz czyste sumienie.
Jak tam SK w Kielcach?
Tak jak opisałem w temacie pamiątka : LINK
Właściwie to tak beznamiętnie. Sam nie wiem czy to dobrze że tak nazbyt zwyczajnie.
W przeciwieństwie do KK gdzie jak odczytywane są fragmenty PŚ i potem interpretowane z jakimś większym naciskiem na sposób w jaki to się robi, starając się nadać temu głęboki sens i jakąś "magię". Czy to jak są śpiewane pieśni z połączeniem organów. Wszystko to sprawia że człowiek oddycha głębiej, czuje jakby się rozpływał w powietrzu, a po wyjściu z kościoła jakoś to do niego trafia. Tak że chociaż przez chwilę się nad tym zastanowi. Oczywiście jeśli się chce wsłuchać, bo nieraz tak miałem że przez całą mszę myślałem o czymś innym i właściwie nie wiedziałem co się dzieje. Wracałem do rzeczywistości jak trzeba było klękać
Podsumowując to w KK człowiek czuję się tak jakby naprawdę wszedł do miejsca świętego. Pozostało co nieco tego do czego dążono w średniowieczu - aby człowiek czuł się jak pył, nic nie znaczący w stosunku do świętości tego miejsca
Na SK, czułem się tak zwyczajnie, jakbym poszedł na wykład z matmy. Tak posłuchać, nie bardzo nadążając za tym o czym mówi prowadzący. Chociaż może byłem trochę rozkojarzony - bo największą radość to mi sprawiała osoba siedząca na lewo ode mnie
Szczerze mówiąc to chciałem się przejść na tą SK jeszcze kilka razy, ale teraz to już pozamiatane.
P.S. Przydałoby się żeby ten post i ten z tematu pamiątka przerzucić do tematu : Z KK na SK. Ale nie wiem czy się da. Trochę namieszałem. Przepraszam (przeniesiono | moderator)
P.S.2. No proszę moderator jest niesamowity
Użytkownik Nilrem0 edytował ten post 2007-04-06, godz. 20:15
#50
Napisano 2007-05-11, godz. 07:04
Podsumowując to w KK człowiek czuję się tak jakby naprawdę wszedł do miejsca świętego. Pozostało co nieco tego do czego dążono w średniowieczu - aby człowiek czuł się jak pył, nic nie znaczący w stosunku do świętości tego miejsca
Pozostało co nieco tego do czego dążono w średniowieczu ................
aby człowiek czuł się jak pył ........................
Dobrze napisane dziekujemy za opis , nie lubie czuc sie jako pyl ,
Lk 5:5 Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je.
#51
Napisano 2007-05-12, godz. 23:54
#52
Napisano 2007-05-14, godz. 08:29
Nie lubisz odczuwac respektu przed wielkoscia Boga? To po co to cale Twoje swiadkowanie? Wszak SJ wciaz mowia zeby bac sie Boga...Pozostało co nieco tego do czego dążono w średniowieczu ................
aby człowiek czuł się jak pył ........................
Dobrze napisane dziekujemy za opis , nie lubie czuc sie jako pyl ,
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#53
Napisano 2007-05-14, godz. 17:49
#54
Napisano 2007-06-03, godz. 20:21
To :ludzie tej epoki tak widzeli Boga i tak w niego wierzyli i takiej wizji Boga potrzebowali,
ktos tam dazyl aby czlowiek w sredniowieczu czul sie przed Bogiem jak pyl
To się wydaje oczywiste, że każdy myślący człowiek to rozumie i nie trzeba za każdym razem gdy się o tym wspomina dołączać kilkunastostronicowego referatu na wyjaśnienie ,
chociaż .........
Użytkownik Nilrem0 edytował ten post 2007-06-03, godz. 20:33
#55
Napisano 2010-11-18, godz. 21:00
#56
Napisano 2010-11-19, godz. 06:59
rozmowa z pewną świadkówną:Poczytałem sobie ten zapomniany wątek. jak bardzo przypomina mi moje doświadczenia w SK. Ale i nauka z niego płynie dla mnie: rzeczywiście dla wielu spotykanych tam ludzi, szczerze wierzących, należy się im szacunek. Następnym razem założę koszule i być może krawat (Ech jaki jestem buntowniczy ) To dziwne, że taki wątek, dla mnie bardzo ciekawy, nie jest kontynuowany. Warto podzielić się swoimi spostrzeżeniami z takich wizyt. Porównywać je... A jakby tak świadek udał się do kościoła i opisał swoje doświadczenia wyniesione z mszy. Co mu się podobało, a co nie... Ech, marzenia...
"ale ja byłam kiedyś w kościele!
-i jak było?
nie wiem, nie widziałam środka
-to jak 'byłaś' skoro nie widziałaś?
bo weszłam tylko do przedsionka, ponieważ straszny mróz był na dworze"
doświadczenia wyniesione z mszy
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych