Z grupkami studium biblii nie ma to nic wspólnego.
Niczego wprost nie określono, więc może to dotyczyć grupek o różnym charakterze.
Sądzę, że warto zwrócić uwagę na zacytowany dalej werset, w którym mowa o rozdźwiękach oraz tym samym umyśle i tym samym toku myśli. Do spotkań, służących wymianie spostrzeżeń na gruncie (na przykład) „roztrząsania zagadnień biblijnych”, jak najbardziej może się to odnosić.
Do towarzyskiego 'rozszerzania się' w zborze lepiej pasują, zwykle w tym kontekście przywoływane, wersety 2 Kor 6:11-13, gdzie wprost mowa o
’rozszerzaniu się’ w okazywaniu miłości braterskiej, co między innymi oznacza, jak podaje „Strażnica”, że
jeśli zainteresowania, które dzielimy z jednymi chrześcijanami, izolują nas od drugich, to musimy ‘się rozszerzyć’, podobnie mogą zbliżać grupa wiekowa, narodowość czy wybór formy wypoczynku, więc i to również trzeba przełamywać (na przykład przez zapraszanie osób spoza swego najbliższego grona do służby polowej czy na spotkania towarzyskie). Temat ten jest raczej przedstawiany przez wskazywanie głosicielom różnych możliwości i kierowanie zachęt (do poszerzania kręgu zborowych znajomych, do okazywania serdeczności i pomocy nowym osobom, szukania wspólnych tematów z osobami starszymi/młodszymi od siebie, etc.), nie przez sprowadzanie tej kwestii do kategorycznego zakazu.
Natomiast organizowanie niezależnych grup biblijnych, w myśl nauczania TS, zdecydowanie może już stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia duchowego. Mamy więc tu do czynienia z zasmucaniem ducha Jehowy, przez które (jak wyjaśnia artykuł) należy rozumieć właśnie narażanie na szwank "swojego usposobienia duchowego".