QUOTE
Ależ wnosi bardzo wiele, bo skoro w przypadku utożsamienia Jezus=>Jahwe mówimy o ciągłości egzystencjalnej, to nie zachodzi tu żadna analogia odnośnie utożsamienia Eliasz=>Chrzciciel, bowiem tu ciągłość egzystencjalna już nie zachodzi. W tym wypadku twój argument cierpi na błąd logiczny u podstaw (false analogy) i jest bez żadnej wartości. Nie wolno podawać nieadekwatnych analogii pomiędzy nieadekwatnymi przypadkami i wyciągać z nich jednoznacznych wniosków. Antytrynitarze bardzo często zresztą żonglują bez ograniczeń nieuprawnionymi analogiami. Ale logika wyznacza tu bardzo ostre granice.
Nie sądzę żebym był nielogiczny i podawał nieadekwatne porównania. Twój wniosek wynika z założenia, że JHWH i Jeszua to jedna istota, bądź jak powiedział inny trynitarianin z tej grupy to okreslenie podobne do terminu Bóg, mogące się odnosić do każdej osoby Trójcy. Jeżeli uznajesz takie założenie, to wtedy masz ciągłość egzystencjonalną i rzeczywiście moje wnioski są niezasadne. Ja jednak nie utożsamiam JHWH z Jeszuą, uważam ich za dwie różne osoby (nie tworzące jakiejś jednej istoty dwój lub trójosobowej) i dlatego moje wnioski są jak najbardziej logiczne i zasadne.
A dlaczego akurat twoje wnioski mają być już logiczne i zasadne, tylko dlatego, że ty po prostu przyjmujesz inne założenie? Przecież ja mogę powiedzieć dokładnie to samo o swoim "założeniu" (przy czym ja nic nie zakładam, bo przyjmuję trynitarne wnioski na podstawie interpretacji danych, nie na podstawie jakiegoś "założenia").
Jeżeli miał przyjść Eliasz, a przyszedł Jan i było to wypełnieniem proroctwa, to tak samo przyjście JHWH nie wymaga przyjścia jego osoby, zgodzisz się, że to logiczne ?
Nie, nie jest, ponieważ jest to oparte na false analogy, czyli na błędzie logicznym. Po drugie, twoja "metoda" interpretacji jest tak naprawdę samoobalalna, ponieważ jeśli przyjście Jahwe nie wymaga przyjścia Jego osoby, to tak samo można zapytać: skąd wiadomo w ogóle, że przyszedł Mesjasz, skoro przyjście Mesjasza nie wymaga przyjścia jego osoby? Wszystkie mesjańskie proroctwa ST, jakie wedle NT wypełniły się na Jezusie, można tak samo skwitować jak ty to robisz: ale nie wiadomo, czy Jezus był tym prawdziwym Mesjaszem, bo przyjście Mesjasza nie wymagało przyjścia jego osoby. Te zaś miejsca w Piśmie, które nazywają Jezusa Mesjaszem, można obalić za pomocą kolejnej waszej samoobalalnej metody, która relatywizuje nazwanie kogoś w Piśmie Bogiem, i można powiedzieć: ale przecież w Piśmie pomazańcem (Mesjaszem) są nazwani też zwykli ludzie, np. Dawid, czy Cyrus. Metody autodestrukcyjnej interpretacji są z założenia błędne logicznie, więc jeśli twoja metoda taka jest, to ja ją na tej podstawie odrzucam. Każdy przypadek należy więc rozpatrywać oddzielnie, a nie snuć takie radosne analogie, które w zasadzie obalają wszystko.
QUOTE
Skoro nie wierzysz też w preegzystencję Mesjasza, to ciekawe jak tłumaczysz sobie takie fragmenty jak J 1,1, Flp 2,6n., J 17,5, czy J 8,58, które wyraźnie o tym mówią.
Znajdziesz omówienie tych wersetów na mojej stronie. Najlepiej w artykułach: "Natura preegzystencji w NT", "Kim jest Jezus?" i "Kenosis Cirhosis", w dziale artykuły-Bóg i jego Pomazaniec.
