Jeśli chodzi o frekwencję to moja znajoma mówiła że było bardzo dużo osób, nigdy tyle nie widziała. Podobno dużo było "nowych". Tak mi się zdaje że może z 30-40 osób, al nie wiem nie przyglądałem się a tym bardziej nie liczyłem. Jak na mój gust to niewiele, w porównaniu z KK . Jak powiedziała mi że każdy się tak wita ze sobą, to sobie pomyślałem jak by to było w KK jakby tak co 1,5 h kilkaset osób tak chciało się ze sobą witać

.
Co do moich wrażeń. Właściwie to tak normalnie. Jak wykład na uczelni

Z tym że się śpiewa na początku i na końcu. Ogólnie budynek i wnętrza, całkiem ładne, chociaż ja nie za bardzo przepadam za nowoczesnym budownictwem typu : gips-karton i podwieszany sufit. Jak na miejsce zgromadzeń w imię Jezusa to takie troszkę banalne.
Oczywiście zdawałem sobie sprawę że to nie będzie jak w KK, który to ma kilkunastowiekową tradycję obrzędów tj. kościoły bazyliki, witraże wystrój, organy itp.
Co do śpiewu hmm..... cóż ja zdecydowanie wolę pieśni KK i kolędy

. Co do nadźwiękowienia, to ja nie wiem czy mieli padnięty sprzęt czy to tak miało dziwnie "piszczeć". Ale ale ... przynajmniej wszyscy siedzieli na krzesełkach

powiem że nawet tak przyjemnie było. No i szatnia była. Tak na luzie

Co do samego wykładu, troszkę tak dziwne dla mnie było podawanie kilkunastu króciutkich wersetów, jeden za drugim, tak że wszyscy skupiali się na ciągłym kartkowaniu Biblii a nie na treści. Swoją drogą nie rozumiem czemu wszyscy sprawdzają w swojej Biblii wersety które czyta wykładający nie ufają mu że czyta prawdziwe wersety czy jak
Co do spożywania samej pamiątki. Dziwne uczucie miałem jak podawali kolejno rzędami chleb i wino, jeden drugiemu z lewej do prawej a po ob stronach stali [chyba] starsi, jakby bramkarze [ochrona] na dyskotece

. Po drugie nie rozumiem po co tak ?? Po to żeby pokazać wy jesteście gorsi, takie szaraczki i nie jesteście godni spożywać pamiątki ?? Takie tłamszenie człowieka.
Co mnie osobiście ukuło prosto w serce : pare razy prowadzący dał jasno do zrozumienia "nowym" że powinni się nawrócić i wielbić Jehowę Boga. Mi utkwiło w pamięci to że powiedział : niektórym osobom serce zamarło, pomódlmy się za to żeby się nawrócili i ich serce znów zaczęło bić. Jakoś to inaczej powiedział, ale tak wynikało z kontekstu. Pewny jestem że użył zwrotu : serce zamarło. Mi serce nie zamarło
A tak poza tym to oczywiście wszyscy milutcy, uśmiechnięci itp. Sielanka
Zdziwiło mnie tylko to co mówił o tym że Jezus umarł za nasze grzechy. Wypowiadał się o tym że Jehowa Bóg dał nam dar w postaci poświęcenia swojego syna Jezusa i należy mu się za to wdzięczność. A wdzięczność ta powinna objawiać się dokładnym wypełnianiem zasad zawartych w Biblii [jakoś tak]. Pierwsze co mi przyszło do głowy to że gdy ktoś coś komuś daje oczekując wdzięczności to nazywa się to łapówka. Ja zawsze uważałem że Bóg zrobił to z miłości do człowieka. A wdzięczność... Jezus przecież powiedział : Gdybyście zrozumieli, miłosierdzia chcę a nie ofiary .... Tzn. ja nie wiem czy uprzedzony jakiś byłem, ale chyba nie... po prostu jakoś ciągle wyczuwałem że dużo zwrotów jest tak formułowanych że trzeba robić więcej, trzeba składać większe poświęcenie bo inaczej to nie mamy szans ...
P.S. Podczas podawania embematów jakiś maluch chciał zjeść chlebek, ale mu go wyrwali . heheh....
Użytkownik Nilrem0 edytował ten post 2007-04-03, godz. 16:53
To w co wierzysz nie jest prawdą, jest tylko tym w co wierzysz a umysł pozwoli Ci tego doświadczyć. Zrobi wszystko aby to na czym się koncentrujesz, o czym ciągle myślisz stało się możliwe do doświadczenia.