Nieprawda, omawiasz w tych tekstach (jeden z nich nie jest twego autorstwa) tylko Flp 2,6n i J 1,1, ja zaś podałem więcej wersów świadczących o preegzystencji Jezusa. Przeczytałem to twe omówienie tych dwóch wersów, ale to są niestety dalece filozoficzne interpretacje, które sprzeciwiają się jasnej i prostej wymowie tych tekstów. Dużo filozofowania opartego na daleko idących spekulacjach przenośnych, mało treści. W ten sposób to można nawet "udowodnić", że wedle Biblii nie istnieje ani Bóg i Szatan. Wszystko zawsze można sprowadzić do rangi nierealnego symbolu. Pisanie przez Buzzarda, że:
To istotny błąd czytać Jana 1:1 jak gdyby znaczył on "Na początku był Syn Boży, i Syn był u Ojca i Syn był Bogiem". (21) To nie jest to, co Jan napisał. Niemiecki poeta Goethe borykał się z poprawnością tłumaczenia: "Na początku było Słowo, Myśl, Moc lub Czyn". Zdecydował się na "czyn". Zbliżył się bardzo blisko do intencji Jana. Tym, co ewangelista chciał powiedzieć, było: "Stwórcza Myśl Boga działała od wieczności".
oraz
Język autora wprowadzi nas w zamieszanie, chyba, że będziemy mieli pewne powiązanie z jego umysłem ... Ewangelista Jan bierze dobrze znany termin logos, nie definiując go, lecz rozwijając, co sam przez niego rozumie... Idea należy do Starego Testamentu, i jest związana z całym religijnym wierzeniem i doświadczeniem Pism Hebrajskich. Jest to najbardziej odpowiedni termin do wyrażenia jego poselstwa, gdyż ludzkie „słowo” jest wyrażeniem jego „umysłu”, a umysł jest jego najbardziej podstawowym składnikiem osobowości. Każdy umysł musi wyrażać się, gdyż aktywność jest naturą umysłu ... Tak więc Jan mówi o "Słowie", że było u Boga, i było boskie, aby wyrazić swoje przekonanie, że Bóg zawsze był Aktywnym i Objawiającym Umysłem. Bóg ze swojej natury, nie może siedzieć w niebie i nic nie robić. Kiedy później, w Ewangelii, Jezus mówi, 'Mój Ojciec działa aż dotąd', mówi to samo co Ewangelista w pierwszym wersecie Prologu.
jest interpretacją bardzo życzeniową. Jan w J 1 jest bardzo dobitny. Logos to Jezus i był na początku. Rozmydlanie tego przez wpieranie, że tu chodzi tylko o symbole, jest argumentacją życzeniową, zupełnie nie do potwierdzenia w Piśmie. Po prostu kiedy teksty wam nie pasują, to nie odczytujecie ich wprost, tylko wprowadzacie wszędzie "rozumienia symboliczne", "przenośne". To nie jest wiarygodna metoda czytania Pisma, tylko bardzo wybiórcza nadinterpretacja, która zawsze kieruje się odgórnym założeniem: ten tekst Pisma mi nie odpowiada, ale nie mogę go usunąć z Pisma, więc zmieniam jego wymowę tak, aby nie mówił on to co mówi. Sorry, ale mnie takie wykręcanie jasnych i prostych przekazów tylko zniechęca.
Ale zostwamy na razie Eliasza. Piszesz, że w przypadku Jeszui i JHWH już taka paralela nie istnieje i on musi przyjść dosłownie w osobie JHWH. Pytam dlaczego? Całe Pismo uczy mnie, że Bóg działa przez posłańców. Bóg mówi, że coś zrobi, lecz robią to jego słudzy. Powiedział, że wybawi Izraela z Egiptu (2 Mojz 3:7,8), dosłownie, że zstąpi, ale Szczepan wyjaśnia, że uczynił to przez anioła, którego posłał.
"Tego Mojżesza, ... - tego posłał Bóg jako wodza i wybawiciela ZA POŚREDNICTWEM ANIOŁA , KTÓRY MU SIĘ UKAZAL W KRZAKU." Dz 7:35
I ten anioł był Jahwe, jak wynika z Wj 3,4n. Ja tu widzę pierwszą w ST aluzję do wieloosobowości Boga.
Bóg w ST jest pokazany jako sędzia, który sądzić będzie ziemię (wiele psalmów o tym mówi), a w Dz 17:31 jest pokazane, że zrobi to przez swojego pośrednika
"Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie PRZEZ MĘŻA, KTÓREGO USTANOWIŁ, potwierdzając, to wszystkim przez wskrzeszeie go z martwych"
Błąd logiczny, bo Jahwe nie mówi, że tylko on będzie sędzią. Sędzią może być więc też Jezus. Tutaj nie ma więc utożsamienia.
Można by mnożyć przykłady. Jeżeli więc Bóg działa przez swoich posłańców i jeżeli Jan wypelnił proroctwo z Malachiasza, to dlaczego Jeszua nie może właśnie w taki sam sposób jak Jan wypełnić proroctwa o przyjściu JHWH?
Bo musielibyśmy mieć wiarogodne podstawy do takiej analogii. Samo "może" to jest nic. Skoro stawiasz tezę o takiej analogii, musisz dowieść, że jest jednoznaczna. Poza tym twój argument jest w tym miejscu błędny logicznie, bo jest samoobalalny, co już pokazałem wyżej.